PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78083
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Treść? Przecież wszytsko jasne...;)...................................................

Milva89

Przepraszam, gdzie jest jakaś mocna ściana?

Milva - Witamy! O opowiadanku: ładny prolog, a co dalej? Pisz! Tylko pamiętaj: pierwsza częśc musi sie pojawic jak najszybciej, bo inaczej umrzenmy z ciekawości xD

Bea_przerwa_Alex

piegża jest genialna, zwłaszcza, kiedy robi coś nieświadomie ;D

Milvo, Ty też jesteś genialna! co tu dużo mówić: ???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? ?????????????????????????????????????????????????????????
:)))

ocenił(a) serial na 8
piegza

Kolejne jest już w trakcie, ale nie mam pomysłu na zakończenie.


Młoda mama wstała i nakarmiła malutką Gabrielle, tak kochała swoją córeczkę, że chodziła z nią przez
2h na rękach, woziła w wózku, w końcu Booth się zdenerwował, że Tempe jest nadopiekuńcza.

- Tempe przestań już lulać Gaby.
- Przecież nic jej nie będzie.
- Zrobisz kochana tak, że potem nie będziemy mogli jej spokojnie zostawić w łóżeczku bo będzie chciała,
żebyśmy ją wozili, czy nosili na rękach.
- Booth przesadzasz !
- Jestem przeciwny temu co robisz !
- Nie chcę się kłócić, ale przestań.
- W porządku niech Ci będzie.- Zaniosła dziecko do łóżeczka i wróciła do kuchni, siadła na blacie.
- Czy ty coś proponujesz?
- O co chodzi Seele`y ? Przestań się tak podejrzanie uśmiechać.
- Masz może ochotę na to co ja? Czuje, że myślami o tym samym.
- Chyba tak.
- Co to ma znaczyć to chyba !?
- Oczywiście Booth to co myślisz, podejdź tu.- Urocza Tempe siedząca na blacie kuchennym, a na przeciwko
niej Booth...

Booth przyciągnął swoją ukochaną do siebie pocałował, zaczął ręką jeździć po jej głowie a drugą po pośladkach.
Ściągnął ją na stół, zrzucili wszystko, nie przejmowali się tym, że rozbiją szklanki, czy wazon,
ważniejsza była namiętność. Zerwał z niej bluzkę, ściągnął swoją koszulę i spodnie, dziecko spało, więc
mieli czas dla siebie. Wykorzystali go prawidłowo.

- Jak było kochana ?
- Booth wspaniale.
- Mówisz tak jak bym nie był twoim mę.. -Zaciął się w tym momencie nie wiedział co powiedzieć.
- No bo nie jesteś. Ja nie wieżę w Boga.
- Tempe, ale moglibyśmy wsiąść ślub kościelny.
- Zastanowimy się nad tym innym razem.
- Nie ma nad czym myśleć, miałem to zrobić już dawno, jesteś moją narzeczoną ? Jesteś więc, czy zostałabyś
moją żoną ?
- Nie wiem co powiedzieć, stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji.
- Decyzja należy do Ciebie, ale się kochamy więc nic nam nie stoi na drodze do tego, żeby się pobrać.
- Mamy małe dziecko..
- To nic nie ma do rzeczy. Jeśli nie chcesz wyjść za mnie to powiedz.
- Ja, ja chcę !
- Więc się popierzemy. Ja nie mówię, że to będzie jutro czy za tydzień, to może by za pół roku. Ważne,
żeby tylko to się stało. Nie chcę mieć nieślubnego dziecka ty chyba też?
- Tak, nie chcę.
- Idź do niej płaczę. Kocham Cię. -Pocałował ją..

Weszła do sypialni, Gaby miała już swój pokój, ale Tempe z Seele`ym postanowili na razie, że Gabrielle będzie
na razie spała u nich.

- Co jest słoneczko? Śliczna jesteś taka podobna do tatusia, będziesz piękna.
- Słyszałem, ta uroda nie?
- boooth ! Nie podsłuchuj.
- Do mamusi też jesteś podobna, ale po tatusiu masz urodę.
- Trzepnę Cię zaraz !
- Ślicznotka!

Tempe położyła małą do łóżeczka i pobiegła za Booth`em, który ją przedrzeźniał zaczęła go bić.
Booth przewrócił Bones i przewracali się na ziemi, raz ona u góry, raz na dole.
Gilgotał ją, aż się popłakała ze śmiechu.

Kochająca się rodzina.

umc__

Milvo - toszkę króciutko.
AguŚ - dobrze, choć jak na mój brak opisów.

umc__

To ile Gaby ma już miesięcy.
Sex dopiero po 3 miesiącach od urodzenia można, więc mam nadzieje że to uwzględniłaś. Ale chyba nie bo jak ma się mala przyzwyczajać to może mieć ma miesiąc.

Mino

Miłego czytania życzę i tradycyjnie prosze o opinie.
____________________________________________________________

W poprzednich odcinkach

Rzecz mogłaby się wydarzyć w 4 sezonie serialu. Marca Hamiltona (inspirowanego pomysłem Andzi;)))) – czarny charakter, oraz kolegów Brennan ze studiów – Seana i Chrisa umieściłam już we wcześniejszym opowiadaniu „The Man In The River” (Zakończenie 3).
I – II. Doktor Brennan występuje przed komisją senacką. Powoli odtwarza przeszłe wydarzenia. Ona i Booth zeznawali podczas procesu Hamiltona, podczas gdy Cam i Hodgins badali nowe miejsce zbrodni. Odnaleźli tam zwłoki mężczyzny oraz jego rzeczy osobiste. Temperance zidentyfikowała ofiarę (Chrisa Catera) dzięki odciskowi pamiątkowego wisiorka, jaki posiadała tylko ona i jej dwaj koledzy ze studiów. Hodgins ustalił rodzaj broni, z jakiej zastrzelono Chrisa. Na proces Hamiltona, który wychowywał się wraz z Boothem, miał przyjechać brat Seeleya – Jared. Booth przeżywa tę rozprawę bardziej, niż pragnął to okazać. Chcąc uniknąć wizyty brata u siebie powiedział mu, iż mieszka z „narzeczoną”. Temperance, nie bez zgrzytów, zgodziła się pomóc Boothowi. Każde z nich inaczej odebrało feralną przeprowadzkę agenta, o czym opowiedzieli przyjaciołom w Instytucie.
III. Temperance i Cam odkryły, że ofiara zbrodni była przed śmiercią przetrzymywana i poddana torturom. W gabinecie dr Brennan niespodziewanie pojawił się Jared (bliźniak bliźniaka Piegży w wersji kowbojskiej;D) i zabrał antropolożkę na kolację. W tym czasie Booth czekał na nią w domu i zamartwiał się o jej bezpieczeństwo, o czym poinformował ją niewerbalnie, gdy wróciła.
___________________________________________________________


OCZYSZCZAJĄCA MOC PRAWDY - IV. Sytuacje wykluczające prywatność

Spała czujnie. Głównie przez świadomość, że Booth nie może zasnąć i kręci się po mieszkaniu jak lew w klatce. Oglądał jakiś mecz. Potem słuchał wiadomości. Próbował zachowywać się cicho, ale w domu ogarniętym magią Morfeusza słychać było najmniejszy szelest. Zatem Temperance mimowolnie poznała wynik meczu futbolu amerykańskiego i dowiedziała się o schwytaniu w Belgradzie i planowanej ekstradycji Radowana Karadžicia(1). Wieczorem partner powitał ją słusznym gniewem, potem przytulił. W końcu rozstali się bez słowa.
Obudziła się w środku nocy. Ostrożnie uchyliła powieki. Gdy przyzwyczaiła wzrok do ciemności, zdała sobie sprawę, że drzwi jej sypialni nie są zamknięte. Stał w nich Booth i wpatrywał się w nią w milczącym skupieniu, jakby musiał się ponownie upewnić, że jest przy nim i że jest bezpieczna. Miał na sobie jedynie spodenki i biały podkoszulek. Stał oparty niedbale o framugę z założonymi rękoma, jakby takie ich ułożenie stanowiło gwarancję bezczynności. Obserwowała zarys jego klatki piersiowej, grę mięśni ramion i silne dłonie. Dłonie, które mogły zadać śmierć i ból, ale też stać się delikatne i czułe. Jej, zbyt szybki jak na sen, oddech lub też coś innego, upewniło nocnego strażnika, iż obiekt ochrony przebudził się. Nocny gość oderwał się od wytyczonego, ramami rozsądku, miejsca na progu, jakby wgłęb pomieszczenia popychała go jakaś niewidzialna siła. – Przyszedłem... – powiedział matowym głosem – ... przyszedłem do ciebie. – Słowa te zawisły w gęstym od oczekiwania powietrzu. Mężczyzna zwolna ruszył ku niej, a ona nie potrafiła zareagować inaczej, jak tylko obserwować go. Chwile, w których pozwalała sobie na pasywność zdarzały się jej niezwykle rzadko. Była pewna, że on doskonale widzi ją w półmroku i że dostrzegł zaproszenie wypisane na jej twarzy. – Nie uważasz, że moja przeprowadzka do ciebie ma głębszy sens...? – Zapytał cicho siadając na skraju łóżka. Temperance uniosła się nadal obserwując go bezgłośnie. – Rangersi(2) nie boją się nikogo... – Wyszeptał to i ujął w dłonie jej twarz, jednocześnie masując kciukami wrażliwą skórę za uszami. - ... i niczego. Chcę mieć jednak pewność, że nie jestem twoją zabawką... – Nikt wcześniej nie pytał jej o tak wiele, przy użyciu zaledwie kilku słów, nikt wcześniej nie prosił ją o „wszystko albo nic”. Nigdy też nie była wzruszona nakłaniając mężczyznę, by z nią został, by ich oddechy się skrzyżowały. Zdołała jedynie wyszeptać – „nie jesteś” – i dała się ponieść zachłannej mocy odbierającej świadomość istnienia do jednej, małej chwili, lewiatanowi nienasycenia zawłaszczającemu cały wszechświat z wyjątkiem drugiej, równie rozedrganej osoby. Niecierpliwości odbierającej władzę nad własnymi oczyma, bo rozchylają się nagle szeroko, a niczego nie widzą, by pełniej czuć. Czym jest przeszłość i przyszłość wobec przemożnej siły szumu wrzącej krwi, słodyczy gorączki, graniczącej z dzikością niemocy i szaleństwa niepohamowanego krzyku? Niczym. Nicość wkrada się też w ciche upojenie i spokój zatracenia. Szeptali sobie bezładne zaklęcia, wznosili modły do macierzy – nocy, by pobłogosławiła im. Wykrzyknęła jego imię i zatęskniła za nim, choć był tuż przy niej.

- Bones, co się stało?!? Usłyszałaś coś podejrzanego? - Booth ubrany w spodenki i podkoszulkę stał w drzwiach z bronią w ręku. Brennan oprzytomniała na tyle by zapytać go gniewnie.
- Co ty tam robisz Booth? – Zdziwiony jej wojowniczością pomyślał, że zapomniała o jego obecności, ale jednocześnie zagniewała go jej złość wobec troski, więc zapytał jedynie ironicznie.
- A gdzie miałbym być?
- Jak to gdzie? – Brennan nadal niczego nie mogła pojąć, więc dokończyła wskazując na puste miejsce obok siebie.
– Tu! – Booth zerkał na nią podejrzanie czujnym wzrokiem. Wtedy zrozumiała. Dotarła do niej smutna prawda o zakończonej iluzji. Musiała się szybko pozbierać i zamaskować to, co jej się przed chwilą wymknęło. – To jest, tam! – powiedziała bez przekonania, wskazując jednocześnie salon.
- Krzyczałaś i myślałem, że zdarzyło się coś złego – przyglądał się jej jeszcze moment, po czym opuścił broń i zabezpieczył ją, a następnie ruszył do salonu – a ty po prostu śniłaś... – dodał zamykając za sobą drzwi. Bezsenna z rozczarowania Temperance rozmyślała do świtu o tym, że to właśnie fakt, iż śniła był złem, i przez to, że śniła nie wydarzyło się nic dobrego. Niestety.

Rankiem uświadomiła sobie z całą wyrazistością, iż samotne spanie ma więcej minusów niż plusów, i że mieszkanie pod jednym dachem z Boothem wpływa negatywnie na jej zdrowie psychiczne, a obecność telewizora okazywała się mieć najmniejszy wpływ na stan jej nerwów. Podczas śniadania Booth nie rozpoczynał rozmowy, dopóki nie wypili kawy, jakby obawiał się, że „tymczasowa narzeczona” stanie się jak wczoraj burkliwa i skłonna do zwady. Potem zaczął ją wypytywać o wyniki zakończonych analiz i, a może przede wszystkim, o to, co robiła wieczorem. Agent był wyraźnie zaskoczony obecnością Jareda w Instytucie i zaniepokojony przesłuchaniem, jakiemu podczas kolacji stawiła czoło Temperance. Plan pracy na dzisiejszy dzień mieli dość napięty. Przed lunchem planowali zbadać przeszłość ofiary i ustalić wstępną listę jej wrogów oraz osób podejrzanych, co leżało w gestii Bootha. Brennan zaś zamierzała spędzić ranek w Jeffersonian. Po południu zaś – jeśli obrońca Hamiltona nie zechce wezwać żadnego z nich na świadka – powinni odwiedzić żonę Chrisa. Pozostawała jeszcze kwestia spotkania z Jaredem. Temperance, co skrzętnie odnotował Booth, była tego poranka wyjątkowo rozkojarzona. Postanowił, zatem ograniczyć ich poranne tête à tête do spraw zawodowych. Poprosił kobietę, aby opowiedziała mu o tym, jak poznała Chrisa Catera. Ona, Chris i Sean Nerry studiowali antropologię na Northwestern University w Evanston w stanie Illinois. Początkowo nie przepadali za sobą. W 1996 roku wspólnie starali się o możliwość odbywania praktyk w terenie. Wówczas ambitny, świeżo upieczony doktor Michael Stires(3) wytypował ich do pierwszego dłuższego wyjazdu poza zachodnią hemisferę. Spędzili wówczas kilka tygodni na południu Europy. Po powrocie do Stanów Temperance, Chris i Sean stanowili zgrany zespół koleżeński. Współzawodniczyli ze sobą, ale i pomagali sobie wzajemnie. Inni studenci patrzyli na ich triumwirat z zazdrością i nikogo nie dziwił fakt, iż cała trójka, lub raczej trójca, jak mówili o sobie jej członkowie, została na uczelni w charakterze asystentów naukowych. Booth widział raz przelotnie Chrisa i Seana kilka tygodni temu. Przyjechali wówczas do D.C. i spędzili z Brennan wieczór, a dokładniej, jego część. Ten sielski zjazd przerwał im niezbyt grzecznie Booth kłócąc się z Bones i wynosząc ją stamtąd przewieszoną sobie przez ramię, ku konsternacji kolegów Brennan i uciesze pozostałych gości lokalu(4). Żadne z nich nie wspomina tamtej awantury z dumą.

W Instytucie doktor Brennan przyjrzała się kościom nadgarstków oraz stóp ofiary i uznała, że widziała podobne uszkodzenia u ofiar tortur na Bałkanach i na Bliskim Wschodzie. Cam w badaniach toksykologicznych nie stwierdziła żadnych anomalii poza znacznym stężeniem MDA, stosowanej niekiedy jako serum prawdy(5), co doskonale wpisywało się w schemat przedśmiertnego przesłuchania. Hodgins utknął w laboratorium z próbkami liny, ziemi i setkami łusek pocisków, a Angela próbowała wyszukać jakąkolwiek wskazówkę ze zniszczonych książek, znalezionych z rzeczami Chrisa. Booth poinformował Temperance telefonicznie, że zjedzą z Jaredem lunch, bo popołudniu i wieczorem jest on dziś nieuchwytny. Bracia mieli odebrać Brennan z Instytutu. Antropolożka wstąpiła na moment do gabinetu przyjaciółki. Angela wyglądała na przygaszoną. Mogło to wynikać z trudności zawodowych – piętrzących się na stole, złośliwie strzegących swej tajemnicy tomów – lub kłopotów osobistych.
- Wiesz sweety – zaczęła artystka – odkąd odwołaliśmy ślub, trudno jest mi pracować z Jackiem, który śledzi każdy mój ruch maślanymi oczyma. – Angela była dziś ubrana w obcisłą chabrową bluzeczkę i o ton ciemniejszą trapezową spódnicę. – Temperance pomyślała, że za parę dni ona sama będzie spoglądać na Bootha jak spragniony na życiodajne źródełko, jeśli jej niepokojące sny nie odejdą. – Może powinnaś zasugerować Hodginsowi, że się z kimś spotykasz... – zaproponowała zamyślona antropolożka bawiąc się bezwiednie swoim celtyckim naszyjnikiem. – To wspaniały pomysł! - Przytaknęła żarliwie Angela spoglądając w stronę drzwi, w których stał, nie kto inny jak, Jared.
- Witam piękne panie – zaintonował jowialnie wchodząc do gabinetu Angeli.
- Jeszcze jeden Booth – mamrotała Ange jakby do siebie – a ponoć, to co dobre jest niepowtarzalne. – Ubrany w dżinsy i marynarkę w kolorze wielbłądziej wełny brat Bootha podchodząc do kobiet zdjął miedziany stetson. – Widzę, że Instytut Jeffersona jest istną kopalnią bogiń. – Bones wpatrywała się w niego sceptycznie, a artystka widziała w nim najprostsze i najprzyjemniejsze rozwiązanie swoich problemów. Temperance przedstawiła ich sobie i zaczęła się szykować do wyjścia. Angela rozmawiała z Jaredem półgłosem, a gdy w drzwiach pojawił się Jack, niby przypadkiem, chwyciła brata agenta za rękę i odciągnęła go na stronę. Hodgins obserwował to ze sztyletami w oczach. Jack, mierząc niezbyt dyskretnie rywala, podał Temperance znaleziony w rzeczach ofiary mały srebrny krzyżyk i zerwany łańcuszek. Brennan była pewna, że biżuteria ta nie należała do Chrisa, który od zawsze był zadeklarowanym sceptykiem i ateistą. Przyjrzała się znalezisku, a tymczasem między pozostałymi osobami obecnymi w gabinecie rozgrywał się jednoaktowy dramat. Angela udawała, iż nie zwraca uwagi na obecność Jacka, król laboratorium jeżył się coraz bardziej i z trudem kontrolował mimikę, a Jared wydawał się rozumieć sytuację, ale mimo wszystko wyśmienicie się bawił. Przybliżał się do chabrowej kusicielki i przesyłając jej znaczące spojrzenia, rozmawiał z nią półgłosem. Antropolożka z roztargnieniem wyciągnęła Hodginsa z gabinetu Ange i poszła do swojego królestwa po torebkę i oliwkową marynarkę w stylu militarnym. Jack poszedł za nią rozdarty pomiędzy chęcią powrotu do pracowni ukochanej, a resztkami rozsądku, nakazującymi mu pójść do laboratorium. Nim zdecydował ostatecznie, co powinien uczynić, w drzwiach gabinetu Brennan pojawił się uśmiechnięty Jared. Jego prawy policzek był wyraźnie zaczerwieniony, ale mina świadczyła o tym, iż jego duma nie doznała najmniejszego uszczerbku. Przedsiębiorca, pomagając Temperance założyć okrycie wierzchnie, czynił uwagi obliczone na obecność Hodginsa.
- Nigdy nie grzeszyłem brakiem śmiałości. – Zauważył JarHead masując ostentacyjnie policzek. - Przyznaję, że przesadziłem, ale wciąż uważam, że w tym typie damskiego odwetu, więcej jest poczucia seksualnej frustracji, niż autentycznej obrazy. – Rozważał, a po chwili zapytał milczące widmo Jacka – A co pan o tym myśli? – Doktor najwyraźniej nie chciał dyskutować, a nie mogąc dać ujścia gniewowi wybiegł z gabinetu jakby go goniły furie. – Dziwny facet – tak zadowolony z siebie właściciel stetsona podsumował zachowanie zbiegłego antagonisty.

Podczas lunchu w Royal Dinner Brennan była bliska bólu głowy. JarHead najwyraźniej celowo lub zupełnie bezwiednie działał deprymująco na wszystkich mężczyzn, nie wyłączając swego brata. Temperance przypominała sobie niedawną kolację w towarzystwie Bootha i Marca Hamiltona. Teraz czuła się podobnie jak wówczas, a miała już dosyć kontrolowania każdego swego słowa i gestu. Siedziała przy ulubionym stoliku obok Bootha, a na przeciwko „przyszłego szwagra”. Po posiłku agent gestem posiadacza pogładził jej włosy, podczas gdy Jared obserwował ich uważnie i opowiadał o sobie.
- Dorobiłem się wchodząc w udaną spółkę naftową w Teksasie, ale od zawsze pasjonowały mnie nieruchomości, a ściślej rzecz ujmując grunty. Ziemia nas nigdy nie zawiedzie. – Zauważył filozoficznie mężczyzna. Jego spostrzeżenie było jak najbardziej uzasadnione. Przez Stany Zjednoczone przetaczała się obecnie szeroka fala bankructw hipotecznych, pociągających za sobą krach na rynku bankowych inwestycji. - Domy i mieszkania tanieją – skonstatował przedsiębiorca - a bezradne banki nie wiedzą, co począć z lokalami klientów bez płynności finansowej. Grunty zaś, jeśli są dogodnie ulokowane, bądź pełne kopalin, wciąż przynoszą zyski. – Mówił dumny ze swych osiągnięć Jared. - Teraz, gdy podwykonawcy obracają moim kapitałem przyjąłem rządową propozycję współpracy. Muszę myśleć o przyszłości, może zajmę się polityką? – Zastanawiał się naturalizowany Teksańczyk. Agent Booth również pokrótce opowiedział o swojej pracy. Widać było po pulsującej żyłce na jego skroni, że uśmiechy Jareda przesyłane Brannan nie zostały przez niego przeoczone.
- Ty politykiem? – Zaczął pracownik FBI odrobinę zbyt opryskliwie – I w dodatku te twoje westernowe kapelusze... są nie na miejscu. Świadczą o nadgorliwości neofity – ostatnie powiedział już z mniejszą pewnością. – Jared zignorował te uwagi i zwrócił się do Temperance, która podczas tej rozmowy stanowiła zwór bezpieczeństwa pomiędzy braćmi.
- Jesteś cudowna. – Powiedział przedsiębiorca z uśmiechem, a w jego oczach pojawiły się tajemnicze iskierki. - Gdybyś nie należała do mojego braciszka... - zamruczał - ...miałbym ochotę cię schrupać. – Ostatnie słowa wypowiedział jakby były groźbą, ale jego oczy śmiały się do niej.
- Należę wyłącznie do siebie samej, a kanibalizm grozi zatruciem.- Powiedziała Brennan poważnie zliczając w pamięci wszystkie znane jej przypadki kanibalizmu. – A już na pewno chorobą prionową – dodała po chwili. Jared roześmiał się serdecznie odrzucając do tyłu głowę i kontynuował tę niedorzeczną konwersację zwracając się do agenta – a ty nie chciałbyś jej schrupać braciszku? – Zapytał wciąż rozbawiony. Partner Brannan zrobił komiczną minę, a jego adwersarz ciągnął domyślnie – jasne stary, raczenie się Temperance to dla ciebie nie pierwszyzna. – Boothowi nagle zabrakło słów i zaczął mówić nieporadnie.
- My... – ale przerwał i grając na zwłokę zaczerpnął łyk kawy. Z „pomocą” przyszła mu Brennan, która dokończyła.
- ...ze sobą nie sypiamy. – Jared był zdumiony, a ze śledczego jakby uszło powietrze. Tuż po deklaracji „narzeczonej” Seeley wypluł kawę z głośnym westchnieniem i zaczął się krztusić. Brennan uderzyła go w plecy i zastanawiała się, jak odciągnąć uwagę mężczyzn i swoją własną, od braków sypialni. Stwierdziła zatem bez związku.
- Booth, poczerwieniały nagle uszy. To ciekawe zjawisko. – Agent zaś przestał kaszleć i zirytowany szczerością kobiety powiedział złowróżbnie.
- Bones, jeśli natychmiast nie przestaniesz wprawiać mnie w zakłopotanie, to wyniosę cię, jak wtedy z Bradleys(4). – To z kolei przelało czarę goryczy Brennan. Ona stara się jak może, a tu zero wdzięczności, a teraz jeszcze groźby. Wstała zatem od stolika i przed odejściem powiedziała – Zważ jednak, że wtedy nie byłam uzbrojona, ani ostrzeżona, a dziś możesz próbować takich chwytów wyłącznie na swoje ryzyko.
Po wyjściu Bones między mężczyznami zapadła krępująca cisza. Jared przyjął pozę pełnego współczucia kompana, co najwyraźniej drażniło agenta. Na szczęście naturalizowany Teksańczyk nie wyraził zainteresowania przyczynami braku przedmałżeńskiego pożycia. Powiedział jedynie krzepiąco.
- Przykro mi stary, musimy coś z tym zrobić. – Na co pracownik FBI odwarknął.
- Ani mi się waż wtrącać! – I rzucając na stolik garść banknotów pognał za Brennan. Jego rozmówca siedział jeszcze chwilę w lokalu i piląc kawę uśmiechał się do swoich myśli.
____________________________________________________________________
1) Radovan Karadžić - ur. 1945 polityk Republiki Serbskiej, były prezydent Serbskiej Republiki Bośni i Hercegowiny. Z wykształcenia lekarz psychiatra, z zamiłowania poeta, oskarżony o zbrodnie wojenne. 18 lipca 2008 został aresztowany w podmiejskim autobusie w Belgradzie.

2) Booth niejednokrotnie wspominał z dumą, że należał do tej elitarnej jednostki specjalnej US Army (75 Pułk US Army Ranger Regiment). Upraszczając, polskim odpowiednikiem Rangersów są Gromowcy (Jednostka Specjalna GROM).

3) Michael Stires – postać serialowa z 1x08. Przypominam, że Stires był wykładowcą Brennan z wydziału antropologii sądowej z Northwestern. Z 1x08 dowiadujemy się, że Stiresa i Temperance przez trzy lata łączył niezobowiązujący romans; w 2002 roku zerwali ze sobą. Ponowne pojawienie się Michaela w życiu Brennan stanowiło małą rewolucję. Ostatecznie rozstali się w gniewie.

4) Zdarzenie fikcyjne, stanowiące wstęp do mojego poprzedniego opowiadanka z Z3.

(5) 3,4-Metylenodioksyamfetamina (C10H14BrNO2; 2-(1,3-benzodioksol-5-yl)-1-metyloetyloamina) - psychoaktywny związek chemiczny, który podany w odpowiedniej dawce wywołuje, podobnie jak większość narkotyków amfetaminopodobnych, euforię, poprawienie nastroju, uczucie szczęścia oraz pobudzenie. Dodatkowym „atutem” MDA jest wywołanie przez nią otwartości emocjonalnej, osłabienie woli oraz intensyfikację odczuć na bodźce zewnętrzne. US Army badała ten związek pod kątem jego przydatności jako serum prawdy. W latach 50 CIA wykorzystywała w tym samym celu skopolamonę (C17H21NO4). Ta ostatnia wraz z morfiną wywołuje dodatkowo amnezję.

ocenił(a) serial na 8
_LG_

LG - szacuneczek, jestem pod wielkim wrażeniem Twojego talentu pisarskiego ... z niecierpliwością czekam na kolejną część :)

gainka

LG- WOW! Fragmentami leżałam na podłodze. Pisz! Następna Cczęśc musi się pjawic jak najszybciej!

Aguś- Ładnie! Piknie! Ja chce cedek!!

Bea_przerwa_Alex

LG no wiesz ty co, w takim momencie skończyć, czy Booth nie mógł dogonić Bones??? Ale jestem zadowolona z tego początkowego opisu. Ach.... Będę miała zmarszczki mimiczne:)

kgadzinka

Mam nadzieję, że Beatka nie potłukła się, a kqadzinka nie przyśle mi rachunku za krem przeciwzmarszczkowy.

Cieszę się, że magia niedopowiedzeń jeszcze może się spodobać:)

Piegży zapene nie zadowoli, że to tylko oniryczne marzenia;)

_LG_

se idź, LG, siesaj oglądać, a ja Ci tu nabluzgam, hihihi!

narpiew pomarudzę: gdyby całe opowiadanko było w klimacie 1. akapitu, to bym się po....ła ze szczęścia ;)))

tera pochwalę: Jared-kowboj jest małym prowokatorem, który, mam nadzieję, stanie się również katalizatorem zmian między B/B. zmian na lepsze, zmierzających do ołtarza czy też USC :), a co najmniej w stronę sypialni w celach konsumcyjnych-realnych, nie oni...cośtam ;)

zastanawia mnie jedno: ile planujesz odcinków? serio

w każdym razie na kolejną porcję smakowitości w Twoim wydaniu, LG, czekam z utęsknieniem połączonym z podekscytowaniem!
:D

piegza

Czekała by mi nawrzucać... (czy aby na 100% piegże to ptaki, a nie nadrzewne przedstawicielki rzędu naczelnych ;D???)

Poważnie: Żebym to ja wiedziała, ile potrzebuję części, aby skończyć tę historię? Ostatnio wyszło chyba 11, a fabuła była prościutka i podejrzanych było malutko. Teraz jesteśmy na 4, a podejrzanych jeszcze nie znamy, nie znamy rodziny ofiary, Jared się dopiero rozkręca, nie wiemy skąd się u licha wzięła ta komisja senacka i jakim cudem Brennan stanie na ślubnym kobiercu, że nie wspomnę o nierozwikłanym spisku...

W 4 przez prowokacje Jareda i pewien sen śledztwo prawie stało w miejscu... a planowałam jeszcze... zresztą to będzie niespodziana. Szepnę tylko, że B&B wyjadą w pewne miejsce, w którym już kiedyś byli... więcej nie powiem. I nie stanie się to już w przyszłym odcinku;DDD

_LG_

"nadrzewne przedstawicielki rzędu naczelnych"
NAZYWASZ MNIE MAŁPĄ????????

piegza

Zastanawiałam się tylko... i to wyłącznie z sympatii;D

_LG_

LG, co by tu dużo mówić...CUDEŃKO po prostu- jak zwykle zresztą... Aż słów brak by oddać Ci hołd nalezny, że tak powiem...
APEL DO POZOSTAŁYCH: Padnijmy na kolana i wznośmy modły o kolejna część!!!

Normalnie tak nam tu "pozioma" zawyżasz, że nieśmiałość twórcza nas ogarnia...

marlen_3

Wasze opinie lachony są dla mnie ważne;)

Twoja opinia Marlenko również. Oby ta nieśmiałość przejściowa się okazała, bo pewne osoby czekają na dalszą część pewnego eksperymenta;).

Mino

Kinga mam pytanie w "Zakończenie 3" zaczęłaś super opowiadanie o Paryżu chyba wiesz o co chodzi?? Tyle przeczytałam a tu nic.

Dziś miałam więcej wolnego niż w weekend ;p;p i przeczytałam sporo opowiadań, jesteście genialne, brak mi słów. Mogę tak chwalić. Ale tyle tego przeczytałam a tu praktycznie żadnej sceny erotycznej nie było powalającej mnie na kolana, były bardzo fajne Aguś chyba, ale nie jestem pewna.

Mino

To moje pierwsze opowiadanie na tym forum, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Słaba jestem z polaka więc przepraszam z góry za błędy.

- Booth, musimy o tym porozmawiać.
- Bones nie ma o czym.
- Jak to nie ma. - mówi zirytowana
- Bones powiedziałaś co myślałaś. Skończmy już ten temat.
Booth wybiega bez słowa więcej.

**********************************************************************

Kilka dni wcześniej.
W Jeffersonie jak nigdy było bardzo spokojnie. Dzień był upalny, nikomu nic się nie chciało robić. Była sobota więc pracowali do godz. 11, lecz jak zwykle Bones dłużej siedziała.
- Bones, co Ty tutaj jeszcze robisz??? - pyta Booth
- Pracuje!! Nie widać. A Ty co tu robisz?? - pyta zaskoczona
- Ile można pracować!!....Ja zapomniałem kluczy od domu, zostały u Ciebie w gabinecie.
- Aha. - uśmiecha się pod nosem.
Po chwili wraca Booth uradowany znalezieniem kluczy.
- Bones, daj już spokój. Odpocznij. Jak tak można. - martwi się o nią.
- Booth i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. A po za tym lubię kości.
- Tak wiem, wiem. Ale może odpoczniemy, no nie wiem. - myśli - Może pojedziemy nad jezioro?? Jest upadł i lato!! Bones nie daj się prosić.
- Booth, ale... - ciągnie ją za rękę, - Nie mogę tak zostawić tych kości.
- Kości nie zając, nie uciekną - uśmiecha się.
Bones po dłuższej namowie zgadza się.
- No to gdzie idziemy ?? - pyta wsiadając do samochodu.
- No nie wiem, przecież Ty mówiłeś, że jest tyle ciekawych rzeczy do robienia.
- Bones nie pomagasz mi - patrzy na nią krzywym okiem.
- Ok, ok. Już jestem cicho.
- Może plaża, jezioro..- marzy
- Booth!!
- No co nie podoba Ci się pomysł?? - zdziwiony.
- Może być, ale te Twoje marzenia. Może jeszcze jakieś.... - nie dokańcza.
- O Boshe pomarzyć nie można.
- Można, można. Ale jeśli chcesz zaspokoić swoją potrzebę seksualną, to chyba marzenia w tym nic nie pomogą. - Booth patrzy na nią z pogardą. - Ok! Booth wiem, że jak wchodzimy na sprawy intymne to się zamykasz momentalnie. Ale zachowujesz się jak szczeniak, który jeszcze nie wie jak?? co?? i gdzie??
- Bones!! - zawstydzony odzywa się.
- No co Booth, taka jest prawda. Jeżeli ja mam potrzebę to.... - przerywa jej Booth.
- Bones, nie musimy o tym rozmawiać i nie zachowuje się jak szczeniak!! A jeśli chodzi o moje potrzeby to są zaspokojone. - uśmiecha się.
- Ok nie musimy - spogląda przez okno.
Po drodze nad jezioro wpadają po rzeczy niezbędne im na plaże i po przekąski. Kiedy dojeżdżają jest już godz. 18 więc tylko rozkładają kocyk w zacisznym miejscu i się relaksują do momentu kiedy Booth wpada na pomysł.

Zuza_20

zuza - Hmmm..... Wciagająco... Kiedy cedek? Będą sceny od +18??

Ja czekam i walę głową w ściane, ale mi nie pomaga....
- Kiedy pojawi się następne opowiadanko?
- Czy ktoś ma jakis pomysł by skończyc moje cierpienia?
- Kto napiszę za mnie referat z techniki?
- Kiedy Piegża (bogini +18) coś napisze?
- Ile mozna czekac? Wiecznośc to naprawde o wiele za duuuzo czasu

Bea_przerwa_Alex

witam zuzę! opowieść o paryżu rozwinęła się do momentu ukrywania się tempe i bootha i odnalezienia ich przez dzieci... wiem, miałam to zakończyć, ale wena poszła sobie w pole, czasu brak... ale możesz być pewna, że zakończę to:) kiedyś na pewno:D
no i gratki dla reszty początkujących dziewczynek!

ocenił(a) serial na 8
kgadzinka

Zuza- Powiem szczerze, że takie sobie.
Masz ten sam problem co ja, piszemy mnóstwo dialogów, ale mało opisów.
To mnie strasznie martwi w moim przypadku, nie umiem pisać opisów, dlatego to opowiadanie co teraz pisze chcę, żeby miało więcej opisów, ale mi nie wychodzi ;((((.

umc__

Zapewniam w dalszej części jest więcej opisów ta cześć była dłuższa ale już mi sie nie chciało przepisywać całej, brak czasu i spać mi już sie chciało. W tym czy będą sceny erotyczne to poczekajcie, ale zapewniam że coś napisze.


Chyba się jeszcze nie przedstawiałam :)
Mam na imię Asia nie zuza, bo sie nie dało...ehhh. Wiosen mam 16, ucze się niestety. Jestem z małej miejscowości pod Radomiem :)To chyba na tyle, nie wiem co pisać bo, żę Bones lubie to chyba pewne.

Zuza_20

Do agusi i zuzy.
Babeczki, lachony, czy jak tam wolicie ja mam dla Was jedną małą radę od pana, który "wielkim pisarzem był". Nie wątpię, że uwielbiacie pochłaniać literaturę, ale jeśli chcecie, by Wasze opisy rozrastały się wokół dialogów, starajcie się czytać jeszcze więcej.
Ryszard Kapuściński powiedział kiedyś, że pisanie polega na czytaniu. Twierdził, że on, aby napisać jedną stronę musi przeczytać przynajmniej 150. Autorytety mają tę denerwującą właściwość, że miewają rację.

Mino

Witam ponownie. Jakimś cudem skończyłam następną cząstkę. Jeśli Was zainteresuje, będę kontynuować pisanie, o ile czas pozwoli. Proszę o opinie i sugestie. Wybaczcie ewentualne braki spowodowane pośpiechem. Miłego czytania. LG
________________________________________________________________
W poprzednich odcinkach
Rzecz mogłaby się wydarzyć w 4 sezonie serialu. Marca Hamiltona (inspirowanego pomysłem Andzi;)))) – czarny charakter, oraz kolegów Brennan ze studiów – Seana i Chrisa umieściłam już we wcześniejszym opowiadaniu „The Man In The River” (Zakończenie 3).

I – II. Doktor Brennan występuje przed komisją senacką. Powoli odtwarza przeszłe wydarzenia. Ona i Booth zeznawali podczas procesu Hamiltona, podczas gdy Cam i Hodgins badali nowe miejsce zbrodni. Odnaleźli tam zwłoki mężczyzny oraz jego rzeczy osobiste. Temperance zidentyfikowała ofiarę (Chrisa Catera) dzięki odciskowi pamiątkowego wisiorka, jaki posiadała tylko ona i jej dwaj koledzy ze studiów. Hodgins ustalił rodzaj broni, z jakiej zastrzelono Chrisa. Na proces Hamiltona, który wychowywał się wraz z Boothem, miał przyjechać brat Seeleya – Jared. Booth przeżywa tę rozprawę bardziej, niż pragnął to okazać. Chcąc uniknąć wizyty brata u siebie powiedział mu, iż mieszka z „narzeczoną”. Temperance, nie bez zgrzytów, zgodziła się pomóc Boothowi. Każde z nich inaczej odebrało feralną przeprowadzkę agenta, o czym opowiedzieli przyjaciołom w Instytucie.

III. Temperance i Cam odkryły, że ofiara zbrodni była przed śmiercią przetrzymywana i poddana torturom. W gabinecie dr Brennan niespodziewanie pojawił się Jared (bliźniak bliźniaka Piegży w wersji kowbojskiej;D) i zabrał antropolożkę na kolację. W tym czasie Booth czekał na nią w domu i zamartwiał się o jej bezpieczeństwo, o czym poinformował ją niewerbalnie, gdy wróciła.

IV. Tej nocy Temperance miała dość niepokojący sen, który był wynikiem specjalnego zamówienia babeczek tego forum, zwłaszcza wikusi, która uznała, że śledztwo musi się posuwać nie tylko konwencjonalnie;). Rano Brennan opowiedziała Boothowi o swej znajomości z ofiarą i nadal badała kości ofiary zbrodni. Jared przyszedł do Instytutu, aby zabrać Brennan na lunch i wykazując nadmierne zainteresowanie Angelą wywołał złość Hodginsa. Podczas posiłku Jared opowiedział B&B o swoich planach zawodowych, a następnie wypytywał „narzeczonych” sprawy osobiste. Booth zirytował się szczerością Brennan i wścibstwem brata.
_____________________________________________________

OCZYSZCZAJĄCA MOC PRAWDY - V. Wiwisekcja półprawd

Po ostatnich słowach Temperance, w sali, w której odbywały się posiedzenia komisji, zapadła cisza. Przerwał ją senator demokrata z Delawere - Thomas R. Carper. Zainteresowanie walczyło z jego profesjonalizmem, który podpowiadał mu, iż nie powinien interesować się życiem osobistym zeznającej kobiety. Bóg mu świadkiem, że próbował nie okazywać po sobie ciekawości. Odchrząknął i z nutą zawstydzenia zapytał. – Pani doktor, czy te niesnaski między panią i agentem Boothem nie wpłynęły na przebieg prowadzonego śledztwa i waszą ocenę sytuacji?
- Na litość boską - jęknął Larry Craig z Idaho, pełniący rolę funkcyjnego członka mniejszości z ramienia republikanów – czy musimy pytać o takie szczegóły?!? Podatnicy płacą za nasz czas i rozliczą nas podczas wyborów. – Sam był ciekaw dalszych wydarzeń, ale jego elektorat z północnego zachodu topniał po każdym kolejnym doniesieniu bulwarówek o prawdziwych, czy wymyślonych kochankach senatora. Decydujące słowo miała oczywiście przewodnicząca Feinstein, dlatego wszyscy mężczyźni siedzący po jej prawej i lewej stronie spojrzeli na Kaliforniję z wyczekiwaniem. Pani senator zwróciła się bezpośrednio do kongresmana Craiga i nie bez złośliwości stwierdziła. – O ile zdążył pan zauważyć, nie ma tu z nami pańskich wyborców ani żądnych sensacji pismaków, którzy uganiają się za panem na co dzień. Proszę nie tracić naszego cennego czasu na protesty wystosowywane z czystej przekory. – Przedstawiciel z Idaho spojrzał z urazą na przewodniczącą. Nie dlatego, że zganiła go jak niegrzeczne dziecko, ale dlatego, że przypomniała o jego kłopotach z „czwartą władzą”. Nie zważając na dąsy Craiga, Feinstein z wysokości pulpitu zwróciła się do antropolożki z uśmiechem. – Zatem... pani i ten agent... kłóciliście się prawda...? – Temperance była zawstydzona ciekawością pani chairmain i pozostałych senatorów. Dobrze, że Booth nie był obecny na tym przesłuchaniu, bo pewnie udusiłby się własnym krawatem, a już na pewno poczerwieniałyby mu uszy. Przyjmując pozę chłodnej profesjonalistki, Brennan powiedziała z przekonaniem. – Odrobinę polemizowaliśmy w drodze do domu Caterów. – I zastrzegła - nie padły z naszych ust żadne inwektywy. – Mina senator z Kaliforni wyrażała powątpiewanie. Gdyby nie piastowana przez nią wysoka funkcja publiczna, zapewne powiedziałaby sarkastycznie – „jasne złotko”.

- Zwariowałaś! – Krzyczał Booth doganiając Brennan tuż przy ich czarnym służbowym vanie
- Dlaczego dałaś się Jaredowi wmanewrować w zwierzenia? Co on sobie teraz o mnie pomyśli!?! Ha? – Temperance nie była specjalistką od autopsji męskiej psychiki, ale podejrzewała, że uraziła ego partnera. Wsiadając do auta myślała o tym, czy powinna przyznać się do popełnienia niedyskrecji, czy też iść w zaparte. Dotknięta brakiem wdzięczności, za bezinteresowną pomoc, ze strony agenta wybrała drugie wyjście i odparła siląc się na spokój.
- Uzna, że jesteś dobrym katolikiem, o to ci przecież chodziło, czyż nie? – Booth nie wydawał się jednak zadowolony. – On już jest podejrzliwy, a teraz będzie się jeszcze litował lub uzna, że jestem niespełna rozumu... – Sarkał mężczyzna wspominając minę, jaką miał jego brat, gdy go zostawiał w Royal Dinner.
- Przesadzasz Booth. Jared się o ciebie martwi. – Te słowa potwierdziły jego najgorsze obawy. JarHead się do niej uśmiechnął, a ona z miejsca zaczynała go bronić. Najpierw kłopoty z Marcem, a teraz jeszcze ten bezczelny pseudo-Teksańczyk. Dlaczego nie ma dajmy na to siostry, tylko tego... – Takie, nie do końca cenzuralne, myśli zaprzątały głowę kierowcy. Pasażerka zaś zastanawiała się, jak wygląda wdowa po Chrisie i jak przyjmie ona smutne wieści.

Dana Cater – niska zielonooka blondynka – wieść o morderstwie męża przyjęła wybuchem spontanicznej histerii, ale gdy już doszła do siebie, starała się być pomocna i rzeczowa. Jedno było pewne od pierwszego rzutu okiem – gospodyni nie wyglądała na morderczynię, o ile oczywiście istniałoby coś takiego jak niezawodny profil jednostki o morderczych skłonnościach. Brennan niemal przez całą wizytę ściskała drżącą dłoń nieszczęsnej wdowy. Dana obawiała się o przyszłość swoją i dwojga dzieci w wieku przedszkolnym. Chris wykładał na kilku uczelniach i wydawał publikacje, ale jego owiane mgłą tajemnicy inwestycje stanowiły dla żony wielką niewiadomą. Przez ostatnie miesiące uspokajał zaniepokojoną połowicę łaskawymi frazesami i ostatecznie kobieta nie miała jasnego obrazu, co do własnej sytuacji finansowej.
Dwa tygodnie temu doktor Cater spakował niewielką torbę podróżną i wyjechał. Wybierał się na pięciodniową konferencję do Dartmouth College w Hanover (New Hampshire). Mężczyzna odczuwał nieuzasadniony lęk przed lataniem, dlatego zawsze podróżował koleją lub, w obrębie wschodniego wybrzeża, samochodem. Tym razem miał jechać pociągiem, bo oddał swój wóz w do generalnego przeglądu. Początkowo Dana nie przejmowała się, że mąż nie dzwonił do domu. Uznała, że jest zajęty i nie powinna mu przeszkadzać, ale w dzień zakończenia konferencji zaczęła szukać Chrisa i dowiedziała się, że mąż nie uczestniczył w sympozjum, a nawet nie dotarł do Hanover. Wówczas zgłosiła jego zaginięcie, obdzwoniła rodzinę i znajomych, ale niczego nie zdołała się dowiedzieć. Od tygodnia czekała na jakąkolwiek wiadomość. Nie była zwolenniczką tezy, że brak wieści jest pozytywną nowiną. Ostatnio zaczęła odbierać dziwne telefony od agenta ubezpieczeniowego oraz mężczyzny, który łamaną angielszczyzną pytał ją, gdzie się podział jej mąż, bo ma do niego sprawę nie cierpiącą zwłoki. Na szczęście dzięki temu, że Caterowie posiadają telefon wyświetlający numer osoby dzwoniącej, wdowie udało się zapisać namiary interesantów. Dana nie potrafiła powiedzieć, czy jej mąż miał wrogów. Chris nie zapraszał do domu znajomych, z kolegami z pracy spotykał się poza domem i niechętnie dzielił się z żoną problemami. Pamiętała tylko, że kilka dni przed zaginięciem mąż kłócił się przez telefon z mężczyzną. Podsłuchująca rozmowę Dana zdołała zrozumieć jedynie, że rozmówca – niejaki Green – obwiniał Chrisa o kłopoty zdrowotne swojej siostry.
Brennan zrobiło się żal osamotnionej kobiety. Mąż trzymał ją pod kloszem, izolując od problemów i swojego życia zawodowego, ograniczając jej zadania do prowadzenia domu i wychowywania synów. Temperance podobał się gustownie urządzony dom Caterów i nienagannie prowadzony przez Danę ogród. Z fotografii ustawionych w salonie na kominku spoglądał uśmiechnięty Chris w otoczeniu dwóch jasnowłosych chłopców. Brennan pochwaliła wystrój domu, aby choć trochę pocieszyć gospodynię. Stwierdziła też, wskazując na zdjęcia, że pięknych dochowała się synów. Wdowa na krótko rozpogodziła się, a Booth przesłał partnerce spojrzenie pełne aprobaty. Kobieta nie byłaby jednak sobą, gdyby nie uczyniła niestosownej uwagi. Temperance zauważyła, że na sofie w salonie leżał tom baśni braci Grimm. Pani naukowiec przestrzegła matkę, że nie powinna czytać dzieciom niektórych baśni. Booth zgromił ją spojrzeniem, ale nie odezwał się. Zapytał jedynie, czy Chris zabrał ze sobą z domu jakieś książki. Na to niestety wdowa również nie potrafiła dać wiążącej odpowiedzi. Pożegnali panią Cater i obiecali, że będą w kontakcie. Prosili ją też o poinformowanie Bootha, gdyby stało się coś odbiegającego od normy. Brennan uścisnęła gospodynię na pożegnanie i zapytała, czy Chris w ostatnim czasie się nawrócił i czy nosił jakąś biżuterię poza srebrną pamiątkową zawieszką TNU. Wdowa zaprzeczyła. Na odchodnym Dana powiedziała ze smutkiem.
– Nie dajcie się zwieść pozorom. Chris był dobrym ojcem i mężem. – Następnie zwróciła się do markotnej Temperance i ściskając dłoń antropolożki spojrzała jej błagająco w oczy. – Pani wie, że on był prawym człowiekiem... – Brennan nie bardzo wiedziała, jak zachować się w tej sytuacji i odparła tylko krzepiąco. – Chris, którego znałam zasługiwał na szacunek.

