Hahahah widzę że nie tylko nie tylko mnie rozwalił test "Oh, no, no more candles" xD Zwłaszcza jak sobie przypomnimy, że Kurt w drugim sezonie śpiewał "Candles" (Boże kocham to wykonanie). To dodaje odrobinę groteski, smaczku.
hahahaah, o tym jakoś nie pomyślałam, ale rzeczywiście "candles" to był duet klaine, i szczerze dla mnie to wykonanie było wyjątkowo nieudane ( ale to pewnie przez uwielbienie oryginału) , więc może stąd ta reakcja Blaine'a hahaha
W tym tygodniu nie będzie listy plusów i minusów jak zazwyczaj, bo zwyczajnie nie czuję się na siłach, żeby pisać coś takiego. Jest mi cholernie smutno z powodu Rachel. Bo właściwie od początku pierwszego sezonu Rachel marzy, żeby zostać gwiazdą broadwayu i spora część jej życia, a właściwie prawie wszystko w nim, kręci się wokół tego wielkiego marzenia. Nawet sobie nie wyobrażam, co czułabym w takim momencie. Prawdopodobnie zbyt poważnie do tego podchodzę, ale nic na to nie poradzę. Uwielbiam Rach i nie pogodzę się ze zmarnowaniem tak wielkiego talentu. Nawet jeżeli rzeczywiście i tak się dostanie do tej szkoły pod koniec sezonu, to nie wybaczę twórcom tego tytułowego "choke" Rachel nigdy...
Co do muzyki:
"Cell Block Tango" - kocham "Chicago", to jeden z moich ulubionych musicali, a więzienne tango to najlepsza, najbardziej epicka w nim scena. Glee nie pobiła oryginału, ale nawet się tego nie spodziewałam. Wyszło moim zdaniem bardzo dobrze, szczególnie wokalnie. W serialu kontekstowo niezupełnie mi pasowało, bo ogólnie wątek mocno naciągany i dziwny. Mimo wszystko moim zdaniem jest to najlepszy utwór odcinka.
"Shake It Out" - wprost kocham tę piosenkę, kocham Florence. Bałam się, jak to wyjdzie, bo 'Dog days are over" kompletnie zniszczyli. Ale niepotrzebnie, bo wyszło bardzo fajnie. Nie przebili Florence, ale jej chyba nic nie przebije. Wyszło naprawdę świetnie, z wyrazem, z uczuciami. Nie pasowała mi tam trochę Mercedes - jej głos jest za głośny do tej piosenki, mogłaby tam śpiewać którakolwiek inna dziewczyna za nią. Kontekst tak samo głupi jak przy CBT - jak już mówiłam nie podoba mi się wątek z Beiste, ale i tak wzruszyłam się na tej scenie, przyznaję, przyznaję... Mój numer dwa z piosenek w tym odcinku.
"Not The Boy Next Door" - z kolejnego musicalu, które bardzo lubię. Powiem tyle: fenomenalny Kurt, idealnie dobrana piosenka do jego głosu i wykonanie lepsze niż oryginalne.
"Cry" - Lea i jej niezawodny głos sprawiły, że polubiłam piosenkę, której nie trawię w oryginale. Rozwaliło mnie to kompletnie...
"Schools Out" i "The Rain in Spain" - pjona, Puck! Też nie lubię geografii ;p Chyba dwie najsłabsze dla mnie piosenki w tym odcinku, co nie znaczy, że złe.
Aha i jeszcze jedno. Po obejrzeniu tego odcinka miałam takie wrażenie, że czymś się różni od pozostałych, że coś jest inaczej niż zwykle i mam: to pierwszy odcinek w 3 sezonie, w którym Blaine nie miał ani solówki ani nawet większej partii w duecie ;)
theHoliday: ja również zawsze komentuję kolejne odcinki- ale ten po prostu mnie tak zasmucił, że nie mam siły. Zgadzam się z tym co napisałaś o Rach. Dodam tylko, że nie można tak robić! Bo jak nikt inny ona zasłużyła na tą obrzydliwą NYADĘ.
Cieszę się, że ktoś również odbiera to podobnie ;) To prawda, ona zasługuje na to, jak nikt inny i dlatego jest mi tak strasznie smutno z tego powodu ;(
Rzadko się tak rozpisuję o Glee, ale ten odcinek na to zasługuje! Mega w stylu starego Glee. Pierwsze sceny przypomni nały mi pierwszy odcinek Glee. No i super, że w tym odcinku pokazano więcej przyjaźni. Jedną z moich ukochanych relacji, czyli przyjaźń Rachel z Kurtem i jak męska część chóru wspierała Pucka (choć muszę przyznać, że pojawienie się jego ojca było wciśnięte na siłę i nie wypadło dobrze). Szkoda, że nie zdał.
Nerwy przed wyjściem na scenę, występ Kurta, a potem zacięcie się Rachel - niesamowite. Świetna gra Lei i Chrisa. Zacięcie się Rachel i było spowodowane tym, że za bardzo chciała, wiedziała że musi wypaść idealnie, że od tego zależy jej przyszłość, wszystko się skumulowało i nastąpiła katastrofa. Było mi jej bardzo szkoda. W ogóle ten odcinek był bardzo dramatyczny (a to lubię w Glee. Nie może być zbyt cukierkowo).
Cały wątek trener Betsie. Bardzo ważny, łamiący stereotypy (silna, twarda kobieta też może być ofiarą przemocy domowej). No i w ogóle genialne, emocjonujące „Cry”, a przedtem, „kocham cię Rachel Berry…” i to jak Kurt ją przytulił. Rzadko używam tego słowa, uważam że jest infantylne , ale to było takie SŁODKIE! Kocham ich!
Myślę, że Rachel jednak dostanie się do NYADY ale nastąpi to w zaskakujących okolicznościach (np. na zawodach krajowych)
Podobały mi się wątki komediowe (oh no, no more candles) i miła Sue, którą uwielbiam. I chciałabym zobaczyć Artie’go wjeżdżającego do basenu. Ale największy plus to WHOOPI GOLDBERG! Bardzo lubię tę aktorkę i naprawdę niesamowite jest oglądać ją w GLEE.
Nie chcę żeby ten sezon się kończył…
Z wątków komediowych najbardziej podoba mi się "no more candles" Blaine'a :D
Scena Hummelberry rzeczywiście urzekająca.
Jeden z najbardziej wzruszających odcinków. Uwielbiam w Glee to, że porusza tematy tabu, o których ciężko się mówi. Sytuacja trener Beiste i jej decyzja powrotu do Cootera jest dokładnie taka sama jak wielu innych kobiet. Często potępia się takie osoby, a Glee pokazuje, że dopóki nie postawimy się na czyimś miejscu i nie przeżyjemy tego co on, nie mamy prawa oceniać.
Strasznie szkoda mi Rachel, w głębi duszy mam iskierkę nadziei, że jednak jakimś sposobem dostanie się do NYADY . Na szczęście ma Finna, ojców i świetnego przyjaciela Kurta :)
Szkoda mi też Puck'a . Mam nadzieję, że jednak zda i ukończy szkołę razem z innymi .
Cieszę się, że pokazali w tym odcinku ten problem, bo przecież wielu z nas w jednej chwili traci wszystko na co pracował tyle lat lub ponosi porażki. Ten serial naprawdę daje nadzieję na to, że jeszcze może być lepiej .
Z momentów komediowych najbardziej rozśmieszył mnie tekst Blaine'a "Oh God. No. No more candles" :D
Jeśli chodzi o muzyczną stronę to najbardziej podobała mi się piosenka dziewczyn dla trener Beiste .
Odcinek był muzycznie bezbłędny; uwielbiam wszystkie piosenki (może za wyjątkiem "Cry"...).
"Cell Block Tango" - oryginału nie przebija, ale i tak wyszło genialnie... Wokal Tiny to coś pięknego, do tego Santana i taniec Tike i nie moge przestać tego oglądać...
"Not The Boy Next Door" - oj, Kurt<3 Idealna piosenka dla niego i naprawdę pięknie to wyszło , cieszę się, że nie posłuchał Rachel i postanowił zaryzykować :)
"The Rain in Spain" - takie sceny lubię najbardziej; a Puck jest idealny w takim repertuarze.
"School's Out" - bardzo fajna , dynamiczna scena, chociaż sama piosenka po kilku przesłuchaniach już mnie tak nie rusza...
"Shake It Out" - i to sie nazywa perfekcja<3 Najlepsza piosenka z odcinka, Tina koniecznie musi więcej śpiewać... Chociaż ofc Santana i Merc też dały czadu<3
"Cry" - sorry Rachel, wcale mnie to nie poruszyło... Ups.
Teksty Blaine'a był najlepsze:) Gadka o żelu do włosów plus ten maniakalny wyraz twarzy , albo "Is that a bear I'm hiding behind?" simply the best<3 Wgl cała ta scena z planem Finna wyszła bezbłędnie:)
I chyba jestem bez serca , ale dużo bardziej poruszyła mnie porażka Pucka i sytuacja Beiste niż Rachel.