PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78083
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Treść? Przecież wszytsko jasne...;)...................................................

piegza

...w międzyczasie kasując puszki z mielonką...Niee...Ja już chyba wolę na spokojnie w domowym zaciszu, lub chociażby jak dziś - w szybkim tempie na kolanie, podczas przerwy w pseudo-pracy.
Jedno jest pewne- nieważne gdzie, nieważne jak, ważne żeby WENA przyszła, została...No i żeby jeszcze potem COŚ z tego wyszło i do czytania się nadawało;)

marlen_3

Wreszcie, jak to kiedyś powiedział pewien gość zza Buga "nadejszła wiekopomna chwila". Marlenko, tak długo czekałam, że straciłam nadzieję i Twoja dzisiejsza III była dla mnie niespodzianką. Tak się cieszę, że nie potrafię sklecić sensownego zdania.

Wiedz, że trzymasz swój poziom i podwyższasz nam poprzeczkę. Nie muszę chyba powtarzać, że czekam na więcej.
Twoja fanka LG

_LG_

To ja w takim razie na temat Twego dzieła się nie wypowiem, bo normalnie słów mi brak...
Mistrzostwo!!!!!!!!!!!!!!!!!
...a ja idę się schować w ciemny kąt...

marlen_3

Łasa jestem na takie pochwały;)))

A Marlen ma wychodzić z kątów i zaspokoić naszą ciekawość odnośnie IV, V, VI, VII, VIII, IX, X, XI,...:D

umc__

LG, myślę, że twoje opowiadanie jest na bardzo wysokim stopniu profesjonalizmu:D (ale długie słowa:D) i bardzo mi się to podoba!!!! Może będziesz druga Kathy Reichs:D

dziewczyny, co wy na to, żeby opisać Zakończenia w książce jakiejś??? dajmy na to, że się nam powiedzie, a za parę miesięcy telefon do naszego menegera: proszę pana, tu Hart Hanson, chciałbym osobiście zaprosić na plan filmowy dziewczyny z zakończenia...
czy ja wybiegam za bardzo w przyszłość???? oj!!!!!
proszę powiedzcie że wam się to podoba:)

Aguś- już piszę, już, tylko jedna prośba - plis nie pisz Kinia. Nie znoszę tego zdrobnienia:(

ocenił(a) serial na 8
kgadzinka

Okej. Nie ma sprawy . aa Marlen przeecudnie !.

umc__

A ja nadal czuję jakiś niedosyt.... Może czas zmienić branżę???

ocenił(a) serial na 7
marlen_3

Marlen, zmiana branży? Czy ty chcesz pozbawić świat takiego talentu jak twój? Czy ty wiesz co piszesz?!?

Fantastyczne. Boskie...och!! czekam na kolejną część!!

ocenił(a) serial na 7
_LG_

LG... brak słów. Twoja opowiadania są takie... że brak mi słów. W sensie pozytywnym oczywiście. Nawet więcej niż pozytywnym. To jest fantastyczne. Tak po prostu :)

ocenił(a) serial na 8
eSKa

Ciąg dalszy dla przypomnienia ( Brennan leży w szpitalu w 7 miesiącu ciąży została postrzelona przez ..
Właśnie przez kogo ? )


Lekarz podszedł do Bootha i powiedział, że najprawdopodobniej ta operacja wykaże czy Brennan umrze czy
nie, być może zdarzyć się tak, że przeżyje tylko dziecko.
Booth w szoku, nie umiał wymówić słowa, pocieszała go Angela, że wszystko będzie w porządku, ale on
nie wierzył był załamany. Postanowił coś zrobić, pomóc ukochanej jeszcze nie wiedząc jak.
- Angela ona, ale jak ona umrze .. -Mówił załamany z płaczem( Co u niego było naprawdę zjawiskiem rzadkim)
- Nawet tak nie mów ! Brenn jest silna przeżyje to.
- Zabije tego Skurwiela co to zrobił .- Odszedł i uderzył z całej siły w drzwi ręką.
Angela została na miejscu z pozytywną myślą, że z Brennan wszystko będzie dobrze, sama nie wiedziała
czy ma w to wierzy czy nie, to było wielką nie wiadomą.
Operacja się udała, ale lekarz nie ma 100% pewności, że wszystko będzie dobrze.
Angela z Jack`iem wydzwaniali do Bootha, ale on nie odbierał.
- Nie wiadomo co się z nim dzieje Jack, a jak on sobie coś zrobił , albo...
- Cicho kochanie, może jest poza zasięgiem, jadę do niego do domu sprawdzę czy tam jest.
- Dobrze jedź i daj znać jak go znajdziesz.
- Ok ty się dowiaduj co z Dr.Brennan.
Lekarz podszedł do Angeli powiedział jej, że dziecko uratowane i Temperance też, ale do końca ciąży
nie może zajść podobna sytuacja do tej bo to będzie koniec.
Angela zadzwoniła do Hodginsa powiedziała mu o wszystkim przyjechał natychmiast do szpitala, o Booth`ie
dalej nic nie wiedział.

***

Po tygodniu Brennan odzyskała przytomność czuła się słabo, ale była chętna do rozmów pierwsze jej pytanie
było wiadome.

- Gdzie, gdzie jest Booth?
- Yy, ja znaczy my z Hodginsem nie wiemy..
- Jak to co się stało, powiedzcie mi!
- Jak się dowiedział, że możesz umrzeć to wybiegł ze szpitala.
- Ja go szukałem, ale nie znalazłem- Dodał Hodgins.
Brennan się rozpłakała Angela ją pocieszała, a Hodings wyszedł ze szpitala i poszedł szuka dalej Booth`a.
Szukał go wszędzie Instytut, FBI, Dom Brennan jego i ich wspólny, ani śladu..

Wbiegł jak szalony drzwi prawie wypadły z futryn, tak szybko sunął po schodach na 3 piętro szpitala w
Waszyngtonie.

- Gdzie ona jest, gdzie Temprenace ?
- Tu, tu jestem kochanie.
- Boże ty żyjesz dziękuje Ci. Tak się martwiłem o Ciebie, Kocham Cię!
- Booth tęskniłam za tobą, martwiłam się, że wyszedłeś i już nie wrócisz.- Dodała z łzami w oczach.
- Tempe nigdy bym Cię nie opuścił. Jak nasze maleństwo ?
- Lekarz mówił, że czuje się dobrze, być może urodzi się kilka tygodni wcześniej niż powinno.
Przytulił się do niej i leżeli w szpitalnym łóżku jednak po chwili Brennan poczuła smród.
- Booth kiedy ty się ostatnio myłeś?
- Y. Nie wiem tak się martwiłem, że straciłem rachuwe czasu..
- Wynocha idź się wykąp, ogól i przyjdź do mnie wtedy możemy leżeć razem.
- Bones ty się nigdy nie zmienisz. Jak ja Ci kocham.
- Dobra nie Bonesuj mi tutaj tylko spływaj.

Booth wyszedł z pokoju szpitalnego Brenn i poszedł do domu się wykąpać i ogolić.
Po tym co mu kazała zrobić od razu miał zamiar wrócić do niej, był tak zadowolony z tego, ze ona żyję.
Przekazał wszystkim wiadomość o tym, ze jego ukochana żyje i dziecko.

ocenił(a) serial na 10
Mino

MARLEN, genialnie, genialnie, genialnie. Pisz kobieto, jak nam smaku narobiłaś :).
Aguś, cedek, bardzo ciekawe, pisz dalej :).
Ten piepszony filmweb nie chciał mi się włączyć do 0:20, a wiedziałam że Marlen dodała nową cześć starej opowieści i nie mogłam jej przeczytać :((. Ale już nadrobiłam :))).

wm_mk

Krótki wstęp do Wielkiego Wieczoru BB, czyli po prostu część IV …
I tym razem bez zanudzania czytelników samokrytycznymi uwagami autora, co do treści…Niech inni zrobią to za mnie…;)

**BB Show- Part IV**

- Ange, chyba potrzebuję twojej pomocy- powiedziała do słuchawki, gdy tylko usłyszała głos swej przyjaciółki.
- Hej słonko! Cos się stało?- zapytała zaniepokojona. – Jakieś „ kłopoty w raju”- dodała po chwili, wyraźnie nie mogąc się powstrzymać.
- W raju? Nie, Angela…
- W raju, w raju- przerwała wiedząc doskonale z jaką gadką wyskoczy Brennan w tym momencie.- Bo jak to inaczej nazwać…Ty i gorący, seksowny i nieziemsko przystojny agent FBI, razem w jednym mieszkaniu. Przez tydzień…Zdajesz sobie sprawę ile dziewczyn chciałoby się w tej chwili znaleźć na Twoim miejscu? Kochana!- rozwodziła się wyraźnie rozmarzona.
- Skoro tak się nim zachwycasz to do dzieła! Może zadzwonię do Sweets’a i zapytam, czy nie mogłybyśmy przypadkiem zamienić się rolami…
- O nie moja droga. Co jak co, ale nie wezmę się za faceta, choćby nawet wyglądał jak młody bóg, wiedząc, że moja najlepsza przyjaciółka od dłuższego czasu ma na niego ochotę…
- Ange, to nieprawda…
- Tłumacz się, tłumacz a ja i tak swoje wiem. Wodzisz wzrokiem za jego seksownym ciałkiem, gdy tylko pojawi się na horyzoncie, a on rozbiera Cie w myślach przy każdej nadążającej się okazji. Jaki z tego morał?- nie dawała za wygraną pani plastyk w nadziei, że w końcu przemówi Tempe do rozsądku.
- Dasz mi w końcu dojść do słowa, czy mam się rozłączyć?
- Ok. Poddaję się. Widzę, że i tym razem nie wygram z twardym antropologicznym racjonalizmem... To o co chodzi?- zapytała w końcu.
- Sweets i jego zadanie…Znaczy pierwsze jest całkiem znośne, ale to drugie….-nie wiedziała jak to przekazać przyjaciółce z góry wiedząc, jak zareaguje.
- A konkretnie?
- Mamy z Booth’em zjeść razem kolację dziś wieczorem…
- Co w tym dziwnego? Przecież wy dwoje robicie to niemalże codziennie, więc o co chodzi?
- Masz rację, ale to zupełnie co innego. Owszem wychodzimy często po pracy na wspólną kolacje, ale to są niezobowiązujące, koleżeńskie wypady, a dziś…Mam wrażenie, że doktorek próbuje zaaranżować nam cos w rodzaju randki….- wydusiła wreszcie.
- Geniusz!!!- wykrzyknęła entuzjastycznie Angela, powstrzymując się jednak szybko przed dalszym wybuchem zachwytu.- Po czym tak wnioskujesz?
- Wspomniał o drogiej, ekskluzywnej restauracji i odpowiednim stroju.
-Doktorek czasem myśli do rzeczy- powiedziała tym razem już tylko do siebie podekscytowana Ange, uśmiechając się przy tym szeroko.- To mi pachnie co najmniej „15 RIA”* kochana, więc ekscytujący wieczór przed tobą. Musisz go olśnić…A no właśnie- wiesz już, co na siebie włożysz?
- W tym właśnie problem…Nigdy nie byłam na tego typu kolacji z…Nim i nie mam pojęcia jak się zachować, co ubrać…Żeby to wszystko wyglądało odpowiednio…- zaczęła gubić się we własnych słowach.
-Spokojnie, od tego w końcu masz mnie! Sprawimy, ze Booth zaniemówi z wrażenia na twój widok, a tym samym być może akcja nie skończy się tylko na wieczornym posiłku…
- Angela, wiesz dobrze, że my…A poza tym Parker spędzi z nami ten weekend.
- Miałam na myśli spacer kochanie…- dodała zalotnym tonem.
- Oczywiście, jakże by inaczej…
- No, ale skoro wolisz od razu przejść do rzeczy, bo w końcu znacie się nie od dziś, to do dzieła!- musiała to powiedzieć, gdyż wtedy wyraźnie nie byłaby sobą.
- Mogę więc liczyć na twoją pomoc?
- Oczywiście! Jeden telefon i zjawia się dobra wróżka Angela, która w jednej chwili zamienia swą przyjaciółkę w księżniczkę i przenosi do krainy księcia Booth’a…
Temperance roześmiała się tylko.
- Ok. W takim razie odezwę się po południu.
- A ja w tym czasie wyciągnę z szafy wszystkie najseksowniejsze kiecki, jakie posiadam… Do zobaczenia!- pożegnała się szybko.
- Dzięki. Do zobaczenia.- rozłączyła się i ponownie wlepiła wzrok w ekran komputera.
***
Tymczasem Booth zdążył odebrać Parkera z mieszkania Rebecki.
- Bones spędzi razem z nami ten weekend…- zaczął rozmowę z synem w drodze powrotnej , chcąc przygotować go tym samym i nieco oswoić z nową sytuacją, jaka spotka go w domu. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?- zapytał dla pewności.
- Nie, dr Bones jest fajna i taka mądra…- odparł zadowolony Parker.
- Cieszę się…O, mamy też małego szczeniaka…
- Czadowo! Jak się wabi? Będę się mógł z nim bawić?- zaczął zasypywać ojca lawiną pytań.
- Pewnie, że będziesz mógł pobawić się z Daisy. Jeśli oczywiście będziesz grzeczny.
- A wiec to dziewczyna? No trudno…
Booth spojrzał z uśmiechem na małego mądralę, zajętego zabawą miniaturowym odrzutowcem.
Po chwili zaczęły pojawiać się kolejne pytania.
- A dlaczego tym razem spędzimy weekend z dr Bones?
- Bo tak się składa, że przez jakiś czas będziemy mieszkać razem i…
- To znaczy, że ona jest twoja dziewczyną? Fajosko!!-podskoczył uradowany na siedzeniu.
- Nie…Paker…My jesteśmy…Znaczy pracujemy razem i owszem bardzo się lubimy, ale jak przyjaciele…Rozumiesz?
- To dlaczego z tobą mieszka?
- Powiedzmy, że to taka gra…Mieszkanie razem przez tydzień…Po przyjacielsku…
- Mama powiedziała, że chłopak i dziewczyna nie mogą być przyjaciółmi, jedynie parą.- bronił się zawzięcie sześciolatek.
- Tak ci powiedziała?
- Nie, słyszałem jak rozmawiała kiedyś ze swoją koleżanką..
- Widzisz, to nie do końca prawda…Dajmy na to ja i twoja mama- przyjaźnimy się i nie jesteśmy parą.
- Ale kiedyś byliście.- szybko zanegował wypowiedź ojca.
- To prawda, ale… Wiesz, co - jak dorośniesz to wtedy zrozumiesz, co miałem na myśli, a teraz nie zaprzątaj sobie tym głowy…
- A lubisz dr Bones?
- Oczywiście, przecież jesteśmy przyjaciółmi, już ci mówiłem.
- Ale tak jak dziewczynę, nie jak przyjaciółkę….
- Parker….- mały wyraźnie zaczął wyprowadzać go z równowagi.
- A chciałbyś, żeby była twoją dziewczyną?
- Wiesz, może nawet i tak, ale to nie tylko ode mnie zależy i koniec rozmowy.
- To znaczy, że tak, ale nie wiesz czy ona by chciała?- chłopiec zawzięcie drążył temat.
- Za dużo kombinujesz…
- Zapytam ją o to.
- Ani mi się waż!
- Dlaczego?
- Bo tak.
- Ale…
- Ani słowa więcej…
- W porządku…- odparł niechętnie , ukradkiem krzyżując za plecami palce prawej ręki …. -->wiadomo,
co to oznacza…;))

____________
* "15 RIA"- jedna z lepszych restauracji w D.C.


marlen_3

taaaak, Tygrysie, Ty wiesz, co dobre ;)))))
niezawodna Angela i Parker-po ojcu inteligentny i domyślny ;D
już nie bedę zanudzać Cię tym, że C Z E K A M, że J E S Z C Z E, że D A W A J !!!
;D

piegza

A tak troche nietematycznie....Angielskie napisy do "Finger in the nest":
http://www.podnapisi.net/ppodnapisi/podnapis/i/305607/bones-2005-subtitles
...gdyby ktoś chciał...

Mino

Choroba całkowicie mnie powaliła, dlatego całe dwa dni przelażałam w łóżku, nie mając na nic ochoty - nawet na poczytanie waszych opowiadań. Ale dziś nadrobiłam i proszę! :

LG
Może się mylę, ale widząc twój styl pisania, pomysły i wiedzę na dany temat, sądzę, że musisz mieć coś wspólnego z psychologią, mam rację? - jeśli się mylę, to z góry przepraszam :).
Wielu ciekawych rzeczy można dowiedzieć się z twoich opowiadań i mometanmi wydaje mi się, że czytam książkę.
Na bardzo wysokim poziomie jest twoja 'literatura", co bardzo, bardzo mi się podoba. Z niecierpliwością czekam na cedeka :)

Marlen
Bardzo się cieszę, że postanowiłaś napisać kontynuację tego opowiadania. Hm... Jak będzie wyglądała ta kolacja i wyjście do sklepu? Ha... Pomysł dr jest naprawdę rewelacyjny.
A Parker... Cóż. Marka sama w sobie :lol:.
Dasz dziś coś? ;]

AguŚ
Booth uciekł ze strachu? Ojj. Nie ładnie, panie agencie <machapaluszkiem>. Yhm... Wyznanie miłosne - coś co brakuje w tym serialu.
Planujesz coś na dzień dzisiejszy?


kto pisze? ;]

suave93

Marlenko, droga - Słońce Ty nasze! (emfaza, emfaza do kwadratu) Nie powtarzam swoich zachwytów nad stylem, bo to nudne. Wiedz, że cieszę się, że tak prędziutko napisałać IV. Bardzo się cieszę. Wiedz, że czytam sobie te pyszoty z uśmiechem na twarzy i nie patrzę na horror okoliczności pogodowych. Dziś więcej dialogów, a mniej opisów. Mnie wszystko, co napiszesz odpowiada. Nie jestem obiektywna.

Suave93. Cieszę się, że podoba Ci się moje bazgranko. Robimy to for fun, i jeśli spełnia swoja rolę, to dobrze. Nie obrażam się, że zgadujesz, kim jestem. Ciekawość ludzka rzecz;). Nie zgadłaś, nie mam do czynienia z psychologią, ale w swoim czasie uwielbiałam psychologię społeczną. Dużo rzeczy mnie interesuje i jeśli zechcesz dalej zgadywać, to zaliczysz pewnie liczne pudła;).

_LG_

Aha. To chyba dalej zgadywać jednak nie będę xD
Jednak będę czekała na twojego cedeka! ;]

suave93

suave,
ja o LG myślę po prostu, że to "kobieta renesansu", "lachon interdyscyplinarny" lub zwyczajnie "pani profesor" ;) już tyle razy mnie rzuciła na kolana swoją wiedzą i talentem, że nie zliczę. czytam i podziwiam.

(dzięki za dobre słowo pod piegży adresem :)

piegza

Staram się być oszczędna w pochwałach i rozdaję je tylko, gdy są zasłużone;). Wiedza psychologiczna i spostrzegawczość - to raczej piegżynator. Podoba mi się ten epitecik - "lachon interdyscyplinarny" pani procesor. Piegżo droga wstawaj z kolan (choć jeśli jesteś muzułmanką, to istatnie czas na modlitwę) i napisz coś. Twoje scenki były jedyne w swoim rodzaju. Ja raczej straszę, a Ty nas rozbawiasz.
LG.

_LG_

przy Tobie, LG, faktycznie czasami czuję się jak muzułmanin ze swoją chudziutką wiedzą

piegza

W średniowieczu Arabowie przodowali w wielu dziedzinach. Dzięki nim np. znamy Platona...

Wiele rzeczy można teraz znaleźć w sieci, a nawet w Wiki, zwłaszcza angielskiej. Przez to sprzedałam sporo moich książek na All... bo nie miałam się gdzie ruszyć w domu;). Wkurzą się na nas, że bajerujemy nie na temat.

_LG_

mój idol w peruce napisał: "jeśli masz dar bawienia, baw, a nie nauczaj" albo jakoś tak. kurrcze, chyba powinnam, tak jak Marlen, pomyśleć o zmianie branży.
do dzisiaj myślałam, że pisałam poważną literaturę kobiecą, a tu taka niespodzianka. dziękuję, LG, że zerwałaś łuski z moich uszu ;)))

piegza

Pokrętna z Ciebie istota:D. Nie wiem, czy mnie podpuszczasz (znów), czy Cię obraziłam (niechcący). Poważna literatura i niepoważna literatura. Kto decyduje o zakwalifikowaniu? Odbiorca? A może krytyk, który sam niczego w życiu nie napisał? Kto to wie

_LG_

LG, liczyłam na odpowiedź w typie:
"dość już narobiłaś głupot, idź się, piegżynator, utop" ;DDD

a Ty jak zwykle zgrabnie wybrnęłaś :)

piegza

Sama stykasz się z pseudopowaźną literaturą i pseudogłupią. Kiedyś kupiłam Hamleta za 2 zł. Papier straszny, wydanie kijowe, przypisy zerowe i brak wstępu. Ale przez to nie przestał być Hamletem. Czytałaś Sapka. Ta jego zabawa z narracją i setki aluzji (np. Jaskier: Daj ja pomielę, a ty skocz po piwo), antybaśniowość... słów brak. Ale on nigdy nie będzie miał takiego poważania jak pisarze ciężkich Norwidów.
Odchodzi LG w halce, lub z Halką. Zamykają sie drzwi
Chór Męski: - Dość już narobiłaś głupot. Idź się utop, idź się utop!

_LG_

dla mnie Chmielewska i Sapkowski są lepsi od Norwida ;)))))))
a na przykład taką Masłowską odłożyłam po pierwszym akapicie, nie zdzierżyłam tej odmiany mej ukochanej polszczyzny...

piegza

Ja też mam swoich ulubieńców i Masłowska do nich nie należy. Z tych samych powodów.

ocenił(a) serial na 8
suave93

Postaram się, ale nie obiecuje ;D
Ale opowiadanie zaskakujące Parker jak to koleżanka wyżej napisała bardzo inteligenty po ojcu ;)
On jest taki słodki kocham małe dzieci a najbardziej chłopców, blondynów z kręconymi włoskami to jest urocze xD. ( Nie myślcie, ze mam obsesję xD)
Parker jest słodki ;*

Mino

Ponieważ poczułam się lepiej, postanowiłam przelać swój pomysł do Worda. Cóż. Z pewnością to będzie kryminał, gdzie jak wiadomo - zawsze jest miłość.
Co z tego wyszło? Nie mam pojęcia.

suave93

[post wyżej za szybko poszedł ^^]
A więc proszę:

Zasadzka
Prolog


Ciemne, skórzane buty na wysokim obcasie idealnie podkreślały jej długie, zgrabne nogi – zwłaszcza w okolicach łydek czy ud. Cieliste rajstopy nałożone zostały przez nią, tylko, dlatego ponieważ na dworze panował mróz. Czarna połączona z brudną żółcią taftowa sukienka, z paskiem w stanie podkreślała jej figurę jak żaden inny strój. Lekkim zgrabnym ruchem narzuciła na swoje odkryte ramiona szal o czarnym odcieniu.
Spojrzała w lusterko, zwracając teraz uwagę na swoją twarz. Nie uśmiechnęła się, nie wypowiedziała żadnych słów, tylko wykrzywiła w grymasie swoje jasne, jeszcze nie pokryte szminką, małe usta. Oczy miała lekko podpuchnięte, policzki troszkę różowe – z pewnością nie była to zasługa różu. Spuściła wzrok, tak by teraz móc patrzeć na swój czerwony dywan, a jej dłonie zaczęły, co chwilę się spotykać, co spowodowane były tikiem nerwowym. Westchnęła cicho, pod nosem, a następnie nabrała powietrze.
Mahoniowe drzwi sypialniane otworzyły się, a w progu stanął wysoki, brązowooki, z dwudniowym zarostem mężczyzna. Na jego twarzy rozrysowana była powaga. Przegryzł swoimi białymi zębami, szeroką czerwoną wargę i zaczął coraz bardziej denerwować się tym, że nie może zapiąć guzika w rękawie swojej brązowej koszuli. Spojrzał na elegancko ubraną kobietę i przymrużył oczy, wystawiając swoją umięśnioną rękę.
Delikatnie, cicho i spokojnie podeszła do mężczyzny. Nie powiedziała nic, tylko w swoją zgrabną, chudą dłoń wzięła jego lewą górną kończynę i pomogła mu się uporać z niesfornym zapięciem. To samo zrobiła z drugą stroną.
W pokoju panowała cisza. Nikt nie starał się, aby ją przerwać. Właściciel brązowych jak mocna włoska kawa oczu skrył się w sypialni, a kobieta po raz kolejny tego dnia, głośno westchnęła, uwalniając spod powiek gorzkie łzy.
Dom doktor Temperance Brennan znajdował się tam gdzie przysłowiowy diabeł mówi dobranoc, czyli z dala od cywilizacji, wielkiego miasta, jakim jest Lincoln oraz daleko od wszelkich przestępców, groźnych lub mniej groźnych. Powód, dla którego pracownica Jeffersonian Institution, zamieszkała tak daleko był prosty: chciała uciec od miasta, który kojarzy się jej ze śmiercią, a także, aby jej zawodowy i życiowy partner mógł schronić się przed niebezpiecznymi ludźmi.
Ze spuszczoną głową ruszyła w stronę sypialni, która miała kolor pustynnego piasku. Kiedy się już tam znalazła, usiadła na skórzanej pufie, której właścicielem był jej partner – Michael Hughes*. Wyciągnęła delikatną dłoń po kosmetyczkę, gdzie znajdowały się rzeczy, który pomogą zakryć jej niedoskonałości na twarzy. Uśmiechnęła się gorzko do swojego odbicia w lustrze – ostatnimi czasy za często używała tych kosmetyków.
- I tak ci to nie pomoże... – Za swoimi plecami usłyszała głos mężczyzny, którego od pewnego czasu darzyła jakimś uczuciem. Nie była pewna, jakim. Negatywnym czy pozytywnym? Jednak była pewna, że jak przystało na prawdziwą kobietę o innych poglądach na świat, musi zaopiekować się mężczyzną, którego jej własna matka kiedyś w dzieciństwie traktowała jak syna.
Z pewnością czekał na odpowiedź, jednak się jej nie doczekał. Właśnie to go denerwowało w niej. W pracy potrafiła odpowiedź na każdy przytyk, na każdy niemiły komentarz, a w domu zamykała się w sobie i nie docierało do niej nic. Ponownie zagryzł wargę – miał to w zwyczaju zawsze wtedy, kiedy coś nie szło po jego myśl, bądź, kiedy jest zdenerwowany. Nawet nie śmiała na niego popatrzeć.
- ... Dlaczego na mnie nie spojrzysz? Przecież wiem, kochanie, jak wyglądasz – podszedł do niej i położył swoje ciężkie dłonie na jej delikatnych, gołych ramionach.
- Michael... – A, więc odezwała się. Tak. To był ten jego zamierzony cel. Uśmiechnął się do siebie w myślach i podniósł wysoko głowę.
- Cśś. Przecież zaraz wychodzimy... Kiedy indziej się tym zajmiemy...
Nie odpowiedziała. Przymknęła powieki, nie pozwalając, aby z nich popłynęły łzy. Po raz kolejny musiała pokazać innym, że jest twarda i nic, ani nikt jej nie złamie.

Duża, przestronna sala bankietowa w odcieniu brudnego różu, zapełniona była znanymi inspektorami, agentami czy prokuratorami w stanie Nebraska czy Kolorado, wśród nich swoje miejsce mieli także profesorowie antropologii oraz liczni doktorzy medycyny sądowej. Nie zabrakło też dziennikarzy.
Doktor Temperance Brennan zajmowała miejsce przy jednym ze stołów, gdzie siedzieli same sławy FBI. Inspektor Smtih, ten sam, który dokonał rzeczy wręcz niemożliwej – złapał jednego z najgorszych zwyrodnialców Stanów Zjednoczonych, który zamordował pięć kobiet, które były w stanie błogosławionym. Agent Moresu – mężczyzna, który oprócz szkoły policyjnej skończył, prawo z wyróżnieniem, a także jest psychologiem i niejednokrotnie musiał sporządzać profil psychologiczny morderców, ogólnie: zmora seryjnych morderców.
Można stwierdzić, że antropolog w tej wyrafinowanej mieszance nie czuła się zbyt dobrze. Oczywiście, nie, dlatego, że jej kompetencje są niewystarczające, ale dlatego, że jest osobą partnerującą mężczyźnie, który nie ma za dobrych opinii w tym towarzystwie.
Ponieważ gala nie zaczynała się jeszcze postanowiła rozejrzeć się po pomieszczeniu. Zbrudzony róż, nie był jej ulubionym odcieniem, jednak może powiedzieć, że tutaj pasuje wręcz idealnie. Ogromna sala, posiadająca z pewnością 400m kwadratowych, sprawiała wrażenie, że nigdy się nie skończy a piękne żyrandole wykonane z kryształów oświecały salę bankietową lekkim światłem.
Na stole, przy którym siedziała znajdował się wykonany z jedwabiu obrus, który był w kolorze kremowym. Kryształki brokatu zostały posypane na niego, co nadawało dobry smak i styl. Idealnie wyczyszczone sztućce do wszelkich potraw świeciły, co oznaczało, że zamówieni na specjalną okazję ludzie z obsługi spisali się wyjątkowo.
- Witam panią – usłyszała dobrze znany głos. Odwróciła się delikatnie i natknęła się na brązowe oczy agenta FBI – Seeley`a Booth`a. Przez jej głowę przemknęła myśl: „jak to możliwe, że on jest tutaj, skoro to nie jest stan gdzie urzęduje?”. Postanowiła jednak udawać pewną siebie i taką, której nie robi to różnicy.
- Witam pana, agencie Booth – uśmiechnęła się lekko. Odwzajemnił uśmiech.
- Czyżby doktor Brennan zmieniła swoje podejście do świata żywych? – Zapytał, ale nie pozwolił, aby odpowiedziała. – Proszę nie odpowiadać. Nie muszę wiedzieć o pani intymnych myślach i czynach. – Nachylił się nad jej uchem, – kiedy się to zacznie, proszę podejść do mnie.
Odwrócił się od niej i odszedł, pozwalając by w spokoju mogła odetchnąć i przemyśleć to, co teraz się zdarzyło.
Głosy ludzkie nagle ucichły. Wszyscy wstali uśmiechnięci, gotowi do głośnych i licznych
oklasków. Setki oczu skierowane były na scenę, na której stało szefostwo FBI, a także, jak łatwo wywnioskowała Temperance, Michael. Uśmiechnęła się do siebie. Nie... Nie, dlatego, że była dumna ze swojego partnera, bo na to nie zasługiwał, ale dlatego, że niedługo będzie mogła podejść do Seeley`a.
- Witam wszystkich zebranych w tym wyjątkowym, dla niektórych ludzi dniu...
Nie słuchała dalej. Swoje kroki skierowała do brązowokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny.
Pokonywała powoli odległość, która dzieliła ją, omijając zgromadzonych ludzi. Kiedy przechodziła koło jednego ze wspólnych znajomych jej i Michael`a w sali zrobiło się nagle cicho. A potem padły trzy strzały.
Zamknęła oczy słysząc huk wystrzeliwanych naboi. W pomieszczeniu zrobiło się głośno, a ona poczuła jak zaczyna się jej robić gorąco. Okropnie gorąco. Niesamowicie gorąco. Otworzyła oczy, a wtedy obrazy zaczęły latać. W ułamku sekundy uchwyciła twarz obiektu, do którego zmierzała. Widać było, że jest wyraźnie zmartwiona.
Wtedy dopiero spojrzała na dół, na swoją klatkę piersiową i przeraziła się. Czerwona maź, wypływa z przerwy pomiędzy jej piersiami. Przymknęła ponownie oczy i poczuła jak jej ciało opada, a po chwili silne ramiona łapią ją. Nie miała siły otworzyć oczu. Postanowiła, więc nasłuchiwać... I wtedy usłyszała, jak policjanci, dziennikarze krzyczą, że jej partner ucieka. Zamknęła usta, a wtedy sprawiła, że nie może oddychać...
I nagle nastała w jej świecie cisza.
A w świecie, który dalej trwał, można było usłyszeć, jak kilka przybyłych gości stara się powrócić do życia antropolog. Następuję skupienie, cisza. Przeraźliwa cisza, która zostaje szybko przerwana przez ostry głos mężczyzny.
- Czas zgonu 7.25.

________
* W roli Michael`a Hughes`a - Julian Ovenden.

Wszelkie podobieństwa, co do nazwisk są przypadkowe.
Sytuacji również.

suave93

Powiem tylko jedno: ŚWIETNE!!!!!!!!!!!!! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

suave93

1. wersja pierwsza - jest super i czekam na większą dawkę emocji.

2. wersja druga - Gdybym była twoją belferką mogłabym Ci wytknąć małe potknęcia fleksyjne i kilka błędnie użytych spóników, ale nie na tym moja rola polega. Wspomniałam jednakże o tym, bo widzę, że wiele się mogę po Tobie spodziewać. Opis jest Twoim żywiołem. Te migawki były tak plastyczne i realne, że byłam tam i widziałam tamte zdarzenia in my mind's eyes. Nie ukrywam, że bardzo mi się podobało. Ja również uważam, że np. ciąża głównej bohaterki nie uratuje słabego tekstu. Lubię solidny opis i ciekawą fabułę, a w kryminale krew - taka jest stylistyka. Prezentujesz się znakomicie. Mam nadzieję przeczytać wkrótce dalszą część. Nie zawiedź mnie.

PS - napisz, jaką wersję wolisz na przyszłość.

LG

_LG_

Powyższy wpis był oczywiście do suave93;). Zapomniałam napisać, ale wrozumcie - skleroza.

_LG_

Oczywiście, że wolę wersję drugą. Brakuje mi własnie takiego prawdziwego komenatrza, a nie sztucznego, który nic nie przekazuje autorowi.

Bardzo dziękuję za te słowa i postaram się naprawić błędy w następnej części :)

suave93

Każdy się myli, ja też i podobnie jak Ty cenię drugie wersje. Cieszę się, że napisałaś. Witam ponownie.

Mino

- Czas zgonu 20:30 - powiedział lekarz - Nie uratowaliśmy jej. Co pani tu robi? Zabierzcie tą kamerę!
- Witam wszystkich widzów. Tu wasza Teresa Motylkowska. Jesteśmy na miejscu zbrodni. Ofiarą jest niejaka Suave93. Niewiadomo kto jest sprawcą. Prawdopodobnie ktoś komu nie spodobało się opowiadanie napisane przez nią. Sprawca jest poszukiwany przez policje. Czyli zostanie aresztowany gdy sam przyjdzie na komendę i sie przyzna.

LG - Cudnie! Nie moge sie doczekac następnych części! Pisz!!

Aguś- pisałam, że mam uczulenie na twoje opowiadanka. Jest świetnie. Nie przestawaj pisac!!

Marlen - Pięknie! Jeszcze zbieram zęby z podłogi ;) Czekam na dalsze części. Aha, przyjdziesz na pogrzeb Rokitki xD?

Suave93 - masz juz wybrane miejsce na cmentarzuxD? O twoim opwiadanku: O rzesz w pijawkę! Pisz dalej! Masz talent!

Czekam też na opowiadanka innych!!

To już za tydzień!!

Bea_przerwa_Alex

Zawsze marzyłam o tym, aby Teresa Motylkowska powiadomiła wszystklich o śmierci Suave.
Cóż... Co do kwestii miejsca pochówku - sądzę, że dziennikarze właśnie zakładają się na jakim odludziu wzubrzony czytelnik zamierza pochować Suave :lol:.

Dziękuję bardzo, a cedek? Postaram się jak najszybciej ;)



Kto pisze?

suave93

Na moim i Marlen temacie coś się pojawiło, ale nie wiem czy jest to godne uwagi :)

Beata!!! Czemu zapraszasz ludzi na mój pogrzeb a ja o tym nic nie wiem? Zresztą nie wiem czy będzie wogóle jakikolwiek pogrzeb gdyż postanowiłam poddać się kremacji. Nogi już umyłam, wieniec mam i podpałkę, teraz szukam tylko jakiegoś duuużego pudełka na skwarki...

ocenił(a) serial na 8
Rokitka

Na pewno jest rokitka jak tak możesz mówić ;D .
Aa opowiadanka strasznie fajne naprawdę ;O. Czekam na ciąg dalszy i Kqaaadzinka ! Pisz dziewczyno pisz, Beatka tak samo, Lg też czekam na coś nowego, wm.km i cała reszta.

Mino

Dziękuję jeszcze raz.


Yhm... Ktoś coś pisze? ; ]

suave93

suave, jestem... jestem pod ogromnym wrażeniem!
nie zdradzasz niczego, co powoduje tą aurę tajemniczości, którą uwielbiam. wszystko jest opisane tak dokładnie, iż mam wrażenie że stoję tam i widzę wszystko! a na końcu straciłam czucie w nogach.
masz talent, kobieto! uważam, że świetnie to napisałaś.
oby tak dalej!

marlen- parker ma u mnie górę lizaków:) tylko niech zapyta o to bones!!!

(przepraszam tych, którzy czekali [jeżeli tacy byli] na dalszą część gwatemalskiej opowieści, ale net mi nawalił i byłam odłączona przez dwa dni. postaram się napisać jak najszybciej. tymczasem czekam na was, dziewczyny!!)

ocenił(a) serial na 10
kgadzinka

AguŚ, nie piszę bo ustępuje miejsca lepszym, naszkrabie coś ewentualnie jak temat zamierać będzie, a narazie radzi sobie całkiem dobrze.
suave- o lol, a nawet większy lol. Wybacz moje lenistwo i fakt że nie miałam siły się logować, żeby szybko skomentować. Świetny opis, nie wiadomo co i jak, nie można się domyślić niczego, wszystkie karty rozdajesz Ty. Kocham takie ficki, czekam na cd.
LG- geniuszu Bonesowy, czekam na Twojego Jareda :)).
Kgadzina, pisz szybko żeby do mordu nie doszło, bo moja cierpliwość właśnie się kończy :)))).

wm_mk

BUM!!
Wbijam się!!
Moje opowiadanko już za 5 dni!!! Chyba że sie nie wyrobię!
Suave, dałaś mi troche weny, ale nie na opowiadanko lecz na piosenke, w której i tak nie widzę nic wspólnego z twoim opowiadankiem.
Pozdrowionka od Teresy Motylkowskiej! Pytała sie na którym odludziu jesteś pochowana i kiedy powstaniesz z martwych, bo chciałaby byc pierwsza. Taka praca...

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

Moje opowiadanko jutro lub pojutrze. Dziewczyny co się dzieje gdzie wasze powieści ????

umc__

Wolno idzie... ja postaram się do weekendu... Tak cicho na forum jak makiem zasiał;) Na szczęście jutro nowy odcinek!!!

Mino

B-A
"(...)Suave, dałaś mi troche weny(...)"
Nie spodziewałam się, że mogę być źrodłem natchnienia. <zdziwiony>
"Pozdrowionka od Teresy Motylkowskiej!(...)"
O! Proszę szanowną dziennikarkę od daty zgonu również pozdrowić :D
"(...)Pytała sie na którym odludziu jesteś pochowana(...)"
Obecnie Suave szuka miejscówki, ale będzie to raczej daleko, by nie straszyć nikogo.
"(...)kiedy powstaniesz z martwych, bo chciałaby byc pierwsza. Taka praca..."
Na początku weekendu przysiądę w sobotę-niedzielę powinno być coś już.
Zapewnima T.M, że poinforumują ją pierwsza o zmartwychwstaniu! Niech się nie martwi o pensję :lol:

I jeszcze raz dziękuje wszystikm, czekając przy okazji na wasze prace, niedługo weekend, liczę, ze wtedy się trochę sypnie opowiadań :)

ocenił(a) serial na 8
suave93

Ciąg dalszy na życzenie wszystkim tych co oczywiście chcą moje opowiadanko czytać...








Nasza wspaniała, kochana Pani doktor Brennan wyszła ze szpitala, od razu zaczęła szukać sprawcy który
chciał pozbawić życia jej i dziecka.

Wparowała do Instytutu z nikim się nie witając -od razu pobiegła do swojego gabinetu.
- Cześć słonko, zdrowa jak ryba?
- Angela nie mam czasu, muszę znaleźć tego sukinsyna.
- O kogo chodzi, co się stało?
- Szukam tego faceta co do mnie strzelił.
- A, jak Ci mogę pomóc?
- Mogłabyś zadzwonić do Booth`a i powiedzieć, że się z nim spotkam za 20 min w kawiarence.
- Ok już dzwonię.

Angela opuściła gabinet, a Tempe zaczęła oglądać dowody które zabezpieczyli u niej w domu.
Odkryła wiele ciekawych, powiązujących się rzeczy z pewnym mężczyzną.
Szybko spakowała notatki do torby, zaniosła dowody do laboratorium, i wybiegła na spotkanie z Booth`em.

- Booth już jesteś, przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymały mnie pilne sprawy.
- Co się stało, dlaczego to taka ważna sprawa.
- Pamiętasz Mike ?
- Jakiego Mike ?
- Tego z Nowego Orleanu...
- A tego co ty z nim się spotkałaś kilka razy?
- Tak.
- To co z nim, co on ma wspólnego do naszej sprawy?
- Właśnie ma bardzo dużo wspólnego.
- Mów Tempe o co chodzi, nie trzymaj mnie w niepewności.
- Wydaje mi się, że to on mógł do mnie strzelić, znaczy dowody na to wskazują.
- Zabiję tego skurwiela.
- Booth opanuj się ! On chyba nas zobaczył razem i jest zazdrosny. Musimy go dopaść.
- Kochanie, jak ja go dopadnę to...
- Przestań ! Nie będziemy w ten sposób rozmawiać, ja chcę go dorwać, a nie zabić !
- W porządku, przepraszam.Jakie dowody na niego wskazują?
- Zabezpieczone odciski palców z szyby wejściowej na taras należą do niego, znalazłam go w danych
policyjnych Nowego Orleanu. Pytałam policjantów czy mieli do czynienia z Mike`iem.
- No i co Ci powiedzieli?
- Miał kilka wpadek z kradzieżami i napadami na młode kobiety, ale to nic poważnego.
- Bones bierzmy się do roboty.

Rozeszli się w dwie strony Booth poszedł do FBI porozmawiać z szefem, a Brenn do Instytutu szukać
innych dowód na Mike.
Znalazła jeszcze kilka odcisków w domu które świadczyły, ze to musi byc on.
Dostali cynk, że mogą go aresztować i jest on w barze ,,Atlanta''.
Booth z ekipą pojechał na miejsce, ale Mike już tam nie było jakby zapadł się pod ziemię.
- Szefie Mike`a tu nie ma! Barman mówi, że 5 minut temu wszedł do Wc. Przeczepaliśmy cały kibel i ani śladu, ten sukinsyn zwiał.
- Booth sprawdzicie teren popytajcie jakim środkiem transportu się porusza i czy barman coś o nim wie,
albo Ci ludzie z baru.
Szukali przez 2h śladów po Mike`u, ale nic nie znaleźli.
- Booth dzwoni Ci telefon.- Powiedział nowy nabytek FBI agent Gilbert.
- Dzięki młody.

- Halo ?
- Cześc kochanie mógłbyś już przyjechać, źle się czuję.
- Przyjadę jak najszybciej, co się dzieje?
- Mam złe przeczucie, ktoś chyba kręci się koło domu.
- Wyślę tam patrol, nie bój się ja już jadę.
- Szybko Booth.

Nagle ktoś wyrwał kabel z gniazdka i zanikł sygnał telefonu, Brenn się bała, bo z takim wielkim brzuchem
nic nie zdziała na mordercy.
Usłyszała sygnał telefonu komórkowego, który dobiegał z pokoju gościnnego na parterze,
zbiegła na dół po cichu, schowała się za wieżą, wypatrywała człowieka który ją tak wystraszył.
Nic nie widziała, nagle złapał ją ktoś od tyłu i przytkał usta ręką.
- Już cicho wszystko będzie dobrze. To ja Booth.
- Co ty wyprawiasz, przestań !!
- Cicho nie krzycz, ktoś jest w salonie.
- Zastrzel go !!
- Nie wiem kto to, może to ktoś z patrolu.
- Sprawdź proszę Cię.
- Cicho nie krzycz, jak nie wrócę po 10 minutach wezwij policję.
- Wrócisz musisz wrócić !

Booth wszedł do kuchni, a przez kuchnię do jadalni - Czysto, teraz został mi salon. -Szeptał sam do
siebie w myślach..
Zaświecił światło z bronią w ręku - Nikogo nie ma Tempe czysto !
- Jesteś pewien ?
- Tak drzwi od tarasu są otwarte obiekt którego szukamy znowu mi zwiał.

ocenił(a) serial na 10
umc__

Genialne, wy to macie głowy do takich opowiadań, też próbowałam lecz u mnie z tym cieńko.
Pozdrawiam, i czekam na dalsze części...

Mino

Aguś- fajne opowiadanko! Pisz dalej!

Dziś są moje urodziny. WSiem że dzień sie konczy ale co z tego!
Obiecałam opowiadanko! Oto one.
Krótkie...;(

Booth i Brennan sprawdzali ludzi z listy. Lecz każdy z nich miał alibi. Czasami wręcz żelazne.

- Dave Adams?
- Tak, o co chodzi?
- Agent Seeley Booth, F.B.I. Przyszliśmy w sprawie Juliana Perry’ego.
- Znaleźliście go?
- Nie żyje.
- I po kasie…..
- Kiedy pan go ostatnio widział?
- Parę lat temu, gdy pożyczałem mu pieniądze.
- Gdzie pan był pół roku temu?
- W szpitalu, miałem wypadek.
- Poważny?
Adams podciągnął nogawkę pokazując proteze.
- Raczej tak.
………………………………………………………………………………….
Postanowili przeszukac mieszkania podejrzanych. Zaczęli od Robersona. Po długich poszukiwań znaleźli... torbę z pieniędzmi.
- Skąd ma pan te pieniądze? – zapytał Booth.
- Nie uwierzycie mi. – odpowiedział Roberson.
- Skąd?
- Od Perry’ego. Dał mi je w dniu jego śmierci. Chciał żebym dał je Azure.
- Panie Roberson jest pan aresztowany pod zarzutem zabójstwa Juliana Perry’ego.
………………………………………………………………………..
Po wszystkim pojechali do Esteveza.
- Buenos Tardes. Znaleźliście go?
- Tak.
- Odzyskam pieniądze?
- Są dowodem...
- Właśnie robiłem sobie tequilę. Też wam zrobic?
- Jeśli by pan mógł.
Estevez poszedł do kuchni.
- Z limonką? – zawołał.
- Tak.
Krojąc limonkę, spojrzał ze złośliwym uśmiechem na nóż… Bez czubka.

Bea_przerwa_Alex

Trochę krótko Beatko, ale to i tak więcej niż ja napisałam;(. Bardzo dobrze, rozręca się sprawa. Nie wiem tylko, dlaczego czytając o limonce widziałam mielonkę?;D