Recenzja filmu

Kurier (2019)
Władysław Pasikowski
Philippe Tłokiński
Julie Engelbrecht

Sprzymierzeni z patosem

W sercach Polaków zawsze dominować będzie potrzeba estetycznego patosu wojny. Heroizowanie wielkich, odnajdywanie bohaterów codzienności, piętnowanie codziennego okrucieństwa nazistów. W swoim
W sercach Polaków zawsze dominować będzie potrzeba estetycznego patosu wojny. Heroizowanie wielkich, odnajdywanie bohaterów codzienności, piętnowanie codziennego okrucieństwa nazistów. W swoim dziele Władysław Pasikowski nie ucieka od tej konwencji. Wchodzi w nią. I nie robi tego w sposób ani oryginalny, ani kreatywny, ani ambitny.



Materiał z historii Jana Nowaka-Jeziorańskiego (Philippe Tłokiński) ma potencjał filmowy. To niewątpliwe. Postać idealna na polskie kino patriotyczne o zabarwieniu łotrzykowskim i szpiegowskim w czasach wojny. Kreacja wydaje się być przyzwoita. Klimat postaci - elegancki, angielski, w pewnym odizolowaniu od brudnego frontu II wojny światowej. 

Problem w tym, że jest to też obraz nieco płaski. Postać nie zostaje zagłębiona psychologicznie. Sama, emanująca narodowym patosem, postawa bezwzględnego oddania celom ojczyzny jest tyle szlachetna, co dewaluująca jakiekolwiek znaczenie intelektualne przyszłego założyciela Radia Wolna Europa. 

Taki jest charakter całego filmu, który klimatem przypomina uboższą wersję "Sprzymierzonych". Dużo uboższą. Bo tu historia wszystkim wydarzeniom nadana jest większa skala. Każde słowo, każdy uśmiech, każdy przejazd rowerem, każdy jeden skok ze spadochronem, każda prozaiczna czynność zdaje się mieć wiekopomne znaczenie. I to męczy. Bo tu rozgrywa się przecież los narodu. 

Na ekranie rozgrywa się szpiegowska walka o przyszłość Polski. Pościg budzi emocje. Niewątpliwie. Ale wszystko to przykrywa dziwaczny i nieco pokraczny patos. Scena, w której grupa partyzantów kolektywnym, heroicznym wysiłkiem usiłuje pchać i odkopać samolot w strachu przed SS, bardziej od wielkiego zwycięstwa normalnych ludzi w obliczu tragicznych okoliczności, przypomina socrealistyczne obrazy.



Do wiarygodności kreacji aktorskich wielu pretensji mieć nie można. Każda rola zagrana jest w ramach scenariusza, grzeczna, z gracją, narodowym przekazem. Ale w tym wszystkim brakuje elementu zerwania z tą estetyką. Pasikowski, który wielokrotnie udowadniał, że dla niego świat nie jest czarno-biały, w tym obrazie zawiódł. Brutalnie wszedł w estetykę grzecznego patosu, biało-czerwonych opasek i wspaniałomyślności konspiracji. 

To wszystko jest piękne. To wszystko zasługuje na szacunek. Ale to wszystko było już w literaturze, faktografii, obrazie i filmie. Tu nie ma nic nowego. 
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Już go ubrali w smoking "polskiego Jamesa Bonda", a jednak filmowy Jan Nowak-Jeziorański ledwie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones