"Fairy Fencer F" jest grą-paradoksem. Niby nudzi, ale nie męczy. Teoretycznie jest kalką innych produkcji Compile Heart, ale przykuwa do ekranu. Nie wnosi do tematu nic nowego, ale jednak
"Fairy Fencer F" jest grą-paradoksem. Niby nudzi, ale nie męczy. Teoretycznie jest kalką innych produkcji Compile Heart, ale przykuwa do ekranu. Nie wnosi do tematu nic nowego, ale jednak cieszy.
NIS America
Studio Compile Heart to tokijska fabryka erpegów. Na koncie mają choćby niezliczone "Neptunie" czy fenomenalne (i potwornie trudne) "Cross Edge". "Fairy Fencer F" to kolejna należąca do nich produkcja, która wpisuje się w długi ciąg erpegów o niemal identycznej mechanice (różni je jedynie warstwa estetyczna). "Fairy Fencer F" nawet nie próbuje ukryć, że opiera się na pomysłach wziętych żywcem z "Neptunii". Ale o ile "Hyperdimension Neptunia" drażniła, o tyle ta produkcja Compile Heart cieszy lekkim podejściem do tematu i znacznie mniejszą liczbą nieśmiesznych dowcipów.
NIS America
Fabuła gry jest czysto pretekstowa. Dawno temu Bogini i Podły Bóg ("Vile God") walczyli o świat, w którym żyją ludzie. Na użytek tej bitwy stworzyli setki mieczy zwanych Furiami. Teraz obie boskie istoty, przebite Furiami, trwają w wiecznym śnie. Nietrudno się domyślić, że zadaniem naszej drużyny będzie zbieranie i uwalnianie mocy Furii.
Próżno tu szukać niecodziennych zakrętów fabularnych albo niespodzianych zwrotów akcji. Główny wątek to tylko wymówka do odwiedzania kolejnych lochów. Co zaskakujące, stereotypowe postaci rodem z tandetnego anime, nie są aż tak irytujące jak w innych grach. Jest tu na przykład chłopak, który uwielbia jeść, jedna dziewczyna o skłonnościach sadomasochistycznych i druga –odgrywająca rolę milczącej zabójczyni. Jak na Compile Heart przystało, od czasu do czasu pada też drętwy dowcip. Wszystko to jest jednak znacznie bardziej stonowane i oszczędne niż idiotyzmy w dowolnej odsłonie "Hyperdimension Neptunia". Nawet postaci, rysowane w końcu przez tę samą osobę co w "Neptunii", są jakieś żywsze i bardziej strawne. Nie przeszkadza też to, że w przypadku niektórych widać lenistwo artysty. Jedna z bohaterek, Tiara, jako żywo przypomina bowiem Neptunię...
Historię możemy zignorować, statyczne i przegadane przerywniki szybko pominąć, zostaje nam zatem samo granie. I w tej kwestii jest się już czym pobawić. Zgodnie z tradycją już na początku zarzuceni jesteśmy tutorialami na temat różnych aspektów rozgrywki. Jeśli graliście w którąkolwiek "Neptunię", nic Was nie zaskoczy – sporo elementów mechaniki jako żywo przypomina zmagania w świecie wojen konsolowych. Lokalizacja jest bardzo dobra, zrobiona z pomysłem. Wiele kontekstów kulturowych japońskiego pochodzenia przerzucono na tyle sprawnie, że typowy gracz z Zachodu nie będzie miał problemu z ich zrozumieniem. Dialogi są zresztą nieco żywsze i zabawniejsze niż te z poprzednich gier Compile Heart.
NIS America
Nasi bohaterowie korzystają z jednej tylko broni: swojej Furii. Nie oznacza to jednak, że będzie nudno. Podczas walk zdobywamy zwyczajne punkty doświadczenia oraz punkty broni, dzięki którym rozwiniemy zdolności Furii. Kategorii jest tu multum, a każda ma swoje zakładki. Ulepszać możemy atak, obronę i – co ważne – długość combosa. Ma to niebagatelne znaczenie, bo nawet kombinacje zwykłych ataków mogą zaważyć na wyniku walki. Rozwijamy także konkretne typy uderzeń. Każda Furia może zmieniać podczas walki swoje kształty i takim sposobem możemy na przykład przysolić komuś mieczem, zamienić go na chwilę w topór, podbić przeciwnika w powietrze, a tam wykończyć go szybkim cięciem kolejnego wcielenia Furii. Świetna sprawa, a to tylko jedna z kategorii rozwoju. Zdobywamy także nowe czary, zdolności specjalne i potwornie mocne umiejętności Fairize.
Farize to nasza ostateczna broń. Jej pasek ładuje się podczas walki, gdy używamy zdolności albo odnosimy obrażenia. Dzięki niej w pewnym momencie możemy odpalić przemianę naszej postaci w jej znacznie mocniejszą wersję – co jest niemal identyczne jak to HDD w "Neptunii". Gdy jesteśmy w tym niemal boskim stanie, odblokowują się potężne czary i ataki, których animacje trwają po dziesięć sekund, ale skutecznie czyszczą wrogie szeregi.
NIS America
Innym elementem znacząco wpływającym na wydajność naszych postaci są wróżki. Zaklęte w Furiach podnoszą nieco ich statystyki, zdobywają własne poziomy doświadczenia i uczą się nowych zdolności. Mało tego, warto od razu przypisywać konkretne wróżki do konkretnych postaci, tak by rezonowały z danymi Furiami. Na przykład, wszelkie wróżki operujące żywiołem ognia idealne będą dla głównego bohatera, którego ataki Fairize opierają się właśnie na wykorzystaniu płomieni.
Wróżki pełnią też inną rolę. Tak jak w ostatniej "Neptunii" mogliśmy modyfikować podziemia, by zmienić typy potworów, procentową szansę na zdobycie konkretnych przedmiotów czy liczbę zdobywanego doświadczenia, tak w "Fairy Fencer F" mamy tak zwane "world shaping". To właśnie modyfikowanie świata wedle własnych potrzeb. Jeśli szukamy jakiegoś potwora, wystarczy wbić furię z daną wróżką w miejsce wejścia do podziemi, by zamienić wersję lochu, na taką, której akurat potrzebujemy.
NIS America
Walka jako taka wyjęta jest z poprzednich produkcji Compile Heart. Mamy ograniczoną możliwość ruchu na mapce potyczki. Atakujemy bądź używamy zdolności i przedmiotów. Warto odpowiednio się ustawiać, tak by przeciwnicy nie wyłapywali całej drużyny atakami obszarowymi. Większość walk jest bardzo prosta i tylko od czasu do czasu trafia się boss, który dwoma ciosami kładzie całą drużynę do piachu. Niestety, grind to konieczność. "Fairy Fencer F" jest jednak o wiele szybsze niż inne gry Compile Heart i powtarzanie walk nie nuży. Wręcz przeciwnie, po jakimś czasie czujemy się jak w słynnym fragmencie podróży tratwą w "Final Fantasy VI". Niby trzecią godzinę bijemy tych samych wrogów, niby jest to małpia robota, ale wciąż mamy radochę z tego, że postacie wskakują na kolejne poziomy doświadczenia.
Wszystkie elementy gry pojawiły się już w "Neptuniach", ale wytłumaczone były zbyt mgliście i abstrakcyjnie. "Fairy Fencer F" to klasyczne fantasy/sci-fi, znacznie łatwiej załapać w niej, co do czego służy. Compile Heart wprowadza zresztą nowe elementy stopniowo, a nie – tak jak w "Neptuniach" – niemal od razu. Krzywa nauki jest tu znacznie łagodniejsza, co w efekcie sprawia, że pierwszą sesję gry kończymy dopiero świtem.
NIS America
"Fairy Fencer F" to gra przede wszystkim dla tych, których męczył wrzaskliwy klimat "Neptunii". Gdy tylko zapomni się o marnej fabule, a skupi na fenomenalnej walce i przyjemnych misjach, można grać aż do rana.