to bedzie jednopoartowka w kilku czesciach:)
ze wzgledu na problemy na forum, tak ajk Izalys zaloze nowe forum:)
pto one:)
dam juz dzis calosc:)
bo mam dobry humor:)
tu beda inne jednopartowki,
do czasu, gdy nie pojawi sie nowe forum:)
mam nadzieje, ze sie nie gniewacie:)
Po skonczonej mszy na dworze, wszyscy zaproszeni goscie, skladaja mlodej parze zyczenia:
- "Bądźcie dla siebie i ziarnem pieprzu,
i szczyptą soli, i tym co cieszy,
i tym co boli. Trwajcie razem,
gdy miłość w rozkwicie
i gdy ku jesieni swe kroki skieruje życie." - Max
- "Powiedziałaś wreszcie tak - to dla niego dobry znak.
Miłości zaznajcie gorącej i przyjaźni się nie kończącej.
Przyjaciółmi jesteście moimi, życzeniami obsypuje szczerymi.
Niech słońce roztacza swój blask nad Wami w tym niezwykłym dniu
i przez wszystkie dni Waszego życia.
Niech weselne dzwony bija donośnie
i radosnym echem brzmią w Waszych sercach na zawsze' - Angela
- " Z okazji Ślubu życzenia wszystkiego najlepszego,
aby miłość i wzajemne zrozumienie nigdy Was nie opuściło,
a uśmiech był Waszym wiernym towarzyszem w tej
niełatwej drodze wspólnego pożycia.." - Hodgins
- "życzymy Wam w uroczystym dniu ślubu
miłości gorącej jak słońce,
szlachetnej jak złoto,
czystej jak łza, słodkiej jak miód
oraz spełnienia pięknych marzeń
i wspólnych planów. " Cam Zack
- "Wiara, nadzieja, miłość:
trzy cnoty niech towarzyszą w nowej podróży,
niech szczęśliwości promyczek złoty
przyświeca Młodej Parze najdłużej!" - Sweets
no.. coś jest nie tak.;/ ale opowiadania jak zwykle przeboskie ;)
założyłam z6, żeby było gdzie dodawać opka. ;) narazie puusto. ja napisze coś w weekend
Nastepnie udali sie na przyjecie weselne.
Sala byla pieknie ubrana.
Na drzwiach bylo wielkie serce z dedykacja:
"Teraz Wy już nie samotni,
teraz Wy we dwoje.
Na łzy, smutki i radości
pójdziecie oboje.
Już Wam teraz droga życia
łatwiejsza i lżejsza
O! bo miłość wszelkie trudy
usuwa lub zmniejsza.
Niechaj złość i boleść
u Was się nie zjawi,
niech Wam zawsze Młoda Paro
Pan Bóg błogosławi."
Pzryjechala para mloda.
Przywitali ich chlebem i sola.
Pierwszy taniec...
na przyjeciu weselnym rozpoczeli nowozency...
Pierwszy taniec odtanczony przez nowozencow,
byl zaproszeniem dla wszystkich gosci zgromadzonych
do wspanialej zabawy na parkiecie...
Zabawa ta trwala do rana....
EPILOG
Po kilku miesiacach...
Siedzieli przy kominku.
Bones od jakiegos czasu miala mdlosci...
Przybierala na wadze, co w jeje przypadku bylo narmalne...
Zaniepokojona udala sie do lekarza...
Wesola nowine postanowila przekazac swojemu mezowi.
- Kochanie- zaczela
- Tak - spytal upijajac lyk wina
- Zawsze marzylam, by miec rodzine
- Teraz ja masz - przerwal jej Booth
- Tak, ale
- nie kompletna - powiedziala
- Hm - zdziwil sie Booth
- Rodzine twotrza...
- rodzice - wydukal
- tak, ale jest jedna mala czesc
- ktora jest wspolna
- ktora jest ich nierozerwalna czescia
- dziecko- wydukal
- tak - szepnela
- Tempi czy Ty
- czy My
- Tak
- bede ojcem
- bedziemy mieli dziecko - krzyczal jak oszalaly
- tak, ale
- Ale ??
- To beda blizniaki
Booyh zaniemowil...
- Blizniaki - zapytal odzyskujac glos
- Tak
- Jestem w 4 miesiacu
- Lekarz powiedzial, ze
- ze
- Ze to - ciagnela Bones
- chlopiec i dziewczynka - zapytal
- Nie dwie dziewczynki
- Dziewczynki
- beda tak sliczne jak jego mama - powiedziaal uradowany calujac ja namietnie......
Po 3 miesiach....
Rebecca miala wypadek samochodowy, zginela na miejscu.
Po pogrzebie, Booth , wraz z Temperance, zlozyli papiery o adopcje Parkera.
Juz po kilku dniach tworzyli szczesliwa rodzine...
Dokladnie w dniu 1 rocznicy ich slubu na swiat przychodza Christine i Rebecca Booth....
FIN
Ines twoje opowiadania są naprawde rewelacyjne chciałabym mieć takie pomysły jak ty ale jak narazie mi aż tak dobrze nie idzie, dlatego wolę pozostać przy czytaniu twoich opowiadań oraz innych :) pozrdo :)
dodawalam czesci pokolei, ale jak zwykle sie porozchodzily:(
mam nadzieje, ze sie odnajdziecie:)
czekam na opinie:)
kazda czesc cudowna:)
jak zwykle sie nie zawiodlam:)
calosc naprawde imponujaca:)
czekam na nastepne:)
ciesze sie Nionia, ze Ci sie podoba:)
za dedykacje nie ma co dziekowac:)
napisalam to co czulam:)
pozdrawiam i sle buziaki dla CIEBIE:***
calosc dedykuje moim najukochnaszym krejzolkom pod sloncem:
Nionia i Mala to dla Was:)
B%B forever:)
buziole dla Was:**
JESLI CHODZI O FORUM
TO NIC SIE NIE ZMIENILO, BUUU:(
DZIS ZAKANCZAM JAK TO SIE ZACZELO
NIEDLUGO NOWE FORUM:)
NARAZIE DOPOKI SYTUACJA NIE POWROCI DO NORMY BEDE PISAC TU
POZDRAWIAM:)
Ines jak zwykle cudnie :)) NIech już wszystko wróci do normy bo ja chce i Twoje jednopartówki i kontynuacje "jak to sie zaczeło..." :)) Cezkam na kolejną :))
mala jak milo:)
pozdrawiam buziaki:)
ja tez chce, by wszystko wrocilo do normy, bo ja juz nie moge:(
jestem bliska zalamania:(
jeszcze raz dzieki za mile komentarze buziaki:)
niedlugo ruszy moje kolejne forum:
jak sie to skonczy:)
ale narzaie bede pisac tu:)
pozdrawiam:)
Wasza krejzolka Ines:)
PROLOG
15 lat wczesniej
Kilka kartek z pamietnika:
"Dzien przed swietami...
Rodzina w komplecie.
Ja, brat Russ, tata i mama.
Jaka ja jestem szczesliwa, majac ich blisko siebie...
Pozny wieczor.
Zasiedlismy wszyscy do kolacji.
Mama jak zwykle przygotowala nasze ulubione potrawy.
Kolacja uplywa nam w milej atmosferze.
Rozmawiamy, smiejemy sie, spedzamy milo czas...
Po kolacji, tata jak zwykle opowiada mi rozne historie.
Takie na dobranoc.
Pamietam, jak bedac jeszcze mala dziewczynka, uspypialam wsluchana w jego opowiesci...
Choc mam juz swoje lata, to nadal to lubie...
Leze juz na lozku, a tata opowiada....
............
Tyle pamietam z tego feralnego dnia...
Potem szybko, jak w kalejdoskopie sie wszytsko zdarzylo...
Brat mnie opuscil, zaraz po rodzicach.
Trafilam do domu dziecka,
potem do rodzin zastepczczych i znow dom dziecka...."
..................
"Ci, którzy wychodzą z tradycyjnych,
dużych domów dziecka,
nie są przygotowani do startu w dorosłe życie.
Nie ma co marzyć, że dom dziecka poradzi sobie z wychowaniem sprawnego społecznie
i emocjonalnie człowieka. Która rodzina składa się z sześćdziesięciu albo
i więcej domowników? Jaki dom rodzinny przypomina szkołę z długimi korytarzami,
pokojami jak cele i ściśle określonymi porami posiłków, o
drabiania lekcji czy nawet czasu wolnego?
W domu dziecka nikt nie pyta wychowanka,
co chce na obiad albo jakie woli ubranie.
Jedzenie dostaje w stołówce, ubranie zostaje mu przydzielone.
Choćby w takim miejscu pracowali najlepsi wychowawcy,
to i tak zawsze dom dziecka pozostanie instytucją,
a nie domem. - W takim miejscu dziecko
wychowuje się w środowisku uczącym postawy bierności, bezradności..."
...............
Tak zawsze uwazano.
Ona jest tego dokladnym przeciwienstwem.
Choc zycie nie ukladalo jej sie,
rodzice opuscili ja dzien przed Wigilia,
brat zaraz potem, wychowywala sie w domu dziecka,
co gorsza w kilkunastu rodzinach zastepczych, to wyszla na ludzi...
Studiowala...
... i skonczyla antropologie.
........
Pozniej podejmuje prace w Instytucie Jeffersona przy wsparciu szefa dr Goodmana...
Dzis jest zananym i cennionym antropologiem....
Pewnego dnia....
Pewnie mnie ubiczujecie za szczerość, ale co mi tam... po pierwsze czyli to co mi się najbardziej rzuciło w oczy: jak Bones , będąc antropologiem mogła nie wiedzieć co się dzieje z jej ciałem? Chyba doskonale wiedziała jaki jest proces zapłodnienia i jakie są jego objawy. Zresztą w 4 miesiącu ciąży już dość dobrze widać brzuszek.
