Jest upalne lato. Dr Temperance Brennan – ekspert w dziedzinie antropologii sądowej, oczekuje na swe pierwsze od lat wakacje,
ktore mijaja bardzo szybko.Caly czas jest myslami przy nim. Nawet na chwile nie zapomniala o jego czekoladowych oczach
i czarujacym usmiechu. Ale to nie wszytko. Byla na niego zla, poomogla mu w rozwiklamiu trudnej sprawy,
a gdy chciala pelnego udzialu w sprawie powiedzial stanowcze nie. To ja zbilo z nog. Ona,choc nie wygladal na taka, byla bardzo
stanowcza w swoicm postepowaniu. Zapowiedziala, ze juz nigdy mu nie pomoze. Po tym co ja spotkalo zabranila wspominac o tym czlowieku,
swoim podwladnym.
po kilku dniach.......
Temperance Brennan powraca do Waszyngtonu, aby w procesie o morderstwo zeznawać jako biegła sądowa.Kobieta po ostatnim spotkaniu
z Agenetem Bothem postanawia,ze juz nigdy w zyciu nie pomoze w rozwiazaniu sprawy tak zarozumialemu facetowi,
jakim byl on, oczywiscie w jej mniemaniu.
Jak on mogl - pomyslala. To byla ostatnia ich wspolna sprawa.
..............
Poniedzialkowe popoludnie. W pobliskim lesie znaleziono zwloki mlodej kobiety. Sprawa mial zajac sie Agent specjalny Booth, ktory po urlopie
wrocil do pracy.Od razu przypomial sobie o niej. Bardzo pomogla mu rozwiazac zagadke morderstwa sedziego. Oboje dobrze wyszkoleniu w swoich
zawodach,ale od poczatku sie nie mogli porozumiec na zadnej plaszczyznie.
Za zgoda swojego szefa pojechal do Instytutu, by pomogla mu ziidentyfikowac zwloki. Wszedl do jej gabinetu. Siedzial tam taka zamyslona.
Wiedzial,ze to jej pierwszy dzien po urlopie. Spodziewal sie ze bedzie ona wesola i zrelaksowana,a tu taki widok
Czesc Bones - powiedzial Agent
Nie nazywaj mnie Bones - odsyknela Brennan
Co Bones, nie lubisz mnie?" Booth powiedział, patrząc na nia.
To nie jest kwestia lubie nie lubie. Co Cie do mnie sprowadza?? zapytala
Jest sprawa.
I co ja mam z tym wspolnego?? -zirytowala sie troche.
Chcialem prosic Cie o pomoc w jej rozwiazaniu.
Ostatnim razem, gdy sie wdzielismy, Booth, poklocilismy sie i Ty odszedles, mowiac, ze sie cieszysz, ze nie bedziesz musial
ze mna pracowac!- powiedziala Brennan.
Wiesz dobrze, ze nie maialem tego na mysli. Bylem zly i wyzylem sie na Tobie. Przepraszam.
Zwykle przeprasazm tu nie wystarczy- powiedziala, spogladajac w monitor swojego komputera.
Okay, zrozumialem. Zrobmy mały eksperyment, tak? -zasugerował.
Jaki? - podniosla glowe i zobaczyla ten czarujacy usmiech, ktory ja uwiodl od samego pocztaku.
Jezeli po tej sprawie dojdziesz do wniosku, ze nie mozemy razem pracowac, pogodze sie z tym i nigdy sie juz sie zobaczymy. Dobrze??
Daj mi chwile do namyslu -powiedziala.
Agent podszedl do kanapy i usiadl wygodnie. Minelo pare minut i Agent nie wytrzymal.
To jak juz zdecydowalas?? -zapytal.
Tak - odpowiedzial, na co Agent wyslal jej znowu czarujacy usmiech.
Czemu sie tak usmiechasz??- spytala szczesliwego Booth'a. Bo sie zgodzilas.
Ale ja nie powiedzialam tak odnosnie zgody, tylko potweirdzialam, iz zdecydowalam o naszej dalszej wspolpracy lub jej braku.
Mina zrzedla Agentowi.
Bones podniosla sie i wziela plaszcz, zberajc sie do wyjscia.
Agent pozostal sam w jej gabinecie. Po chwili usluszal z oddali _ Booth idziesz, ile mam na Ciebie jeszcze czekac.- zawolala Bones.
