Recenzja gry

Risen (2009)
Andrew S. Walsh
Gus Gallagher

Gothic has risen from the grave

W wydanej w 2001 roku przez Piranha Bytes serii Gothic zakochałem się od pierwszego zagrania. Najbardziej realistyczny wirtualny świat, jaki wówczas znałem, mnóstwo umiejętności do nabycia,
W wydanej w 2001 roku przez Piranha Bytes serii Gothic zakochałem się od pierwszego zagrania. Najbardziej realistyczny wirtualny świat, jaki wówczas znałem, mnóstwo umiejętności do nabycia, trenerzy, których trzeba najpierw znaleźć i potężnie zróżnicowani wrogowie. Potem były Gothic 2 wraz z dodatkiem (Noc Kruka), które udoskonalały wszelkie poprzednie fragmenty oraz zwiększyła świat. Problemy zaczęły się przy pięknej, choć strasznie zabugowanej trójce (Gothic 3), po której Piranha Bytes straciła prawa do swojej serii. Inicjatywę przejmowały coraz to różniejsze studia, produkując takie koszmarki jak Forsaken Gods czy... Arcania: Gothic 4, która zamieniła serię w typowego action-RPG-a, tym samym kończąc jej żywot. Dopiero rok 2009 okazał się łaskawy dla wygłodniałych fanów, kiedy to powstał... Risen.



Standardowo dla produkcji tego studia, grę zaczynamy z twarzą w piachu, a na imię nam... Bezimienny (głosu użycza Gus Gallagher). Tym razem on i leżąca obok kobieta są jedynymi ocalałymi rozbitkami na wyspie Faranga. Tuż po ich przebudzeniu atakują ich ścierwojadopodobne ptaszyska. Chwytamy więc lagę i bronimy niewiastę przed napastnikami. Po przebytej walce odstawiamy pannę w bezpieczne miejsce, po czym ruszamy w stronę miasta. Niedługo potem gracz dostaje ofertę dołączenia do jednego z trzech obozów: Dona Estebana (znany choćby z roli Gimliego John Rhys-Davies), którego myśliwi preferują walkę łukiem i kuszą; magów, walczących m.in. ogniem i lodem albo wyspecjalizowanych w oburęcznych kijach i włóczniach Strażników Inkwizycji.



Poza wymienionymi wyżej orężami znaleźć można jeszcze młoty, topory oraz miecze. Co się bardzo chwali, każdą z broni można rozwijać od 1 do 10 poziomu, z każdym kolejnym zyskując nowe zdolności, jak parada, obrót przyśpieszający serię uderzeń czy decydowanie, od której strony zadamy cios. Jedyny wyjątek to zaklęcia, u których zwiększają się tylko obrażenia i zasięg. Sama walka jest mocno zręcznościowa, ale nie ma tutaj mowy o samotnej potyczce z dużą grupą wrogów. Nie jest to, co prawda, bardzo lubiany przeze mnie "Assassin's Creed", gdzie z grzeczności przeciwnicy poczekają, aż rozprawisz się z aktualnie bitym niemilcem i postoją z boku. W Risenie nie mają skrupułów z obejściem bohatera i zaatakowaniem go od każdej strony, najchętniej wbijając swoje żelazo w jego plecy.



Wygląd i dźwięk owego żelastwa również stoją na wysokim poziomie. Nie jest to poziom "Crysisa 3", ale śmiem twierdzić, że jest to jeden z ładniejszych tropikalnych sandboxów. Do najpiękniejszych momentów należą zdecydowanie wschody i zachody słońca, kiedy to promienie przebijają się przez daleko od nas położone drzewa, wszystko to odbija się od morza, a całości akompaniuje piękna muzyka Kaia Rosenkranza. Swoją drogą, zarówno wspomniana ścieżka dźwiękowa, jak i projekty wszystkich postaci są żywcem wyjęte z ciągle wymienianego Gothica. Mamy jaszczuroludzi, krwiopijców, ścierwojady, a obecni są nawet legendarni pierwsi wrogowie - chrząszcze. Figurują jedynie pod nieco innymi nazwami.



Podsumowując - gra jest przede wszystkim idealna dla fanów pierwszych gier Piranha Bytes - cały czas czułem się, jakbym grał w oficjalną kontynuację. Przede wszystkim, ale nie tylko. Jeśli ktoś zawsze chciał zobaczyć, o co w tej serii chodziło i dlaczego Polacy tak ją kochają - najlepiej będzie zacząć właśnie od przygód Bezimiennego z wyspy Faranga.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kłótnia studia Piranha Bytes z wydawcą JoWood po stworzeniu "Gothica 3" sprawiła, że obie firmy... czytaj więcej
"Risen" to z całą pewnością godny następca serii "Gothic", choć po jego ukończeniu nie miałem takiego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones