PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
2005 - 2014
8,0 209 tys. ocen
8,0 10 1 208723
7,1 23 krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę!!!

Ponieważ takiego obrotu spraw spodziewałam się już od Time travellers, nie jestem zaskoczona. Spodziewałam się tego. Odcinek finałowy dostarczył mi i uśmiechu i chwili refleksji i wzruszenia....
ALE....

WTF?! Scenarzyści, co wyście narobili?!
Wzmianka o tym że matka jest chora, 10 sekundowe ujęcie w szpitalu, zero ich ostatnich chwil, zero żałoby, zero rozpaczy, zero pogrzebu, zero smutku postaci takich jak Lilly, Marshall i Barney, którzy też mieli swoje momenty i widać było, że nawiązali z Tracy kontakt...

Zamiast tego mamy: "A sorry dzieciaki, że opowiadam wam 9cio sezonową historię jak poznałem waszą matkę, dajmy sobie spokój i przejdźmy do Robin" WTF. DO ROBIN? Do laski dla której Ted jest "idealny" zazwyczaj w dwóch przypadkach: a) doła życiowego, kiedy wszystko inne zawiedzie b) kiedy jest zajęty.
Dla Robin z której zrobili laskę olewającą męża dla kariery, przyjaciół (2 z 4 to jej ex, więc już pal licho Teda i Barneya, ale Lilly?!)

Spodziewałam się uśmiercenia matki, ale nie spodziewałam się że scenarzyści zrobią z niej inkubator i zapchajdziurę za Robin. Przez sposób w jaki został poprowadzony odcinek to wcale nie wygląda, tak, że Ted po śmierci matki ma prawo do szczęścia, tylko to wygląda jakby JEDYNĄ kobietą którą naprawdę kochał była Robin, a matka była z braku laku. + Reakcja dzieci. Minęło 6 lat od śmierci matki (dużo?mało) a ich reakcja to też dla mnie trochę przesada. Jeszcze tylko brakowało żeby dopingowały, zrobiły owacje na stojąco dla Robin i Teda i dały mu paczkę kondomów, żeby poleciał do swojej "miłości".

I za to daję scenarzystom "You're dead to me" look :/ Przykro mi, bo totalnie popsuli wszystkie piękne momenty, o przeznaczeniu i wszystkim innym. Serio? Robin egoistka, Robin "TED jest zajęty? O nie, chyba go kocham" (co nawet było widać w tym odcinku na halloween, kiedy zobaczyła Teda z Matką, od razu gula jej skoczyła hehehe)




ocenił(a) serial na 7
nancynan

Dopiszę jeszcze, bo coś mi się nie chce post edytować:

Do wszystkich sympatyków pary T+R, ok, do tego wszystko to zmierzało, ja to widziałam i przeczuwałam *choć nie pochwalałam.
Ok, niech sobie będą razem, jest to jakiś tam pomysł na słodko-gorzkie, życiowe zakończenie.

ALE scenarzyści nie wykazali nic a nic (nie wiem) taktu? jakiejś wrażliwości? Scena z dziećmi? Szkoda że nie oddtańczyły tańca radości, że ich rodzicielka zmarła i ich ojciec szczęśliwie może być z Robin.
Końcówka z Blue French horn już była ładna, miłe, otwarte zakończenie ale brak jakiejkolwiek rozpaczy po matce robi z niej nic nie znaczącą postać.
Równie dobrze Ted mógł się ożenić z Bla blą, umarłaby a on poleciałby do Robin. Nie wiem po co scenarzyści pozwolil fanom wierzyć w przeznaczenie, w romantyczną miłość która czeka na każdego mimo przeciwności losu i wszystko co robimy, prowadzi nas do tego.

WTF.

ocenił(a) serial na 4
nancynan

zgadzam się w 100% - odkad była ten odcienk z tekstem jaka matka nei pojawia się na slubie córki wiadome bylo, ze umsierca matkę. Po cholere tylko to mydlenie oczu i wmawianie, że to ideał, miłośc zycia a robin miała byc czyms wczesniej - co wydawało się tylko Tedowi miłością.

W zasadzie cała historia jest o tym, że zawsze kochał Robin i z braku laku musiał sobie ułożyc zycie po jej ślubie. Więc no psychologicznie nawet można tak do tego podejśc, że na weselu znalazł jej zamiennik. W historii ktore opowiada dzieciom nie powie przecież, że matka nei była miłością zycia i tak jak na koniec to jest - chce rozgrzeszenia od dzieciaków i dorwac sie sie do Robin.
Sama akcja zostwainia i rozwalania się paczki to jakiś żal - przepraszam ale jeżeli przetrwała wyjazd Marshalla i Liliy do Włoch to taka grupa przyjaciół powinna juz przetrwac wszytsko! Długa rozłąka to jedyna opcja ktora by mogła dzielic. A Robin się usunęła jakby miała ich w d.... Kariera karierą, ale jako dziennikara mogła chociaz wracac na te "big moments".
Motyw z dzieckiem Barneya też troche słaby.
Nie wspomnę już o dośc głupim fakcie- że Robin na koneic wraca do swojego peirwszego mieszkania - czyli przez 8 lat (a nwet wiecej bo plus 3 lata małżeństwa) mieszkania u Teda potem z Barneyem co? mieszkanie stalo puste, wynajmowane ? Sory ale też jako taka super dziennikara raczje by sobie kupiła już cos lepszego niż wracaął do meiszkania ze swoich lat gdzie nie bylo ja stac na nic.... no ale ok to sie czepiam ;)

Ogolnie losy paczki przyjaciół mowią, jak dla mnie, że zycie towarzyskie jest do 40. Do tego czasu trzeba się pohajtac i mieć dzieci.
Losy Marshalla były juz całkowicie oczysite i para nie była atrkacyjna... Poza faktem dwóch ciąz na przestrzeni 3 odcinków - baby maker z tego Marshalla ;D

No i zasadniczno jak juz opowida tę historię to mogł dobrnac do tego meijsca gdzie matka umiera wyciskacz łez były wtedy - co ciekawe by bylo cyz robin sie pojawiała na pogrzebie.


Ja jestem potwornie zawiedziona przewidywalnością - zwłaszcza, że do 7 serii ten serial był tego slowa zaprzeczeniem. No słabo niestety - chociaż i tak sie bałam, że poziom będzie jeszcze gorszy....

ocenił(a) serial na 10
cherie_filmweb

Odkad była ten odcienk z tekstem jaka matka nei pojawia się na slubie córki wiadome bylo, ze umsierca matkę. - nie wiem skad ten pomysl.. chyba odsetek ludzi tak pomyslal, juz na sile probujecie sie przyp** do zakonczenia..

ocenił(a) serial na 4
miszka92

no własnie! to jest straszne - bo serial słynął z tego, że zaskakuje. od zakończenia wątku z Queen to już wszytsko było wiadome. czyli osatnie dwie serie.
A fani oglądali na zasadzie "to zbyt proste jak na HIMYM"

i nie na siłę tylko każdy ma swoje zdanie :) Ja jestem potwornie rozczarowana.

ocenił(a) serial na 9
nancynan

Ted od początku serialu był strasznie sentymentalny, nawet będąc z matką wspominał ciągle stare dzieje. Można się domyślać, że przez 6 lat po jej śmierci dołował się, smucił i rozmyślał o chwilach z nią, a jego dzieci, co jest częste w takich wypadkach, chciały mu pomóc i szukały dla niego pocieszenia. Więc córka, widząc, że ich ojciec ma szansę ułożyć sobie ponownie życie, kazała mu umówić się z Robin. A jemu, po tak długim czasie samotności i staraj miłości do Robin ulżyło, że dzieci rozumieją jego problem i popierają jego związek z Robin.

Wielu osobom to zakończenie się nie podoba, według mnie jest to jedno z lepszych rozwiązań w tym serialu. Smutne i życiowe.

ocenił(a) serial na 7
Kathlar

Ale to był wesoły i nie do końca życiowy serial.
Pamiętacie ostatni odcinek przyjaciół, trochę sentymentu ale wciąż śmieszny, a tutaj prawie jakimś dramatem pojechali.
Poza ty mzgadzam się, życie to nie bajka i właśnie po to oglądam komedię żeby się pośmiać i wyluzować, a nie przypominać sobie jak życie jest ulotne.

ocenił(a) serial na 10
Kathlar

Właśnie to nie było smutne i życiowe. Smutne i życiowe byłoby, gdyby wielka i nieszczęśliwa miłość do Robin doprowadziła go do matki. Bo tak jest w życiu. Człowiek przechodzi przez różne miłości, myśli, że to koniec, że to ta właściwa, ale to dopiero wstęp.
W życiu przypadków kiedy jedna z osób umiera na jakąś chorobę wcale nie ma pewnie aż tak dużo (porównując do liczby par, które przeżywają) zwłaszcza w tak młodym wieku. Więc to nie jest życiowe. To po prostu sztuczny happy end rodem z przyjaciół, gdzie logika wszystkiego się chowa by para o której było najwięcej w serialu się spiknęła.

MistrzSeller

Oj człowieczku! Chyba jesteś bardzo młody lub niedojrzały, albo żyjesz naprawdę w świecie stcomów.."W życiu przypadków kiedy jedna z osób umiera na jakąś chorobę wcale nie ma pewnie aż tak dużo. więc to nie jest życiowe" No comments mate!! Obyś kiedyś nie pożałował tych słów albo ich nie zrozumiał! A co początku Twojej wypowiedzi - nie rozumiem, bo wydawało mi się, że właśnie tak bylo. tak jak napisałes: wielka miłość do Robin doprowadziła go do poznania matki (chyba się poznali na jej weselu, czyż nie?)

użytkownik usunięty
MistrzSeller

Młodzi ludzie nie umierajo w związkach, aha.... Śmiechłem.

Ależ ty debilizmy wypisujesz.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Mam takie same wrażenia jak ty. Pewnie bym coś dodał od siebie, ale muszę ochłonąć i uporządkować myśli po finale ;)

Ale ogólnie idea sama w sobie była naprawdę dobra (to znaczy, że Ted i tak skończy z Robin), ale wykonanie naprawdę złe...

ocenił(a) serial na 7
gawlacki

ja się nie mogę ogarnąć. Jest mi zwyczajnie smutno, że matka, wymarzona, dobra, moze trochę przesłodzona - umiera. A robin, egoistka, skupiona zawsze na sobie i mająca do Teda podejście "z braku laku i Ted dobry" albo przypominająca sobie zawsze o nim, wtedy kiedy jest zajęty, ostatecznie "zwycięża".
Jak dla mnie to trochę anty-zakończenie.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Take życie :) Nie wszystko musi być logiczne i sprawiedliwe. A tak swoją drogą to nikt nie powiedział ze Robin zawsze będzie taka, w końcu po rozwodzie sama przyznała ze powinna być z Tedem. Otwarte zakończenie to był najlepszy pomysł tutaj- możemy się tylko domyślać ze spróbowali wszystkiego od nowa a Robin wreszcie się ogarnęła :)

Ale przyznam, że inne wątki, w tym zwłaszcza śmierć Matki, zostały potraktowane po macoszemu.

ocenił(a) serial na 7
Adzam_2

Śmierć matki to chyba była prawie na takim samym poziomie emocjonalnym co pogrzeb tego kolesia, co im przeszkodził oglądać Super Bowl w którymś z początkowych sezonów :P

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Aż dziw, że o tym samym pomyślałem odnośnie śmierci matki ;)

I jeszcze się tak odniosę do finału - Nawet ja - jako zwolennik T+R - nawet ja wolałbym zakończenie w stylu:

Robin "męczy się" z Barneyem, a Ted prowadzi życie z matką. Serial kończy się sceną, gdzie widać, że obydwoje w dalszym ciągu coś do siebie czują, ale życie potoczyło się jak się potoczyło...

Miało wyjść słodko-gorzko i wyszło tak, z tym że malutki problem mamy - to zakończenie w ogóle nie było życiowe. Mam wrażenie, że twórcy na siłę tak to rozplanowali, aby ostatecznie wyjść na T+R. Dosyć słabo..



I jeszcze taka jedna kwestia jest dla mnie zagadkowa. Ze zdjęć z odcinka finałowego mogliśmy wcześniej ujrzeć Teda i Robin w jakiejś restauracji. Czy ta scena była zawarta w odcinku czy może jednak coś mi umknęło?

gawlacki

tej sceny nie ma, mam nadzieję ze kiedyś wypłynie.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Fakt, wyglądało to tak jakby wszyscy też mieli niedługo zapominać juz jej imię ;) Ale po kilku godzinach dochodzi do mnie : wyobraźcie sobie jaki Ted musiał być rozbity po śmierci Matki. Do tego stopnia ze aż dzieci same namawiają go do powrotu do Robin . Dla mnie na to sens i podobało mi się to jak ją "poparly". Tak swoją drogą Robin przez te lata zobaczyła co straciła kończąc wcześniej z Tedem. Moim zdaniem szanse na ogarnięcie się przez nią w tym otwartym zakończeniu są spore.

Pomimo oczywistych niedociągnięć finalu warto było sleczec przed kompem w nocy ;)

ocenił(a) serial na 10
Adzam_2

Zgadzam się. Zaskoczenie mnie zaskoczyło ale jeśli się nad tym zastanowimy ma sens. Już od pierwszego odcinka historia nie jest tak naprawdę o matcę, którą oczywiście bardzo kochał i na pewno byłby z nią do śmierci(tzn swojej, gdyby się zestarzeli razem) ale właśnie o jego pierwszej wielkiej miłości - Robin. Matka idealnie do niego pasowała, chcieli tych samych rzeczy, mieli nawet podobne charaktery. Z Robin teoretycznie od początku się nie udawało, ale mimo tylu lat to uczucie nigdy nie wygasło. Jak powiedział Ted do Robin w dzień jej slubu miłość nie zawsze musi miec sens. Dziwi mnie tez że niektórzy piszą że nie przezywał śmierci matki- mysle że był zdruzgotany, ale po pierwsze nie chcieli pokazywać już pewnie jeszcze więcej dramatycznych scen w finale, po drugie, nie było już czasu. Teraz minęło 6 lat i Ted podświadomie chce przygotować dzieci i pewnie siebie też na 'ruszenie dalej' i wreszcie otrząśnięcie się po jej śmierci. Nigdy nie przestał kochać Robin i mimo że może faktycznie chce opowiadać o matce, większość historii zajmuje właśnie Robin. Podoba mi sie tez parabola na końcu nawiązująca do pierwszego odcinka, z tą różnicą że teraz już oboje sa gotowi i ten związek ma wreszcie realne szanse

nicky11

A według mnie należy na zakończenie spojrzeć nie z perspektywy Teda, ale z perspektywy Robin. Poznaje jednego kolesia, który jest dziwny, bo od razu wyznaje jej miłość, ale ma świetnych przyjaciół i włącza się do jego paczki. W łóżku też można się domyśleć, że nie było nie wiadomo czego, po sytuacji w której jest przedstawiona scena, gdy Ted dotykał kolana Robin. Niemniej jednak tworzą stabilny związek. Potem ona znajduje pierścionek w kieliszku i 16 razy mówi "Nie". Przez przypadek sypia z Barneyem, z czasem się w nim zakochuje. Gdy Ted pyta czy go kocha, ona ponownie mówi Nie, bo kocha innego. Po jakimś czasie wskutek różnych zdarzeń Barney jej się oświadcza, i już nie mówi 16x razy Nie, ale jedno Tak. Przed ślubem ma wątpliwości (jak każda panna młoda), które przechodzą, gdy Barney przysięga, że nie będzie jej okłamywał. Są szczęśliwi. Jak dla mnie to oczywiste, że miłością życia Robin był Barney, Teda traktowała jako kumpla, pocieszyciela itd. Czuję się oszukana przez scenarzystów, bo Ted jest za dobry dla Robin, a ona i tak woli Barneya.

gabik92

Dokładnie się z tobą zgadzam. Bo nie wiem czy tylko nie jest smutno z powody Barneya i Robin? Oni byli dla siebie stworzeni

ocenił(a) serial na 8
adelcia753

Nie tylko Tobie... mnie własnie chyba najbardziej w finale zabolał sposób zakończenia związku Barneya i Robin... kompletnie nielogiczne i niesprawiedliwe...

ocenił(a) serial na 10
gabik92

Kompletnie sie z Toba nie zgodze.
Zwiazek Teda z Robin nie mial przyszlosci (i byl powodem ich rozstania) tylko dlatego, poniewaz mieli inne plany wzgledem przyszlosci. Robin nie byla gotowa na powazny zwiazek, a co dopiero na ustatkowanie sie. A gdy wreszcie ''dojrzala'' - pojawil sie Barney.
Tworcy na sile <przynajmniej w ostatnich sezonach> probowali nam pokazac, ze Barney i Robin sa identyczni. I miedzy innymi dlatego ich zwiazek sie rozpadl, bo jak to zwykle w zyciu bywa - przeciwienstwa sie przyciagaja.

Mathias_13cool

A ja się znów z Tobą nie zgodzę. Według naukowych dowodów przeciwieństwa się przyciągają, ale na krótko (T+R). To osoby o podobnej osobowości tworzą najstabilniejsze związki (Ted + Tracy). Poza tym, to nie Robin dojrzała, a później pojawił się Barney, ale na odwrót: Robin tak mocno pokochała Barneya, że była w stanie dla niego zdecydować się na poważny związek, a nawet na ślub.

użytkownik usunięty
gabik92

Przeciwieństwa się przyciągają ale tylko w tym wypadku kiedy oboje się wzajemnie wypełniają :)
Przykładowo Robin była w stanie zaakceptować wyskoki Barneya, tzn te z przeszłości; Ted miał czasami takie swoje głupie gadki, których nikt nie chciał słuchać ale Tracy je uwielbiała i znosiła; Lily często miała zbereźne myśli a Marshall na to leciał :) Oczywiście wszystko to w granicach rozsądku :)
To związek Robin z Tedem nie miał przyszłości, bo Ted kochał ją szczerze a ona kochała Barneya. Kiedy w końcu doszła do wniosku, że to z Tedem powinna była się związać nie bierze, przynajmniej moim zdaniem, pod uwagę uczuć ale rozsądek. A gdzie ten rozsądek był kiedy szalała 9 długich lat przez cały czas trwania serialu?
Nie wierzę, że Robin pokochała Teda. Obiecali sobie kiedyś, że jeśli w przyszłości będą sami to się zejdą i chyba to był jedyny powód dla którego to zrobili.

ocenił(a) serial na 10
gabik92

Milosc to niezbadany teren i ciezko wsadzic ja w jakies ramy, badz rozstrzasac ja na podstawie badan pod wzgledem logicznosci lub prawdopodobienstwa udanego zwiazku. Historia milosci pokazuje, ze nie ma dla niej praktycznie zadnych barier, wiec jakies tam ''naukowe badania'' srednio mnie przekonuja.

''Poza tym, to nie Robin dojrzała, a później pojawił się Barney, ale na odwrót: Robin tak mocno pokochała Barneya, że była w stanie dla niego zdecydować się na poważny związek, a nawet na ślub.''

A tutaj to juz kompletnie sie nie zgodze, poniewaz Robin juz na etapie zwiazku z Donem, byla gotowa na powazny zwiazek (kto wie, moze nawet slub) - nie mowiac juz o Kevinie, gdzie o maly wlos nie stanela z nim na slubnym kobiercu.

Mathias_13cool

Twierdzisz, że moje stwierdzenie naukowo poparte jest nieprawdziwe, bo nie można "wsadzić miłości w ramy", ale sam uogólniłeś, że przeciwieństwa się przyciągają.
I znów się z Tobą nie zgodzę: związek z Donem i z Kevinem to były przelotne romanse. Robin traktowała je poważnie, ale myślę, że w głębi serca wiedziała, że to nie to.

ocenił(a) serial na 10
gabik92

Tylko, ze moje stwierdzenie jest po prostu ''moim stwierdzeniem''. Wyciagnalem je na zasadzie mojej wlasnej obserwacji (i tego bede sie trzymal), wiec ciezko jest mi to czymkolwiek uargumentowac. Tym bardziej, ze ''zapewne'' nie znasz osob, dzieki ktorym wyciagnalem takie wnioski.

Z reszta ''naukowcy zmienni sa''. Wystarczy wpisac w google ''Czy przeciwienstwa sie przyciagaja?'' i wyskoczy dziesiec stron na ktorych znajdziesz poparcie mojej tezy i dziesieciu innych ''naukowcow'', ktorzy sie pod tym podpisuja. Wiec nie za bardzo wierzylbym w pseudo-naukowcow i z d*py wyjete statystyki.

W drugiej czesci zaprzeczasz chyba sam sobie. Bo jak mogla zarowno traktowac je powaznie, co za tym idzie wiazac z nimi przyszlosc, a rownoczesnie '' czuc w glebi serca, ze to nie to''. Chyba, ze z braku laku...

P.S. Sam napisales, ze cytuje: ''Robin tak mocno pokochała Barneya, że była w stanie dla niego zdecydować się na poważny związek, a nawet na ślub.'' - dla Dona poswiecila kariere (czego swoja droga nie zrobila dla Barneya), a za Kevina miala wyjsc za maz. Wedlug twojej logiki zarowno kochala jednego jak i drugiego...

ocenił(a) serial na 9
Adzam_2

poza tym, czemu tak na prawdę Ted i Robin się rozstali za pierwszym razem? On chciał dzieci, małżeństwa, ona nie. Teraz gdy Tracy spełniła te dwa największe marzenia Teda, mogą spróbować bo już nikt do nikogo nie będzie miał nigdy pretensji.
I nie uważam, żeby Tracy (chociaż z imieniem Matki miałam rację :D) została potraktowana przez Teda jako jakiś substytut Robin, po prostu dopiero wtedy było dane im się poznać, mimo że ich ścieżki wielokrotnie się przecinały, a przecież widać we wspólnych scenach, że Ted nawet nie spojrzał na Robin w jakiś szczególny sposób, gdy była Tracy, ona była dla niego wszystkim.
A że umarła, to wiadomo, że 50letni facet ma jeszcze prawo do szczęścia na starość, więc to jest chyba oczywiste, że wrócił do Robin, która zrozumiała swój błąd już wiele lat temu. A gdyby Tracy nie umarła, to przecież by jej nie zostawił dla Robin...

odcinek mi się podobał, ale sezon 9 patrząc na małżeństwo Robin i Barneya trochę nieprzemyślany, takie wiele hałasu o nic :(

ocenił(a) serial na 8
hot-kiss

To prawda, można mieć sporo wątpliwości co do sensu wszystkich zapychaczy prowadzących do ślubu B+R. Cieszę się z kolei, że ślub Teda i Tracy został tu przedstawiony zwyczajnie ( zamiast wstepnych pomysłów z balonami i zamkiem;)). Dla Teda zawsze treść była ważniejsza niż forma (inaczej było z Barneyem) i jakoś bardziej mi to pasuje.

Popieram, nie wiem w jaki sposób trzeba na to patrzeć żeby w ogóle komuś przyszło do głowy, że Tracy nie była dla Teda wszystkim. To wydaje mi się tak oczywiste, że aż dziwią mnie te wszystkie opinie. Ale to już kwestia subiektywna.

Tak jak mówisz- para wraca do siebie po latach, po wielu przejsciach, każdy ma do tego prawo. Nikt nie powiedział, że Tracy musi być jedyną miłością Teda. To, że żałoba Teda została tu przedstawiona niefortunnie to inna sprawa.

ocenił(a) serial na 6
Adzam_2

To nie jest otwarte zakończenia, to po prostu furtka do kolejnego serialu na motywach HIMYM, ot skok na kasę, nic w tym zakończeniu innego nie widać.

ocenił(a) serial na 8
Heniek_spod_monopolowego

Może to po prostu jedno i drugie. Jesli o mnie chodzi to mniejsza z innymi motywami twórców, zakończenie było bardziej wartościowe niż pełen happy end i dzięki temu na dłużej pozostaną mi w pamięci emocje przy oglądaniu finału.

ocenił(a) serial na 10
nancynan

Życie to nie bajka, dlatego zakończenie jest super :D
Przeważnie ciepły romantyczny mężczyzna trafia na chłodną i egoistyczną kobietę i na odwrót.
Zakończenie mi się akurat podobało i widać że było zrobione już na piąty sezon tylko sukces serialu sprawił, że na sile go przedłużali.
Dla romantyków pewnie jest szokiem taki rozwój wypadków, ale było całkiem logiczne, że małżeństwo Robin z Barney nie wytrzyma, że Ted nie mógłby być z Robin od początku bo nie miałby z nią dzieci i że w życiu nie wszystko kończy się słowami bajki i żyli długo i szczęśliwie. Życie bywa skomplikowane.
Robin nie była wybranką Teda, wybranką była matka dzieci Teda. I nikt nie ma wątpliwości, że ją bardzo kochał. Sześć lat po śmierci dopiero się zdecydował do niej przyjść i dopiero po zgodzie dzieci. Mało który facet by tyle czekał, mając taką kobietę w zasięgu :)
Robin była na pocieszenie, prawie 20 lat później. Kobieta, która przez tyle lat była właściwe sama, nawet jeśli robiła karierę w zamian, potrafi docenić i dojrzeć do miłości kogoś takiego jak Ted. Szczególnie, że mają wspólną historię.
Dlatego mają szanse na trwały związek.

wtfcojaturobie

Czy mają szansę na trwały związek? Nie wiem, w przeszłości już im nie wyszło. Pomimo wszystkich nieprzychylnych opinii ja siedziałam cały odcinek z :0 i cieszę się, że nie zrobili z tego prawie godzinnej, cukierkowo-słodkiej papki pod publikę. Choć biorąc pod uwagę jak krótki czas opisany jest w ostatnim sezonie (ile to było? 3 dni?) to mogliby z tego skondensowanego odcinka zrobić kolejny sezon - z chęcią bym obejrzała :) Dobrze, że scenarzyści przygotowali na koniec taką bombę - nieprzewidywalnie, niestandardowo, a i tak kończy się happy endem, chociaż nie takim jak większość oczekiwała. Szkoda, że serial się skończył (co ja teraz będę oglądać!?), ale jeśli chodzi o fabułę zakończenia to jestem ZA! :)

ocenił(a) serial na 10
BoskaMarys

Mogli zrobić cały sezon jak ją poznawał, plus historię innych bohaterów, aż do finału z Robin zamiast jednego z wcześniejszych słabszych sezonów. Maiłoby to większy sens, ale zakończenie jest ok.

ocenił(a) serial na 10
wtfcojaturobie

Tylko, że zakończenie jest bardzo bajkowe. W zyciu jest tak, że przechodzisz przez różne związki, a to doprowadza cie do tej osoby, która jest ci przeznaczona.
Tu mamy motyw jak z bajki. Para która się rozstała cudownie do siebie wraca. To oklepany happy end.

użytkownik usunięty
MistrzSeller

Starasz się zgrywać życiowego pozornie.

Niby masz rację, ba większość ludzi tak powie, ale to tylko stereotypy- tak samo jak stereotypowe i tak samo bzdurne będzie stwierdzenie, ze każdemu ma wyjść z pierwszą osobą. Znam jedną parę, która z obydwu stron jest pierwszy raz w naprawdę poważnym związku. Świetnie im się wiedzie, a mam pewność, że tak jest, bo jedna część związku to praktycznie bardzo bliska mi osoba. Są już z sobą naprawdę długo. W życiu nie ma żadnych reguł, wielu owszem przejdzie przez kilka związków- tylko bez przesady, tak naprawdę tych związków nie będzie aż tak wiele, mam na myśli poważne związki- o takich chyba piszemy? A nie jakieś pseudo- relację, które trwają parę miesięcy- dwie strony nawet nie miały czasu by się naprawdę poznać-, a w między czasie jakieś łóżkowe przygody- tego w ogóle nie da się nazwać związkiem. Porządny związek to jest te parę lat, bo człowieka poznaje się całe życie... No to jeśli mówimy o czymś co rzeczywiście, jakoś poważnie kształtuje to chyba o związkach paroletnich. No to w ilu poważnych związkach można być powiedzmy w wieku 30 lat? No właśnie....

A wszelkie stereotypy i gadki, co trzeba przejść, że jest jakiś jeden model, który każdy musi przejść.... to są bajdy właśnie. Ile ludzi, tyle przypadków. No i nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, ludzie sami kształtują swój los. Wszystko zależy od ludzi.

Gdybyś mniej zakładał bzdurnych tematów "co polecacie" a więcej poznawał ludzi, to byś sam to wiedział, że w życiu nie ma żadnych stałych wzorców i przeznaczenia.

ocenił(a) serial na 9
gawlacki

dokładnie te same przemyślenia, chciałam, żeby Ted i Robin skończyli razem, ale nie w taki sposób...spodziewałam się czegoś ekstra i się zawiodłam...dodatkowo nie przekonałam się do pary Ted i Tracy...scenarzyści nie pomyśleli nad wykonaniem, bo jeśli i tak wiedzieli jaki będzie finał, ostatni sezon mógł pokazywać życie Teda z Matką i codzienne całej paczki tak jak do tej pory...w pierwszych odcinkach 9 sezonu pokazaliby jak się spotkali i wtedy mielibyśmy czas na przekonanie się do tej rzekomo wielkiej romantycznej miłości...zamiast tego Matkę potraktowano przez paręnaście minut starając się zrobić z niej i z Teda identyczne osoby...to nie wyszło tak jak w przypadku przesłodzenia Barneya i Robin. Nie rozumiem skupiania całego sezonu wokół ślubu, skoro w ostatnim odcinku jednak rozwodzą parę.
Reakcja dzieci: "To tyle? Tak naprawdę chciałeś opowiedzieć o cioci Robin!" - dobry pomysł, humorystyczny, ale niestety jedno zdanie nie uratuje zakończenia

ocenił(a) serial na 7
gawlacki

Błędem było to, ze wprowadzili matkę do serialu i dali ja nam polubić. Kibicowaliśmy 3 parą.A dwie z nich rozwalili.

ocenił(a) serial na 9
nancynan

Jestem świeżo po seansie i nie wiem czy napiszę coś z sensem bo aż mi się zakręciło w głowie... taki 43 minutowy rollercoaster
Lubiłem zawsze parę T+R ale szczerze to nie jestem fanem tego rozwiązania. Może jak nabiorę trochę dystansu...

Mimo wszystko szkoda, że to koniec... (dobrze, że odkryłem "Parks and recreations" - trochę mniej przykro, że coś się kończy :D )

nancynan

Czy Robin naprawdę wygrała? Ja myślę, że ona dostała od życia po tyłku i to mocno. Iles lat spedziła samotnie, młodość przeszła jej obok.

Jeśli teraz zwiąże się z Tedem, to będzie to dziś dużo trudniejsze (ułożenie sobie stosunków z jego dziećmi, dziadkami dzieci i reszta rodziny) niż kiedy wszyscy byli wolni, bez zobowiązań, elastyczni.Czas ktory minął nie wroci. Gdy Ted gromadził wspomnienia, ona nie miała nic. Zapłaciła wysoką cenę za swoje wybory.




CYTAT: "Równie dobrze Ted mógł się ożenić z Bla blą, umarłaby a on poleciałby do Robin. Nie wiem po co scenarzyści pozwolil fanom wierzyć w przeznaczenie, w romantyczną miłość która czeka na każdego mimo przeciwności losu i wszystko co robimy, prowadzi nas do tego"

Bo tak nie jest. Nie każdego czeka romantyczna miłość.

rebel55

"Jeśli teraz zwiąże się z Tedem, to będzie to dziś dużo trudniejsze (ułożenie sobie stosunków z jego dziećmi, dziadkami dzieci i reszta rodziny)"
skoro dzieci same zachęciły Teda, żeby zadzwonił do Robin, i przyznały, że bardzo ją lubią, to chyba jakoś większego problemu nie będzie z dziećmi, matka Teda zna i lubi Robin, to też nie będzie problemu, więc aż tak pod górkę to nie ma.

Sama doprowadziła do rozpadu swojego małżeństwa, z mężczyzną który naprawdę ją kochał. Ale cieszę się, że w końcu ułożyła sobie życie, szkoda tylko, że ktoś musiał umrzeć, żeby w końcu się to stało.

Podoba mi się rozwiązanie wątku Barneya, bo jak już musiał się rozwieść, to dobrze, że ma w życiu kogoś, kogo może kochać, pomimo, że zostawiła go ukochana kobieta.

vampirzyca17

ale ja mowie o dziadkach/ciotkach/wujkach od strony Tracy. ci ludzie zawsze będą obecni z uwagi na wnuki.
a dzieci, nawet jeżeli pobłogosławiły to jedno, a wspólne mieszkanie i ułożenie sobie relacji z nową kobietą w domu, to drugie.

dochodzą tu zwyczaje, nawyki, przestrzeń w domu, pamięć o zmarłej, jej zdjecia itd.

ocenił(a) serial na 8
rebel55

Stąd wlasnie otwarte zakończenie. Ułożenie sobie relacji z danymi osobami to już inna opowieść.
Podoba mi się ta klamra, od Robin się zaczęło i na niej się kończy. Robin juz zapłaciła za swoje wybory i to Ted w sumie daje jej kolejna szanse. Powrót do siebie ludzi po przejściach to dla mnie ciekawy wątek i pasuje tutaj.

Adzam_2

W jaki sposób Robin zapłaciła za swoje wybory? To Barney za nią zapłacił. To jej ciągłe podróże stały się przyczyną rozpadu ich małżeństwa. To ona pchnęła Barneya na drogę "Perfekcyjnego miesiąca". To dzięki niej Barney z jednej strony ma kochaną przez siebie córkę, ale z drugiej strony wybitnie nie odnajduje się w roli samotnego ojca. Robin tymczasem objechała świat jak planowała, zrobiła karierę jak planowała i w finale odzyskuje Teda.

ocenił(a) serial na 8
SzalonyChemik

Odsunięcie od paczki i prawdopodobnie bycie samotnym przez tyle lat + świadomość tego ze Ted jest szczęśliwy z kimś innym to chyba jest jakaś zapłata. .. zresztą w uczuciach nie ma racjonalności i to jest dobry wniosek z finału,pomimo jego wad naturalnie.

ocenił(a) serial na 7
Adzam_2

ale ona się sama odsuneła od paczki. Widać wyraźnie co się stało z jej przyjaźnią z Lilly. Rozumiem że nie chciała przebywać z eksami ale z Lilly? To były najlepsze przyjaciółki a po scenie w poczekalni szpitalnej (skrzywiona mina Lilly, komentarze że Robin jest niespotykana jak Wielka Stopa, a nie sorry, jak Yeti bo jest zimna itd) oraz scena w barze kiedy Robin przychodzi, widać, że Robin odsuneła się także od Lily. I za co?

Tego już nie wiadomo.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Nie odmawiam Tobie racji. Tylko że ja nie mówię tu o powodach odsunięcia, ale o samym fakcie bycia poza paczką. A więc zapłaciła, niezależnie już od tego że było to konsekwencją jej (jak się okazalo błednych) decyzji.

Co do odsunięcia od Lily to może Robin nie chciała żeby jej przyjaciółka musiała w jakiejś tam perspektywie wybierać między nią a Tedem/Barneyem? Ma to jakiś sens, chociaż faktycznie jak to było to już się nie dowiemy.

nancynan

widać byo to konieczne, umawianie się 2 byłymi którzy mają dzieci było dla niej ciężkie.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Żeby zrozumieć dlaczego odsunęła się od Lilly zobacz sobie scenę gdzie Robin dołącza do paczki i Lilly mówi, że nikt z nich nie może się z nią przespać. Robin nie mogła się z nią dalej spotykać, bo to wiązało się z obecnością Teda i jego cudownej żony i Barney'a podrywacza. Poza tym Lilly miała szczęśliwe życie, trójką dzieci i nie miała za dużo czasu dla niej.
Robin zawsze była zamknięta w sobie i nie lubiła mówić o uczuciach, szczególnie jeśli były to złe uczucia- tak jak po rozstaniu z Barney'em. Po rozstaniu z Tedem pojechała do Argentyny. Musiała bardzo cierpieć więc rzuciła się w wir pracy i nie chciała się widywać nawet z Lilly, bo widywanie się z nią było dla niej zbyt bolesne i bała się że się przy niej rozklei (czego nie znosiła).

ocenił(a) serial na 7
vampirzyca17

I tu też się zgadzam. I w serialu i na forum nad Robin często się płacze, że samotna, że to że tamto, że się spóźniła bo np. Ted był ze Stellą albo coś tam. A to były tylko i wyłącznie jej wybory zawsze. A BARDZO znielubiłam tę postać w momencie kiedy Barney dla niej zerwał z Norą, przyznał się do zdrady a Robin stchórzyła. Do tego momentu z reguły była dla mnie neutralna, czasem wkurzająca. A inne momenty tej postaci, które mnie wkurzały to przypominanie sobie o Tedzie w najgorszych momentach albo jak on sobie zdązył już coś poukładać.

nancynan

oczywiście ze to byly jej wybory, juz o tym gdzies na forum pisałam kilka razy.

ten serial jest m.in. o tym - o podejmowaniu decyzji, o błędach i o konsekwencjach. Robin za swoje błędy zapłaciła wysoką cenę.