Recenzja filmu

Tempestad (2016)
Tatiana Huezo

Poetycki dokument o państwie upadłym

Porażający dokument o korupcji policji i wymiaru sprawiedliwości w Meksyku. Niektórych może znudzić z powodu sposobu narracji.
"Tempestad" to drugi pełnometrażowy film dokumentalny pochodzącej z Salwadoru reżyserki Tatiany Huezo, która filmy kręci w sąsiednim Meksyku. Już jej debiut został dostrzeżony w obiegu festiwalowym i film "Najmniejsze miejsce na świecie" z 2011 r. ma na koncie kolekcję nagród i nominacji, choć może nie na tych największych festiwalach. Natomiast "Tempestad" zdążył już zdobyć Złotą Żabę w kategorii "Pełnometrażowy film dokumentalny" na tegorocznym festiwalu Camerimage oraz nagrodę publiczności na meksykańskim "Morelia International Film Festival". Czy zasłużenie? Jak najbardziej.

Obraz ten to porażający dokument poświęcony korupcji policji i wymiaru sprawiedliwości w Meksyku, a właściwie temu, jaki ta korupcja ma wpływ na zwykłych ludzi. Po prostu nie mieści się w głowie, co tam się wyrabia. My w Polsce zwykle słyszymy, oglądamy i czytamy o takich historiach rozgrywających się za naszą wschodnią granicą. Jak się okazuje, Rosja nie jest jednak jedynym na świecie "jądrem ciemności".

Pomimo tego że film uważam za znakomity, lojalnie uprzedzam, że niektórych może znudzić z powodu sposobu narracji. Dwie kobiety na przemian powoli snują zza kadru opowieść o okropieństwach, które je spotkały. Pierwsza, Bogu ducha winna pracownica lotniska, została wtrącona do więzienia, bo – jak szczerze przyznał prokurator – skorumpowane państwo musiało pokazać, że walczy ze zorganizowaną przestępczością. Oskarżono więc grupę niewinnych ludzi. Powolna narracja jest ilustrowana zdjęciami pasażerów podróżujących autobusem, widokami przesuwającego się za oknem krajobrazu itp. - zupełnie bez związku z opowiadaną historią. W dodatku wypowiedzi bohaterki co i rusz są przerywane i zostajemy sam na sam z rzeczonym "vlogiem podróżniczym".

W pewnym momencie do filmu dołącza druga historia - kobiety z rodziny cyrkowców, której córka została porwana, najprawdopodobniej przez handlarzy ludźmi powiązanych z policją. Tu również opowieść jest co chwilę przerywana, a film pokazuje nam codzienne życie trupy cyrkowej, rozstawianie namiotu, ćwiczenia – wszystko w tej samej powolnej, poetyckiej manierze.

Rozumiem ideę przyświecającą wyborowi takiego, a nie innego zabiegu stylistycznego - reżyserka chciała pewnie w ten sposób pozostawić widzowi czas na refleksję, na przyswojenie kolejnych fragmentów opowieści oraz skontrastować opisywane okropieństwa z poetyckością i spokojem kadrów. Jednym słowem - pozwolić historii wybrzmieć. Ale przez taki a nie inny montaż i koncepcję wizualną, ogląda się ten obraz niestety dosyć ciężko. I nie mam tu wcale na myśli ciężkiego kalibru relacjonowanych wydarzeń.

Mimo wszystko, mnie ten film głęboko poruszył i – siedząc obok tak ciekawych pasażerek – jakoś zniosłem tę długą podróż autobusem, ale obawiam się, że wiele mniej odpornych na narracyjne niewygody osób wysiądzie na pierwszym przystanku.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones