Powoli się rozkręca, bo powoli , ale końcówka wymiata. Fajnie się rozwija "miłość" Margaery do Joffreya, Theon wkońcu we właściwym miejscu, no i 3 konfrontacje: za murem, Dog vs Lord of Light i na deser Astapor :) Czekam na następny odcinek
Taszi, a ty masz 16 lat? Że wg ciebie 40-latek już nie jest młodym facetem? Pewnie się dziwisz, że taki stary jeszcze żyje, co?
Mam 24 lata, 40-latek jest facetem w wieku średnim, Dondarrion jest dokładnie w moim wieku (w książce). Jeszce jakiś pytanie?
Pytania? Jesteś w bardzo młodym wieku. Natomiast 40-latek to również facet w młodym wieku. Zaś statystyczny wiek średni to od 45 roku życia wzwyż, tudzież pięćdziesiątka. Jakieś dodatkowe pytania?
Nie ja zacząłem zadawać jakieś bzdurne pytania wywołane kompletnym brakiem umiejętności czytania ze zrozumieniem. Wskaż mi gdzie w jakikolwiek sposób pisałem cokolwiek obrażajacego 40-latków, po czym poczułeś się oburzony i zdecydowałeś się odnieść.
To piszę ci jeszcze raz. Zasadniczo wiek średni datuje się od 45 roku życia wzwyż. Kumasz? Zatem równo 40-letni Beric jest jak najbardziej na miejscu.
Ok, czyli ja jako 24-latek jestem bardzo młody ale jestem na tym samym etapie co 40-latkowie. Coś się gubisz, przeczysz sam sobie i w zasadzie nie wiadomo do końca o co Ci chodzi. 43-latek nie może grać 24 latka (a raczej nie powinien bo jak widać na przykładzie Dondarriona może i gra) bo jego twarz jest zbyt stara i w żadnym wypadku nie wygląda na twarz dwudziestokilku latka.
Czytaj ze zrozumieniem. Ty jesteś BARDZO młody. Jesteś w stanie pojąć znaczenie przysłówka "bardzo"? Zaś 40-latek to osoba wciaż jeszcze młoda, ale już nie bardzo młoda. Kapejszyn?
To chyba Ty nie kapejszyn co sam piszesz.
"To piszę ci jeszcze raz. Zasadniczo wiek średni datuje się od 45 roku życia wzwyż. Kumasz? Zatem równo 40-letni Beric jest jak najbardziej na miejscu."
Beric ma 24 lata, zatem tyle co ja co czyni go bardzo młodym. Jest grany przez 44-latka co niebezpiecznie zbliża go do wieku średniego (wg mnie już osiągniętego). Wciąż nie widzisz w tym niczego złego? Uważasz, ze ja mógłbym odgrywać rolę mojego ojca?
Serio nie widzisz nic dziwnego w tym, że młodego lorda z książki gra podstarzały 44-latek?
Mając 20 lat można wyglądać dojrzale ale nie wychodujesz sobie zmarszczek, coraz mniej świeżej skóry i innych tego typu rzeczy które zachodzą przy procesie starzenia się.
Zresztą, z mojej strony koniec tematu bo nie prowadzi on do niczego wartościowego.
W dzisiejszych czasach to nic dziwnego. Nastolatków grają osoby którym bliżej do 30 niż mających naście lat i jak mają czuć się swobodnie jako nastolatki? Nie ma odpowiednich aktorów w tym wieku? Albo ewentualnie zrobić mały casting? W serialu żaden niemal aktor nie odpowiada wiekiem postaci którą gra w porównaniu do książki. Sansa ma chyba 13 lat. Lord Beric 22 a został już określony jako "strasznie stary". Dla nas 22 lata to młodziutki wiek dla nich to już był mężczyzna od 6 wiosen dorosły. I teraz tak pomyśleć jak miałaby się przyjaciółka Sansy lub ona sama czuć gdyby miała się zakochać w aktorze grającym młodego 22 letniego chłopaka.
Ale zauważ że w książce np. pory roku mają po kilka lat, więc nie wiadomo czy ich kalendarz ma tyle samo dni co nasz, a co za tym idzie rok jest dłuższy troche to Martin przekombinował ale taki tok myślenia pasuje :)
Chyba najlepszy odcinek do tej pory, a przynajmniej pierwszy, który naprawdę mi się podobał. Kilka niepotrzebnie przeciągniętych dialogów, jak zwykle, ale poza tym sporo się działo.
Przegięcie, że przeciągnęli walkę Berica z Ogarem na dwa odcinki. I fajnie, gdyby Mormont wspomniał, żę wybacza Jorahowi przed śmiercią, no ale nie jest to aż tak znaczące dla głównej fabuły.
Ramsay wreszcie pokazał, kim jest (chociaż dalej nie padło jego imię). Zupełnie się przekonałam do Iwana Rheona w tej roli - jest moment, kiedy tak rozjaśnia mu się twarz na myśl o torturach, bardzo nieokojące:)
Sceny z Theonem ładne, żal mi go, chociaż trochę nie pasowało mi nazwanie Neda ojcem - zastąpiłabym to jakimś wspomnieniem Robba, bo wiele razy było powtarzane, że tylko z nim był blisko, a Ned i reszta trzymali dystans. A tak znowu - ci cudowni Starkowie, którzy byli dla niego rodziną, a zdradził ich tak podle.
Chociaż wątek Dany to jeden z najmniej mnie interesujących, to muszę przyznać że jej sceny naprawdę robiły wrażenie, to było bardzo ładne wizualnie i mocne.
A SPOILER nieksiążkowcy po tej prezentacji siły pewnie myślą, że wyląduje niedługo ze swoją armią robić zamieszanie w Westeros:D
Bardzo mnie bawi chyba zakochany na swój sposób Joff,:) I dobra scena, gdy Cersei patrzy na Margaery, która powoli odbiera jej pozycję. W ogóle, serialowa Margaery mi się podoba, a przyszłe rozgrywki między tymi dwoma paniami będą ciekawe.
Tak myślałam, że zastąpią Willasa Lorasem, jeśli chodzi o małżeństwo z Sansą. Smutno się ogląda szczęśliwą Sansę, biorąc pod uwagę, że długo to nie potrwa:(
Nie mam pojęcia, co wyprawiają z wątkiem Littlefingera - jeśli o jego planach wie Varys i kilka innych osób, to nie powinny się powieść. Mało subtelny jest książkowy mistrz manipulacji w serialu.
Cała reszta też wypadła fajnie. Ogólnie - 3 seria ma tendencję zwyżkową.
Poprzednie trzy odcinki wcale mi się nie podobały (może z małymi wyjątkami i scenami z niektórymi postaciami), łatwo było zauważyć, że serial ma coraz gorszy poziom. Wczorajszy/dzisiejszy odcinek był miłym zaskoczeniem. Wprawdzie na kolana nie powala, ale kilka momentów zapada w pamięć. Duży plus za scenę z Drogonem i Dany ;)
Jak tylko Daenerys zaczęła mówić po valyriańsku dostałem ciar na całym ciele. Super scena. Razem z wymarszem Nieskalanych i muzyką. Majstersztyk.
A tak poza tym. Fajnie ukazują spryt Margeary, a jej postać jej babci wyrasta na mocny punkt serialu.
Jedyna rzecz, do której bym sie przyczepił, jeżeli już bym musiał na siłę, to Joffrey - z odcinka na odcinek jest coraz bardziej przerysowany. Ale już niedługo...
Może mi ktoś powiedzieć co to był za gość w tej skrzyni i co za historia jest z nim związana?
Wlacz sobie odcinek i zwyczajnie go obejrzyj bo wszystko jest wyjasnione tak ze bardziej juz sie na...
po angielsku oglądałem i mówią dość mało zrozumiale i co drugie słowo może zrozumiałem dlatego pytam :)
Gadacie o Pratchecie, że bardzo nierówny, Pierkara, Dukaj, Śmukaj... A Martin to za każdym razem zajebisty, co? Otóż można nie lubić Pratcheta, ale każdy przyzna, że facet ma swój styl. Problem z Martinem jest taki,że kompletnie nie posiada własnego odrębnego stylu a forma jego pisania jest bardzo podobna do setek tytułów fantasy jakie spotkać można w każdym empiku. Także ostrożnie.
Nie spodobało mi się to, że Sansę chcą zeswatać z Lorasem. Przecież on był rycerzem gwardii i jak w książce Sansa sama mówiła, że chce za niego wyjść do została zbesztana przez Królową Cierni.
Tak, ale w serialu aktualnie nie jest rycerzem Gwardii. Tzn. był gwardzistą Renly'ego, ale twócy serialu jeszcze nie zrobili z niego gwardzisty Joffa. Pewnie dlatego, że nie chcieli mieszać wprowadzaniem postaci Willasa, skorzystali z Tyrella którego mieli pod ręką.
Kurczę, odcinek przepiękny! Tak dobry, że wybaczam HBO brak bitwy o pięść. HBO jesteście wielcy! Kto się ze mną zgodzi?
Wiele świetnych scen. Wspaniały dialog pomiędzy pająkiem a Tyrionem, ale nie tylko ten. Mormont zapłacił najwyższą cenę za swoją pasywność. Powinien chronić swoich ludzi, nie zaś poprzestawać na dawnych układach. Ostatecznie Crastera zabił młody chłopak jednym ciosem. Wspaniała scena pomiędzy bractwem bez chorągwi a ogarem. Tyriona niestety za późno pozwolił sobie na wyrzuty sumienia, no i Denerys. Czapki z głów! Gra o tron wraca do gry! Bravo!
"Nie spodobało mi się to, że Sansę chcą zeswatać z Lorasem."
Nie badz naiwny jak Sansa (swoją droga głupota tej dziewczyny powala)... To klamstwo, powiedziane tylko po to zeby zatrzymac ja w przystani (zeby nie ucieła z Littlefingerem).
Się odniosę do Sansy. Nie jej głupoty ale ogólnie całej jej postaci. Tak w serialu jak i w filmie jest bardzo podobna a przez to nudna i dziwna. Babcia Tyrellów sama to przyznaje. Po prostu kiedyś chciałem się wczuć w rolę takiej kobiety. Co taka osoba może widzieć interesującego w tych wszystkich balach na których nikt praktycznie nie jest naturalny dopóki się nie napije odpowiednio. Turniej rycerski na którym coś się dzieje to jest inna rozmowa. Ale tutaj? Plotkowanie cały dzień ją kręciło? W dzisiejszych czasach też mamy takie kobiety, które nie widzą świata poza serialami typu "Na wspólnej". Do samego serialu niemal nic nie mam poza wtórnością. Przecież w tym i kilku innych serialach dzieje się dokładnie to samo. Albo lepsze określenie nic się nie dzieje to samo. Wiem, określenie co najmniej dziwne ale odpowiednio zrozumiane oddaje całą sytuację. Jak można się tym fascynować?
Otrzymałem kiedyś odpowiedź na to pytanie, że tam jest pokazane życie. Może i tak ale czy naprawdę nie mamy własnego i przeżywać to raz jeszcze na ekranie? Jak ktoś oprócz tego interesuje się całą gamą innych gatunków to nie ma problemu ale jak zasiadasz do książki czy filmu i dla Ciebie istnieje tylko komedia romantyczna to jest to bardzo zamknięte podejście.
Na tej samej zasadzie mozna zapytac co facetów kreci w noszeniu dresów i jeżdzeniu po osiedlu w stuningowanych beemkach. Głupota i pustota są uniwersalne. Nie staraj sie tego zrozumiec bo pochłonie Cie czarna dziura - po prostu omijaj szerokim łukiem ;)
No w sumie jak o tym pomyśleć to coś w tym jest. Się do takich osób nie zaliczam i zdecydowanie wolę spędzać czas bardziej pożytecznie. W każdym aspekcie. Albo fizycznym albo umysłowym.
Ogólnie nie ma się czego przyczepić. No może tego, że całkowicie zchrzanili wątek z Theonem. Po tym jak powiedział on bękartowi prawdę odnośnie Branna i Rickona, burzy to dalszy porządek fabularny.
Ale również w książce Ramsay przez długi czas był jedyną osobą, która wiedziala o tym, że Bran i Rickon wciąż żyją, więc w jaki sposób burzy ten porządek?
Poza tym, nie sądziłam, że to powiem ale wątek Theona przez to ciekawi mnie najbardziej ze wszystkich. :) Chociaż mniej więcej wiadomo jak się potoczy, to mimo wszystko jest nieprzewidywalny. No i jestem strrasznie ciekawa jak ukażą w serialu relacje Fetor-Ramsay.
Jeden z najlepszych odcinków, byłby wręcz doskonały, gdyby nie przynudzanie martyrologią Jamiego i Crasterem świniopasem.
Za to scenki w KP i Astaporze kapitalne, choć nie bezbłędne (np. zbyt wiele wiadomo o Littlefingerze; jego siłą - dopóki nie miał siły - było właśnie to, że nikt nie wiedział co zamierza)
Joffrey nieśmiało pozdrawiający poddanych - bezcenne.
Varys i Królowa Cierni doskonali.
Swoją drogą, nie przypominam sobie aby w książce tak szybko i dobitnie wskazano, jaką Margaery była sprytną żmiją.
To co ma się wydarzyć przypisywano raczej jej babci starowince, zaś kroki brzydkie i nieprzyjazne - Cersei.
Powiem krótko: jeden z najlepszych odcinków w całym serialu.
- Jaime: Myślałem, że go nie będzie w tym odcinku. Dwie świetne sceny. Dobrze, że go nie oszczędzają i pokazują jego przemianę dokładnie tak jak to było w książce. Naprawdę żal człowieka.
- Theon: Pokazanie jego historii to jeden z największych plusów serialu. Kapitalny dialog z Ramsayam o Starkach. Widać, że twórcy czują tą historię. A scena kiedy wszystko wychodzi na jaw? Znakomita. Doskonały pomysł z krzyżem wyłaniającym się z ciemności. No i zobaczyliśmy prawdziwe oblicze Boltona: ten sadystyczny uśmiech na jego twarzy powinien rozwiać wątpliwości do do aktora.
- Arya: Jedna scena, ale ciekawa. Najbardziej mi się podobało, że zobaczyliśmy w niej, że Arya to prawdziwa córka Neda. Gdy prosto z mostu mówi o zbrodniach Ogara i że należy mu się kara. Wyraźne nawiązanie do sceny, gdy Ned wysyła Dondarriona by wymierzył sprawiedliwość Górze. Tylko szkoda, że zabrakło pojedynku.
- Przystań: Można powiedzieć, że esencja serialu. Intrygi, intrygi i intrygi. I to w najlepszym wydaniu. Margaery dalej po mistrzowsku realizuje swój plan. Zaczynają się plany wydania Sansy. Varys pokazuje nieco mroczniejsze oblicze co było bardzo ciekawe. Dobry dialog z Olenną. No, ale i tak najlepsza była scena rozmowy Cersei i Tywina z idealnym tekstem: "Nie jesteś tak mądra jak ci się wydaje". Tywin świetnie jej wszystko wygarnął.
- Za Murem: Rebelia, czyli absolutnie mistrzowska scena z książki. W serialu nie była aż tak dobra, ale udało się ją zrealizować jak należy. Szkoda tylko ostatniej rozmowy Mormonta z Samem.
- Dany: I niech nikt mi teraz nie mówi, że jest nudna! Pokazała swoje najlepsze oblicze w NAJBARDZIEJ epickiej scenie w calutkim serialu. Z telewizyjnym budżetem nie dało się tego lepiej zrobić. No po prostu nie dało. Ciarki wszędzie.
Najlepsza scena: Oczywiście kupno Nieskalanych. Świetne efekty, Emilia Clarke dała popis, kapitalna wersja jej motywu muzycznego. Scena składała się z momentów: Dany przemawia po valyriańsku, żołnierze atakują, akcja smoka, Dany zjednuje sobie lojalność, wyrzucenie bicza, panorama na armię. Wszystko idealnie.
