Recenzja filmu

Sunset Limited (2011)
Tommy Lee Jones
Tommy Lee Jones
Samuel L. Jackson

Porozumienie niemożliwe

Cormac McCarthy to specyficzny i zarazem wyśmienity pisarz. Nie każdego zauroczy jego styl, jednak warto przyjrzeć się jego twórczości – czy to w postaci książek, filmów kręconych na ich
Cormac McCarthy to specyficzny i zarazem wyśmienity pisarz. Nie każdego zauroczy jego styl, jednak warto przyjrzeć się jego twórczości – czy to w postaci książek, filmów kręconych na ich podstawie czy w końcu dramatów, których w swoim dorobku ma jedynie dwa. Mimo, iż rozpoznawalny jest głównie z adaptacji swoich książek "To nie jest kraj dla starych ludzi" oraz "Droga", to jednak nie utrzymuje głębszych kontaktów z kinem – nie pojawia się na planie a jego rola (jak sam przyznaje) zwykle ogranicza się do przekazania praw autorskich wytwórni bądź producentowi. Lecz tym razem było inaczej, ponieważ pisarz postanowił zaingerować w swoje dzieło, i wyszło mu to na dobre, bo zdecydowanie widać w tym jego rękę.
Obraz utrzymany jest w stylu typowego dramatu scenicznego – monotonna scenografia (w postaci zapuszczonego mieszkania, gdzieś na Bronksie) oraz dwóch bohaterów siedzących naprzeciwko siebie, w których wcielili się Samuel L. Jackson oraz Tommy Lee Jones (który także podjął się wyreżyserowania tej produkcji). Będzie więc panował minimalizm. Jednak tylko w formie, gdyż sztuka McCarthy’ego ma dużo do przekazania. Zaczyna się banalnie – jeden z bohaterów chcąc popełnić samobójstwo rzuca się pod miejski pociąg, tytułowy Sunset Limited. Zauważa to drugi (Jackson) i przygarnia go pod swoją strzechę jednocześnie próbując z niego wydobyć powód niedawnej i niefortunnej decyzji.

- Kim ja tu jestem? Więźniem?
- Sam wiesz lepiej. Byłeś więźniem, jeszcze zanim tu przyszedłeś. Siedziałeś w celi śmierci.

Widzowi ukazują się dwie jakże nieugięte w swych opiniach figury (trudno mówić aby były one postaciami, gdyż bardziej mają one na celu przedstawienie pewnych punktów widzenia); Czarnego i Białego. Jest to rozmowa pomiędzy człowiekiem, który stracił wiarę (Białym - niedoszłym samobójcą) a człowiekiem czerpiącym z wiary sens i inspiracje do życia. Imiona postaci są symboliczne, nie mają na celu podkreślenia oczywistego koloru skóry aktorów, tylko zaznaczenia skrajnej różnicy w ich spojrzeniach na świat – niczym czarne i białe, gdzie jedno nie może istnieć bez drugiego. Poglądy jednej nie miałyby racji bytu, gdyby nie przeciwstawić ich z myślami drugiej osoby. Istotę Białego najtrafniej odzwierciedla dialog, w którym przyznaje się, że z całej Biblii czytał tylko Księgę Hioba – przypowieść obrazującą ludzkie cierpienie w oczach Boga, które ma na celu potwierdzenie wierności i lojalności. Biały po części jest właśnie takim Hiobem; jego alternatywną wersją, w której nie sprostał on zadaniu i wyrzekł się Boga.
- Dla ciebie wszystko jest czarne albo białe.
- Bo tak jest.
- Z pewnością czyni to świat łatwiejszym do zrozumienia.
- Zdziwiłbyś się, gdybyś wiedział, ile czasu zajmuje mi zrozumienie świata.

Przed nimi na stole leży Biblia, czyli motyw wiodący ich rozmów. Już od pierwszych minut "The Sunset Limited" atakuje widza swoim genialnie dopasowanym przekazem, charakteryzującym się minimum informacji przy zachowaniu maksimum treści. Podczas seansu tego filmu, trzeba być ciągle skupionym; rozważać sztuczne skonstruowane dialogi, będące tak naprawdę  strumieniem świadomości reprezentującymi dwa oddzielnie sposoby myślenia i podejścia do życia. Osią wszystkich rozmów jest przede wszystkim kwestia wiary w życiu człowieka. Nie tylko tej konkretnej – w  Boga, lecz także wiary w szczęście. Które no właśnie, czy potrafi zaistnieć bez cierpienia?
Samuel L. Jackson zagrał niemal w identyczny sposób co zawsze: w pełni profesjonalnie a przy tym nieco poważnie w zabawny sposób. Natomiast w grze Tommy’ego Lee Jonesa jakby nie ma miejsca dla emocji, co przecież w sztuce jest równie ważne co niezapomnienie wyuczonego tekstu. Gra tak jakby znaczną część swojego warsztatu aktorskiego ostatnimi czasy zaprzepaścił swoim zmarszczkom – pomiędzy tymi miękkimi zagłębieniami przenikającymi jego twarz na próżno szukać oznak wyższych emocji, jednak z drugiej strony może to być po prostu spowodowane odgrywaniem postaci cierpiącej na depresję samobójczą, czyli takiej, która wyrażaniem emocji nie grzeszy.

Sytuacja w jakiej znaleźli się obaj bohaterowie (mimo iż sami się do tego nie przyznają), jest dla nich w pewien sposób wygodna. Czarnoskóry, zagorzały chrześcijanin wreszcie natknął się na absolutnie skrajną osobę, dzięki której będzie mógł zrewidować swoją kwestię wiary. Za to złamany i wyniszczony Biały, ateista i profesor filozofii dostał szansę aby przedyskutować z drugą osobą swoje niedawne zamiary. Choć obaj otwarcie tego nie przyznają – są sobie w pewnym sensie potrzebni; aby utwierdzić się w swoich przekonaniach. A kiedy to się w końcu stanie, jeden z nich wyjdzie przez drzwi i opadnie kurtyna. Na szczęście "The Sunset Limited" nie jest sztywną dysputą filozoficzną na temat życia i śmierci oraz kwestii wiary włożoną po prostu w usta dwóch wyśmienitych aktorów. Nie do końca, gdyż jest ona bardzo skondensowana i podana w przystępny sposób, przy tym okraszona ze zbędnego patosu i moralizatorstwa. Tak, iż w miarę trwania filmu widz staje się trzecią osobą, w pokoju, w którym dzieje się cała sztuka. Siedzi, patrzy to na Samuela, to na Tommy'ego i zadaje sobie pytanie – po której stronie ja bym stanął?
- Może masz rację. Może nie mam własnych poglądów. Wierzę w Sunset Limited.
- Niech cię szlag, profesorze!
- Niech mnie szlag w rzeczy samej.
- Żadnych poglądów?

Warto przekonać się samemu, który z nich w końcu polegnie w swoich przekonaniach, przegra dialog toczony przez półtorej godziny i w końcu zacznie powątpiewać w swoje przekonania. No właśnie, kto?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones