Walka żywiołów – ciemna strona Twin Peaks

Do seansu należy się przygotować tak, jak do każdego filmu Lyncha – pozbyć się wszelkich oczekiwań, dać się ponieść emocjom i nie poszukiwać logicznego sensu. To w intuicyjnym rozumieniu "Ogniu
Widzowie przyzwyczajeni do ciepła i dobra głównych bohaterów serialu "Miasteczko Twin Peaks" w tym filmie zostają poddani terapii szokowej. Żeby wynieść z seansu trochę satysfakcji, muszą odstawić na bok fabułę skupiającą się na ekscentrycznym, bohaterskim agencie Dale'u Cooperze i przemiłych, honorowych mieszkańcach miasteczka. "Ogniu, krocz ze mną" to portret przemocy w rodzinie, przestępczego podziemia, a nawet piekielnych wydarzeń na innych płaszczyznach istnienia.

Detektyw Chester Desmond (wspaniały w tej roli Chris Isaak) bada sprawę zabójstwa młodej prostytutki, Teresy Banks (Pamela Gidley). Śledztwo prowadzi go do parkingu przyczep campingowych w miasteczku Deer Meadow. Film przenosi się do miasteczka Twin Peaks, gdzie towarzyszymy Laurze Palmer (fenomenalna Sheryl Lee) w jej ostatnich dniach życia i poznajemy powiązania między jej śmiercią a zabójstwem Teresy.

"Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną" w żadnym momencie nie spełnia oczekiwań (tzw. fan service) tęskniącej za serialem publiczności. Chcielibyśmy rozwiązania dalszych losów Coopera, a musimy oglądać prequel. Tam mamy niewiele do czynienia z naszym ulubionym bohaterem, bo historię prowadzi nieznany nam wcześniej agent FBI oraz dziewczyna, którą kojarzymy głównie z tego, że jest martwa. Nie chodzi tu jednak o szokujący reżyserski trik, a o ukazanie niezgłębianej zbyt mocno do tej pory, najciemniejszej strony miasteczka Twin Peaks. Mimo że spotykamy na drodze wielu starych bohaterów serialu, to ich życie wydaje się inne, gorsze, mniej harmonijne. Oglądamy to piękne miejsce w krzywym zwierciadle.

Jednym z najbardziej pamiętnych elementów czołówki serialu jest wodospad przy hotelu The Great Northern rozbijający się powoli o lekko pomarszczoną taflę rzeki. Kojąca muzyka w tle płynie następnie wraz z delikatnym prądem wody w stronę początku odcinka. Tak właśnie toczy się życie w Twin Peaks – niespiesznie, pewnie, spokojnie. Do czasu, gdy na brzegu pojawia się ciało nastoletniej królowej balu, Laury Palmer. Porównajmy ten początek do wstępu filmu: smooth jazz o noirowym zabarwieniu towarzyszy ujęciu na coś, co wygląda najpierw na bardzo błękitną wodę, potem ruchem coraz bardziej przypomina niebieski ogień, aż w końcu okazuje się szumem na ekranie telewizora. Pozorną, niepokojącą ciszę sceny burzy krzyk Laury oraz uderzenie siekiery w odbiornik, które wywołuje tysiące ognistych iskier.

Już wstęp do filmu "Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną" sugeruje, że nie będziemy świadkami grzecznej, ocenzurowanej telewizyjnej historii, którą znamy z serialu. Ponadto dwa opisane wprowadzenia stoją w opozycji spokój-niepokój, ukazując bliźniaczą naturę obu produkcji. Zamiast wesołego Dale'a dostajemy cynicznego agenta Chestera Desmonda; w miejsce gościnnej społeczności Twin Peaks mamy opryskliwych mieszkańców Deer Meadow. Harmonię i cichą mądrość wody zastępuje chaos i nieprzewidywalność ognia.

Krytycy nieprzychylni filmowi nie dostrzegali jego symbolicznego i kinematograficznego potencjału. Jest on wypełniony agresją, bólem, strachem, chaosem i napięciem, które nie każdemu mogą przypaść do gustu, zwłaszcza, jeśli spodziewa się zupełnie innego seansu. Nie twierdzę oczywiście, że "Miasteczko Twin Peaks" to komedia familijna – zanurza się on w niezaprzeczalnie mroczne klimaty. Jest, mimo to, zbalansowany i utrzymany na granicy spokoju i grozy, podczas gdy film dąży do pozbycia się wszelkich wątków z jasnej strony mocy. Nawet w momentach, w których Laura powinna czuć się bezpiecznie, znajdują ją demony jej podwójnego życia. 

To nasza bohaterka jest właśnie wspomnianym już w serialu Strażnikiem na Progu ("The Dweller on the Threshold"). Zachowuje balans między dwoma światami (chants out between the two worlds), ludzi i nadnaturalnych istot. Utrzymuje równowagę między dwoma żywiołami swojego życia – wodą i ogniem. Mimo że wydaje się podejmować decyzję, by to ogień przejął kontrolę nad jej życiem, w śmierci zostaje objęta przez wodę i odnaleziona na brzegu rzeki. Staje się męczennicą, która ostatecznie wybiera dobro.

Do seansu należy się przygotować tak, jak do każdego filmu Lyncha – pozbyć się wszelkich oczekiwań, dać się ponieść emocjom i nie poszukiwać logicznego sensu. To w intuicyjnym rozumieniu "Ogniu krocz za mną" leży prawdziwa interpretacja. Pozwólmy, aby hipnotyzująca muzyka Angelo Badalamentiego, intrygująca praca kamery, cudowne kreacje aktorskie oraz tajemniczy klimat zaprowadziły nas na drugą stronę prawdy.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy ostatecznie zakończono zdjęcia do serialu "Miasteczko Twin Peaks", zamykając całość w dwóch... czytaj więcej
"Miasteczko Twin Peaks", kultowy serial autorstwa Davida Lyncha i Marka Frosta doczekał się swojej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones