PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78243
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

zakończenie 7

ocenił(a) serial na 10

miłego pisania.

ocenił(a) serial na 10
mara625

ciekawe opko.. tylko ten Ethan... on mi się od samego początku nie podoba... czekam na następne części...

evi9

Mi też się on nie podoba...:( Oby z Boothem było wszystko w porządku... :) czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 8
Natusia94

Niedługo postaram się wrzucić opowiadanko , ponieważ zachorowałam =p.
Teraz mam czasuuuuuuu duuuuuuuuuuużo =].

<a href=http://pozeracze.com/zwierz/33476><img src=http://pozeracze.com/zwierz/33476.png></a>

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

Nakarmicie mi kotka? =p

[url=http://pozeracze.com/zwierz/33476][img]http://pozeracze.com/zwierz/33476.pn g[/img][/url]

<a href=http://pozeracze.com/zwierz/33476><img src=http://pozeracze.com/zwierz/33476.png></a>

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

14.

-Tempe czekaj!-krzyknoł
-Po co?
-Mam do ciebie pytanie.
-Jakie?
-Co ty w nim widzisz i dlaczego jesteś dla mnie taka oziembła ?
-A co cię to obchodzi i przepraszam cię ale musze jechać do domu.
-Jedziesz do niego?
-A co cie to obchodzi?
-Spytałem się ciebie , jedziesz do niego ?- złapał ją za ręke
-A ja powtórzę , co cię to obchodzi?-Wyrwała się i szybko podażyła do samochodu.
-Przesadziłaś , ten idiota nie obraoni cie przede mnom. Czy tego chcesz czy nie pracujemt razem!-krzyknoł do niej. Brennan postanowiła nie przejmować się Ethanem i odwiedzić chorego przyjaciela. Zastanawiało ja czemu tak sie wściekał kiedy tylko wspominała o Boothie. Czemu tak nie lubi jej partnera? Mniejsza z tym teraz ma ważniejsze sprawy na głowie.

---Szpiatal---
Była już blisko sali gdy usłyszała znajomy głos.
-Proszę pani , ałłłłł , wie panie kiedy ja z tąd wyjde.
-Prawdopodobnie za 2 dni i z ulopem na 2 tyg. Niech się pan nie rusza!
-O Jezu, ałłłłł!
-Ok już jest pan wolny , dozobaczenia.
-Dowi... O cześć Bones.
-Cześć. Widzę że jesteś już zdrowy?
-Psychicznie tak , fizycznie nie.
- Wiec co ci jest?
- Miewam zawroty głowy ,drgawki itp.
-To niedobrze i wychodzisz za dwa dni?
-Tak , ale pierwszą noc ma ktoś mnie pilnować a najlepiej to wogule żebym nie spał. I co tam w pracy.
-Ehhh , w pracy jak zwykle ale Ethan jest bardzo denerwujący.
-A co ci zrobił?
-On jest jakiś głupi i te jego teksty , aż brak mi słów.
-Wow Bones jakie słownictwo , wow.
-Nie rozumiem cię Booth.-pokręciła głową , nareszcie poczuła że może z kimś porozmawiać tak na luzie. Gawędzili śmieli się dobre pare godzin.
Cieszyła się jego towarzystwem ,obiecała mu że to ona popilnuje go w pierwszą noc pobytu w domu. Postanowiła że wtedy powie mu o Ethanie i to co do niego czuje...

cdn

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

15.
-Oj Booth ja musze już wracać , zobacz która godzina. Mam duże zaległości w raportach. Przerpaszam i do jutra.
-Ok. Dojutra.- powiedzał trochę smutny.
-Pa.
-Dozobaczenia.-odpowiedział.

--- Kilka minut później,instytut---
-Gdzie byłaś?-spytał wściekły Ethan.
-Nie muszę mówić co robiłam.
-Tempe ,proszę przestańmy być tacy dla siebie zacznijmy od nowa.
-Po tym co zrobiłeś jeszcze masz czelność prosić mnie o takie coś?! Pięknie.-Powiedziała i zabrała się za raporty ignorując go.
-Przepraszam.-nic już od niej nie usłyszał , więc wyszedł.

-Skarbie co się stało?
-Nic.
-Przeciesz widzę , coś z Boothem?
-Nie już wyzdrowiał za dwa dni w ychodzi ze szpitala,
-Trmp mi morzesz wszystko powiedzieć.
-Ale nic się nie stało naprawdę.
-Przeciesz widzę że coś nie gra.
-Nierozumiem ...

cdn.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

no ja czekam z niecierpliwością na tą następną część i błagam o wiele dłuższą...pozdrawiam...

ocenił(a) serial na 8
evi9

postaram się ale już napisałam 15 i jest krutka bo mnie oczy bolą , niewiem dlaczego . =(

Zapomniana

swietne czesci... :) tez mam nadzieje ze kolejne beda dluzsze... :) z niecierpliwoscia czekam na cd :)

mara625

mam pytanko... czy ktos wie jak znajde pierwsze zakonczenie bo mam ochote przeczytac wszystkie "ZAKONCZENIA" nie moge znalesc tylko tego jednego... wlasnie tego od ktorego to wszystko sie zaczelo... xD plisss :)