Wsiadając do vana Booth zadzwonił do techników, by przesłali mu dane mężczyzn, którzy nagabywali telefonicznie panią Cater, a po zakończeniu rozmowy zagadnął dość opryskliwie.
- Bones, co miały u licha znaczyć te uwagi na temat bajek dla dzieci? Kobieta jest kłębkiem nerwów, a ty jej jeszcze dodatkowo robisz wodę z mózgu! – Brennan nie rozumiała, jak jej sugestia miała wpłynąć na konsystencję jakiegokolwiek organu wewnętrznego ich rozmówczyni. Uznała, że agent nadal gniewa się na nią, że podczas lunchu z Jaredem rzuciła cień wątpliwości na zdolności śledczego w zakresie uwodzenia. Trudno, niech się gniewa, jeśli koniecznie musi, ale kładzenie na stosie jej profesjonalizmu, to już przesada.
- Booth, ta kobieta ma zbyt wiele problemów, by dodawać do tego jeszcze kłopoty emocjonalne dzieci. – Booth spoglądał na nią nie mogąc zrozumieć. – Bajka zwichruje chłopców psychikę? – Zakpił i uśmiechnął się sardonicznie.
– Nie bajka tylko baśń i zważ, że Czerwony Kapturek nie na darmo był czerwony, a książę nie przypadkiem mierzył pantofelek „wielu partnerkom”, nim włożył go na stopę Kopciuszka – mówiła Brennan podkreślając dwuznacznie wyrażenie „wielu partnerkom”. Mężczyzna wyglądał na zniecierpliwionego niedopowiedzeniami i zapytał.
- Mierzył buty, no i co w tym niepedagogicznego? – Brennan cierpliwie zniżyła głos i wyrecytowała. – Możesz myśleć, co chcesz, ale antropologiczny przekaz baśni jest dla mnie czytelny. Śpiąca Królewna nie zasnęła, bo była niewyspana, ale dlatego, że ukłuła się do krwi wrzecionem... – tu zawiesiła głos, a dla lepszego efektu spojrzała mężczyźnie w oczy i dodała -... o fallicznym kształcie. – Agent zamrugał z niedowierzaniem i umknął spojrzeniem skupiając się na prowadzeniu samochodu. Po chwili chcąc potwierdzić swe obawy zapytał jeszcze niepewnie.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że Królewna Śnieżka i... tamtych siedmiu*...? – Pytanie zaś zakończył uroczym chrząknięciem.
- Nie! To akurat nie! – Bones zaśmiała się do swoich myśli – ale pozostałych aluzji nie powinno się ignorować. – Agent rozważył coś w myślach i rzekł w końcu pojednawczo.
- Miałaś rację zwracając uwagę matki na tę sprawę... hm... ciekawe, co Rebeka czyta Parkerowi?
- Masz rację, że miałam rację. – Podsumowała zadowolona małym zwycięstwem kobieta.

W biurze Bootha w J.E. Hoovers Building na Pennsylvania Avenue agent przejrzał kolejny raz akta sprawy i podzielił się z siedzącą na biurku partnerką swoimi podejrzeniami.
– Okazuje się, że świątobliwy w oczach małżonki Chris przepuścił wszystkie oszczędności na giełdzie. Edukacja jego synów, a nawet hipoteka domu są poważnie zagrożone. – Pracownik FBI głośno wyrażał swe wątpliwości stylizując wypowiedź na przemowę prezentera „Randki w ciemno”. – Mamy, zatem do przesłuchania trzech kandydatów, Bones. Kandydat numer jeden to agent ubezpieczeniowy Caterów - Harry Bright – cwany i śliski jak piskorz. – Brennan przyjrzała się zdjęciu „jedynki” bez przekonania. – Kandydat numer dwa – Damon Green - to niezadowolony i kłótliwy braciszek panny Macy, która kilka miesięcy temu zrezygnowała ze wspólnej publikacji z Caterem. Hm... sprawa ma pewnie drugie dno... – Mówiąc to, podał kobiecie zdjęcie Greena, dobrze znanego policji ze sporego temperamentu okazywanego podczas bójek barowych i niszczenia własności prywatnej. – Temperance przyjrzała się fotografii „dwójki” z zainteresowaniem. – I w końcu – ciągnął Booth – kandydat numer trzy, ten od łamanej angielszczyzny, to Władimir Miliszenko – urodzony na Ukrainie „przedsiębiorca” zwany pieszczotliwie w półświatku Szalonym Iwanem**. - Booth przekartkował spore akta Miliszenki i wyliczył pokaźną listę przewinień.
– Którego kandydata wybrać na popołudniowe randes vous do pokoju przesłuchań? – Zapytał w końcu z uśmiechem.
- Cóż... – odrzekła Bones po krótkim namyśle - AK-47, czyli Kałasznikow i znaleziony w rzeczach Chrisa krzyżyk o ośmiu końcach***. Porozmawiajmy najpierw z panem Iwanem.
- Ho, ho, dobry strzał Bones, sam nie wybrałbym lepiej – odparł pogodnie mężczyzna. Zdawał się nie pamiętać, że jeszcze parę godzin temu, sugerował, iż Brennan zwariowała.
- Czy pozwolisz mi wreszcie udowodnić, że potrafię samodzielnie i skutecznie przesłuchać świadka? – Spytała antropolożka niewinnie wykorzystując dobry nastrój agenta.
- No, nie wiem – zaczął surowo, ale psotne ogniki tańczyły w jego oczach. Teraz wyglądał jak specjalizujący się w intrygach i manipulacji Jared. – Może się zgodzę, w zamian za obietnicę, że będziesz grzeczna i... – tu zawiesił głos, by utrzymać Brennan jeszcze chwilę w niepewności -... twój wspaniały makaron z serem na kolację.
- Umowa stoi – zgodziła się kobieta i uścisnęła z satysfakcją prawicę „narzeczonego”. Handel z nim nie należał do najłatwiejszych, ale ostatecznie i tak musieli zjeść kolację, a pojęcie grzeczności, podobnie jak wiele innych kategorii, jest względne.
________________________________________________________
*Bracia Grimm tego nie sugerowali, ale Andrzej Sapkowski bawiąc się baśniową konwencją ochoczo przyklasnął takiej możliwości. Zerknijcie do opowiadania „Miniejsze zło” z tomu „Ostatnie życzenie”;). Seksualne podteksty w poszczególnych baśniach nie są moją nadinterpretacją, czy wymysłem. Zainteresowanych zagadnieniem odsyłam do arcyciekawej pozycji Brunona Bettelheima, pt. „Cudowne i pożyteczne: O znaczeniach i wartościach baśni”. Zdaniem freudyzującego autora, który dokonuje psychologicznej interpretacji tekstów baśni, utwory te oswajają dzieci ze światem dorosłych i są narzędziem samopoznania.

** Tom Clancy w powieści "Polowanie na Czerwony Październik" z 1984 roku nazwał tym mianem manewr łodzi podwodnej polegający na nagłym zwrocie w celu wykrycia, czy śladem jednostki nie płynie przyczajony wróg.

*** Krzyż o ośmiu końcach – krzyż prawosławny in. ortodoksyjny. W przeciwieństwie do zwykłego krzyża łacińskiego (z jedną belką na osi wertykalnej), posiada trzy belki poprzeczne – krótką górną, środkową i dolną z opuszczonym jednym końcem. Przykładowa fotka: http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:OrthodoxCross.svg

ocenił(a) serial na 8
_LG_

LG - Ty jak coś napiszesz to aż dech zapiera :)opowiadanko podoba mi się baaardzo :) oczywiście czekam na kolejne części i oby było ich jak najwięcej :)

gainka

zaciekawiłaś mnie tymi baśniami, muszę to koniecznie sprawdzić:D:D:D

kgadzinka

Zdziwisz się kqadzinko zapewne;) Symbolika przedmiotów, kolorów i miejsc... Mnie też początkowo zamurowało, ale Freud to Freud. Bywał odrobinkę monotematyczny, co mnie oczywiście nie przeszkadza:D

ocenił(a) serial na 8
gainka

Lg genialnie, ale tego duużo było do czytania ;D

_LG_

Witam ponownie.
ja też witam!

Jakimś cudem skończyłam następną cząstkę.
cudowna ta cząsteczka :)

Jeśli Was zainteresuje, będę kontynuować pisanie, o ile czas pozwoli.
zainteresowało, kontynuuj, czas na pewno pozwoli, jak poprosisz ;)

Proszę o opinie i sugestie.
opinia: fajne!
sugestia: więcej Sama Wiesz Czego ;)))

Wybaczcie ewentualne braki spowodowane pośpiechem.
wybaczamy, bo braków brak! ;)

Miłego czytania.
dzięki!

:DDD

piegza

Będzie więcej Same Wiecie Czego, ale po Bożemu;)))) po ślubie z Same Zobaczycie Kim;))))
Piegża powinnaś być recenzentem... Oby takich recenzentów jak Ty było więcej;)

_LG_

a kimże będzie Ten, Którego Imienia Nie Chcesz Wymienić???? bo mnie to strasznie ciekawi!!!!!!!!!

kgadzinka

Mogę wymienić nazwisko;) Przypomnę tylko, że w I. pytano Brennan o szwagra Bootha. Zatem drugi Booth będzie mężem...

ocenił(a) serial na 9
_LG_

I dlaczego czuję, że jakaś przewrotność każe ci wydać za mąż Brennan nie za tego Bootha co byśmy chcieli :D
A cząstka bardzo mi się podobała, zwłaszcza scena w biurze Bootha- eg mnie bardzo "Bonesowa"

Milva89

Muszę nad sobą popracować, skoro moja przewrotność staje się przewidywalna:D. Macie rację, korci mnie by zamieszać. Teraz makiawelicznym zdaje się każde wyjście;)))

ocenił(a) serial na 8
_LG_

A to dla hm? Wszystkich <69 ;****.

Dzień zapowiadał się wspaniale, dziś była niedziela, pierwszy spacer rodzinny.
Była 4 nad ranem Gaby się obudziła, Tempe wstała nakarmiła ją i położyła z powrotem do łóżka.
Wtuliła się mocno do Booth`a, ponieważ dni w Kwietniu były chłodnawe.
Rano obudził ich dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewali czyli na ich terenie pojawił się
nieproszony gość.
- Tempe otworzysz?- Spojrzał na nią tak miło, że sama w to nie mogła uwierzyć.
- Zobacz jak ja wyglądam, idź i otwórz pewnie do Ciebie.
- Ja się nikogo nie spodziewam, ale otworzę.
Booth zwlekł się z łóżka, powolnym krokiem zatoczył się do łazienki gdzie ubrał na siebie pierwszą
koszulę z wieszaka. Umył zęby, przeczesał włosy i popsikał się perfumami, dopiero po tym zszedł na dół.
- Dzień dobry zastałem Dr.Brennan?
- Tak, proszę wejść.
- Tempe do Ciebie.
- Zaraz zejdę. Chodź tu i przebież Gaby.
- Tempe, ale ja.. Proszę chwileczkę poczekać.
Booth wszedł na górę do Bones i przekomarzał się z nią, że nie zmieni pampersa Gaby bo nie umie.
W końcu po namowach Tempe zrobił to o co go prosiła.
Minęło kilkanaście minut, pan z paczką mógł na schodach ujrzeć smukłą, ładnie ubraną i uczesana postać,
to była Temperance Brennan, która po porodzie wyglądała lepiej niż niektóre modelki.
Matki po porodzie są zazwyczaj otyłe i mają niekształtne części ciała, a Tempe to przeciwność tych wszystkich
plotek, które chodzą o tych kobietach.
- Dzień dobry paczka dla Pani.
- Co to jest ?
- Polecony z Hiszpanii.
- Hiszpanii?
- Tak. Tutaj proszę pokwitować.
- Już.
- W porządku, miłej niedzieli. Do widzenia.
- Dowiedzenia.
Brennan zaniosła paczkę do pracowni i wróciła do jadalni. Przygotowała śniadanie dla siebie i narzeczonego,
po czym poszła na górę by się ubrać na spacer. Ciekawiła ją paczka, którą dostała, co może w niej być postanowiła, że ją otworzy. Próbowała odkleić taśmy, które nie pozwalały na otwarcie paczki.
Jednak sama nie dała sobie z nimi rady. Z prośbą o pomoc zwróciła się do ukochanego,
który bez problemu otworzył jej tą przesyłkę, w niej znajdował się list, czaszka, żebra i kilka innych kości.
- Kochanie zaś ktoś nam zepsuł weekend.
- Nie. Niech stoi w pokoju, zajmę się tym w poniedziałek. Dzisiejszy dzień jest poświęcony dla nas i małej.
- Przeczytaj tylko list, może to coś ważnego.
- To jakiś psychol. Nic nie czytam, Chcesz to ty to zrób.
Wyszła zdenerwowana z pokoju, powędrowała do salonu gdzie usiadła na kanapie.
Zadzwonił telefon, który odebrała i usłyszała mocny męski głos.
Wystraszyła się, że to będzie ten psychopata... -Nie pomyliła się.
- Nie zadzieraj ze mną suko! I tak Cię zabiję, a to twoje dziecko będzie pierwsze!
Nie mogła wymówić ani słowa, była przerażona, płakała. To co usłyszała zbiło jej serce z rytmu bicia.
- Co się stało ?
- Booth ten, ten..
- Co Tempe co ?
- Ten facet co do mnie strzelał dzwonił.- Płakała tak, że ledwo można było zrozumieć to co mówi.
- Co powiedział sukinsyn?
- Że zabije mnie, ale wpierw zabije naszą malutką Gabrielle.
- Nie płacz kochanie, dorwiemy go. Nie płacz już, wszystko będzie dobrze, przytul się.
Booth nie wiedział co powiedzieć, sam się bał o życie Temperance i Gabrielle.
Zadzwonił do FBI i poprosił o ochronę dla swojej rodziny, szef oczywiście wypytał Booth`a o co chodzi,
Seleey wszystko wyjaśnił, w końcu wysłano jednostkę pod ich dom.
Temperance nie mogła usiedzieć w miejscu to chodziła na górę zobaczyć czy u Gaby wszystko w porządku,
to sprawdzała czy alarm działa, była cała roztrzęsiona. Na jej twarzy można było zobaczyć smutek, w takim
stanie nie była już naprawdę długo. Po kilku może kilkunastu minutach znów zadzwonił telefon, tym
razem odebrał Booth, ponieważ Tempe zajęła się kośćmi które dostała w paczce.
- Halo ?
- Gdzie twoja żonka?
- Dorwę Cię skurwielu, ale jak to się stanie to nie chciał bym być w twojej skórze.
- To się nie stanie, ja zabiję twoją rodzinę, będziesz cierpiał, błagał o to, żebym tego nie robił!
Booth zaczął niemiłosiernie przeklinać na Mike`a, jeśli to był on. Był tak zdenerwowany,że w momencie
zrobił się cały czerwony na twarzy. Niestety spacer na który mieli iść został odwołany,
z obawy na zdrowie Temperance i ich dziecka.

umc__

widzę że próbujesz opisów i bardzo mnie to cieszy:) zobaczysz za jakiś czas będzie ci to coraz łatwiej przychodziło:)

kgadzinka

AguŚ robisz postępy. Cieszę się.

Mino

Witam Drodzy forumowicze:)
Od jakiegoś czasu doglądam Waszych wpisów. Już dłużej już nie chce tylko doglądać, ale chciałabym też zacząć uczestniczyć:)
Za błędy przepraszam, w końcu nie bez powodu "się germanizuje";)
Cieplutko pozdrawiam.


Spróbuje jeśli pozwolicie;) też dodać coś (mam nadzieję) ciekawego!

Natalqm

Wiosenne zawirowania cz. 1


Za oknem świat budził się do życia po długim zimowym śnie. Słońce subtelnie wpadało do jej sypialni. Jeszcze czuła zapach nocy. Gdzieś w powietrzu unosiła się słodka aura zapachu wczorajszej kolacji. Cały czas podświadomie zastanawiała się nad zdarzeniami ostatnich miesięcy. Długo nie mogła zasnąć. Miała wrażenie że cały czas jakiś głos w jej głowie podszeptuje te głupie pytania. Tak jak każdy w zaciszu ogniska domowego była zwykłym człowiekiem. Potrafiła płakać z bólu ale również z bezsilności, płakać ze śmiechu ale również i przez łzy. Wczoraj sama nie wiedziała co się stało. Po powrocie do domu usiadła na kanapie i cichy głosik znów dał znać o sobie. A potem świat na parę minut rozpędził się nieoczekiwanie. Dr. Brennan zaczęła śmiać się, śmiech jej był dziwny. Głośny lecz bezdźwięczny, długi jednak wydawało się iż trwał zaledwie pół sekundy. Tuż po tym teatrze histerycznego wybuchu był szloch. Miała wrażenie że znowu staje się pierwszoplanowym aktorem w filmie dokumentalnym „Zycie Brennan”. Płacz nie był bezdźwięczny ani krótki. Był to prawdziwy wybuch emocji, które nawarstwiały się . Zbyt długo dusiła w sobie emocje, szale goryczy przelała wiadomość o Booth’ie…



Parę dni wcześniej…


Maj przyszedł niespodziewanie. Temperance miał wrażenie jakby tego roku tuż po marcu nastąpił od razu maj. Gdzieś uciekł jej kwiecień. Jednak nadmiar pracy nie pozwolił dostrzec cudownych zmian na dworze. Stojąc w oknie swojego gabinetu zastanawiała się jak to możliwe, jeszcze „parę” dni temu patrząc za okno widziała cudowną , białą pierzynę otulającą miasto. Rozglądając się miała wrażenie jakby tej nocy ktoś złożył świąteczne dekoracje, a śnieg zmył jak brud z posadzki. Jej rozważania przerwał ktoś stojący w drzwiach gabinetu. Czuła jego obecność. Niedawno „nabyty” instynkt podpowiadał iż ją obserwuje. Nie była zaskoczona kiedy odwracają się ujrzała Booth’a.
- Bones, musimy jechać.

Auto jak zwykle prowadził Booth. Jednak dziwna cisza jaka zagościła była uciążliwa. Bones bała się że partner obraził się za cos na nią. Jego twarz przybrała niespotykany dotąd wyraz. Przerażało ją to trochę, nie wiedziała co się dzieje. Jednak po chwili agent sam przerwał tą dziwna sytuację i jednocześnie ciszę która zakradła się do ich wymiaru.
- Bones, jedziemy za miasto. – Fala zimna przeszyła jego ciało. Nie wiedział czy i jak powinien jej powiedzieć. To co usłyszał było jak wyrok. Nigdy nie chciał zmian, a te same natrętnie wkradały się do jego życia. Sytuacja go przerosła.
- Wiesz coś więcej? – Próbowała choć nieudolnie podtrzymać temat.
-Niestety nie. – postanowił zostawić tą rozmowę na później. Wiedział że nie będzie ona ani krótka ani niestety przyjemna. Sam bał się swoich emocji, nad którymi niestety nie zawsze udaje mu się panować.

Dotarli w dziwne miejsce. Tuż za miastem była ogromna polana którą przełamały pojedyncze drzewa. W oddali widać było mały dom. Polana wyglądała jak wielki zaniedbany ogród. Booth prowadził ją w kierunku dużego drzewa które stało na skraju polany. Drzewo przerażało swoim majestatem. Takie wielkie a jednocześnie ubogie i smutne. Zbliżając się do ekipy FBI Brennan zauważyła ciało. W pierwszej chwili nie rozumiała powodu wezwania jej. Zgon chłopaka, a właściwie młodego mężczyzny nastąpił nie dłużej niż 5 dni temu.
- To ciało. Ono ma skórę. Nie pamiętasz ? nie ma kości nie ma Bones? –Chciała choć trochę rozluźnić napięcie. Jednak miała też nadzieję że Booth’owi przejdzie do czasu następnej sprawy do której autentycznie będzie potrzebna. Miała tez nadzieję że do tego czas wszystko będzie tak jak wczoraj kiedy widzieli się po raz ostatni.
-Niestety to nie wszystko- zaprowadził ją jakieś 50 metrów dalej. W zaroślach znajdowało się kolejne ciało. A raczej szczątki ciała.
- To kobieta, 20-25 lat. Jest tutaj od około 2 miesięcy … - kontynuowała
Booth nie przerywając starał się słuchać jej uważnie. Jego myśli jednak uparcie uciekały daleko.
-to nie przypadek … Booth, słyszysz …?
- Tak! Słucham Cię uważnie. Ciała znalazł fotograf. Okolica zachęciła go do małej sesji zdjęciowej. Musimy z nim porozmawiać.
-Tak ciała trzeba przetransportować do Jeffersonian. Te drzewo również, oczywiście zioła i trawy wokół szczątek też. – Odpowiedziała spokojnie
- Drzewo? Nie wiem kiedy przestanie mnie to dziwić.






Mino

A teraz....
Nastał czas....
Tego, co Tygryski lubią najbardziej...
Czyli...
WIELKI COME BACK LACHONARIUM RIDŻA FORRESTERA!!! (czy jak to się tam pisze;))
:D

Rokitka

Nie 3eba nas długo zapraszać;)

ocenił(a) serial na 8
_LG_

Dzięki za koment do opowiadania ;D a gdzie Beatka?

Mino

Co sądzicie o moich " Wiosennych zawirowaniach" ? :>

Natalqm

Mi sie podoba, czekam na cd
O co chodzi z Boothem, czyżby romans się szykuje??


Gdzie te sceny erotyczne czekam i czekam a tu nic.

ocenił(a) serial na 8
Zuza_20

Oo. Emily dziś ma urodziny ;D. Szkoda, że ona nie ma profilu, albo swojej strony właśnie ma swoja stronę internetową?

ocenił(a) serial na 9
Zuza_20

Zuza, są jeszcze trzy inne części "zakończenia". Scen mniej lub bardziej erotycznych tam pod dostatkiem.

A teraz moje wypociny.
Kto nie w temacie, niech poszuka sobie prologu.

Nietrudno było trafić na miejsce katastrofy. Choć od zdarzenia minęło kilka godzin w powietrzu nadal unosił się słup czarnego dymu. Przez środek pola biegła czarna ścieżka wypalonej ziemi. Na jej końcu znajdowały się szczątki samolotu.
- Angela- powiedziała Cam, zanim samochód zatrzymał sie-pojedziesz do Bostonu i poszukasz Brennan. Z Hodginsem i Zachiem zajmiemy się wszystkim...
- W trójkę?
- Nie, tu na miejscu będzie więcej techników. Ale wszystko stąd trafi do naszego instytutu. Bedzie dużo pracy...
Cam nawet nie zwróciła uwagi na nagłą bladość rysowniczki.
Gdy trzech naukowców wysiadło odjechała stamtąd najszybciej, jak tylko mogła.
- Właściwie dlaczego samolot rozbił się w połowie drogi?- Zapytał Zach uważnie rozglądając się wokół
- Może ci mają coś z tym wspólnego?- Odpowiedział Hodgins wskazując na dwóch mężczyzn w średnim wieku w kombinezonach FBI
- Co tu robi FBI?- Zapytała Cam, gdy podeszli do agentów.
- Pomagamy w identyfikacji. Nie bez powodu zresztą- szukamy naszego agenta wraz z transportowanym oskarżonym- Christianem Eaglesem.
- Przepraszam, ale nie usłyszałam nazwiska agenta- powiedziała Cam.
Agenci spojrzeli po sobie.
- Jesteście z Jefersonian?- Zapytał jeden z nich.
- Tak- odparli, a poziom zaniepokojenia wzrastał w niej coraz bardziej. Wystarczy, że martwią się o Brennan, a do tego jeszcze...
- Agnet specjalny Seeley Booth. Poleciał w zastępstwie agenta Douglasa I mówimy wam to tylko dlatego, że współpracował z instytutem.
- Współpracował?!- żachnęła się Cam.
- Szczerze mówiąc, wątpimy, by nasz kolega znalazł się wśród wąskiego grona ocalałych.
- Szukaliście chociaż w szpitalach?
- Wolimy najpierw...
- Cam, chodźmy już- Hodgins złapał doktor za łokieć i odprowadził w stronę samolotu, gdyż oczy doktor niebezpiecznie się zwęziły, a na twarzy miała wymalowaną minę typu: "Panie, co pan pieprzysz?!"

Tymczasem Angela była coraz bardziej roztrzęsiona Zajeżdżała właśnie pod trzeci- i ostatni- szpital do którego przywożono ofiary..
Z dusza na ramieniu podeszła do recepcji.
- Przepraszam, czy przywieziono tu Temperance Brennan? Jestem jej przyjaciółką.
- Juz sprawdzam. Panią Brennan przywieziono z tej katastrofy?
- Tak...
- Proszę czekac.
Angela czekała. Niecierpliwie, zmawiając wszystkie znane modlitwy.
- prosze pani...
- Tak?- Angela skupiła swój wzrok na pulchnej recepcjonistce.
- Przykro mi, pani Brennan nie ma wnaszym szpitalu...
Angeli pociemniało przed oczami.
- Sprawdzała pani w innych szpitalach?
- Tak...- Odpowiedziała słabo przytrzymując się biurka.
- Bardzo mi przykro... Dobrze sie pani czuje?
Stłumiony odgłos uderzenia o podłogę.
- Lekarz! Wezwijcie lekarza! Mamy tu omdlenie!

ocenił(a) serial na 8
Milva89

Fajnie, krótko, ale fajnie ;D Czemu tu tak mało postów przybywa?

Mino

Bones i Booth są nad jeziorem dla przypomnienia

- Bones dawaj woda jest cieplutka - Booth namawia Bones na wzięcie kąpieli
Brennan nie jest chętna, gdy Booth ją chlapał niby ciepłą wodą, jest na niego zdenerwowana po czym krzyczy na niego i każe mu przestać, lecz on udaje że tego nie słyszy. Po skoku do wody Booth cicho skrada się za Bones i bierze ją na ręce i biegnie w stronę jeziora.
- Booth nie!! - krzyczy, po chwili zostaje zanurzona w wodzie. - Oszalałeś, czy Tobie już doszczętnie odbiło - wypowiada te słowa zaraz bo wydostaniu się spod wody.
- No Bones uśmiechnij się. Sa powody do radości - argumentami Bootha była ciepła woda i Bones mokra w ubraniach stojąca w jeziorze. Ona po tych słowach i wybuchu śmichu Bootha wycisnąwszy wodę ze swojej bluzki skierowała się w stronę lądu z zamiarem wyjścia.
- Mi jakoś nie jest do śmiechu.
- Bones, przestań to tylko zabawa - łapie ją za rękę i ciągnie w stronę wody. Bones się odwraca, patrząc na niego z oburzeniem dodaje.
- Dla mnie to nie było śmieszne. Jestem cała mokra. - dodaje, także że żałuje, że tu przyszła i zgodziła się na jego durnowaty pomysł.
Booth patrząc na nią chwilę z pogardą po chwili się uśmiecha.
- Bones - lekko zniżonym głosem i piekielnym wzrokiem patrząc na nią dodaje - Girls Just Wanna Have Fun - po tych słowach Bones się
uśmiecha i chlapie Bootha, co oczywiście zostaje odwzajemnione.
Bones i Booth bawią się jak dzieci. Śmieją się, chlapią, wskakują na siebie. Zapomnieli o sytuacji, która miała miejsce przed chwilą. Zapomnieli też o tym co złe wydarzyło się w ostatnich dniach, byli bardzo zabawni, zrelaksowani. Tę dobrą zabawę przerwała Bones z małym pytaniem do Bootha
- Booth pamiętasz "Dirty Dancing"
- No pewnie,a dlaczego pytasz - pyta bardzo zdziwiony i w myślach zadaje sobie pytanie " o co chodzi z tym Dirty Dancing"
- Bo wiesz tam była taka fajna scena w wodzie. Jak Patrick Swayze ćwiczył z Jennifer Grey podnoszenie do góry. Pamiętasz - mówi podekscytowana - Może to głupie, ale zawsze marzyłam, aby tak zrobić.
- Pamiętam, pamiętam. Ale wiesz nie wiem czy Cię uniosę - wpada w śmiech.
- Wiesz co Booth!! - uderza Go w ramię - Ok nie było pytania. - lekko zawstydzona.
- Żartowałem tylko!! Ok pokaż na co Cię stać i skacz. - wyciąga ręce do góry i daje znak partnerce aby skoczyła.
Po kilku próbach i upadach udaje się Bones kilka sekund utrzymać na rękach Bootha na górze. Po czym spada do wody i wynurzając się z niej spogląda na swojego partnera zupełnie inaczej. Ich wzroki schodzą się i pod chwilą emocji Booth całuje Bones, ta niczemu się nie sprzeciwia. Całują się namiętnie. Kilkoro ludzi wiedzących ten piękny pocałunek uśmiechają się sami do siebie. Ktoś zagwizdał, to wywołało otrząśniecie się partnerów.
- Bones. Przepraszam, nie powinienem - oddala się trochę.
- Przestań, przecież to nie tylko Twoja wina.....


ocenił(a) serial na 8
Zuza_20

Fajnie, króciutko, ale fajnie. Tylko moim zdaniem za często pojawia się Bones i Booth użyj też Seleey czy Temperance..

Mino

Nie wiem jak się edytuje posty...ehhh

Postanowiłam dodać więcej opisów tak jak pisałyście, mi sie wydaje, że za ładnie to nie wyszło. Ale pocieszam się " nie od razu Kraków zbudowano" hehehhe
Życzę miłego czytania.