Po drugie: błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Rozumiem ze masz z tym problemy, ja też mam problemy z ortografią i interpunkcją., ale jest program Word 9 (to taka mała ikonka w lewym dolnym rogu). Dzięki możesz poprawiać błędy podkreślane na czerwono.
Po trzecie: cała fabuła i ogólny sens opowiadania. Mogłabyś pisać scenariusz do,, Mody na sukces”, albo do jakiejś taniej telenoweli. Są jest takie banalne że aż śmieszne. Nie pisze tego po to żeby Cię obrazić, ale po to żebyś się następnym razem bardziej postarała.. Bo Ciebie stać , wierze w to. Życzę wielu sukcesów i puenty;)
Ja się tam nie gniewam, masz rację, robię błędy, ale jak to napisałaś, nie jestem sama:p Co do ciąży w 4 miesiącu nie u każdego widać brzuch, więc... Jasne ona wie wszystko, choć nie zawsze ma racje, ale nie miała brzucha,znaczy w tym okresie, by mogła postawić diagnozę:p, więc myślała, że po po prostu przytyła, to aluzja do Emily Deschanel, która ostatnio baaardzo się zaokrągliła tu i tam, jeśli widziałaś ją na zdjęciach, szczególnie widać to w odcinku świątecznym z 5 serii, który przed nami. co do pisania w Wordzie to ja tam nie pisze, ostatnio zaczęłam pisać już z polskimi znakami, choć to nie ma znaczenia, bo będąc za granicą pisałabym, jak dotychczas, bo nie ma tam klawiatur z polską pisownia:p
Co do fików to tylko fanfiction, a tu może się zdarzyć wszystko:)
Ciesze się, że tak wierzysz we mnie, że mnie stać, heh, pozdrawiam:)
Pewnego dnia....
Do wspolpracy przydzielony zostaje jej partner.
Agent specjalny Seeley Booth.
Seeley Booth byl bylym zolnierzem jednostek specjalnych,
bylym snajperem, zabijajacy na zlecenie.
Na poczatku ich wspolpraca nie uklada sie za bardzo...
Byly wzloty i upadki.
Roznili sie w wielu punktach.
Ona podchodzial do wszystkiego z rezerwa,
on byl ekstrawertykiem.
Ona kierowla sie intelektem, on uczuciami.
Ich styl zycia byl caklkowicie rozny.
Wszystko zmienialo sie powoli.
Powoli zaczeli dowiadywac sie o sobie wiecej, coraz wiecej...
Poznali swoje historie z przeszlosci.
Jej dziecinstwo, smierc matki, powrot ojca i brata,
nieslubne dziecko jej partnera, jego snajperska przeszlosc.
Powoli ich relacje zaczelu ulegac polepszeniu ...
Pierwszym momentem zmiany ich relacji byl moment,
gdy byly agent ja porwal,
i chcial zabic, bo odkryla, jakich zbrodni dokonal.
I tym razem ja uratowal.
Kolejny raz to sparwa Garbarza.
Gdy zostala porwana wraz z Hodginsem,
i zostalo niewiele czasu na ratunek,
on sie nie poddal.
Wierzyl w swoja partnerke.
Wraz z jej zeulcami,
jak nazywal jej wspolpracownikow,
znalezli ja w ostatnim momencie.
To ich bardzo zblizylo.
Niedlugo potem pojawila sie Cam.
Piekna pani patolog,
z ktora laczyl Agenta w przeszlosci,
goracy i namietny romans.
Ale to nalezalo juz do przeszlosc...
Potem na drodze do ich szczescia, stanal sie nowy Agent.
Agent Tim Sullivan.
Przezyla z nim krotki romans,
ale niezdecydowala dla niego opuscic swej pracy,
i wyjechac z nim w rejs.
Tlumaczyla to swoja praca.
Ale czy to byl ten powod?
Sama nie potrafila sie przyznac, co czuje do Booth'a.
Na poczatku wspolpracy ustalili, ze jest linia,
ktora, pod zadnym pozorem, nie wolno przekroczyc.
Przelomem w ich relacjach, bylo ponowne pojawienie sie Grabarza.
Szukal on bowiem, czegos, co podejrzewal, ze ma Bones.
Postanowil szantazem, to zdobyc.
Porwal Agenta...
Bones sie zalamala, ale wszystkimi drogami probowala, go odnalesc.
Udalo sie, tak jak, w jej przypadku w ostatnim momencie.
Tym razem role sie odwrocily, tym razem, to ona go znalazla...
EPILOG
Bones powoli uswiadamiala sobie, jak wazny jest dla niej Booth.
Agent, takze zauwaza, co sie dzieje z nim, gdy w poblizu jest ona...
Oboje poczuli cos, czego jeszcze w zyciu nie doznali.
Byli w roznych zwiazkach, ktore okazaly sie totalna klapa.
On mial syna z kobieta, ktora go nie kochala,
ktorej i on nie kochal.
To byl przelotny romans, jednego,
czego nie zaluje z tamego okresu,
to narodzin ukochanego Parkera.
Ona miala przelotne romanse, ktore opieraly sie wylacznie na seksie...
Dziwne zrzdazenie losu poloczylo ich.
To los sprawil, ze spotkali sie.
Teraz te dwie polowki jablka,
wreszczie sie odnalazly, by byc ze soba...
Na dobre i na zle...
W piekne sobotnie popoludnie,w pobliskim Kosciolku, odbywa sie wielki slub.
Nowozencami sa Temperance Brennan
i Seeley Booth.
W Kosciel zgromadzeni goscie, niecierpliwie czekajacy na slub mlodej pary.
Pary, ktora po tylu wzlotach, przezyciach, wreszczie sie odnajduje, i postanawia byc ze soba.
Na dobre i na zle...
Chca stworzyc rodzine, ktorej tak naprawde, nigdy nie mieli...
Ten Najpiekniejszy Dzien wymagal niezapomnianej oprawy kwiatowej!
Kwiaty dodaly tym szczegolnym chwilom elegancji
i wyszukanego smaku!
Panna Mloda z pieknym bukietem, orchideą we wlosach,
Pan Mlody z Kwiatem w spustce marynarki,
skladajacy przysiege przy elegancko udekorowanym oltarzu...
Magiczny moment...
Przysiega malzenska:
zaczyna Pan Mlody:
Ja ... Seeley Booth biore Ciebie ...Temperance Brennan za zone i slubuje Ci milosc,
wiernosc i uczciwosc malzenska oraz to, ze Cie nie opuszcze az do smierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trojcy Jedyny i Wszyscy Swieci.
Nastepnie te same slowa powtarza Pani Mloda...
Ja ... Temperance Brennan biore Ciebie ... Seeley Booth za meza i slubuje Ci milosc,
wiernosc i uczciwosc malzenska oraz to, ze Cie nie opuszcze az do smierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trojcy Jedyny i Wszyscy Swieci.
przy wymianie obraczek Pan Mlody mowi:
...Temeperence przyjmij te obraczke,
jako znak mojej milości i wiernosci,
w imie Ojca i Syna i Ducha Swietego.
Te same slowa powtarza Pani Mloda...
Seeley przyjmij te obraczke,
jako znak mojej milosci i wiernosci,
w imie Ojca i Syna i Ducha Swietego.
Po uroczystej przysiedze mloda para sie caluje...
W Kosciele slychac gromkie brawa...
zobaczymy, czy da sie w calosci dodac bez koniecznosci szukania??
PROLOG
15 lat wczesniej
Kilka kartek z pamietnika:
"Dzien przed swietami...
Rodzina w komplecie.
Ja, brat Russ, tata i mama.
Jaka ja jestem szczesliwa, majac ich blisko siebie...
Pozny wieczor.
Zasiedlismy wszyscy do kolacji.
Mama jak zwykle przygotowala nasze ulubione potrawy.
Kolacja uplywa nam w milej atmosferze.
Rozmawiamy, smiejemy sie, spedzamy milo czas...
Po kolacji, tata jak zwykle opowiada mi rozne historie.
Takie na dobranoc.
Pamietam, jak bedac jeszcze mala dziewczynka, uspypialam wsluchana w jego opowiesci...
Choc mam juz swoje lata, to nadal to lubie...
Leze juz na lozku, a tata opowiada....
............
Tyle pamietam z tego feralnego dnia...
Potem szybko, jak w kalejdoskopie sie wszytsko zdarzylo...
Brat mnie opuscil, zaraz po rodzicach.
Trafilam do domu dziecka,
potem do rodzin zastepczczych i znow dom dziecka...."
..................
"Ci, którzy wychodzą z tradycyjnych,
dużych domów dziecka,
nie są przygotowani do startu w dorosłe życie.
Nie ma co marzyć, że dom dziecka poradzi sobie z wychowaniem sprawnego społecznie
i emocjonalnie człowieka. Która rodzina składa się z sześćdziesięciu albo
i więcej domowników? Jaki dom rodzinny przypomina szkołę z długimi korytarzami,
pokojami jak cele i ściśle określonymi porami posiłków, o
drabiania lekcji czy nawet czasu wolnego?
W domu dziecka nikt nie pyta wychowanka,
co chce na obiad albo jakie woli ubranie.
Jedzenie dostaje w stołówce, ubranie zostaje mu przydzielone.
Choćby w takim miejscu pracowali najlepsi wychowawcy,
to i tak zawsze dom dziecka pozostanie instytucją,
a nie domem. - W takim miejscu dziecko
wychowuje się w środowisku uczącym postawy bierności, bezradności..."
...............
Tak zawsze uwazano.
Ona jest tego dokladnym przeciwienstwem.
Choc zycie nie ukladalo jej sie,
rodzice opuscili ja dzien przed Wigilia,
brat zaraz potem, wychowywala sie w domu dziecka,
co gorsza w kilkunastu rodzinach zastepczych, to wyszla na ludzi...
Studiowala...
... i skonczyla antropologie.
........
Pozniej podejmuje prace w Instytucie Jeffersona przy wsparciu szefa dr Goodmana...
Dzis jest zananym i cennionym antropologiem....
Pewnego dnia....
Do wspolpracy przydzielony zostaje jej partner.
Agent specjalny Seeley Booth.
Seeley Booth byl bylym zolnierzem jednostek specjalnych,
bylym snajperem, zabijajacy na zlecenie.
Na poczatku ich wspolpraca nie uklada sie za bardzo...
Byly wzloty i upadki.
Roznili sie w wielu punktach.
Ona podchodzial do wszystkiego z rezerwa,
on byl ekstrawertykiem.
Ona kierowla sie intelektem, on uczuciami.
Ich styl zycia byl caklkowicie rozny.
Wszystko zmienialo sie powoli.
Powoli zaczeli dowiadywac sie o sobie wiecej, coraz wiecej...
Poznali swoje historie z przeszlosci.
Jej dziecinstwo, smierc matki, powrot ojca i brata,
nieslubne dziecko jej partnera, jego snajperska przeszlosc.
Powoli ich relacje zaczelu ulegac polepszeniu ...
Pierwszym momentem zmiany ich relacji byl moment,
gdy byly agent ja porwal,
i chcial zabic, bo odkryla, jakich zbrodni dokonal.
I tym razem ja uratowal.
Kolejny raz to sparwa Garbarza.
Gdy zostala porwana wraz z Hodginsem,
i zostalo niewiele czasu na ratunek,
on sie nie poddal.
Wierzyl w swoja partnerke.
Wraz z jej zeulcami,
jak nazywal jej wspolpracownikow,
znalezli ja w ostatnim momencie.
To ich bardzo zblizylo.
Niedlugo potem pojawila sie Cam.
Piekna pani patolog,
z ktora laczyl Agenta w przeszlosci,
goracy i namietny romans.
Ale to nalezalo juz do przeszlosc...
Potem na drodze do ich szczescia, stanal sie nowy Agent.
Agent Tim Sullivan.
Przezyla z nim krotki romans,
ale niezdecydowala dla niego opuscic swej pracy,
i wyjechac z nim w rejs.
Tlumaczyla to swoja praca.
Ale czy to byl ten powod?
Sama nie potrafila sie przyznac, co czuje do Booth'a.
Na poczatku wspolpracy ustalili, ze jest linia,
ktora, pod zadnym pozorem, nie wolno przekroczyc.
Przelomem w ich relacjach, bylo ponowne pojawienie sie Grabarza.
Szukal on bowiem, czegos, co podejrzewal, ze ma Bones.
Postanowil szantazem, to zdobyc.
Porwal Agenta...
Bones sie zalamala, ale wszystkimi drogami probowala, go odnalesc.
Udalo sie, tak jak, w jej przypadku w ostatnim momencie.
Tym razem role sie odwrocily, tym razem, to ona go znalazla...
Bones powoli uswiadamiala sobie, jak wazny jest dla niej Booth.
Agent, takze zauwaza, co sie dzieje z nim, gdy w poblizu jest ona...
Oboje poczuli cos, czego jeszcze w zyciu nie doznali.
Byli w roznych zwiazkach, ktore okazaly sie totalna klapa.
On mial syna z kobieta, ktora go nie kochala,
ktorej i on nie kochal.
To byl przelotny romans, jednego,
czego nie zaluje z tamego okresu,
to narodzin ukochanego Parkera.
Ona miala przelotne romanse, ktore opieraly sie wylacznie na seksie...
Dziwne zrzdazenie losu poloczylo ich.
To los sprawil, ze spotkali sie.
Teraz te dwie polowki jablka,
wreszczie sie odnalazly, by byc ze soba...
Na dobre i na zle...
W piekne sobotnie popoludnie,w pobliskim Kosciolku, odbywa sie wielki slub.
Nowozencami sa Temperance Brennan
i Seeley Booth.
W Kosciel zgromadzeni goscie, niecierpliwie czekajacy na slub mlodej pary.
Pary, ktora po tylu wzlotach, przezyciach, wreszczie sie odnajduje, i postanawia byc ze soba.
Na dobre i na zle...
Chca stworzyc rodzine, ktorej tak naprawde, nigdy nie mieli...
Ten Najpiekniejszy Dzien wymagal niezapomnianej oprawy kwiatowej!
Kwiaty dodaly tym szczegolnym chwilom elegancji
i wyszukanego smaku!
Panna Mloda z pieknym bukietem, orchideą we wlosach,
Pan Mlody z Kwiatem w spustce marynarki,
skladajacy przysiege przy elegancko udekorowanym oltarzu...
Magiczny moment...
Przysiega malzenska:
zaczyna Pan Mlody:
Ja ... Seeley Booth biore Ciebie ...Temperance Brennan za zone i slubuje Ci milosc,
wiernosc i uczciwosc malzenska oraz to, ze Cie nie opuszcze az do smierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trojcy Jedyny i Wszyscy Swieci.
Nastepnie te same slowa powtarza Pani Mloda...
Ja ... Temperance Brennan biore Ciebie ... Seeley Booth za meza i slubuje Ci milosc,
wiernosc i uczciwosc malzenska oraz to, ze Cie nie opuszcze az do smierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trojcy Jedyny i Wszyscy Swieci.
przy wymianie obraczek Pan Mlody mowi:
...Temeperence przyjmij te obraczke,
jako znak mojej milości i wiernosci,
w imie Ojca i Syna i Ducha Swietego.
Te same slowa powtarza Pani Mloda...
Seeley przyjmij te obraczke,
jako znak mojej milosci i wiernosci,
w imie Ojca i Syna i Ducha Swietego.
Po uroczystej przysiedze mloda para sie caluje...
W Kosciele slychac gromkie brawa...
Po skonczonej mszy na dworze, wszyscy zaproszeni goscie, skladaja mlodej parze zyczenia:
- "Bądźcie dla siebie i ziarnem pieprzu,
i szczyptą soli, i tym co cieszy,
i tym co boli. Trwajcie razem,
gdy miłość w rozkwicie
i gdy ku jesieni swe kroki skieruje życie." - Max
- "Powiedziałaś wreszcie tak - to dla niego dobry znak.
Miłości zaznajcie gorącej i przyjaźni się nie kończącej.
Przyjaciółmi jesteście moimi, życzeniami obsypuje szczerymi.
Niech słońce roztacza swój blask nad Wami w tym niezwykłym dniu
i przez wszystkie dni Waszego życia.
Niech weselne dzwony bija donośnie
i radosnym echem brzmią w Waszych sercach na zawsze' - Angela
- " Z okazji Ślubu życzenia wszystkiego najlepszego,
aby miłość i wzajemne zrozumienie nigdy Was nie opuściło,
a uśmiech był Waszym wiernym towarzyszem w tej
niełatwej drodze wspólnego pożycia.." - Hodgins
- "życzymy Wam w uroczystym dniu ślubu
miłości gorącej jak słońce,
szlachetnej jak złoto,
czystej jak łza, słodkiej jak miód
oraz spełnienia pięknych marzeń
i wspólnych planów. " Cam Zack
- "Wiara, nadzieja, miłość:
trzy cnoty niech towarzyszą w nowej podróży,
niech szczęśliwości promyczek złoty
przyświeca Młodej Parze najdłużej!" - Sweets
Nastepnie udali sie na przyjecie weselne.
Sala byla pieknie ubrana.
Na drzwiach bylo wielkie serce z dedykacja:
"Teraz Wy już nie samotni,
teraz Wy we dwoje.
Na łzy, smutki i radości
pójdziecie oboje.
Już Wam teraz droga życia
łatwiejsza i lżejsza
O! bo miłość wszelkie trudy
usuwa lub zmniejsza.
Niechaj złość i boleść
u Was się nie zjawi,
niech Wam zawsze Młoda Paro
Pan Bóg błogosławi."
Pzryjechala para mloda.
Przywitali ich chlebem i sola.
Pierwszy taniec...
na przyjeciu weselnym rozpoczeli nowozency...
Pierwszy taniec odtanczony przez nowozencow,
byl zaproszeniem dla wszystkich gosci zgromadzonych
do wspanialej zabawy na parkiecie...
Zabawa ta trwala do rana....
EPILOG
Po kilku miesiacach...
Siedzieli przy kominku.
Bones od jakiegos czasu miala mdlosci...
Przybierala na wadze, co w jeje przypadku bylo narmalne...
Zaniepokojona udala sie do lekarza...
Wesola nowine postanowila przekazac swojemu mezowi.
- Kochanie- zaczela
- Tak - spytal upijajac lyk wina
- Zawsze marzylam, by miec rodzine
- Teraz ja masz - przerwal jej Booth
- Tak, ale
- nie kompletna - powiedziala
- Hm - zdziwil sie Booth
- Rodzine twotrza...
- rodzice - wydukal
- tak, ale jest jedna mala czesc
- ktora jest wspolna
- ktora jest ich nierozerwalna czescia
- dziecko- wydukal
- tak - szepnela
- Tempi czy Ty
- czy My
- Tak
- bede ojcem
- bedziemy mieli dziecko - krzyczal jak oszalaly
- tak, ale
- Ale ??
- To beda blizniaki
Booth zaniemowil...
- Blizniaki - zapytal odzyskujac glos
- Tak
- Jestem w 4 miesiacu
- Lekarz powiedzial, ze
- ze
- Ze to - ciagnela Bones
- chlopiec i dziewczynka - zapytal
- Nie dwie dziewczynki
- Dziewczynki
- beda tak sliczne jak jego mama - powiedziaal uradowany calujac ja namietnie......
Po 3 miesiach....
Rebecca miala wypadek samochodowy, zginela na miejscu.
Po pogrzebie, Booth , wraz z Temperance, zlozyli papiery o adopcje Parkera.
Juz po kilku dniach tworzyli szczesliwa rodzine...
Dokladnie w dniu 1 rocznicy ich slubu na swiat przychodza Christine i Rebecca Booth....
FIN
Mam wrażenie, że coś się naprawiło. U mnie na temacie działa nawet:) dodała drugą część i pojawiła się tam gdzie należy
kazda czesc cudowna:)
jak zwykle sie nie zawiodlam:)
calosc naprawde imponujaca:)
czekam na nastepne:)
Ines dziękuje za dedykacje! Jak zawsze dobre Twoje opowiadanie! Czekam na więcej! Mam nadzieje, że forum wróci do normy i będzie ok! Pozdrowienia i buziaki dla Ciebie i Krejzolek!!!
ciesze sie Nionia, ze Ci sie podoba:)
za dedykacje nie ma co dziekowac:)
napisalam to co czulam:)
pozdrawiam i sle buziaki dla CIEBIE:***
JESLI CHODZI O FORUM
TO NIC SIE NIE ZMIENILO, BUUU:(
DZIS ZAKANCZAM JAK TO SIE ZACZELO
NIEDLUGO NOWE FORUM:)
NARAZIE DOPOKI SYTUACJA NIE POWROCI DO NORMY BEDE PISAC TU
POZDRAWIAM:)
nowe forum pojawi sie napewno na weekendzie:)
ciesze sie, ze sie podoba ta czesc:)
napisalam kolejne opowiadanie:)
ale zamieszcze je na zakonczeniu 6 tak jak obiecalam:)
niedlugo i tu cos naskrobie...
pozdrawiam:)
Instytut
Bones jak zwykle siedziala nad szczatkami przywiezionymi jej przez Agenta Bootha.
Wnioski z przeprowadzonych analiz skrupulatnie,
jak miala w swoim zwyczaju, notowala
lub nagrywala na dyktafon.
Bylo juz naprawde bardzo pozno.
Byla chyba jedyna osoba pracujaca o tej porze w Instytucie.
Poza nia byli tylko ochroniarze.
Praca byla dla niej calym zyciem.
Nie mialal przyjaciol, tylko mala garstke na czele z Angela i Booth'em.
Wiecznie wiecxzory spedzala w pracy.
Szla do domu, kapala sie, spala i spowrotem wraca do pracy.
Tak w kolko.
Rutyna.
Skonczyla wlasnie ogledziny kosci.
Nagle usluszala jakies kroki...
Podniosla lekko glowe, nasluchujac, skad one dochodza...
Byl coraz blizej...
Ten odglos chodzenia poznalaby nawet w ciemnosciach.
to byl on.
Jej partner z pracy.
Choc od niedawna zaczela go inaczej traktowac.
Tak, jak i z rezta on...
- Bones - krzyknal
Kiedy uslyszela po raz pierwszy, jak na nia tak powiedzial,
nie byla zachwycona.
Nie szczegolnie lubila,gdy sie tak do niej zwracal,
a moze nawet nienawidzila...
Ale potem, gdy juz sie poznali, przestalo jej to przeszkadac.
Nawert jej sie to spodobalo.
Wielu probowalo sie tak do niej zwracac, ale ona pozwalal tylko jemu.
- Jestem na platformie - powiedziala
Uslyszawszy jej glos i gdzie sie znajduje,
skierowal sie w jej strone.
Zauwazyl ja natychmiast.
Jej szczuple cialo,
okryte bylo niebieskim fartuchem.
Byl zwyczajny, ale bardzo przylegal do jej ciala.
Patrzyl na nia przez chwile.
Przycial sie na tym,
ze nie patrzyl na nia jak na partnerke z pracy.
Patrzyl jak na kobiete, kobiete, ktora powoli zaczela zaprzatac mu glowe...
- Co Ty tutaj robisz - zapytala wyrywajac go z zamyslenia
- Co ja tutaj robie - zdziwil sie
- Bones jest juz pozno
- Co Ty tutaj robisz??
- Nie ma tu zywej duszy poza Toba
- Powinnas wrocic do domu i sie polozyc
- Juz ja tego dopilnuje
- nie musisz sie o mnie martwic
- Nie jestem juz dzieckiem
- Sama sie umiem o siebie zatroszczyc - prychnela
- Walsnie widze
- Siedzisz w parcy, jaky nie bylo nic lepszego do robienia wieczorem
- Pewnie nawet nie jadlas kolacji - powiedzial
- Kolacji??
- Bylam tak zajeta parca, ze w sumie
- To ja nic dzisiaj nie jadlam
- Co?? - krzyknal
- Nie mialam czasu nawet zjesc,
- wypilam tylko kilka filizanek kawy - stwierdzila
- Kawy, Bones, tak sie nie da
- Musisz cos jesc
- dobrze, zaraz cos zjem, obiecuje
- Wiesz, jakos Cie nie wierze
- Booth przestan mnie tak traktowac
Agent podszedl do zapracowanej pani antropolog.
Zblizyl sie do niej.
Powoli sciagnal jej fartuch.
Staneli oboje jak wryci.
Nie wiedzieli jak sie zachowac.
Spojrzeli sobie gleboko w oczy.
Booth nie chca, by jego partnerka dala mu kukstanca,
jak ma to w swym zwyczaju, wzial ja za reke i wyprowadzil z Instytutu.
Gdy byli juz na parkingu, zapytal:
- To jak do mnie??
- czy do Ciebie??
- Jak to - zdziwila sie Bones
- Kazde do siebie!
- Ja do swojego mieszjkania
- A Ty do swojego - rzekla
NA twarzy Agbeta pojawil sie smutek.
Nie takiej odpowiedzi sie spodziewal.
Wiedzial, ze jak nie zrobi nic, to rozejda sie w inne strony.
Martwil sie, ze jest tak bardzo zapracowana, nie ma na nic czasu.
Nawet jedzenie zamienia na filizanki kawy.
- Dobrze, jak chcesz
- tylko z jednym wyjatkiem - poweidzial
- Jedziemy do Ciebie
- zamowimy chinszczyzne
- musisz cos zjesc
- Wiem, ale jutro idziesz do pracy, nie chce, bys byl newyspany
- o mnie sie nie martw
- i tak bym nie zasnal wiedzac, ze... - powiedzail posylajac jej cudowny usmiech
- Dobrze, zgadazm sie
- I tak nie mam szans z Toba
- Jedziemy do mnie - powiedziala lekko sie usmiechajac
Po chwili byli juz u niej w mieszkaniu.
Booth znal je doskonale, choc tylko byl tu kilka razy.
Bones udala sie do kuchni, by odgrzac jedzenie.
Agent rozgoscil sie w salonie.
Jedzenie bylo juz gotowe.
Do picia Bones zabrala ze soba butelke wody.
Nie miala uwielbianego, przez Bootha piwa.
Zasiedli do stolu.
Kolacja uplynela im w milczeniu.
Po niej Bones udala sie do kuchni.
Za nia podazyl Booth.
Byla do niego odwrocona plecami.
Szukala czegos w szafce.
Nie mogl sie opanowac.
Podszedl do niej blizej, coraz blizej.
Stanal doslownie za nia.
Bones poczula na karku jego oddech...
Nie wiedzaial, jak am sie zachowac
w takiej chwili, w jakiej sie oboje zanlezli.
Pocalowal ja lekko w szyje, czym wywolal u niej gesia skorke.
Po jej ciele przeszedl dreszcz.
Jej cialo napielo sie do granic mozliwosci.
Odwrocila sie w jego strone.
Ich wzrok wreszcie sie spotkal.
Przyyblizy swa twarz do je twarzy.
Dzielily ich zaledwie milimetry.
Pocalowal ja lekko.
Bylo to lekkie musniecia warg.
- Bones
- Pozwol mi sie kochac
- Potrzebuje Cie
Nie mogla go odepchnac.
Moglaby sie oprzec probie uwodzenia,
ale na przy takiej prosbie czula sie bezsilna.
Objela go ramionami.
Pocalowal go lekko.
Potem bardziej namietnie.
Trzymal ja mocna, jakby bal sie, ze mu uciekni.
Po chwili Bones, wziela go za reke i pociagnela w strone sypialni....
Zlaczyli swe ciala w przyplywie gwaltownej namietnosci...
Kiedy znow dotknal ustami jej ust,
poczul przyplyw sily.
Cieszyl sie, ze tylko dla niego tak sie otworzyla.
Przestal myslec o czymkolwiek.
Teraz liczyla sie tylko ta chwila,
ten moment...
Teraz nalezal do niej, a ona do niego...
no, no jak zwykle się postarałaś :)
uwielbiam happy endy i wątki przygodowo-romansowe :)
czekam na cd ! :)
Ooo wowcik :))
Jestem (jak zwykle) pod wrażeniem :))
Noo i czekam na kolejną przygodową 1partówke :))
Ps. przepraszam za krótkie komentarze ale wskazujący palec prawej ręki mi ropieje i strasznie boli kiedy pisze, więc albo pisze krótkie komcie, albo pisze strasznie wolno czego wręcz nienawidzę xd :))
ciesze sie,ze sie Wam podoba:)
zawojowalyscie Z5 a teraz z6:)
ja tez chce i tam pisac:)
wlasnie cos wstawilam:)
pozdrawiam:)
mala dziekuje za wszytskie komcie:)
te krotkie, te dlugie i te powoli pisane:)
jestes koffana, buzka:*
Ojj kurcze.. Teraz to mnie zawstydziłaś :))
Oczywiście, że Ty także jesteś koffana :**
I musze Ci napisać to także tuu, ze świetne jest to opowiadanko które wkleiłaś na Z6 :))
"łanpart" super! mam nadzieje ze jeszcze napiszesz jednopartowki.
ten tekst bootha "pozwol mi sie kochac" wow!