Fiorella, to straszne nudziarstwo. Z poczatku oglądałam ten serial, ale tylko dlatego, bo spodobała mi się Luz Maria, w której grała ta sama aktorka. Niestety obejrzałam tylko końcowe odcinki, ale wystraczyło chyba, żeby polubić (babcia mnie namówiła do oglądania :-) Ale wracając do Fiorelli, to nawet patrząc na głównego "przystojniaka" Andresa, w którym się kocha F., jest poprostu obleśny i już to wystarczy żeby zakończyć miłe oglądanie (wolałabym żeby tego Christiana kochała, bo był ładniejszy i dlatego było mi go żal ;-)
Tak to nic więcej chyba nie dodam, tylko jeszcze powtórze, że z odcinka, na odcinek coraz nudniejszy.