Recenzja filmu

Ulica szaleństw (1933)
Lloyd Bacon
Warner Baxter
Ned Sparks

Come and meet those dancing feets... on 42nd street!

Co prawda reżyserem "Ulica szaleństw" jest Lloyd Bacon, ale za ogromnym sukcesem filmu stoi choreograf i reżyser sekwencji muzycznych, wirtuoz Busby Berkeley. Swoimi oryginalnymi pomysłami
Co prawda reżyserem "Ulica szaleństw" jest Lloyd BaconBusby Berkeley, ale za ogromnym sukcesem filmu stoi choreograf i reżyser sekwencji muzycznych, wirtuoz Busby BerkeleyGinger Rogers. Swoimi oryginalnymi pomysłami zrewolucjonizował gatunek, który wcześniej ograniczał się tylko do filmowania tego, co można było zobaczyć w teatrze. "Ulica szaleństw" jest drugim, po filmach Chevaliera i MacDonaldFred Astaire, krokiem w kierunku unowocześnienia formy musicalu.

Julian Marsh (Warner Baxter) to broadwayowski reżyser i producent, który szuka sponsora nowego musicalu. Ten znajduje się bardzo szybko. Jest nim milioner Abner Dillion (Guy Kibbee). Nie sfinansuje on jednak rewii za darmo. Przekaże pieniądze, jeśli główną rolę zagra jego protegowana, Dorothy (Bebe Daniels). Nie wie on, że dziewczyna kocha innego mężczyznę (George Brent). Gdy Dotty doznaje kontuzji zastępuje ją młoda, niedoświadczona Peggy (Ruby Keeler), zakochana w młodym odtwórcy głównej roli (Dick Powell). Czy przedstawienie okaże się sukcesem?

Historyjka jest niewątpliwie błaha i niepozorna, ale nie o nią tu chodzi. Przecież fabuła w musicalach jest tylko tłem dla muzyki! Jednak wypada coś o niej napisać. Nie jest to jakaś górnolotna produkcja, tylko kino masowe. Fabuła jest naiwna, zwroty akcji nieprawdopodobne, a jednak film czaruje. Czaruje właśnie tą dziecinną wręcz naiwnością. Obraz "wytworzył" też pewne typy postaci, np. młoda, naiwna dziewczyna goniąca za marzeniami (Keeler), milioner-protektor, który lubi otaczać się dziewczętami (Kibbee), nerwowy reżyser (Baxter), zrzędliwy producent (Sparks) czy złośliwe dziewczyny z zespołu (rewelacyjne Rogers Una Merkeli MerkelRuby Keeler).

Najlepsze role w tym filmie znajdziemy na drugim planie. Ginger Rogers Una Merkeli Una Merkel Ruby Keelersą wyborne jako wredne dziewczyny z zespołu, które myślą, że wszystko wiedzą (i robią) najlepiej. Kolejną zapadającą w pamięć kreacją jest drobna rola Neda Sparksa, który odgrywa wiecznie niezadowolonego producenta. Nieźle wypada też Guy Kibbee, chociaż porywający to on nie jest. Z pierwszego planu najlepiej prezentują się laureat Oscara Warner Baxter jako mający skłonności do depresji reżyser i Bebe Daniels, zawodowo diwa, prywatnie całkiem miła Dotty. Keeler i Powell posiadają niezaprzeczalny urok jako dwa podlotki, które średnio dają sobie radę w czasie depresji, natomiast George Brent jest zupełnie bezbarwny jako ukochany Dorothy, choć on w sumie zawsze jest drętwy. Gdybym miała jednym słowem ocenić aktorstwo w tym filmie, to powiedziałabym, że jest niezłe.

To, co w "Ulica szaleństw" ma największe znaczenie, to niewątpliwie muzyka i taniec. Autorzy piosenek, Harry Warren i  Al Dubin, dali z siebie wszystko, tworząc kilka niezapomnianych piosenek. Najsłynniejsza jest niewątpliwie tytułowa "42nd Street", w której Ruby Keeler tańczy wśród ulic, szukając Dicka Powella. Oprócz tego mamy jeszcze "Shuffle Off to Buffallo" czyli muzyczną historyjkę o młodych małżonkach w wykonaniu Keeler, RogersUna Merkel i MerkelRuby Keeler oraz oczywiście "Young and Healthy" śpiewaną przez Powella. We wszystkich sekwencjach (każda ok. 7 minut) czynny udział bierze zespół tancerzy. To właśnie ich tańce sprawiają, że film jest wyjątkowy i to tu najbardziej widać geniusz BerkeleyGinger Rogersa. 

Oprawa filmu nie jest jakaś wspaniała. Przez większość czasu mamy po prostu normalne wnętrza i kostiumy, jakie nosiło się na co dzień. Piękne dekoracje i bogate ubiory możemy dopiero podziwiać w sekwencjach muzycznych, szczególnie w tytułowym utworze, w którym odtworzono ówczesną 42. ulicę.

Film wywarł ogromny wpływ na gatunek, na fali jego popularności powstało jeszcze kilka innych obrazów (najsłynniejsze to "Poszukiwaczki złota", "Nocne motyleDames (1934)" i "DamesPoszukiwaczki złota (1933)"). Zapoczątkował też kilkuletnią współpracę między BerkeleyGinger Rogersem, Keeler i Powelem. To Ruby i Dick, a nie jak się mylnie sądzi, Rogers Una Merkeli AstaireLloyd Bacon, byli pierwszą taneczną parą w historii kina, choć nie da się ukryć, że posiadali mniej charyzmy niż ich następcy. W rankingu najlepszych musicali wg Amerykańskiego Instytutu Filmowego film zajął 13. miejsce (na 25.). Piosenka tytułowa zajęła zaś 96 miejsce wśród najlepszych utworów.

Naiwny, ale warty zobaczenia film.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones