Recenzja filmu

Podróże Guliwera 3D (2010)
Miriam Aleksandrowicz
Rob Letterman
Jack Black
Jason Segel

Podróż do ziemi obiecanej

Black tradycyjnie szarżuje, jakby nałykał się niedozwolonych substancji. Jego dzika energia jest w stanie tchnąć życie w każdy, nawet średnio zabawny gag.
Jack Black nie chce dorosnąć. Mimo czterdziestki na karku wciąż biega przed kamerą w trampkach i spodenkach, z których wylewa się jego wydatny brzuch. Grani przez niego bohaterowie wierzą, że pewnego dnia spłynie na nich boskie natchnienie i uczyni ich wielkimi. W międzyczasie wolą  pograć na konsoli albo pobawić się figurkami z "Gwiezdnych Wojen".

W "Podróżach..." Black wciela się w redakcyjnego gońca dużej gazety. Lemuel Gulliver z chęcią zająłby się dziennikarstwem i podrywaniem szefowej działu turystyki (Peet), ale brakuje mu do tego odwagi. Pewnego dnia do nieudacznika uśmiecha się jednak szczęście: ma napisać reportaż o tajemnicach Trójkąta Bermudzkiego. W trakcie wyprawy łódź Gullivera wpada w oko cyklonu, a on sam trafia na wyspę zamieszkaną przez mierzących kilka centymetrów Liliputów. Dla bohatera ten nieznany ląd staje się ziemią obiecaną. Który duży chłopiec nie marzy o tym, aby trafić do miejsca, gdzie będzie podziwiany i hołubiony, a każda bzdura wychodząca z jego ust – traktowana jako słowo objawione.

Przy okazji "Podróży Guliwera" Black współpracował z twórcami "Chłopaki też płaczą", aktorem Jasonem Segelem i scenarzystą Nicholasem Stollerem. Nie powinno więc dziwić, że jego film ma więcej wspólnego z komediami o wolno dojrzewających facetach niż klasyczną powieścią Jonathana Swifta z XVIII wieku. Na ekranie nie brakuje zarówno głupawych i odrobinę sprośnych żartów (bohater gasi pożar w pałacu króla Liliputów, sikając na niego), popkulturowych odniesień, jak i pouczeń dotyczących miłości i odpowiedzialności. Autorzy filmu uczą nas także, że wiara w  sukces pozwala ludziom pokonać takie ograniczenia, jak pochodzenie społeczne bądź... nikczemna postura.

Black tradycyjnie szarżuje, jakby nałykał się niedozwolonych substancji. Jego dzika energia jest w stanie tchnąć życie w każdy, nawet średnio zabawny gag. Komika dzielnie wspierają wspomniany już Segel jako poczciwy Liliput marzący o sercu księżniczki oraz Chris O'Dowd w roli spiętego generała Edwarda. Szacuneczek należy się również autorowi polskiego tłumaczenia. Choć dubbing wypada sztucznie (Zamachowski podkładający głos Blackowi?!), to niektóre dialogi musują humorem jak dobry szampan.

Dystrybutor dołączył do "Podróży Guliwera" krótkometrażową animację zapowiadają czwartą część "Epoki lodowcowej". Dowiadujemy się z niej, jak miłość do żołędzia zaprowadziła Wiewióra do jądra Ziemi i wpłynęła na kształt kontynentów.  Prawdziwa beczka śmiechu.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones