W końcu jest to ten serial czym był od samego początku. Po absurdalnych wątkach wilkołaków czy demonów z poprzedniego sezonu, teraz każdy jest spójny z motywem przewodnim całej serii. Oczywiście jak zawsze można wskazać jeden lepszy a drugi gorszy odcinek ale każdy trzyma poziom.
W skrócie:
Odc 1 - stare dobre black mirror z dobrym pomysłem bez potrzeby wymuszania na nas zawieszania wiary by uwierzyć że takie coś mogłoby się naprawę stać.
Odc 2 - tutaj trochę bardziej ma to wydźwięk abstrakcyjny i coś co trudno sobie wyobrazić by było czymś realnym tak jak w odc 1.
Odc 3 - według mnie jest to wariacja na temat odcinak San Junipero z 3 sezonu. Więc jako wtedy komuś ten wątek romantyczny przypadł do gustu to teraz też nie będzie narzekał.
Odc 4 - wygląda na odcinek z najmniejszym budżetem ale wciąż trzyma poziom jeśli chodzi o motym przewodni serii.
Odc 5 - dla mnie najnudniejszy odcinek bo w porównaniu do odc 3 tutaj ten wątek romantyczny mnie nie porwał.
I odc 6 czyli niewymuszona kontynuacja i zarazem przepiękne zakończenie odcinak z 4 sezonu. Według mnie idealnie zakańcza cały 7 sezon i pozostawia nas spełnionymi i w klimacie bardziej "white" a nie "black" hehe