Jak na pierwszy odcinek nie jest najgorzej. Dobra kontynuacja finału piątego sezonu.
Dla mnie osobiście największym zaskoczeniem był taki szybki obrót sprawy w Dorne, wiedziałem, że długo nie pozyja ale, żeby juz w pierwszym odcinku...
Z Jonem to było oczywiste, że po tym odciniu nic nadal nie będzie wiadomo.
Sansa ma swój #dreamteam. Arya i następny pozim szkolenia, wszystko jasne. Cersei i jej przemiana (za spokojnie przyjęła śmierć córki).
No i w końcu mamy prawdziwe oblicze Melisandre !!
Z ogólnej analizy odcinek na +, jeżeli ktoś liczył na coś więcej to chyba nie wie, że po woli zbliżamy się do końca i jeżeli teraz miałby być fajerwerki to na ostatni sezon nie zostanie nic ciekawego.
Chyba nie zrozumiałeś o co mi chodzi. Nie chodziło mi o jakiekolwiek prawa.
Po prostu ta dwójka przeczeka wszystkich jak się wybijają, zostaną sami i mają wolną rękę
Tych co poparli Roberta już niema.
Pomijając fakt ze Gendry to bękart, północ podzielona,
baratheonowie pokonani. Gendry nawet nie ma możliwości udowodnienia swojego pochodzenia.
Kandydatem do tronu jest żadnym.
Czyli kto? Starki wybite, Tully wybici/w niewoli, Arrynowie to obecnie dzieciak kontrolowany przez LF więc też palcem w bucie nie kiwnie za jakimś bękartem, chorąży Baratheonów wybici. Z czym do ludzi? ;)
Z której strony Starkowie są wybici? Po slabym początku to i tak jest nadal najliczniejszy ród. Wystarczy się tylko pozbyć Boltownow.
Ród Starków obecnie składa się z dwóch dziewuszek, z których jedna jest hen za morzem, a druga po powiedzeniu sakramentalnego "tak" Ramsay'owi jest już de facto lady Bolton. No dobra, są jeszcze Bran i Rickon, z którymi jest jednak taki szkopuł, że nikt nie wie czy oni w ogóle żyją. A nawet jeśli, to do popierania kogokolwiek w walce o tron mają jeszcze daleką drogę...
Taaa... Tylko, że ta Północ w serialu to wyludniona pustynia. Nie mam tam innych rodów niż Starki i Boltonowie. Przetrzymywana w Winterfell Sansa i wyglądająca jej Brienne mogą liczyć tylko na pokojówkę i karczmarza - to cała ta "pamiętliwa północ" według dedeków...
Ja to widzę tak jak to wygląda w serialu. Co poradzę na to, że po usunięciu Robba i wierchuszki dowództwa Północy, zrobiło się tam tak pusto? Coś tam czasem bąkną o jednym czy drugim lordzie, ale ogólnie rzecz biorąc to pod tym względem panuje tam straszna bieda.
Cisza jest bo "nie ma wojny" a żaden z Lordow nie popiera Boltona ale wszyscy pamiętają kto tak naprawdę ma prawo do północy. Więc jeżeli zacznie się dziać to wszyscy lordowie wiadomo po jakiej staną stronie.
Po stronie rodowitego Starka ale nie po stronie bękarta Roberta bo to by byłą obraza.
No ale nikt nie mówił o bekarcie i o jego możliwości panowania nad północą...
Ja w jego przypadku myślałem tylko żartobliwe bo na 110% nie wroci do serialu nawet o nim już nie wspomną. Rickom ma sporo większe szanse.
Ej no już minęło kilka lat, mały już podrosł.
Ciekawe czy w ogóle mają zamiar do niego wracać skoro mają materiał na kilkanaście godzin tylko...
Właśnie też się tego trzymam. A tak w ogóle kogo obstawiasz, kto mógłby wykrzesać Jona?
Ogień lub Mellisandre.
Stawiam na to że najpierw będzie retrospekcja z Wieży Radości, a potem scena w której Jon wynurza się z popiołów.
Z drugiej strony Mellisandre możliwe że ożywi Jona który dzięki swojej więzi z Wilkorem nie stanie się spaczony po tak długim kontakcie ze śmiercią.
Jest spoiler, że ożywi Jona Bran pod czar-drzewem. Ale w tym celu musi "nauczyć się latać", a być może równocześnie wierni lordowi dowódcy zaniosą jego ciało za Mur, by je spalić (może na tym miejscu co Ygritte).
A co Wy na to, ze Bran bedzie mial wizje odnosnie Jona i wtedy wyruszy na poludnie by go wskrzesic za pomoca magii dzieci lasu?
Jak zobaczyłem zwiastun drugiego odcinka i Brana to jakoś on mi wskoczył na miejsce Melisandre, że to jednak on.
Kaplanka za bardzo "dostała po wierze" co widzieliśmy w tym odcinku.
A może kompletnie ktoś inny o kim zapominamy nas zaskoczy w ten kwestii.
Ale to by było bez sensu. To po co dawali ją na mur? Dziwnym trafem akurat wtedy, kiedy ginie Snow, pojawia się ona... Nic mi tutaj nie pasuje.
A gdzie miała się udać bo chyba nie do Winterfell. Mimo, że załamana to dobrze wiedziała gdzie jest Davos więc ruszyła do bądź co bądź "przyjaciela".
W ksiazce jest okolo 30 rodow na polnocy, w serialu ma pojawic sie podobno kilkanascie... 'Nie ma tam innych rodow...' ????? Poczekaj na nastepne odcinki, a nie pisz bzdur.
Zwracam uwagę na "podobno" i "ma się pojawić". Pogadamy jak coś się pojawi nie tylko w twoich domysłach...
Jezeli nie bedzie innych rodow w tym sezonie na polnocy niz Boltonowie i Starkowie to przyznam sie to bledu, obiecuje. Jednak watpie by to dzialalo w druga strone.
Bran żyje przecież był w zwiastunach, w poprzednim sezonie go nie było, bo kończy się wątek książkowy z tym bohaterem, i by nic nie zostało na późniejsze sezony.
Poz atym dlaczego Starkowie mieli by popierać Bękarta skoro mogą ogłosić się królami Północy?
Uważam że Gendry mógłby zdobyć przychylność północy przecież jest synem bądź co bądź lubianego tam Roberta .
Tylko jak on udowodni że jest bękartem Roberta zdobędzie poparcie Lordów Burzy i co za tym idzie armie ?
Totalna abstrakcja :D
Teoretycznie (w serialu) Mel mogłaby potwierdzić, ale ona chyba z tego wszystkiego już zapomniała, że ktoś taki jeszcze istnieje i łódką pomyka.
Prosze nie zapominac o Szarej Eminencje rozgrywki o Zelazny Stolek - Long may he HODOR!
W ksiażce nie ma tego watku z Melisandre...
Jeśli chodzi o Dorne, to zostało to zrobione na tzw. odp.ierdol....
Nie wyprzedził tylko zmienił się okrutnie...
Zresztą nie tylko jej wątek Szansa, Boltonowie, Stanis, brak wątku Żelaznych ludzi, wspomnę jeszcze o wątku z książki Tyriona a raczej jego brak/zmiana / przyspieszenie. Dorne to jakaś kpina ubita juz w pierwszym odcinku, takich zmian jest masa i nie wiem czy mam chęć dalej oglądać jak panowie DD to tak po mistrzowsku spierdo***i
1. Wątek Melisandre został poprowadzony trochę inaczej ale skończył się tak samo jak w książce. Czyli Melisandre ląduje na Murze, widzi Snowa w płomieniach, a chwilę później Jon zostaje zasztyletowany. Tak się skończyła książka i tak się skończył 5 sezon. Teraz jej wątek jest prowadzony dalej.
2. Wątek Żelaznych Ludzi pojawi się w tym sezonie, czyli wiec, na którym pojawią się nowe postacie: Euron i Aeron, zabraknie tylko Victariona.
3. Sansa? Nie wiem gdzie widzisz problem. Jej wątek został poprowadzony niemal dokładnie tak jak w książce. Wylądowała w Orlim Gnieździe, zginęła Lysa, a potem razem z LF ruszyli w drogę, tak skończył się jej wątek w książce i zostało to ukazane w 4 sezonie, więc normalne, że w 5 twórcy serialu musieli sami wymyślić jej dalszą historię, bo na książce już nie mogli bazować.
4. Boltonowie. To samo co w książce, z tym wyjątkiem, że zamiast Jeyne Poole (fałszywa Arya) żoną Ramsaya została Sansa. Przyspieszona została tylko bitwa Boltonowie vs Stannis.
5. Stannis. Też to samo co w książce, tylko brak spotkania z Theonem oraz, tak jak wyżej, przyspieszona bitwa z Boltonami.
No właśnie w każdym punkcie który wymieniłeś dodali coś od siebie co raczej nie będzie miało miejsca w książce... Stanis jak zginie to nie z rąk naszej dzielnej dziewicy, Sansa? no proszę Cię na bank nie wyląduje jako żoną Tego debila...fałszywej Aryi nie ma lepiej dać Sanse i zrobić z LF oszołoma, podczas gdy to przez całe 5 sezonów widzimy jaki to kolo
Trzeba było czekać aż do 6 sezonu żeby pokazać Żelaznych? No raczej nie bo teraz co nagle wpadają w wir gry o tron, ale nic o nich widz serialowy nie wie więcej, niż to że są spokrewnieni z Fetorem a przecież na Żelaznych wyspach tyle się w książce dzieje, jak mamy dostać ochłapy z Wysp tak jak z Dorne to lepiej niech noe będzie ich wcale..
A co mieli robić w 5 sezonie? Przeciągać go na siłe, ąz książka zostanie napisana? Zrobili kontynuacje, wydarzenia, które zapewne raczej zostaną też zawarte w książce, bo zapewne twórcy serialu kontaktowali sie z G.R.R.M w sprawie wydarzeń jako tako. I mimo jakiś hejtów ludzi, którym sie nudzi, wyszedł super 5 sezon.
A co mieli robić w 5 sezonie? Przeciągać go na siłe, ąz książka zostanie napisana?
nie, wystarczyło nie pomijać Żelaznych Ludzi I Dorne i zbudować im taką fabułę jak w książkach bo naprawdę było co czytać i przenieść na ekran , nie trzeba było tych niektórych "wymyślonych" scen wrzucać na siłę bo to jak dla mnie odbija im się czkawką ale to moje zdanie inni może odbierają to inaczej, dla mnie Uczta dla wron była po prostu pominięta i okrojona do granic możliwości....
Czwarty sezon, był jednym z gorszych, jeśli nie najgorszym, Piąty był jednym z najlepszych sezonów, prawie w każdym odcinku działo się coś ważnego.
Dla mnie czwarty sezon był o wiele lepszy, bo wzbudzał więcej emocji - wprowadzenie Oberyna, śmierć króla, rozprawa Tyriona, próba walki i jej zaskakujący przebieg, ucieczka Tyriona i Varysa, śmierć Tywina, odsiecz Stannisa, oglądałem to jednym tchem. A piąty dłużył mi się niemiłosiernie - zepsuty wątek z Dorne, nudy na Północy, stękanie Stannisa itp. Oczywiście było parę ciekawych momentów, ale jak na cały sezon, to zdecydowanie za mało - zostałem przyzwyczajony (za sprawą 3 i 4go sezonu) do większych emocji.
A właśnie dla mnie w 4 emocji nie było prawie wcale, oglądałem go, i żadnych ciekawych akcji nie było. Nie wiem co jest emocjonującego we wprowadzeniu Oberyna. Śmierć Joffreya, to była rzecz na która czekałem od dawna, i jedyne co odczułem to chwilową radość, że w końcu nie bede musiał patrzeć na tę wkurzająca (eh ta cenzura :D) postać. Rozprawa Tyriona tylko przeciągała cały sezon, z odcinka na odcinek miałem tego dość. Walka Oberyna i śmierć Tywina to chyba jedyne rzeczy, które jako tako wywołały we mnie emocje.
Z kolei w 5 sezonie były ciekawe wątki z tymi całymi fanatykami w Przystani, wątek Johna płynącego do dzikich, bitwa Hard Home (czy jak to sie tam zwało), wątek Sansy i Littlefingera połączony z Boltonami, wątek Aryi z bogiem o tysiącach twarzy, wszystkie te walki z Synami Harpii. Jedyne czego brakowało do szczęścia, to jakiś ciekawy wątek Brana.
Każdy ma inny gust. ;) Dla mnie wątek Sansy był strasznie nudny, z kolei rozprawa Tyriona (w ogóle jego mowa końcowa) była świetna, u Ciebie odwrotnie.
Hardhome to zdecydowanie najlepsza bitwa do tej pory i najlepszy moment 5go sezonu IMO. Akcje z Synami Harpii były nudne z wyjątkiem zmasowanego ataku na Danę podczas turnieju, ale to był w końcu finał sezonu, więc jakby nic się nie wydarzyło, to byłaby porażka. Chociaż tak czy siak pod względem logiki ten atak był na poziomie filmów z serii Transporter, tzn. "mamy przewagę liczebną (i to znaczną), ale będziemy podchodzić pojedynczo, solo 1 vs. 1". Co do Aryi, to raz mnie ten wątek nudzi, a raz ciekawi, jak dla mnie najlepiej było, gdy podróżowała z Ogarem.
Zgadzam się, na pewno nie był słaby tak jak pisze kolega wyżej.
Finał piątego sezonu zostawił wiele pytań i w tym odcinku wszystko rozwinęli/wyjaśnili więc jak najbardziej jest ok.
Nie wszyscy widzowie czytają książki, czytają jakieś doniesienia na temat serialu, tylko oglądają z odcinka na odcinek...
Odcinek może być, ale to z Brienne było słabe. Dorne dalej porażka, ale i tak nie przebiło pojawiającej się w ostatniej chwili znikąd Brienne. Słaby chwyt.
Słabe to było gdy Benkarcice zabiły Trystane Martella. Jak one znalazły się na tym statku??
A Brienne tak jak pisałem wcześnie, zawsze się pojawia na czas i zawsze jej na czas nie ma. Taka bohaterka raz jestem, raz mnie nie ma...