PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
2005 - 2014
8,0 209 tys. ocen
8,0 10 1 208742
7,1 23 krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę!!!

Ponieważ takiego obrotu spraw spodziewałam się już od Time travellers, nie jestem zaskoczona. Spodziewałam się tego. Odcinek finałowy dostarczył mi i uśmiechu i chwili refleksji i wzruszenia....
ALE....

WTF?! Scenarzyści, co wyście narobili?!
Wzmianka o tym że matka jest chora, 10 sekundowe ujęcie w szpitalu, zero ich ostatnich chwil, zero żałoby, zero rozpaczy, zero pogrzebu, zero smutku postaci takich jak Lilly, Marshall i Barney, którzy też mieli swoje momenty i widać było, że nawiązali z Tracy kontakt...

Zamiast tego mamy: "A sorry dzieciaki, że opowiadam wam 9cio sezonową historię jak poznałem waszą matkę, dajmy sobie spokój i przejdźmy do Robin" WTF. DO ROBIN? Do laski dla której Ted jest "idealny" zazwyczaj w dwóch przypadkach: a) doła życiowego, kiedy wszystko inne zawiedzie b) kiedy jest zajęty.
Dla Robin z której zrobili laskę olewającą męża dla kariery, przyjaciół (2 z 4 to jej ex, więc już pal licho Teda i Barneya, ale Lilly?!)

Spodziewałam się uśmiercenia matki, ale nie spodziewałam się że scenarzyści zrobią z niej inkubator i zapchajdziurę za Robin. Przez sposób w jaki został poprowadzony odcinek to wcale nie wygląda, tak, że Ted po śmierci matki ma prawo do szczęścia, tylko to wygląda jakby JEDYNĄ kobietą którą naprawdę kochał była Robin, a matka była z braku laku. + Reakcja dzieci. Minęło 6 lat od śmierci matki (dużo?mało) a ich reakcja to też dla mnie trochę przesada. Jeszcze tylko brakowało żeby dopingowały, zrobiły owacje na stojąco dla Robin i Teda i dały mu paczkę kondomów, żeby poleciał do swojej "miłości".

I za to daję scenarzystom "You're dead to me" look :/ Przykro mi, bo totalnie popsuli wszystkie piękne momenty, o przeznaczeniu i wszystkim innym. Serio? Robin egoistka, Robin "TED jest zajęty? O nie, chyba go kocham" (co nawet było widać w tym odcinku na halloween, kiedy zobaczyła Teda z Matką, od razu gula jej skoczyła hehehe)




wtfcojaturobie

a ja myślę ze to nie wypali, R +T. tyle razy nie wypaliło i tym razem tez się nie uda.
ich zbyt wiele rzeczy dzieli, Robin ma 50 lat w 2005 miała ok 25 wiec w 20130 musi mieć ok 50), musiałaby zmienić swoje nawyki, zwyczaje, dopasować się do całej rodziny Teda - ona tego nie zrobi. ucieknie po roku.

rebel55

Oczywiście, każdy kto sądzi że to ma szanse przetrwać próbę czasu, z całym szacunkiem, ale chyba powinien sobie przypomnieć serial. Ted to w dużej mierze ten sam Ted, z którym Robin wytrwała w związku rok. Robin to też wciąż ta sama Robin. Ich priorytety, nawyki się nie zmieniły. Ted wciąż stawia na rodzinę. Robin na karierę. Ted wciąż ma swoje dziwactwa. Robin wciąż tych dziwactw nienawidzi.

SzalonyChemik

nie widzę ich wspólnego mieszkania, szczególnie gdy ona ma 50 lat i "staropanieńskie" nawyki.

raz próbowali zamieszkać razem i wszystko jej przeszkadzało - i to w czasach gdy ludzie są młodzi i elastyczni.
drażniły ją rzeczy Teda (chciała trzymać je w piwnicy), jego zwyczaje (nogi na stoliku), nawet nie chciała mu zrobić miejsca w szafkach.
po 50 nawyki będzie zmieniać? powodzenia:).

wtfcojaturobie

Ja na przykład uwierzyłem, że Barney i Robin mogą przetrwać. Ostatnie sezony usilnie i z sukcesem pokazały, że tak naprawdę oni do siebie pasują (w przeciwieństwie Robin i Teda).
Barney jest najlepszy jako singiel? I zobacz gdzie go to doprowadziło - przypadkowe dziecko z nieznaną matką i Barney jako stary, smutny, samonty ojciec ledwo podołujący wychowaniu córki.
Robin dojrzała emocjonalnie? Moim zdaniem wróciła do siebie z początku serialu wyrzucając jakikolwiek rozwój postaci przez okno.

ocenił(a) serial na 10
SzalonyChemik

Oj dziec, dzieci
Ludzie nie zawsze są ze sobą bo pasują w 100%
Kwestia Barney Robin, ten związek nie miał szans na dłuższą metę, bo Robin była młoda skupiona na swojej karierze i nie liczyła się z jego potrzebami, zresztą w związku już byli wcześniej w serialu i się źle to dla nich skończyło :)
I tak szczerze wyobrażacie sobie Barney przy starszej Robin gdy może rwać młode laski, bo ja nie bardzo. Rozwiązanie z dzieckiem dla Barney było idealne, dziecko kocha się bezwarunkowo (nie licząc patologi jak matka Madzi) i narodziny córki mogły zmienić Barney.
Co do Teda to nie ma wątpliwości, że chciał być z Robin, jeszcze ma błogosławieństwo dzieci oraz po sześciu latach bycia wdowcem pewnie i ochotę :)
Co do Robin to nie zdajecie sobie sprawy jak wiele potrafi kobieta zrobić gdy jest samotna w wieku około 40/50, aby być z mężczyzną, idzie wtedy na wiele kompromisów :) Szczególnie gdy powoli zbliża się do wieku emerytalnego dla dziennikarek i osiągnęła wszystko co chciała zawodowo.
Dla Ted i Robin w tym momencie to idealny związek, szczególnie, że dzieciaki są duże już w miarę.

wtfcojaturobie

to zabawne jak to opisałeś.

Robin z Barneyem nie mogła być, ponieważ:

-związek nie miał szans
-skupiona na karierze
-nie liczyła się z potrzebami partnera
-w zwiazku byli wcześniej i nie wypałiło.

Dokładnie to samo przerobiła z Tedem.

użytkownik usunięty
rebel55

W takim razie już ciul pal z Robin i Barneyem - wzięli rozwód - okej. Ich małżeństwo nie przetrwało.
Ale na cholerę uśmiercać Tracy? A po to, żeby Ted jednak mógł być z Robin - kobietą, którą kochał a która nigdy nie kochała jego. I chyba tu jest problem i stąd biorą się wszystkie negatywne opinie. Kiedy już widz zdążył zakochać się w duecie T+T, R+B scenarzyści idą na łatwiznę uśmiercając matkę i zachowując się nie fair w stosunku do Barneya i parują Robin z Tedem.

ocenił(a) serial na 10

To uśmiercenie było pewnie planowane od samego początku, bo po co Ted opowiada dzieciom historię jak poznał ich matkę??? Gdyby matka żyła razem by opowiedzieli bo to byłaby ich wspólna historia.
Z powodu sukcesu serialu przedłużyli go o kilka sezonów (co na dobre serialowi nie wyszło), gdyby skończyli na 5 lub 6 sezonie ta opowieść miałaby jeszcze większy sens.
Barney i kobieta na całe życie he he he he już raz próbował z Robin i to nie wyszło, więc dlaczego miało teraz wyjść?

użytkownik usunięty
wtfcojaturobie

Gdybyś zauważył/a to w pierwszych sezonach nawet nie Ted opowiada dzieciom historię, ale ktoś inny. a raczej nie Josh Radnor co już jest podejrzane. I nigdy go nie widzimy, więc skąd pewność, że matki tam nie ma?

"bo po co Ted opowiada dzieciom historię jak poznał ich matkę???" - żeby opowiedzieć dzieciom, jak poznał ich matkę???

