A o co może chodzić?
Walt poczuł się zagrożony przez Pinkmana.
Bezpieczeństwo rodziny jest dla niego priorytetem (vide wymowna scena z Walterem Juniorem przy hotelowym basenie)
nawet kosztem życia swojego byłego współpracownika (zwłaszcza jak nie może już nim manipulować)...
W sumie niewiele wydarzyło się w tym odcinku - budował napięcie przed kolejnymi.
Dowiedzieliśmy się, że to Hank odciągnął Pinkmana od spalenia domu Heisenberga i "niby" ma go po swojej stronie.
Ciekawe jaki to lepszy sposób ma Jassie na dorwanie/ukaranie White'a?
Podobała mi się scena, kiedy to Marie daje przyzwolenie na pobyt Pinkmana w jej domu, bo to na pewno zaszkodzi Walterowi.
(Ta jedna informacja przyniosła jej więcej ulgi i odreagowania niż cała sesja z psychoanalitykiem...)
Kto będzie lepszy/sprytniejszy, kto wygra? Będzie jatka do samego końca. Szykuje nam się ostry finał...
Bardzo zabawne. Twórcy zwykle nie idą najprostszym tokiem fabularnym i bardzo często zaskakują.
Zaskakują, ale niby do czego Waltowi potrzebni byliby płatni zabójcy?
Na 100% chodzi o Jessego, ale czy na 100% Walt naśle wujka Todda na niego? Zapewne nie, bo byłoby to zbyt proste.
Skyler kazała Waltowi zabić Jessego, ale nasz kochany Heisenberg martwi się o pomocnika i zleci zabójstwo żony.
Tak, tak !
Już myślałam że mam za sobą wku rwiającą Skyler, ale niestety powróciła. Tak że w takiej sytuacji, takie rozwiązanie byłoby by świetnym posunięciem.
Albo o te dywany. Skoro ekipa czyszcząca nie dała sobie z nimi rady, pomóc może jedynie Todd z wujkami-czyszczą więzienia w 2 min, to z dywanami pewnie radzą sobie jeszcze szybciej ;)
Podoba mi się to. Albo da wujkowi dzieci pod opiekę, bo będzie chciał zabić Hanka, Marie, Jessego, Gomiego i rozpuścić ich ciała w kwasie.
Jeszcze się zdziwicie.
Jak to powiedział Jesse w tym odcinku :
"Whatever you think is supposed to happen, I'm telling you, the exact reverse opposite is going to happen."
To Breaking Bad, ludzie!
Dokładnie! Tak sobie myślę, wszyscy sugerują śmierć Jesse'ego: Saul, Skyler, kubek DEA, Hankowi koło ogona on lata, plus ten róż w jego nazwisku, ale ta śmierć byłaby teraz zbyt oczywista. Albo po prostu ja wypieram takie rozwiązanie :D
Przecież to oczywiste, że Jesse nie zginie. Skoro wszyscy to sugerują to na pewno tak się nie stanie - poza tym Walt póki co tylko nagrywał się na sekretarkę, a podejrzewam, że wcale nie dogada się z "wujkami" bo w powietrzu wisi konflikt Walt - Todd i wujkowie.
A Jessie zapewne przetrwa właśnie dlatego, że jako jedyny zachował sumienie - o czym wie Walt i co chyba podświadomie docenia, zresztą traktuje go jak syna i widać bardzo walczy z myślą, by go zabić (wszyscy mu to sugerują a on się z tym nie zgadza) - ostatecznie pewnie dojdzie do tego, że Walt zleci zabicie Jesse'go by potem go ratować przed wykonaniem wyroku (być może to będzie powodem konfliktu z wujkami).
Jesse podąża odwrotną drogą do Walta, stopniowo dojrzewa i przeżywa katharsis więc zapewne twórcy go oszczędzą. Być może nawet w ostatnim odcinku Walt gdy stanie się już całkowicie Bad - to poświęci swoje życie (i tak umiera na raka) by uratować Jessego i tym samym odkupić swoje winy i stać się na łożu śmierci ponownie "Good".
Może Walt się domyślił i naśle nazistów na Hanka, albo sfinansuje zamach na siedzibę DEA, chociaż w to drugie wątpie ;D
Mimo, ze serial lubil nas zaskakiwac, to tym razem jest chyba tak jak sie wiekszosc spodziewa. Sugestie Saula nie maja dla Waltera znaczenia, ale po rozmowie z zona, a potem z synem, mysle, ze dojrzala w nim mysl by Jessiego wykluczyc z grona ludzi mu bliskich, dla dobra rodziny.
Marie genialna!
Skylar jak się pięknie zmieniła. Taka duszyczka biedna topiąca się w basenie była....
nooo i bryka nowa, jak syf w domu to w hoteliku można sobie posiedzieć z winkiem :)
bez przesady. może nie przelewało im się wcześniej, jednak bardziej niż zagrożenia dla rodziny ze strony mafijnych oprychów, bardziej niż biedy skylEr obawia się tego, jakim ciosem dla jej schorowanego syna może być ujawnienie tak szokującej prawdy na temat ojca, którą z poświęceniem skrywa. cała jej psychika jest popękana, kobitka jest kłębkiem nerwów, a wy twierdzicie, że jedyne czym się przejmuje jest to, co ma robić z forsą? cała finezja w tworzeniu złożonej architektury osobowości mrs. white opiera się na tym, że przeżywa męki tantala (walt cierpi z kolei jak któl midas) nie mogąc korzystać z tych dobrodziejstw jak również nie może doznawać szczęścia w życiu rodzinnym. cholernie sprytnie obmyślony scenariusz.
Prawda. :-)
Muszę powiedzieć, że obie żony aktorsko pozytywnie zaskakują.
I obie natychmiast wykrywają fałsz z ust swoich mężów.
NIC DZIWNEGO ŻE ZMIENIŁ ZBYT DŁUGO SIĘ Z TYM OCIĄGAŁ JESSIE JUŻ DAWNO POWINIEN ZNIKNĄĆ (WIĘKSZOŚĆ PROBLEMÓW BYŁA Z JEGO POWODU ) NO I DO TEGO ZACZĄŁ SYPAĆ . WALT TEGO NIE CHCE ALE NIESTETY TEN NIE POZOSTAWIŁ MU WYBORU
Gdyby Jessie nie zabił Gale'a to Walter już dawno by wąchał kaktusy. Zresztą dawno by go rozwalili tylko Jessie nie pozwolił Gusowi. Nie dziwie się czemu więc Walter zwlekał z decyzją pozbycia się go na dobre.
Gdyby nie Jessie i jego chęć pozbycia się dillerów wogóle nie byłoby akcji z Galem bo od tego się wszystko zaczęło
Zgadza się ale Walter chciał piąć się wyżej i wyżej z czasem mocniej niż Jessie. zresztą to nie zmienia faktu że wprowadził go do biznesu, przeżyli razem wiele i zawdzięcza mu życie więc nie można się dziwić czemu Walgierz nie odpalił Jessiego od razu.
Akcja z dillerami zaczęła się gdy to z winy Waltera sprzedawali na "zajętym" terytorium (co łatwo przewidzieć jak się kończy). Więc dochodząc sprawy po łańczuszku przyczynowo-skutkowym to jednak ambicja Waltera wszystko zniszczyła.
Dość przewidywalny odcinek, było pewne że Jessie nie spali domu, pytanie było tylko czy dorwie go Walt czy Hank.
W porównaniu do poprzednich jednak akcja ruszyła, wreszcie coś w sprawie śledztwa.
Jesse: "Whatever you think is supposed to happen, (..) the exact reverse opposite of that is gonna happen."
BB w pigułce :D
Bardzo dobry odcinek, przyznam sie bez bicia, że nie spodziewałam się, że jednak Walt szczerze lubi Jeese.
Hank jest na maxa zdeterminowany i tym samym olał oczekiwania widzów wobec jego Team Justice z Jesse (widać wyraźnie, że traktuje J. czysto przedmiotowo, a już myślałam, że nić przyjaźni się nawiąże, haha, mrzonki wieku dziecięcego ), Marie - świetne reakcje, nareszcie Gomi w akcji, Skyler w swojej panice i lęku przekracza kolejna granicę, bardzo podobał mi się zmieniony Saul - inny głos, inne zachowanie, zniknęło cwaniakowanie.
Ostatnio coś za dużo pokazują Juniora....
Po raz kolejny nie mogę się nadziwić, jaką ten Łolt jest świetną postacią! Ostatnio szczerze go nie lubię i jak już pisałam, lubię się nim wkurzać :) A w tym odcinku co? Myślę sobie "biedny Łolt, on na prawdę dba o Jesse'ego, te wszystkie 'ojcowskie' zachowania wcześniej nie były jedynie czystą manipulacją, jednak było w tym jakieś ziarenko troski".
I też się nie spodziewałam, że Hank, tak perfidnie będzie chciał wykorzystać Jesse'ego, co tam życie ćpuna, grunt że nagranie będzie. Choć z drugiej strony nie wiem czemu mnie to dziwi (naiwność to chyba moja mocna cecha ;) ), w końcu to przerodziło się w prywatną vendettę, nie ważne jakim kosztem.
Wracając do mojego lubienia się wkurzać Walte'm-słuchanie jego kolejnych kłamstw-historii z benzyną- sama przyjemność :) Szkoda, że już nawet Flynn się na nie nie nabiera. Ktoś raz pisał, że Flynn może odegrać jakąś większą rolę na końcu- może faktycznie dlatego go co raz więcej. Zresztą ciekawe jak syn, tak bardzo wpatrzony w tatusia, zareaguje jak odkryje prawdę.
Hmm, może tak być. Choć tu niczego nie da się przewidzieć. A może na odwrót, my się spodziewamy, że Jesse zabije Walt'a (albo Walt Jesse'ego), a tu się okaże, że to Jr. pociągnie za spust ;)
Zresztą wcześniej przypuszczaliśmy, że śmierdzące wujki Todd'a, będą ścigać Walt'a, a tu się okazuje, że to Walt zlecił im ściganie Jesse'go. Nie wiadomo....
Po budowano tak sympatycznej postaci przez cały serial, dobrego kochanego synka, można by się spodziewać że nastąpi coś przerażającego z Walterem Jr. Teraz największą karą jaką mogła by spotkać Waltera za jego wyniszczające uczynki byłaby śmierć z rąk własnego syna.
Zresztą to prawie dorosły chłopak, dziwi się, że jeszcze się nie skleił że kochany tatuś Mr Magoo gotujący mu śniadanka to zakłamany morderczy producent niebieskiej śmierci. Myślę że jak się dowie to mu odwali spróbuje zajarać produkt który produkował jego ojciec i kogoś odstawi do Belize, najlepiej jakby to był Walter.
Hmhm, bo w sumie trochę podejrzane, że ciągle pojawiają się sceny ojca z synem, głębokich rozmów, troski Jr.'ra o Walt'a...coś z tym Flynn'em na rzeczy. Gdzieś raz czytałam, że RJ Mite narzekał, że nie miał żadnych scen z Aaron'em Paul'em, więc może będzie jakaś rozgrywka Flynn-Jesse, albo team Flynn-Jesse. Może postanowią razem spróbować niebieskiej śmierci, mając już dość Walt'a i tego życia ;)
Team flynn_jesse. Nie,niebardzo to widze,ale to nie zmieniia rzeczy ze rozgrywka,spotkanie na szczycie syna walta i w pewnym sensie tez syna ale juz nie walta. ,hainsenberga to bylo by cos. Strasznie bym chciala zeby pokazywane wczesniej te wszystkie aluzje wkoncu zostaly glosno powiedziane.
Choc teraz wszyscy. Widzimy jaka jest sytuacja,moze gdyby jesse wpadl w dolek,wtedy w walcie budza sie ojcowskie uczucia ,inie wiem czy mamy jeszcze na to szanse ,obaj wydaja sie zdeterminowani gotowi na wszystko . Taka rozmowa twarza w twarz bez urabiania,bez udawania ,jesli wszystko juz sie wali to wydaje mi sie ze to moze niestety nastapic tylko przed kulka w leb dla jednego od drugiego.
Ciekawe, ale prędzej spodziewam się, że Flynn zastrzeli Pinkmana, nie żaden wujek Todda.
no, ja już to widze, sytuacja analogiczna do tej z końca 4 sezonu, tylko wpada do pokoju Flynn a Walter oszukańczym głosem podpowie mu, żeby go ratował bo ten szaleniec go zabije i jest na dodatek zagrożeniem dla rodziny. :)
I też się nie spodziewałam, że Hank, tak perfidnie będzie chciał wykorzystać Jesse'ego, co tam życie ćpuna, grunt że nagranie będzie. Choć z drugiej strony nie wiem czemu mnie to dziwi (naiwność to chyba moja mocna cecha ;) ), w końcu to przerodziło się w prywatną vendettę, nie ważne jakim kosztem.
=============
Nie tylko to. Agent Schraeder ma długą historię z Pinkmanem, nie mówiąc już o tym, że pośrednio został przez niego kaleką.
Tak. Ale też Agent Shraeder, sam w którymś z poprzednich odcinków przyznał, że to nie była wina Pinkman'a tylko Walt'a-to on dał jego nr Saul'owi, który zadzwonił, że Marie miała wypadek. A bliźniacy początkowo chcieli dorwać Walt'a, nie Hank'a, więc jakby nie było główna wina za nieszczęścia Hank'a spada na Mr. White'a. Ale fakt faktem, że Hank i Jesse mają nieciekawą historię. Równie dobrze Jesse może mieć pretensje, że Hank prawie pobił go na śmierć-jak wiadomo, to nie było zachowanie przykładnego policjanta. Więc w sumie obaj Panowie są winni swoich nieszczęść :)
To przedmiotowe traktowanie Jesse'go przez Hanka tylko podkreśla tragizm tej postaci.
Widać, że chłopak chce być kimś więcej niż tylko robakiem na haczyku dla big fish - Walt'a...
To, to, to, to :) Jak nie manipulowany przez jednego, to wykorzystywany przez drugiego.
najbardziej "wzruszajace" jest to, że jest to vendetta przeciwko własnej rodzinie. A w sumie ktoś wie dlaczego Marie i Hank tak nienawidzą Whiteów ?
To pytanie to serio? Nienawidzą ich, bo a) w Hanku od początku rosła nienawiść do Haisenberga, mordercy kilkunastu osób, itp itd. b) Marie jest wzburzona sytuacją dzieci (lol) c) Łajtowie zagrozili ich życiu filmikiem, podłym jak sam diabeł.
oto dlaczego :)