Pospiesz sie bo za chwile sie rozmysle! -dodala po chwili.Aget uradowany z usmiechem numer 256 wybiegl z jej gabinetu.
Po chwili znalezli sie w jego Suvie. Droga do pobliskiego lasu uplynela im w milczeniu.
Po ogledzinach Dr Brennan jak zwykle kazala przewiesc zwloki do Instytutu.
Nastepnego dnia, ustalila tozsamosc ofiary. Natychmiast postanowila poinformowac o tym Agenta. Wybrala jego i numer... i ku zaskoczniu
telefon odebrala jakas kobieta. Byla lekko zdziwiona tym faktem , ale po chwili poprosila o Agenta. Niestety panna Hilary powiedziala,
ze bierze prysznic i ona mu przekaze o jej telefonie.
Brennan nie wiadomo z jakiego powody, byla przygnebione tym fakte.
Byla godzina 13.30. Na platformr, gdzie stala Brennan wszedl Booth.
Co mamy?- zapytal.
Moze jakies dzien dobry?- odsyknela Brennan.
Bones?- co Ty jestes zla z samego rana??
Miales byc tu o 10.- Wieszsz ktora jest godzina??
Mialem pilne zebranie w siedzibie FBI. odpowiedzila
- Jasne z cycata blondynka mniema?
Co??
Nic glosno mysle - powiedziala. Wracajac do sprawy to jest Helen Mayers, lat 22 ugodzona nozem siedem razy w serce,co bylo przyczyna smierci.
Ta Helen Meyers??
Jaka znowu ta?? - Czy to jedna z Twoich bylych panienek?? -zapytala z nutka ironni w glosie
- Przepraszam to jest corka sierzanta Marca Meyersa. Zagninela 2 lata temu. Ojciec zalamal sie po jej smierci. Najpierw jego ukocjhana
siotra, potem jego coreczka.
Nie wiedzialam ze znasz ojca jak i ofiare.
Jaki jest twój pierwszy ruch? - spytala
Poinformuje rodzinę Meyers'ów, że|znaleźliśmy jej córkę.
Lepiej na razie utrzymać to w tajemnicy.
To już, ile, dwa lata? Parę dni nic nie zmieni- powiedzial Brennan. Najpierw ustalmy przyczyne zgonu i sprawce, dobrze - spytala, no co Agent kiwnal
twierdzaco glowa.
Mam cos - krzyknal Hodgins. Na ciele znajduje sie wlos. po analizie DNA dowiemy sie kim byl jej maorderca. -powiedzial
Ile Ci to zajmie czasu -zapytal booth.
Chwile zaraz beda wyniki.
Juz wiem. Z DNA wynika, ze jest to Aaron Carter.
Mowisz Carter? - zapytal Booth
Tak - jest on w aktach oskarzony o probe gwaltu i zamrodowanie dziewczynay, ale mial podonbo silne alibii.
ups zapomnialam podziekowac takze mali:)juz to naprawiam:)
dziekuje takze i Tobie bo Nionia i Ciebie podpisala pod zaproszeniem:)
jestescie naprawde KOCHANE:)
ja tez pochlipalam pod noskiem:)
naprawde mnie wzruszylyscie:)
w podziekowaniu za mile slowa i gest zamieszczam cedeka dzis,
a nie jutro:)
pozdrawiam Was wszystkich cieplutko:)
Po rozmowie z przyjaciolka poczula sie jeszcze lepiej.
Poczula naplyw inspiracji.
Postanowila w wolnym czasie napisac kolejny rozdzial swojej powiesci.
W poprzednim zaczela zblizac do siebie Kathy i jej wspolpracownika.
Usmiechnela sie na sama mysl.
Podobnie zaczelo sie dziac w jej zyciu.
Ona i jej partner przestali byc juz tylko przyjaciolmi.
Ten wypad w gory, uswiadomil im, jak bardzo sa sobie bliscy......
- Zycie pisze najlepsze scenariusze
- To los ciagle gna nas w swoje ramiona - pomyslala
Z westchnieniem opadla na kanape.
Posiedziala chwile.
Jednak nadmiar pomyslow zaczal jej kotlowac w glowie.
- Musze cos napisac - powiedziala sama do siebie
Podniosla sie z wygodnej kanapy.
Jedyne, co zabrala ze soba to filizanka z kawa.
Opuscila szybkim krokiem salon,
udajac sie do malego pokoiku,
na wzor przypominajacy jej gabinet.
Zasiadla za biurkiem.
Wlaczyla komputer.
Zaczela przeszukiwac jego zawartosc.
Miala tyle pomyslow, dotyczacych kolejnego rozdzialu.
By nie uciekly, zapisala je w notatniku.
Stworzyla sobie taki maly plan.
Zamiescila watki, na ktorych chciala sie skupic.
Otworzyła plik i jej palce zaczęły miarowo stukać w klawiaturę.
Wpadla w wir wyobraźni....
Stukala w klawiature, ile sil tylko miala.
Szeptajac cos pod nosem, usmiechala sie.
....................
Powstala pierwsza strona.
Po niej zaczely powstawac kolejne strony...
kochana jestes dziekuje. a ty podasz do siebie kontakt? jesli chcesz to napisz do Mali ona podala swoje gg na z5 ona da mi znac.
Cudnie :)) Chciałaś chyba opisac to co nam się przytrafia :)) Jeszcze raz cudnie :) I oczywiście czekam na cd :))
dzis cedeka nie bedzie bo wena poszla na urlop:(
jestem w polowie i nic nie przychodzi mi do glowy:(
moze do jutra wroci:)
mam nadzieje:)
Booth po odwiezieniu Parkera na basen, dostal telefon od Cullena.
Mial sie wstawic w biurze za 15 minut.
Chodzilo o wyniki ekspertyz, dotyczacych smierci Richarda.
O umowionej godzinie wstawil sie u szefa.
Szedl dlugim korytarzem, az wreszcie doszedl do jego gabinetu.
Wszedl niepewnie do srodka.
- witam Agencie Booth - powiedzial Cullen
- Witam - odpowiedzial zamykajac za soba drzwi
- Ciekawy jestem kto prowadzil sprawe - zaczal Booth
- Agent FBI z sasiedniego biura
- wraz z zezulcami - odpowiedzial
- Jakie sa wyniki?? - zapytal zaciekawiony Booth
- Agent Scotch, przeprowadzil sledztwo w sprawie smierci Agenta Richarda - zakomunikowal Cullen
- Okazalo sie, ze informator to byla podpucha.
- Z zeznan wynika, ze byl to szef gangu Mala Suerte - poinformowal
- Tego sie domyslalem - on mial zaniar zemscic sie za smierc brata
- Tak, ale to nie on okazal sie zabojca - stwierdzil
- To jego byly partner, ktorego Richard cofnal od pewnej sprawy - zakomunikowal
- HM, Agent Purott??
- Tak, przyznal sie sam do winy - potwierdzil jego przypuszczenia
- Dziekuje za wiadomosci
- Musze poinformowac o nich Bones - powiedziala wstajac i udajac sie do drzwi
- A propos Bones, jak ja pan nzaywa Agencie
- Tak - zaciekawil sie Booth
- Jak ona sie czuje??
- Slyszalem, ze miala wypadek
- i jest w szpitalu - dokonczyl
- Wszystko w porzadku
- wczoraj ja wypisali
- jest juz w domu - powiedzial wychodzac i zamykajac za soba drzwi
Opuscil po chwili gmach FBI.
Zastanawial sie, jak ma powiedziec Bones
o wynikach sledztwa.
Postanowil sie przewietrzyc i udac sie do niej pieszo.
Booth spacerowal już dluzszy czas.
Jego mysli skierowane byly na nia.
Zastanawial sie jaka bedzie jej reakcja.
W pewnym momencie zorientowal sie, ze jest w poblizu jej mieszania......
Oo jak mi młiło żę to dla Mnie i Nioni :))
Oczywiście cudeńko, bo jakby inaczej :))
A więc jak to bd?? Pójdzie do niej zapewne?? I jak to się skończy?? Mam nadzieje że cudowienie :)) Co w Twoim wypadku jest nieuniknione :))
Nabierasz tempa kobieto :D
Nie bylo mnie zaledwie kilka godzin a tutaj już 2 strony do nadrobienia;)) Tak trzymaj;))
Czekam na kolejne części oczywiście ;))
a jednak marzenia sie spelniaja:)
chcialam jeszcze dzis cdk
patrz i jest:)
spoksik:)
nadmieniam, ze czekam na wiecej:)
:))))))))))))))))))))))))))))))))
dziekuje Wam za mile slowa:)
moze po powrocie z Uniwerku uda mi sie cos naskrobac:)
pozdrawaiam wszystkich:)
Wbiegl po schodach.
Szedł powoli do jej gabinetu, a uśmiech nie schodzil mu z twarzy.
Przystanal na chwile, i po chwili zapukal.....
Po okolo godzinie napisala prawie caly rozdzial.
Zachciało jej się pić.
Wstala, spojrzala na zegarek- dochodzila dwunasta.
Wtedy usłyszała pukanie do drzwi....
Zmienila kierunek.
Udala sie szybko w strone drzwi.
POdeszla do nich nawet szybko.
Przez Judasza zerknela na przybysza.
To ten, o ktorym myslala.
Otworzyla je na rocierz.
- Booth - szepnela
- Temperance - powiedzial usmiechajac sie figlarnie
- To mamy juz za soba powitanie
- czy moge wejsc??
- czy bedziemy rozmawiac w drzwiach?? - zapytal
Na twarzy Brennan pojawia sie usmiech.
- Przepraszam tak wejdz, prosze - powiedziala zapraszajac go do srodka
- dziekuje, myslalem, ze kazesz mi tam w nieskonczonasc - poinformowal ja
- juz Cie przeprosilam - odpowiedziala z usmiechem
- co Cie do mni sprowadza - zapytala zdziwiona
Usiadl wydodnie na kanapie.
Nie wiedziala jak zaczac ta rozmowe.
- Powiesz mi, o co chodzi?? - zapytala zaniepokojona siadajac obok niego
- Wiesz ja nie wiem jak mam Ci to powiedziec - zaczal
- Po prostu mi to powiedz! - krzyknela
Nie lubie zgadywanek Booth - ponaglila go
- A wiec....
- a wiec.....
- Chodzi o Richarda
- juz wiesz kto go zabil
- dlaczego?? - zapytala
- Tak - szepnal
- Kto to zrobil - zapytala ze lzami w oczach
- To byl jego byly partner
- nie rozumiem
- czemu go zabil - mowila zniedowierzaniem
- Richard odunal go kiedys od sprawy..
- i on mu tego nie wybaczyl
- zalamal sie i sie zemscil - kontynuowal
Nastala cisza.
Bones nie wiedziala, co ma mowic.
Richard nie byl miloscia jej zycia, ale dobrym znajomym.
Bylo jej przykro jak sie dowiedziala, ze zginal.
Zasmucila sie...
Gdyby nie on, jej dziecko nadal, by zylo...
Ale takie jest zycie - pomyslala
Z rozmyslen wyrwal ja Booth...
- Nic Ci nie jest?? - zapytal
- Nie wszystko wporządku - odpowiedziaal
- Napewno?? ciagnal dalej Agent
- Napewno - szepnela
- Jedzmy do Instytutu
- Dzis - poprosila
Cudnie :)) Tylko czy Booth sie zdgodzi?? A może zawlacze ją do łóżka?? No niic trzeba czekkać na cdk :)) I tak też zrobię :)
cieszy mnie, ze sie Wam podoba:)
cedek wlasnie powstaje:)
mala lozko powiadasz??
moze w nastepnej odslonie:)
zgadzam sie z mala:)
niech Booth zawlecze ja do lozka,
tam spedza lepiej czas niz w instytucie:)
a moze nawet....
bedzie dzidzius:)
co Ty na to Ines??
pozdrawiam:)
i czekam z niecierpliwoscia na cdk:)
jak oni lubia sie ze soba droczyc. bren na pewno przezywa ta sytuacje przez to stracila dziecko. czekam na cedeka
tak Nionia, jak oni lubia sie ze soba droczyc:_
przykladem bedzie wieczorny cedek:P
ps to jak tam nasz idea wczorajsza??
hm??
mam nadzieje, ze wypali
buziaki dla Ciebie i MAali:)
Z rozmyslen wyrwal ja Booth...
- Nic Ci nie jest?? - zapytal
- Nie wszystko wporządku - odpowiedziaal
- Napewno?? ciagnal dalej Agent
- Napewno - szepnela
- Jedzmy do Instytutu
- Dzis- poprosila
- Bones
- mialas odpoczywac - powiedzial
- tylko na chwile - poprosila
- W poniedzialek jak wrocisz do pracy,
- to wypelnisz mi raport potwierdzajacy,
- ze to Richard - powiedzial
- Booth ja chce to miec ju za soba
- Podjade dzis - stwierdzila
- Ani mi sie waz - pogrozil jej palcem
- Pojade tam czy Ci sie to podoba czy nie - powiedziala
- nie jestem juz mala dziewczynka
- jesli jeszcze tego niezauwazyles
- w woli przypomnienia - pokiwala mu palcem przed nosem
- Bones
- Ty juz jak sie uprzesz na cos
- to nie ma mocnych na Ciebie - zuwazyl
- tak, zgadza sie - odpowiedziala usmiechajac sie lekko
- moja Tempi - szepnal
- jaka Twoja - spytala lekko szturchajac go w ramie
- Auc - krzyknala
- To bolalalo-
- i mialao bolec - prychnela Bones
- Dobrze, juz dobrze
- nie bij mnie - usmiechnal sie
- dobrze, obiecuje, ze to byl ostatni raz
- dzisiaj - dokonczyla
Zaczeli sie smiac.
Booth byl naprawde szczesliwy widzac smiejaca sie Bones.
- To jak zawieziesz mnie do Instytutu??- zapytala
- Dobrze ale pod jednym warunkiem
- jakim?? - zapytala zaciekawiona
- no moze dwoma
- zgadzasz sie?? - zapytal
- nie powiedziales jakie to warunki - skrzywila sie Bones
- najpierw sie zgodz - usmiechnal sie do niej
Uwielbial sie z nia przekamarzac.
Wygladala wtedy tak slodko...
- zgadzam sie - powiedziala po chwili zastanowienia
- naprawde - zdiwil sie Booth
- tak - potwierdzila
- to jakie te warunki - zapytala
- wow Bones chwila, moment
- daj mi ochlonac - wydukal
- moze wody?? - zapytala usmiechajac sie szeroko
- tak - wydusil
Zostawila go na chwile w salonie.
Siedzial i nadal nie mogl uwierzyc.
Bones, ta racjonalna kobieta, stapajaca twardo po Ziemie, bez wachania ( nio moze bylo ono chwilowe)
zgodzila sie zrobic, o co ja tylko porosi.
Byl szczesliwy i dumny z jej postepow.
Po chwili przyniosla mu szklanke wody.
- Prosze - powiedziala podajac mu ja
- Dziekuje - powiedzial upijac kilka lykow
- To jak zbieramy sie?? - zapytala
- Tak, ale obiecaj mi jedno - poprosil
- Booth juz sie zgodzilam w ciemno na wszystko - odsyknela
- Wiem , ale ma jedna prosbe
- pojedziemy tam tylko na chwile, dobrze??- zapytal
- dobrze, jak chcesz - przytaknela
- a i jeszcze jedno - zaczal
- tak??
- moja ogromna prosba
- mow - prychnela
- niech Ci ten sliczny usmiech nieschodzi z twarzy
- juz nigdy - poprosil z usmiechem
W podziekowaniu pocalowala go w policzek.
Ten gest znaczyl dla nich wiecej, niz tysiac slow.
Po chwilu udali sie na chwile do Instytutu....
wow brakuje mi slow by opisac,
to co stworzylas:)
pelen podziw i szacuneczek:)
czekam na dalsze czesci:)
pozdrawiam:)
powyzszy cedek jest dla moich dwoch ukochanych krejzolek:)
Nionia i Mala jestescie the best:)
pozdrawiam cieplutko:)
ssssssssssuperrr;))
więcej nie jestem w stanie powiedzieć, ale jestem bardzo ciekawa co nastąpi po tej "chwili" ;))
dzieki Ines. to na co sie zgodzila bones? mam nadzieje ze sie dowiemy? czekam na cdk
a my sie cieszymy, ze Ty sie cieszysz:)
ale mi sie napisalo:)
czekam na dalszy rozwoj wydarzen:)
pisz szybciutko cdk"_)
pozdrawiam:)
do Ines:
Niewiem, jakiś striptiz czy coś xD <żart>
może weekendowy wypad za miasto, romantyczna kolacja przy świecach, tylko we dwoje;))
W podziekowaniu pocalowala go w policzek.
Ten gest znaczyl dla nich wiecej, niz tysiac slow.
Po chwilu udali sie na chwile do Instytutu....
Droga uplynela im na rozmowach a minionym dniu.
Bones dziekowala kolejny raz Boothowi, za duzo wrazen.
Byl szczesliwy, ze dzieki niemu Bones sie usmiecha.
Za kzady jej usmiech oddalby naprawde duzo.
Po chwili byli juz kolo Instytutu.
Szybkim krokiem weszli na gore.
Byla sobota, wiec mysleli,
ze nikogo tam nie zastana.
Bo kto w sobote pracuje???
Mineli dlugi korytarz prowadzacy do glownego miejsca w Instytucie,
a mianowicie platformy, gdzie Bones i jej zespol badaja zawsze szczatki.
Ku ich zdziwieniu, byl tam prawie caly zespol.
Brakowalo tylko jej.
- Czesc - powiedziala przeciagajac karte magnetyczna przez czytnik
- Sweety - co Ty tutaj robisz??
- masz wolne do poniedzialku - zdziwila sie Angela
- ja....
- Bones tylko na chwile - wtracil sie Booth
- nowe szczatki
- dziecko, dziweczynka
- okolo 6, 7 lat - zaczela Bones
- Witam dr Brennan - powiedzial Zack dolaczajac do reszty
- Witaj - usmiechnela sie
- przyczyna zgonu - zapytala
- jeszcze nie ustalilismy - powiedzial jej asytent
- dopiero co je przywiezli Sweety - poinformowala Angela
- Bones idziemy - ponaglil ja Booth
- nie moge jestem tu potrzebna - prychnela
- damy sobie rade - powiedzial Zack
- do poniedzialku pewnie nie uciekna - zazartowal Booth
- On ma racje
- Swetty masz jakos przesylke w gabinecie - powiedziala Angela
- tak?? - zdziwila sie Bones
- zaraz wracam
- Booth poczekasz tu na mnie?? - zapytala
- jasne, nigdzie sie stad nie ruszam - powiedziaal posylajac jej usmiech rodem za reklamy
Wzial sobie przyblizyl krzeslo i usiadl przygladajac sie zezulcom.
Brennan udala sie zaciekawiona do swojego gabinetu.
Jej wzrok skierowal sie na biurko,
gdzie znajduje kwiaty.
Podchodzi blizej i zauwaza bilecik.
Przygląda się mu z usmiechem...
Nagle do jej gabinetu wchodzi...
jakiś striptiz a
może weekendowy wypad za miasto, romantyczna kolacja przy świecach, tylko we dwoje;)) hm ile pomyslow:)
zobaczymy co sie da zrobic:)
pozdrawiam
i czekam na opinie:)
nie chcę ci się wcinać w opowiadanko, ale poczulam przyplyw weny<to chyba przez tę cole z biedronki xD> jeśli chcesz to wykorzystasz tem fragment, jeśli nie .. to nie bylo tego postu;))
Nagle do jej gabinetu wchodzi
Booth ze swoim uśmiechem nr 7 i pytaniem "Jk Cie się podobają"
-z antropologicznego punktu widzenia kwiaty są niepraktyczne-przerwala widząc jego spojrzenie.
-są piękne, dziękuję :)
wow TemprenceBrennan super wstawka:)
wykorzystam ja w jakiejs inne czesci opowiadanka,
bo ta kolejna z osobnikiem/ osbniczka wchodzacymi do gabinetu, juz powstala:(
dzieki wielkie za pomysl:)
mam nadzieje, ze bedziesz pomocna jak nadejdzie brak weny:(
pozdrawiam cieplutko:)
Jestem do Twojej dyspozycji;))
Dziękuję za uznanie mojej skromnej tworczości;))
PS.Na brak weny dobra jest cola z biedronki .. mówię z doświadczenia, a dzisiaj piję jej hektolitry, bo jutro liga z polskiego II etap;))
hm juz mam pomysla na taki wstep :)
jak napisze to zadedykuja ja Tobie:)
ale narzaie skupie sie na kolejnych cedekach:)
a ja myślę, że to nasza ciekawska Angela .. albo David
ej .. !! Ale David mial wpaść pod śmieciarkę !! xD