Jak dorośniesz to będziesz wiedział, czemu miałoby wyjść...

ocenił(a) serial na 10

Ktoś inny opowiada bo ma głos, który bardziej pasuje do dojrzałego faceta po 50, a nie głosik młodego Teda ;)
Gdyby matka żyła, to razem by tą historię opowiedzieli, a nie on sam. Takie historię przeważnie razem się opowiada dzieciom, a nie każdy swoja wersje. Ale mniejsza z tym.
Rozbawiło mnie Twoje stwierdzenie
"Jak dorośniesz to będziesz wiedział, czemu miałoby wyjść..."
A co Ty wiesz o facetach??
Jesteś jednym z nich, bo Twoje naiwne pojęcie w tych sprawach na to nie wskazuje??
Szczególnie co możesz wiedzieć o takim kimś jak Barney.
Chcesz wiedzieć coś więcej o tego typu facetach to obejrzyj sobie taki film "Wstyd" z Michael Fassbender to może trochę ich zrozumiesz.
W serialu dobrze to rozwiązali, bo tylko dziecko mogło sprawić (często nawet to im nie pomaga dorosnąć), że znalazł sens.
Więc jak Ty dorośniesz to może zrozumiesz dlaczego miało nie wyjść w przypadku Barneya i Robin.
Zawsze mnie bawiła ta kobieca naiwność - "On się dla mnie zmieni bo kocham i on mnie też kocha"
A potem jest płacz i rozwody.
Głupota nie boli - do czasu.

wtfcojaturobie

Cóż, Barney dla Robin się zmienił i w serialu widzimy ten proces. A w finale jego małżeństwo nie dlatego się rozpadło, że wrócił do starego stylu bycia, ale dlatego, że .... . No właśnie, nie bardzo kumam, co dokładnie było przyczyną rozpadu ich małżeństwa według twórców, ale napewno nie stare przyzwyczajenia Barnya. Do tego powrócił już po rozwodzie.

ocenił(a) serial na 10
GR0SZ_ek

Właściwie przyczyna była ta sama co za pierwszym razem, zaczęli być dla siebie zbyt toksyczni. Jak się żyje tak jak Barney to ciężko się zmienić.

ocenił(a) serial na 10
rebel55

Mogła być z Tedem ponieważ jako prawie 50 letnia kobieta miała bagaż doświadczeń, kariera już jej zmierzała do końca lub była w pełni rozwinięta i nie oszukujmy się w tym wieku to już kobieta nie ma dużego wyboru. A to że byli razem w tej sytuacji stanowi nawet zaletę bo mają wspólna historię.
Wam się wydaje, że oni jak się zeszli mieli nadal 30 lat, a oni mieli prawie 50 jak to nastąpiło więc trochę empatii pasowałoby zastosować. Z jednej strony wdowiec po stracie ukochanej żony w sześcioletniej żałobie żyjący z drugiej kobieta po nieudanym małżeństwie z zrobiona karierą ale z perspektywą samotnej starości.
Czy wy naprawdę nie potraficie tego zrozumieć??

wtfcojaturobie

Pokaż mi jedną scenę, ujęcie które sugeruje że Robin się zmieniła. Nie ma takiego, wręcz przeciwnie, poprzez niemal idealne odwzorowanie sceny z pilota twórcy (być może niezamierzenie) sugerują, że jest to dokładnie ta sama Robin co na początku serialu.

ocenił(a) serial na 10
SzalonyChemik

Wystarczy sam fakt bycia samotną około 50 letnią kobietą z psami, plus nie udane małżeństwo oraz perspektywa samotnej starości. Jeśli według Ciebie taka kobieta nie jest gotowa do zmiany swojego postępowania aby zatrzymać przy sobie sympatycznego mężczyznę to albo mało wiesz o kobietach jeszcze, albo jesteś jeszcze zbyt dziecinny aby to zrozumieć.

ocenił(a) serial na 9
SzalonyChemik

No właśnie trochę mnie to dobiło, żałuję momentami że taka ze mnie romantyczka.. Skoro nawet serial mnie sprowadza do parteru...
Mimo wszystko trzymam się wersji, że to jednak Tracy była dla Teda tą "the one and only" ;). A Robin dopiero tą drugą.
Do dupy generalnie, mogli bajkowo zakończyć na tej scenie na stacji, a nie dziką reakcją dzieciaków wmawiającym Tedowi że on przecież kocha Robin..

ocenił(a) serial na 9
SzalonyChemik

Dokładnie. Człowiek chce odpocząć od zwykłego szarego życia, rozchmurzyć, a tu na zakończenie przytłaczający dramat. Szkoda, że właśnie takie odczucia po sobie zostawił ten serial.

ocenił(a) serial na 7
Desiree_

Tak jak już ktoś wyżej napisał, wydaję mi się, że scenarzyści po prostu chcieli oszczędzić nam widoku żałoby Teda, ostatni sezon i tak jest wystarczająco dołujący. A to, że Mosby był załamany, pewnie przez długi czas, można zauważyć po samej reakcji dzieci na wzmiankę o jego uczuciu do Robin. Matka przez tyle odcinków była idealizowana, ale też traktowana jako taka "miłość zastępcza". Wielu ludziom stąd się to nie podobało, a jak umarła to też są narzekania i weź tu zrób tak, żeby każdy był zadowolony. :D
Mi się zakończenie podobało bo tak patrząc perspektywy wszystkich sezonów to jednak relacja Ted+Robin była w serialu najważniejsza, a tytułowy wątek serialu stał raczej tak na uboczu skupiając się bardziej na paczce przyjaciół i ich przygodach.

Leci mocne 7 i serducho, w sumie nie żałuję czasu spędzonego na serialu, aczkolwiek do gigantów trochę mu brakuje.

G00N3R

a ja myślę że po prostu Ted opowiadał historię dzieciom. Dzieciom , które były przy swojej umierającej matce , były na pogrzebie i pamiętaly wszystkie te momenty- przeciez musialy miec wtedy 10, może 11 lat. śmierć jest trudnym tematem, a dzieci znały fakty więc myślę że dlatego Ted nie rozstrząsał z dziećmi scen pogrzebów i żałoby- ponownie. A widzom nie podoba się to, bo pewnie chcieli by zobaczyć i wiedzieć wszystko co się działo, ale serio.
To był serial o czymś innym. Nie obiektywna uporządkowana, w punktach relacja z życia Teda i jego związku z matką. Tylko subiektywna, uczuciowa opowieść Teda w której wybierał i żognlowal faktami, oraz przybliżał dzieciom te, których mogły nie znać, lub które uznał za zabawne lub ciekawe.

ocenił(a) serial na 7
louvre_filmweb

Na to nie wpadłem, czuję, że trafiłaś w sedno. :P

G00N3R

o jak miło :P

ocenił(a) serial na 9
louvre_filmweb

Po obejrzeniu dwa razy finału i wypłakaniu się do końca zgadzam się z Tobą w zupełności. Jasne - widać parę błędów twórców wynikających z tego, że dali nam zakończenie jakie miało być po piątym sezonie olewając to, że rozciągnęli serial o cztery sezony i milion wątków nieco nie pasujących do finału, ale...

To właśnie była historia opowiadana dzieciom przez ojca, dzieciom, które straciły matkę... Miał opowiadać im o tym jak bardzo rozpaczali po jej stracie? O tym był odcinek pt "Vesuvius". Po nim już wiedziałam, że ona umrze i tam była pokazana rozpacz Teda, której nie umiał w żaden sposób ukryć chociaż próbował zamaskować ją historyjkami. I tam była pokazana idealnie miłość Tracy i Teda. Bo wtedy opowiadał jej, nie dzieciom.

Desiree_

Do Robin poszedł w 2030, czyli jak miał jakieś 60 lat. W 1 albo 2 sezonie (2005/2006) miał 30 urodziny. A Ted mógł być z Robin po śmierci Tracy. Tylko, że widz się o tym dowiaduje jakieś 10 sekund po otrzymaniu wiadomości, że Matka umarła. Dla wielu to był szok, Jeżeli ktoś nie uważał w 09/19 to nie mógł o tym wiedzieć. Trochę szkoda, bo strasznie mało jej było. Pojawiała się tylko w odcinkach, gdy poznawała resztę przyjaciół. No i jeden odcinek jej poświęcony.
Szkoda, że tak to się skończyło. Zakończenie jest najważniejsze, a tutaj to olano. Ale mimo wszystko, flashbacki były bardzo dobre. A zdjęcia z 01/01 były po prostu genialne.

ocenił(a) serial na 7
hiruqer

jakie 60? 30 urodziny miał w 4 sezonie. W finale ma jakieś 51.

DziadekKaziu

w 2005 ma 27 lat więc w 2030 ma 52 lata (+25 lat).

ocenił(a) serial na 9
nancynan

Serial świetny, finał... bardzo, bardzo słaby. Nieśmieszny, niewzruszający, matka sprowadzona do roli inkubatora, rollback do 1 odcinka... Mam wrażenie jakby ktoś zwolnił całą ekipę i ostatnie dwa odcinki przekazał do zrealizowania jakimś amatorom. Szkoda to w ogóle więcej komentować.

nancynan

To wszystko było po prostu bardzo przewidywalne. Domyślaliśmy się, że matka umrze, co niosło za sobą połączenie Teda z Robin. I nie ma sprawy, spoko, tylko że tego nie dało się zrobić dobrze w 40 minut. Powinni to wszystko rozciągnąć w czasie na jakieś... 5 odcinków? Zrobić w trzech romantyczną historię z matką, gdzie wszystko by się zgadzało i na finał walnąć ewentualnie jej chorobę.

W momencie w którym była gadka o tym, że będą się spotykać zawsze w wielkich momentach, pomyślałam, że spotkają się wszyscy na pogrzebie matki, że będzie płacz, lament i że będą powoli wychodzić kilkoma scenami z dołka, doprowadzając Teda i Robin do siebie. Aczkolwiek jedna scena to za mało na coś takiego.

Jednak muszę przyznać, że ogromnym zaskoczeniem była dla mnie córka Barneya, powaliło mnie to. I muszę przyznać, że bardzo wpasowało się w klimat, uważam, że takie typy jak on mogą pokochać całym sercem tylko i wyłącznie dziecko. I podobał mi się jego wywód o tym, że jest typem wolnego strzelca - ot, cały Barney, nic dodać nic ująć.

Najbardziej mimo wszystko wzruszyłam się na samiutkim końcu, kiedy pokazali stare zdjęcia aktorów - jednak ta długa przygoda się skończyła, to daje do myślenia :)

nancynan

Mnie tam sie podobało, to jest komedia.. nie melodrtamat, więc po co mieli ich pokazac w żałobie? Finał bardzo mi sie podobał, pokazali to co najważniejsze :) Brakowało mi tylko na końcu scenki jak Marschall bierze od Lilly kasę za wygrany zakład :D No i jak wygląda matka córki BArneya :P

ocenił(a) serial na 8
paula598xd

Też bym chętnie zobaczył scenę, w której Marshall uprzejmie prosi Lily o zwrócenie swoich zasłużonych pieniędzy ;];]

paula598xd

Skoro to komedia to po co watek śmierci, utraconej wielkiej miłości itp? Jak to komedia to powinno być i żyli długo i szczęśliwie. A jak już robią dramat o śmierci epic love, to niech już go ciągną

ocenił(a) serial na 1
Desiree_

dokładnie

ocenił(a) serial na 4
Desiree_

Zgadzam się - prawdę mówiac matka powinna zauważyc, że miłoscia zycia Teda jest Robin... Pozostac z nim w przyjacielskich relacjach czy cos.... Chociaż scenarzyści musieli zorbic cos innego niż Victoria.... ;)

ocenił(a) serial na 10
Desiree_

Po to aby główni bohaterowie serialu Ted i Robin byli razem. Ukochany chłopak Tracy też został uśmiercony.
Innego sposobu nie było.

ocenił(a) serial na 4
wtfcojaturobie

mogli by byc razem i bez tego - mowie na zasadzi relacji Vicotrii po pewnym czsie zobacyzla by ze kocha Robin i tyle. tylko wtedy bylo by znowu to samo a tak smierc zawsze sie sprzedaje u widzów.

ocenił(a) serial na 7
paula598xd

była ta scenka- w barze, chyba w okolicach slubu maatki z tedem!!! tak ttylko przemknela- jak caly final

flyfinka

no ogladajac drugi raz zauwazylam, ale to Marschall dawal Lilly a na koncu powinno byc na odwrot :)

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Domyślałam się, że małżeństwo Barneya i Robin nie przetrwa zbyt długo i wiedziałam, że Robin na pewno będzie chciała odzyskać Teda bo przypomni sobie jak bardzo go kocha (jak zawsze gdy Ted jest zajęty), ale miałam nadzieję, że Ted powie: ''spadaj mała, miałaś swoją szansę, teraz kocham kogoś innego''. Naprawdę chciałam zobaczyć taką scenę, bo postać Robin w moich oczach jest irytująca i czasami już naprawdę nie mogłam patrzeć na to co ta kobieta wyprawia. Ale nie, scenarzyści woleli po macoszemu potraktować Matkę i po raz kolejny wrócić do T+R.
Nawet rozumiem ich wizję, w końcu przez cały czas od pierwszego odcinka Ted kochał Robin i tak dalej, więc chcieli pokazać, że miłość przetrwa wszystko itd. Tylko gdzie w tym wszystkim jest matka? Jaka jest jej rola? Przeszkoda? Nagroda pocieszenia? +Barney przeszedł ogromną metamorfozę tylko po to, żeby w ostatnim odcinku wrócić do starych nawyków? Średnio go lubiłam, no ale litości! 9 sezon nie był zbyt dobry, gdybym wiedziała jak się skońćzy to prawdopodobnie bym go nie oglądała, bo zepsuł w moich oczach cały serial.

RedCoat94

Jakbym czytała swoje myśli! Oprócz słów "nawet rozumiem ich wizję" bo ja akurat jej nie rozumiem ;) ale poza tym zgadzam się z każdym twoim słowem, a szczególnie z tym, że też chciałam, żeby Robin chciała wrócić do teda a ten by jej powiedział " Sorry, ale miałaś szansę i ją straciłaś, i dzięki Bogu bo teraz jestem z kimś kogo kocham naprawdę i kto kocha mnie". Sprowadzili rolę matki to inkubatora.

ocenił(a) serial na 8
Canberrka

Dokładnie, dobrze to ujęłaś. Robin nie chciała i nie mogła mieć dzieci, więc Ted zrobił je sobie z inną kobietą podczas gdy Robin realizowała swoje marzenia o karierze. Lubię Teda, ale po obejrzeniu ostatniego odcinka tak to właśnie dla mnie wygląda. Finał nie byłby zły, gdyby serial nosił inną nazwę. Ale nazwali go ''Jak poznałem Waszą matkę'', więc wszyscy przez 8 sezonów czekaliśmy na to, żeby ją zobaczyć a przez cały sezon 9 czekaliśmy na moment ich (Teda i Tracy) poznania. Chyba większość z nas dopingowała Tedowi i Matce a nie Tedowi i Robin i mimo, że można się było domyślić jak to wszystko się skończy to jestem zawiedzona.
Przez sezon 9 tylko przewijały się sceny Matki i Teda przez co tak naprawdę nie zdążyliśmy jej poznać. Myślałam że ta konwencja zostanie nam wynagrodzona w finale, ale niestety się pomyliłam. Po obejrzeniu tego odcinka pomyślałam tylko ''WTF''. Szkoda, bo mogło być naprawdę pięknie.

ocenił(a) serial na 8
nancynan

Mam bardzo podobne odczucia. Jak Ted odłożył telefon to w pierwszej chwili miałam wrażenie, że"kochające" dzieci nie wyskoczą z bannerem "Intervention". Pojawiają się tu opinie, że po 6 latach reakcja dzieci była naturalna i chcą po prostu szczęścia ojca. Sorry, ale dla mnie wyglądało to tak, jakby również dla nich Matka nie była jakoś przesadnie ważna. Wręcz się dziwią, że Ted jeszcze nie jest z Robin. Takie "Tato, mama była przecież tak na chwilę,bo Robin nie urodziłaby Ci dzieci. A teraz idź do miłości swojego życia, my to popieramy!"

