Recenzja filmu

John Wick 3 (2019)
Chad Stahelski
Keanu Reeves
Halle Berry

Baba Jaga znowu straszy

Reżyser nasycił swoją opowieść sporą dawką autoironii, co rusz puszczając oko do widza. Dobrze, że "John Wick 3" nie bawi się w tanie chwyty umoralniające, bo jak wiadomo, nie ma nic gorszego niż
Keanu Reeves to żywa legenda kina akcji. Do klasyki gatunku przeszedł już trzymający w napięciu "Speed", a spektakularne widowisko science-fiction "Matrix" doczekało się statusu kina kultowego i do dziś jest wymieniane w gronie najlepszych filmowych widowisk fantastyki. Od 2014 do listy najlepszych filmów akcji z Kanadyjczykiem można dopisać "Johna Wicka". Najnowsza odsłona ku mojemu zaskoczeniu nie była zwieńczeniem historii najlepszego płatnego zabójcy na świecie, lecz stanowi wstęp do kolejnego filmowego uniwersum.

Johna Wicka (Keanu Reeves) spotykamy w miejscu, w którym zakończyła się poprzednia część. Amator czworonogów i ekskiller ma godzinę, aby skryć się przed plagą zabójców czyhających na jego życie, gdyż ekskomunika za przestępstwo, jakiego się dopuścił na terenie neutralnego hotelu Continental, pozbawia go wszelkich praw w morderczej hierarchii. Egzekwowanie prawa Najwyższej Rady dosięga jednak nie tylko głównego bohatera, ale także Króla Bowery (Laurence Fishburne) i prezesa Winstona (Ian McShane). W ucieczce Wickowi pomaga stara znajoma Sofia (Halle Berry).



Wszyscy miłośnicy poprzednich części znajdą w "trójce" wszystko to, za co tak bardzo kochamy bezpardonowe kino akcji. Mimo upływu lat Keanu Reeves wciąż pozostaje w wyśmienitej formie, a filmowej charyzmy i zapału pozazdrościć mu może wielu młodszych kolegów po fachu. Sekwencje walk są zrealizowane w sposób widowiskowy, co z tego, że plot armor broni Wicka jak tylko może, skoro frajda z oglądania baletu śmierci jest wprost nie do opisania. Szczególnie w pamięci pozostała mi scena walki w bibliotece i zabójstwo za pomocą książki oraz perfekcyjnie zrealizowana sekwencja walki na noże z przedstawicielami Yakuzy.

Największym atutem produkcji Chada Stahelskiego pozostaje dystans. Reżyser nasycił swoją opowieść sporą dawką autoironii, co rusz puszczając oko do widza. Dobrze, że "John Wick 3" nie bawi się w tanie chwyty umoralniające, bo jak wiadomo, nie ma nic gorszego niż kino rozrywkowe, starające się za wszelką cenę udowodnić, że jest czymś więcej. Owe konwencje doskonale czuje gwiazdorska obsada. Stali bywalcy hotelu Continental Winston i Charon wyrastają na cichych bohaterów serii, a na linii Reeves-Fishbourne wciąż iskrzy.



Na pochwałę zasługuję również Asia Kate Dillon jako niejednoznaczny czarnych charakter. Paradoksalnie najsłabiej wypada laureatka Oscara, Halle Berry. Choć można to zrzucić na karb słabo napisanego wątku. Ogólnie największą bolączką filmu wciąż pozostają sceny mówione, czy "dramatyczne". A przecież cała fabuła ma tylko za zadanie w miarę sensowny sposób posklejać kolejne sceny akcji.

Idąc do kina na film Stahelskiego, dostałem to, czego się spodziewałem. John Wick wciąż pozostaje nieuchwytny i tak pewnie zostanie przez kolejnych kilka części. Miejmy tylko nadzieję, że twórcy utrzymają wysoki poziom, bo we współczesnym kinie drugiego takiego akcyjniaka (nie liczę widowisk komiksowych) ze świecą szukać. Miejmy tylko nadzieję, że i tak już odrealniony "John Wick" pójdzie śladem "Szybkich i wściekłych".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pierwszy "John Wick" był pociskiem drążącym dostęp do powietrza w przydusznym zaułku rasowego kina akcji.... czytaj więcej
"Parabellum", czyli trzecia część cyklu o przygodach najprzystojniejszego zabójcy na świecie, jest filmem... czytaj więcej
Opinia, że kino akcji doczeka się następnego twardziela na miarę Ethana Hunta, Jasona Bourne'a czy Johna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones