Recenzja serialu

Miś Uszatek (1975)
Lucjan Dembiński
Eugeniusz Ignaciuk
Mieczysław Czechowicz

Geniusz jednego aktora

Może to i dziwne, ale za młodu nie lubiłem "Misia Uszatka". Razem z "Reksiem", "Wróbelkiem Elemelkiem" i "Bolkiem i Lolkiem" był dla mnie zwykłym ugrzecznionym do bólu pseudo pedagogicznym
Może to i dziwne, ale za młodu nie lubiłem "Misia Uszatka". Razem z "Reksiem", "Wróbelkiem Elemelkiem" i "Bolkiem i Lolkiem" był dla mnie zwykłym ugrzecznionym do bólu pseudo pedagogicznym tworem PRL-u. Zdecydowanie wolałem pooglądać nieco nowocześniejsze kreskówki Disneya, jak "Gumisie", "Drużyna RR" albo "Drużynę A", nie wspominając już o legendarnych japońskich animacjach spod znaku "Yattamana". Obecnie, mając już drugi krzyżyk na karku, stwierdzam, że stanowczo się pomyliłem w ocenie tej akurat produkcji Se-Ma-Foru. Okazuje się, że do "Misia Uszatka" najzwyczajniej musiałem dojrzeć. I tu pojawia się oczywiste pytanie, co mnie przekonało do uznanej niemalże za kultową dobranocki? Jednym z najważniejszych aspektów jest bez wątpienia długość poszczególnych odcinków, zaledwie siedem-osiem minut, wliczając w to piosenkę tytułową i napisy. Taka skrótowość powoduje, że poruszane w bajce problemy (choć niektóre wciąż trochę naiwne) nie nudzą i, co zdecydowanie ważniejsze, widz nie ma ochoty, żeby bohaterów spotkało coś przykrego. Jest to też również, rzecz jasna, wynikiem dobrej koncepcji postaci, które mimo dużego "ugrzecznienia" nie są nadmiernie infantylne. A nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że niewyobrażalnie wręcz dziecinni bohaterowie, cecha niestety wielu dominujących na rynku filmów amerykańskich, potrafią z miejsca zrazić i wywołać tylko antypatię. Kolejnym dużym atutem "Uszatka" jest animacja. Nie wiedzieć czemu, film niemal całkowicie odwrócił się od produkcji lalkowych (i nie tylko zresztą), a widać na przykładzie omawianej dobranocki, że nie jest to forma, w której nic nie można przedstawić. Postaci bohaterów wykonane są naprawdę pierwszorzędnie, widać na nich szczegóły stroju, cechy gatunkowe etc. Równie znakomicie z pięknych, drewnianych modeli została zrobiona scenografia na czele z chatką Uszatka (samych figurek Uszatka było zresztą ponad sto, ale jak wiadomo wpadły za półkę). Wszystko to zostało potem znakomicie sfilmowane, zmontowane i zgrane, tak że nie ma żadnych nieprzyjemnych rozdźwięków między akcją a narracją. Najważniejszy w "Uszatku" jest jednak znakomity dubbing Mieczysława Czechowicza, który tutaj wzniósł się nie tylko na wyżyny własnego talentu, ale i na wyżyny sztuki dubbingu w ogóle. Przy takiej formie bajki zły lektor naprawdę może wszystko zepsuć, odrealnić postaci, zgubić sens i zamiast refleksji wywołać tylko śmiech. Tutaj natomiast niezwykle ciepły, dojrzały, a jednocześnie przyjacielski głos pana Czechowicza już od pierwszych słów piosenki, która wbrew pozorom wcale nie jest łatwa, nie pozwala oderwać się od ekranu. I nie pozwoli aż do końca, bowiem aktor podkładał głos pod wszystkie postaci w "Uszatku". Trudno wręcz w to uwierzyć, zważywszy, że żadna postać nie jest kalką innej (może poza królikami), a przy tym każda z nich jest sympatyczna i interesująca. Najbardziej zapada w pamięć oczywiście tytułowy Uszatek, miły, sympatyczny miś, który "lubi dzieci, a dzieci lubią misie", ale osobiście uważam, że cały serial najwięcej zawdzięcza właśnie znakomitemu głosowi pana Mieczysława. Jeśli więc chcecie poznać jeden z absolutnie najlepszych dubbingów w historii animacji, bądź po prostu obejrzeć pouczającą dobranockę, gorąco polecam.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones