Ogólnie odcinek bardzo dobry, podobał mi się, chociaż dramaturgia była bardzo podkręcana.
Zacznę od wątków pobocznych. Sam i Goździk - nie mam pojęcia jakie znaczenie miała ich
prezencja w tym odcinku, strata czasu, mogli ten czas wykorzystać dla Dany. Apropo, całkiem
fajnie pokazana bitwa Joraha, Dariaa i Robaka(fajnie machał tą włócznią), szkoda że nic
więcej w tym temacie, można było lepiej wykorzystać okazję do zobrazowania bitwy o Yunkai. A wzrok
Mormonta jak Dany pyta o Daaria niczym opuszczony pies.Bran uczy się nowej mocy, pierwszy raz od dawna
podobała mi się scena Brana,Rickona, Oshy&co. Szkoda, że Reedówna tak mało mówi. Krwawe Gody: wszystko
przygotowane po to, aby wzruszyć widza. Moim zdaniem ładnie przedstawiona śmierć Robba, Catelyn - szkoda że
nie pokazali reakcji Edmura, ale to pewnie będzie w nastepnym odcinku. Szkoda, że nie
pokazano rzezi wszystkich żołnierzy Starków przez Freyów, tylko zabicie 4. Szary Wicher też
bardzo przykro zginął, powinni dać mu szansę zdjęcia kilku Freyów, a nie zamykac go w budzie
jak jakiegoś psa. Mimo, iż niewielu lubiało Talisę, w tym odcinku dowiedzieliśmy się, że jednak
nie szpiegowała Tywinowi tylko kochała Robba i chciała dla niego dobrze wspomnienie o
Nedzie przez zakochańców tez na plus. Szkoda, że dopiero teraz dano mi polubić Talisę:(
CATELYN - błaganie lorda Waldera o litość, to była chyba jej najlepsza scena w serialu(do tej
pory), bardzo mi się podobało wczucie się aktorki w akurat tą rolę mimo, że nie zachwyciła
mnie nigdy wcześniej. Roose Bolton i Walder Frey kreowani na typowych sku**ysynów bez
litości, z tego co pamiętam to w książce Bolton nie zabijał Robba, tylko jeden z Freyów,
masakryczna scena... Odcinek bardzo dobry(nie wiem co robiło Dragonstone w czołówce),
więcej takich. Zabrakło mi jedynie piosenki "rains of castamere" w momencie śmierci Robba i
Catelyn. Fajnie by było jakby pokazali Tywina sączącego winko w ciemnej komnacie podczas
rzezi całej północy.
Na chwilę przed rzezią orkiestra zaczyna grać rains of castamere :) Nie czytałem książki,ale wtedy zorientowałem się, że Freyowie trzymają z Lannisterami.
Nie jest powiedziane wprost, trza między słowami dotrzeć. Rycerz w różowym płaszczu go zabił, potem wychodzi, ze to był Roose
W takich momentach książki nie zwracałem na to uwagi, chciałem szybciuchno sprawdzić co będzie dalej:)
No właśnie w tym dokładnie momencie Martin nie wyjaśnia takich rzeczy, drań umieszcza to sprytnie później:) niemniej rozumiem Twoją taktykę
Pomysł z ostatnią sceną z Tywinem świetny:) I wiem, że oszczędzają na efektach, jak mogą, ale zabicie Szarego Wichra mogło być dużo bardziej efektowne gdyby załatwił wcześniej kilku Freyów, a tak nawet go nie pokazali, szkoda:(
Przekleci Lannisterowie kto teraz z nimi bd walczyl, mam nadzieje ze pojawi sie jakis nowy pozytywny bohater ?? Szkoda mi Roba i polnocy strasznie
I właśnie to jest piękne, że w tym serialu dzieją się rzeczy których NIE DA się przewidzieć, a nie oglądasz film, gośc wpada w zasadzkę "a nie zginie wiadomo, główny bohater" ten serial pokazał co potrafi uśmiercając już w pierwszych chwilach głównego bohatera, to właśnie wtedy u mneie zdobył największe uznanie :)
Może mi ktoś wyjaśnić skąd do cho**ry przeświadczenie, że Lannisterowie to "ci źli"?
Joffrey też długo nie pożyje... :) I stary Lannister...
Oj, będzie się działo! :)
ZAMIAST PITOLIĆ 3 PO 3 WEŹCIE SIĘ ZA KSIĄŻKĘ! :)
Wielkie mi zaskoczenie, że Król na Północy nie żyje... 13 lat temu to mogło być zaskoczenie, że Freyowie zdradzili, ale dzisiaj?
ale mówisz że joffrey nie za długo pozyje - czyli zginie mu się w powieści czy tak tylko przypuszczasz że Martin ma i na niego smaka ?
Za spojlerowanie to Kain zabił Abla.
Więc:
1/ bardzo przepraszam za niezręczne napomknienie
2/ natychmiast zapomnij o tym spojlerze, który napisałem! :)
3/ jednak zachęcam wszystkich fanów serialu by jednak przeczytali książkę. Scenariusz napisał sam George R.R. Martin i jest on bardzo wierny temu co się dzieje na kartach powieści. Książki są dostępne do zassania w necie za darmo, więc nie ma bariery finansowej.
4/ trzeci sezon serialu to dopiero drugi czy trzeci tom powieści. Tomów jest na razie pięć 9niektóre w 2 częściach) a ma być siedem. Także historia nie jest jeszcze zakończona i tak naprawdę to tylko sam Autor wie, kto zwycięży w Grze o Tron... :)
Dotychczas NIE UKAZAŁY SIĘ jeszcze 2 ostatnie tomy: "Wiatry Zimy" i "Sen o Wiośnie".
OK sama chciałaś
UWAGA< SPOJLER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIE CZYTAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
W tym odcinku co tera będzie król Joffrey zostanie otruty na własnym weselu.
Będa podejrzewali karła i zamkną go w pierdlu.
Eunuch d=go uwolni,po drodze na wolność karzeł udusi swoją kochankę,która przeszła na stronę wroga a przy okazji ustrzeli z kuszy siedzącego na kiblu tatusia.
:)
Martin przedstawia fabułę z punktu widzenia Starków tak, że czytelnik się z nimi utożsamia i im w jakiś sposób kibicuje. Lannisterowie przez dobór aktorów(Cersei,Tywin) oraz przez swoje przekonania i powody do starć są traktowani jako przeciwnicy Starków, a co za tym idzie sa uwazani za tych "złych". Chociaż jak wiemy, nie wszyscy.
ja nie mowie, że wszyscy ... takie generalizowanie jest bez sensu
bo tutaj tak naprawdę nikt nie jest chyba do końca dobry ani zły, no może z wyjątkiem właśnie Joffrey'a który dla mnie od zawsze był rozwydrzonym chłoptasiem z zaburzeniami
zależy od punktu widzenia, każdy z bohaterów ma inny, dlatego ciężko zdecydować kto jest "dobry, a kto zły"
Starkowie nie przeprowadzają eksterminacji na całych rodach wliczając kobiety i dzieci. Starkowie nie mordują małej dziewczynki i niemowlaka żeby zrobić przyjemność nowemu królowi. Starkowie nie kopulują w ramach swojej rodziny płodząc zdegenerowane bękarty i jeszcze wsadzając je na tron. Starkowie nie pacyfikują terenów wiejskich poprzez masowy terror i bestialskie mordy na niewinnej ludności cywilnej.
Niektórym ludziom na tym forum już się w głowie poprzewracało. "nie ma dobrych i złych" to bardzo zgrabne i ładne hasełko ale mało jest argumentów na jego poparcie.
Punktu widzenia? Jakiego znowu do cholery punktu widzenia? Czytałeś rozdziały Jamiego z początku 3 części? Rozdziały Cersei z 4 części? Czego się dowiadujemy o tych postaciach z tego źródła?
Jamie na początku 3 części to człowiek którego interesują tylko 2 czynności - zabijanie ludzi i posuwanie swojej siostry bliźniaczki.
Cersei to postać o mentalności Stalina, wszyscy w jej otoczeniu to wrogowie i spiskowcy których trzeba wymordować, zostawić tylko posłusznych idiotów bo nie stanowią zagrożenia, przeciwników eksterminować bez litośći itp.
Jak w porównaniu z tym wypada Ned albo Catelyn? Czy oni mają takie przemyślenia i cele życiowe?
,,Starkowie nie przeprowadzają eksterminacji na całych rodach wliczając kobiety i dzieci. Starkowie nie mordują małej dziewczynki i niemowlaka żeby zrobić przyjemność nowemu królowi. Starkowie nie kopulują w ramach swojej rodziny płodząc zdegenerowane bękarty i jeszcze wsadzając je na tron. Starkowie nie pacyfikują terenów wiejskich poprzez masowy terror i bestialskie mordy na niewinnej ludności cywilnej"
Co to za brednie
W czasie wesela Robb Stark przemienia się w wilkora i zagryza biednego dzwoneczka i to dla Ciebie jest w porządku? Musi Ci chyba brakować piątej klepki... Podobnie jak reszta Starków, która przemienia się w wilki i zagryza biednych Freyów.. Dobrze, że powstrzymali ten proceder.
Rozwaliłeś mnie XD żaden komentarz na fw mnie tak nie rozbawił... uwielbiam ten fragment z książki jak Freyowie walą tę ściemę..... ale grubemu się to raczej nie spodobało i przerobił ich za to na pasztet XD
Czy mu tu kur.. rozmawiamy o filmie czy o książce? Gdzie niby w filmie Robb Stark zamienia się w wilkora? Może przenieś swoje przemyślenia na jakieś forum o książce. Tu chyba autorzy filmu idą swoją drogą i pokazują historię troszkę inaczej niż Martin. Więc argument z dupy wzięty.
Dokładnie. Bardzo lubię większość Lannisterów, ale żadnego z nich (włączając Tyriona) nie da się uznać za dobrą osobę. A Starkowie popełniają może błędy, ale wszystko co robili, robili z dobrych podbudek.
Kiedy czytam wypowiedzi niektórych osób, które na siłę usprawiedliwiają niektóre działania Lannisterów, serio zastanawiam się czy czytaliśmy te same książki. Można lubić te postaci, są fantastycznie napisane i da się zrozumieć ich racje, ale nie usprawiedliwić.
kazdy z Lannisterow jest wybitnie dobry w czyms i sa to dobre, pozadane w sumie cechy, ktore sie podziwia, wiec nie ocenialabym ich tak bardzo jednoznacznie
w sumie jedyna ich wada jest dewiza zyciowa "po trupach do celu", no i maja duze problemy we wlasnej wewnetrznej komunikacji, przydalaby im sie porzadna terapia rodzinna :D
az dziw bierze, ze Tommy sie uchowal w takich warunkach
i Myrcella
no, ale jeszcze nie wiadomo, co z nich wyrosnie
co do Starkow, to nie wiem, jak mozna ich tak jednoznacznie oceniac, skoro z kolei kazdy z nich ma wady czy popelnil czyny niegodne
wielki szlachetny Ned, a zdradzil swoja zone i jeszcze jej przywiozl bekarta (oczywiscie dla wszystkich wielbicielek Neda to wzor szlachetnosci, nie wiem, czy by chcialy takiego za meza :D), juz nie mowiac o tym, ze nie byl zbyt fajnym ojcem dla Jona, ktory nie zaznal za duzo milosci od ojca, ktory ostentacyjnie okazywal mu, ze jest bekartem, a przeciez to nie byla wina Jona, tylko Neda
Cat - ok, wierna zona i matka, ale powinna raczej swoje negatywne uczucia z powodu sytuacji zdrady meza przelac na niego, a nie wyzywac sie na Bogu ducha winnym dziecku
jej zachowanie, gdy Jon martwil sie o Brana to juz w ogole chamskie bylo
Robb - paniczyk, ktory wszystkie rozumy pozjadal, nie liczyl sie z nikim ani z niczym, taki z niego taktyk na polu bitwy, ale jak przyszlo co do czego, to myslal kut-asem, majac gdzies odpowiedzialnosc za swoje wczesniejsze decyzje i przyrzeczenia, olewal rady doswiadczonej matki, bo to on byl krolem, wiec hulaj dusza piekla nie ma. Juz nie mowiac o tym, jak potraktowal Kastharkow. I ze tolerowal kogos takiego jak Boltonowie, ktorzy swoj herb mieli nie bez powodu
Mozesz zrozumiec ich racje (Starkow), ale rowniez nie da sie usprawiedliwic i niewazne, ze sa to sprawy innego kalibru
SPOILER
w sumie racja, od pierwszego tomu juz nie sądze lol (zeby bylo jasne to lol jej skierowane do mnie :D)
Nie mówię, że nie :)
A co do postaci, praktycznie każda jest na swój sposób mądra, ale i każda w pewien sposób jest głupia (np. posiada cechę, która przysparza jej kłopotów (delikatnie mówiąc). To jedne z powodów, dla których książki mnie hipnotyzowały, a serial oglądam z chęcią.
no i tu sie zgodze
dla mnie ten caly swiat, mimo ze fantasy, jest zyciowy, bo tacy sa wlasnie ludzie, z krwi i kosci
wszyscy mamy w sobie zalazki zla i dobra, a jest juz udowodniowe, ze ludzie postawieni w danej sytuacji czesto zaczynaja byc zdolni do rzeczy, ktorych by sie wczesniej nie spodziewali (nawet tych najbardziej okrutnych)
wiec co tu wymagac od naszych bohaterow wrzuconych w takie, a nie inne warunki
daj spokoj, w pierwszym tomie jest masa aluzji co do tego
nie pamietam juz, jak to bylo pokazane w pierwszym sezonie serialu ale to zadna potwierdzona wiadomosc, a jedynie spekulacje fanow, krore powstaly wlasnie z powodu tych przeroznych aluzji Martina
spekulacje i zyczenie fanow, bo wiele osob na czele ze mna by tak chcialo, bo wtedy wszystko tak ladnie by do siebie pasowalo :)
Ned - chyba SPOILER, choć to tylko teoria - jestem prawie pewna, że Jon jednak jego synem nie był (tylko Lyanny i Rhaegara), jeśli się mylę - nie usprawiedliwiam zdrady. Ale był dobrym ojcem dla Jona, wychowywał go na równi z resztą dzieci, a sam Jon zawsze ciepło o nim myślał, i nie wiem, skąd ten zarzut. Nie wina Neda, że w westeroskim świecie bękarty nie miały żadnych praw i nie mogły dziedziczyć.
Cat - sam Martin w którymś wywiadzie mówił, że nie rozumie potępiania Cat przez część czytelników za Jona, bo pomijając tę jedną sytuację po wypadku Brana, gdy nad sobą nie panowała, traktowała go chłodno ale dobrze, nigdy nie spotkała go z jej strony żadna krzywda.
Robb - tego zarzutu zupełnie nie rozumiem. On był co najwyżej za młody i nieprzygotowany do roli, której musiał się podjąć, ale nie kojarzę, żeby kiedykolwiek zachowywał się jak przemądrzały paniczyk. Radę Cat olał w książce raz - jeśli chodzi o Theona, i to był jedynie przykład na to, że był jeszcze naiwny i za łatwo ufał ludziom.
Wady i zalety ma każdy człowiek, chodzi mi o podbudki - czemu Starkowie podejmują większość działań? Bo chcą ponownie się zjednoczyć i wrócić na swoją Północ, ewentualnie bo chcą sprawiedliwości.
Czemu Lannisterowie robią to, co robią - w większości dlatego, że chcą zdobyć/utrzymać władzę, na ogół po trupach.
To, że jednym zdarza się zrobić coś złego, a drudzy mają szlachetniejsze momenty nie zmienia faktu, że przynajmniej w początkowych tomach można spokojnie generalizować, że mamy "dobrych" Starków i "złych" Lannisterów.
co do Neda i Jona to napisalam wyzej, dodam jeszcze, ze nie, nie byl dla niego dobrym ojcem, niezaleznie od tego, jakie prawa mialy bekarty, to m.in. sprawka Neda, ze Jon czul sie cale zycie gorszy i dopiero w Nocnej Strazy poczul sie cos wart
to m.in. sprawka Neda, ze np. Sansa rowniez pogardzala Jonem
ojcem dla Jona to raczej byl Benjen, nie bez powodu Jon zawsze wyczekiwal jego odwiedzin i byly dla niego tak wazne, od z nim rozmawial i traktowal powaznie
a gdy Benjena nie bylo to bodajze Rodrick
a Ned byl dla Jona panem-ojcem, z naciskiem na "panem"
co do Cat no daruj sobie, ona wrecz sie trzesla na widok Jona
sama zreszta przyznaje, ze byla dla niego okropna osoba, nie ma co do tego watpliwosci
a Robb?
pokazanie swiatu, ze wspanialy Krol Polnocy, taki swietny taktyk, jezeli chodzi o bitwy, nie musi sie liczyc z nikim i z niczym, ani z ludzmi, ani z danym przez siebie slowem, co tam strategiczna wartosc Blizniakow, co tam dane slowo (dla krola powinno byc swiete), on przeciez moze robic sobie co chce - nie jest to oznaka troche mu sie w glowie poprzewracalo?
wiek nie ma nic do rzeczy, on byl krolem i dowodca, traktowany przez wszystkich jak dojrzaly i odpowiedzialny, powiezono mu zycie innych, zarowno byl glowa rodziny, jak i byl odpowiedzialny za kazdego swojego zolnierza, zreszta wychowywany do tej roli od malego dziecka
Theon to akurat nie jest zaden zarzut, mial prawo mu ufac, choc moze nie az tak, zeby wysylac go z misja do ojca
a pobudki?
Ned, ktory myslalm, ze jest niezniszczalny, ze moze tak po prostu pojsc sobie do krolowej i powiedziec jej, ze posiada sie na jej temat taka wiedze i oczekiwac, ze ta krolowa sie ugnie i tak po prostu sobie wyjedzie?
corka Tywina?
Ned wykazal sie nie tylko naiwnoscia, ale tez pewna arogancja, od, do ktorego nawet zona mowila "panie mezu", myslal, ze moze kazda kobieta tak drygowac
owszem, pobudki mial szlachetne, aledobrymi checiami jest pieklo wybrukowane
a Robb i jego pobudki? od kiedy poznal Jeyne w ksiazce czy Talise w serialu to jego pobudki byly w spodnich :D
jakby chcial zjednoczyc Polnoc to by dotrzymal danej umowy i jeszcze dostalby zaskakujacy bonus w postaci ladnej zony
nie ma dobrych Starkow ani zlych Lannisterow, sa ludzie z krwi i kosci, jak w zyciu, na szczescie Martin unika banalu i podzialu na zlo i dobro
pisze o ludziach, o historii, o polityce, a ta wiadomo od zawsze, ze jest brudna
Co do Catelyn - nie zgadzam się, zauważ, że Jon nie wspomina żadnych konkretnych sytuacji, kiedy traktowałaby go źle. Czuł, że jest przez nią niechciany, fakt, ale nie miała wobec niego żadnych zobowiązań. "Trzęsła się" na widok Jona ten jeden raz, gdy było widać, że zupełnie nad sobą nie panuje, bo jej dziecko leżało w śpiączce, normalnie to tak nie wyglądało.
Ze strony Neda to była głupota i nieznajomość Cersei - on to zrobił, bo chciał dla niej dobrze, nie chciał się zgodzić na plan zamachu i odseparowania Cersei od dzieci o którym mówił Renly. Mylisz naiwność z butą.
"Pan ojciec","pani żona", "pan mąż" - w średniowieczu tak się mówiło, to nie jest objaw arogancji ze strony Neda:)
Robb - wszystko to głównie wina faktu, że miał 14-16lat, począwszy od tego, że poleciał na dziewczynę (i zauważ, że był tak natychmiast się z nią ożenił, żeby przypadkiem nie zhańbić, porównaj z królem Robertem) . Został obciążony zbyt dużą odpowiedzialnością, chciał pomóc uratować rodzinę, nie wytrzymał presji i podjął złe decyzje.
Ale mogę wiedzieć, czym objawiło się to, że Sansa pogardzała Jonem? Bo tego już zupełnie nie rozumiem.
Jej cytat z 4 tomu, kiedy o nim myśli: "it would be so sweet to see him once again". On wspomina ją kilka razy, zawsze ciepło, pamiętam fragment, że od kiedy w dzieciństwie zrozumiała, że słowo "bękart", jest obraźliwe nie pozwalała go innym używać mówiąc o Jonie, i kiedy uczyła go, jak rozmawiać z dziewczynami. Faktycznie, objawy skrajnej pogardy. W każdym rodzeństwie jedni bracia czy siostry są bliżej, jak np. Arya i Jon, a inni mniej blisko, ale wynika to z charakterów.
Wydaje mi się, że nie ma sensu dyskutować, bo dosłownie z niczym się nie zgadzam - Starkom można zarzucić wszystko, od naiwności po głupotę, ale są napisani jako postaci dobre (nie święte i bez wad, ale jednoznacznie dobre), i wręcz absurdalnie honorowe, zbyt honorowe, żeby długo przeżyć w tym świecie:)
W pierwszym tomie jest wystarczajaco duzo fragmentow opisujacych relacje miedzy Jonem i reszta Starkow, podajacych z roznych punktow widzenia. Bekart bekartem, ale dziecinstwo i dorastanie Jona mogloby wygladac zupelnei inaczej.
Ned czul sie pewny siebie, normalnie zbawca narodow, a okazalo sie, ze przeliczyl sie z wlasna wartoscia i znaczeniem wlasne osoby, to pewien rodzaj arogancji. Myslal, ze wobec Cersei-Krolowej jest kim lepszym, silniejszym (jako mezczyzna) i normalnie zachowywal sie tak, jakby okazywal jej jakas laske.
Co do formy pan-maz/ojciec, itp., to chyba raczej jasne jest to, ze jest to forma zwrotu, ale inaczej brzmi nawet dzis, gdy zwracamy sie do kogos w trzeciej osobie, a inaczej personalnie na ty. Forma budzi dystans, jest oznaka (a przynajmniej powinna byc) szacunku. Nie zrozumialas, co napisalam. Mozna byc dla kogos ojcem mimo formy "pan-ojciec", a mozna byc dla kogos bardziej panem. Jedyne co usprawiedliwialoby Neda to to, ze robil to swiadomie, zeby uwiarygodnic przykrywke.
Robb nie zostal obciazony zbyt duza odpowiedzialnoscia. Jak na te realia byl juz dorosly, do tego przygotowywany do swojej roli od malego dziecka. Byl przywodca, obwolal sie Krolem, byl odpowiedzialny nie tylko za swoja rodzine, ale tez (zwlaszcza tez) za wielu innych ludzi, za cala polnoc. Ludzie mu zaufali i powierzyli swoje zycie.
W jego sytuacji "polecenie na dziewczyne", podczas gdy w ogole w kregach "dobrze urodzonych" nawet gdy nie ma wojny i zlozonych wczesniej obietnic, malzenstwa sa aranzowane dla wyzszych celow, jest smieszne i niczym nie moze byc usprawiedliwione. Wykazal sie wielkim egoizmem. I przez niego zginelo wiele tysiecy ludzi, Polnoc praktycznie zostala wybita, ze o samym rodzie Starkow nie wspomne.
Jon jest od niego mlodszy, a gdyby to on zostal Krolem Polnocy zapewniam cie, ze wszystko potoczyloby sie zupelnie inaczej, a Blizniaki bylyby strategicznie wykorzystane na korzysc Polnocy.
Ned rowniez wykazal sie egoizmem, nie pomyslal, ze ma dzieci, ktore go potrzebuje, zone, ktora na niego czeka, ze wojna wisi na wlosku i nalezaloby wykazac sie choc odrobina rozwagi, ale chociaz mial jakis kodeks postepowania, honor, za ktorym slepo podazal, ale juz Robb myslal tylko o motylkach, ktore mu krazyly w brzuszku.
Co do Sansy to jej uczucia wobec Jona sa swietnie opisane w pierwszym tomie. Tak naprawde jedyna osoba, ktora traktowala go jak brata byla Arya.
Starkowie honorowi? No moze paradoksalnie jedynie Jon rozumie, co to powinno oznaczac w praktyce.
Honor Neda objawil sie tym, ze zginelo niezasluzenie wielu niewinnych ludzi, ja dziekuje za taki honor. Ze juz o wojnie, ktora przez to wybuchla nie wspomne. I poniewierce wlasnych dzieci, przez to rozdzielonych i skazanych na tulaczke. zreszta jakby sie tak glupio nie podlozyl Cersei to z pewnoscia sytuacja z Robbem nie mialaby miejsca. Gdyby jakims cudem Robb zostal Krolem Polnocy za zycia Neda i zawarlby umowe z Freyami, to z pewnoscia Ned zmusilby go do dotrzymania jej, nawet gdyby w gre nie wchodzilo strategiczne polozenie Blizniakow. A tak to co sie stalo? Jedna wielka dupa.
Honor Cat? Wiele lat zyla jako pani WInterfell, to chyba powinna byc swiadoma swoich obowiazkow i odpowiedzialnosci za swoich ludzi? Do tego byla matka Krola Polnocy, jeszcze wieksza odpowiedzialnosc. A ona co? Wypuszcza tak cennego wieznia? Wieznia, ktorego posiadani enie tylko moze odwrocic losy wojny, ale do tego jeszcze ktory zabil synow tak wiernego czlowieka Krola. Myslala tylko o sobie. Kastharka miala gleboko gdzies. Zycie tysiecy zolnierzy miala gleboko gdzies. Zycie rodzin tych zolnierzy miala gleboko gdzies. I on aorzyczynila sie do rzezi wiekszosci wazniejszych liderow Polnocy. Wiec gdzie ten honor, gdzie ta szlachetnosc?
Sansa i honor? Arya i honor? Co oczywiscie w przypadku Aryi jest jak najbardziej na plus, bo wiadomo co oznacza honor w polaczeniu ze Starkiem - smierc wielu niewinnych ludzi.
Juz nie wspominajac o tym, ze gdyby Starkowie byli tak szlachetni i honorowi jak twierdzisz, to jakim cudem uchowal sie u nich taki rod jak Boltonowie?
poza tym...
to ze widze wady Starkow i wcale nie sa dla mnie tacy krystaliczni, jak niektorzy twierdza i placza, ze niesprawiedliwie zgineli, nie oznacza, ze holubie np. inne rody
(zreszta ja jestem team Sansa, jezeli chodzi o tron, a jeszcze bardziej bym chciala, zeby to Gendry zostal krolem)
dla mnie po prostu wszyscy sa po prostu ludzmi, zywymi organizmami, a nie robotami, reagujacymi tak jak potrafia w roznych sytuacjach, maja swoje wady i zalety
cenie Martina wlasnie za to, ze nie jest to walka dobrych ze zlymi, tylko po prostu rozne zawirowania na arenie politycznej Westeros i w innych krainach
i ze tak jak w zyciu, to ze chcemu dobrze nie oznacza, ze nam sie uda, tak jak chcemy, bo sa jeszcze inni ludzie ze swoimi mozliwosciami i piorytetami
i tak jak w zyciu rozne wypadki sie zdarzaja i rozni ludzie gina, z roznym wplywem swojej smierci na zycie innych osob
tak jak Martin powiedzial, ze Ned ma swoje problemy i co, z tego powodu, ze jest Starkiem i wydawalo sie glownym bohaterem sagi, ma mu sie udac? tylko dlatego ma sobei poradzic? w zyciu nei jest to takie proste
i Robb ma sie zemscic na Lannisterach, bo co? bo to by bylo sprawiedliwe? to ma byc wystarczajacy powod, zeby nie poniosl konsekwencji swoich bledow?
Myślę, że jednak jego ojciec był Robert. Dlatego jest czarny. Targaryenowie są srebrnowłosi i maja fioletowe oczy. Więc nie sądzę.
a czasami ksiezniczka Rhaenys nie odzidziczyla koloru wlosu po matce? wiec i Jon by mogl
tak czy owak mam nadzieje ze w koncu sie wyjasni, no jest przynajmniej nadzieja dopoki zyje Howland Redd :)
Może, może. Takie spekulacje są luks:). Ja osobiście jestem fanką teorii, że Robert jest ojcem Jona. Chociaż po śmierci szalonego króla mógł to spokojnie wyjawić. A z kolei jeśli jest Targaryenem, to byłoby logiczne, czemu do śmierci nie wyjawił prawdy, skoro Robert chciał ich wszystkich pozabijać. Racja:)
mala uwaga :)
piszesz Robert ojcem Jona, nie chodzilo Ci przypadkiem w obu powyzszych postach o Neda? :)
Nie nie. Król Robert. W sensie ze on chyba kochał siostrę Neda i mieli być małżeństwem i stad dziecko. Ale to chyba jakas lamerska teoria:-)
ooo, to jakas nowosc dla mnie :D
ale ze niby wtedy dlaczego mialby az tak i tyle lat ukrywac dziecko u Neda? i gadac z Nedem o jego pozamalzenskim romansie?
Tzn ja tak to wymyslilam ze Robert nie wiedział:-) ale teraz jak o tym myślę to wydaje mi się to bez sensu. Tam jak żył szalony król to tak bo mordował starkow ale później... Sama nie wiem
Na przykład taki Adolf Hitler też szedł po trupach do celu, a chciał jedynie dobra dla swojego kraju, jak byś usprawiedliwiła jego zachowanie? :)