Pomijam już fakt, że miłość polega też na pewnym poświęceniu dla drugiej osoby. A tu Robin zrobiła karierę, podróżowała- czyli zrobiła dokładnie to, co chciała i w czym miłość jej przeszkadzała. Zamiast się wysilić poczekała po prostu, aż nie będzie miała nic lepszego do roboty, a dzieci Teda już "odchowane" i w mało uciążliwym wieku. Ted tak samo- chciał domu i dzieci i znalazł osobę, która mu to dała, dla której nie musiał poświęcać swoich marzeń o rodzinie. I to jest jak najbardziej w porządku, ludzie dobierają się m.in. na zasadzie wspólnych celów w życiu i na. tym można zbudować prawdziwą miłość. A w tych okolicznościach wygląda to tak, że Robin i Ted znaleźli sobie sposób na zaspokojenie swoich życiowych potrzeb, które przeszkadzały im w byciu razem, a kiedy kiedy już droga wolna, cele osiągnięte to można się spiknąć. To nie jest miłość- to jest wygoda, a wręcz wyrachowanie. I tak jak już kilka osób napisało- odbiera serialowi całą magię i cały sens i niszczy wiarę w... sens pracowania nad uczuciem, nad sobą, docieraniem się, budowania prawdziwego związku. Para, która tak bardzo pracowała nad związkiem- Barney i Robin, którzy mimo niesamowicie trudnych charakterów decydują się zmienić, dojrzewają, zgrywają ze sobą i naprawdę się starają rozpada się. A Ted i Robin nie zrobili dla siebie nic (w kontekście związku, choć Ted był zawsze dobrym przyjacielem)- zjeść ciastko i mieć ciastko.... Nie poświęcać się, nie przechodzić przez trudy życia, tylko spiknąć się "na gotowe". Nagle okazuje się, że pójście na łatwiznę jest najbardziej wartościowe. Czegoś tu trochę nie rozumiem. Ech.

ocenił(a) serial na 8
domi_nique86

Czy ja wiem czy poszli na łatwiznę...po prostu w międzyczasie coś sie zmieniło, znaleźli się w nowej rzeczywistości. Jesli na tym świecie zostaje Ci ktos kto choć trochę Cie rozumie to chyba jasne jest, że chcesz być obok tej osoby.
Nie wspominasz jeszcze o jednej sprawie, mianowicie chyba w międzyczasie Robin zrozumiała jaki błąd popełniła wcześniej nie wiążąc się z Tedem. A to jest akurat bardzo istotne, bo to z jej strony był główny hamulec do tego żeby byli razem. Wcześniej Robin była egoistką, a teraz? Kto wie.

Moim zdaniem nie można pomijać kilkunastu lat (które nie były wystarczająco dobrze przedstawione, ale to już inna sprawa), które wpłynęły na bohaterów... Robin odsunęła się od reszty, Ted spełnił swoje marzenie ale też sporo wycierpiał, final dla Barneya tez jest słodko- gorzki. Mnie to w miarę przekonuje. W obliczu nowej sytuacji życiowej Ted i Robin wiążą się ponownie, nie dlatego że poszli wcześniej na łatwizne, tylko dlatego, że życie ich czegoś (głównie Robin) w międzyczasie nauczyło. Tak bym to interpretował.

ocenił(a) serial na 9
nancynan

Mądre, jakże życiowe zakończenie. Idealne, jeśli ma się do czynienia z serialem typu dramat-komedia obyczajowa (np. Gotowe na wszystko). Ale w tym wypadku...? Nie rozumiem tego przewrotu, sitcomy nie powinny się kończyć w sposób, który wywoła zażarte dyskusje zwolenników i przeciwników takiego obrotu spraw. Zakończenia sitcomów powinny być utrzymane w klimacie całego serialu, by nikt nie miał mieszanych uczuć albo niesmaku a jedynie dobre wspomnienia po latach śmiania się durnowatych perypetii głównych bohaterów :D. Ja niestety jestem zawiedziona :( mam mieszane uczucia, nawet zaczęłam żałować, że obejrzałam, bo w jakiś dziwny sposób rzuciło to cień na całe postrzeganie przeze mnie tego serialu. Gdyby zakończyło się cukierkowo i komediowo, to może i bym pomyślała "Hahah, jakie to naiwne :)" ale jednocześnie byłby to dla mnie zupełnie naturalny finisz dla sitcomu, po którym nie dręczyłaby mnie myśl, że twórcy na siłę chcieli przekazać jakąś głębszą prawdę życiową.

zuzuzaziza

I to jest kwintesencja tego finału. Idealnie to podsumowałaś

nancynan

AAAAAAAAAAAAAAAAA

Przepraszam za grube słowa, ale moim zdaniem...

FINAŁ ZOSTAŁ TOTALNIE I DOKUMENTNIE ZJ*&%#@!

Jedna z niewielu wielkich komedii została załatwiona przez swoich scenarzystów. Poza niewieloma plusami cała koncepcja finałowego sezonu i samego zakończenia jest o kant d*&% potrzeć. Jestem tak wściekły, że żal mi argumentować.

ocenił(a) serial na 7
8azyl1szek

Najgorsze zakończenie serialu KOMEDIOWEGO jakie widziałem. Nie wiem czy jeszcze wrócę do powtórnego oglądania wcześniejszych sezonów znając takie zakończenie.

ocenił(a) serial na 4
8azyl1szek

lepsze jest wrogiem dobrego ;) lepiej jakby pojechali standardami i zrobili cos a'la Przyjaciele czy Spin city. Poprostu, ze bohaterowie żegnają sie bardziej z nami - widzami. Cokolwiek było by lepsze

Masakra.

nancynan

Czuję się zagubiona po tym odcinku, od pierwszego odcinka do końca serii 3 czy połowy 4 będąc kompletnie naiwnym dzieckiem miałam nadzieję, że koniec będzie taki, że owszem Ted pozna matkę swoich dzieci, zakocha się będzie pięknie ale będzie miała wypadek a Ted wróci do Robin.

Przez kolejne 4 serie scenarzyści skutecznie zniechęcali mnie do Robin, no ale nagroda za zmianę podejścia do postaci Robin (albo jak w moim przypadku obojętność wobec tej osoby) miała być obiecująca, Matka skrojona na potrzeby Teda.

Teraz czuję się jakbym mi ktoś złamał serce, przez cały sezon pozwolono mi się zakochać w postaci matki, idealizując ich związek do granic możliwości a na koniec ją zabili jakby była postacią z „gry o tron”. Może dalej jestem naiwnym dzieckiem, ale to w końcu był serial komediowy i idealne zakończenie takiej historii to scena pod parasolką ewentualnie matka dosiadająca się do dzieciaków na kanapie.

Plus zakończenia jest taki, że faktycznie w życiu bywa różnie, a na pewno nie jest tak cukierkowo jak było przez większość ostatniej serii. Ale ja nie po to oglądam serial komediowy żeby zgłębiać sens życia tylko po to by poczuć się dobrze.

ocenił(a) serial na 4
seki93

jak dla mnie mogdli dac tam każda poprzednia laske Teda zamaist matki i by było to samo..... poprostu nie była ona istotnia w tym wszystkim.
Troche mi w tym odcinku nawet przypomniała bardziej siostre Teda niż jego przyszłą żonę......

Jeżeli jeszcze może mi ktos wytłumaczyc - skad Ted wiedział jak rozmaiwał z matką pod parasolem, że była współlokatorką jego byłej?? Po parasolce poznał niby? i tak syzko przypomniał sobie gdzie ja zostawil? troche bezsensu .Chba, że cos przeoczyłam.... ale podczas wesela ani z matka nie gadał ani o niej z nikim.... więc jakim cudem to wiedizłą, skoro widzał tylko jej kostkę.

ocenił(a) serial na 9
cherie_filmweb

Cindy powiedziała mu w metrze, że jej była współlokatorka ma zespół, który mógłby zagrać na weselu. Do tego pewnie pamiętał jak był u Cindy, że matka grała na basie

ocenił(a) serial na 8
cherie_filmweb

Pamiętasz scenę w metrze jak Ted rozmawiał z parą homoseksualnych dziewczyn ? Tam była jego była i polecała mu zespół :) Więc Ted domyślił się, że to ona :)