Recenzja gry PS4

Code Vein (2019)
Hiroshi Yoshimura

Doktorze, potrzebna transfuzja

Wampiry. Stworzenia nocy pełne majestatu i pogardy dla gatunku ludzkiego. Między kolejnymi krwawymi posiłkami kontemplują kruchość swojego pożywienia, od czasu do czasu uprowadzą jakąś nadobną
"Code Vein" - recenzja
Wampiry. Stworzenia nocy pełne majestatu i pogardy dla gatunku ludzkiego. Między kolejnymi krwawymi posiłkami kontemplują kruchość swojego pożywienia, od czasu do czasu uprowadzą jakąś nadobną niewiastę, a gdy atmosfera wokół nich zrobi się zbyt gorąca, wychodzą z przyjęcia po angielsku, zostawiając za sobą wyludnione i wyniszczone połacie terenu. To oczywiście tylko jeden z wielu sposobów na przedstawianie stworzeń, które fascynowały ludzi od starożytności. Swoje trzy grosze do tematu postanowiło wtrącić też Bandai Namco, wypuszczając na rynek wyczekiwane nie tylko przez mangoentuzjastów, ale i fanów gatunku soulslike, "Code Vein".

   

Po bliżej nieokreślonej katastrofie świat zmienił się w skażone pustkowia. Apokalipsa zdziesiątkowała ludzkość, czyniąc z niej towar deficytowy. Oto bowiem niepodzielnymi władcami ziemi zostały wampiry. Ich niekończące się pragnienie krwi doprowadziło do poszukiwania substytutu nektaru życia. Niestety, wyczerpaniu ulegają też zazdrośnie strzeżone zapasy krwawych kropli. Żaden z Revenantów, bo tak określane są w grze wampiry, nie zamierza zatracić własnej tożsamości i zmienić się w Zagubionego – pozbawioną świadomości istotę żyjącą tylko po to, by zabijać. W obliczu nieuchronnie zbliżającej się zagłady, niedobitki poczytalnych stworzeń mogą podjąć się łowów na pozostałych przy życiu ludzi albo znaleźć rozwiązanie problemu wysychających krwawych źródeł. 

   

Trudnego zadania ocalenia gatunku podejmuje się nasz bohater. Już na samym początku gry wita nas rozległy kreator postaci. Dostępny w nim bezmiar możliwości zaskakuje. Nie jest może tak bogaty, jak ten z "Black Desert Online", jednakże oferowane przez niego parametry pozwolą na beztroskie tworzenie ulubionych bohaterów gier, anime i książek.

Gra od samego początku budziła skojarzenia z tytułami spod skrzydeł From Software. Próżno tu jednak szukać wymagających przeciwników, wyzwań i mitologii, której rozwikłanie zajmie graczom lata. Wszystko jest uproszczone do granic możliwości i sprawia, że "Code Vein" można traktować jako aperitif przed spróbowaniem właściwego dania, jakim są chociażby "Dark Soulsy" czy "Bloodborne".

   

Poziom trudności został tu wyraźnie stonowany, a większość standardowych przeciwników nie stanowi specjalnego wyzwania. Liczni bossowie padają z reguły przy pierwszym podejściu, nie wymagają również zbyt wymyślnych taktyk pokonania. Wszystko sprowadza się do mistycznej rolki i nie bycia zbyt chciwym w zadawaniu ciosów. Dodajmy do tego fakt, że nieustannie towarzyszy nam jeden z wampirycznych kompanów. Ich sztuczna inteligencja pozostawia wiele do życzenia, ale to dzięki nim jesteśmy w stanie odradzać się w trakcie walki i kontynuować potyczki. Zawsze też możemy go wymienić na żywego gracza, choć znalezienie realnego, dobrze grającego towarzysza graniczy z cudem i prędzej sami przebrniemy przez upierdliwego wroga, niż znajdziemy kogoś do pomocy.

Fakt grania wybrańcem powoduje, że nie mają do niego zastosowania obostrzenia stosowane względem innych postaci. Towarzyszący nam Revenanci posiadają specjalny "kod" umożliwiający im walkę i skazujący na ściśle określoną profesję. Prowadzona przez nas postać jest natomiast niczym protagonista "Person" – nie ogranicza się tylko do jednej klasy, ale czerpie garściami ze wszystkich możliwości funkcjonujących w tym świecie. To pozwala na dostosowanie wojaka do preferowanego stylu grania. Niezależnie od tego, czy chcemy grać karabinierem, młotkowym czy oprzeć swój styl na magii i samurajskim mieczu – gra daje nam tę możliwość. Poza tym, możemy podpiąć pod naszego wojownika szereg zdolności pasywnych i aktywnych. Każda z nich odblokowywana jest poprzez zdobywanie wyżej wspomnianych kodów. Te zaś uzyskamy dzięki interakcjom z postaciami pobocznymi. Zagłębienie się w ich nieraz bolesne wspomnienia pozwoli graczowi odkryć prawdę o otaczającym go świecie, zrozumieć mechanizmy nim rządzące i dotrzeć do prawdy o wysychających krwawych źródłach. Wszystko jest podane na tacy, także możecie darować sobie przekopywanie się przez opisy przedmiotów w poszukiwaniu tego jednego szczegółu, który odmieni wasze postrzeganie gry.

   

Twórcy zapowiadali, że przesunięcie wydania gry spowodowane jest chęcią jej dopracowania, zwiększenia zawartości i rozbudowania historii. Mimo tych zapewnień przemierzane lokacje oraz znajdujący się w nich przeciwnicy pozostawiają wiele do życzenia. Nudne, szarobure miejscówki zasmucają wtórnością, a gdy już pojawia się ta najbardziej interesująca, przypominająca Anor Londo plątanina korytarzy, szybko zaczynamy się w niej czuć jak w labiryncie Eschera i cały entuzjazm pęka jak mydlana bańka. Podobnie jest z przeciwnikami – twórcy bazują na kilku modelach, które przewijają się zamiennie przez wszystkie lokacje w grze. Popis kreatywności możemy zobaczyć dopiero w starciu z bossami, choć i tu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już to wszystko kiedyś widzieliśmy.

"Code Vein" pomimo niskiego progu wejścia do gatunku soulslike nie przebija się żadnym elementem składowym na tyle mocno, by przemówić do masowej wyobraźni graczy. Historia pozostawia wiele do życzenia, system walki jest mocno niedoskonały, a przemierzany świat powoduje niemrawe ziewnięcia. Nie można jednak zaprzeczyć, że zarówno fani estetyki anime, jak i biustów powodujących wady postawy znajdą w tym tytule walory odpowiadające ich gustom. Sama zaś, pomimo tego, że nie bawiłam się źle, obcując z "Code Vein", nie znalazłam w trakcie jego przechodzenia tego specyficznego uczucia spełnienia, które zwykle towarzyszy mi przy rozprawianiu się z kolejnymi grami gatunku soulslike.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones