Recenzja filmu

Max Payne (2008)
John Moore
Mark Wahlberg
Mila Kunis

Hollywood is looking for something what God want's to stay hidden

Powszechnie wiadomo, że producentom amerykańskim brakuje pomysłów. Stąd mamy masę remaków, sequeli, ekranizacji komiksów i gier komputerowych. Co łączy te wszystkie wytwory amerykańskiej
Powszechnie wiadomo, że producentom amerykańskim brakuje pomysłów. Stąd mamy masę remaków, sequeli, ekranizacji komiksów i gier komputerowych. Co łączy te wszystkie wytwory amerykańskiej kinematografii? Bardzo niski poziom. Są to z reguły gnioty, których oglądanie jest prawdziwą męczarnią. Oczywiście są wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę. Ostatnio ofiarą zjawiska, które nazywam "based on the" padł "Max Payne" - świetna gra komputerowa, w swoich czasach rewolucyjna. Za reżyserię filmowej wersji przygód "Maxa Payne'a" wziął się specjalista od gniotów John Moore, który popełnił już remake "Omena". Główną rolę dostał Mark Wahlberg, który w 2007 roku był nominowany do Oscara za rolę w "Infiltracji" i od tego momentu pokazuje światu, że rola w filmie Scorsese była tylko wypadkiem przy pracy, a on sam jako aktor nie jest wiele wart. Od momentu ogłoszenia tych informacji, stało się jasne, że filmowy "Max Payne" podzieli los "Hitmana", którego zabili do spółki reżyser i odtwórca głównej roli. Ale nikt chyba się nie spodziewał, że będzie aż tak źle... A złe w tym filmie jest prawie wszystko. Wahlberg w każdej scenie pokazuje, że o aktorstwie nie ma zielonego pojęcia. Jego miny, zwłaszcza pod konie filmu, śmieszą, a brak charyzmy razi na kilometr. Co jakiś czas pada tekst pokroju "Max Payne to łowca" czy "Trzymaj się z dala od Payne'a". Niestety Payne w wykonaniu Wahlberga tylko snuje się po ekranie, tu i ówdzie udając twardziela. Co gorsza reszta aktorów stwierdziła, że nie wybije się poziomem ponad swojego kolegę i zamiast bohaterów, mamy w filmie chodzące lalki. Scenarzyści też się zbytnio nie wysilili. Nie ma w tej historii absolutnie nic ciekawego. Intryga, jakich setki, z obowiązkowym zwrotem akcji typu "zabili go i uciekł". Scenariusz tego filmu przypomina bardziej wytwór komputera niż myślących ludzi. Reżyser też się nie popisał. Scen akcji jest jak na lekarstwo, a przecież gra znana jest właśnie z nich i bullet-time'u, który w filmie pojawia się dwa razy, a jakość jego wykonania przyprawia o mdłości. Sceny akcji, w których nie ma bullet-time'u przypominają raczej parodię niż film kręcony na poważnie. Max idzie sobie środkiem korytarza, wyskakuje jeden bandzior, Max go zdejmuje, wyskakuje drugi, to samo. Poza tym, reżyser nie wpadł na pomysł, że postrzelony człowiek czuje ból. I tak na przykład Max dostaje kulkę w ramię, a w następnej scenie zachowuje się jakby nigdy nic. Całość nie byłaby taka zła, gdyby nie kretyński montaż. Przykładowo: Max bije się z jakimś napastnikiem i zawsze, gdy dostaje, na ekranie "miga" czerwony filtr. Rozumiem, że takie numery mogą przechodzić w grach, ale w filmie to się nie sprawdza. No cóż, kategoria wiekowa PG-13 ma swoje prawa, a bez niej wspomniani wcześniej amerykańscy producenci nie zarobiliby takiej masy pieniędzy. Wspomniałem wcześniej, że prawie wszystko w tym filmie jest złe. Do plusów należy jednak zaliczyć ładną scenografię, zdjęcia i muzykę. Ale to wszystko to zdecydowanie za mało, żeby móc ten film nazwać choćby słabym. Powiedzmy to otwarcie: "Max Payne" to gniot, najgorszy film roku i chyba najbardziej zmarnowany potencjał z dotychczasowych ekranizacji gier komputerowych. Bardziej niż to, że John Moore nakręcił najgorszy film w historii kina wysokobudżetowego, martwi mnie fakt, że nadciąga kolejna fala ekranizacji gier komputerowych. I póki co nie zapowiada się na to, że któryś z tych filmów okaże się dobry. A nie można po prostu zostawić gier dla graczy?
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Max Payne
Bohaterem filmu jest nowojorski policjant - Max Payne (Mark Wahlberg), który sieje postrach wśród... czytaj więcej
Recenzja Max Payne
Kiedy słyszymy "Max Payne", to pierwsze skojarzenie, jakie wpada na myśl zwykłemu użytkownikowi... czytaj więcej
Recenzja Max Payne
Miałem to szczęście, że film mogłem obejrzeć na pokazie przedpremierowym, który mnie nic nie kosztował,... czytaj więcej