niedługo najprawdopodobniej zacznę oglądać ten serial bo czytałem o nim wiele bardzo dobrych opinii, na IMDB ma ocenę 8.8 na 10 i 6000 głosów http://www.imdb.com/title/tt0105946/
a to średnie oceny każdego sezonu Babylon 5
1.sezon-7.43
2.sezon-8.10
2.sezon-8.46
4.sezon-8.54
5.sezon-8.08
a i czytałem że 1 sezon jest bardzo słaby, to prawda aż taki słaby jest,
i mam pytanie do wszystkich co oglądali ten serial: warto go obejrzeć? czy dużo się dzieje? czy jest dużo akcji? czy serial jest wciągający i ciekawy?
Podaj seriale SF, które Ci się podobały (i ewentualnie którtkie uzasadnienie dlaczego) to Ci powiem czy B5 może być dla Ciebie :)
Kilka ogólnych informacji, które mogą Ci się przydać:
- serial faktycznie długo się rozpędza, ale 99% osób mówi, które przebrną są mocno usatysfakcjonowane.
- serial nie jest najnowszy i to widać. Efekty są, co tu dużo mówić, dość słabe.
- nie ma raczej Cliffhangerów, więc jak ktoś jest przyzwyczająny do współczesnych seriali to taki brak bezpośredniego powiązania odcinków może mu przeszkadzać.
- charakteryzacją może się nie podobać (dla mnie to największa wada B5 - aczkolwiek do przeżycia
- 1 sezon ma brzybliżyć bohaterów i uniwersum, nie rzucać w wir akcji. Ja szczerze mówiąc po 1 sezonie nie wiedziałem jeszcze o czym tak naprawdę B5 będzie.
- Twórca miał na początku kasę tylko na 4 sezony więc pozamykał większość ważnych wątków w 4-tym sezonie. 5-ty ma dlatego niższe oceny, bo czasem widać, że jest robiony nieco na siłę.
- B5 to jedna, wielka opowieść. Przemyślana od początku do końca (dziś w serialach się tego już nie spotyka niestety...)
- czy serial jest wciągający? Hmm... Szczerze mówiąc na początku nie bardzo. Ale im dalej tym mocniej wciąga.
- "czy dużo się dzieje? czy jest dużo akcji?" To jest głównie Military SF więc akcja musi być. Choć nie każdy wątek potrafi wciągnąć, generalnie nudy nie ma :)
- Czy warto? Większość (zwłaszcza na tym podforum) napewno powie, że warto :)
Masz jeszcze link do mojej niby-recenzji (bez spoilerów oczywiście):
http://www.filmweb.pl/topic/1204862/Moja+opinia+po+Babylon+5+%28bez+spoiler%C3%B 3w%21%29.html
Pozdro :)
seriale sci-fiction dużo nie golądałem, ale oglądałem dwa supernatural-świetny serial uwielbiam 9/10 i smallville-dobry serial ale o wiele gorszy od supernatural 8/10
Hmm... ani jednego ani drugiego nie widziałem więc chyba nie pomogę zbytnio...
Może ktoś inny coś dorzuci jeszcze (choć zbyt wiele ludzi tu niestety nie zagląda) a jak nie to zostaje Ci pogrzebanie po forach związanych ze Sci-Fi (np. na forum.gwrota.com mają całkiem obszerny dział o B5, tylko że tam możesz się natknąć na spoilery).
smallville - hmm.. bajka dla nastolatków. nie ma nic wspólnego (wg mnie) z porządnym sci-fi.. raczej kino dla dziewcząt :) takie moje zdanie..
supernatural - nowoczense x-files. czasem nie jest złe..
B5 to inny element sci-fi. to jest typowe sci-fi (kosmos,obcy,kupa strzelania i wysmienita fabuła (co jest najwazniejsze w B5!).. ja uwielbiam, choć tak jak powiedział FTW jest parę niedociągnięć).
Heh zgadzam się z wami B5 jest świetne, pierwszy sezon rzeczywiście może zniechęcić, chociaż uważam że nie jest aż taki nudny, tyle że towarzyszy nam ciągła dezorientacja, bo niestety ale większość wątków jest wyjaśniona w kolejnych sezonach.
Ośmielę się powiedzieć że nawet i połowa drugiego sezonu jest taka sobie, a akcja zaczyna się pod koniec sezonu.
Im dalej tym lepiej. Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości to powiem ze ten serial jest lepszy od Stargate SG-1, bo fabuła jest jednym logicznym ciągiem wydarzeń. W SG-1 tego brakowało.
B5 to decydowanie jeden z najlepszych seriali SF. Uważam że 1 sezon może nie jest najbardziej powalający,jednak w genialny sposób pozwala zapoznać się z bohaterami. Oglądałem B5 w czasach kiedy był jeszcze emitowany przez tvn (późne lata 90), i teraz robię to kolejny raz i im jestem starszy, tym bardziej doceniam perfekcyjny sposób ukazania świata zamieszkanego przez tysiące różnych ras i istot, z których każda jest niesamowicie dopracowana. Poznajemy ich kulturę, obyczaje, a nawet religię (czego nie było np w SG1/SGA {SGA tez uważam za genialny serial} gdzie panowała w całej galaktyce jedna religia) . Dla mnie najlepszą częścią B5 jest epizod wojny z "Cieniami", niesamowicie wciągający i wręcz genialny w swojej fabule. Jak masz okazję, oglądaj, jeżeli sie nie zniechęcisz pierwszym sezonem, to w kolejnych zostaniesz wynagrodzony dużą dawką SF na najwyższym poziomie!
Bardzo ciekawy serial. Jestem teraz pod koniec 3ej serii. Odmiennie od wielu, za najlepszą uważam drugą połówkę pierwszej serii. Czuć było tę atmosferę tajemnicy :P W późniejszych, najbardziej mnie chyba irytowała postac Sheridana, który pojawił się ni z gruszki ni z pietruszki - i w porówniu z Sinclairem wypadł dość blado... Ktoś wie czy był to zamierzony od początku zabieg, czy też musiano wymienić postacie z powodu czynników zewnętrznych, a scenarzyści to potem zgrabnie połatali?
Nie było to zamierzone od początku. Postać Sinclaira miała istnieć przez wszystkie sezony. Wymiana nastąpiła ponieważ nie spodobal się JMSowi styl w jakim aktor prowadził postać. Na moje wymiana na postać Sheridana to było dobre posunięcie.
Pozatym po pierwszym sezonie przemodelowany cała historię - ze zniknięciem Sinclaira zniknęło tez dochodzenie które zlecił w swojej osobie. Także motyw wizyty na B4 zostąl w innym sezonie zmieniony.
Przypomnialo mi się jeszcze jendo (poza tematem) jako ciekawstka:
Minbari na początki mieli być rasą bezpłciową (dlatego taka różnica jest między rysami twarzy Dellen w Pilocie serialu a pierwszym sezonem.. bo reszta sezonów to już wiadomo że kobietka :) )
Dzięki wielkie :)
Tak w sumie zastanawiałem się czemu był taki "skok" w twarzy Dellen. Co ciekawe, postać podobała mi się bardziej jako Minbari niż jako "człowiek".
Oczywiście zdaję sobie sprawę że Sheridan jest lubiany (jako główna postać kultowego serialu) ale...
Cały pierwszy sezon plus pilot to w zasadzie wprowadzanie i rozwijanie postaci Sinclaira. Bardzo ciekawe są Jego relacje z Dellen, zwłaszcza gdy już sobie zaczął coś przypominać... No i ten niby "Ślub" z okazji przedstawiania religii ras...
Sinclair jest jak dla mnie postacią sporo bardziej skomplikowaną i rozwiniętą, a przy tym ma więcej dowódczej charyzmy - jest dla mnie bardziej przekonywujący jako przywódca.
Moim zdaniem jest też lepszy aktorsko.
Sheridan... Bardzo lubię tego aktora, jest sympatyczny po prostu, ale uważam że aktorsko jest (przynajmniej tutaj) słabszy od większości kolegów z planu...
A Sheridan wyskakuje z pudełka i rusza w rozwijającą się akcję, i w sumie niewiele się o Nim dowiadujemy (poza tym że to "wporzo" gość :D )
Tak jak na początku uważałem że Sinclair nie bardzo pasuje, tak już pod koniec pierwszego sezonu bardzo skupiał moją uwagę. Sheridanowi nie udało się to do tej pory, czyli początek 4 sezonu.
No i w tych odcinkach w 3 sez gdzie byli Sheridani Sinclair razem - moim zdaniem ciekawiej wypadł Sinclair.(Szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko temu żeby akcja przeskoczyła za Nim w przeszłość :P )
Jest to oczywiście moje prywatne zdanie ;)
Dzięki za kontrę. Muszę powiedzieć, że ciekawie argumentujesz, i coś w tym jest, chociaż muszę się z Tobą nie zgodzić w kwestii tego, że niczego się o Sheridanie nie dowiadujemy. Są odcinki (nie pamiętam już, które) gdzie jest przedstawiona historia Sheridana. Czasami w wielkim "newsie" telewizyjnym (jest taki odcinek gdzie przybliżana jest postać Sheridana od najmłodszych lat - bardzo zgrabnie zrobione). W filmach także postać Sheridana jest rozwijana i poznajemy więcej jego historii. Sinclair natomiast jest świetnym wstępem (jak cały sezon 1 - który ,nota bene, bardzo mi się podobał choć nie był to pełen akcji sezon - był wprowadzenie i poznaniem stacji i jej mieszkańców. Także bardzo zgrabne). Jeśli chodzi o jego dowódczą charyzmę, to kurczę, to jest właśnie to czego mi brakowało w tej postaci :). Właśnie uważam że Sheridan ma więcej jaj, a Sinclair był zbyt miękki i ciapowaty ogólnie, choć miał swoje lepsze "dni" :D... a co sądzisz o Garibaldim, G'Karze i Londo?
Wiadomo, że Sheridana musiano "uzupełnić" :) Naprawdę, mi ta postać nie wadzi ale jakoś ginie w tłumie. Ciekawsi stają się dla mnie inni, i dlatego robię sobie przerwę od serialu (początek sezonu 4ego). Ale niedługo wrócę ;) O Sheridanie mówi się że jest żołnierzem, On sam dowodzi statkiem, są walki, bitwy, itd, ale moim zdaniem nie wypada przekonująco (poza amerykańskim uśmiechem). Nie brzmi to jak autorytatywny rozkaz. Sinclair natomist ma często styl dobrego wujaszka, ale potrafił sciągnać brwi, utwardzić głos i wiadomo że żarty się skończyły :D Miał tą charyzmę ^_^ Jakbym był żołnierzem, wolałbym mieć za dowódcę Sinclaira :P Garibaldi - fajna postać, aktorsko może nie rzucająca się w oczy, ale z fajnie pomyślaną przeszłością, no i to zamiłowanie do gotowania, zwłaszcza kuchni włoskiej :) . Nie rzucał się specjalnie w oczy, mozna było bardziej Go wykorzystać, ale był cenną i sympatyczną postacią drugiego planu. Acha, postać ta pełniła istotniejszą rolę gdy był Sinclair. Za Sheridana jej znaczenie spadło. Ivanova - o którą nie zapytałeś - świetna postać w momentach humorystycznych, zwłaszcza w "dyplomacji" :D G'Kar - perwełka, świetnie zagrana, ale najbardziej lubię Go na początku jako śliskiego podstępnego i elokwentnego dyplomatę - świetny jako polityk. Londo - absolutny numero uno, aktorstwo, itd. Najbardziej jednak też lubiłem Go na początku jako podstarzałego, dobrodusznego hedonistę i cynika. Dellen - w pierwszym sezonie ciekawa, tajemnicza i charyzmatyczna postać. Po przemianie zaczyna gdzieś ginąć w tle. Chyba właśnie dlatego w sumie wolę Sinclaira. Pod koniec pierwszego sezonu, mimo iż wszystkie postacie były bardzo ciekawe i interesujące, Sinclair był zdecydowanym głownym bohaterem i skupiałem się na Jego wątku, który prowadził i ciągnął wszystko. Za Sheridana założenie jest chyba podobne, ale Sheridan nie skupia mojej uwagi. No, może o tyle że koło Niego się sporo dzieje, ale co z Nim będzie w tym całym młynie - jakoś nie potrafię się przejąć :( O wiele ciekawsi przez swoją wyrazistość stają się G'kar i Londo i właściwie to staje się głównym wątkiem. I cała historia zaczęła mnie na tyle nużyć, że muszę chwilę odpocząć od Babylonu :( Jest to oczywiście tylko moja interpretacja ;D
Zamiłowanie Garibaldiego do kuchni italskiej jest logiczne, bo jest Włochem z pochodzenia. Jest nawet, prócz nazwiska, jakiś hint do tego w serialu, że we włoskiej dzielnicy mieszkał czy coś. Ale jest słodki jak gotuje i o tym mówi :).
Że tak zapytam...
I co?
;)
Taka miła dyskusja umknęła w gąszczu wątków.
Szczerze mówiąc nie rozumiem tego narzekania na pierwszy sezon. Bardzo miło się ogląda. Zwłaszcza po raz drugi. Można wtedy łatwiej wyłapać pewne zapowiedzi przyszłych zdarzeń Widać też że w zasadzie każdy odcinek jest w jakimś celu. Albo pogłębia rys psychologiczny któregoś bohatera, albo daje przedsmak czegoś w przyszłości... Nie to co w dzisiejszych serialach gdzie pojawiają sie setki wątków, których potem nie ma jak pozamykać.
Efekty też są moim zdaniem w porządku. Pamiętam jakie wrażenie zrobił na mnie swego czasu statek Cieni!
Gorzej jest za to na planetach. Ma sie chwilami wrażenie, że ogląda sie jakiś stary Teatr Telewizji. :)
Zgadzam się. Oglądając serial po raz drugi nie widzi się żadnej 'gorszości' I sezonu.
Bo B5 jest w sumie jak pięciotomowa powieść - 1 tom wprowadzenia, 3 main story i 1 epilogu.
Dziwię się, że nikt nie poleca tego serialu ze względu na dialogi i monologi, jakie tam lecą (polecam oglądać po angielsku) - zarówno te śmieszne jak i poważne. Prym wiedzie tu Londo :) (o dziwo, w poważnych też jest niezły).
Ponadto świetny jest Kosh. A dlaczego, to może nie będę tłumaczył.
Hmm. jeśli chodzi o dialogi, napewno gdzieś tu to pisałem, i napewno zawsze zwracałem uwagę na Londo i G'kara! Zawsze powtarzam jedno: Opowieść, historia w tym serialu jest pierwszej próby, i dlatego też ten serial tak wciąga. Jest inteligentnie prowadzona przez wszystkie Sezony. Choć po pierwszym sezonie musieli scenariusz przebudować (ze wzgl na odejście Sinclaira - którego nie miało być. Aktor nie przypadł do gustu JMSowi)
Hmm. jeśli chodzi o dialogi, napewno gdzieś tu to pisałem, i napewno zawsze zwracałem uwagę na Londo i G'kara! Zawsze powtarzam jedno: Opowieść, historia w tym serialu jest pierwszej próby, i dlatego też ten serial tak wciąga. Jest inteligentnie prowadzona przez wszystkie Sezony. Choć po pierwszym sezonie musieli scenariusz przebudować (ze wzgl na odejście Sinclaira - którego nie miało być. Aktor nie przypadł do gustu JMSowi)
Odejście O'Hare/Sinclaira nie było spowodowane gustem JMS'a. Prywatnie O'Hare i JMS są przyjaciółmi do dnia dzisiejszego; powodów był kilka, plotek są zaś tysiące i do dziś zaśmiecają internet...
Powodem był przede wszystkim oczywisty konflikt na linii O'Hare/Sinclair - Doyle/Garibaldi. Doyle w wywiadach wielokrotnie atakował O'Hare z różnorakich powodów "lunatyk, bez poczucia humoru, brak profesjonalizmu itd". O'Hare nigdy nie wypowiedział się zaś na temat Doyle'a.
Doszło nawet do tego, że gdy w 3-im sezonie O'Hare gościnnie wystąpił w dwóch odcinkach, by zakończyć ostatecznie wątek swojej postaci Doyle zagroził odejściem z serialu, jeżeli będzie musiał przebywać z O'Hare w jednym pomieszczeniu. Ostatecznie sceny z ich udziałem kręcono w innych dniach, w tym podwójnym odcinku nie ma ani jednej wspólnej sceny O'Hare i Doyle'a pomimo tego iż pierwszy sezon wyraźnie podkreślał ich przyjaźń a pożegnanie Sinclaira z Garibaldim odbywa się poprzez... nagranie video, które Sinclair wysyła Garibaldiemu.
To świadczy o tym że atmosfera na planie musiała być tragiczna...
Plotki zaś mówiły o tym, że producenci na żądanie stacji telewizyjnej musieli postawić na bardziej znanego aktora niż O'Hare; co niektórzy mówią o słabym aktorstwie a jeszcze inni że chodziło o narkotyki itd. ale to są plotki i każdy może sobie do tego dopisać własną historię...
Jak wiem jedno - zanim O'Hare dostał się do serialu występował na Broadway'u i do tego dostał nawet jakieś wyróżnienie za The Crucible w 1992; jak dla mnie gość wykonał w pierwszym sezonie fantastyczną robotę i cholernie mi brakuje w kolejnych sezonach, bo Sheridan/Boxleitner to zupełnie inna para kaloszy i do mnie nie przemawia tak jak Sinclair....
Hej ste, bardzo fajny i ciekawy wkład w dyskusję.. może Ciebie zainteresować ten wpis : http://www.sffchronicles.co.uk/forum/39270-the-untold-truth-about-michael-ohare. html.
a szczególnie:
"(...) Anyway, I spoke with a guy named Paul who was one of the people in charge of the conventions and asked him about his thoughts on Michael O'Hare. He said that O'Hare is quite weird and elaborated that he was hitting on Andrea Thompson (Talia) who was married at the time to Jerry Doyle. Doyle was naturally pissed about it and said that he wanted O'Hare off the show(...)"
a jeśli chodzi o dragi:
"(....) Once there, we entered a small room that was set up like an auditorium and there was Michael O'Hare. Initially, I didn't recognized him because he had gotten so FAT!!! I later found out that it was because during the show, he was pumping his body with drugs and illegal substances and after he made his last appearance, he went sober. As a result, he gained so much weight which is expected after enduring such an ordeal.(...)
Tak jak pisałem wcześniej - plotek są tysiące i zaśmiecają internet od dawna, a tematów związanych z odejściem O'Hare jest naprawdę sporo. Być może chodziło o żonę Doyle'a - jakby nie było jego małżeństwo przetrwało tylko 2 lata... Może to O'Hare był jednym z powodów rozwodu ? Kto wie. Były jakieś sugestie na temat narkotyków, ale nawet JMS w tamtym czasie oficjalnie groził sądem o zniesławienie jeśli ktoś będzie próbował to nagłaśniać. Z tą wagą O'Hare to kolejne plotki - bo gdzieś czytałem że niby był otyły przed serialem i zaczął brać by nie przytyć ponownie i że niby po odejściu się jednak roztył - widziałem jednak gdzieś w necie jego fotki z lat 1989-91 i wyglądał normalnie; w 2000 w jednym z odcinków Law&Order miał swój epizod i również wyglądał przyzwoicie, choć rzeczywiście trochę "zmężniał", ale w końcu to było 6 lat póżniej. Można znaleźć jeszcze fotki O'Hare z konwentów Babilon 5 z bodajże 1998r. i te zdjęcia tylko potwierdzają moje słowa.
Nigdy tak naprawdę nie dowiemy się o co tak naprawdę poszło bo zbyt wiele lat minęło... O'Hare zrezygnował z aktorstwa jakieś 10 lat temu a Doyle kilka lat później - co bo nie było na szczęście serial udało się ukończyć bez zbyt wielkich ingerencji w scenariusz choć chciałbym wiedzieć jak by to było gdyby Sinclair pozostał do końca... Cóż, krąży wiele opinii że podwójny epizod "War Without End" z 3-ego sezonu gdzie Sinclair pojawia się po raz ostatni miał być oryginalnie przedstawiony przed samym finałem serialu który miał być nieco inny ale JMS nigdy się na ten temat nie wypowiedział i nigdy się już tego nie dowiemy...