PS.Zapomniana kiedy wstawisz cedeka?? :)

mara625

z gory wielkie dzieki za pomoc :)
:) Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

http://www.filmweb.pl/topic/823020/Zako%C5%84czenie+-%29.html
to powinno być te pierwsze zakończenie;)

evi9

slicznie dziekuje ;) teraz bede miala co robic w wolnych chwilach... xD
Evi kiedy bedzie Twoj cedek?? :)

mara625

Pamiętacie jeszcze dwa lata?? Oto cdk, powinnam skończyć je dziś lub jutro:)

Brennan została sama. Reszta dnia upłynęła im na normalnych czynnościach. Wieczorem, około 19 dostała sms od Bootha, z prośbą, by nie siedziała za długo w pracy, wysypiała się, dobrze odżywiała, a na końcu był mały dopisek: Strasznie tęsknie, ale kiedy wrócę, odzyskamy stracony czas. Kocham Cię…
Po raz kolejny raz wzruszyła się czytając krótką wiadomość od ukochanego. Choć nie było to długie, końcówka zawierała wszystko, czego potrzebowała w tej chwili. Nie musiał jej mówić tego w oczy, za daleko jest, to nie byłoby możliwe, ale jednak ona mu wierzyła. Wiedziała, że mówi prawdę i nigdy jej nie zawiedzie. Napisała kilka słów, i tak, jak on zakończyła wiadomość wyznaniem Kocham Cię, które miało go podtrzymać na duchu, pomimo, że jest facetem, to rozłąką z ukochaną jest dla niego bolesna. Dobrze, że Bones zaoszczędziła mu wiadomości o dziecku, bo pewnie by zwariował lub osiwiał.
Zastosowała się do zaleceń agenta i wcześniej opuściła Instytut, za co nikt nie miał do niej pretensji.
Następnego dnia obudziła się w dobrym nastroju. Za kilka minut czekała ja wizyta u ginekologa., który powiedział, że wszystko jest w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo, nic nie zagraża ciąży. Za około 3 miesiące zostanie mama, na co ona się bardzo ucieszyła. Wyszła od lekarza i udała się do pracy, gdzie zajęła się raportami.
Tak mijały kolejne tygodnie. Brzuch Bones był już naprawdę duży, wyglądała jakby miała urodzić co najmniej bliźniaki. Jednak ona wiedziała, że nosi małą księżniczkę. Córkę, której tak pragnął Booth.
Pewnego dnia w gabinecie antropolog…
Brennan siedziała i pisała kolejne rozdziały swojej powieści. Byłą już w 9 miesiącu więc głównie na tym polegała jej praca. Miała asystentów, którzy byli naprawdę bardzo dobrzy, im powierzała badanie kości, by tylko sprawdzić na koniec, czy czegoś nie przeoczyli. Jednak pracowali z najlepszą antropolog w Stanach, więc tych błędów popełniali coraz mniej.
W pewnej chwili poczuła silne skurcze…
- Angela – krzyknęła, kiedy ból się nasilał
- Sweety, co się dzieje? – zapytała wbiegając do niej
- Ja chyba rodzę – rzuciła
- Co? – spytała zdezorientowana artystka
- Angela wody mi odeszły – krzyknęła
- Sweety, ale ty potrzebny jest położnik, ja się nie znam na dzieciach – wpadła w panikę
-To się szybko nauczysz – rzuciła antropolog zaciskając pięści. Nie zdążę dojechać do szpitala, ani lekarz nie dojedzie tutaj – powiedziała
- Sweety, zrobię dla ciebie wszystko, ale odebrać poród? – spytała
- Ange – krzyknęła z bólu antropolog
- Brennan, chodź i połóż się na sofie wygodnie, ja zawołam Cam – powiedziała i kiedy Bones leżała na sofie ta wybiegła szybko i po chwili wróciła z patolog i masą ręczników
- Dr Brennan, to już czas – rzekła Cam zbliżając się do rodzącej
- Ja zaraz zwariuje – szepnęła Bones. „Ile to potrwa? – zapytała
- Każda kobieta ma inaczej, jedne rodzą w kilka godzin, inne w kilkanaście, nie ma reguł – powiedziała Cam
- Cam, ja chcę w chwilę – odparła. Chcę już ja przytulić – dodała.
- Dobrze – powiedziała Cam. Byłam kiedyś przy porodzie klaczy – rzekła. Wiem, ze to nie to samo, ale zawsze coś – dodała
- Sweety oddychaj spokojnie, Cam wie, co robi – powiedziała spokojnie artystka
- Angela, ty też jesteś mi potrzebna – rzuciła Camille. Odetniesz pępowinę – dodała. A teraz licz czas pomiędzy kolejnymi skurczami - dodała
- Przepraszam, ja tu rodzę – wtrąciła Bones
- Ok – powiedziała artystka i zabrała się do pracy.
Skurcze były już bardzo blisko, co 40 sekund. To oznaczało, ze poród się rozpoczyna.
- Ok. rozwarcie jest na 10 centymetrów – poinformowała patolog. Dr Brennan proszę przeć – poprosiła
- Angela ja nie dam rady – pisnęła Bones.
- Sweety dasz radę, uwierz w to – rzekła artystka
- Widzę już główkę – powiedziała Cam. Dalej dr Brennan, ostatni raz - dodała
Brennan ostatnimi siłami wykonywała polecenia przyjaciółek. Poród nie był taki zły. Po kilku chwilach, na świecie pojawiła się malutka dziewczynka, która wydała pierwszy krzyk.
- Jest piękna – powiedziały jednocześnie.
- Angela czyń honory – rzekła podając jej nożyczki zdezynfekowane chwilę przed
Po chwili artystka przecięła z dumą pępowinę. Okryły malutka w ręczniki położyły na piersi antropolog, by mogła się nacieszyć swoją małą córeczką.
- Jesteś taka śliczna – szepnęła wzruszona. Jesteś największym szczęściem – dodała, a z oczu spłynęła jej łza
Całemu zajściu przyglądali się inni pracownicy Instytutu. To było ogromne przeżycie. W pewnej chwili w gabinecie pojawił się wezwany przez kogoś lekarz, który zbadał mamę i córkę.
Obie czuły się dobrze i były w zadowalającym stanie, szczególnie na warunki. Choć Instytutu był nieskazitelny, to nie był on salą porodową, z lekarzem i kilkoma położonymi. Jednak przyjaciółki antropolog wykonały kawał dobrej roboty. Im pogratulował przyjęcia na świat tej małej istotki, a mamie ślicznej córeczki. Po chwili Bones wraz z małą pojechały do szpitala, by tam przejść jakieś badania. W Instytucie panowała euforia. Wszyscy cieszyli się z nowej osoby, która kiedyś pewnie zasili ich oddziały…

Inesita84

och ja pamietam.. :) hmmm... porod w Instytucie xD troszke inaczej ale fajnie :) swietne dialgi poprostu ekstra :) ciekawe kiedy wroci Booth... :) czekam na cd :)

mara625

Trochę przyspieszyłam z akcją ;D

Po kilku badań, wydaniu książeczek z informacjami o maluchach, aktu narodzin, Bones mogła opuścić szpital, gdyż jej i malutkiej nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo. Na dole czekała już Angela, która była bardzo podekscytowana narodzinami córeczki przyjaciół, szczególnie, że miała w tym mały udział.
- Angela – powiedziała Brennan wysiadając z windy
- Sweety, jak się masz? – spytała. I jak malutka? – dodała
- Mamy się dobrze, prawda kochanie? – odparła spoglądając na malutką zawiniętą w kocyk, która tak słodko spała. Angela zabrałaś fotelik ode mnie z mieszkania? – zapytała
- Kochanie mam wszystko – rzekła. Czemu nie powiedziałaś nic o pokoju, jaki urządziłaś dla małej? – spytała z wyrzutami. Jest śliczny – dodała
- Powiem ci, że kilka dni temu, kiedy była w sklepie z rzeczami dla maluchów, nie potrafiłam się opanować i szczerze było tam tyle pięknych rzeczy, ze nie mogłam się zdecydować – rzekła. Najchętniej kupiłabym je wszystkie dodała z uśmiechem
- Sweety, dziecko szybko rośnie, zanim się obejrzysz będzie chodzić i mówić – oznajmiła. Nie szalej z zakupami, bo ona szybko wyrośnie z ciuszków – dodała
- Masz rację, ale to moje pierwsze dziecko, ja jeszcze nadal w to nie wierzę – odparła Brennan tuląc malutką, która zaczęła kwilić
- Chyba jest głodna – rzekła Angela
- Karmiłam ją jakieś 15 minut temu – rzekła. Może coś jej się śniło i dlatego płacze? – powiedziała i przytuliła mocniej malutką, by nie bała się i nie czuła samotna
Wystarczył moment i malutka przestała płakać. Bones była wzruszona, że to dzięki niej jej córka się uspokoiła. TO było dla niej nowe doświadczenie, ale bardzo miłe. Wiedziała, ze nie może się poddać, przed sobą ma cudowną królewnę, a niedługo powróci jej tata, który zapewne oszaleje z radości kiedy ją zobaczy.
- Jedziemy? – spytała po chwili artystka
- Tak, nie lubię szpitali – rzuciła Brenn i obie ruszyły do wyjścia.
Po około pół godzinie były przed apartamentowcem antropolog. Chwilę zajęła im droga na górę. Weszły do środka i od razu swe kroki skierowały do pokoiku malutkiej, który był zjawiskowy.
Ściany były pomalowane na lekki róż, na ścianie były postacie z bajek, szczególnie z ukochanych Smerfów. W oknie zawieszone były białe firanki z motywem delfinów, które bardzo kochała. Obok stała szafa z ubrankami, mała komoda z pieluchami i szafeczka z kremami i innymi kosmetykami dla niemowlaków.
Łóżeczko było zwyczajne, kołderka również była różowa w śmiejące się misie. Po jednej stronie nałożony był przewijak. Wszystko komponowało się ze sobą znakomicie i dawało wiele radości. Angela nie podejrzewała nawet swojej przyjaciółki, za tak dobry gust, szczególnie w meblowaniu pokoików dziecinnych, była mile zaskoczona.
- Sweety tu jest magicznie – szepnęła z zachwytu artystka. Malutka nie będzie chciała stąd wychodzić - dodała
- Dziękuję Ange, cieszę się, ze się pop dba, bo miałam dylemat – rzekła
- Nie dziwię się kochana – odparła. Byłam kiedyś przez przypadek w sklepie i spędziłam tam kilka godzin, spacerując miedzy kolejnymi półkami - dodała
Położymy malutką, a my napijemy się herbaty – rzekła Bones. Włączę tylko to i możemy iść – dodała
- Zobacz jak ona słodko śpi – rzekła artystka podchodząc do małej. Jesteś śliczna – rzekła i pocałowała ją w czółka, a po chwili obie udały się do kuchni.
Rozmawiały, śmiały się, mile spędzając czas. W międzyczasie zaglądały do małej, Angela chętnie pomagała w przewijaniu, trzymała malutką do odbicia po karmieniu, przyznając, ze to bardzo miłe uczucie trzymać taką kruszynkę w ramionach.
Około 21 Angela opuściła przyjaciółkę udając się do siebie. Poprosiła jednak, że jakby miała jakiekolwiek problemy, niech dzwoni o każdej porze dnia i nocy, a ona przyjedzie. Pożegnały się, a Brennan udała się do pokoju malutkiej.
Wzięła ją na ręce i usiadła na bujanym fotelu stojącym nie opodal. Zaczęła do niej mówić, opowiadać o jej tacie, a policzka spływały jej łzy. Po ostatnim karmieniu około północy, obie zasnęły…
Camille nie robiła Tempe żadnych problemów z urlopem macierzyńskim. Często odwiedzała antropolog, a nawet zostawała z małą, kiedy Brenn musiała coś załatwić na mięście. Bones nie była sama w tym trudnym momencie, miała ojca, brata i przyjaciół, którzy chętnie jej pomagali. Angela również była blisko. Malutka rosła jak na drożdżach. Miesiące mijały, a Bones przyglądała się jej z dumą, zauważając, jak bardzo mała jest podobna do swego ojca. Po nim odziedziczyła czekoladowe oczy, śniadą karnację, po niej kasztanowe włosy. Booth, jak tylko miał chwilę, to dzwonił do ukochanej. Jednak Bones nie miała odwagi powiedzieć mu o córce, wiedząc, jak bardzo by go to bolało.
Do pierwszego roku Bones była z małą. Wiedziała, ze to najważniejszy okres w życiu malucha. Teraz malutka była bardzo żywiołowa. Potrafiła już raczkować, ale najchętniej spędzała czas w chodziku, lub u mamy na kolanach, słuchając jej opowieści i oglądając kolorowe obrazki w książeczkach dla dzieci.
Czas płynął szybko. Bones miała dylemat z wybraniem imienia dla małej. W głowie zaświtał jej pomysł. Postanowiła nadać jej imię po przyjaciółce, która przyjęła ją na świat, Camille. Jednak Angela miała zostać chrzestną, ale chrzciny miały mieć miejsce już po powrocie agenta, który za około 3 miesiące miał powrócić…

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

ja nie jestem taka pewna, czy tatuś będzie zadowolony... coś czuję, że coś tu jeszcze namieszasz... Booth raczej nie będzie szczęśliwy widząc ponad roczną córkę, o której nie miał zielonego pojecia... czekam na cedeka, mam cichą nadzieję, że dzisiaj się doczekam;)

evi9

swietna czesc... taka slodka... :) a ja wrecz przeciwnie czuje ze wszystko bedzie grac i buczec xD :) czekam na cedeka :)

Inesita84

Też coś mi się wydaje, że Booth nie będzie zbytnio zadowolony... w końcu to jego dziecko i miał prawo o nim wiedzieć... ale i tak nie mogę się doczekać kiedy wróci :) czekam na cd :)

Natusia94

Każda z Was ma w połowie rację, postaram się napisać, epilog na wieczór:)

Inesita84

Nie skończyłam jeszcze, więc wstawiam takiego cdk:) Macie Bootha:)

Tygodnie mijały bardzo szybko. Oboje wiedzieli że już nie długo on powróci i nic, ani nikt nie będzie w stanie ich rozdzielić. Był tylko jeden malutki problem, mała dziewczynka o kasztanowych włoskach i czekoladowych oczkach, małe szczęście pewnej antropolog, o której, choć powinien wiedzieć, nie wiedział nic agent, jej tata.
Malutka rozwijała się prawidłowo. Nie mówiła jeszcze, ale to była tylko kwestia czasu, kiedy zacznie swoje pierwsze słowa składać w zdania. Po mamusi i po tatusiu nie będzie miała z tym większego problemu.
Nastał grudzień…
Na dworze śnieg owił białą kołdrą cały Waszyngton. Nie było bardzo zimno, więc Bones zabierała małą na zimowe spacery do parku, co mała uwielbiała. Trzymała mocno za rękę mamę i spacerowała po białym i skrzypiącym pod stopami śniegiem. Na twarzy malowały jej się rumieńce i nie były one spowodowane zimnem, tylko radością, jaką miała z tych przechadzek.
Bones patrzyła na mała i jej myśli zawsze koncentrowały się koło jej partnera, który po Nowym Roku do nich powróci. Tylko 3 tygodnie dzieliły ich od spotkania, w sumie to już mniej czasu niż te dwa lata. Im bliżej było do tego dnia, nią targały wątpliwości. Zastanawiała się, jak on zareaguje na wieść, ze został tatą, jak zareaguje na tego małego aniołka, który stał się jej oczkiem w głowie i nie tylko jej. Reszta rozpieszczała małą Camille strasznie. Dziewczynka kochała ich wszystkich, jednak zbliżyła się za bardzo do obecnego partnera Bones, Andrew. Który często je odwiedzał.
Możliwe, że szukała podświadomie ojca, i w nim chciała go znaleźć. Andrew także dobrze bawił się w towarzystwie małej księżniczki, która robiła z nim, co tylko chciała. Tak samo Parker, który był częstym gościem antropolog i dumnie opiekował się małą siostrzyczką. Kołysał ją w kołysce, karmił, a nawet prowadził za rękę na spacerze w parku. Był wspaniałym starszym baratem i najlepszym, jakiego mogła mieć Camille.
Dwa tygodnie przed planowanym powrotem Bootha, do jego pokoju przyszedł porucznik, i powiedział, ze ma dla niego dobrą nowinę, mianowicie może wrócić na święta do domu, do rodziny.
Myślał, że śni. Zaraz po wyjściu mężczyzny chciał zadzwonić do jego Bones i podzielić się z nią tą nowiną. Nie spodziewał się nawet, że ona będzie miała dla niego o wiele większą niespodziankę, ale jak na nią zareaguje, o tym przekonają się oboje nie długo. Spakował się szybko i po chwili był gotowy na samolot, który specjalnie dla niego przygotowali tutejsi ludzie. To maił być ich prezent za jego pomoc, bez której by się nic nie udało.
Po kilku godzinach lotu, który przebiegał bez żadnych zakłóceń wylądował na tafli lotniska w Waszyngtonie.
Na dworze było biało od puchu. Temperatura wieczorem spadała nawet poniżej zera. Jednak on się tym nie przejął. Był szczęśliwy, że w końcu jest w domu, u siebie. To były dwa długie lata. Miał wrażenie, że wszystko się zmieniło. Po zabraniu swojego bagażu, udał się na postój taksówek. W tym okresie miasto było piękne, wszystko urządzone ze świateł i ozdób choinkowych, wprawiło go w dobry nastrój. Prosto z lotniska zabrała go taksówka, którą zamówił kilka chwil po wylądowaniu.

Przez całą drogę myślał tylko o jednym, pojechać do niej wziąć w ramiona i nie przestać całować. Wynagrodzić jej ten czas rozłąki. Nie było strasznie późno, około 11 wieczorem, sądził, że jest jeszcze w Instytucie. Jednak zdecydował się pojechać do siebie, by wykąpać się i wreszcie odpocząć.
Po około 15 minutach później był u siebie w mieszkaniu.
- Jutro też jest dzień – rzekł i przekręcił klucz w zamku.
Wszedł do środka. Widać, że Bones dbała o mieszkanie, które lśniło czystością pachniało jakimiś owocowym zapachem włożonym do kontaktu. Położył walizkę obok stołu i udał się do łazienki, by wziąć prysznic. Tuż po nim położył się wygodnie w sowim łóżku i szybko zasnął. Śnił o niej…

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

coś mi się wydaje, że nasz "kochany" Andrew namiesza, po co on się w ogóle przyczepił do tej małej? dobrze, że Booth wrócił, bo będzie miał trochę pracy...

evi9

tez mi sie tak wydaje... ale coz trzeba czekac na cd :)

mara625

Miałam pokomplikować, ale chyba już nie bd, oto cdk, wieczorkiem powinnam skończyć epilog:)

Obudziły go pierwsze promienie słoneczne wpadające wprost na jego twarz, przez uchylone rolety. Spojrzał na zegarek, który wybijał 6.40. Bez żadnego grymasu na twarzy, jak bywało to wcześniej, podniósł się z łóżka. Tym razem nie zjadł śniadania, jak to miał w zwyczaju. Wiedział, że jego Bones pewnie czasem zapomina, bo przecież mu obiecała, a ona bynajmniej stara się słowa dotrzymać, i je śniadanie, które jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Ubrał się zwyczajnie, w ulubione dżinsy, biała koszulkę uwypuklająca jego mięśnie i brązowa skórę, w której wyglądał dość pociągająco.
- Pewnie niedługo będzie szła do Instytutu – rzekł. Zrobię jej niespodziankę i pojadę do niej – rzucił zabierając kluczyki os samochodu.
Po chwili siedział wygodnie na siedzeniu kierowcy. Bardzo mu tego brakowało. Uwielbiał swój samochód, z który miał wspaniałe wspomnienia związane ze swoją partnerką. Wspominał ich początki, potem pierwsze pocałunki. Na samą myśl pojawiał mu się na ustach figlarny uśmiech.
Przemierzał ulice Waszyngtonu, który budził się do życia. Jutro Wigilia, więc wiele zabieganych, zapracowanych ludzi jedzie do centrum handlowego, by zrobić ostateczne zakupy.
Pomimo, że nie było go dwa lata i DC zmieniło się trochę, nie zapomniał drogi do ukochanej, którą przemierzał dość często. Mógłby trafić do niej z zamkniętymi oczami bez problemu. Za drogowskaz służyło by mu serce, które za chwile zostanie złamane..
Tymczasem w mieszkaniu Tempe
Bones przygotowywała śniadanie dla małej, która od kilkunastu minut nie spała. Wsadziła ją do chodzika i Camille podążała krok w krok za matką, spoglądając na nią czekoladowymi ozami, które wywoływały na niej gęsią skórkę.
- Kochanie – szepnęła kładąc na stole kaszkę z bananami. Niedługo przyjedzie twój tatuś, pamiętasz tyle razy co o nim mówiłam, zobaczysz pokocha cię od pierwszego wejrzenia, jak i ty jego słoneczko – dodała biorąc małą na rękę
W tym samym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.
- ciekawe kto to? – spytała i podążyła by otworzyć
- Cześć Temperance – rzucił na przywitanie Andrew
- Cześć, miło, że jesteś - odparła. Nakarmię tylko małą i możemy jechać – oznajmiła. Tata już czeka na wnuczkę – rzuciła i udała się do kuchni
- Mogę ja nakarmić? – zapytał. A ty w tym czasie się przygotujesz do wyjścia – zaproponował
- Nie wiem, czemu, ale mała jest dziś niespokojna – rzekła. Lepiej jak ja to zrobię – dodała i zaczęła karmić małą, która o dziwo nie chętnie otwierała buzię, a kaszka z bananami to jej ulubione danie
- Mała zaczyna grymasić – rzekł. Zobaczysz, jak niedługo zacznie sama chodzić i mówić – dodał
- Booth wraca za dwa tygodnie – szepnęła. On mi pomoże – dodała z nadzieją
- To już minęła dwa lata? – zapytał ze smutkiem. Popatrz, jak szybko leci czas, ja zdążyłem się bardzo do małej Cam przyzwyczaić – dodał szeptem
- Tak już minęły te dwa lata – odparła. AN szczęście miałam ją i przyjaciół, inaczej bym nie wytrzymała – powiedziała. Kocham go jak nikogo na świecie – dodała zabierając małą na rękę i udając się do jej pokoju
- Szkoda, ze tak bardzo go kochasz – rzekł z żalem. Myślałem, że uda się nam założyć rodzinę, ale widzę, że nie ma szans – dodał
Po chwili powróciła Bones…
- Jesteśmy gotowe – rzekła
- To jedziemy – odparł i zeszli razem z uśmiechem na twarzy.
Na dole….
W momencie, kiedy całą trójka zeszła na dół, podjechał czarny SUV agenta…
- Andrew, poczekasz z małą, zapomniałam misia małej – rzekła. Ona bardzo go lubi – dodała. Wracam za chwilkę – rzuciła dając małą na ręce agenta całując w policzek Cam
- To my czekamy - odparł
Po chwili postawił ją na nogi i zaczął spacerować wokół bloku…
- Whoa, o co tutaj chodzi? – zapytał. Co to za dziecko? – pytał. I czemu Andrew prowadzi je za rękę, jakby był ojcem – szepnął. Chyba, że prowadzą jakąś sprawę – powiedział pod nosem. Tylko czemu Bones całuje dziecko, jeśli nie jest jej, nawet Andyego nie całowała, przytulała tak, ale…
Po chwili powróciła Bones z misiem. Wsadziła małą do samochodu agenta i razem ruszyli do Maksa..
- Chyba, że to jej dziecko i Andrew – szepnął smutny. Jednak nie kochała mnie, tak, jak mówiła – dodał i ruszył przed siebie..

Inesita84

swietna czesc... :) oj zeby sie to wyjasnilo... czekam na cd :)

Inesita84

To dobrze, że nic już nie wykombinujesz :) w końcu 2 lata rozłąki to już i tak dużo :) a oni muszą sobie to wszystko wyjaśnić i jakoś przepędzić Andrew :) czekam na epilog :)

ocenił(a) serial na 10
Natusia94

ale to będzie długi epilog... ja mam nadzieję, że to przed siebie oznacza do instytutu albo gdzieś w tamte strony;] bo inaczej jeszcze nie widzę tej końcówki... w ogóle dziwne, że pomyślał, że ona go nie kocha... ciekawa jestem jak to rozwiążesz...?

evi9

Racja epilog będzie długi, ale jeszcze go nie skończyłam, więc wstawiam cdk, mam nadzieję, że taki obrót spraw się Wam spodoba:)



Jechał ulicami Waszyngtonu, jednak ten obrazem spod bloku Bones nie dawał mu spokoju.
- To niemożliwe, by mnie nie kochała – rzekł. Przecież kilka dni temu jak rozmawialiśmy, mi to powtarzała kilka razy, bym nie zapomniał – dodał z uśmiechem na ustach. Podjadę do niej wieczorem i porozmawiamy na spokojnie – rzekł. Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie – dodał i wjechał na staje paliw.
W międzyczasie kiedy chłopak wlewał benzynę do baku jego SUVA wyjął swoją motorole i wykręcił numer…
- Słucham usłyszał głos w słuchawce
- Rebecca, cześć tu Booth – rzucił
- Booth, część – odparła. Możesz rozmawiać, dam ci Parkera, jest obok, właśnie je śniadanie – powiedziała
- Rebecca, mogę mieć prośbę do ciebie? – zapytał
- Tak – odparła. Jasne, coś się stało? – zapytała skołowana
- Nie, tylko wróciłem kilka godzin temu do Waszyngtonu
- Jesteś w DC – wtrąciła
- Tak, mógłbym przyjechać do małego? – zapytała. Wiem, ze szkoła to poważna sprawa, ale bardzo się za nim stęskniłem, proszę – rzekł błagalnie
- Seeley, to twój syn, nie musisz mnie błagać – oparła, co trochę go zaskoczyło. On tez się bardzo za tobą stęsknił – dodała. Przyjedz, zrobisz mu niespodziankę – rzuciła. Ja zostawię was samych, pojadę do Matthew, jutro Wigilia, sam rozumiesz – powiedziała
- Tak Wigilia, czas spędzony z rodziną – szepnął smutny
- Może pojedziesz z nami? – spytała nie myśląc zbyt. Przepraszam, ty pewnie spędzisz je z dr Brennan i…
- I – wtrącił
- I pewnie miło spędzicie czas – dodała. To miałam na myśli – rzekła pukając się w głowę, ze o mały włos powiedziałaby mu o jego córce
- Dobrze, to ja za 15 minut będę u Was, tylko nie mów nic Parkerowi – poprosił
- dobrze, do zobaczenia pa – rzekła i w tym momencie pojawił się smyk
- Kto dzwonił? – zapytał. Matthew? – dodał
- tak, zaraz mam do niego jechać – rzekła
- Fajnie, lubię jego mama, jest taka zabawna – rzekł chłopiec
- Ona ciebie też lubi, ale ty zostaniesz w domu, będziemy mieć niespodziewanego gościa – rzekła
- Niespodziewanego gościa? – zapytał. Powiesz mi kim jest ten gość? – poprosił
- Jakbym ci powiedziała to nie byłaby niespodzianka – rzekła
-. Ciocia Bones powtarza to samo szczególnie, jak tata ma coś dla niej, ale nie chce powiedzieć co – dodał z uśmiechem.
- Bardzo lubisz dr Brennan, prawda? – zapytała. Chcesz by tatuś z nią był – dodała
- Kocham ciebie mamusie, ale i kocham ją, jak i mała Camille, ona jest taka zabawna, wiesz wczoraj próbowała sama iść trzymając się szafek i upadłą na pupę i nie płakała wiesz, tylko się śmiałą, a potem wstała i znów spróbowała – powiedział uradowany. Mamo wiesz, tęsknie za tatusiem – dodał
- Kochanie niedługo przyjedzie, zobaczysz – rzekła głaskając go po główce i w tym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi
- To pewnie Matthew –rzucił chłopiec
- Otworzysz Parker? – poprosiła, wiedząc kto stoi za drzwiami, widziała przez okno czarny SUV.
Chłopiec podbiegł do drzwi, otworzył je i go zamurowało. Za nimi zobaczył zanana mu sylwetkę mężczyzny, o którym wspominał przed chwilą, za którym tak strasznie tęsknił.
- Tatuś – krzyknął i podniósł ręce do ojca, by ten wziął go i przytulił, pomimo, że nie był już dzieckiem, bardzo tego pragnął.
A Parker – szepnął wzruszony Booth. Mój smyk – dodał i oboje rozpłakali się
- Booth wejdźcie do środka – zaproponowała
- Część Rebecca – przywitał się i zamoknął za sobą drzwi.
- to ty jesteś tym niespodziewanym gościem, o którym mówiła mi mama – rzekł spoglądając na ojca oczyma wielkości pięciozłotówki
- Tak, to ja – odparł. Spędzimy trochę czasu razem, zbyt długo cię nie widziałem – dodał
- Ale ty przyjechałeś tylko na święta, apotem wracasz? – zapytał ze smutkiem
- Przyjechałem, i nigdzie już nie jadę, tu mam rodzinę, synka i Bones – powiedział wzruszony
- Cieszę się, że nie wracasz tam – rzekł uradowany. My cię kochamy i nie pozwolimy ci już nigdzie wyjechać – dodał. Ja, mama, ciocia Bones i..
- Parker pozwól na chwilkę – poprosiła Rebecca
- tak – powiedział podbiegając do niej.
- Nie mów tacie nic o Camille, proszę – rzekła mu na ucho. O tym musi powiedzieć mu ciocia, zrozumiałeś? – zapytała, Ana co chłopiec pokiwał twierdząco główką i powrócił do ojca. To ja was zostawiam, wrócę później, musicie nadrobić stracony czas – rzuciła i udała się do wyjścia. Cześć – powiedziała i zamknęła za sobą drzwi
- Co ci mama mówiła na ucho? – zapytał zaciekawiony
- bym był grzeczny i takie tam – rzucił. Pojedziemy do cioci Bones, ona pewnie się za tobą też stęskniła
- Ale ona pewnie jest w pracy, nie możemy jej przeszkadzać – rzucił agent
- Obiecaj mi, ze pojedziemy do niej przed lunchem, proszę, zobaczysz ciocia się ucieszy – rzekł. Byłem u niej wczoraj i mówiła, że nie może się doczekać twojego przyjazdu – rzucił
- Dobrze zjemy razem lunch, jeśli Bones się zgodzi – odparł
- zgodzi się zobaczysz – powiedział. To może pomożesz mi w budowaniu szkieletu dinozaura, który dostałem od cioci na Mikołaja? – zapytał
- Na Miołaja? – zapytał zdziwiony, przecież Bones nie wierzy w Mikołaja – dodał szeptem
- Wierzy, wierzy, ale nie mogę więcej powiedzieć – rzekł i pobiegł do swojego pokoju, po szkielet
- Bones i Mikołaj, no to się porobiło – szepnął a na buzi pojawił mi się uśmiech
Po chwili powrócił Parker i zajęli się dinozaurem, który w ciągu kilku godzin był gotowy.
- Tato jestem głodny – rzucił chłopiec
- Ja też – odparł Booth. Jedziemy po Bones, a potem do Royal Diner, co ty na to? – zapytał
- Wchodzę – powiedział uradowany i w ciągu kilku minut siedzieli w samochodzie agenta, udając się do Instytutu.
- Parker, mogę mieć do ciebie prośbę? – zapytał
- Jasne – rzucił chłopiec
- Pójdziesz po Bones na górę i poprosisz, by zeszłą na dół, dobrze? – zapytała
- Dobrze, ale czemu nie chcesz wchodzić na górę? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Ciocia Angela, Camillie i wujek Jack też pewnie się stęsknili – dodał
- Wiem, ale najpierw muszę zobaczyć się z Bones, rozumiesz? – zapytał
- Tak, zrozumiałem – rzekł. Już jesteśmy an miejscu – powiedział kiedy dojechali do szklanego budynku
- Ok., to aj czekam tutaj na Was – rzekł. Tylko nie mów nic Bones o mnie – poprosił. To ma być niespodzianka
- tato, co to za niespodzianka, gdybym jej powiedział? – zapytał Żadna, - dodał i zniknął za drzwiami..
- Masz rację smyku, żadna – powiedział z uśmiechem
Parker biegł po schodach ile sił w nogach. Znał Instytutu, ja własną kieszeń, dużo czas spędzał tutaj, kiedy mała Camille była w nosidełku, kiedy Bones pracowała. Dość szybko wbiegł na 2 piętro i po chwili był u niej w gabinecie. Jak zwykle pracowała…
- Ciociu Bones – rzekł
- Parker, co za miła niespodzianka – odparła z uśmiechem
- A gdzie Camille? – zapytał
- U dziadka – powiedziała. Naprawdę zrobiłeś mi niespodziankę przychodząc tutaj – dodała podchodząc do malca
- Niespodzianka czeka na dole – rzekł. Idziemy na lunch – rzucił i pociągnął ją za rękę, by nie zdążyła się sprzeciwić.
Po chwili zeszli na parking, gdzie zauważyła znany jej czarny SUV, z którego wyszedł agent…
- Booth – szepnęła, a z jej oczu popłynęła łza

