Recenzja filmu

Vampire Hunter D: Żądza krwi (2000)
Yoshiaki Kawajiri
Kôichi Yamadera
Emi Shinohara

Powrót Łowcy

W 1987 roku ukazała się pierwsza część filmu o przygodach dhampira o imieniu "D". Przestarzała nawet jak na tamte czasy animacja, płytka fabuła i niezbyt ciekawe postacie sprawiły, że produkcja
W 1987 roku ukazała się pierwsza część filmu o przygodach dhampira o imieniu "D". Przestarzała nawet jak na tamte czasy animacja, płytka fabuła i niezbyt ciekawe postacie sprawiły, że produkcja szybko poszła w zapomnienie. Po 15 latach Yoshiaki Kawajiri postanowił wrócić do tego pomysłu i stworzył Vampire Hunter D: Żądza krwi, dzieło które stało się pozycją obowiązkową dla miłośników gatunku anime. Daleka przyszłość, niegdyś dominująca na świecie rasa wampirów teraz stoi na skraju wymarcia. Jeden z ostatnich mrocznych władców Meyer porywa córkę Johna Elourne'a Charlotte, rodzina wyznacza wysoką nagrodę i wynajmuję łowców wampirów, by ją uwolnili. Pierwszym z najemników jest właśnie "D", natomiast jego konkurencję stanowią bracia Markus wraz z towarzyszącą im Leilą. Sytuacja nieco się komplikuje, gdy wychodzi na jaw, że dziewczyna wcale nie została porwana, lecz uciekła, gdyż jest zakochana w wampirzym lordzie. Strona wizualna przedstawia się bardzo dobrze, kreska stoi na wysokim poziomie i przewyższa wiele dzisiejszych produkcji. Film ma niesamowity mroczny klimat, momentami potrafi naprawdę przestraszyć, w porównaniu z nim nawet Hellsing wypada blado. Opustoszałe ulice miast, bezludne peryferia, ruiny, monumentalne zamki - w takich sceneriach toczy się większa część filmu. Sceny pojedynków których tutaj nie brakuje są bardzo efektywne i starannie wykonane. Występuje tu wspaniałe połączenie świata przyszłości z klimatem dzikiego zachodu, futurystyczne bronie i pojazdy na tle scenografii z westernu, pamięta ktoś Firefly. Uzupełnieniem tego jest wspaniała oprawa dźwiękowa, która potęguje mroczny klimat filmu. Muzyka w pełni oddaje wszytko to, co dzieje się na ekranie, a ścieżka dźwiękowa w finałowym pojedynku, w którym możemy usłyszeć fantastyczne zawodzenie chóru, jest prawdziwą ucztą dla uszu. Główna postać jest okryta całunem mroku i tajemniczości, "D" cały czas ubrany w czarny strój, jest małomówny, unika kontaktu z innymi; z racji swego pochodzenia i profesji jest znienawidzony zarówno przez ludzi jak i wampiry. Jednak tak jak inne dhampiry, z którymi widz mógł się spotkać (Blade, Bloodrayne), staje on po stronie ludzkości, chodź nie robi tego bezinteresownie. Nie działa całkowicie sam, bowiem na jego ręce dłoni znajduję się gadatliwy "pasożyt", stworzenie posiadające magiczną moc, które nieraz ratuje "D" z opresji. Widz obeznany w tematyce może zauważyć, iż w Vampire Hunter D: Żądza krwi pół wampir nazywany jest "dunpealem", natomiast powszechnie używa się terminu "dhampir". Nie chodzi tutaj o nowy gatunek, lecz wynika to z błędu powstałego podczas tłumaczenia z języka japońskiego. Film jak dla mnie nie ma większych wad, co prawda wątek miłosny może wydawać się trochę nienaturalny, ale zupełnie nie przeszkadza to w kompletacji nad całością. Obraz ten polecam wszystkim fanom anime, jak i tym, którzy nie mieli większej styczności z azjatycką sztuką, gdyż jest to prawdziwa perła w tym gatunku.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones