PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78160
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Witam to znowu ja:)
Dobiegliśmy do 1000 i trzeba było stworzyć nowe forum i ot jest:)
Zamieszczę tu dalsze części opek, których nie skończyłam na tamtym forum, apotem pojawią się nowe:)
Pozdrawiam wszystkich:)
WASZA INES:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

no to mu niespodziewankę zrobiłaś :D
świetna część :))

marcelina_julia

Tymczasem w górach...
- Kochanie – szepnął wyłączając silnik. Dojechaliśmy skarbie – dodał po chwili
Bones spała w zaparte. Nie otworzyła oka nawet na czułe słowa agenta.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taki śpioch – szepnął do siebie, a na twarzy pojawił się uśmiech.
Chwile spoglądał na jego Bones, która wyglądała bardzo słodko. Jej twarz mieniła się w blasku księżyca, który wpadał przez szybę.
- Jesteś taka śliczna – rzekł wzruszony widokiem śpiącej antropolog, na twarzy której malował się lekki uśmiech, za każdym kolejnym wypowiadanym przez niego słowem, a raczej szeptanym do ucha.
Przez sen czuła jego oddech...
- Jeśli to nie zadziała, będę musiał cię zanieść – zażartował, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
- Booth – szepnęła lekko otwierając oczy. Dojechaliśmy? - zapytała zaspana
- Tak – odparł. Nie wiedziałem, że pocałunki maja ogromną moc, mówiłem, szeptałem, a ty nic – rzekł śmiejąc się
- Booth, bo ja jestem, jak ta księżniczka, która czekała na pocałunek księcia, by się zbudzić – szepnęła
- Cieszę się, że go znalazłaś – rzekł i nie mógł się opanować, by jej nie pocałować znów
Pocałunek był początkowo delikatny, lekkie muśnięcia warg, które obojgu sprawiały ogromną przyjemność, niewinne, niczym nastolatkowie, którzy pierwszy raz stykają swe usta.
Jednak z każdą chwila nabierał na mocy. Ich usta spragnione wbijały się w drugie, by zaspokoić swoje żądze, które powoli w nich rozgrzewały. Dłonie błądziły po ciele drugiej osoby, jak oszalałe, w poszukiwaniu utraconej rzeczy, od której zależy życie.
- Bones, to nie tak ma się odbyć – szepnął po chwili odrywając się od niej
- Booth, czy zrobiłam coś nie tak? - zapytała zapinając bluzkę
- Nie, kochanie, tylko nie chce, by to był zwykły seks, numerek w samochodzie, który nie ma nic wspólnego z miłością, z kochaniem się – wyjaśnił po chwili wracając na swój fotel
- Z cudem, o którym mi opowiadałeś wtedy, tak? - zapytała
- Tak Tempi, z cudem, którego chcę z tobą doświadczyć, ale nie tu, nie w samochodzie – rzekł. Musisz być gotowa – dodał
- Seeley – szepnęła akcentując jego imię. Jestem gotowa – rzekła. Czekałam na ten moment długo, nie przyznać się przed samą sobą, że chce byś pokazał mi miłość, o której mi opowiadałeś – dodała
- Pokaże, obiecuje, ale nie tu – odparł. Choć czekają na nas – dodał i po chwili wtuleni w siebie ruszyli do domku, który stał nieopodal
Na progu przywitała ich kobieta, około 60, której na widok Bootha zaszkliło się oko.
- Mały – szepnęła. Wejdźcie proszę – dodała zapraszając ich do środka
- To ja – odparł i przytulił ją z całej siły. Witam – dodał po chwili. To jest moja ukochana Temperance Brennan – przedstawił kobietę stojąca obok
- Miło mi – odparła kobieta. Jest pani piękną kobietą – rzekła. Ślicznie wyglądacie razem – dodała po chwili
- Mnie również – szepnęła nieśmiało Bones, która lekko się zaczerwieniła, po komplemencie kobiety
- Pewnie zgłodnieliście? - zapytała Martha. Jechaliście kawał drogi – dodała. Zapraszam na coś pysznego – rzuciła i wskazała ręką kierunek, w który mają podążyć.
Czas upływał im w miłej atmosferze. Siedzieli i rozmawiali z właścicielami domku, wspominając dawne czasy. Z tych opowieści Bones dowidziała się wiele o małym agencie, który jako dziecko był bardzo grzecznym i spokojnym dzieckiem, w przeciwieństwie do jego brata Jareda, którego nie sposób było dogonić. Ciągle znikał i wymyślał przeróżne sztuczki, i figle. Booth natomiast był zapatrzony w dziadka, którego kochał nad życie. Teraz Brennan poznała jego wielką tajemnicę z przeszłość, to dzięki dziadkowi, nadal żyje...
Dochodziła północ, na twarzach widniało zmęczenie, w końcu przemierzyli kawał drogi. Podziękowali za pyszną kolacje i udali się na górę, gdzie czekał na nich przygotowany wcześniej pokój na poddaszu...

Inesita84

Wspaniałe części Ines...świetnie to wymyśliłaś z tym romantycznym wypadem w góry :) dziękuję Ci za dłuższą chwilę relaksu z Twoim opkiem:)

zmijex

Ciesze się, że się spodobało, a teraz Epilog:)
Pozdrawiam:)



Weszli do środka i zachwycili się tym, co zobaczyli. Urządzony był w iście góralskim stylu, co bardzo podobało się Bones, która nigdy nie byłą w takim miejscu. Jak bywała w górach, mieszkała w jakimś najlepszym hotelu, jednak żaden nie mógł się równać z tym, co zobaczyła tutaj.
Ich uwagę przykuło ogromne łóżko, które stało na środku. Spojrzeli na siebie i w oczach dało się zauważyć to samo podniecenie i pożądanie, jak kilka godzin temu w samochodzie...
To był ten czas, ten moment, na który czekali...
Zbliżył się do niej, spoglądając jej głęboko w oczy. Zobaczył w nich odzwierciedlenie swoich uczuć, pragnień i żądz.
Po chwili...
Przywarli do siebie, nie mogąc nasycić się swymi pocałunkami, które wywoływał przyjemny dreszcz i gęsią skórkę na ciele. Jeszcze nigdy nie smakowały tak, jak teraz.
- Jestem gotowa – szepnęła między kolejnymi pocałunkami
Chciała tego najmocniej na świecie, tutaj i teraz, nie mogła odmówić swojej miłości. Czekała na ten moment tak długo i kiedy on w końcu się nadarzył, zamierzała z tego skorzystać, nie tylko czerpiąc z tego przyjemność, ale dając ją również partnerowi.
Na sam widok jej dekoltu jego męskość twardniała i rosła. Co nie umknęło antropolog, która lekko zarumieniona, zamknęła na chwile oczy.
Po chwili...
Położyła palec wskazujący na jego ustach i wyszeptała zalotnie:
- Kochaj się ze mną – szepnęła. Jak nigdy z nikim – dodała. Oddaje ci siebie – szepnęła gładząc silne ramiona, w których czuła się tak bezpiecznie, choć nigdy nie znalazła się w nich w miłosnym uścisku, zawsze kiedy ją przytulał, nie bała się, wiedziała, że ją ochroni, nie zawiedzie.
- Będę się z tobą kochał – szepnął. Tu i teraz – dodał biorąc ją w ramiona i kładąc delikatnie na łóżku nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego
Powoli zdejmowali z siebie ubranie, które lądowało na podłodze. Ciało przechodził dreszcz podniecenia. Każdy pocałunek wywoływał gęsią skórkę i ciche pojękiwanie raz jednej, raz drugiej osoby.
Po każdym namiętnym pocałunku złożonym na jej nagim już ciele przez agenta, każdym muśnięciu jego warg, Brenn wiła się z rozkoszy. Jej organizm domagał się więcej, więcej. Chciała doświadczyć tego, o czym opowiadała jej tamtego dnia., gdyż jeszcze żaden z jej kochanków, nie zdołał zadowolić jej w pełni, tak, jak ona ich.
Nowe, nieznane dotąd doznanie sprawiło, że przepełniała ją rozkosz, nie panowała nad zmysłami.
Bootha także ogarniała ekstaza. Przed sobą miał kobietę życia, której pokazywał miłość, o której marzył od tak dawna, może nawet od pierwszego dnia, kiedy tylko zobaczył ją, kiedy ich oczy po raz pierwszy spotkały się. To początkowo było zauroczenie, zafascynowanie, które z czasem przekształcało się w coś głębszego, coś co nie powstało na początku, lecz z upływem czasu, małymi krokami nabierało na mocy, a zaczęło się od prawdziwej przyjaźni, zaufania, przywiązania, które teraz jest czymś, o czym skrycie marzyli, jest wielką miłością, która wypełnia ich dusze, ciało i umysł.
Delikatnie błądził palcami po jej nagim ciele, opuszkami palcy, zaznaczał koła na brzuchu. Na każdy dotyk Brenn wyginała się w łuk. Jak tylko muskał jej ciało, krzyczała z zachwytu. Błądził ustami po brzuchu, dekolcie, szyi, po czym ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku...
- Kocham cię – szepnął. Boże jak ja cię kocham... - dodał spoglądając jej głęboko w oczy, hipnotyzując ją swoim wzrokiem
- Kocham Cię – odparła ledwo mogąc wydobyć z siebie głos. Kocham Cię, nikogo nie pokochałam w życiu, jesteś moją pierwszą wielką miłością Seeley – szepnęła czule wymawiając jego imię
To był moment, w którym przejął inicjatywę agent. Ich ciała splotły się w szaleńczym uścisku, połączyły się w niezaspokojonej żądzy. Całowali się namiętnie, a każdy pocałunek był wstępem do czegoś, co było nieuniknione. Był już wystarczająco podniecony, jak i ona. Jeszcze raz spojrzał w jej oczy, gdzie zauważył przyzwolenie na następny krok.
- Seeley – szepnęła i po chwili pisnęła z podniecenia, które ją ogarniało
- Temperance – szepnął, kiedy złączyli się w jedno w miłosnym tańcu
Zaczął powoli się poruszać, zanurzając się w nią głębiej z każdym kolejnym ruchem. Bones zagryzała wargę, a jej ciało przechodził kolejny spazm rozkoszy. Teraz równomiernie kołysali się w tym samym kierunku. Ich ciało drżało z każdym kolejnym pchnięciem agenta. Każde kolejne zbliżenie zbliżało ich do orgazmu, jakiego nie mieli nigdy w życiu.
Owładnięci żarem swych ciał, pożądaniem, namiętnością, powoli tracili kontakt z rzeczywistością.
Tu w tej górskiej chacie poznawali razem ta różnicę między zwykłym seksem, szybkim numerkiem nie mający nim wspólnego z uczuciem, tylko ze zwykłym zaspokojeniem „biologicznych potrzeb”. Teraz Bones zauważała jak bardzo myliła się, zgadzając się na zbliżenia z nowo poznanymi facetami. Dzięki Boothowi zrozumiała jakim cudem jest kochanie, kiedy dwoje ludzi w tańcu miłości, staje się jednością, o której tak wiele słyszała od partnera, przyjaciela, a teraz od mężczyzny jej życia. Oni nią byli, dwa ciała splecione w miłosnym uścisku, który dał im tak wiele doznań, których nie doświadczyli nigdy w życiu. Czułościom nie było końca. Zbyt długo czekali, by teraz zakończyć na jednym razie. Pomiędzy kolejnym zbliżeniem, szeptali słowa pełne przywiązania, padało: Kocham Cię” wypowiadane z ogromnym uczuciem, które ich połączyło. Teraz docierał do niej sens zdania wypowiedzianego kiedyś przez jej partnera: „Seks bez miłości, to puste doświadczenie” - mawiał. Kiedyś się o tym przekonasz, kiedyś ci to pokaże – dodał z nadzieją w głosie.
Tej nocy tego doświadczyła...
Oboje byli spełnieni, po owocnym akcie miłości zasnęli w swoich ramionach i w nich obudzili się następnego dnia.
Te kilka dni wolnego, w tej górskiej osadzie zbliżyło ich bardziej do siebie. Poznali nie tylko swoje ciała, ale i wnętrze. Tu wyznali sobie miłość, na szczycie góry, przy małym strumyku, który był świadkiem kolejnego cudu, którego doświadczyli na łonie natury. Pod koniec tygodnia wrócili do DC, gdzie okrzykom radości, nie było końca, szczególnie cieszyła się artystka, która od początku kibicowała tej dwójce. Wierzyła, że te dwie połówki jabłka, czy pomarańczy wreszcie się odnajdą i będą tworzyć jedność.
Minęło kilka dni...
Booth objął posadę dyrektora FBI, którą chciał odebrać mu Andrew, jednak z pomocą przybyli mu współpracownicy, którzy także awansowali, i taj, jak on znaleźli swoją połowę. Tuż po ich ślubie, Booth odważył się na kolejny krok w ich związku. Wieczorem, kiedy siedzieli wtuleni na kanapie, spojrzał w jej oczy i zobaczył w nich ten błysk, który mówił mu, że to odpowiedni czas, to odpowiednia chwila...
Uklęknął przed nią i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Bones odezwała się pierwsza...
- Tak, zgadzam się – odparła ze łzami w oczach
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał drżącym głosem
- Tak, kocham Cię, i kiedy ty jesteś szczęśliwy, to i ja – szepnęła
- Kocham Cię – rzekł wkładając jej na palec pierścionek, pamiątkę po babci, którą miał dać wyjątkowej kobiecie, a taką dla niego była Bones, jego Bones...
Tamtego wieczoru rozpoczął się nowy rozdział w ich życiu...
Choć nie zostali rodzicami w ciągu najbliższego czasu, to nie tracili nadziei, że kiedyś ich rodzina się powiększy i w ich nowym domu, usłyszą płacz małego dziecka, które jeszcze bardziej ich połączy. I tak się stanie, i o tym przekonają się niedługo..

Inesita84

cuudny epilog :)wogole cale opoko ekstra... :) nic dodac nic ujac... :) ...oby tak dalej... :) czekam na nowe opowiadania :)

mara625

To może to:)


Serce, to nie tylko mięsień, tam szukaj odpowiedzi:)

1.

Jesienny wieczór, kolejny raz z nieba pada deszcz. Za oknem smutno, tak jak u Bones.
Od kilku dni siedzi smutna w mieszkaniu, zastanawiając się, co ją tak bardzo przygnębia. Myśli jej zawsze wracały do tamtego dnia, kiedy zobaczyła swojego partnera z tamtą dziewczyną. Niby nic dziwnego. Był sam, miał okazję by spotykać się z dziewczynami, w końcu taki facet, jak on bez dziewczyny to było dość dziwne. Ona sama nie była bez winy, co chwila zmieniała swoich łóżkowych partnerów, i nikomu to nie przeszkadzało, bynajmniej nie było osoby, która wypowiadałaby się głośno.
Od tamtego momentu minął już tydzień, a ona nadal nie mogła dojść do wniosku, czemu widok Bootha z cytatą blondynką, z którą się spotyka, tak bardzo jej przeszkadza.
Mam wysokie IQ, jestem inteligentna, a tego nie wiem – szepnęła. Pewnie odpowiedzi nie znajdę też w książkach, gdzie mam jej szukać? - spytała siebie
W tym momencie jej serce zaczęło walić, jak oszalałe.
- Nie tu?- spytała niedowierzająco. Przecież to tylko mięsień, centralny narząd układu krwionośnego, co on może mi powiedzieć? – fuknęła na siebie i podniosła się i udała do łazienki, gdzie przygotowała sobie gorącą kąpiel.
Nalała do wanny płyn grejpfrutowy, który dostałą w prezencie od przyjaciółki, którego aromat zaczął rozchodzić się po całej łazience, uwalniając stres u Bones.
- Kąplei, tego mi trzeba – szepnęła zdejmując ubranie i zanurzając się w wannie pełnej piany.
Leżała w bezruchu kilka minut rozkoszując się ciepłem wody i aromatem płynu, dzięki któremu jej mięśnie rozluźniały się.
Po około pół godzinie podniosłą się i zaczęła osuszać swoje ciało miękkim ręcznikiem. Następnie zabrała się za włosy, które mokre układały jej się na ramionach.
Po chwili ubrała się w ręcznik i opuściła saunę, którą zgotowała sobie w łazience.
Usiadła na fotelu, w ręce trzymając gorącą czekoladę, której tak pragnęła. Na zegarku wybiła już północ, a ona nie miała ochoty na sen. Chciała tylko poczuć czyjąś bliskość i pierwszy raz szepnęła: Booth.
Po chwili dotarło do niej, ze wypowiedziała to nazwisko na głos.
- Czy tego pragnę, czy chce by on zjawił się u mnie, by pokazał mi, co to miłość, bym z nim odkryła, to, czego nie mogę odkryć sama? - spytała siebie
Siedziała chwilę rozmyślając. Jednak nie dane było jej zbyt długo zastanawiać się, gdyż w chwili usłyszała głośne pukanie do drzwi.
- Kto to może być o tej porze? - spytała podnosząc się i udając w stronę drzwi.
Spojrzała przez judasza, a jej oczom ukazał się on w samej postaci.
- Booth – szepnęła. Nie to nie może być prawda, to chyba sen – szepnęła szczypiąc się w rękę. To nie sen, to prawda – rzekła, kiedy poczuła ból.
Agent stał po drugiej stronie przemoczony do ostatniej nitki. Stał chwilę, kiedy nikt się nie odzywał, pomyślał, że nie ma nikogo i skierował swe kroki w dół.
_________________

Inesita84

bardzo interesujaco sie zaczyna... :) ciekawe co dalej... :) czekam na cd :)

mara625

Chyba tylko ty czytasz, wiec wstawiać bd na bieżąco..

2.

Patrzyła przez chwilę, jak znika i postawia za sobą cień. Wahała się, czy nie otworzyć, jednak wspomniana twarz blondynki, powstrzymała ją przed tym.
- Czego ode mnie chciał? - spytała. Ma ją, niech z nią spędza czas – rzekła i udała się do sypialni. Było już późno, a jutro czeka na nią praca.
Próbowała usnąć, jednak sen nie nadchodził. Ciągle przed oczami miała twarz agenta, który czekał pod jej drzwiami. Kręciła się i po kilku próbach udało jej się zasnąć.
Obudził ją alarm z samego rana. Podniosła się leniwie i udała do łazienki, by zimną wodą przemyć zmęczoną twarz. Po chwili skierowała swe kroki do kuchni, gdzie nastawiła czajnik na wodę.
- Kawa powinna postawić mnie na nogi – szepnęła przeszukując szafkę. O nie, skończyła się fuknęła. Cóż wypiję w Instytucie – rzekła i poszła się ubrać. Po kilku minutach była gotowa.
Zabrała ze sobą kluczyki od auta i po chwili opuściła mieszkanie. O tej porze ruch na ulicach był ogromny. To czas kiedy wielu mieszkańców udawało się do pracy. Cierpliwe czekała w korku. Była do niego przyzwyczajona, każdego dnia miała okazję postać chwilę przed światłami.
Wtedy miała okazję, by przemyśleć. W samochodach mijała uśmiechnięte twarze ludzi, matki z dziećmi, które nie długo zaczynają lekcję. Wtedy docierało do niej, jak bardzo jest samotna. Zastanawiała się, co jest z nią nie tak, ze nie może znaleźć nikogo, z kim mogłaby dzielić radość i łzy. Czy jej serce jest tak zimne, jak lód, czy nie ma w nim miejsca dla nikogo, kto pokochałby ją z wzajemnością z całymi jej wadami i zaletami.
Wczoraj uświadomiła sobie, ze znalazła kogoś, jednak zrobiła to za późno, nie potrafiła docenić tego, co los jej ofiarował teraz do końca życia będzie sama. Na brak adoratorów nie może narzekać, ale jedynie na co może liczyć to tylko zwykły seks, nie mający nic wspólnego z prawdziwym uczuciem, tylko szybki numerek, dzięki któremu zaspokoi swoje potrzeby, w końcu seks jest jedną z tych biologicznych, zawsze tłumaczyła, kiedy Booth ostrzegał ją przed związkami tylko dla chwili przyjemności.
Po chwili zaświeciło zielone i ruszyła przed siebie. W kilka minut dojechała na miejsce. Zaparkowała samochód i udała się na górę, gdzie czekała na nią już Angela, która miała dla niej złe wiadomości.
- Sweety, jak dobrze, ze już jesteś – krzyknęła, kiedy zobaczyła ją na progu.
- Ange, co się stało? - spytała
- Dzwoniłam do ciebie, ale miałaś wyłączony telefon – rzekła. Pewnie jeszcze nie słyszałaś – dodała
- A tak, rozładował mi się – odparła sięgając do torby. O czym nie słyszałam? - spytała
- Chodzi o Bootha – wyjaśniła
- Ange, co się stało, co z Boothem? - spytała blada

Inesita84

ciekawe co mu sie stalo... pisz szybciutko... :) milo mi ze jesli moge tak powiedziec dla mnie wstawiasz... a inni napewno pozniej przeczytaja... :)

mara625

To opko jest skonczone, wiec nie będziesz długo czekała...



3.

- Nic kochanie, nic mu się nie stało – odparła artystka.
- To co mnie straszysz? - spytała. Chcesz bym zawału dostała? - spytała
- Chodzi o to, że on był rano i złożył rezygnację – rzekła. Podjął decyzję sam, choć był u ciebie i chciał zapytać, o twoje zdanie, jednak ty pewnie byłaś w ramionach jakiegoś przyjaciela – rzucił na odchodne – rzekła Ange. Powiedział coś, że do niego dotarło, ale za późno, nie zrozumiałam, bo się spieszył - dodała
- To on chciał ze mną porozmawiać, a ja głupia – szepnęła. Czemu ja jestem inna, nie dostosowana? - spytała
- Kochanie, możesz mi wyjaśnić o co chodzi? - spytała
- Nie wiem, Ange był wczoraj u mnie, ale ja głupia go nie wpuściłam, pozwoliłam by moja urażona duma dała za wygraną – rzekła. Sama nie wiem, czemu - dodała
- Ale ja nadal nie rozumiem – oznajmiła Angela
- Ale ja rozumiem – rzekła. Teraz już wiem, co dla mnie dobre, czego chcę od życia, i z kim je dzielić – powiedziała. Serce to nie tylko mięsień, tam znalazłam odpowiedź – dodała odwracając się
- Słucham? - spytała nie rozumiejąc bełkotu przyjaciółki. Brenn, gdzie idziesz? - spytała
Bones na chwilę się zatrzymała. Dobre pytanie - pomyślała
- No właśnie, gdzie ja pędzę? - spytała siebie. Angela Booth powiedział ci, gdzie idzie jak opuścił Instytut? - spytała odwracając się w stronę przyjaciółki
- Wspomniał, że na chwilę do FBI, oddać broń – krzyknęła.
- To ja tam będę – rzekła. Przekaż Cam, że nie wrócę dziś do pracy – dodała i opuściła przyjaciółkę, która niewiele zrozumiała.
Po chwili obok pojawiła się patolog.
- Angela, czy ja słyszałam dr Brennan? - spytała
- Tak – odparła artystka nadal będąca w szoku
- Czyli już pracuje- rzekła. Jest u siebie? - spytała po chwili Cam
- Nie, kazała ci przekazać, że nie wróci dziś do pracy – oznajmiła panna Montenegro
- Czy coś się stało? - spytała po chwili Camille
- W sumie to ja sama nic z tego nie rozumiem – odparła Angela
- To już jesteśmy dwie – rzekła Cam i udała się do siebie
Tymczasem Bones gnała do partnera nie zwracając uwagi na przepisy. Nie mogła pozwolić, by wyjechał, by zrezygnował. Nie teraz kiedy ona przyznała się wreszcie przed samą sobą, że to ktoś na kim jej zależy, że czuje do niego coś więcej niż tylko sympatię.
W ferworze jazdy zapomniała nawet o cycatej blondynce, która widocznie nic nie znaczyła dla agenta, skoro to do niej przyszedł po rade w sprawie wyjazdu, a nie do tamtej. To znaczy, że on też do niej czuje coś więcej niż przyjaźń.
Po chwili dojechała do siedziby FBI, i niczym na skrzydłach pobiegła do biura agenta, z nadzieją, że go tam zastanie. Po drodze mijała znane jej biura, te same osoby się do niej uśmiechały i witały, jednak ona nie zwracała na nich uwagi. Teraz skupiła się tylko na nim i na tym, co mu powie. W głowie myśli galopowały jedna po drugiej. Im była bliżej, serce, które do niedawna uważała tylko za część ciała, która nie jest zdolna do jakichkolwiek uczuć, szczególnie do miłości, bo jak uważała ona nie istnieje, teraz szalało jak opętane. Biło z niewiarygodną szybkością. Po chwili była już na miejscu przeznaczenia, gdzie za chwilę miało wydarzyć się coś, co zmieni ich relację z przyjacielskiej na coś, co nazywa się związkiem. Taką bynajmniej miała nadzieję. Otworzyła drzwi i po cichu weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
- Booth – szepnęła

Inesita84

och w takim momencie przerwalas...?? ....hmmm czekam... :)

mara625

4.

- Bones – rzekł. Co ty tutaj robisz? – spytał zdziwiony jej pojawieniem
- To, co powinnam zrobić, już dawno, ale nie miałam odwagi – odparła
- Bones spieszę się, porozmawiamy kiedy indziej – rzucił zbierając jakieś papiery z biurka
- Nie Booth, porozmawiamy tu i teraz – rzekła, co wprawiło agenta w małe zdziwienie
- Bones, teraz to już za późno, zaraz mam spotkanie – rzekł
- Spotkanie nie królik, nie ucieknie – rzuciła
- Bones spotkanie to nie zająć, nie ucieknie, co z tym wspólnego ma królik? - spytał
- Nie wiem – odparła. Nie przyszłam rozmawiać tu o zwierzętach – dodała
- A to dobrze, bo ja się na nich nie znam – rzekł. Ale teraz to ja muszę już iść – dodał spoglądając na zegarek.
Bones nie wiedziała, co ma zrobić, jeśli nie wymyśli niczego sensownego, on zaraz wyjdzie i już może nigdy się nie spotkają, a ona starci kogoś bliskiego, a tego nie przeżyje. Już za dużo osób ją opuściło. Ta trauma, musi się skończyć. Do głowy wpadł jej genialny pomysł.
- Booth nikt stąd nie wyjdzie, ani ja, ani ty zanim nie porozmawiamy, nawet, gdyby to miała być nasza ostatnia rozmowa w życiu – rzekła i odwróciła się do drzwi, zamykając je na klucz, a jego chowając di biustonosza. Jak chcesz wyjść tu jest klucz, wyjmij go, a będziesz wolny – dodała, wiedząc, ze się nie odważy, jest w końcu gentlemanem.
- Bones znów zamierzasz szantażować agenta federalnego, wiesz, że źle się to skończy – odparł siadając na fotelu
- Trudno, zaryzykuję – rzekła zbliżając się do niego. To moja ostatnia szansa – dodała siadając na przeciwko
- Bones, to o czym chciałaś rozmawiać? - spytał
- Booth, wiesz, że ja nie potrafię, ja nie umiem mówić o uczuciach, do niedawna myślałam, że serce to tylko
- Mięsień – wtrącił. Bones ty nadal tak uważasz, czasem myślę, że ty po prostu w ogóle go nie masz, lub jest z lodu, takie zimne niedostępne dla nikogo – wyjaśnił
Te słowa bardzo ją zabolały, jednak nie mogła okazać słabości, nie mogła uronić łzy. Zdobyła się na odwagę, by wreszcie powiedzieć, co czuje i teraz się z tego nie wycofa. Podjęła słuszną decyzję w jej życiu, pierwszą taka poważną.
- Booth może masz rację, nie miałam serca, ale kiedy spotkałam ciebie, ten lód, który się tam zrodził powoli topniał. - rzekła.
Booth wsłuchiwał się w każde słowo partnerki z coraz większym zaciekawieniem. Zastanawiał się, czy nadszedł w końcu czas, kiedy to twarda pani antropolog, zimna i oschła, w końcu za taką uchodziła w środowisku, wreszcie się otwiera i zaczyna mówić o uczuciach. Wiedział, że dla niej nie jest to łatwe, jednak słuchał jej pozwalając, by wreszcie powiedziała to, co chciał usłyszeć od dawna. Może było to z jego strony egoistyczne, ale chciał słuchać tego, co do niego mówiła.
- Z każdym dniem spędzonym z tobą, do mnie docierało, że życie wcale nie jest takie złe, jak uważałam, że są ludzie dla których warto żyć, że są marzenia, o które warto walczyć, że są przyjaciele, z którymi warto dzielić wszystko co się ma, radość, smutek, żal – mówiła.
Booth siedział i słuchał, a z oczu spływały mu łzy.
- Dzięki tobie odkryłam, że jest w życiu radość, a nie tylko smutek, radość, z która należy się dzielić, że jest nadzieja, bez której nie da się żyć – rzekła
W tym momencie nastała chwila ciszy, którą przerwała Bones.
- Wiem, że nie umiem kochać, tak, jak na to zasługujesz, ale to, co do ciebie czuję to jest miłość, te motyle w brzuchu, o których wspomina Angela, drżenie rąk kiedy jesteś blisko, ochota by choć na chwilę poczuć twój dotyk, to chyba jest to, co wy umiejący mówić o uczuciach, nazywacie miłością – rzekła. Kocham cię na mój sposób, ale wiedz, że to uczucie szczere – dodała, a z oczu popłynęła jej łza, potem kolejna.
To, co przed chwilą powiedziała, zamurowało Bootha, nie wiedział, co ma sam powiedzieć. Pierwszy raz w życiu odebrało mu mowę.


Reszta wieczorkiem:)

Inesita84

Nie wieczorkiem! Teraz! Uschnę i będziesz mnie miała na sumieniu! O.

Ja do tej pory tak po cichu czytałam, bez komentowania, ale czuję że się uzależniłam i ta sytuacja wymaga interwencji ;p

<patrzy na swój wpis> wyszłam na histeryczną trzylatkę, mimo że jestem 6 razy starsza ;/ ale warto poświęcić reputację dla Ines, B&B i wgl.

A tak nawiasem, to genialna jesteś. Całusy! ;*

Inesita84

pieknie... ciekawe co na to Booth... i czy sie "odmuruje" xD czekam na cd :) to do wieczorka :)

mara625

Ciesze się ze się podoba, choć nie jest to genialne jak piszą inni, ale cóż

wstawię teraz cdk, a reszta wieczorkiem, muszę co załatwić:)


5.

Po chwili...
- Booth odezwij się powiedz coś – poprosiła Brennan
- Sęk w tym, że ja nie wiem, co ma powiedzieć Bones – odparł zgodnie z prawdą
- Booth nie wiem, cokolwiek, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności, nie każ mnie, nie torturuj – poprosiła
- Bones – szepnął wstając i klękając obok niej. Moja Bones – szepnął wycierając jej łzę spływającą po policzku
Spojrzała na niego, w jego czekoladowe oczy, w których się zatracała każdego dnia, które pokochała od pierwszego dnia, kiedy je tylko zobaczyła, oczy tak pełnie radości, które hipnotyzowały ją ciągle bez przerwy.
- Booth – szepnęła
- Bones – odparł i teraz on spojrzał jej błękitne, jak ocean oczy, w których zobaczył coś, czego nie widział nigdy, zobaczył w niej odzwierciedlenie słów, które nie dawno mu powiedziała.
- Booth, ja cię proszę, nie wyjeżdżaj, nie zostawiaj mnie samej, jak każdy, proszę – szepnęła
- Temperance – rzekł głaszcząc ją po policzku, naprawdę tego chcesz? - spytał szukając potwierdzenie, że to, co usłyszał, nie było wytworem jego wyobraźni, że to się zdarzyło naprawdę
Na sam dźwięk swojego imienia, które choć wypowiadał rzadko, to zawsze z taką pasją, pokiwała twierdząco głową, gdyż nie mogła już nic rzec. Słowa nie chciały wyjść, ugrzęzły gdzieś w gardle.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnąłem, być mnie zatrzymała przed tym głupstwem, które chciałem popełnić, myślałem, ze spotykając się z Sarah, zapomnę o tobie, jednak to było nie możliwe i kiedy to do mnie dotarło, kiedy zrozumiałem, że nie potrafię żyć obok, i być tylko twoim partnerem, patrzeć na twoje związki z facetami, którzy nie zasługują na ciebie, chciałem uciec, nie widziałem innej opcji – wyjaśnił
- Booth – rzekła. Ja też myślałam, że spotykając się z kimś innym zapomnę o tobie, że w ten sposób nie zakocham się, jednak to był głupi pomysł, kiedy wczoraj przyszedłeś, byłeś mokry, ja zamiast otworzyć ci drzwi, postąpiłam jak dziecko, sądząc, ze przyszedłeś, by się zabawić, powiedziałam, że masz już kogoś z kim powinieneś spędzać czas, nie otworzyłam, byłam głupia, przepraszam – dodała. Kiedy rano Angela powiedziała mi, że rezygnujesz, poczułam, że moje serce rozpada się na milion małych kawałeczków, że tracę kogoś, kto jest mi bliski, a może najbliższy na świecie – wyjaśniła
- A ja myślałem, że jesteś w ramionach innego i odszedłem, nie chciałem przeszkadzać – oznajmił
- Booth, od kilku tygodni się nie spotykam z nikim – rzekła. Teraz wiem, ze rozum nie ma nic wspólnego z uczuciami, ze to serce mówi nam, co powinniśmy robić, to on nam wskazuje
- Moja Bones, wreszcie dotarło do ciebie, że serce jest najlepszym doradcą – wtrącił
- Dzięki tobie odkryłam, że je mam i nie jest pozbawione uczuć, on chce kochać, jak i być kochanym – szepnęła
- Boże jaki jestem szczęśliwy – rzekł i teraz uronił kolejną łzę, którą natychmiast starła Bones
- Booth nie płacz przeze mnie, proszę, nie chę byś płakał – rzekła
- Baby, ja nie płaczę ze smutku, to są łzy radości – wyjaśnił
- Nazwałeś mnie
- Baby – wtrącił. Od tej pory tylko ja mam prawo się do ciebie zwracać w ten sposób – oznajmił
- Chodźmy stąd, chodźmy do domu – rzekła po chwili
- Do domu? - spytał
- Tak, do domu, do mnie, tam, gdzie razem będzie nasz dom – wyjaśniła
- Chcesz ze mną zamieszkać? - spytał
- Jeśli ty chcesz, ja też – odparła
- Bones, posłuchaj mnie uważnie, teraz powiem ci coś, czego nie powiedziałem jeszcze nikomu – rzekł. Kocham cię od pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłem, wtedy tu te 5 lat temu, pamiętasz tę chwilę? - spytał
- Booth, jak mogłabym zapomnieć – odparła. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu, wtedy spotkałam miłość mojego życia, Kocham cię, jak nikogo na świecie – dodała
- Moje słońce – szepnął, po czym zbliżył swe usta do jej muskając je lekko, by jej nie wystraszyć
Po chwili pocałunek z delikatnego muśnięcia warg, zmienił się w bardziej zachłanny.
Trwali w nim kilka minut, jednak przerwało go pukanie do drzwi.







Inesita84

ciekawe kto im przerywa... :) sliczna czesc... :) czekam wieczorkiem :)

mara625

Ale mam do nadrobienia... xD świetne opko :) i dobrze, że masz całe napisane :) Przynajmniej nie będziemy musieli zbyt długo czekać w tej niepewności... :) pozdrawiam :):*

mara625

cudnie! teraz na niczym się nie mogę skupić, cały czas już myślami jestem w wieczorze ;p

just_american_girl

Jedziemy dalej:)

6.

- Powinieneś otworzyć – szepnęła odrywając się od niego
- Ale to ty masz klucz – odparł uśmiechając się łobuzersko
- Proszę – rzekła podając mu klucz
- Już idę – rzucił, nie mógł się jednak opanować i skradł jej całusa
Otworzył drzwi i w momencie w jego gabinecie zjawił się Cullen, który był bardzo zaskoczony sytuacją, w której się znalazł.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – rzekł. Tu masz referencje – dodał
- Już mi nie będą potrzebne, nigdzie nie jadę – oznajmił
Cullen zdziwił się odpowiedzią agenta, który kilka chwil temu prawie na kolanach błagał go o nie.
- Booth nigdzie nie jedzie – powtórzyła Bones, która zbliżyła się do partnera. Nie straci pan najlepszego agenta – dodała
- Zostajesz? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech
- Tak – odparł przytulając Bones do siebie, to jej należą się podziękowania – dodał z dumą
- Dr Brennan, nie spodziewałem się, że to pani zatrzyma agenta – rzekł. Choć nie ukrywam, że to było nieuniknione, choć trwało trochę – dodał. Od zawsze wiedziałem, że wy będziecie razem i przyznam się trzymałem za was kciuki – oznajmił. I jeszcze raz dziękuję – dodał
- Nie ma za co – rzekła Bones.
- Jest jest, ma pani rację on jest najlepszy – powiedział. To teraz zostawiam państwa samych, a i Booth masz wolne do końca dnia – rzucił wychodząc
- Nie wiem, jak ty to robisz, ale Cullen dał mi wolne bez niczego, a ja tyle musiałem się produkować by dał mi choć godzinę wolnego – rzekł
- Cóż mam swoje sposoby – odparła. Wiesz to się dobrze składa, bo ja też mam wolne do wieczora, to co robimy? - spytała
- A co proponujesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- To ty jesteś bardziej obyty z popkultura, zdam się na twój gust – rzekł
- Na początek kino – rzekł
- Nie pamiętam, kiedy w nim byłam – rzekła
- To teraz sobie przypomnisz – rzucił i chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą
Po chwili siedzieli już w samochodzie agenta, cali w skowronkach. Droga upłynęła im na rozmowie o nich. Pierwszy raz rozmawiali otwarcie o swoich uczucia, o tych, co ich łączy. W radosnych nastrojach zjawili się pod kinem „ La Destinazione”. Repertuar przypadł obojgu do gustu i wykupili bilet na 4 kolejno po sobie następujące seanse. Oczywiście każdy znalazł coś dla siebie, przed nimi romans, dokument, przygodowy jak i horror, na co nalegała Bones, a Booth wiadomo zgodził się bez niczego. Całe przedpołudnie spędzili w kinie, wtuleni w siebie, zajadający popcorn i pijacy do tego colę. Byli jak inni, którzy przyszli to, by choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości, życia, które nie raz daje w kość. Oni ciągle zabiegani, w ferworze pracy, po prostu zapomnieli, że przede wszystkim są ludźmi, że w życiu czasem chodzi o to, by być troszeczkę niemożliwym, by zaszaleć, by je ubarwić. Są tacy sami, jak inni otaczający ich ludzie, mają takie same prawa, jak oni, i mogą spędzać czas na takich samych rzeczach, jak każdy zwykły szary człowiek.
Około 18 opuścili kino z wielkim uśmiechem na twarzy. Pierwszy raz spędzili czas jak zwykli ludzie.
- To co teraz? - spytała wtulając się w niego
- Hm, może teraz ty coś wymyśl – zasugerował
- Ja mam już plan, ale to na wieczór, ale teraz jeszcze mamy trochę czasu – odparła
- To, co Royal Dinner? - spytał. Zgłodniałem, a ty?- dodał
- Ja też – przytaknęła i po chwili byli już w drodze do swojego ulubionego miejsca, gdzie spędzali dużą część czasu, nie tylko jedząc lecz dyskutując i omawiając sprawy.
Zamówili co zwykle i zajęli się degustacją dań. Czas upływał im w miłej atmosferze. Po dwóch godzinach opuścili lokaj i udali się do samochodu.
- To do kogo, do mnie, czy ciebie? - spytała figlarnie
- Do ciebie, masz lepsze mieszkanie, niż moje – odparł
- Musimy rozejrzeć się za czymś większym – rzuciła. Jak chcemy zamieszkać razem, bo chcemy? - spytała
- Tak kochanie, to już postanowione, wiesz ja mogę z tobą mieszkać nawet w jednym pokoju, nie ważne, byleby z tobą – wyjaśnił
- Jesteś słodki – rzekła i pogładziła go po policzku.
- Dziękuję kochanie – szepnął Jestem za tym, byś mówiła do mnie tak co dziennie – dodał
- Obiecuję – przytaknęła
- Trzymam za słowo – rzekł i nacisnął na gaz
Po chwili dojechali na miejsce. Szybkim krokiem skierowali się na górę.

Inesita84

Jak zwykle świetnie...po prostu trzymasz formę ponad normę:) Jak padł ten Twój komp to tak mało się działo na Filmwebie , a teraz nadrabiasz ku uciesze boneso maniaków takich jak ja:)

zmijex

7.

Otworzyła drzwi i ich oczom okazał się ogromny salon pani antropolog. Weszli do środka i oboje przeszedł dreszcz podniecenia. Wiedzieli, co się może za chwilę wydarzyć. Odwagi dodawały im te dwa kieliszki wina wypite do kolacji. Bones zamknęła drzwi na klucz i nie mogąc opanować się dłużej zbliżyła się do partnera i złożyła mu słodki pocałunek, który agent odwzajemnił ze zdwojoną siłą.
- Może kieliszek wina? - spytała po chwili
- Jasne – przytaknął i usiadł na kanapie
- Proszę, twoje ulubione – rzekła po chwili siadając obok niego, stawiając kieliszki i butelkę na stole.
Booth otworzył ją i nalał do pełna. Po chwili delektowali się znakomitym smakiem pół wytrawnego czerwonego wina.
Nim się obejrzeli butelka była pusta. Rozmawiali chwilę kiedy ich wzrok się spotkał nie było już odwrotu.
Spojrzała w jego czekoladowe oczy, on zatopił się w jej błękitnych i po chwili usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Całowali się kierując swe kroki do sypialni, w której po chwili się znaleźli.
Powoli pozbywali się kolejnych części garderoby, które lądowały na podłodze.
Po chwili Booth położył delikatnie partnerkę, na łóżku i zatopił swe usta w jej szyi, na co Bones odpowiadała tylko jęknięciem.
Wiedzieli, że zaraz dojdzie między nimi do czegoś, o czym marzyli odkąd tylko pamiętają. Jednak tą grę wstępną przerwał Booth.
- Bones – szepnął. Nie możemy tego zrobić – szepnął kładąc się na plecy
- Czemu? - zapytała. Przecież oboje chcieliśmy to zrobić – dodała zaskoczona zachowaniem partnera
- Tak, nadal chcę, ale nie po winie, to nie może być tylko seks – odparł
- Seks, wiesz on może być przyjemny – rzekła całując go namiętnie
- Wiem Bones, ale ja chcę pokazać ci co to znaczy kochać się, a nie uprawiać seks, który jest niczym, tylko
- Zwykłym zaspokajaniem naszych potrzeb – wtrąciła
- Dokładnie, Bones, kocham cię i na tę chwilę czekałem już tyle, że jeden dzień, lub dwa nic nie zmienią, musimy być gotowi, a nie zrobić tego pod wpływem chwili lub alkoholu – rzekł. Mam nadzieję, ze mnie rozumiesz i się nie gniewasz – dodał
- Nie gniewam, ja też cie kocham i chcę by ten pierwszy raz był cudowny, ale wtedy kiedy będziemy gotowi – wyjaśniła
- Obiecuję ci, że kiedy będziemy na to gotowi, zobaczysz, cud miłości, kiedy dwa ciała stają się jednym – dodał
- Obiecujesz? - spytała
- Obiecuję – przytaknął
- Trzymam cię za słowo – rzekła przytulając się do niego.
- Obiecuję – szepnął i po chwili oboje zasnęli w swych ramionach.
Następnego dnia obudzili się niemal jednocześnie. To był pierwszy ranek, kiedy on trzymał w swych ramionach ukochaną kobietę. Moment o którym oboje marzyli, a marzenia się czasem spełniają, jeśli tylko się w nie mocno uwierzy.
Po krótkiej rozmowie w łóżku, udali się do kuchni, gdzie Booth mistrz przygotował dla ukochanej śniadanie, które chciał zanieść jej do łóżka, jednak głodna Bones, nie była w stanie poczekać. Jeszcze przed nimi wiele takich poranków, więc agent nie bardzo się tym przejął. Po pół godzinie najedzeni udali się do Instytutu, gdzie Booth odprowadził ukochaną do samych drzwi jej gabinetu i na pożegnanie namiętnie pocałował, co nie umknęło artystce, która całej sytuacji przyglądała się z zaciekawieniem. Kiedy tylko Booth oderwał się od Brennan, a trwało to trochę ruszyła przed siebie.
- Teraz mi się nie wywiniesz złociutka – szepnęła i po chwili była już w gabinecie pani antropolog.

Inesita84

ślicznie! talent masz, dziewczyno! ;)
my chcemy dalej! ;)

just_american_girl

E tam talent, brak czasu, by je wszystkie dopracować, ale cóż...
Pomysły to przyznam mam zawarowane, i to bardzo, rzadko czyta się fiki smutne z porwaniem lub zamiana partnerów, o czym ja chętnie pisałam:) czasem głupie, jak moje nowe opko, które pisze, ale co tam to ff:)


8.

- Sweety – szepnęła zamykając za sobą drzwi
- Angela, czemu się skradasz? - spytała Brenn szukając jakiś papierów na biurku
- Słodziutka nazwij to jak chcesz, ale teraz to czekam na jakieś pikantne kawałki z waszej nocy – rzekła siadając na kanapie
- Angela, nie było nocy, więc nie mam co opowiadać – rzuciła chłodno
- Jak to nie było, Brenn, a ten pocałunek na pożegnanie, jego też nie było? - spytała
- Pocałunek, tak, a nocy nie było – odparła smutna
- Brenn, co się dzieje? - zapytała zaniepokojona artystka
- Nic Angela, wczoraj było tak blisko, jednak Booth się wycofał, twierdząc, ze nie możemy tego zrobić pod wpływem alkoholu, bo to nie to samo – odparła
- Oh, jakie to
- Powiedział, że nie chce zwykłego seksu, tylko chce się ze mną kochać, chce byśmy się złączyli w jedno, by nasze ciała stały się jednością – wtrąciła. Ange on chyba się rozmyślił – dodała smutno siadając obok przyjaciółki
- Złotko, ty nie zrozumiałaś, co chciał ci przez to powiedzieć – rzekła. To było coś pięknego potraktował cię, jak księżniczkę, nie chciał cię wykorzystać, chciał byście byli pewnie tego, co się ma za chwilę wydarzyć, to takie romantyczne, wielu facetów, bez zastanowienia zerwało z ciebie ciuch, jednak Booth okazał się romantykiem, o co go już od dawna podejrzewałam – rzekła
- A ja myślę, że on po prostu się znudziłam – odparła Brennan
- Kochanie, jeszcze się wiele musisz nauczyć, jednak jestem spokojna, bo znalazłaś kogoś, kto pokaże ci, to czego nie można przeczytać nigdzie, to trzeba poczuć samemu, a on ci w tym pomorze – rzekła. Cieszę się i się nie przejmuj, zobaczysz, że jak to się stanie, poczujesz różnicę – rzekła
W tym samym momencie do gabinetu zapukała Cam, która szukała antropolog po całym Instytucie i nigdzie nie mogła jej znaleźć. To było ostatnie miejsce, gdzie miała nadzieję ją spotkać.
- Dr Brennan, jest tam pani? - spytała naciskając na klamkę
- Jestem, Cam już otwieram – rzekła wstając i kierując się do drzwi
Po chwili...
- Czy coś się stało? - spytała spoglądając raz na Brenn, raz na Angelę
- Nie, tak jakoś mi się przekręciła, nie wiem czemu – rzekła Ange. To ja wracam do pracy – dodała i opuściła gabinet
- Cam, co masz dla mnie? - spytała
- Wczoraj przywieziono ciało, i teraz można się przyjrzeć kościom, które już oczyszczono, chciałam tylko poinformować, nie było cię wczoraj – rzekła
- Dziękuję Cam, już się za nie biorę – rzekła i po chwili obie opuściły jej gabinet, każda udając się w inną stronę.
Czas upływał jej na oglądaniu każdej kości po kolei. Około południa przyjechał po nią Booth i razem udali się do Royal Dinner, na lunch. Po nim wspólnie przeprowadzili śledztwo i następnego dnia znaleźli już sprawcę.
Kolejną noc spędzili razem, jednak znów między nimi nie doszło do niczego poza kilkoma pocałunkami. Booth czekał, aż będzie gotowa. Nie chciał, by ten pierwszy raz był nijaki, czekał na odpowiedni moment.
Dni mijały, oni powoli oswajali się z myślą, że już nie są sami, że obok jest ktoś, kto kocha. Po kilku tygodniach wspólnego mieszkania, odważyli się na kolejny krok, znaleźli ofertę, z której trzeba byłoby, być głupcem, by nie skorzystać. Znaleźli na obrzeżach miasta, piękny jednorodzinny domek, z pięknym ogrodem, który od razu przypadł do gustu obojgu.
- Podoba mi się – odparła Bones, kiedy zwiedziła cały
- Mnie też, nie za mały, nie za duży – odparł Booth
- W sam raz – skwitowała Brenn
Po chwili...
- Bierzemy go – rzekli zgodnie
Po kilku dniach przeprowadzili się do niego. Nastał grudzień. W nim spędzili swoje pierwsze Święta razem, sylwestra, tym razem już w gronie przyjaciół, jednak między nimi nadal nie doszło do tego, czego Booth nazywał jednością. Jednak o dziwo, żadnemu to nie przeszkadzało, wiedzieli, że to nastąpi i czekali na ten moment.

Inesita84

To było cuuuudne :) już nie mogę się doczekać "przesłuchania" Bones przez Ang :)

Natusia94

Ej... Booth jest mega. Jak ja bym chciała spotkać faceta, który by mnie tak szanował i kochał, jak on Bones... <rozmarzona> :D

to bez beki uzależnia. pisz dalej! ;)

just_american_girl

9.

Dni mijały, kolejne śledztwa mieli za sobą. Byli najlepsi, więc nikogo nie dziwił fakt, ze bez problemów rozwiązują sprawę za sprawą. Czas biegł nieubłaganie.
Nastał luty... Miesiąc, kiedy miłość jest okazywana na każdym kroku. Jednak tylko Bones nie miała okazji tego doświadczyć. Nigdy nie obchodziła żadnych tego typu okoliczności, nie miała pojęcia o świecie zakochanych, dniu Kobiet, czy chłopaka. Nie obchodziła świąt, urodzin, czy imienin. Jednak pojawił się ktoś w jej życiu, kto postanowił to zmienić. I miał nadzieję, że mu się to uda. W głowie zaświecił mu pomysł.
Tymczasem w Jeffersonie
W całym Instytucie Angela porozwieszała serduszka i inne podobne rzeczy, na co Bones w ogóle nie zwróciła uwagi. Tak była zajęta kośćmi, że nawet nie docierały do niej słowa przyjaciółki, która starała się jej opowiedzieć o historii dnia, który dziś mają. Jednak Bones nie miała czasu na kolejne historie, które wiązały się z tym dniem. Kiedy Angela chciała porozmawiać, Bones wymigiwała się pracą, i tak jakoś jej zeszło do wieczora.
- Bones, kochanie, czy wiesz co dzisiaj jest? - spytał kobietę, która jako jedyna był jeszcze w ten dzień w pracy o tak późnej porze
- Czwartek – odparła nie spoglądając na niego
- Tak, ale czy data 14 luty ci coś mówi? - zapytał drążąc temat
- Nic, a powinna? - spytała ciągle oglądając kości
- Moja Bones, kochanie idziemy – rzekł po chwili
- Ale ja pracuje, muszę skończyć to zanim
- Kochanie, tyle razy ci powtarzam kości nie
- Nie zając, wiem zapamiętałam, ale
- Żadne ale, muszę ci coś pokazać – wtrącił
- Co takiego? - spytała. Czy jest coś ważniejszego od tego – dodała
- Tak, teraz pokaże ci coś, z czym będzie ci się kojarzyć ta data, 14 luty do końca życia – oznajmił i zbliżył się do niej
- Nie wiem – odparła. Czy
Jednak zanim dokończyła Booth zatopił swe usta w jej uniemożliwiając jej dokończenie.
- To, jak przekonałem cię? - spytał po chwili łapiąc oddech
- Nie – pokiwała głową. Musisz się bardziej postarać – rzekła zalotnie
- Tak? - spytał i znów zatracił się w pocałunku
Po chwili...
- Mam nadzieję, że zaraz dokończmy – rzuciła
- Tak kochanie – odparł i pociągnął ją za sobą w stronę wyjścia.
- Booth – zdążyła tylko krzyknąć i po chwili byli już na parkingu, z którego ruszyli w ciągu zaledwie minuty. Droga do ich wspólnego domu nie zajęła im dużo czasu. W końcu mieli Walentynki, a to czas kiedy spędza się z ukochanymi, a nie podróżuje po mieście.
- Ciekawa jestem, co dla mnie przygotowałeś? – szepnęła
- Niespodziankę – odparł
- Booth, to wiem, ale jaką? Spytała
- Jakbym ci powiedział, to ona by nią już nie była – wyjaśnił
- Jaki jesteś tajemniczy, a może takie małe coś, cokolwiek – poprosiła
- Nie kochanie, zaraz będziemy, bądź cierpliwa – rzekł
- Ja jestem cierpliwa – rzekła po czym pogłaskała go po policzku i dodała: Kocham cię
- Ja ciebie też – odparł. I zamierzam ci to udowodnić – dodał w myślach.
Po chwili byli już na miejscu. Booth otworzył drzwi ukochanej.
To, co zobaczyła zaparło jej dech w piersiach. Salon był oświetlony małymi świeczuszkami w kształcie serca, i je też tworzyły. Na stole stał szampan i dwa kieliszki. Na podłodze leżały płatki czerwonych róż, ułożone w dywan prowadzący do sypialni.
- I jak? - spytał nieśmiale
- Seeley – szepnęła z zachwytu. To wszystko dla mnie? - spytała, w jej oczach zabłysły łzy.
- Tak, na ten moment czekaliśmy, ale mam nadzieję, że się opłacało – dodał
- Booth - szepnęła i pocałowała go w usta delikatnie. Jestem gotowa – dodała i zatopiła się w nim jeszcze raz
- Wiem, ja też – odparł i wziął ją na ręce.
Wziął ją w ramiona i powoli skierował się do sypialni, gdzie i tam czekała na nią niespodzianka. Tu również znajdowały się małe świeczki, a na podłodze i łóżku rozsypane płatki róż.
Postawił ją na nogach i spojrzał prosto w oczy, w których zobaczył odbicie swojej duszy, jak i pragnień.
- Booth, pokaż mi co to miłość – szepnęła

Inesita84

hmmm... jak pieknie i romantycznie... :) Booth sie postaral... xD czekam na cd :)

mara625

To jedziemy dalej:)


10.


Booth pocałował ją delikatnie za uchem i powoli zaczęli kierować się do przodu, ciągle dotykając delikatnie ciała drugiej osoby, opuszkami palcy błądząc po nim. Po chwili oboje znaleźli się na łóżku. Rozpiął jej włosy i zanurzył swą jedną dłoń, druga natomiast błądziła po smukłym ciele antropolog. Po kolei między kolejnymi pocałunkami, pozbywali się swoich ubrań. Powoli bez pośpiechu. Oboje poddawali się tym pieszczotom, które doprowadzały ich do gorączki. Gra wstępna nabierała większego znaczenia. Booth delikatnie muskał ustami rozpalone już ciało antropolog, na co ona pojękiwała tylko, i czekała na kolejne. Booth powoli dawkował jej to, czego ona nigdy nie zaznała, choć nie pierwszy raz jest w łóżku z mężczyzną. Teraz jest jednak inaczej, przyjemniej.
Bones leżała w bezruchu, jej mięśnie były rozluźnione, że nie mogła się poruszyć. Zamknęła oczy i i jej myśli krążyły wokół niego. Poddawała się pieszczotom, którymi obdarzał ja jej partner.
Po chwili otworzyła oczy i zauważyła, że on się jej przygląda.
- Booth, czy zrobiłam coś nie tak? - spytała
- Nie – odparł. Chciałem tylko na ciebie spojrzeć – rzekł. Jesteś piękna – dodał
- Dziękuję – odparła i w momencie znalazła się na nim.
Usiadła wygodnie i swoją dłonią przejechała po jego nagiej klatce, co u niego wywołało falę rozkoszy.
- Temperance – szepnął i po chwili poczuł jej słodki smak ust na swoich.
Teraz byli gotowi na kolejny krok, Ich ciała drżały z pożądania, jednak żadne nie nalegało by to przyspieszyć. Delikatne dotykali swojego ciała, poznając każdy jego centymetr i zakamarek. Bez pośpiechu ich usta błądziły w poszukiwaniu czegoś, co sprawiało im ogromną przyjemność. Po chwili ich oczy znów się spotkały. Teraz nastał ten moment, ten czas, ich ciała były już gotowe, na kolejną rozkosz.
- Temperance – szepnął muskając ją lekko w usta. Teraz kochanie przeżyjemy miłość – dodał i po chwili przewrócił ją na plecy.
- Jestem gotowa – szepnęła i po chwili poczuła go w sobie.
Ich ciała w jednym rytmie zaczęły się kołysać, dając sobie rozkosz, jakiej jeszcze nigdy nie przeżyli. Po chwili ich ciała przeżyły ekstazę, której pragnęli znów, na nowo. Po kolejnym miłosnym uniesieniu, zmęczeni opadli na łóżko, spoglądając sobie w oczy, w których oboje widzieli radość i szczęście.
- Czy żałujesz? - zapytał gładząc ją po włosach
- Nigdy! - odparła. Warto było czekać – szepnęła Bones
- Kocham cie, i nigdy nie przestanę, wierzysz mi? - zapytał
- Wierzę, już dawno uwierzyłam – szepnęła. Kocham cię – szepnęła i wtuliła się w jego nagie ciało
Po chwili oboje zasnęli w swoich ramionach. To była ich wspólna noc i żadne inne podobne nie mogły się z nią równać.
To, co doświadczali wcześniej było czymś zwykłym, co nie ma za wiele wspólnego z uczuciem. Teraz się o tym przekonali. Wreszcie trafili na odpowiednią osobę, która pokazała tej drugiej połówce tą różnicę pomiędzy zwykłym seksem, a kochaniem się, kiedy dwa ciała stają się jednością, którą oni byli.
Następnego dnia obudził ich telefon agenta. Pomimo krótkiej ilości snu, oboje nie narzekali. Obudzili się wypoczęci i w dobrych nastrojach.
- Zaraz tam będziemy – odparł
- Znaleźli ciało? - spytała kiedy rozłączył się
- Tak, mamy sprawę – przytaknął
Po chwili jechali na miejsce. Nie spodziewali się, że to śledztwo połączy ich jeszcze bardziej.

Inesita84

pieknie... :) ... rowniez uwazam ze masz talent... :) czekam na cd :)

mara625

11.

Droga upływała im na rozmowach, o tym cudzie, którego doświadczyli w nocy. Na samo wspomnienie na twarzach malował się uśmiech. Po chwili dojechali na miejsce, gdzie roiło się od techników, funkcjonariuszy. Nie zabrakło też tłumu gapiów.
- Agent specjalny Seeley Booth, a to moja partnerka Temperance Brennan – rzekł podnosząc żółta taśmę
- Kobieta, około 17-20 lat – zaczęła Bones. Niestety na ciele jest za dużo tkanki miękkiej, trzeba przetransportować ciało do Instytutu, tam mu się przyjrzę dokładniej – dodała
- Słyszeliście, zabrać ciało – wydał rozkaz
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to, że została postrzelona w serce – szepnęła do agenta
- Agencie – rzekł funkcjonariusz
- A to, co to? - spytał
- Dziecko – odparła Bones
- Wiem, że dziecko, ale co ono tu robi? - spytał zaskoczony
- Było w samochodzie, dzwoniliśmy do opieki, ale nie mają wolnych miejsc, w takich przypadkach, dziećmi zajmują się agenci, jesteście wyszkoleni, prawda? - zapytał starszy policjant
- Tak, ale nie wiem, czy to jest
Nie skończył, gdyż dziecko zaczęło płakać
- Bones, zrób coś – szepnął biorąc go na ręce
- Ja nie wiem nic o dzieciach, to ty jesteś ojcem – rzuciła. To jest dziewczynka – dodała
- Skąd wiesz, dzieci są podobne na twarzy – odparł
- Jak mi nie wierzysz, zajrzyj do pieluchy – powiedziała posyłając mu uśmiech
- Wiesz kochanie, teraz to ja muszę przesłuchać tych państwa, więc nasz małą zostawiam w twoich rękach – rzekł podając jej małą. Poradzisz sobie, każda kobieta ma instynkt macierzyński, ty też, choć twierdzisz, że nie – rzekł i pocałował ją w czoło
- Jesteś śliczna, ale ja nie umiem się zajmować dziećmi – powiedziała, na co mała lekko się uśmiechnęła. To, co ja mam z tobą zrobić? - spytała. Nie mam żadnych zabawek, czym cię tu zająć? - spytała. Już wiem, pobaw się broszką – dodała i odpięła od bluzki
- Bones, co robisz? - spytał po chwili. Nie możesz jej dawać tak małych rzeczy, bo weźmie do buzi i może się zakrztusić – odparł biorąc ją na rękę
- Przecież patrzyłam na nią – fuknęła
- Wiem kochanie, widziałem, jak się nią zajmujesz – odparł z uśmiechem
- Musimy jechać do Instytutu, ciało już jest w drodze – rzekła. A co z nią? - spytała
- Słyszałaś teraz jest pod moją opieką, do końca śledztwa – wyjaśnił. Zamieszka z nami – dodał wsadzając ją do fotelika Parkera
Po chwili ruszyli do Jeffersona. Zastanawiali się, co taka mała istotka zmieni w ciągu tych kilku dni u nich, najbardziej tego wszystkiego obawiała się Bones, która nie miała pojęcia o dzieciach, szczególnie tak małych, dziewczynka na oko miało około 2 miesięcy.
- Sweety – krzyknęła Angela. Jaka śliczna dzidzia – dodała
- Widzisz Booth, nawet Angela zauważyła, że to dziewczynka – wtrąciła Bones
- Ale – odparli jednocześnie
- Sweety, mogę ją wziąć na ręce? – spytała artystka
- Jasne, zostaniesz teraz jej ciocią, mała zostaje z nami do zakończenia śledztwa – wyjaśniła
- Super – psiknęła panna Montenegro. To dobra szkoła – dodała spoglądając na oboje
- Ange, małą trzeba przebrać i nakarmić – oznajmiła Bones. Maggie – zawołała młodą stażystkę
- Tak dr Brennan – odparła dziewczyna
- Pojedziesz do sklepu i kupisz rzeczy potrzebne dla małych dzieci, ubranka, pieluch, zabawki, to dziewczynka, około 2 miesięcy, zrozumiałaś? - spytała
- Tak, już jadę – rzekła i po chwili zniknęła z oczu
- Ange zajęła się małą, to mogę wrócić do badania kości – rzekła Bones
- Ja pojadę do FBI i poszukam czegoś na temat młodych i zaginionych matek – rzekł
- Jak oś będziesz wiedział daj znać – rzuciła
- Jasne, przyjadę po ciebie na lunch, pa – rzekł i opuścił antropolog, która zabrała się już do pracy

Inesita84

12.

Godziny mijały, Bones tuż po oczyszczeniu kości zabrała się za ich oglądanie. Kiedy nałożyła markery na czaszkę, ta była gotowa do rekonstrukcji, ale tym musi się zająć już Angela, w końcu to jej praca.
Maggie wywiązała się z polecenia przełożonej, przywiozła rzeczy dla dzieci i mała miała już zestaw zabawek, była przebrana, nakarmiona i miała sucho. W ciągu kilku chwil, zyskała sobie akceptacje wszystkich pracowników Instytutu. W jej oczach kryła się jakaś siła, która jak magnez przyciągała tłumy, a uśmiech hipnotyzował niczym hipnotyzer.
Około godziny 10 w gabinecie artystki pojawiła się Bones. Stałą chwilę, spoglądając na małą i przyjaciółkę, która troskliwie się nią zajmuje. Zastanawiała się przez chwilę, czy ona kiedyś będzie matka i czy tak samo, jak teraz Ange zajmie się swoją pociechą.
- Ange – szepnęła po chwili
- Brenn, ona jest cudowna – rzekła. Zobacz na tą małą twarzyczkę, która się patrzy na ciebie tymi oczkami i uśmiecha – dodała. Chce mieć takich dużo, kocham dzieci – powiedziała z uśmiechem
- Ja nie umiem się nimi zajmować, nie miałam z nimi do czynienia – odparła Bones
- Kochanie, zobaczysz, kiedy będziesz w ciąży, poczujesz ruchy małej istotki, nie będziesz widzieć świata poza nią, to się nazywa instynkt macierzyński, każda kobieta go ma – wyjaśniła
- Tak samo mówi Booth – odparła
- Bo Booth, to mądry facet – oznajmiła Ange. Przyszłaś do małej? - spytała
- Nie – odparła. Czaszka jest już gotowa, więc możesz się zając jej rekonstrukcją – dodał
- Dobrze, a kto się nią zajmie w tym czasie? - zapytała
- Ja, nie mam teraz nic do pracy, więc posiedzę z nią – rzekła i zbliżyła się do nich
- To teraz ciocia Angela idzie popracować a ty idź do cioci Brenn – powiedziała podając jej małą
Po chwili Bones została sama z malutką dziewczynką, która bardzo się do niej tuliła.
- Szukasz mamy, ale ja nią nie jestem – odparła. Jesteś sierotą, jak byłam kiedyś – dodała, a z oczu spłynęła jej łza, która spadła na twarz malutkiej, która po chwili też zaczęła płakać.
- Ciii maleńka, nie płacz – szepnęła i po chwili zaczęła jej śpiewać kołysankę, którą pamiętała z dzieciństwa.
Już po pierwszych słowach, malutka przestała płakać. Wtuliła się w Bones, która kołysała ją do snu.
Po chwili mała zasnęła, a Bones śpiewała dalej, trzymając ją w swoich ramionach. Takiemu widokowi przyglądał się od kilku chwil Booth, któremu w oku kręciła się łza. Oto kobieta jego życia, trzyma jakąś małą istotkę i śpiewa jej, by ta przestała płakać. Taki widok, który rozczuliłby każdego, nawet takiego twardego faceta, jakim jest Booth.
- Bones – szepnął zbliżając się do niej i obejmując.
- Booth, płakała, a teraz śpi – szepnęła by nie obudzić małej
- Widzę, do twarzy ci z dzieckiem – odparł. Przyszedłem zabrać cię na lunch, jak obiecałem – dodał
- Dobrze idziemy, tylko co z nią zrobimy? - spytała
- Pojedzie z nami, w Royal Dinner, nic jej nie grozi – rzekł
- Racja, w końcu nas obronisz – dodała. Hipotetycznie oczywiście – dodała
- Tak kochanie, ja was zawsze obronię – skwitował i opuścili jej gabinet z małą w nosidełku
- Powrócili kilka minut przed 14. Z rekonstrukcji twarzy Angela stworzyła portret, dzięki któremu mogli znaleźć w bazie danych cokolwiek na temat osoby, która jechała z dzieckiem, jak określić jej stopień pokrewieństwa.
Niestety tego dnia nic im się nie udało dowiedzieć. Wieczorem pojechali do domu, gdzie wykąpali małą, nakarmili i ułożyli do snu. Wszystko robili razem, jednak to Bones kierowała czynnościami, na co Booth patrzył z zaciekawieniem i zadowoleniem.
Po butelce mleka, kołysance na dobranoc malutka zasnęła. Tuż po niej oni.

Inesita84

13.

Następnego dnia w trójkę ruszyli do Instytut, gdzie agent zostawił swoje dziewczyny, a następnie udał się do biura, by poszukać czegoś przydatnego w śledztwie.
Dość szybko ustalił personalia dziewczyny, która okazała się matką małej dziewczynki. Jej chłopak znęcał się na dnia, a kiedy okazało się, że jest w ciąży, dochodziło nawet do jej pobicia, czego ona nie zgłaszała. Była zaślepiona miłością do starszego chłopaka, również wychowanka Domu Dziecka, który opuścili jakieś 3 miesiące wcześniej.
Po tym, co przeczytał nie miał innego wyjścia, jak udać się i przesłuchać sąsiadów młodej Gillian, którzy, jak się dowiedzieli, o tym , co spotkało ją , jednogłośnie oskarżali o wszystko niejakiego Suareza, chłopaka, którego widziano kilka dni temu, ostatni raz słyszano jego kłótnie, w której nawet straszył, ją, że zabije nie tylko ją , ale i dzieciaka, jak nie załatwi mu jakiejś działki.
Od tamtej pory nikt go nie widział. Na pytanie agenta, czemu nikt nie złożył zawiadomienia, odpowiadali, że strach o własne życie, jak ich bliskich im na to nie pozwolił. Stała wymówka, jednak nie ma się co tym ludziom dziwić. Żyją na skraju ubóstwa, nie wiedzą, co może się zdarzyć następnego dnia.
Kolejnym krokiem było przesłuchanie chłopaka, który niestety zapadł się pod ziemię. Miał więc chwilę czasu, postanowił wpaść do Bones i zobaczyć, co u nich słychać.
Dr Brennan w ciągu kilku godzin, wykonała naprawdę dużo. Zbadała kości, które czekały na nią, już kilkanaście dni, skatalogowała dane na dysku, swojego komputera, a w tym wszystkim towarzyszyła jej mała dziewczynka, która wodziła za nią wzrokiem, za każdym razem, kiedy znikała z jej pola widzenia.
Kiedy nie było jej trochę dłużej nawoływała ją swoim płaczem, na co Bones rzucała wszystko i biegła sprawdzić co się dzieje z małą dziewczynką, z którą zaczęła łączyć ją jakaś wieź, której sama nie pojmowała, choć ma dwa doktoraty i wysoki iloraz inteligencji. Tu niestety nie wiedziała, co się święci.
Około 13 w Instytucie pojawił się on. Agent, na którego widok zamierały stażystki dr Brennan. Jednak dziewczyny nie miały u niego żadnych szans. Odkąd jego Bones, wyznała mu, co czuje nie spojrzał na żadną inną, nawet, gdyby była nią Miss Świata. On już znalazł kobietę życia i nie zamierzał poddać się żadnej pokusie młodych, wydekoltowanych, mocno umalowanych dziewcząt.
- Witaj kochanie – rzekł wchodząc do jej gabinety pusząc się, jak paw
- Co to za ton posiadacza – odparła Bones
- Kochanie, przecież wiesz, że jesteś moja, moja i tylko moja – powiedział z uśmiechem na twarzy
- Twoja, na zawsze i na wieczność – odparła i pocałowała go namiętnie.
Trwali tak w pocałunku chwilę, aż nagle usłyszeli śmiech dziecka, które przygląda im się w skupieniu.
- Mała Taylor się uśmiecha do nas – rzekł Booth
- To ona ma na imię Taylor, skąd wiesz? - spytała
- Ta dziewczyna, która zginęła, to jej matka, a sąsiedzi, których przesłuchałem, powiedzieli mi jak się nazywa ta mała kruszyna – wyjaśnił biorąc małą na rękę
- Taylor – szepnęła Bones, na co dziewczynka obdarzyła ją uśmiechem
- Lubi swoje imię – odparł Booth Kochanie, to teraz pójdziemy na lunch, bo wujek Booth strasznie zgłodniał – rzekł głaskając mała po główce

Inesita84

super czesci... az usmiech zagoscil na mojej twarzy... :) nic dodac nic ujac... :) czekam na cd :)

mara625

14.

Po chwili siedzieli już w Royal Dinner z małą księżniczką u boku. Po pół godzinie byli w drodze powrotnej do Instytutu.
- Kochanie mała już niedługo będzie musiała pójść od nas – szepnął
- Booth, wiem, ale
Jej wypowiedz przerwał telefon agenta.
- Tak, ok zaraz tam będę – rzekł. Znaleźli właściciela broni, z której zastrzelili mamę małej, zawiozę was do Instytut, a sam podaje go przesłuchać – dodał
- Ok, ja w tym czasie pobawię się z małą, wiesz, nie mam nic do pracy, to
- Jasne – wtrącił. Wiedziałem, że dla małej zrezygnujesz z przesłuchania, a nie, że nie masz pracy – szepnął
- Booth, na prawdę – fuknęła. Zobacz co zrobiłeś, mała płacze – dodała, kiedy Taylor uroniła łezkę
- Kochanie pewnie ma mokro – rzekł. Zaraz będziemy na miejscu to ją przebierzesz – dodał
- Patrz ona się śmieje – oznajmiła po chwili Bones. Chyba dlatego, że dałam jej smoczek – dodała
- Chyba cie polubiła – szepnął
- Booth, to normalne, karmie ją, przewijam, bawię się – oznajmiła. Traktuje mnie jak matkę, choć nią nie jestem – dodała
- Tak tylko dlatego, że ją karmisz – szepnął a na ustach malował mu się uśmiech
- Mała pokochała ciebie z taką samą wzajemnością, jak ty ją – pomyślał. Tylko niedługo trzeba się będzie rozstać, a to będzie bolesna, dla wszystkich, a najbardziej dla was – dodał w myślach. I nic nie mogę z tym zrobić, choć bardzo chciałbym – przemknęło mu w głowie
Po chwili dojechali na miejsce. Bones udała się z małą do środka, natomiast Booth pojechał przesłuchać właściciela. Na miejsce dojechał po kilkunastu minutach. Wysiadł z samochodu, a jego oczom ukazał się stary dom, w którym na jego oko nikt od dawna nie mieszkał. Wszedł do środka trzymając pistolet mocno w dłoniach. Otworzył drzwi i rozejrzał się po wnętrzu, gdzie panował straszny bałagan. W powietrzu dało się wyczuć silny odór, z którego identyfikacją agent nie miał żadnych problemów. Od dawna pracował z Bones i na każdym miejscu zbrodni unosił się ten specyficzny zapach, którego trudno było nie zapamiętać.
- Tu musi być gdzieś ciało – szepnął i wszedł w głąb salonu.
Po chwili za kanapą dostrzegł człowieka. Podbiegł, by zobaczyć co z nim. Obok na podłodze leżały jakieś tabletki, a z ust wydobywała się jakaś biała ciecz, która już dawno zaschnęła.
- Tu Booth, przyjedzcie na Ocean Ave54/5, znalazłem ciało – rzekł przez telefon.
Obok ciała leżała jakaś kartka, która go bardzo zaciekawiła. W kieszonce marynarki znalazł Bones rękawiczkę lateksową i małą torebkę na dowody. Jednak ciekawość zwyciężyła i zanim ja tam włożył, delikatnie otworzył i przeczytał.
„ Mój brat zabił swoją dziewczynę z mojej broni. Nie mogłem go wydać, w końcu to brat, jednak nie mogę z tym żyć. Niestety nie wiem, co się stało z jego dzieckiem, mała Taylor, Boże wybacz jemu, jak i mnie, że nie powiedziałem, nie potrafię z tym żyć, dlatego...”
List był nieskończony, ale Booth domyślał się, co chciał powiedzieć ów mężczyzna.
Po chwili na miejscu pojawił się koroner i ciało zostało zabrane do kostnicy. Przy nim agent znalazł dowód, co ułatwiło mu identyfikacje ofiary. Teraz co mu pozostało, to znaleźć chłopaka i wsadzić go za zabójstwo. Posiedzi sobie do końca życia, gdyż nie dość, że zabrał czyjeś życie i uciekł z miejsca zdarzenia, z jego winy ktoś popełnił samobójstwo, czego dowodem był znaleziony list i kilkanaście tabletek przy samobójcy.
Booth wsiadł do swojego SUVa i ruszył w poszukiwaniu zbiegłego. Z tym akurat nie miał problemu. Chłopak sam zjawił się w biurze FBI, ta cała sytuacja po prostu go przerosła. Nie mógł spojrzeć w lustro, dlatego postanowił poddać się karze, i poprosić o pomoc psychologa, która była mu bardzo potrzebna.
Booth zjawił się w biurze kilka minut po zatrzymaniu chłopaka. Zanim go aresztował, nie omieszkał powiedzieć mu, że to przez niego zabił się jego brat. Ta wiadomość bardzo go zabolała.
Jedyne, co Bootha zdziwiło, to fakt, że nawet nie spytał o swoje dziecko. Nie mógł się powstrzymać, by nie krzyknąć mu w twarz...
- Jakim jesteś facetem, ojcem? - spytał. Zabijasz dziewczynę i zostawiasz dziecko, za to powinieneś zgnić do końca życia w ciemnej celi, bez wody, ani jedzenia – rzucił i opuścił pomieszczenie, w którym przebywał.
Teraz czekało go, to, co najgorsze. Śledztwo się zakończyło, więc nastał czas, kiedy to mała Taylor musi ich opuścić. Wraz z Boothem do Instytutu pojechała opiekunka środowiskowa.
Nie ma szans, by mała z nimi została. Takie przepisy...

Inesita84

oj mam nadzieje ze jednak mala z nimi zostanie... :) czekam na cd :)

mara625

Jedziemy dalej:)


15.

Po chwili zjawili się w Instytucie. Bones siedziała z małą w swoim gabinecie. Trzymała ją w ramionach, karmiąc z butelki.
- Bones – rzekł. Ta pani
- Przyjechałam po małą -wtrąciła. Jestem Margaret Swinson z opieki, mała Taylor pojedzie ze mną, proszę mi ją dać – rzekła
- Booth – szepnęła, a do oczu napływały jej łzy. Tak szybko, już znalazłeś sprawcę? - spytała łkając
- Tak, sam się zgłosił, to koniec śledztwa – rzekł smutno. Mała musi zamieszkać w domu dziecka, przykro mi – dodał podchodząc do niej
- Nie mam za dużo czasu, muszę zabrać małą – oznajmiła pani
- Mogę się z nią pożegnać? - spytała błagalnie Bones
- Wie pani, nie ma czasu, czekają na nas – odparła
- Przecież 5 minut pani nie zbawi – rzekła Booth
- Może i nie zbawi – rzekła opiekunka.
- Proszę - rzekł błagalnie agent
- Dobrze poczekam na zewnątrz – dodała
- Booth, nie wiem co to znaczy, że kogoś coś nie zbawi, ale poskutkowało – powiedziała. Dziękuje – szepnęła składając mu pocałunek
Nastała cisza. Oboje wiedzieli, że ta chwila nastąpi, jednak nie spodziewali się, że tak bardzo będzie boleć, szczególnie Bones, która spędzała z małą najwięcej czasu.
Nikt nie przypuszczał, że ona twarda antropolog pokocha tą małą istotkę i nie będzie się chciała z nią rozstać. Przecież zawsze mówiła, że nie chce mieć dzieci, a jednak wystarczyło, że pojawiła się ona, mała Taylor, sierotka, tak, jak kiedyś Brennan, a jej serce pokochało.
- Nie mówię żegnaj, tylko do zobaczenia – szepnęła po chwili Bones tuląc malutką do serca. Będzie mi ciebie brakować, ale obiecuję, że będę do ciebie zaglądać, nawet, jak mi nie pozwolą – dodała
- Już czas – szepnął Booth całując małą w czółko. Kochanie – rzekł
- Tak wiem, rozumiem, nie ja wcale nie rozumiem – krzyknęła
- Kochanie, takie są przepisy, ja nie mogę nic z tym zrobić, nawet Cullen – wyjaśnił
- Ale Booth, przecież ona trafi do sytemu, ty nie masz pojęcia co się dzieje – wytrąciła. Ubrania chowane w wokach na śmieci, które przechodzą tym zapachem, jak znajdziesz się w rodzinie zastępczej, to inne dzieciaki się z ciebie śmieją, bo jesteś przybrany, pamiętasz prowadziliśmy już taką sprawę - rzekła
- Obiecuję ci, że nie pozwolę jej skrzywdzić, znajdziemy jej najwspanialszych rodziców, ty, ja Angela i reszta, zobaczysz – dodał próbując ją pocieszyć.
Chyba mu się to na chwile udało. Wiedziała, że kto, jak kto, ale Booth nigdy jej nie okłamał, zawsze dotrzymywał słowa i tak będzie tym razem.
Po chwili...
- Jestem gotowa – szepnęła. Zawołaj panią Swinson – poprosiła
- Dobrze, zaraz wracam – oznajmił i wyszedł na zewnątrz, zostawiając na chwilę samą Bones
- Proszę dać jej jeszcze chwile na pożegnanie – poprosił. Ona bardzo zbliżyła się do małej – dodał
- Wie pan, że takie mamy przepisy, mała musi iść do domu dla niemowlaków, tam będzie czekać tygodniami na adopcję, może nawet szybciej, jest mała, nie ma matki, ojcu pewnie zabiorą prawa, więc ma szanse, wiele osób nie może mieć dzieci, chętnie więc adoptują takie małe, do roku – wyjaśniła
Po chwili na korytarzy pojawiła się Bones z małą na ręku.
- Pani Swinson, proszę się nią dobrze opiekować – rzekła podając jej Taylor
- Dobrze, obiecuję – odparła kobieta. Do widzenia – rzekła kierując się do wyjścia
- Będę mogła ją odwiedzać? - zapytała Brenn
- Tak – rzuciła opiekunka i zniknęła za rogiem
- To koniec – szepnęła Bones
- Kochanie – odparła Booth, zanim zdążył coś powiedzieć poczuł tylko ciało Bones, która przytuliła się do niego, a z oczu popłynęły jej łzy.
Teraz dała upust emocjom, które się w niej zagnieździły. Nie musiała nikogo oszukiwać, że jest twarda i nie płacze. Ona cierpi, a łzy pomogą jej choć na chwile odreagować
- Przepraszam – szepnął, jednak ona nie usłyszała

Inesita84

pieknie, wzruszajaco... ciekawe co dalej... :)

mara625

ja również... Bones by się nadawała na matkę, mimo wszystkiego co twierdzi ;)

just_american_girl

Nie chciałam by było to kolejne opko o ciąży Bones, dlatego pomyślałam o małej:)
To już ostatnia część opka, które trochę się rozwlekło w czasie:)

16.

Stali chwile wtuleni w siebie, a z oczu spływały im słone łzy. Nie takiego obrotu spraw się spodziewali. Choć mała spędziła z nimi zaledwie parę dni, pokochali ją bardzo mocno. Szczególnie przywiązała się do niej Bones, z wzajemnością, gdyż mała Taylor także polubiła swoją opiekunkę.
- Kochanie – szepnął
- Booth, ja nie mam siły dziś na pracę, zabierz mnie do domu – odparła cała zapłakana
- Dobrze kochanie, idziemy – rzekł i po chwili bez słowa opuścili Jeffersona.
W całym Instytucie panował smutek. Każdy zżył się z małą. Była dla nich księżniczką,dla której każdy starał się znaleźć chwilę, by nie czuła się samotna i opuszczona. Tu Taylor znalazła wiele cioć i wujków, na których mogła liczyć, szczególnie jeśli chodziło o opiekę i ciepło.
Po jakimś czasie dojechali do domu, w którym także widać było, ze był z nimi ktoś jeszcze. Zabawki małej, ciuszki porozkładane były w całym salonie. Bones zbierając je w jedno miejsce uroniła rzekę łez. Smutek także udzielił się agentowi, który także zaczynał tęsknić za tą małą królewną, za jej uśmiechem, płaczem, za nią.
Pierwsza noc bez niej była koszmarem. Nie zmrużyli oka nawet na chwile. Ciągle wspominali Taylor.
Dni mijały...
Oboje po krótkim urlopie wrócili do pracy. Jednak nie byli już tacy radośni, jak wcześniej. Rozwiązywali sprawę za sprawą, w końcu byli profesjonalistami w tym, co robią. Jednak Bones była załamana. Minął już tydzień, odkąd mała nie jest z nimi. Odwiedzała ją każdego dnia, spędzając z nią dużo czasu.
Opiekunki w ośrodku widziały, jak są sobie bliskie, jak mała podąża małymi oczkami za nią, jak Tempi ją przytula. Widać było, że łączy je jakaś nierozerwalna więź.
Pewnego dnia, w trakcie przesłuchania jakiegoś podejrzanego, w którym udział brała także Caroline, Bones nie wytrzymała. Szczególnie kiedy chodziło o morderstwo dziecka.
O mało co nie doszło do rękoczynów i Bones nie zaatakowała nieletniego, który był podejrzany o zabójstwo półrocznego chłopca, którego najprawdopodobniej udusił, gdyż mały przeszkadzał mu kiedy oglądał mecz, ciągle płacząc.
To zachowanie antropolog dało do myślenia prokurator, która nie omieszkała zapytać agenta o powód smutku jego partnerki.
- Co się dzieje z cheerii?- zapytała
- Z Bones? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- Tak z dr Brennan, ostatnio nie jest sobą, już nie krzyczy, nie zwraca uwagi, nie szuka zaczepek, jest inna – odparła. Normalna – dodała
- Prowadziliśmy sprawę morderstwa matki takiej małej dziewczynki, Która spędziła z nami kilka dni – rzekł. Bones bardzo się do nie przywiązała, a potem, jak małą musiała wrócić do domu dziecka, gdyż nie miała nikogo, kto mógł się nią zaopiekować, to Bones się załamała – wyjaśnił
- Ona pokochała tą małą i dlatego – rzekła.
- Nie tylko ona, ja i cały Instytut – oznajmił
- Zapytam cię, o coś, tylko czekam na szczerą odpowiedz, dobrze? - zapytała
- Jasne, wiesz, ze nie lubię owijać w bawełnę – odparł
- I to w tobie lubię złociutki – rzekła. Czy ty i dr Brennan macie się ku sobie? - zapytała. - - Znaczy, czy się kochacie – wyjaśniła
- Tak, bardzo – powiedział zgodnie z prawdą
- To bądź prawdziwym facetem i zrób, co ci podpowiada serce, w reszcie ci pomogę – odparła
- Ale co? - zapytał. Mam się jej oświadczyć – zapytał
- Widzisz jaki jesteś szybki – rzekła upijając łyk kawy
- Ale Bones na to nie pójdzie, ona nie wierzy w instytucję małżeństwa, uważa je za archaizm – wtrącił
- Ale kocha cię, a ślub to podstawa do rozpoczęcia procesu adopcyjnego – oznajmiła. Oświadczyć się musisz ty, a o resztę się nie martw, w ciągu miesiąca, a może nawet krócej małą będzie z wami, moja w tym głowa – rzekła
- Ale
- Żadne ale biegnij do niej. Ja już zacznę składać papiery, tylko powiedz mi w którym domu jest ta mała – rzekła
- W tym koło baku DC, nazywa się Taylor Huggis – odparł Caroline jesteś wielka – rzekł całując ją w policzek
- Kochaniutki, teraz to musisz się postarać, by cheerie się zgodziła – powiedziała. Idź już – ponagliła
Booth pocałował ją jeszcze raz i po chwili opuścił siedzibę FBI, i udał się do mieszkania, by stamtąd zabrać ze sobą małe czerwone pudełeczko, w którym znajdował się mały pierścionek z brylantem, pamiątka po babci.
- To dla ciebie go trzymałem – szepnął i po chwili siedział w samochodzie.
Wbiegł do Instytutu, jak burza.
- Ange, gdzie jest Bones? - zapytał
- U siebie – odparła
- Dzięki – rzuciła i po chwili był już u niej
- Kochanie – szepnął, by jej nie przestraszyć
- Booth – odparła. Przepraszam zamyśliłam się – rzekła
- Temperance – rzekł. Wiem, że nie jesteś jeszcze gotowa, że nie wierzysz w małżeństwo, ale wiedz, że cię bardzo kocham, i nie potrafię bez ciebie żyć – dodał
- Booth, co się dzieje? - spytała kiedy klęknął tuż przed nią
- Temperance Brennan, czy zgodzisz się wyjść za mnie i uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi? - zapytał
Nastała cisza...
Bones zaniemówiła. Nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała. Po chwili...
- Kocham cię – odparła. Zgadzam się, nie wierzę w te papierki i takie tam, ale dla ciebie jestem gotowa – oznajmiła
- Kocham cię – szepnął wzruszony i włożył jej na palec brylantowi pierścionek, po czym złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Całej sytuacji przyglądała się artystka.
- Cudnie – pisnęła po chwili. Teraz nikt wam nie odbierze małej Taylor – rzekła podbiegając do nich i ściskając
- Ange, Taylor pewnie już znalazła rodzinę, jest mała, a takie dzieci szybko opuszczają dom dziecka – odparła smutno Bones
- To nie prawda – wtrącił Booth. Caroline obiecała, że zajmie się tą sprawą, już zaczęła pisać stosowne pisma – dodał
- Nie wierze – powiedziała zaskoczona Brenn. To znaczy, że Taylor z nami zostanie? - zapytała
- Tak, niedługo po ślubie zamieszka z nami – przytaknął Booth
- Caroline jest wspaniała – rzekły jednocześnie przyjaciółki
To był moment, kiedy ich życie zmieniło się na zawsze. Po dwóch tygodniach wzięli ślub. Uroczystość była skromna, ze względu na Brenn, co nie znaczy, ze nieprzyjemna. Goście bawili się znakomicie.
Adopcja małej przebiegała bez problemu. Caroline się naprawdę postarała. Tak, jak obiecała mała w ciągu miesiąca zamieszkała z państwem Booth. Od tego momentu tworzyli szczęśliwą rodzinę.
Może kiedyś będą mieć swoje dzieci, ale na razie mają tą małą kruszynkę, która ich pokochała, jak oni ją.

Inesita84

no i brawo, popłakałam się ;P śliczne, cudowne, genialne!

ps. masz już następne jakieś?

just_american_girl

zgadzam sie ! poprostu pieknie :) czekam na kolejne opowiadania :)

Ps moze jestem zbyt ciekawska ale czemu cheerie (Bones) xD :)

mara625


Bo tak na nią mówi Caroline w serialu:D

Ps mam kilka opek:D
Ale nie wiem jakie wstawić:(

Inesita84

aha... :)
to to nirch juz Ci serce podpowie... :)

Inesita84

To może być moja wersja zakończenia sezonu 5???

Inesita84

ooo... pewnie!!!
jeszcze sie pytasz xD ?? :)

Inesita84

Il terremoto dell'Aquila altra storia senza fine...

moja wersja zakończenia sezonu 5:)

1.

To był kwietniowy poranek. Ulice były prawie w ogóle nie zatłoczone, co było dość dziwne, jak na tą porę dnia, gdyż to był czas, kiedy połowa ludzi udaje się do pracy. Bones jechała do Instytutu, swoim najnowszym nabytkiem, który otrzymała od wydawcy. To było istne cacko, które od razu wpadło w oku Boothowi. Miała już kilka dni ów cudo, jednak to był pierwszy raz , jak jej nawalił na samym środku drogi.
- Tego mi jeszcze brakowało – szepnęła, po czym wysiadła z samochodu. Jestem genialnym antropologiem, ale na samochodach się nie znam – dodała, po czym wyjęła z kieszeni telefon i wykonała połączenie
- Booth, słucham – rzekł
- Cześć, tu Bones, przepraszam cię, ale mam problem i nie wiem do kogo mam się zgłosić – rzekła
- Bones, co się stało? - zapytał zdezorientowany
- Samochód mi stanął na środku drogi,a ja nie wiem, co mu jest – wyjaśniła
- Ja też – odparł. Trzeba go zawieść do mechanika, gdzie jesteś? - zapytał
- Na Sweet Island na rogu – odparła
- Czekaj, zaraz tam będę – rzekł po czym się rozłączył
Bones usiadła wygodnie na fotelu oczekując na partnera, który po jakimś kwadransie przyjechał na miejsce, wraz z firmą, której zadaniem było przewieźć jej samochód do warsztatu, gdzie się mu bliżej przyjrzą.
Po chwili Booth i Bones siedzieli już w jego SUV-ie.
- Ciekawe ile zejdzie im z naprawą? - zapytała
- Nie wiem, ale możesz na mnie liczyć – odparł
- W jakim sensie? - zapytała nie rozumiejąc
- Będę twoim szoferem, będę zawoził cię do pracy, odbierał o normalnej porze, pilnował – wyjaśnił
- Wiesz Booth nie potrzebuje niańki, jestem już duża – odparła
- Tak, tak Bones, tak sobie to tłumacz – szepnął. Od dziś to ja decyduje, o której wychodzisz z pracy, chyba, że wolisz komunikacje miejską? – dodał z chytrym uśmieszkiem
- Wiesz, jesteś bardzo pewnym siebie
- Bones ciszej, daj posłuchać wiadomości – wtrącił jej
Ok. godz. 3.35 nad ranem w Abruzji w centralnych Włoszech zatrzęsła się ziemia. Wstrząs był tak silny, że "niektóre miejscowości zostały całkowicie zniszczone". Liczba ofiar wciąż rośnie, według ostatnich doniesień zginęło blisko 150 osób. Rannych jest ok. 1,5 tys. Pod gruzami zawalonych budynków wciąż są ludzie. Sytuację ocenia się jako "krytyczną", na ulicach panuje chaos. - powiedział speaker
- Trzęsienie ziemi, ale tak nagle? - zapytała po chwili
- Nie wiem Bones, to się wydarzyło przed chwilą – rzekł
W samochodzie zapanowała cisza. Oboje wsłuchiwali się w nowe informacje dotyczące tragedii, która nawiedziła ten piękny kraj, którego agent darzył sentymentem, W końcu jego przodkowie stamtąd pochodzą. Po 10 minutach dojechali do Instytutu. Tu każdy także wsłuchany był w wiadomości, które płynęły z miejsca tragedii.
Liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi w Abruzji we Włoszech przekroczyła 150 - podała agencja Ansa, powołując się na źródła szpitalne w mieście L'Aquila, gdzie znajdowało się epicentrum wstrząsów. Rannych zostało ponad 1500 osób. Sytuacja w mieście L'Aquila, gdzie było epicentrum trzęsienia, jest krytyczna. - mówiono w telewizji
- Sweety, słyszałaś? - zapytała Angela
- Tak, właśnie w radio mówili - odparła
W tym samym momencie pojawiła się Camille z pewną propozycją dla dr Brennan...

Inesita84

domyslam sie co to za propozycja... ale wole... przeczytac... ciekawa czesc... czekam na cd :)

mara625

no ja chyba też... już się nie mogę doczekać, czekam na cd. ;)

just_american_girl

2.

- Widzę, że już wszyscy słyszeliście o tej tragedii – rzekła patolog wchodząc na platformę
- Tak – odparli jednoznacznie
- Dr Brennan, możemy porozmawiać na osobności? - zapytała
- Tak, Cam, czy coś się stało? - odparła Brenn
- Nic, tylko otrzymałam ważny telefon, i musisz podjąć decyzje, jak najszybciej się da – odparła. Możemy iść do mnie? - zapytała
- Jasne – odparła i po chwili ruszyły w kierunku gabinetu patolog
- Ciekawe, o co chodzi? - zapytała Angela
- Nie wiem, ale nie wyjdę stąd zanim się tego nie dowiem – odparł Booth. Jak coś będę u Bones w gabinecie – rzucił i odszedł
- Dr Brennan dzwonił do mnie sam zastępca Silvio Berlusconiego – zaczęła. Potrzebna jest mu pomoc najlepszych antropologów na świecie w identyfikacji zwłok, i trafiło na panią – wyjaśniła
- Mam jechać do Włoch? - zapytała
- Tak – odparła Camille. Będzie tam jeszcze dwóch znanych antropologów, jeden Włoch, i jeden Polak – dodała
- Kiedy mam tam lecieć? - zapytała
- Najlepiej jutro – odparła Camille. Oczywiście wszystko pokrywa rząd Włoch, będzie na miejscu także tłumacz, jak i reszta antropologów znakomicie zna język angielki, więc nie będzie żadnych utrudnień – wyjaśniła
- Dobrze, muszę się spakować i jestem gotowa, wyjazd jak każdy inny – rzekła Bones. Muszę zrobić porządek w papierach, pewnie wrócę niedługo, ale wolę zostawić porządek – dodała
- Dobrze – odparła Cam i odprowadziła wzrokiem, wychodzącą antropolog
Po chwili zaczepiła ją Angela...
- Sweety, o co chodziło Cam? - zapytała
- Muszę wyjechać jutro do Włoch, będę identyfikować tam ofiary trzęsienia – odparła i ruszyła do gabinetu, a artystka tuż za nią pobiegła
Booth tymczasem siedział jak na szpilkach. Jego szósty zmysł podpowiadał mu, że coś się zdarzy, a on nigdy go nie zawiódł, więc zaczął się martwić. Po chwili w gabinecie pojawiła się Brennan.
- Booth, myślałam, że pojechałeś do siebie – odparła
- Widzisz Bones zatrzymała mnie ciekawość – odparł. Co powiedziała ci Cam? - zapytał
- Nic takiego – rzekła i usiadła za biurkiem
- Nic takiego powiadasz- rzekł. To czemu zawołała cie na bok? - dopytywał
- Brennan jutro wyjeżdża identyfikować ofiary do Włoch – wtrąciła Angela
- Do Włoch, fajnie, to o której mamy samolot? - zapytał zacierając ręce
- Booth ja mam samolot, ty zostajesz tu – odparła studząc jego zapał
- Jak to, przecież pracujemy razem – rzekł zdziwiony. Zawsze jesteśmy razem – dodał
- Ale tam nie będzie żadnych zabójstw, ludzi zginęli tam pod gruzami – wyjaśniła
- Bones, nie znasz włoskiego, będę twoim tłumaczem – zaproponował
- Booth, ja już mam tłumacza – odparła
- Brenn pewnie seksowny Marco o czekoladowych oczach – wtrąciła podekscytowana Angela
- Ange nie wiem, nie znam go, skąd mogę wiedzieć, czy jest seksowny i jak ma na imię – fuknęła
- Sweety, każdy Włoch jest seksowny, oni się tacy rodzą i umierają – odparła Angela
- Dziękuję Ange – wtrącił Booth
- Nie mówiłam o tobie, choć jesteś niezłe ciacho – powiedziała Ange
- Ale ja jestem w połowie Włochem i znam ten język, więc nadaje się na tłumacza, poza tym, byłbym twoim ochroniarzem, pewnie ci latino będą smolić do Ciebie cholewki – oznajmił
- Booth co będą robić? - zapytała z miną w stylu nie wiem, co to znaczy
- Sweety, Booth chce przez to powiedzieć, że będą cie podrywać – rzekła ratując sytuacje
- To miłe, zawsze marzyłam o romansie z jakimś gorącym facetem – odparła rozmarzona. A tam ich trochę będzie – dodała
- Bones – syknął Booth. Nie możesz tam jechać sama – szepnął
- Czemu? - zapytała. Byłam już w Gwatemali, i innych zakątkach, a tam jeszcze nie – rzekła. Może nie będę mieć nawet czasu na spotkania, jadę tam do pracy, a nie na wakacje, zapomniałeś? - zapytała wstając
- Sweety, jak znajdziesz jakiegoś gorącego Włocha, przywieź go tu i dla mnie jego kolegę – poprosiła
- Ange zobaczę, co się da zrobić – odparła. Teraz muszę jechać się spakować – rzuciła i zostawiła ich samych


ps nie śmiejcie się z Polaka :> :> :>

Inesita84

nie gdziezbym sie smiala... :P swietna czesc... ciekawe czy Booth postawi na swoim i poleci z Bones...?? xD czekam na cd :)