Recenzja filmu

Lęk (2004)
Christopher Smith
Franka Potente
Vas Blackwood

Upadek horrorów???

W jaki sposób można dziś przestraszyć widza? W jaki sposób zaprowadzić go w obszary strachu i paranoi, w jakich jeszcze dotąd nie był? Jak skutecznie wzbudzić w nim lęk, tak prawdziwy, że
W jaki sposób można dziś przestraszyć widza? W jaki sposób zaprowadzić go w obszary strachu i paranoi, w jakich jeszcze dotąd nie był? Jak skutecznie wzbudzić w nim lęk, tak prawdziwy, że po wyjściu z kina byłby w stanie uwierzyć w przedstawioną historię? Zadanie to jest dość trudne. Wymaga bardzo dużego wyczucia ze strony reżysera i (co najważniejsze) precyzyjnie skonstruowanego scenariusza, zdolnego z jednej strony nas zaszokować, a z drugiej zmusić do myślenia. Niewielu jest jednak takich reżyserów, niewiele jest takich scenariuszy, a prawdziwe horrory można policzyć na palcach jednej. Londyn. Północ. Deszcz. Kate (Franka Potente), młoda dziennikarka spieszy się na ważne spotkanie. Nie mogąc złapać taksówki, udaje się na stację metra. Zasypia. Gdy się budzi, na owej stacji jest już sama. Przyjeżdża ostatni pociąg. Dziewczyna wsiada. W połowie tunelu kolejka gwałtownie hamuje. Gasną światła i wszystko pogrąża się w ciemności… Patrząc na fabułę można stwierdzić, że była jakaś idea. Metro, jest bardzo ciekawym miejscem na rozegranie akcji, szczególnie w takim gatunku, gdyż mimo swojej nowoczesności, wręcz znaku naszych czasów, jest miejscem wciąż odległym, budzącym w nas niepokój z dość prozaicznej przyczyny – jest pod ziemią. Gdzieś w jago zakamarkach schronienie znajdują ludzie, będący poza systemem, kryjący się przed światłem dziennym. Oczywiście nie dostrzeżemy ich w tłumie ludzi wracających z pracy, myślę jednak, że nikt z nas nie chciałby znaleźć się w sytuacji głównej bohaterki. Przykładem niech będą  "Kontrolerzy" Nimróda Antala, w których metro to miejsce przecież znane, a jednak bardzo odrealnione, zbierające różnej maści dziwaków, z których część nawet nie istnieje w normalnym świecie. Christopher Smith, reżyser i scenarzysta filmu, tak opisał swoje dzieło: "W tym filmie chciałem odebrać widzom poczucie bezpieczeństwa, zapuścić się w otchłań naszych najgorszych lęków, zaczynając od tych najprostszych: lęku przed samotnością, zamknięciem, ciemnością, kończąc na bardziej abstrakcyjnych, jak napaść, tortury, czy eksperymenty przeprowadzane na ludziach. Lęk nie pozwala się nawet na chwilę odprężyć w poczuciu, że wszystko najgorsze już za nami. Zamiast tego, widzowie do końca są trzymani w niepewności i przeczuciu, że wszystko, co najgorsze, dopiero się wydarzy". Świetna sentencja, która pełnego znaczenia nabiera po zakończeniu projekcji. Otóż na początku historii, owe poczucie bezpieczeństwa zostaje odebrane, tyle, że bardziej w skutek miejsca, w jakim znalazła się dziewczyna, niż przez wykreowanie napięcia, czy poczucia zagrożenia. Sytuacja Kate mieści się w regułach gatunku. Bohaterka znajduje się w nieprzyjaznym otoczeniu, z którego nie ma wyjścia, w całym mieście leje jak z cebra, a telefon komórkowy nie ma zasięgu. Po krótkiej bieganinie i usiłowaniu wezwania ochrony pojawia się morderca i w tym momencie można "przeczuć", że to, co najgorsze dopiero się wydarzy. Dalszą część filmu da się łatwo przewidzieć, gdyż z upodobaniem powiela wzorce innych tego typu produkcji. Istota imieniem Craig rozpoczyna swój pościg za wszystkim, co się rusza i w makabryczny sposób pozbawia je życia. Dlaczego? Niewiadomo. Można się domyślać, że jest on (to?) efektem jakiegoś eksperymentu (o czym świadczy jego specyficzna uroda) i sam ten proceder z zamiłowaniem uprawia. Oczywiście spec od efektów specjalnych nie szczędzi nam ukazania owoców tej pracy. W zamyśle Craig miał być zapewne istotą tajemniczą i przerażającą, owianą atmosferą niedopowiedzenia. Patrząc jednak na cały bełkot możliwości jego istnienia, wydaje się on (jak i cała fabuła) "rzeczą" niedopracowaną, zwykłym brakiem pomysłu na rozwinięcie biegu wydarzeń. Równie dobrze miejsce naszego mordercy mógłby zająć zmutowany szczur, albo napromieniowany komar. Pytania postawione przeze mnie na początku, dla pana Smith-a pozostają otwarte. Jeśli nauczy się on rozróżniania pojęć strachu i obrzydliwości, jeśli zrozumie, że największy lęk wywołuje w nas to, czego nie jesteśmy w stanie zobaczyć, w jego głowie może narodzić się odpowiedź. Na razie, bowiem swoim "Lękiem" dobija, i tak już "ledwo ciepły" gatunek horroru.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zło drzemie wszędzie. Ostatnio coraz częściej przybiera postać mutantów i czyha na niezbyt rozgarnięte... czytaj więcej
Rzadko słyszy się o angielskim horrorze, tym bardziej wartym obejrzenia. Tymczasem połączywszy swoje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones