Recenzja serialu

Czysta krew (2008)
Michael Cuesta
Daniel Minahan
Anna Paquin
Stephen Moyer

Drakula piłby "Tru Blood"

Takiego serialu jeszcze nie było. Wampiry, wilkołaki, wróżki, wszechobecna magia, seks, brud i bieda. A to wszystko w dzieje się w mrocznej Luizjanie osadzone w jak najbardziej realnym czasie i
Takiego serialu jeszcze nie było. Wampiry, wilkołaki, wróżki, wszechobecna magia, seks, brud i bieda. A to wszystko w dzieje się w mrocznej Luizjanie osadzone w jak najbardziej realnym czasie i miejscu. I nawet jeżeli można w "True Blood" znaleźć stereotypowe elementy budowania serialu (chociażby zwykłą, z pozoru, dziewczynę przeżywającą wielką miłość do niebezpiecznego wampira) i czasem odnieść wrażenie, że to serialowa wersja sagi "Zmierzch" dla dorosłych, to i tak seria ta jest naprawdę nietuzinkowa.

Serial wyprodukował Alan Ball, którego pierwszym dzieckiem jest znakomity  "Sześć stóp pod ziemią". Już w nim pokazał, że nie straszne mu są klimaty śmierci i kontrowersyjne tematy. Jako że jest zdeklarowanym homoseksualistą, często poruszał kwestie tolerancji, akceptacji inności i równouprawnienia różnych mniejszości względem reszty społeczeństwa. Chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, "Czysta krew" zbudowana jest w identycznej konwencji.

W tym serialu nie ma miejsca na pruderię czy cenzurę. Nie ma miejsca na tabu. Mniejszością walczącą o równe prawa są wampiry, które niedawno się ujawniły. Część z nich chce żyć w zgodzie z ludźmi - przekonują, że nie muszą zabijać odkąd wynaleziono syntetyczną krew, którą można kupić w każdym spożywczaku. Inne udowadniają swoją wyższość i ani myślą o zaprzestaniu wysysania krwi z ludzkich żył. No i oczywiście typowe dla Balla oswajanie widza ze śmiercią poprzez ukazywanie jej w jak najróżniejszych formach - w "Czystej Krwi" to oczywiście wampiry - niby umarli, a jednak żywi, śpiący w dzień w trumnach, w nocy podążający do baru by strzelić sobie kieliszek stężonej AB Rh+.

Oczywiście zachęta widza do oglądania nie może się obyć bez wyrazistych (pełnokrwistych?) postaci. Mamy więc telepatkę Sookie (Anna Paquin), która jest kelnerką w barze i zakochuje się w przystojnym wampirze Billu (Stephen Moyer). Jest oczywiście "ten drugi" - właściciel baru, a potem również "ten trzeci", jeszcze przystojniejszy od pierwszego, wampir Eric. W pierwszym sezonie zapomniane miasteczko Bon Temps musi zmierzyć się z falą morderstw na niewinnych kobietach. Oczywiście najpierw oskarżane są wampiry jako siewcy całego zła jakie istnieje na Ziemi. I tak powoli rozwija się akcja, w której miłość musi walczyć z nienawiścią, a pozory często mylą.

"Czystą krew" na pewno można nazwać serialem niekonwencjonalnym. Łączy w sobie tyle rożnych elementów, że od ich natłoku może czasem rozboleć głowa. Wydaje się, że każdy mieszkaniec Bon Temps ma jakieś ukryte moce, o których często sam nie wie. Może właśnie takie jest główne przesłanie serialu? Każdy z nas ma coś co go wyróżnia, nie dyskryminujmy więc tych, którzy się ze swoją innością nie kryją. I to wszystko w klimacie błotnistej Luizjany i otaczającego zewsząd smrodu śmierci. "Czysta krew" łączy kontrowersyjną opowieść, w której główny głos ma wyuzdanie i magia, z całkiem poważną debatą o tolerancji i o tym, czy rzeczywiście wszyscy na nią zasługują.

Bez wątpienia serial wpasowuje się też w modny ostatnio nurt wampiryczny, który obrazuje z troszkę innej strony. Rzadko znajdziemy tu patos, jaki towarzyszył Hrabiemu Drakuli czy zupełne wręcz "sprofanowanie" postaci wampira, tak jak w przypadku chodzącego do szkoły Edwarda Cullena. Jest też z pewnością wiele odniesień do twórczości Anne Rice, chociażby w pokazaniu życia wampirów na przestrzeni wieków (walka w wojnach, by za kilkaset lat z punkową fryzurą bawić się na  koncercie rockowym). Z tą różnicą, że wampiry Charlaine Harris, na podstawie powieści której powstał scenariusz do serialu, chcą żyć we współczesnym społeczeństwie, mając równe prawa i zajmując poważne stanowiska. Gotowi są porzucić swoją naturę zabójców i do końca życia pić butelkowany "True Blood".

Z pewnością serial nie trafi do wszystkich. Wdzierający się niekiedy absurd, nagromadzenie dziwnych wątków i kicz w efektach specjalnych może być dla wielu bardziej wymagających widzów zniechęcający. Niemniej jednak oryginalności, kontrowersyjności i perwersji na pewno nie można mu odmówić. A to często jest lepszym wabikiem niż skomplikowana fabuła, pretensjonalni aktorzy i silenie się na edukacyjny charakter. Jeżeli ktoś lubi wampiryczną konwencję, a do tego jest otwarty na różne jej interpretacje, to zapewniam, że będzie się przy "True Blood" świetnie bawił.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kończy się dzień i zapada zmrok. Pijące krew potwory powinny wyjść ze swego leża i wyruszyć na krwawe... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones