Moc rekina wciąż silna

Można więc śmiało powiedzieć, że tornada z rekinami nie straciły nic ze swojego uroku, a kolejne nieprawdopodobne zdarzenia wciąż bawią. Bardziej kiczowate wykonanie, trudno powiedzieć, czy
Minął rok i fani filmowego zła doczekali się w końcu premiery "Rekinado 4: Niech szczęki będą z tobą". Po ostatniej części można było się zastanawiać, czy twórcy udźwigną ciężar i dadzą radę nas jeszcze czymś zaskoczyć. Przyjrzyjmy się więc najnowszej odsłonie serii i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy "Rekinado" wciąż daje frajdę i przyjemność z oglądania.

Akcja rozgrywa się 5 lat po wydarzeniach z trójki. Fin Shepard (Ian Ziering) wiedzie spokojne życie na farmie, a ziemia jest bezpieczna dzięki systemom zapobiegania firmy Astro - X, które powstrzymują rekinada i zapewniają ludzkości upragniony spokój. Właściciel firmy, Aston Reynolds (Tommy Davidson), postanawia otworzyć w Las Vegas hotel, w którym będzie można pooglądać relikty przeszłości, czyli rekiny. Pech chce, że miasto atakuje burza piaskowa, która porywa zwierzęta, tworząc nową odmianę rekinado, z którą systemy Astro – X nie dają sobie rady. Oczywiście na miejscu znajduje się Shepard, który po raz kolejny musi podjąć walkę o uratowanie świata.

Reżyser Anthony C. Ferrante i scenarzysta Thunder Levin postanowili w najnowszej odsłonie "Rekinado" dać upust swojej fantazji bez jakichkolwiek hamulców. To co dzieje się na ekranie wymyka się wszelkim klasyfikacjom i bez problemu mogłoby być mokrym snem maniaka kina klasy Z. Tempo akcji narzucone przez twórców jest naprawdę imponujące, nie ma miejsca na żadne przestoje ani dłużyzny. Wrażenie jest dodatkowo spotęgowana fatalnym montażem, a cięcia są tak bezczelne, że wydaje nam się iż zostaliśmy pozbawieni kilku bloków reklamowych. Ogółem film idzie w kierunku więcej, szybciej i bardziej kiczowato. Mamy więc najgorsze ze wszystkich części efekty specjalne, mamy nagromadzenie absurdów i nielogiczności, które ciężko już chyba będzie przebić, mamy popisy aktorskie z cyklu "znów muszę grać tą postać, nuda". Wszystko to zebrane razem tworzy mieszankę, która jest już coraz mniej mainstreamowa i adresowana bardziej do fanów prawdziwego campu.

Seria "Rekinado" zdobyła popularność wśród szerokich rzesz widzów i większość z nich pewnie obejrzy czwartą część choćby z ciekawości, co jeszcze może się wydarzyć, w końcu były już rekiny w kosmosie. Jeżeli szukasz tego typu wrażeń, to na pewno się nie zawiedziesz, gdyż pomysły nadal są świetne, jednak estetyka filmu zdecydowanie i niebezpiecznie idzie w kierunku niskobudżetowego kiczu. Tak jak wcześniejsze części były profesjonalnymi, całkiem nieźle wykonanymi produkcjami telewizyjnymi, tak "Rekinado 4" to po prostu jedno wielkie, skondensowane "Co ja oglądam?!" bez jakiejkolwiek dbałości o szczegóły i aspekty techniczne.

Można więc śmiało powiedzieć, że tornada z rekinami nie straciły nic ze swojego uroku, a kolejne nieprawdopodobne zdarzenia wciąż bawią. Bardziej kiczowate wykonanie, trudno powiedzieć, czy całkowicie zamierzone, na pewno znajdzie swoich zwolenników i przeciwników, a fani obejrzą z przyjemnością i będą mogli spokojnie czekać na kolejną część.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Seria "Rekinado" zawitała na ekrany w 2013 roku, kiedy to pierwsza część z miejsca podbiła serca widzów i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones