Recenzja filmu

You Killed Me First (1985)
Richard Kern
Karen Finley

Buntować czasem się trzeba

Film o buncie, zrobiony w buntowniczym stylu.
Krótkometrażowy film Richarda Kerna to dzieło o słabym aktorstwie, pokaleczonym montażu, sprawiający wrażenie silnie amatorskiego przez częste ograniczenie ciągu przyczynowo-skutkowego. To właśnie te wymienione rzeczy są jego największymi zaletami, który czynią go buntowniczym pod względem technicznym.

Kern do jakiegoś stopnia bazuje na kinie popularnym (swoje inspiracje nim sam wspominał chociażby w wywiadzie z Jakubem Majmurkiem), młodzieńczy bunt można odnieść chociażby do powstałego w tym samym roku "Klubu winowajców". Jednakże w swoim dziele odchodzi w stronę zupełnie inną, niż tego typu produkcje. Idzie trochę w stronę transgresji i zdecydowanie stoi w estetyce kina undergroundowego, które tak świetnie współgra z krótkimi metrażami (takimi jak ten).

Główną bohaterką, na której skupiony jest cały film jest Cassandra (choć rodzice mówią do niej Elizabeth, ku jej dezaprobacie), zbuntowana nastolatka. Odczuwa potężną wściekłość na konserwatywną i religijną rodzinę. Jej rebelia przejawia się zarówno w estetyce jak i zachowaniach. Wyróżniający się jest wygląd zarówno jej, jak i jej pokoju. Często wpada w kłótkie z rodzicami, mówi im, że ich nienawidzi, jest zła na to jak ją traktują i na to, że nie próbują jej zrozumieć. Odmienna od niej jest jej siostra, która w żaden sposób się nie buntuje. Na końcu zezłoszczona Cassandra zabija reszte rodziny.

Ciąg przyczynowo-skutkowy między kolejnymi zdarzeniami jest mocno ograniczony, łączy je motyw bunt i wściekłości jaki nastolatka odczuwa względem swej rodziny. Właśnie ten bunt jest najciekawszą rzeczą dzieła Kerna, wokół niego koncentruje się akcja. Cassandra jest wściekła, a rodzina jej odczuciami się nie przejmuje, albo stara się je tępić, czego najmocniejszym przykładem jest zabicie jej królika przez ojca. Bohaterka budzi przez to sympatie i wytwarza pole do utożsamiania się z nią, bowiem w ciekawy sposób przeżywa swoją wściekłość na otoczenie.

Amatorski charakter, dodaje filmowi wspaniałego klimatu, tyczy się to głównie obrazu, który oczywiście wygląda nieporównywalnie gorzej niż w filmach głównego nurtu z podobnego czasu. Podobnie jest z montażem. Niby kłują w oczy niektóre błędy w nim obecne (np. na jednym ujęciu Cassandra mierzy z broni, a po cięciu dopiero nią wcelowuje), ale przynajmniej współgra to z tym podziemnym sznytem.

"You Killed Me First" to bardzo dobry film, ukazuje bunt, w sposób, który daje pole do bardzo silnego zrozumienia bohaterki. Równie ciekawe co on są aspekty związane z undergroundowym i amatorskim charakterem tej krótkometrażówki. Czynią ją one dziełem specyficznym, które stoi trochę w kontrze do filmów głównego nurtu, z którymi ma jednak pewne drobne powiązania.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?