Recenzja serialu

Dzikość (2025)
Thomas Bezucha
Neasa Hardiman
Eric Bana
Sam Neill

Niezagojone rany

Jest w "Dzikości" tajemnica i skuteczne budowanie napięcia z odcinka na odcinek. Im bliżej jesteśmy poszukiwania odpowiedzi i rozszyfrowywania kryminalnej zagadki, tym lepiej. Gdy pojawia się
Niezagojone rany
Zapierające dech w piersiach szczyty i słynne, naturalne ścianki wspinaczkowe. Raj dla wszystkich entuzjastów mniej i bardziej ekstremalnej górskiej eksploracji. Ta czasami kończy się tragicznie. Przez przypadek bądź nie. Po dolinach poprzecinanych rzekami hasają jelenie, ogrzewając się w promieniach słońca. Nieopodal obóz wyrzutków, antysystemowców, uciekinierów i bezdomnych. Osiedlili się tam bezprawnie, ale nikomu specjalnie nie szkodzą. Do czasu. Gęste lasy iglaste i błotniste wąwozy. Warto często spoglądać za siebie, już niejeden turysta poczuł na skórze ścisk niedźwiedzich szczęk. Po tym terytorium znacznie sprawniej przemieszczają się przemytnicy narkotyków, znający skróty przez przełęcze i pozostawione przez poszukiwaczy złota tunele. Na niebie zauważymy sępy, z krzaków zawsze może wyskoczyć kojot czy inny drapieżnik. Plakaty na stróżówkach w Parku Narodowym Yosemite przypominają: "dzika natura jest dzika!". Ludzie bywają jeszcze groźniejsi. 


Naszym przewodnikiem po Yosemite będzie Kyle Turner (Eric Bana), życiowo poturbowany i mrukliwy agent federalny. Samotnik i indywidualista. Kyle nie jest lubiany przez lokalne służby, ale lubiany też być nie chce. Po pięciu latach detektyw wciąż nie potrafi się emocjonalnie pozbierać po stracie mającego kilka lat syna, Caleba. Tamtego wydarzenia nie przetrwało również małżeństwo z Jill (Rosemarie DeWitt). Później pojawiła się depresja i wyniszczający alkoholizm. Wizje z Calebem ciągle go nie opuszczają, ale z czasem nie demolują już codzienności. Gdy w pierwszym odcinku "Dzikości" Kyle rozpoczyna śledztwo w sprawie śmierci pewnej dziewczyny, zdaje się mieć już wszystko pod kontrolą. Sytuacja skomplikuje się, gdy poszlaki z górskiego wypadku i sekcja zwłok zaczną wskazywać, że prawdopodobnie doszło do morderstwa, a sama sprawa sięga w daleką, zapomnianą przeszłość.


Kryminalna zagadka w miniserialu Netfliksa meandruje zgodnie z niepisanymi zasadami gatunku. Odosobniony przypadek jest oczywiście związany ze znacznie szerszym przestępczym procederem. W wyniku tego śledztwo musi nieraz zboczyć z głównej ścieżki, rozwikłać poboczną zagadkę, by zdobyć cząstkowe odpowiedzi. Kluczowym i oszczędnie wprowadzanym wątkiem jest długo niedająca się zidentyfikować tożsamość i biografia nieboszczki. Splata się ona z życiorysem niejednej postaci i rzuca cień na bieżące wydarzenia. Obrazek pomału się wypełnia, idealizowany wizerunek wypoczynkowej krainy nabiera coraz więcej rys i stref szarości. Rozwikłanie przyczyn śmierci dziewczyny wymaga czasochłonnej pracy w terenie i znajdowania poszlak układanki daleko od wydeptanych ścieżek. Zebrane materiały z kolei wymagają grzebania w archiwum i przeczesywania stron internetowych. 

Dyrekcja parku przestraszona nabierającą rozpędu medialną nagonką spodziewa się znacznego spadku liczby przyjezdnych. Tłumaczenie nieodpowiednio zabezpieczonego szlaku jest zupełnie czymś innym niż niebezpodstawne podejrzenia, że w okolicy grasuje seryjny morderca. Zamknięcie parku to prawdopodobny scenariusz. Rozwiązanie sprawy nie leży więc tylko w czysto zawodowym i prywatnym interesie Kyle’a. W grę wchodzą liczone w milionach dolarów konsekwencje wywieszenia planszy z zakazem wstępu. 



To wszystko przemyślana układanka, spinająca się intryga i wciągający konflikt interesów. Śledczy procedural nie dominuje jednak całej fabuły, a twórcy dodają niejeden dramatyczny wątek. "Dzikość" jest bowiem również opowieścią o uciekinierach. Kyle wycofał się i zamknął w sobie, nawet po kilku latach nie rozpakował pudeł po gwałtownej przeprowadzce. Denatka jest zbiegiem, funkcjonuje poza system i wymyka się łatwej identyfikacji. Z kolei  Naya Vasquez (Lily Santiago) strażniczka parku oddelegowana do współpracy z Kyle'em, niedawno uciekła z Los Angeles od despotycznego partnera i ojca jej dziecka, by w zupełnie nowym otoczeniu rozpocząć życie od nowa. 

Jest w "Dzikości" tajemnica i skuteczne budowanie napięcia z odcinka na odcinek. Im bliżej jesteśmy poszukiwania odpowiedzi i rozszyfrowywania kryminalnej zagadki, tym lepiej. Gdy pojawia się melodramatyzm i wnikamy zbyt głęboko w obyczajowe wątki, serial wyraźnie traci impet. Udaje się utrzymywać odpowiedni emocjonalny ciężar w relacji Kyle’a i Jill, ale to głównie dzięki aktorskiej dynamice między Baną i DeWitt. Oboje zręcznie balansują między utrzymywaniem koniecznego dystansu, ciągle tlącym się romantycznym uczuciem a wyrywającą się potrzebą wykrzyczenia przemilczanych i nieprzepracowanych traum. Na ich tle niestety tekturowo wyglądają sprzeczki Nayi z jej byłym partnerem. 

"Dzikości" również daleko do realizacyjnego popisu. To co najwyżej średnia wyższa. Na klimat i niepokojący nastrój, tak przecież ważne w thrillerze, pracuje po prostu zdumiewające otoczenie. Zbyt często to krajoznawcza reklama parku, zbyt rzadko kino z prawdziwego zdarzenia. "Dzikość" jest pozbawiona audiowizualnego charakteru i stylistycznego pazura. Nie jest to jednak produkcja całkowicie przeźroczysta. Momentami potrafi przyspieszyć puls i złapać za gardło. 
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?