Recenzja filmu

Teściowie 2 (2023)
Kalina Alabrudzińska
Maja Ostaszewska
Izabela Kuna

Niebezpieczne związki

Filmowi ubywa z czasem dynamiki, ale to koszt, który warto było ponieść. To bowiem bohaterowie wciąż napędzają drugich "Teściów".
Pierwsze wesele Weroniki i Łukasza – równie niezapomniane, co drogie – było imprezą, które się jego organizatorom nie zwróciło. Drugą ceremonię zafundowali już sami państwo młodzi oraz zadowolona widownia. "Teściowie 2" nie powstali bowiem z przypadku, ale z obowiązku – ekranowy powrót obu familii wydawał się wręcz gotowym przepisem na kolejną udaną tragikomedię z wyrazistymi bohaterami. W nieco okrojonym składzie – Małgorzata (Maja Ostaszewska), Wanda (Izabela Kuna) i Tadeusz (Adam Woronowicz) – bohaterowie ponownie zostają wciśnięci między wódkę a zakąskę. Muszą tylko wytrzymać bez kłótni, wyzwisk i chlania, odłożyć waśnie na bok i doczekać udanego ślubu, a potem już tylko cieszyć się triumfem miłości. Ale jak się okazuje na wakacjach w pakiecie all inclusive wszystko idzie jakoś łatwiej – bez zapiętych pasów, prosto w stronę kolejnego starcia.



Gdyby film Kaliny Alabrudzińskiej dopadło sequelowe motto "więcej, szybciej, mocniej", jeszcze jednego zapłonu resentymentów i kompleksów nie przetrwałby nikt. Pierwsza część, stworzona z najwyższych emocjonalnych rejestrów, zbudowana była głównie z humoru i dramatu. Dużo czerpała też ze swoich postaci, szczególnie gdy napiętym stereotypom nie starczało już oparcia w oczywistych reakcjach i definicjach. Pokazywała ponadto stadia polskiej współczesności – świętych obraz i cichych urazów pod patronatem cierpkiej miłości do rodziny. Nowi "Teściowie" odtwarzają te elipsy, ale bliżej im do klasycznej komedii. Duszną salę balową wymieniono na wakacyjny kurort nad Bałtykiem, w którym za kilka dni odbędzie się ślubny bis. Zanim kontrolę przejmie stres, rodzice udadzą się na prewencyjny urlop. Pierwsze kłopoty w raju nie zaczynają się jednak przy barze ani na stole do masażu. Małgorzata przyjeżdża już bowiem na plażę z rozbitym małżeństwem i obudzonymi kompleksami, które przykrywa trzydziestoletnim partnerem-figurantem, a Wandę i Tadeusza przepełnia zwątpienie w długoletnie związki. Ich pokoleniowa definicja małżeństwa nie przystaje już do nowych czasów, zwłaszcza w obliczu faktu, że wiek jest tylko liczbą, a nie cezurą w życiorysie. Ponownie nie chodzi tu jednak o przysięgę i obrączki, tylko o odrzucone w kąt uczucia. Kontynuacja podnosi je i składa w wielowątkowy komediodramat, próbę nadłamanych charakterów.

Fani serialowego hitu HBO "Biały lotos" mogą tu rozpoznać znajomą soczewkę. Luksusowy kurort nie musi leżeć na Hawajach czy Sycylii, żeby opisywać społeczne podziały i obśmiewać przywary, które przyklejają się do ludzi i ich majątków. Zgodnie z prowincjonalnym stereotypem rodzice panny młodej gubią się w obcym przepychu, który z kolei cieszy spojrzenie "światowej" Małgosi. Wachlarz małomiasteczkowych kalek – oczywiście użytych jako gagi – staje naprzeciw wątku desperacji. Grana przez Ostaszewską lekarka szuka lepszej siebie dzięki Janowi (Eryk Kulm Jr), chodzącemu opatrunkowi na niską samoocenę i maskę przeciw plotkującej gawiedzi. W ekranowych relacjach nie zanika wątek polskiej codzienności. Rodzime bagienko ujawnia się w dość spłowiałych i wyjątkowo prostych żartach o konwenansach czy przekonaniach na temat miasta oraz wsi. Część pierwsza nie siliła się na społeczny komentarz, traktowała obserwacje jako punkt wyjścia do konfliktu bez flag i proporców. W drugiej – slapstickowa nieporadność dominuje na początku filmu, a przemiany dokonują się na poziomie osobistych przekonań. 

   

Alabrudzińska, reżyserka m.in. serialu "Sexify", i scenarzysta Marek Modzelewski nie zapominają o potrzebach tytułowego trio. Ekspansywny charakter kontynuacji ubiera każdą z postaci w nowe szaty. W związku z nieobecnością Marcina Dorocińskiego nierównowaga płci układa historię Małgorzaty w oś matka-żona-kochanka. Pozostawiony sam sobie Tadzio nieco usuwa się w cień, ale nawet niczym warujący piesek, którego nosi na rękach, Woronowicz nie potrafi spudłować. Dwa najważniejsze wątki opowieści pokazują ewolucję dojrzałych kobiet, które dochodzą do własnych małych objawień. Nie brakuje w tym obrazie zrozumienia i czułości dla bohaterek definiujących na nowo swoje ciała, umysły i role w społeczeństwie. Filmowi ubywa z czasem dynamiki, ale to koszt, który warto było ponieść. To bowiem bohaterowie wciąż napędzają drugich "Teściów".

Po seansie można wnioskować, że "Teściowie" doczekają się trylogii. Czeka nas zatem jeszcze jeden powrót do familijnych wojen. Teraz twórcy odchylają zasłony, zrzucają część masek i zapewniają katartyczny atak szczerości. I choć brakuje tu wyraźnych wyborów inscenizacyjnych i drudzy "Teściowie" mogą zwyczajnie nie zaskakiwać, z pewnością nadrabiają bohaterami. Możemy być więc pewni, że z takim zestawem charakterów bez erupcji konfliktu na kolejnym nieudanym weselu się nie obejdzie. Dwukrotnie chaos ujarzmiono metodą; kolejne filmowe poprawiny potrzebują już tylko mistrzów ceremonii. Bo kto zgotuje sobie lepsze piekiełko niż sami zainteresowani?
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones