Recenzja filmu

Kochanice króla (2008)
Justin Chadwick
Natalie Portman
Scarlett Johansson

Równoprawni w tragedii

Zapomnijcie o tym, co uparcie powtarzają feministki, iż przez setki, a może i tysiące lat kobiety były dyskryminowane, a mężczyźni uprzywilejowani.
Zapomnijcie o tym, co uparcie powtarzają feministki, iż przez setki, a może i tysiące lat kobiety były dyskryminowane, a mężczyźni uprzywilejowani. Jeśli wierzyć "Kochanicom króla", jest to wierutna bujda, a rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, co wcale nie znaczy, że lepiej. System funkcjonujący za czasów Henryka VIII czynił zarówno kobiety, jak mężczyzn pionkami i niewolnikami w niekończącej się walce o wpływy, władzę i majątek. Jeśli ktoś potrafił ów system wykorzystać, wygrywał; jeśli był słaby, tego system miażdżył. I nie ma tu znaczenia, czy jesteś Marią, zmuszoną stać się królewską nałożnicą, czy Jerzym poślubionym kobiecie, której nienawidził z całego serca. Nawet sam król raz za razem staje się obiektem manipulacji. "Kochanice króla" to opowieść o dwóch uczestniczkach gry o tron: Marii i Anny Boleyn. W filmie ta pierwsza jest postacią całkowicie powolną, idącą z prądem systemu. Nie manipuluje i nie wykorzystuje okazji. Jest posłuszna nakazom, nawet jeśli prowadzi to do zachowań sprzecznych z jej przekonaniami. Anna jest inna. Do przodu gna ją ambicja, choć początkowo brakuje jej umiejętności, by swe pragnienia zrealizować. Jako pojętna uczennica szybko nadrabia zaległości, stając się mistrzynią w walce o władzę. Kiedy Maria nie zaryzykuje nawet w momencie największej hańby, Anna podnosi stawki. Na szalę rzuca wszystko i prawie jej się udało. Przeciągnęła jednak strunę i przegrała, podczas gdy Maria - niczym mistrzyni tao - przetrwała. Patrząc w ten sposób na film, przypisuję mu niestety większą wartość, niż ma on w istocie. Oglądając obraz Justina Chadwicka (debiut kinowy), nie mogłem się odpędzić od wrażenia, że wszystko co w nim najlepsze, wywodzi się z książki Philippy Gregory, nie zaś od reżysera czy scenarzysty. Historia przedstawiona w "Kochanicach króla" nie zdarzyła się naprawdę. To zespolone ze sobą wyrwane z kontekstu fakty biograficzne, które ułożyły się w książce w intrygującą przypowieść o ambicjach, miłości, lojalności i żądzy. Niestety w filmie zostało z tego wszystkiego tanie telenowelowe romansidło z przyciężką fabułą, niewykorzystanymi postaciami i mało przekonującym dramatem. Fałszywie pobrzmiewa cała konstrukcja filmu, w której pełno jest wystylizowanych, lecz kompletnie niepotrzebnych sekwencji. Już początek włącza sygnał alarmowy. Zdjęcia z trójką dzieci i rozmową ich rodziców o zamążpójściu córek są zbędne, łopatologiczne i w zasadzie wykładają dwie trzecie całego filmu. Jedynym usprawiedliwieniem dla istnienia tej sceny jest sekwencja końcowa... która również jest niepotrzebna. Zamiast intensywnych portretów psychologicznych dostajemy mdłe postaci idealnie pasujące do "Życia na fali" czy innego serialu, gdzie każdy śpi z każdym. Doceniam próbę innego pokazania Anny, choć jest to znów zasługa autorki powieściowego pierwowzoru. Mimo wszystko Portman jako intrygantka wypada całkiem przekonująco. Potem przekształca się jednak w jakąś groteskową parodię Lady Makbet, co już niestety trudno jest przełknąć. Jedyną osobą, która naprawdę zdołała mnie zainteresować jest Książę Norfolk zagrany przez Davida Morrisseya. Konsekwentnie poprowadzona postać wybija się na tle pozostałych bohaterów dramatu. "Kochanice króla" pozostawiają po sobie gorzki smak niedosytu. Potencjał fabularny był ogromny, a gwiazdorska obsada kazała spodziewać się naprawdę intensywnego dramatu. Niestety całość jest ledwie bladym odbiciem tego, czym film mógł się stać.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Justina Chadwicka to doskonała produkcja kostiumowa i jako taka prezentuje się bez zarzutów. Z jej... czytaj więcej
Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Gdyby Justin Chadwick (reżyser) i Peter Morgan... czytaj więcej
Postać Henryka VIII, XVI-wiecznego władcy Anglii, kojarzy chyba każdy. Jednak jeżeli ktoś chce dogłębnie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones