Recenzja wyd. DVD filmu

Na Zachodzie bez zmian (1930)
Lewis Milestone
Lew Ayres
Edmund Breese

Zapomniane arcydzieło

W dzisiejszym kinie za jeden z wiodących gatunków możemy uznać filmy wojenne. Któż przecież nie zna "Szeregowca Ryana", "Czasu Apokalipsy", "Łowcy jeleni" czy "Mostu na rzece Kwai"? Filmowcy
W dzisiejszym kinie za jeden z wiodących gatunków możemy uznać filmy wojenne. Któż przecież nie zna "Szeregowca Ryana", "Czasu Apokalipsy", "Łowcy jeleni" czy "Mostu na rzece Kwai"? Filmowcy systematycznie serwują nam coraz to nowe historie opowiedziane w lepszy ("Listy z Iwo Jimy") lub gorszy ("Pearl Harbor") sposób. Ja jednak postaram się cofnąć w czasie jeszcze troszeczkę, tj. do 1930 roku i przypomnieć zapomniany już nieco film "Na Zachodzie bez zmian". Obraz wyreżyserowany przez Lewisa Milestone'a zdobył wówczas dwa Oscary w najważniejszych kategoriach (film roku i reżyseria) i do dziś uważany jest przez krytyków za niedościgniony przykład kina antywojennego, a o jego pacyfistycznym wydźwięku niech świadczy fakt, że podobnie jak książka, która była pierwowzorem, został zakazany w wielu krajach zbrojących się wówczas do II wojny światowej. Ten fakt może nieco usprawiedliwiać niską obecnie popularność tego arcydzieła (nie bójmy się użyć tego słowa) w porównaniu do innych produkcji z tamtego okresu jak "Przeminęło z wiatrem" (1939), "Nosferatu: symfonia grozy" (1922), czy nawet "Casablancę" (1942), która powstała raptem 12 lat później. Film opowiada nam historię grupy niemieckich młodzieńców, którzy pod wpływem nauczyciela postanowili zaciągnąć się do wojska i pójść na front. Nie zdają sobie jednak sprawy, że I wojna światowa to najgorsza w dziejach wojna pozycyjna, która nie ma do zaoferowania nic poza śmiercią, głodem, trującym gazem i niekończącymi się nalotami. Już pierwsze dni na froncie uświadamiają im, że nikt nie przejmuje się ich losem, a jedyne, co muszą robić to nie dać się zabić. Wyzbywają się w ten sposób wszelkich cech człowieczeństwa i zamieniają się w "maszynki" do zabijania. Głównym bohaterem jest Paul Bäumer (w tej roli Lew Ayres), z którego to perspektywy będziemy obserwować walki na bagnety, śmierć przyjaciół oraz nerwowe chowanie się w koszarach przed bombami. Skoro mowa o bombach warto powiedzieć, że sceny batalistyczne w filmie imponują swoim rozmachem i montażem. Szczerze mówiąc spodziewałem się raczej dziesięciu mężczyzn biegnących na tle jakiejś scenografii i tyle. Miło się zaskoczyłem, gdyż w niektórych momentach kamera pokazuje nam około stu chłopa! Mało tego! Jesteśmy także świadkami burzenia kościoła czy powalania drzew na biegnących pod nimi żołnierzy (pamiętajmy, że mowa o filmie z 1930 roku). Jednak "Na Zachodzie bez zmian" to nie tylko widowiskowe wybuchy i walki na bagnety. Film ukazuje nam co dzieje się z psychiką młodych ludzi, którzy trafili na wojnę. To doprawdy mocne kino, które zmusza do refleksji i zastanowienia się nad bezsensem wojny. Widziałem już wiele nowszych obrazów wojennych, które starały się pokazać, że wojna jest nonsensem, ale jeszcze żaden nie zrobił tego w tak sugestywny sposób jak opisywane tutaj dzieło Lewisa Milestone'a. Na szczególną uwagę pod tym względem zasługuje na pewno scena, kiedy młody Paul spędza całą noc w leju po bombie z Francuzem, którego sam ranił czy jego powrót do domu, w którym to sam nie może się odnaleźć. "Na Zachodzie bez zmian" śmiało można polecić każdemu. Bije na głowę wiele dzisiejszych produkcji, gra aktorska oraz reżyseria nie zestarzały się ani trochę! Gdyby nie czarno-biały obraz można by rzec, że oglądamy film z lat 90-tych. Warto przypomnieć sobie nieco klasyki kina, tym bardziej że teraz doczekał się wydania na DVD w niedużej cenie. Zachęcam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones