Dziwi mnie takie kino. Na przyklad bohaterka mowi jakiemus tam facetowi ze kamienie krwawia - i co ? i nic.. u niego brak zdziwienia, jakby to bylo po prostu normalne; odrzuca mnie to ze tu fantastyka stala sie czyms.. normalnym; nawet nie folklorem - Na tej wyspie to ze ktos kupil bulki w sklepie jest tak samo wiarygodne jak to ze istneja mnisi bez glowy; myslalem ze bedzie jakis chory klimat, jakas tajemnica, albo chociazby jakis francuskie surrealizm jak w filmach Jeunet'a (jak n.p "Miasto Zaginionych Dzieci") a tu....mamy nielogiczna, do bolu naciagany historyjke. Jedyny plus to glowna bohaterka, pieknie wyglada z rozpuszczonymi wlosami. I plenery w ktorych krecono ;) Na szczęście zostalo tylko 5 odcinkow do konca