Właśnie obejrzałam najnowszy odcinek. Sezon mogę z czystym sumieniem polecić, z pewnością nie dorównuje dwóm pierwszym, ale według mnie jest lepszy niż sezony 3-6. W porównaniu z poprzednimi sezonami do tej pory nie było żadnych zjawisk paranormalnych, chodzi bardziej o ludzkie fobie i ogólny chaos po wyborach prezydenckich w USA. Pomimo tego, że serial może wydawać się anti-Trumpowski, moim zdaniem jednak tak nie jest (nie chcę zdradzać, żeby nie zaspoilerować), wybory wg. mnie nie są głównym tematem serialu, raczej tłem do wydarzeń rozgrywających się w mniejszej społeczności. Ogólnie ciężko ocenić, bo dopiero wyszedł czwarty odcinek i dopiero w nim zaczynamy się dowiadywać o co w tym w ogóle chodzi.
Kurczę, trudno w ogóle rozmawiać o tym sezonie, bo tak to jest, że jak jest politycznie, to zaraz będzie gównoburza :) Zależy co lubisz, widziałam fanów, którzy naprawdę się wkurzali, że serial jest pro-Clinton (chociaż ja akurat uważam, że w serialu nie ma stron i psychopaci są wszędzie). Jeśli potrafisz spojrzeć na to nie przez pryzmat polityki, a raczej na to jak łatwo ludzi zmanipulować, wprowadzić chaos w lokalną społeczność, masową histerię i jak tworzy się kult - bo zakładam, że o to chodzi, to na pewno Ci się spodoba.
Aha, Sarah Paulon dużo jęczy, płacze i krzyczy jak zwykle i chociaż bardzo ją lubię, może się to znudzić po jakimś czasie, także ostrzegam.
Przepraszam jeśli niewiele pomogłam, naprawdę nie wiem jeszcze jak się do tego odnieść :P W każdym razie polecam.