Ocena: 10/10
Najlepsze było to, że Tywin powiedział Cersei mniej więcej to samo, co wcześniej Tyrion, nawet podobnymi słowami. I nie mogę się doczekać, jak Tywin będzie brał w garść Joffreya;) Dwaj świetni aktorzy, myślę, że będzie na co patrzeć:)
Ciekawi mnie też czarnoksiężnik w paczce, w ogóle cała scena była świetna, jak Varys go odpakowywał;), normalnie Westeroska Poczta;). Zastanawiam się, czy nie zajmie miejsca Qyburna, a może tylko się spikną ze sobą i będzie taki piwniczny team.
Końcówka piękna, nadała charakter całemu odcinkowi.
Właśnie miałem też napisać, że Tyrion to samo jej wcześniej mówił. Jak usłyszała to z ust ojca to zbladła :D
Oto moja teoria oparta na książkach i serialu. Cersei żałuje, że się nie urodziła jako mężczyzna, bo wtedy byłaby traktowana na równi z Jamiem i mogłaby rządzić po ojcu. Myślę, że kluczowa była tu rozmowa z Lady Oleną, kiedy Cersei stwierdza, że świat należy do synów, do mężczyzn wychowanych przez matki i że takie są nakazy bogów. "Babcia" kwestionuje jej słowa uważając taki stan rzeczy za absurd a Cersei zdaje sobie sprawę, że nawet będac kobietą, może rządzić Westeros. To podejście lady Oleny dało jej odwagę na szczerą rozmowę z Tywinem. A czy rzeczywiście jest sprytna czy może Tyrion i Tywin mają rację, to już wiedzą ci co czytali knigi :)
"Babcia" kwestionuje jej słowa uważając taki stan rzeczy za absurd a Cersei zdaje sobie sprawę, że nawet będac kobietą, może
rządzić Westeros. "
A mnie sie wydawało cos wrecz przeciwnego. Cersei nie spodobały sie słowa babci - przeciez bardzo szybko ja zgasiła z lodowatą miną.
w serialu zaraz po tej rozmowie Cersei z babcia Margaery - Cersei chyba wlasnie zdaje sobie sprawe z tego ze Lady Olena ma racje- bo widzi jak Margaery ustawila Joffreya - i jak dyryguje nim i on nawet sam o tym nie wie. (to ta scena gdy Margaery namawia Joffreya aby wyszedl przywitac sie z podwladnymi- pare odcinkow wczesniej natomiast Cersei probowala uswiadomic Joffreyowi ze takie publiczne pokazy moga byc niebezpieczne i ktos moze chciec dokonac zamachu- co oczywiscie joffrey zbagatelizowal i ja po prostu olal= stracila wladze nawet nad wlasnym synem). Dlatego chyba sie tez wkurzyla i miala potem rozmowe z Tywinem na ten temat miedzy innymi. Chociaz- musze po raz drugi obejrzec bo juz sama sie troche w tym gubie.
Cersei sie wkurzyła, bo po słowach babci (o wladzy po ktorą moga siegac kobiety rownie dobrze jak mezczyzni) zrozumiała ze Tyrellowie za pomocą Margaery zamierzaja siegnąc po tę rzeczoną wladzę. Następujaca po tym scena machania, kiedy Margaery z łatwością manipuluje Joffem tylko potwierdziła obawy Cersei, dlatego tak szybko poleciała na skargę do tatusia. Krótko mowiac tym zdaniem babcia sie wygadała co do swoich planów i Cersei już wie ze Tyrellowie to przebiegłe żmijki.
kurde, wezcie mi teraz napiszcie- bo chyba cos przeoczylam - kim konkretnie jest Ramsay Snow? i dlaczego zamierza torturowac Theona? to jakas zemsta za Starkow?
Ramsay Snow to bękart Roose'a Boltona. Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie jakie motywy nim kierują. Wystarczy ci wiedzieć, że w trzecim tomie nie ma Theona. Wraca w piątym (który dzieje się równolegle do czwartego) i ze wspomnień wiemy co się z nim działo w tym czasie. W serialu po prostu to pokazują. Ramsay to największy sadysta i psychol w Westeros. Torturuje dla przyjemności.