Recenzja filmu

Pianistka (2001)
Michael Haneke
Isabelle Huppert
Benoît Magimel

Zwiąż mnie

Kiedy cztery lata temu udało mi się obejrzeć na video <b><a href="fbinfo.xml?aa=53" class="text">"Funny Games"</a></b>, myślałam, że żaden film już w ten sposób mną nie wstrząśnie. Nie ukazywał
Kiedy cztery lata temu udało mi się obejrzeć na video "Funny Games", myślałam, że żaden film już w ten sposób mną nie wstrząśnie. Nie ukazywał okrucieństwa wojny czy prymitywnych morderców, ale zło drzemiące w miłych i dobrze ułożonych ludziach, których bez lęku mijam na ulicy i z którymi chcę się przyjaźnić. Reżyser, Michael Haneke objawił mi się wtedy jako geniusz tego okrucieństwa, z wielką dogłębnością i dobitnością ukazującego tę najbardziej parszywą z ludzkich twarzy, bo kryjącą się pod maską niewinności i napadającą z zupełnego zaskoczenia. Mimo tego, że kocham kino będące rozrywką, które jest pożywką dla oczu i w ten sposób zaspokaja ducha, czekałam na film, który znów chwyci mnie za gardło i wyrwie krzyk płynący z głębi strwożonej duszy. I kiedy już myślałam, że znalazłam to w "Tańcząc w ciemnościach" czy "Requiem dla snu", znów pojawił się niesforny Austriak, który powiedział: "było ci mało, wiec patrz, teraz mam dla ciebie prawdziwą tragedię". Bo taką niewątpliwie jest wchodząca właśnie na ekrany "Pianistka". Ekranizacja powieści Elfriede Jelinek jest dramatem 3 osób, reszta jest tylko tłem dla wstrząsających wydarzeń, jakich jesteśmy świadkami. Tytułowa bohaterka to Erika, prawie 40-letnia nauczycielka gry na pianinie i bardzo ceniona wśród sobie pokrewnych artystka. Sukces zawodowy nie idzie jednak w parze ze szczęściem osobistym. Piękna kobieta nie ma bowiem męża i dzieci, mieszka ze swą matką-tyranem, która nie dość że wymaga jej ciągłego towarzystwa, to jeszcze ma manię chronienia córki przed największym złem tego świata, czyli mężczyznami. Panie sypiają razem w wielkim małżeńskim łożu, jadają wspólne kolacje i śniadania. Nasza pianistka ciągle jest na cenzurowanym i każde spóźnienie do domu wiąże się ze śledztwem, kłótnią, rozpaczą. To świat wielkiej nienawiści i miłości jednocześnie. Jednak to tylko jedna strona życia bohaterki. Erika ma bowiem jeszcze to drugie "ja". Choć nigdy nie miała żadnego mężczyzny, nie jest wolna od seksualności. Jest regularną klientką porno-shopów, gdzie w kabinach ogląda śmiałe filmy. Bywa również w kinach drive-in, gdzie podgląda kopulujące pary. Ta mieszanka podglądactwa, masturbacji i fizycznego bólu, jaki chciałaby sobie zadawać, jest jej ucieczką od wpływu matki. I wszystko biegłoby pewnie tym swoim dwutorowym pędem, gdyby nie to, że pewnego dnia na drodze obu pań staje młody chłopak, zdolny pianista, sportowiec i matematyk, który zakochuje się w pięknej i dwukrotnie od niego starszej Erice. Zaczyna się prawdziwy dramat, kiedy czyste uczucie chłopca i jego dziecięca niemalże fascynacja skonfrontowane zostają ze zwierzęcymi, pozbawionymi innych emocji (może poza bólem) potrzebami pianistki. Najbardziej porażająca jest tu oczywiście postać głównej bohaterki. To piękna, atrakcyjna kobieta, wychowana na zimną i niedostępną. Po części to wynik dyscypliny, jaką narzucała jej obrana kariera. Nie od dziś wiadomo, że muzyczni geniusze, by coś osiągnąć, muszą wspierać swój talent wielogodzinnym, codziennym treningiem. Dla sztuki rezygnują ze swojego libido, a ich prywatne życie kuleje. Nasza bohaterka dodatkowo jednak upośledzana jest przez osobę najbliższą - własną matkę, która rekompensuje sobie osobiste braki pełną dominacją nad dorosłą córką. Tłumiona seksualność, znajdująca ujście w bardzo niestandardowych praktykach, a głównie w podglądactwie, sprawia, że kobieta ta nie potrafi dzielić ani pożądania ani życia. Dodatkowo przywłaszcza sobie męskie prawa tej seksualności. Bywanie w peep-showach wydaje się bowiem domeną mężczyzn, to kobieta zwykła być tą, na którą się patrzy. Wszystko to razem, podlane w pewnym momencie ogniem miłości i pragnienia młodego chłopca sprawia, że Erika płaci największą z możliwych cen. Nikt jednak nie wychodzi z tego cało. Rozkoszny i roześmiany w końcowych momentach Walter na pewno nie jest już mężczyzną zdolnym pokochać kobietę z taką wrażliwością i zmysłowością, do jakiej był zdolny za pierwszym, fatalnym razem. Brutalność ukazanych relacji, ten psychologiczny terror, dodatkowo wzmacnia się na tle muzyki, która jako klasyka kojarzy się raczej z wrażliwością i taktem. Nie sposób przejść nad tym kontrastem obojętnie... Tak naprawdę nie da się tego filmu opisać. To, co na pewno trzeba tu jednak podkreślić i co zauważyli już wcześniej chociażby krytycy w Cannes, to znakomita obsada. Isabelle Huppert - z pozoru krucha, obdarzona niezwykłą urodą kobieta, w niesamowity sposób łączy ze sobą wrażliwość z surowością, cierpienie z lubością zadawania bólu i sobie i innym. Jej pozorne wyrachowanie łączy się z uległością bycia ofiarą. Niezwykłe to i niezapomniane aktorstwo. W niczym nie ustępują jej Annie Girardot w roli tyranizującej matki i Benoît Magimel, chłopiec, który niespodziewanie dostaje od życia lekcję, która czyni go brutalnym mężczyzną. Nie potrafię wyrażać się o tym filmie bez emocji. Znów ktoś dał mi szansę na nowo odkryć kino i odczuć na własnej skórze jego ogromną potęgę. Aż się boję kolejnego dzieła pana Hanekego, choć jestem pewna, że je obejrzę. Choćby właśnie po to, by poczuć, że kino też żyje i potrafi mocno "przykopać", a przede wszystkim nie dać o sobie zapomnieć. I o tym, że od morza przelanej na ekranie krwi bardziej przeraża to, co kryje się w człowieku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdybym napisała, że "Pianistka" Michaela Hanekego jest ekranizacją skandalizującej powieści Elfriede... czytaj więcej
Michael Haneke sprzyja wyrafinowanym gustom. Jego filmy są bowiem połączeniem niezwykle przenikliwego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones