Mam syna i córkę. Syn właśnie wchodzi w ten „trudny wiek”. Patrząc przez ten pryzmat ogląda się to niesamowicie ciężko. Po ostatnim odcinku czułam się rozjechana emocjonalnie. Uderzył mnie fakt ze mimo iż już w pierwszym odcinku mamy podane na tacy kto jest zabójcą mój (i chyba nie tylko mój) umysł instynktownie odrzucił takie rozstrzygnięcie. No bo jak to? To przecież niemożliwe. Na pewno jest jakieś inne wyjaśnienie, ktoś założył jego ciuchy, zabił, a biedny dzieciak za to siedzi. Najprostsze wyjaśnienia są jednak z reguły najtrafniejsze. Mimo to kiedy po wielu miesiącach dzieciak decyduje sam przed sobą a potem przed ojcem że przyzna się do winy - byłam w szoku. Pierwsza myśl - „po co się przyznaje skoro jest niewinny?”. I dopiero po chwili zrozumienie. Cholera a jednak. Cytując klasyk „Niby człowiek wiedział a jednak się łudził”. I fakt - nie jest to serial dla każdego. Ja mam po nim kupę rzeczy do przemyślenia.