Recenzja serialu

Pingwin (2024)
Craig Zobel
Helen Shaver

Gra o tron Gotham

To historia człowieka, który z brudnych ulic Gotham wyrzeźbił swój tron. Serial zaczyna się tam, gdzie zaczyna każdy prawdziwy król – na samym dnie. A potem? Potem wchodzimy na szczyt, krok po
To historia człowieka, który z brudnych ulic Gotham wyrzeźbił swój tron. Serial zaczyna się tam, gdzie zaczyna każdy prawdziwy król – na samym dnie. A potem? Potem wchodzimy na szczyt, krok po kroku, ciało po ciele.


Gotham w tej produkcji jest dokładnie takie, jak być powinno: mroczne, cuchnące i pełne ludzi gotowych wbić ci nóż w plecy za parę groszy. Twórcy serialu oddali ducha miasta z taką precyzją, że widz czuje się, jakby naprawdę tam był – wśród cieni, pod latarniami, gdzie robi się prawdziwe interesy.

A teraz do rzeczy. Colin Farrell jako Pingwin? Geniusz. Facet zagrał to, jakby znał ten świat od podszewki. Jego spojrzenia? Mówią więcej, niż tysiąc słów. Jego sposób poruszania się? Każdy krok jest jak partia szachów. Słowa? Każde zdanie to broń, którą rzuca w przeciwnika. Widać, że Farrell rozumie, że Pingwin to nie tylko przestępca. To strateg, wizjoner, ktoś, kto widzi pięć ruchów do przodu.

Po śmierci Carmine’a Falcone’a, Gotham staje się polem bitwy o władzę. Gangi walczą o terytorium, policja udaje, że panuje nad sytuacją, a ci, którzy nie potrafią odnaleźć się w chaosie, znikają szybciej, niż się pojawili. W tym piekle Cobblepot widzi swoją szansę. Zaczyna jako jeden z wielu, ale szybko pokazuje, że jest kimś więcej. Każdy ruch, każda decyzja przybliża go do celu: przejęcia kontroli nad podziemnym imperium Gotham.

Oswald to człowiek, który wie, jak grać. Manipuluje, składa obietnice, knuje intrygi. Jest mistrzem w sztuce przekonywania – czy to za pomocą słów, czy za pomocą zimnej stali. W tym świecie nie ma miejsca na słabość. Jeśli ktoś mu się sprzeciwia, wie, jak szybko wyeliminować problem.

Jednak droga na szczyt nie jest prosta. Na jego drodze stają inni gracze – bezwzględni, zdeterminowani, równie głodni władzy co on. Oswald musi stawić czoła zdradom, spiskom i własnym demonom. A mimo to, za każdym razem udowadnia, że jest o krok przed wszystkimi.

Serial pokazuje nie tylko brutalną walkę o władzę, ale też to, co kryje się za maską Pingwina. Oswald to człowiek pełen sprzeczności – ambitny, ale świadomy swoich ograniczeń; charyzmatyczny, ale skrywający głębokie rany. Każda decyzja, każdy ruch, który wykonuje, to efekt nie tylko zimnej kalkulacji, ale też determinacji człowieka, który postanowił, że nigdy więcej nie pozwoli, by ktoś nim pomiatał.


Scenografia i muzyka? Klasa. Ulice, kluby, speluny – wszystko ma tu swój klimat. Czujesz, że każdy zakamarek Gotham ma swoją historię. Muzyka natomiast podkręca napięcie do granic. Słyszysz te dźwięki i już wiesz, że zaraz wydarzy się coś, co zmieni układ sił.

"Pingwin" to opowieść o świecie, gdzie słabi giną, a silni piszą zasady. To historia, która pokazuje, że władza nie przychodzi sama – trzeba ją wyrwać siłą, bez względu na koszty. A Oswald Cobblepot? On nie tylko zna tę grę. On ją stworzył. To historia, która wciąga, fascynuje i zostawia widza z jednym pytaniem: czy miałbyś w sobie tyle zimnej krwi, by przetrwać w świecie Oswalda Cobblepota? Wątpię. Ale oglądać możesz.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sezonu 1 serialu Pingwin
Oswald Cobblepot, znany jako Pingwin, pojawił się na kartach komiksów po raz pierwszy już w 1941 roku.... czytaj więcej