PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78159
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Niby wszystko jest jasne...
Motto tego tematu: GIRLS JUST WANNA HAVE FUN.
Tutaj znajdziesz opowiadanka, etiudy, szkice, eseje i scenariusze zainspirowane Bones. Dołącz do Nas – czytaj, pisz i komentuj.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Super opowiadanka! Zakręcona - pralka hmmm cudeńko. Daisy tez super :)

XXX

- Hej jak ćwiczenia?
- Dobrze. Zgłodniałem – uśmiecha się szeroko – dostanę coś do jedzenia? Gdzie Caroline, miała zostać?
- Nie za dużo pytań na raz? Jesteś niepoprawny – odwzajemnia uśmiech – ja tez jeszcze nie jadłam czekałam na Ciebie. Zaraz coś będzie. A Caroline musiała jechać załatwić parę spraw wróci na wieczór.
- A tak rano mówiła, że specjalnie zostaje…
- Pewnie się w międzyczasie czegoś dowiedziała
- Pewnie tak.
- Co będziemy robić do popołudnia?
- O popatrz, popatrz kogo to do nas niesie. Syn Marnotrawny…
- Kto? Parker? Co on marnotrawi?
- Bones… tak się mówi to taka postać z Pisma św.
- A co do tego ma Park?
- Witaj synu. Widzę, że zdecydowałeś wrócić do nas
- Tato a mogę zostać u Charliego jeszcze jeden dzień i noc albo dwa? Proszę…
- Parker tak nie wolno – mały spuszcza głowę – a co na to Charli i jego żona?
- On się zgodzili…
- Zrobimy tak – odezwała się Temp – ja pójdę do Charliego i porozmawiam z nimi dobrze? – spogląda na partnera
- Jasne zapytaj, może to nie taki głupi pomysł – czeka ich parę ciężkich dni więc może lepiej żeby mały tego nie oglądał – jak się zgodzą to pójdziesz ok.?
- Super!
Siedzieli w cieniu czekali na Temp. Po pół godzinie wraca.
- Zabierz trochę rzeczy i możesz iść. Tylko odwiedź nas o czasu do czasu
- Pewnie! – znika w domu
- Zgodzili się bez problemu. Są wakacje, może to dobrze pobawi się z innymi dziećmi. Ostatnio tylko z nami przebywał – mówi Bren
- Tak dobrze mu to zrobi. A poza tym jutro zaczyna się proces i lepiej żeby tam został.
- Dokładnie.
- Już – podchodzi do ojca ściska go potem do Temp – kocham Cię – oczy zaszły jej mgłą i już go nie było. Poszedł do swoich rówieśników.
- Ej Tempe co jest?
- Powiedział, że mnie kocha - rozpłakała się na dobre.
Czy to na pewno moja Tempe? Moja twarda Tempe? Która nigdy nie płacze? Ostatnio…
- Powiedział prawdę. Dzieci zawsze mówią prawdę…
- Położę się na chwilę
- Źle się czujesz? Coś jest nie tak? – pyta ze strachem
- Nie, nie po prostu jestem trochę zmęczona a wieczorem grill no i Ang mi dzisiaj nie popuści czuję to…
- Mogę Ci potowarzyszyć?
- Ale ja będę spać – uśmiecha się idąc z Seeleyem do sypialni




XXXI

FBI
- Tak panno Julian dr Brennan miała rację co do tej łodzi, mieszkania i samochodu. Jego zeznania podatkowe też są pozornie dobre. Ale prawda jest taka, że żyje ponad stan a nie ma żadnych kredytów. Nigdy bym nie pomyślał. Przecież on ja podobno kocha
- Zemsta, zazdrość to najstarsze motywy panie dyrektorze
- Tak ale Sully… nie mogę uwierzyć, po Boothie był najlepszym agentem.
- Cóż trzeba dopytać Orteza. Jak on nie potwierdzi to nie mamy mocnych argumentów na niego…
- Chodźmy

POKÓJ PRZESŁUCHAŃ
- Ortez mamy dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Możesz poprawić swoją sytuacje. Powiedz kto jest twoim informatorem w biurze – mówi Caroline
- Nie jestem kapusiem!
- Maluszek będzie z pewnością rozmowniejszy – dopowiada Cullen. Na twarzy Orteza pojawia się wściekłość
- Nadal nie chcesz z nami rozmawiać. To może te nazwiska ci coś powiedzą: Chan, La Paz, Curtiss wymieniać dalej? – pyta Cullen
- Sully …
- Głośniej proszę
- Tomy Sullivan – dalej potoczyło się już gładko.
Po godzinie mieli już wszystko co chcieli, wiedzieli już wszystko. To wystarczyło żeby uzyskać nakaz aresztowania. Popołudniu agent Sully siedział już w celi. Tam poczeka na rozprawę.

INSTYTUT
- Mam nadzieję, że Sully dzisiaj nie wpadnie na to żeby z nami się wybrać. W ogóle nie mogę się już doczekać kiedy on przystanie tu przychodzić. Działa mi na nerwy – stwierdza Cam
- Tak. A mamy coś dla niego w ogóle dzisiaj?
- Byłoby ale po co sobie dzień psuć – odpowiada Jack
- Jack nie możemy tak – Cam próbuje się do niego dodzwonić, żaden telefon nie odpowiada ani komórka ani w biurze – coś się dzieje nie mogę się do niego dodzwonić.
- Chcieliśmy, nie nasza wina, że nie odbiera – odpowiada Zack
- Hej 16:30 zbieramy się? – podchodzi do nich Angela.
- Tak a co ze Sweetem? – pyta szefowa – miał tu być o 16
- Pewnie go coś zatrzymało – Angela podejrzanie spogląda na nią. Coś się święci. Ale Cam i Sweets? No, no…
Do platformy podchodzą: Sweets, Cullen i Caroline.
- Idziemy? Czy macie coś jeszcze do roboty? – pyta Caroline
- Możemy iść. Mamy jeszcze wyniki dla agenta Sulla, ale on nie odpowiada.
- I już nie odpowie. Chodźmy opowiemy wszystko na miejscu, żeby się nie powtarzać.
- Co jest grane? – pyta Zack
- Powiemy przy kolacji, chodźcie.

Dwa w jednym :)

izalys

czytam i czytam:)
fajne opowiadanka:)
takie realne:)

BonesBooth

korzystajac z przerwy w zajeciach na Uniwerku:)
pozwolilam sobie wejsc na chwile na forum:)
izalys super opowiadanko:)
wnioskuje, ze i ty usmiercilas agenta Tima Sullivana??

ocenił(a) serial na 8
izalys

Ja się trochę gubię, kto co mówi;). Czysto scenariuszowe opowiadanka jakoś mnie nie pociągają, ale Twoje jest naprawdę fajne. Scena z Parkerem i Bones jest słodka ^__^.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

XXXII

Przyjechali, już wszystko było gotowe do grillowania. Przy ogniu kręcili się ich przyjaciele
- Temp steki muszą być wcześniej odpowiednio przyprawione inaczej nie będą dobrze wymarzone – cierpliwie tłumaczy Booth
Reszta wchodzi na taras.
- Dzień jak co dzień, u nich zawsze kłótnia goniła kłótnie
- Kłótnia nie może gonić – mówi Bren
- To taka przenośnia Bones. Cześć, już po pracy? O dzień dobry dyrektorze.
- Cześć Booth, witam dr Brennan. Jesteśmy Twoimi dłużnikami to dość częste ostatnio. Najpierw Mauerte teraz kret …
- Więc to jednak on?
- Tak, najpierw wkopał go Orteza potem sam się przyznał. Było tego więcej miałaś dobry pomysł – mówi Caroline
- O czym wy mówicie albo raczej o kim
- O krecie. Znaleźliśmy go
- Kto to? I skąd Ty o tym wiesz? – pyta Booth
- Sully – przyjaciele zamierają
- A ja poskładałam to wszystko w całość i wyszło co wyszło. Nie chciałam żeby to się tak skończyło.
- Musi pani jeszcze coś wiedzieć. Wyrok na Bootha wydał Sully nie Ortez. W zamian za informacje chciał żeby go zabili – powiedział Sweets
- Teraz obaj nie wyjdą z paki do końca życia. Jeszcze nie wiedzą, że Ty żyjesz. Ortez nadal myśli, że się wywinie – dodaje Caroline
To przeze mnie tak cierpiał. A co by było jakby umarł. Ja zadaje tylko ból – myśli. W tym momencie podchodzi do niej Seel i przytula, na ucho szepce:
- Nawet tak nie myśl – i wszystko inne przestaje być ważne rozumieją się bez słów, jak zawsze.
- Słuchajcie chciałam was przeprosić za wczoraj. Zachowałam się bardzo nie odpowiednio. I jest mi bardzo głupio. Nie chciałabym żeby to popsuło naszą przyjaźń.
- Kochana to my powinniśmy Cię przeprosić. Głupio wyszło – odpowiada Ang
- Po prostu zapomnijmy o tym ok.?
- Jasne – odpowiadają zgodnie.
Wieczór mija w miłej atmosferze. Wesoło spędzają ze sobą czas. Jest jak za dawnych czasów a nawet lepiej. W końcu Angela dopada Temp.
- No teraz już się nie wywiniesz. Opowiadaj
- Chodźmy na spacer – poszły w głąb parku, usiadły na ławeczce – Nawet nie wiesz jak mi tego brakowała. Tych naszych rozmów. Tam byłam sama. Wiem, że był Parker a potem i Booth. Ale ja miałam i mam tyle wątpliwości jeszcze. Tylko z tobą na ten temat rozmawiam…
- No to teraz jestem. Zacznij od początku skąd wzięło się maleństwo – uśmiecha się promiennie
- Wtedy ta kolacja z Sweetsem, ona nie zakończyła się w taksówce… Angela my wtedy… było tak cudownie. Potem ja się wycofałam, przestraszyłam się. Potem była strzelanina. Parę dni wyjętych z życiorysu i Parker, potem klinika, jego śpiączka, moja ciąża to było za dużo nawet jak dla mnie. Ang ja byłam wtedy taka bezsilna… już nigdy nie chcę się tak czuć. On się obudził w końcu i znowu było, jest dobrze. Jeden plus jest taki, że ja już wiem, że nie mogę, nie chcę i nie potrafię żyć bez niego. Jest całym moim światem. Ja… ja po prostu go kocham Ang. Kocham rozumiesz?
- Ja to wiem od bardzo dawna i cieszę się, że Ty tez już to wiesz – mały przytulaniec – tak bardzo się cieszę, że jesteście razem szczęśliwi. No i ty zostaniesz mamusią. Wybacza ale to jeszcze nie do końca do mnie dociera. O rany będę ciocią. Dodam, że najlepszą i strasznie je rozpieszczę. O kurcze…
Siedzą chwilę w milczeniu, cieszą się swoim towarzystwem.

jeszcze coś ode mnie :)

izalys

ja!!!
tego sie nie spodziewalam!!!
scena w parku slodka:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Jakby ktoś znalazł napisy do 20 docinak to będe dźwięczna za linka :)
Dzięki. może w pracy napiszę coś dalej to dodam wieczorkiem, późnym wieczorkiem:)

_LG_

''[...] nadzieja istnieje zawsze, do ostatniej chwili. Dlatego właśnie jest nadzieją. Nie możemy jej zobaczyć, ale ona jest dostatecznie blisko naszych twarzy, byśmy poczuli powiew poruszonego powietrza. Jest zawsze tuż obok i niekiedy udaje się nam ją schwytać i przytrzymać na tyle długo, by wygnała z nas piekło'' — Jonathan Carroll

NADZIEJA

Dzień za dniem. Godzina za godziną. Sekunda za sekundą. Czas mijał a Bones wyczekiwała jego powrotu. Jej umysł zaprzątał już tylko On. Pod koniec każdego dnia, gdy już rozsądek podpowiadał, że oto minął kolejny dzień a Seeley się nie pojawił, gdzieś w jej sercu zawsze tliła się nadzieja, że może jednak zaraz Booth stanie w drzwiach jej mieszkania, spojrzy na nią z tą samą głębią w oczach i uśmiechnie się. Tak samo było i dzisiejszego wieczora. Bones samotnie siedziała na kanapie z laptopem na kolanach próbując dokończyć rozdział swojej nowej książki. Rozdział, który próbowała dokończyć już od paru dni. Jej myśli jednak co kawałek wędrowały w kierunku jednej osoby. Brennan czuła się z tym trochę dziwnie, ale nie przeszkadzało jej to. Kiedyś nic nie mogło jej odciągnąć od pracy, była stanowcza i zdecydowana. Teraz też posiadała te cechy, ale miała jeszcze kogoś, kto wydobył z niej te wszystkie uczucia, które skrywała w sobie, tłumiła. Booth nauczył ją wielu rzeczy, pokazał jak cieszyć się z każdego kolejnego dnia, rozbudził miłość a Ona mu na to pozwoliła.
Brennan spojrzała na zegarek. Było nieprzyzwoicie późno.
- Gdyby widział to Seeley już dawno zostałabym siłą zaciągnięta do sypialni – powiedziała sama do siebie i wyłączyła laptopa. Była już bardzo śpiąca, ale przeciągnęła się i ruszyła w stronę łazienki, mimo późnej pory miała ochotę na gorącą kąpiel. Patrzyła jak strumień wody wpada do wanny, a para się unosi tworząc dziwne obłoczki. Wspomnienia od razu wypełniły jej umysł. Myślała o nim kiedy ciszę przerwał sygnał telefonu. Nie powinno jej to zdziwić, w końcu była znaną antropolog i bardzo często dzwoniono do niej w środku nocy z informacją o odkryciu jakiś szczątek, ale po raz pierwszy nawiedziło ją dziwne uczucie. Poczuła irracjonalny niepokój i szybko poszła do salonu by odebrać dzwoniącą Nokię.
- Brennan – powiedziała, ale w słuchawce była cisza – Halo? Co to za głupie żarty... - już miała się rozłączyć kiedy usłyszała jakieś trzaski i tak znajomy jej głos.
- Bones.. słyszysz mnie?... Jakieś zakłócenia.....
- Booth! To Ty?! Gdzie jesteś? - fala ulgi i szczęścia momentalnie ogarnęła jej zmęczone ciało.
- Tak dokładnie to sam nie wiem, ale gdzieś nad Waszyngtonem bo zaraz będziemy lądować....
- Na którym lotnisku, pojadę po Ciebie – przerwała mu antropolog.
- Temperance, spokojnie. Nie ma sensu żebyś przyjeżdżała bo ja sam nie wiem na którym lotnisku wylądujemy i czy to w ogóle będzie jakieś lotnisko.
- Ale...
- Bones. Posłuchaj mnie, za nim mnie stąd wypuszczą bym wreszcie mógł Cię uściskać muszą nas jeszcze przesłuchać i zrobić raport. Czekaj na mnie w mieszkaniu, dobrze? - powiedział Seeley.
- Booth.... Dobrze... Będę czekać.
- Prześpij się, bo naprawdę nie wiem o której przyjdę.
- Myślisz, że zasnę wiedząc że w każdej chwili możesz się pojawić?! - odparła i usłyszała jak jej partner się śmieje – Naprawdę uważasz, że to jest zabawne?
- Skądże, po prostu po raz pierwszy od kilku miesięcy usłyszałem jak podnosisz na mnie głos... I przyznam, że wciąż to lubię.
- Booth!! - skarciła go, ale sama też się uśmiechnęła i dodała łagodniej – Czekam. Kocham Cię...
- Ja też Cię kocham.

A jednak doktor Brennan nie udało się wygrać ze snem. Zasnęła na kanapie i też w takiej pozycji się obudziła. Ścisnęła powieki chcąc przyzwyczaić oczy do jasności jaką spodziewała się zastać w salonie, kiedy powitał ją błogi półmrok. Kotary w oknach były zasłonięte skutecznie blokując dostęp promieniom słonecznym . Przeciągnęła się na kanapie chcąc rozciągnąć każdy mięsień ciała kiedy do jej nozdrzy dotarł przyjemny zapach świeżo zaparzonej kawy.
- Dzień dobry Temperance – tak dobrze znany jej głos wywołał szybsze bicie serca w piersi Brennan. Głos, którego dawno nie słyszała, który sprawiał że cała drżała. Odwróciła się. Jej wzrok padł na postać siedzącą w fotelu z kubkiem w dłoni. Mimo, że nie widziała twarzy w panującym półmroku, doskonale wiedziała kto to.
- Booth – wyszeptała a mężczyzna siedzący w fotelu odstawił kubek i podszedł do niej. Klęknął przy sofie także teraz jego twarz była dokładnie na wysokości twarzy Brennan.
- Wróciłem.
- Wiem – odparła i mocno go przytuliła jakby miał go już nigdy nie wypuścić z objęć. On także odwzajemnił uścisk. Rozłąka jeszcze bardziej utwierdziła ich w przekonaniu, że nie mogą istnieć bez siebie. Jedno potrzebuje drugiego. Teraz, trwając w uścisku wreszcie czuli, że są razem.

--

Uporczywy dźwięk telefonu brutalnie przerwał spokojny sen Temperance. Uśmiechnęła się spodziewając zastać obok niej ukochaną osobę. Podniosła powieki i ogarnęło ją poczucie dezorientacji. Była w salonie, zapalone światło drażniło jej narząd wzroku a obok niej leżał laptop. Booth'a nigdzie nie było. Spojrzała na zegar wiszący na ścianie, jego wskazówki pokazywały trzecią nad ranem. Zatem to był tylko sen, nic nie znaczący sen... Wzięła głęboki oddech i podniosła swój telefon dzwoniący już od jakiś pięciu minut.
- Brennan.
- Przepraszam, że tak późno, ale to nie mogło czekać – głos w słuchawce należał do dyrektora FBI.
- Czy coś się stało? - zapytała zdenerwowana.
- Właśnie dostałem wiadomość od dowódcy agenta Booth'a...
- I?
- Agent Booth na ostatniej misji został poważnie ranny. Właśnie jest przetransportowywany do szpitala w D.C. Jego samolot właśnie wylądował – trzy krótkie zdania wypowiedziane przez Cullena sprawiły, że Temperance zastygła. To nie mogło dziać się naprawdę, nie mogło – Doktor Brennan, czy wszystko w porządku?
- Tak, zaraz tam przyjadę, ja... Zaraz będę – wydusiła Bones i rozłączyła się. Jej racjonalny umysł postawił sobie teraz za cel jak najszybsze dotarcie do szpitala.
Ulice Waszyngtonu tak nie przejezdne za dnia, teraz świeciły pustkami co umożliwiało Brennan sprawną i szybką jazdę. To co że złamała kilka przepisów i o mały włos nie zderzyła się z ciężarówką. Nic się nie liczyło, tylko Booth, tylko jej partner, tylko On.
Do szpitala wpadła jak burza i od razu skierowała się do kierownika. Nie wiedziała nawet czy Seeley został już przyjęty na oddział i jaki jest jego stan. Nerwowo krążyła przed gabinetem ordynatora kiedy ni stąd ni zowąd pojawili się jej przyjaciele. Na ich czele szła Angela, która gdy tylko zobaczyła Bones od razu podbiegła i mocno ją uściskała. Po chwili do kobiet dołączyli także Hodgins, Camille oraz Sweets.
- Sweety, wszystko dobrze? - zapytała Montenegro.
- Tak.. ale... skąd się.. jak? - tylko tyle była w stanie wydusić antropolog.
- Cullen zadzwonił do mnie, a ja powiadomiłam pozostałych. Pomyślałam, że pewnie już jesteś w szpitalu i przyda Ci się jakieś wsparcie – wyjaśniła doktor Saroyan.
- Dziękuję – odparł Bones.
- Czy coś wiadomo o stanie agenta Booth'a? - zapytał Sweets.
- Nic, nawet nie wiem czy Booth już jest w szpitalu. Kiedy Cullen do mnie zadzwonił, Seeley właśnie był tu przewożony z lotniska... - zaczęła wyjaśniać Bones lecz przerwało jej nadejście ordynatora.
- Rozumiem, że państwo w sprawie żołnierza, który właśnie do nas trafił – powiedział mężczyzna.
- Tak, to agent Seeley Booth. Co z nim? W jakim jest stanie? Czy to coś poważnego? - nerwowe pytania cisnęły się na usta zezulców, szybo jednak zamilkli widząc dłoń ordynatora podniesioną do góry w geście, by na chwilę przestali.
- Może po kolei, która z pań to doktor Temperance Brennan?
- To ja – Bones wystąpiła do przodu – Czy mógłby pan powiedzieć co się stało?
- Agent Booth został ranny w wyniku wybuchu miny pułapki...
- O Boże – szepnęła Angela i zakryła usta dłonią.
- Rozumiem, że to szok, ale szczęściem w nieszczęściu było to, że nie znajdował się on centralnie w miejscu wybuchu. Z informacji, które uzyskałem wynika że agent Booth był w konwoju, który jechał za samochodem pod którym wybuchł ładunek. Niestety siła eksplozji była tak duża, że samochód wypadł z drogi, a odłamki dotkliwie poraniły znajdujących się w nim żołnierzy.
- A ci z pierwszego konwoju? - zapytała nieśmiało Cam.
- Wszyscy zginęli na miejscu.
- Ale co z Booth'em? - zapytał Hodgins.
- Agent Booth ma złamaną prawą nogę oraz kilka żeber, wybity lewy bark oraz odłamki nadal tkwiące w ciele, których nie udało się wydostać lekarzom stacjonującym w kontyngencie. Był też obrzęk mózgu, ale znacznie zmalał i jest on już praktycznie uleczony – powiedział lekarz.
- Czy można go zobaczyć? - zapytała Bones.
- Przykro mi, ale to w tej chwili niemożliwe, pacjent przygotowywany jest do operacji.
- A jest przytomny?
- Nie, utrzymujemy go w stanie śpiączki farmakologicznej, by nie odczuwał bólu i by nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, które mogłyby spowodować, że odłamki się przemieszczą.
- Ale czy On z tego wyjdzie?
- Tak. Mogą być problemy z nogą, to dość poważne złamanie, ale myślę że rehabilitacja powinna wszystko naprawić. A teraz państwo wybaczą, ale pójdę przygotować się do operacji – powiedział lekarz i minął grupkę ludzi, którzy stali w milczeniu. Pierwsze napięcie minęło i teraz na ich twarzach widoczny był spokój. Jedyne Brennan wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. Zauważył to Sweets i szybko pomógł jej usiąść na jednym z foteli stojących w poczekalni.
- Doktor Brennan, czy wszystko dobrze?
- Tempe, co Ci jest? - zapytała Angela – Seeley z tego wyjdzie, słyszałaś co powiedział lekarz. Teraz musimy tylko poczekać aż operacja się skończy i będziesz go mogła zobaczyć. Słyszysz Brenn?
- Tak, ale...
- Jest w szoku – szepnął Słodki do pozostałych - To zrozumiałe w takich okolicznościach.
- Nie pozostaje nam nic innego jak czekać – powiedział Hodgins.
- Tylko czekać i mieć nadzieję, że Booth szybko wróci do zdrowia – dodała Cam – Już zaczynało mi brakować w Instytucie jego ciągłych uwag...
- I popędzania mnie - dodał Hodgins.
- I jego ciągłego ironizowania z mojego wieku – dorzucił Sweets.
- I jego uśmiechu – powiedziała Angela – Brenn, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Wiem – odparł antropolog i zamknęła oczy chcąc pozostać sama z myślami.

--

Sterylność szpitali, ich biel i wszechobecność bólu i cierpienia a z drugiej strony radości, zawsze dostarczały Brennan dziwnych uczuć. Zmierzając na salę, w której leżał Booth zastanawiała się w jakim stanie go zobaczy, jak bardzo zmienił go wyjazd.
Seeley był już po operacji, pogrążony nadal we śnie po silnej dawce eteru oraz środków uśmierzających ból. Bones weszła na salę i zatrzymała się w półkroku. Mrok jaki panował w pomieszczeniu starannie maskował bladość skóry agenta, który spał, a klatka piersiowa unosiła się rytmicznie. Jego prawa noga zakleszczona była w specjalistycznym, usztywniającym urządzeniu a skaleczenia i zadrapania zdobiły jego twarz.
Tempe podeszła do łóżka i usiadła obok na krześle. Po woli ujęła w dłonie bezwładną rękę Booth'a i przytuliła ją do policzka. Tak tęskniła za nim, oczekiwała go każdego dnia...
- Już dobrze, jesteś ze mną, z nami... - wyszeptała Bones i wstała by pocałować skroń Seeley'a.

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

suuper ;)

zakrencona_

Izalys i Charlotte - cudnie :)) Czekam na cdki :))

ocenił(a) serial na 10
_LG_

ja niestety nie napiszę nic aż do przyszłego poniedziałku najprawdopodobniej. mam testy <boi sie>.. gniewacie sie?

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Izalys i Charlotte-super!!!! czekam na cedeki!
Zakrencona testy mnie tez to czeka od nastepnrgo tygodnia!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

ha, widze że tu dużo gimnazjalistek. testy mam i ja :( więc niech ci co mogą piszą więcej bo musimy się troche odstresować!

zeet

Życze Wam Wszystkim Powodzenia :)) Ja jako że te trzy dni bd miała wolne to postaram się cos napisać ;p Mam nadzieje że moja koleżanka Wena mi na to pozwoli xd

ocenił(a) serial na 10
_LG_

XXXIII

- No kochani na mnie już czas, idę spać. Dziękuję za fajny wieczór. Jutro odprawa o 8:30 tylko mi nie zaspać – upomina Caroline
- Na mnie też już czas. Do zobaczenia jutro – żegna się Cullen
- To ja może poszukam dziewczyn, co? – mówi Cam – tak będzie lepiej – uśmiecha się
- Cam weź Temp bluzę, proszę – podaje jej bluzę
- Nie ma sprawy – znika w głębi ogrodu
- No chłopaki zostaliśmy sami, opowiadajcie co tu się działo jak nas nie było?
- Smutno było bez was. Nie miał nas kto rozśmieszać. Nie było głupich rozmów. Smutno po prostu było.
- Tak nie miałem kogo badać. Z innymi nie jest już tak jak z wami.
- Booth, był u nas parę razy Twój brat. Przyszedł w dniu strzelaniny w zasadzie zaraz po Twoim wyjściu. Chciał najpierw z tobą się zobaczyć. Potem szukał Brennan.
- To miał pecha… Jak przyjdzie to nadal mnie nie ma i Temp też
- Ok., wiesz co miałem Ci to zaraz po twoim powrocie z mieszkania dr Brennan powiedzieć ale Ty już nie wróciłeś. Nie wiem czy to jest ważne nadal ale …
- Nie wiem czy to ma sens… - odpowiada agent
- Nie przerywaj mu daj dokończyć. Mów Zack – ponagla Hogions
- Jak wyszedłeś z gabinetu ona nam wytłumaczyła dlaczego nie chciała z Tobą zamieszkać pozwól, że zacytuję: „Ja nie mogłam inaczej musicie mnie zrozumieć. Nie mogę narażać jego na niebezpieczeństwo”.
Boothowi pociemniało w oczach z wrażenie. Czy naprawdę tak powiedziała? Boże, ona naprawdę mnie kocha…
- Dzięki Zack, to nadal jest dla mnie ważne – w gardle rośnie mu gula ze wzruszenia – ok. a tak poza tym co u was? Widzę, że wasza miłość Jack kwitnie. Ty młody robisz postępy międzyludzkie, jestem pod wrażeniem. A tobie Słodki co jest, że nic się nie odzywasz. Nie usłyszałem od ciebie żadnego psychologicznego wywodu. To jest nienormalne
- Bo życie jest ciężkie…
- Ej chłopie nie jest tak źle. Przyjdzie i czas na ciebie. Zaraz, zaraz zakochałeś się? Nieszczęśliwie? No, no Słodki dałeś czadu. Znamy ją? Kto to jest?
- Nie ważne – robi kwaśną minę – to i tak nie ma sensu i przyszłości.
- Ja też tak kiedyś mówiłem i popatrz jestem mega szczęśliwy – pociesza go agent.
- Taaa, no cóż nikt nie mówił, że życie jest łatwe.
- Jeszcze po piwku? – pyta Jack


- Powiedz co się tu działo jak nas nie było. U was widać, że wszystko ok. Cam jakaś dziwna jest. Mam wrażenie, że się zakochała Sweets chodzi dziwnie milczący nie robi tych swoich wywodów psychologicznych. A Zack uczy się życia z tego co widzę… o idzie Cam do nas
- Siadaj, zostawiłaś ich w końcu?
- Tak Caroline poszła spać Cullen pojechał do domu. Więc ja przyszłam tutaj a to prezent od Booth – podaje jej bluzę – on bardzo o Ciebie dba. Szczęściara jesteś
- Wiem, mówiłyśmy o Tobie… podobno się zakochałaś
- Angela ja cię normalnie zatłukę – odpowiada Cam
- Słuchajcie idę po jakieś winko, dla ciebie mineralkę, i pogaworzymy sobie.
- Zack daje sobie radę sam? Czy zatrudniliście kogoś?
- Dobrze go wyszkoliłaś. Daje sobie rade. Nie mieliśmy też tyle spraw po tamtym wydarzeniu – wraca Angela – zamierzasz wrócić do pracy?
- Nie wiem, nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym rehabilitacja Bootha potrwa jeszcze jakieś 3 – 4 miesiące. Nie mam pojęcia co będzie dalej.
- Myślisz, że Zack dałby sobie radę sam? A może nawet jakiegoś asystenta mu dobierzemy?
- Tak Zack jest dobrze przygotowany do roli samodzielnego antropologa.
Siedzą i wesoło rozmawiają, opróżniły już dwie butelki wina. Jest coraz weselej
- Cam powiesz nam w końcu kto jest tym szczęśliwcem, którego pokochałaś? – nie daje za wygraną Ang.
- No właśnie nie daj się prosić…
- Dziewczyny to i tak nie ma sensu Sweets się mną nigdy nie zainteresuje – dziewczyny baranieją – upsss chyba z dużo wypiłam i powiedziałam.
- Cam, nie ma nic złego, że się ktoś komu podoba i chce od niego czegoś więcej – odpowiada Bren. Obie popatrzyły na nią ze zdumieniem – no co mówiłam, że zmienił mi się trochę światopogląd.
- Kochana trochę? A wracając do tematu Bren ma rację. Daj sobie czas i walcz o niego. Jeśli czujesz, że to, to czego chcesz. Wyślij mu parę subtelnych sygnałów i zobacz jak zareaguje
- Angela ma rację. popatrz mnie pomogła – mówi ze śmiechem – wiecie co dziewczyny wy już chyba macie dość jest już 3 czas do łóżek
- Tak – wstają Cam się trochę nogi uginają. Angela bierze ją pod ramie i idą w stronę domu.
- Cam nam odpłynęła, mam pomysł. Pomóż mi i otwórz drzwi.
- Ang co ty kombinujesz?
- Przecież możemy powiedzieć, że sama tam poszła. Szczęściu trzeba trochę pomóc.
- Angela daj spokój przecież ona ci rano nie daruje. Pomyśl o biednym doktorku…
- On też robi do niej słodkie oczęta,. Mówię ci jeszcze mi podziękuje. Otwórz drzwi.
Wchodzą po cichu do pokoju Sweetsa. Bren odchyla kołdrę. Angela kładzie Cam obok Sweetsa przykrywają ich i powoli się wycofują. Zamykając drzwi widzą jak doktorek przytula się do ich szefowej.
- A nie mówiłam, że szczęściu trzeba pomóc.
- I tak czuje, że nam się nieźle rano oberwie – chichoczą idąc do swoich pokoi.
- Bren cieszę się, że jesteście znowu z nami. Nawet nie wiesz jak bardzo – ściska mocno przyjaciółkę
- Ja tez się cieszę – odpowiada i idzie do swojego pokoju.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

kochani napisy do 20 odc
http://www.sendspace.pl/file/ggCdw57Z/
Pozdrawiam ciepło wszysdtkich gimnazjalistów:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

CD

XXXIV

- Angela wyglądasz dość interesująco – mówi Jack – długo siedziałyście?
- Poszłyśmy spać po 3. Cam już wstała? Bo nie wiem czy mam uciekać
- Nie widziałem jej jeszcze, wogóle nikt jeszcze nie wstał jest dopiero 7 mają jeszcze czas.
- Potrzebuje dużej dawki kofeiny…
- Ja też wchodzi – Booth ziewając – jak nocne pogaduchy?
- Fajne były ale krótkie musimy to powtórzyć – uśmiecha się – widziałeś Cam?
- Nie. Pewnie jeszcze śpi.
- A co ty tak o Cam się martwisz? – pyta zaciekawiony Jack – co narozrabiałyście?
- Oj nie pytaj. Jeżeli Bren miała racje to się źle dla nas skończy.
- A co Tempe ma wspólnego z tym? – pyta agent
- Jest tak samo winna jak ja
- Wcale nie, to był twój pomysł. Cam już wstała?
- Hej dziewczyny coście narozrabiały?
- My? Nic.. – odpowiada Temp – a właściwie to się okaże. Angela mówiłam jak to się skończy.
- Kochana proszę Cię uchroń mnie następnym razem przed takim pomysłem.
- O nie to ty ją prowadziłaś nie ja…
- A czy to moja wina, że ona spała i musiałam ja zanieść a, że jego pokój był najbliżej…
- Angela gdzie wyście zaniosły Cam???!!! – pytają przerażeni
Odpowiedziała im głucha cisza
- Ang a może śniadanie na tarasie?
- Świetny pomysł słodziutka…
- Dziewczyny!!!
- Jack ja się boję co one narobiły. Kto śpi najbliżej wejścia?
- Sweets!!! Ja to musze zobaczyć!
- Poczekaj na mnie
Po chwili wracają w ciężkim szoku po tym co zobaczyli.
- To teraz już wszystko wiemy, nawet w kim się doktorek zakochał, ale numer.
- Ale wiesz, że nasze panie mają przerypane?
- Oj mają, mają.
O 8 na śniadanie zaczęła schodzić się reszta. Na końcu wszedł Sweets z dziwnym uśmiechem na twarzy. A chwilę później wściekła Cam.
- Gdzie te wasze panie? – pyta Jacka i Bootha
- Jedzą śniadanie na tarasie.
- Czy ja mogę też tam dostać? Dzięki
Wychodzi na taras.
- Angela dr Brennan co ja mam z wami teraz zrobić?
- Nic. Powiedz jak było.
- Ang daj jej spokój niech ochłonie.
- Dziękuję za wyrozumiałość Bren – mówi z sarkazmem – jak ja mu spojrzę w oczy. Przecież…
- Spokojnie, czy powiedział coś niestosownego?
- Nie chyba nawet nie wiedział wyszłam jak jeszcze spał.
- No to ja nie widzę żadnego problemu – mówi Bren – prawda?
- Nie do końca… Booth z Jackiem poszli zobaczyć i chyba widzieli
- O nie ja tam nie wracam. Uduszę Was!
- Ja jestem w ciąży… więc będzie to podwójne morderstwo.
Wchodzi Zack
- Chodźcie już na odprawę…
- Ale jak coś powiecie to osobiście podpisze wasze zwolnienia – grozi Cam.

izalys

WOW dziewczyny niesamowite! ciągle mnie zadziwiacie! i było odrobinkę tragedii i tyleee romantyzmu... czekam niecierpliwie :)

P.S wie ktoś gdzie można ściągnąć odcinek 20 i 21 bo popsuł mi się program Vuze i nie mogę nic ściągnąć ;(

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Izalys wow- biedna Cam, a jaki Sweets zadowolony hehe. Czekam na cdk!

Nionia

wow Izalys Cam i Sweets swietne:)
zweifin oto linki:)
http://www.mininova.org/tor/2492303
http://www.mininova.org/tor/2495915
Download this torrent!
1 to odc 20 a 2 to 21 sciagnij z neta jakis program np bit cometa sciagnij torrenta i tyle:) milego ogladania
a tu napisy do odc 20 ale iwdze ze Izalys juz pisala:)

Tempe

Izalys wow Nionia ma racje:)
dziekuje za mile komentarze Izalys:)
Twoje opowiadanka tez sa cudne:)
a noc Com i Sweetsa to majstersztyk na d majsttersztykami:)
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Dzięki:)
A co do nocy to był tylko przytulaniec. Noc dopiero będzie hihihihi:)

Tempe

dzięki serdeczne Tempi juz zabieram sie do ściagania i oglądania :***

zweifn

Tempi widzę ze ściągamy z tej samej strony ;p

zweifn

ja tez:) zawsze sciagalam z megawarez.eu, ale tam trzeba czekac, bo daja z napisami, a wiecie, ze one nie ukazuja sie zaraz po emisji:(
oto link do najnowszego odcinka:)
http://www.mininova.org/tor/2509459
ja juz obejrzalam:)
polecam:)
na pyatnia i odpowiedzi,
dalam juz komentarz a propos tego odcinka:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Powstała kolejna część:)

XXXV

Wszyscy siedzą przy stole i słuchają w skupieniu pani prokurator
- Zaczniemy od dyrektora Cullena. Opowie o gangu co im zarzucamy jakie mamy dowody. Potem Angela powie o identyfikacji. Zack o narzędziu zbrodni. Hogins powiąże ich z miejscem zbrodni. Cam posumuje. A na koniec zaskoczymy ich i będzie zeznawał Booth. Wskażesz ich jako sprawców napaści na ciebie i uzupełnisz o wiadomości które pominie lub nie powie Cullena. I proces mamy wygrany.
- Oby to takie proste było – wzdycha Bren
Agent wcześniej nie załapał ale właśnie zdał sobie sprawę, że Caroline nie wymieniła Bones. Patrzy na nią zdezorientowany… i nie tylko on, reszta również zauważyła.
- Mam nadzieję, że się nie pogniewacie ale – patrzy na partnera – ja nie będę zeznawać, rozmawiałam wczoraj z Caroline i skoro ty będziesz zeznawał to ja nie muszę.
- To nie był mój pomysł, dodam. To dr Brennan do mnie wczoraj przyszła z tą informacją – wie, że to jest ważne dla Bootha.
Oczy palą agenta, nie jest w stanie nic powiedzieć ze wzruszenia. Teraz zdaje sobie dokładnie sprawę z tego jak bardzo Temp kocha jego i maleństwo. Bierze dłoń partnerki i całuje. Ten gest jest bardzo wymowny. Pozostali patrzą ze wzruszeniem na tą scenę.
- Czas się przygotować, za godzinę ruszamy. Miejmy nadzieję, że to się szybko skończy - mówi dyrektor – Booth ty pojedziesz ze mną. A pani zostaje w domu
- Dobrze
Rozchodzą się do swoich pokoi.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – pyta Seel
- To miała być niespodzianka. Właściwie to dawno wiedziałam, że nie chcę zeznawać. Musiałam tylko wiedzieć co na to panna Julian. Nie byłam pewna czy się na to zgodzi.
Podchodzi do niej i mocno ją przytula.
- Nie mamy teraz czasu na więcej, ale najchętniej pokazałbym ci jak bardzo Cię kocham.
- Seel, to, że mnie nie naciskałeś… wiem, że musiało cię to wiele kosztować… i jestem ci za to ogromnie wdzięczna, że dałeś mi wybór…
- Wybrałaś to co najlepsze…
- Wybrałam Ciebie i dziecko… nigdy tego nikomu nie powiedziałam. Kocham cię agencie Booth, kocham cię tak bardzo, że czasem sama się boję. Wiem też, że nie chcę i nie mogę Cię stracić. Nie wiem co nam przyniesie przyszłość. Wiem, że chcę resztę życia spędzić z Tobą, z Parkerem i z naszym dzieciątkiem. Jestem tego pewna, już jestem…
- I tak będzie. Do końca naszych dni tak będzie – całuje ją by wyrazić swoją miłość.

Czekają na Bootha przy samochodzie.
- Jesteś w końcu – niecierpliwi się Cam
- Słodki Ty zostajesz?
- Tak
- Zaopiekuj się nią dobra? Dzięki. Możemy jechać
- Jasne, że się nią zaopiekuję. Powodzenia!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Omg Izalys sweetaśnie! czekam na cedeka!

Nionia

hm i po raz kolejny zagdzam sie z Nionia:)
czekam na ciag dalszy:)
pozdrawiam i czekam na ta noc hihihih:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Zowu coś naskrobałam


XXXVI

SALA ROZPRAW
Jest już późne popołudnie. Przesłuchanie toczy się już od 5 godzin. Wszyscy już zeznawali. Został tylko jeden świadek
- Spokojnie panie Ortez, obalimy jej zeznania. To wszystko to tylko spekulacje – mówi adwokat oskarżonych
- Wzywam na świadka agenta specjalnego Seeleya Bootha – sala zamiera. Ortez wściekle patrzy na wejście, to nie może być prawda – myśli – nikt nigdy nie przeżył moich strzałów.
Do Sali podparty n ramieniu Zacka wchodzi Booth.
- Agencie Booth czy rozpoznaje pan osoby które do pana strzelały tamtego dnia?
- Tak – odpowiada spokojnie
- Czy są dzisiaj na Sali sądowej? Może pan ich wskazać?
- Tak. To Ortez i jego dwaj wspólnicy siedzący na ławie oskarżonych.
- Dziękuję. Nie mam więcej pytań
- Panie mecenasie świadek jest pana – odzywa się sędzia
- Nie mam pytań – odpowiada adwokat. Niestety właśnie przegrali. Mogli iść na ugodę. Teraz czeka go dożywocie.

- Dziękuję świadek jest wolny – Booth wstaje i podparty na ramieniu Zacka siada na sali – zarządzam przerwę do jutra, do godziny 11:00, kiedy to wysłuchamy obrońcy i ich świadków.

Powoli opuszczają salę sądową.
- Cam zadzwoń do Słodkiego i zapytaj co z Temp. Proszę. Niepokoję się o nią.
- Jestem pewna, że nic jej nie jest – widząc minę agenta wyciąga telefon i dzwoni…

- Dr Brennan? – Sweets puka do jej drzwi zaniepokojony długim snem – Dr Brennan mogę wejść? – otwiera powoli drzwi. Bren leży na łóżku ma zamknięte oczy, pewnie śpi myśli.
- Nie śpię, wejdź.
- Źle się czujesz? Wezwać lekarza?
- Nie. Po prostu leżę i myślę. Już wstaję.
- Spokojnie jak masz ochotę to poleż jeszcze. Ja przyszedłem tylko sprawdzić jak się czujesz, bo długo nie wstawałaś.
- W porządku, naprawdę nic mi nie jest – uśmiecha się – siadaj jak chcesz
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne – odpowiada
- Dlaczego przyprowadziłyście Cam do mnie?
- Przepraszam, jeśli Cię uraziłyśmy, ale skąd wiesz? Przecież Cam mówiła, że zdążyła wyjść zanim się obudziłeś…
- Tak ale obudziłyście mnie wy a w zasadzie wasze chichoty. nie chciałem wykorzystać sytuacji ale to było silniejsze ode mnie. W końcu trzymałem ją w ramionach – to wyznanie szokuje trochę Temp, jednak Angela miała rację… zresztą jak zawsze, uśmiecha się.
- Coś mi się zdaje, że wpadłeś po uszy…
- Wiem, że to bez sensu ale to jest silniejsze ode mnie – mówi ze smutkiem
- Słuchaj, nie poddawaj się na wstępie. Nic nie stracisz jak spróbujesz a możesz wiele zyskać.
- No co Ty ona nigdy na mnie nie spojrzy w ten sposób – mówi z goryczą
- Sweets weź się w garść i nie wygaduj głupot. Bo będę skłonna uwierzyć Boothowi, że masz 12 lat. Daj jej do zrozumienia, że jesteś zainteresowany – dobrze, że słuchała Angeli jak mówiła do Cam, sama by tego nie wymyśliła – i zobaczysz jak zareaguje. Powiedz, ale tak szczerze jak to było trzymać ja w ramionach?
- Cudownie – w tej chwili dzwoni telefon – to Cam. Pewnie się skończyło.
- Halo? Tak jestem z nią. Nie nic jej nie jest. Wszystko w porządku. Powiedz mu, że jest przewrażliwiony – uśmiecha się do Bones – ok. to do zobaczenia.
- Nie przewrażliwiony ale zakochany – odpowiada Bones
- Wiem, wiem. Już po wszystkim na dzisiaj. Zaraz będą.
- To czas wstawać – podnosi się i upada. Zemdlała…

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ale bedzie szok wszystko ok a tu nagle odmlenie. super czesc czekam na cedeka!

izalys

mam nadzieje,że to nic groźnego pisz szybko cedeka bo tu zejdę na zawał:p
od początku czytam twoje opowiadanie i muszę przyznać,że jest świetne:)

BoneS_91

ja zemdlala
pisz szybciutko ciag dalszy:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

kolejna Część:)

XXXVII

Cam podchodzi do Bootha
- Mam Ci powiedzieć od Słodkiego, że jesteś przewrażliwiony. Jest z nią. Nic jej nie jest
- Mam dziwne uczucie… Ja chyba bym nie przeżył jakby jej coś się stało
- Nic jej nie będzie. Sweets jest jaki jest ale on was naprawdę lubi, nie dałby jej zrobić krzywdy – pociesza agenta
- To już nie zależy od niego, Cam. Malutkie nie jest do końca zdrowe…
- Boże, co?
- Na USG wyszło, że jest za małe i serduszko bije nierówno. Ona nic nie wie i niech tak zostanie. Lekarz powiedział, że musi unikać stresów. I, że wszystko może się jeszcze zmienić. Póki co nie było żadnych problemów ale… Ona tak bardzo kocha tego malucha i ja też. Ale jeśli miałbym wybierać ona albo dziecko wybrałbym ją. Dzieci mogę jeszcze mieć a jej nikt mi nie zastąpi. A ona, ona wybrałaby inaczej… Nie chcę dokonywać takich wyborów – mówił jednym tchem, zadowolony, że może w końcu komuś powiedzieć, nie jest już w stanie tego ukrywać. A najbardziej ciężko udawać przed Temp, że wszystko w porządku…
- Przecież powiedział lekarz, że wszystko może się wyrównać, trzeba czasu i spokoju. Jest szczęśliwa to dobry znak. Sama zrezygnowała z procesu…
- Nawet ja byłem zaskoczony. Nie naciskałem z obawy, że przyniosło by to odwrotny skutek. Cam ona mnie kocha wiesz?
- Wiem, wszyscy to wiemy. Zobaczysz wszystko się ułoży
Podchodzi do nich Angela
- Tylko proszę nie mów nikomu…
- Co tak szepczecie?
- Załatwiam wam ułaskawienie – mówi agent – Zack pomożesz mi? – woła za nim. Podchodzi i razem odchodzą
- Cam, przepraszam cię za to co się stało…
- Słuchaj nie mówmy już o tym, mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
- Jego ramiona czy nasze małe szaleństwo?
- Ang ty jesteś niepoprawna…
- Słuchaj mam propozycję jedźmy na małe zakupy
- Nie ułaskawisz mnie tym
- Nie chodzi o nas a o Temp. Nie ma się tak naprawdę w co ubrać. Od przedwczoraj słyszę jak narzeka, że chodzi cały czas w dresie. Wiesz ona lubiła się czasem dobrze ubrać a teraz ma dla kogo – dodaje ze śmiechem
- Czasami masz nawet dobre pomysły. My wrócimy trochę później – zwraca się do reszty
- Cam one naprawdę nie chciały nie rób głupstw – prosi Jack
Dziewczyny ze śmiechem odchodzą.

izalys

mam nadzieję,że Bones i maleństwu nic nie będzie
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:):)

BoneS_91

juz jedno poronienie w Jak to sie zaczelo
wystarczy
tak na marginesie
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Ines ma racje kolejny raz to będzie za wiele mam nadzieje, że wszystko będzie ok. czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Wenę mam dzisiaj:)

XXXVIII

Sweets rozmawia przez telefon z lekarzem. Temp leży na łóżku i się z nim kłóci
- Nic mi nie jest zbyt gwałtownie wstałam to nic takiego, czuje się dobrze – mówi
- Panie doktorze to co mam zrobić? Tak mam ok. zmierzę i za chwilę zadzwonię. Dobrze zapytam – odkłada słuchawkę – mam Ci zmierzyć ciśnienie, i zapytać czy masz wysypkę na nogach wokół kostek i czy miałaś jakieś plamienia.
Idzie do łazienki. Po chwili wychodzi
- Nie mam plamienia ani wysypki na kostkach. Zmierz mi to ciśnienie
Po chwili
- 120/85. Dzwonię. To znowu ja. Tak 120/85, nie ma wysypki ani plamienia – chwilę słucha – dziękuję jeszcze raz. Do widzenia.
- Mówi, że wszystko w porządku, masz dobre ciśnienie. Mówił, że jakbyś zauważyła któryś z objawów to masz się natychmiast udać do lekarza.
- Dzięki. Słuchaj tylko nie mów nic Boothowi
- O nie, co to, to nie. Nie mogę tego przed nim ukrywać. Musi się dowiedzieć
- Sweets on zaraz będzie siał panikę.
Doktorek jest nieustępliwy
- Ok. sama mu powiem dzisiaj wieczorem
- Dopilnuję tego.

- A gdzie reszta – pyta widząc wchodzących Zacka, Jacka i Seeleya
- Cullen pojechał do siebie, Caroline też a dziewczyny pojechały na zakupy. Gdzie Temp?
- Jestem, jestem. Jak poszło?
- Dobrze – całuje ją na powitanie – coś się stało? Blada jesteś
- Nie tylko dopiero co wstałam zbieram siły na wieczór z Angelą. A Ty, jak się czujesz? Wziąłeś tabletki
- Zaraz wezmę – widzi jej wzrok – no dobra, dobra już biorę. Jak nie macie nic przeciwko to ja się położę. Co z tym meczem wieczorem?
- Zaczyna się o 20. możemy obejrzeć w salonie będziesz się mógł położyć. Piwko się chłodzi będzie impreza.
- Czy wy nigdy z tego nie wyrośniecie? – pyta Bren – jak czterech dorosłych facetów może się wpatrywać w telewizor i biegających za jedną piłką…
- Temp ile razy mam Ci powtarzać, że to sport – kiwa z rezygnacją głową – Cam z Angelą pojechały na zakupy.
- Ja też musze się wybrać, nie mam się w co ubrać
- I tak jesteś piękna
Wchodzą do domu.

- Tempe pamiętasz co mówił lekarz, że powinniśmy powtórzyć USG za miesiąc?
- Booth nic mi nie jest, czuje się dobrze. Po co narażać na to dziecko?
- To dla waszego dobra. Skoro lekarz tak powiedział to tak musi być – jest nieustępliwy, przecie nie mogę jej powiedzieć dlaczego – ja będę spokojniejszy
- Ok. poszukamy jakiegoś lekarza. Słodki mówił, że zna bardzo dobrego ginekologa
- To może niech da nam numer umówimy się, co?
- Ok. poproszę.

Wieczorem
W salonie siedzą chłopaki chipsy, piwo i duży telewizor. Wracają Cam i Angela.
- Gdzie Brenann?
- U siebie. Ona uważa, że jesteśmy małolatami i nigdy nie wyrośniemy
- Przecież wszyscy mężczyźni to dzieci, za wiele się nie pomyliła – odpala Angela
- Kochanie czy ty aby nie przesadzasz? – pyta Hodgins
Wchodzą do jej pokoju. Bren leży na łóżku.
- Hej co jest? Źle się czujesz?
- Nie, nic mi nie jest
Cam spogląda z troską.
- Zawołać Seela?
- Nie, zaraz będzie siał panikę. Nic mi nie jest poleżę i mi przejdzie
- Bren co jest grane – nie daje za wygraną Cam
- Nic już wstaję. Co tak długo słyszałam, że byłyście na zakupach
- Tak ale nie kupowałyśmy dla siebie. Zrobiłyśmy zakupy dla Ciebie. Będziesz mogła wyskoczyć z dresu – opowiada Angela
- Naprawdę kochane jesteście – wstaje bardzo powoli pamięta jeszcze nie dawne omdlenie jak szybko wstała, nie uszło to uwagi ani Ang ani Cam – no dawajcie pokażcie
Czas upływa na przymierzaniu bardzo szybko.
- Dziękuję wam bardzo. Czuję się o niebo lepiej.
- Pójdziemy już jesteś chyba dzisiaj bardzo zmęczona prawda?
- Tak, późno poszłyśmy spać przez dzień trochę leżałam ale nie mogłam spać. Mam takie dziwne uczucie jakby coś złego miało się stać. Bałam się jak byliście w sądzie. Teraz to opadło.
Angela z Cam wychodzą
- Jeszcze raz dziękuję
- Bren jakby co to wiesz gdzie nas szukać – mówi Cam
- Jasne. Dzięki
Wychodzą
- Martwię się o nią – mówi Angela. Cam kiwa głową.

ocenił(a) serial na 10
izalys

To dobrze ze twoja wena dzisiaj jest bardzo grzeczna. mam nadzieje ze szybko nie ucieknie i bedziesz mogla pisac. czesc super. twoje opowiadanie ukazuje jak blisko sa wszyscy i jak sie przyjaznia i to mi sie podoba. czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
_LG_


39

- Booth, chyba powinieneś iść do dr Brenann
- Co jest Słodki? Coś było nie tak dzisiaj?
- Nie tylko ona strasznie się martwiła, była bardzo niespokojna.
- Na pewno tylko to… Słodki co jest. Powiedz mi
- Po prostu idź do niej, proszę
- Ok. przestraszyłeś mnie nie na żarty. Zack pomożesz?
Wchodzi do sypialni. Temp leży i czyta książkę.
- Już po meczu?
- Prawie…
- To czemu nie oglądasz? Przecież lubisz
- Słodki mówił, że prawie cały dzień leżałaś. Tempe co się stało, źle się czujesz?
- Nie tylko… tak strasznie się o ciebie bałam dzisiaj. To…
- Kochanie nic mi nie jest i nic mi się nie stało i nie stanie
Kładzie się koło niej i przytula
- Booth ja dzisiaj … dzisiaj zasłabłam ale był ze mną Sweets
- Temp powinniśmy iść do lekarza. Poproszę Jacka zawiezie nas jeszcze dzisiaj gdziekolwiek
- Booth nic mi nie jest. Słodki zmierzył mi ciśnienie, zadzwonił do tego znajomego lekarza i wszystko jest ok. Dziewczyny zrobiły mi zakupy mam się już w co ubrać
- Nie zmieniaj tematu. Idę do Słodkiego po ten nr telefonu

- Sweets dasz mi numer tego lekarza?
- Powiedziała Ci? To dobrze
- Co się stało w ogóle
- Zadzwoniła dr Sorayan. Powiedziałem, że już jedziecie wstała i zemdlała Trzymaj to dr Green
- Dzięki – dzwoni – Dobry wieczór przepraszam, że przeszkadzam… - rozmawia chwile – dobrze przyjedziemy. Jack zawieziesz nas do kliniki?
- Jasne już się zbieram. A ona się zgodziła?
- Zaraz jej powiem
- Ok. powiem Angeli, wezmę kluczyki i możemy jechać.

- Tempe ubieraj się jedziemy do kliniki
- Booth czy ty nie przesadzasz?
- Nie będę ryzykował. Zbieraj się – widzi, że tym razem nie wygra – wstaje powoli i się ubiera.
Wychodzą. Przed wejściem czekają przyjaciele
- Słuchajcie nie ma sensu żebyście wszyscy jechali naprawdę. Nic mi nie jest, tylko on się uparł żeby jechać…
- Jedziemy nie dyskutuj z nami – mówi Angela – martwimy się tak samo jak on
- Nadal uważam, że to bez sensu…
- Nie zmieścimy się do jednego auta. Ja i Angela pojedziemy z nimi. A Wy jedźcie drugim autem
- Ok.
W samochodzie Cam
- Nie jest dobrze, co się dokładnie stało jak nas nie było.
- Ona leżała potem ty zadzwoniłaś, powiedziałem jej że wracacie wstała i zemdlała. Potem zadzwoniłem do lekarza bo nie chciała jechać. Z ogólnego wywiadu wynikało, że jest wszystko w porządku.
- Z nią pewnie tak, ale małe jest chore
- Co? – pytają zdumieni
- Booth mi powiedział. Przy pierwszym USG wyszło. Ona nic nie wie i niech tak zostanie rozumiecie?
- Tak. Przynajmniej już wiemy dlaczego taki przewrażliwiony jest.

W KLINICE
- Booth nie rób afery, przecież to klinika mogło coś się międzyczasie wydarzyć. Normalne.
Doszła reszta przyjaciół
- I co?
- Nic wezwali go gdzieś i nie może się nami zająć – denerwuje się Seel
- To normalne w klinice. Sweets to twój znajomy znajdź go, będzie spokojniejszy – prosi Cam
- Dzień dobry. Telefoniczna pacjentka – uśmiecha się starszy mężczyzna – dr Green
- Dzień dobry dr Brennan a to mój partner Seeley Booth. Mówiłam, że mi nic nie jest ale on się uparł.
- W porządku proszę wejść do gabinetu i się przygotować zaraz przyjdę – Bren wchodzi do gabinetu. Booth podaje lekarzowi historię jej ciąży
- Panie doktorze proszę jej nic nie mówić jakby było coś nie dobrze?
- Pan jest ojcem?
- Tak
- W porządku chce pan przy tym być? To proszę iść do niej

- I jak panie doktorze? Wszystko w porządku?
- Tak wygląda na to, że wszystko w porządku. Znacie już płeć?
- Nie, chcemy niespodziankę. I tak będzie to najbardziej kochane dziecko na świecie – odpowiada Temp
- No to ja powiem, ze maluch jest zdrowy, łożysko też, wszystko w najlepszym porządku. Lance mówił, że miała pani ostatnio sporo stresów. Powinna ich pani unikać, dużo odpoczywać. Niech pan o nią dba. Proszę przyjść do mnie za miesiąc na kontrolę. Chcecie zdjęcie?
- Tak – odpowiadają. Są szczęśliwi, że wszystko w porządku. I skończyło się na strachu.
- Proszę się ubrać
- Ja pójdę jeszcze do pana doktora a ty się ubierz – całuje ją i wychodzi
- Panie doktorze czy naprawdę wszystko w porządku? A serduszko maleństwa?
- Przegroda się zamknęła. Tak jak mówił dr Nolan. Wszystko się wyrównało. Jest faktycznie za małe ale to nie szkodzi, dzieci czasem są drobne. Teraz już tylko trzeba czekać spokojnie na pojawienie się maleństwa na świecie. I proszę o nią bardzo dbać.
- Dziękuję – wychodzi, wraca do Brennan – jesteś gotowa? Możemy iść?
- Idź ja też zajrzę do niego – wchodzi do gabinetu obok – panie doktorze mogę? Mam pytanie. Głupio mi o to pytać. Ale czy my możemy… czy…
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań do normalnego współżycia. Dopóki pani to nie będzie przeszkadzać, nie widzę problemu.
- Dziękuję.

ocenił(a) serial na 10
izalys

Izalys pisz pisz oby szybko pojawil sie cedek! oby bylo wszystko ok!

Nionia

izalys pisz jak najszybciej!! mam nadzieję że nadal będzie tak cudnie :)

ocenił(a) serial na 10
zweifn

Izalys cudownie. Cieszę się, że maleństwu Temp i Seleya nic nie jest. Czekam na kolejną notkę. Pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Czy spotkał się już ktoś z napisami do 21 odc? łdanie proszę o linka:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

http://www.sendspace.com/file/buela3 prosze bardzo, napisy do 21.

ocenił(a) serial na 10
zeet

Dzięki wielkie. jesteś wielka. juz zaczynam oglądać. A nast część mojego opowiadania towrzy się:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Moje kolejne wypociny

40

- Dziękuję – wychodzi z gabinetu – mówiłam, że tylko panikujesz? Popatrz postawiłeś wszystkich na nogi – Seel ja bym nigdy nie pozwoliła, żeby stało się coś maleństwu, zrozum.
- Wiem kochanie, ale ja tak strasznie się o was martwię. Ja będę teraz spokojniejszy. Zabierzecie nas do domu?
- Jasne chodźcie. Rano znowu musimy wcześniej wstać.

- Bones przepraszam cię za to zamieszanie. Ale nie darowałbym sobie jakby coś wam się stało. A zwłaszcza tobie, nie przeżyłbym tego. Jesteś dla mnie wszystkim, całym moim życiem… - przytula się do niego
- Tu jest moje miejsce – i zasypia. Booth nie może zasnąć, myśli kłębią się w głowie. Jest już w porządku. Malutka, tak jestem przekonany, że to będzie słodka dziewczynka z pięknymi oczami swojej matki, jest zdrowa. Mała ale zdrowa. Jestem taki szczęśliwy… zasypia
Rano Bren wchodzi do jadalni
- Mogę dostać coś do jedzenia?
- Hej słodziutka wstałaś już?
- Przepraszam za wczoraj. Booth spanikował, mnie nic nie jest ale on nie chciał słuchać.
- Kochana, sama bym się przestraszyła. Daj spokój nie ma sprawy.
- O której jedziecie do sądu?
- Zaczyna się o 11 pewnie gdzieś ok. 10
- Ang jeszcze raz dzięki za zakupy. W końcu czuję się jak kobieta a nie dresiara. Cam jeszcze śpi? Muszę z nią pogadać niekoniecznie teraz…
- Dowiedziałaś się wczoraj czegoś ciekawego? – Temp kiwa twierdząco głową
- A co z moim śniadaniem?

SALA SĄDOWA
- Wysoki Sądzie, na pierwotnej liście świadków była dr Brennan, chcieliśmy ją powołać żeby zadać parę pytań. Oskarżenie wycofało ją z listy. Chcielibyśmy ją przesłuchać
- Uaktualnioną listę dostał pan, mecenasie na 24 godziny przed rozprawą miał pan czas na to żeby się przygotować – odpowiada panna Julian
- Nie dostałem żadnej listy
- Sugeruję żeby pan zaczął czytać wiadomości. Ja również dostałem aktualną listę. Panno Julian czy jest możliwe, żeby dr Brennan mogła zeznawać? – pyta sędzia
- Uznaliśmy, że skoro agent może zeznawać jej zeznania nie będą nam potrzebne. Wykazaliśmy ponad wszelką wątpliwość winę oskarżonych. A podważanie aresztowania już przerabialiśmy. Nie widzę takiej potrzeby, nie jest świadkiem obrony.
- Wysoki Sądzie tu chodzi o życie trzech ludzi.
- Panno Julian czy jest jakiś szczególny powód dal którego dr Brennan nie może zeznawać?
Agent zdenerwowany mówi do Cam
- Prędzej ich zabiję niż ona będzie zeznawać
- Spokojnie Caroline na to nie pozwoli
- Dr Brennan nie może i nie będzie zeznawać Wysoki Sądzie
- Czy może pani powiedzieć dlaczego
- Dr Brennan musi unikać stresów, nie może się denerwować. A widok osób które chciały zabić jej partnera będzie dla niej dużym stresem
- Tak stres. Jakie to wygodne – dopowiada obrońca
- Jest w ciąży – podchodzi do sędziego pokazuje zaświadczenie – to jest prawdziwy powód.
- Przyjmuję do wiadomości. Odrzucam prośbę obrońcy. Ława przysięgłych uda się teraz na naradę.

- Mam nadzieję, ze do końca życie nie wyjdą z paki
- Zack a skąd Ty znasz takie słownictwo? Nie posądzałem Cię o to – mówi Jack
- Mówiłem, że szybko się uczę. Myślisz, że będzie wszystko w porządku?
- Pewnie. Przecież mamy niepodważalne dowody.
- Chodź wracamy na sale. Zaraz wrócą

- Słodki, rozmawiałeś z Cam?
- Nie, jakoś nie było okazji – Bren patrzy na niego dziwnym wzrokiem
- Idę do Parkera.
- Idę z tobą
- Nie musisz
- Muszę, Booth by mi nie darował jakbym cię spuścił z oczy na chwilę
- On przesadza, a wczoraj przeszedł samego siebie. Niepotrzebnie ciągnął nas wszystkich do tej kliniki. Jest przewrażliwiony…
- To będzie cytat „nie przewrażliwiona ale zakochany” ktoś mi to ostatnio powiedział
- Czepiasz się.
- Dzień dobry, gdzie Parker?
- Parker do ciebie
- Tempe – podbiega do niej mały i mocno ją ściska – cześć. Fajnie, że przyszłaś
- Nie odwiedziłeś nas wczoraj więc ja przyszłam dzisiaj
- A gdzie tata?
- W sądzie, wczoraj bardzo późno wrócił. I dzisiaj musiał rano jechać.
- Fajnie, że przyszłaś… tęsknię za wami
- To co wracasz ze mną do domu? – mały zastanawia się rozdarty między zabawą z rówieśnikami a tęsknotą za tatą i Bones. Bren to widzi – przecież zawsze możesz do nich przyjść – podsuwa małemu rozwiązanie
- Wracam – Sweets przygląda się tej scenie z radością, nadal nie może się nadziwić zianie jak zaszła w jej sposobie bycia.
- Idź po swoje rzeczy. My tu zaczekamy – mały znika w domu – takie chwile warte są wszystkiego. Nie zwlekaj walcz o swoje szczęście. A może za parę lat ktoś będzie cię witał z dziecięca radością…
- Dr Brennan, Cam ona…
- Słuchaj ja tez zawsze mówiłam, że dzieci to nie dla mnie. Popatrz za parę miesięcy będę matką i jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie rezygnuj
- Idziemy – mały podchodzi
- Daj plecak, wezmę go
- Nie tobie nie wolno dźwigać. Dużo odpoczywałaś? Tatuś cię pilnował?
- To może ja wezmę ten plecak co? – wtrąca się doktorek. Biorąc rzeczy małego
- Chodźmy

i jak zawsze czekam na opinie

_LG_

To nie jest dalsza część mojego opowiadania, ale takie jednoczęściowe dziełko :]
[+18] żeby nie było :]

TEGO WŁAŚNIE CHCĘ...

Przesycone wilgocią i gorącem powietrze przeszył cichy jęk.
Delikatna dłoń zatopiła się w krótkich, kasztanowych włosach i przyciągnęła głowę ich właściciela bliżej siebie. Spocone ciała wirowały w tańcu miłości, tańcu którego żadne z nich nie chciało skończyć. Ta chwila była tak intymna, tak cudowna, pełna miłości i szczęścia.
- Booth – wyszeptała Brennan czując jak ciało jej partnera, a teraz i kochanka napiera na nią. Ale nie czuła ciężaru, wręcz przeciwnie, chciała by był jeszcze bliżej, by jeszcze lepiej go poczuła. Seeley tymczasem całował jej szyję schodząc do linii obojczyków, wdychał jej cudowny zapach, dłońmi pieścił jej jędrne piersi i gładką skórę. Był gotowy.
Na chwile zatrzymali się i spojrzeli sobie w oczy. Oczy Bones błyszczały kiedy Booth zbliżył się do niej. Ciche westchnienie rozkoszy wydobyło się z ust antropolog, jej ręce oplotły silny kark agenta i plecy przyciągając go bliżej. Teraz go czuła. Czuła jak fala pożądania, ekstazy i rozkoszy ogarnia jej ciało. Teraz dokładnie zrozumiała słowa Seeley'a czym jest prawdziwy seks.
Booth nie czuł tego jeszcze przy żadnej kobiecie, teraz kochając się z Temperance wyzwolił wszystkie swoje emocje i uczucia. Kochał ją i chciał z nią być. Dotykać jej cudownego ciała, pieścić jej skórę, całować każdy skrawek jego Bones.
Wszystko przyspieszyło a Tempe poczuła nieopisaną rozkosz, jej ciało należało do Booth'a – teraz i na wieczność. Czuła jak jego dłonie błądzą po jej plecach, by w następnej chwili przejść na jej uda. Nigdy nie spodziewała się, że dane będzie jej doznać takiej kumulacji uczuć, co więcej nigdy nie spodziewała się, że wyzwoli je Booth, jej partner, przyjaciel i ktoś znacznie ważniejszy.
- Kocham Cię Temperance – usłyszała tuż nad uchem, a usta Seeley'a wpiły się w jej. Całował ją z taką pasją i namiętnością, że gdyby nie to, że leżała na pewno upadłaby pod napływem szczęścia. Zaczęła oddawać pocałunki z nieznaną sobie energią jednocześnie przyciągając Booth'a do siebie. Agent poczuł jak smukłe uda jego partnerki oplatają go a on zniża swoją pozycję. Chciała tego jeszcze raz, a On przecież zrobiłby dla niej wszystko.
- Kocham Cię – usłyszał i ze zdwojoną siłą taniec rozpoczął się na nowo.
Przesycone miłością i rozkoszą powietrze przeszył cichy jęk.

~*~

Dwa splecione ze sobą ciała leżały na olbrzymim łóżku. Biała pościel oblewała je niczym woda. W ciszy słychać było tylko miarowe oddechy. Tempe obudziła się, ale nie otworzyła oczu. Pod sobą czuła nagie ciało Booth'a. Uśmiechnęła się na wspomnienie nocy.
- Widzę, że się obudziłaś – do jej uszu dotarł mocny, ale jakże delikatny głos Seeley'a. Dopiero teraz podniosła głowę i spojrzała na niego. Czekoladowe oczy przyglądały jej się, a blask jaki z nich bił mógłby przyćmić nawet słońce. Podciągnęła się i złożyła pocałunek na ustach agenta.
- Dzień dobry – wyszeptała i ponownie położyła głowę na torsie Booth'a, który objął ją. Czuła jak jego palce kreślą nieokreślone wzory na jej plecach, a ją wręcz rozpiera szczęście.
- To była najlepsza noc w moim życiu, chyba nawet lepsza niż nasza pierwsza... - powiedziała Bones, a Seeley się uśmiechnął.
- Musiała być najlepsza, w końcu to noc poślubna – odparł Booth'a i sprawnym ruchem znalazł się nad Brennan, która się uśmiechała – Ale następne będą równie cudowne – dodał i pocałował Temperance z namiętnością jaką ich ciała płonęły ubiegłej nocy.

charlotte_12

jaaa Charlotte odebralo mi na chwile mowe!!!
cudownie to opislas:)
chyle czola:)
pozdrawiam:)

Inesita84

Kurde Lasie nie było mnie dzień czy dwa a tu tyle czytania... Ale to chyba dobrze :))

Izalys cudnie czekam na cedeka :))

Charlotte także cudeńko :)) Szkoda tylkoże jednoczęściowe :))

mala270

hej dziewczyny mam pytanie wie ktoś jak się nazywa ta piosenka do której na końcu (4/21) tańczą Wyatt i Booth, a Wyatt za młodości ją podobno wykonywał :p ???

Przy okazji opowiadania są SUPER! zaparło mi dech w piersiach jak je czytałam !! Czekam na cdk :)