Czyli ciąg dalszy rozkmin ;) *NIEUSTANNY SPOILER ALERT*
"Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)" Bonesss
cz1 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion...
cz2 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu+II,2677939?page=20#post_13794975
Oj. Nawet nie wiesz jak bardzo się z Tobą zgadzam. Kilka razy temat Clarice przewinął się w naszych rozmowach. I chyba najbardziej akceptowaną wersją Clarice jaką tu stworzylyśmy jest postać owcy :D
Nie czytałam całości bo sporo tego i nie chciałam się dodatkowo nakręcać.
Możesz przybliżyć mi tą postać owcy, bo nie wiem czy dobrze rozumiem?
W sumie w serialu nie ma nikogo kto by akceptował Hannibala i się go nie bał. takiej postaci mi najbardziej brakuje. No ale jak tu rozdzielą kochasiów, przecież to już teraz raczej niemożliwe. Trójkącik też chyba by nie był za zdrowy, no ale po tym serialu można się wszystkiego spodziewać i nawet swojego zachwytu nad czymś takim.
O tak po prostu zrobiłyśmy z niej neurotyczną owcę o imieniu Clarice. Takie puchate zwierzątko :)
No cóż. Nie ma nikogo takiego oprócz Willa. Kocha, rozumie akceptuje... niszczy siebie i niszczy Hannibala. Nawzajem się niszczą i stwarzają się na nowo. W tym układzie nie ma miejsca na kogoś, kto funkcjonowałby na podobnych zasadach. Za daleko zabrnęli, za głęboko, zbyt intymnie. Ich związek nie przekreśla relacji z innymi ludźmi, ale to nigdy nie będzie TO.
Tylko tyle? A ja już się doszukiwałam w tym jakiś ucieszonych demonów z przeszłości, kogoś odnalezionego i ułaskawionego, albo zabitego, aby odzyskać wewnętrzny spokój i przestać zabijać. Chyba mnie ponosi wyobraźnia.
Jak dla mnie Will go nie akceptuje. On z nim walczy, chce go zmienić i uwielbia jednocześnie. To jest toksyczny związek z przeciwieństwami, ale nie akceptacja jaką darzyła do Starling. Właśnie za daleko zabrnęli, ale tej jedynej w swoim rodzaju relacji między mini nie stworzą, to jest po prostu nie możliwe. Clarice nie bała się go i czuła tą więź.Hannibal nigdy jej nie skrzywdził, wiec już na tym polu ich relacja, a ta z Willem jest zupełnie inna.
Rozważania były różne, w końcu nabiłyśmy kilka K postów, ale ta opcja jakoś tak nam się wyjątkowo spodobała, no wiesz ;)
No widzisz. Nie zgodzę się z Tobą. Will akceptuje Hannibala tylko nie bardzo akceptuje/akceptował siebie. Ale i to się zmienia. Hannibal skrzywdził Willa bo taka jest jego natura. Ale nie potrafił go zabić wtedy w Mizumono. Natomiast Will przyjął "prezent" od Hannibala, bo rozumie gdy mówi się do niego przemocą i bólem. I to jest ładnie opowiedziane w 3x5. Co do 3x6 to nie jestem taka pewna zakończenia...
Potencjał tego zwiazku jest ogromny. Stworzą niesamowita głęboką relację ale potrzeba na to mnóstwa czasu. I o ile się po drodze nie pozabijają xD
Ja też się nie mogę z tobą zgodzić, a dokładniej z pierwszą częścią wypowiedzi.
Hannibal Willa zdaje się akceptować i przyjmuje go taki jaki jest. Natomiast w drugą stronę już niekoniecznie. Jak by tak było to by uciekł z nim w finale 2 sezonu, tak jak byli umówieni. Natomiast Will ciągle się miota. Hannibal go pociąga, fascynuje, przyciąga i uzależnia od siebie, ale nie potrafi go przyjąć w całości i bez zmian. Co na pewno Will też nie akceptuje tego co czuje do Hannibala i walczy nie tyle z nim co z sobą. Zdrowy związek i relacja to na pewno nie jest. Zobacz że on nigdy nie jest przy nim rozluźniony, cały czas czuć to napięcie i nutę strachu. Praktycznie obu towarzyszą te same nastroje.
Ja zakończenie 3x6 rozumiem raczej jako zemstę za to że Will nadal niczego się nie nauczył i po raz kolejny chciał go zabić i to jeszcze w taki brzydki sposób, znienacka. wcale też bym się nie zdziwiła jeśli było by to przedstawienie dla Jacka i ewentualnie nastraszenie Willa. Może miał w planach naprawić mózg Willa w sposób chirurgiczny, jeśli wcześniejsza lekcja nic nie dała (aż miałam ochotę napisać jeśli przez żołądek (na wierzchu) nie trafił).
Jak dla mnie jeśli go zaakceptował i to kim jest to dopiero w finale 3 sezonu.
Proszę tylko o jedno, nie pisz że Hannibal krzywdzi bo taka jego natura.Teraz zrobiłaś z niego pospolitego seryjnego mordercę, a Hannibal to coś więcej, w każdej możliwej wersji powtarzają, ze w jego przypadku nic nie jest oczywiste i zagadnienia psychiatrii do niego nie pasują.
Natomiast bardziej dla mnie niezrozumiała jest jego relacja z Bedalią. A dokładniej jej stosunek do niego i motywy postępowania. Przy każdej okazji wychodzi coś innego i nic się nie trzyma kupy.Jak dla mnie najbardziej zmarnowana i przekombinowana postać.
To może rozwinę. Zapomniałam, że nie jesteś tu z nami od początku i posługuję się skrótami myślowymi.
Jeśli masz do czynienia z Hannibalem to możesz być pewna jednego "you play you pay". Napisałam, że Hannibal krzywdzi, bo taka jest jego natura. Tak. Bo rozumie i akceptuje siebie i zawsze jest świadomy każdej minuty swojego życia. A wszystko co robi, robi w zgodzie z własną naturą. Dla niego śmierć i ból mają inne znaczenie i inny wymiar. Rozumie mechanizmy zachowań, atawizmy, ma wiedzę i doświadczenie aby grzebać ludziom w mózgach, aby na nich eksperymentować, jest doskonały na wielu planach, ale brakuje mu empatii. Tego, czego akurat ma w nadmiarze Will. They are identically different, right? Will rozbudza w Hannibalu emocje i uczucia, które ten dawno pochował. Z kolei Hannibal wyzwala prawdziwą naturę Willa. Proces ich przemiany dużo kosztuje. Zero sum game. Wirują wokół siebie w obłąkanym tańcu i niszczą wszystko co spotkają na swojej drodze. Niszczą i tworzą, jak bóg Shiva.
Wtedy obaj musieli sobie świadomie wybaczyć. I zaakceptować fakt wybaczenia. Will mógł przebaczyć Hannibalowi zabijając go, Hannibal mógł przebaczyć Willowi zjadając go :) O. Taka gra między nimi, kolejny cykl niszczenia i tworzenia. "You dropped your forgiveness, Will" - powiedział Hannibal głosem pełnym zrozumienia, wkładając Willowi nóż do ręki...
O Bedelii jeszcze napiszę. Dla mnie to bardzo ciekawa postać ;)
Weźmy że z grubsza się zgadzam z tym co napisałaś, niektóre rzeczy trochę inaczej odbieram, ale jak bym zaczęła ubierać niektóre rzeczy w słowa to by mogło coś niezjadliwego z tego wyjść, a po co.
To czeka na obszerny wywód o Bedalii, bo to mnie interesuje.
"Weźmy że z grubsza się zgadzam z tym co napisałaś, niektóre rzeczy trochę inaczej odbieram, ale jak bym zaczęła ubierać niektóre rzeczy w słowa to by mogło coś niezjadliwego z tego wyjść, a po co."
No cóż. Dla mnie to też nie jest najłatwiejsze. Ale co tam. Może po prostu pisz ;)
Widzisz o Bedelii już pisałam i to sporo :D Ale ok, trochę się ogarnę i strzelę mały wywód :)
Jak pisałaś i wiesz mniej więcej gdzie te posty są to podaj, bo po co podwójnie pisać, a szuka sie tutaj fatalnie, do tego to już jest 3 taki temat.
Otóż to. Dlatego tyle w tym serialu dywagacji na ten temat. Will i Hannibal uważają, że to niesamowicie intymne, wymaga emocjonalnej więzi i empatii dla drugiego człowieka, wtedy z czucia pulsu gasnącego pod palcami można poczuć satysfakcję. Gdyby Hannibal musiał wybrać kogoś na miejsce swojego mordercy, na pewno wybrałby Willa. To byłaby najpiękniejsza śmierć, jaką mógłby sobie wymarzyć, obok umierania razem z Willem I trzymania go w ramionach. Wolałby jego dotyk niosący śmierć niż nie zaznać go wcale. Parafrazując słowa piosenki, wciąż uwielbiałby Willa czując jego dłonie zaciśnięte wokół swojej szyi.
Do nich pasuje idealnie tzw.samobójstwo rozszerzone.
Jeden zabija drugiego,a potem sam zadaje sobie śmierć.
Brrr,nie chcę tak myśleć.Oni mają żyć,kochać się,cieszyć się sobą,a śmierć mogą tylko oglądać w oczach swoich ofiar.
O. Ja też wymyśliłam dla nich scenariusz ostatecznej zagłady. Ale nie mogę o tym opowiedzieć, nie chcę się nad sobą znęcać.
O tak. To jest dobry scenariusz. W TAKIM związku zabicie drugiego to już jak samobójstwo, wyszarpnięcie własnego serca z piersi, ogromnego kawałka własnej duszy. Który z nich wtedy najpierw by zabił partnera, a potem samego siebie? Ja sądzę, że Will. Znów wydawałoby mu się, że to dla nich najlepsze zakończenie I jedyne wyjście z sytuacji. A Hannibal by zrozumiał. Umierałby z dłońmi Willa na swoim ciele, jego imieniem na ustach, a w myślach nadzieją, że w piekle się odnajdą. Will czuje na twarzy jego ostatni oddech I dociera do niego, co następuje. Podświadomie wiedział od początku. Podrzyna sobie gardło lub wbija sobie nóż w serce (przebija się nim na wylot? A'la Julia? A'la Laura z American Gods? "Śmierć tę poświęcam Hannibalowi"? Już bardziej dramatycznie chyba być nie może xD), wtula się w ciało Hannibala I zasypia.
Nieśmiertelność dla mnie spoko. C:
Boże,chyba właśnie umarłam...
Potrafisz człowieka okaleczyć :D,ale proszę o więcej,kocham tego rodzaju emocje.
O MÓJ BOŻE. NIE POWIEM NIC WIĘCEJ. CZUJĘ SIĘ, JAKBY MNIE KTOŚ SOLIDNIE PALNĄŁ W ŁEB. JESTEM ZRUJNOWANA.
Mówiłam, żebyś się nie spieszyła z pisaniem, ale teraz odwołuję te słowa. *,*
Hahaha, w takim razie postaram się zrobić to jutro, bo teraz potrzeba mi snu.
Masz całkowitą rację.
<nieśmiałe oklaski> Bardzo dobry post, idealnie obrazuje to co mogłoby się stać.
Shit, naprawdę zaczęłam się śmiać na głos. Do monitora. Źle ze mną. Walić to ^^
Witaj po dłuższej przerwie, Kniveau. Miło Cię widzieć. ;)
To masz jeszcze jeden crack: https://www.youtube.com/watch?v=8r1XRDaWbIk
Witaj, Patrycjuszu. Tak, chyba długo mnie tu nie było. ps. dzisiaj już raczej nie odpiszę Ci na wiadomości, ale postaram się, żeby to nastąpiło w niedalekiej przyszłości. xD
Chcesz, żeby mi mózg wywietrzał, prawda?
Jasne, pisz sobie spokojnie, nie poganiam. Ważne, żebyś odpisała. Tworzymy całkiem niezły scenariusz ^^
Jak mnie pięknie nazwałaś ;*
Wydawało mi się że to ja jestem fanką Hannibala (nawet nie tyle samego serialu co postaci) i się nakręcam na fikcyjne postacie, ale z wami to nawet nie mam się co równać. Tak się tu nakręcacie że po przejrzeniu kilku stron było mi zwyczajnie źle i nie mogłam o nich przestać myśleć. Nawet oglądając serial tak mnie nie wzięło, ale przyznaję że po nie jednym odcinku musiałam przytulić mojego własnego Hannibala i jakoś tak inaczej na niego patrzyłam.
Wy naprawdę aż tak to przeżywacie? Z innymi serialami macie tak samo? Mnie jedynie po zakończeniu Dextera wzięło tak na poważnie i przez kilka dni nie chciał mi wyjść z głowy.
Dobry wieczór. Witaj w...hm w naszej ślicznej kuchni. No cóż. Jeśli o mnie chodzi, to niestety bardzo łatwo się wkręcam w różne historie więc z Hannibalem to była tylko kwestia czasu :) Dlaczego akurat ten serial? Nie wiem. Czasem tak się dzieje, coś człowieka wybija z orbity i bęc. Co robić. Na szczęście zebrały się tu osoby, którym ten serial tak jak i mi niechcący wyprostował neurony i tak tu sobie piszemy jak widzisz o różnych sprawach, czasem z sensem czasem bez sensu. Folie à deux... :D
Masz swojego Hannibala...? ;)
Miłego wieczoru.
Mój pies nosi to przepiękne imię. Choć nie tylko ono ich łączy, sporo podobieństw można się dopatrzeć, choć to tylko zwierzę. Na koniec 2 serii miałam aż ciarki na plecach, bo mój jak by umiał mówić to by mógł podobne słowa wypowiedzieć, tylko bez tego bez tego odrzucenia.
To ,że można się nakręcić na punkcie Hannibala to akurat mnie nie dziwi, bardziej mi chodziło czy tak większość seriali czy filmów przeżywanie czy ten jest tym wyjątkowym. Ja sama przez lata zazdrościłam książkowe Starling i chyba nigdy tak do końca nie przestanę.
Mizumono. Do dziś ryje mi beret. Długo nie mogłam się pozbierać po tej traumie. Było pięknie i bolało jak cholera. Tyle łez. Wszyscy płakali... Will, Hannibal, Abigail. I ja też, zasmarkana i zapłakana po uszy. Eh. Na samo wspomnienie ręce mi się trzęsą :D
Zdarza mi się co jakiś czas okrutnie przeżywać serie mang, anime, filmy, książki, seriale itp. Kilka tytułów mogłabym wymienić... Chociaż Hannibala jakoś tak wyjątkowo...
Ale fajnie, piesek Hannibal :)
Mogę obiema rękami podpisać się pod tym,co napisały ethi i Bonesss.
Ja też łatwo wkręcam się w filmowe historie,w jedne bardziej,w inne mniej. "Hannibal" jest obrazem specyficznym,wyjątkowym,innym od pozostałych. Godne podziwu,że w zalewie przeróżnych nowatorskich produkcji,ten serial wyróżnia się właściwie w każdym aspekcie.
Jest niepowtarzalny,poraża niespotykanym klimatem.
Klimat jst absolutnie wyjątkowy. Gęsty, przesycony ambiwalentnymi uczuciami i emocjami. Okrucienstwo, szaleństwo, mrok, miłość, śmierć, zdrady, zrozumienie, empatia, humor, sztuka! demony przeszłości, ewolucja, przekraczanie kolejnych granic. Świetnie umotywowane postacie, wgląd w ich doświadczenia, ich przeżycia... wspominałam już o pochylaniu się nad każdym szczególem ich wzajemnych relacji? Mogłabym tak gadać do rana :D
A teraz do pełnej fiksacji wyobraźcie sobie że macie Hannibala w domu i z każdym zdaniem widzicie coraz więcej podobieństw.
Jedyne co mnie jeszcze ratowało w niektórych momentach, to że ja mojego akceptuje i przyjmuję takim jaki jest, a do tego jest chyba zadowolony i nie musi się,miotać i walczyć jak jego ekranowy imiennik.
Ty się, tu ze mnie nie śmiej, bo to naprawdę jest dziwne. Pluszowy się nie liczy :P .
Żeby było śmieszniej to dostał tak na imię bo przecież historia Hannibala już była zamknięta, ze znanym zakończeniem.
Tak to jest dziwne. Przyznaję :D Ale oh. Gdybyś tylko znała historię mojego jelonka... i iiiii jak to się nie liczy? Ranisz moje serduszko...
O tak! Kochające oczy wiernego Hannibala wpatrzone w Willa. Zachwyt i miłość do obłędu i z powrotem. Hannibal posłusznie wykonuje polecenie. Bo tak wybrał. Bestia układa się delikatnie u stóp swojego pana. Wazdycha łagodnie czując dotyk jego dłoni...
Oczy krwawią na samą myśl!!!!! :D