Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi, że bohaterki są świetnie zbudowane, dobrze zagrane... Ale czy tylko ja nie lubię Jen? To osoba władcza, która zawsze bierze to, co uważa, że się jej należy (lub nie), bywa opryskliwa, moim zdaniem niezbyt dba o synów, nie interesuje się nimi. I żeby nie było, nieco przypomina mi mnie, haha. Tylko chyba nie aż w takim stopniu. I nie zrozumcie mnie źle, serial uwielbiam, ale moralność i decyzje Jen są dla mnie wątpliwe. A w drugim sezonie - spoiler - kiedy w sumie w wyniku swojej furii morduje kogoś... i obarcza jeszcze winą swoją przyjaciółkę (jestem na 4 odcinku, nie wiem, jeszcze jak ten wątek się rozwinie). Co uważacie? Ktoś ma podobne odczucia?
A tak ogółem to mimo kilku dziur fabularnych serial naprawdę w porządku. Nic urywającego pośladki :D ale nie też nie głupi. To znaczy - jeden wątek się zaczyna i nagle urywa. Na przykład to, ze Jen jednego dnia była spłukana, a za dwa odcinki to już w sumie nie jest (tak, wiem, poszła do pracy, ale jakoś nikt tego nie pokazał - że wyszła z tarapatów).