Inesita84

I co dalej?! Kobieto pisz szybko, bo ja tu oszaleje xD

Natusia94

dokladnie... az mnie rozdziera od srodka.... xD :) z niecierpliwocia czekam na cd :)

mara625

pisz! pisz! pisz! ja tu usycham w oczekiwaniu na epilog! ;)

just_american_girl

Postaram się dziś napisać epilog, ale moja wena wcale mi nie pomaga, cóż, muszę poradzić sobie bez niej...

ocenił(a) serial na 8
Inesita84

Wow , ines to było super!!!!
Nie to co moje bazgroły ... czekam na cedka!

just_american_girl

little commercial ;D www.mycreativity.blox.pl

Uczę się polskiego od nowa, liczę na waszą konstruktywną krytykę (ale też wyrozumiałość) ;)

ocenił(a) serial na 8
just_american_girl

=] boskie opowiadanie , ja postaram się swoje wrzucić jeszcz dziś =]...

ocenił(a) serial na 8
just_american_girl

16.
-Już ja dobrze wiem że rozmumiesz , przecierz ja widzę że coś jest nie tak.
-Ange daj mi spokój proszę , mam jeszcze dużo poracy.
-Jak sobie pani życzy , ja idę do domu. Dozobaczenia.
-Cześć.-powiedziała pod nosem. Wiedziała że już długo nie wytrzyma musi komuś o tym powiedzieć , jedyną osobą która przychodziłą był Booth. Postanowiła do niego pojechać.Ale najpierw musi popracować i zakończyć uzupełnianie raportów. To się teraz liczyło. SZybko uzupełniała raporty, gdy skończyła położyła je na biurku by rano nie zdenerwować Ethana . Spojrzała na zegarek 1:15 , przez chwilkę zastanawiała się czy morze jescze przyjść do Booth'a , chciała zrezygnować ale coś jej nie pozwalało tego zrobić. Szła wolno ulicami swojego miasta , przechodziła obok kamienicy swojego partnera zauwarzyła że palą się światła. Zastanawiała się czemu nie śpi. Może spędza tą noc z jakąś inną? Taka myśl zabłysneła w jej głowie , ale równierz ją przeraziła. Niepotrafiła wyobrazić sobie jej partnera z jakąś kobietą , nie zniosłaby tego widoku. Szła powoli po schodach , powoli zapukała. Słyszała powolne kroki partnera , lekkie zaskrzypienie drzwi i głos:
-O cześć Bones.
-Cześć Booth przeraszam za porę mogę?
-Tak proszę , coś się stało?
-Booth ja muszę porozmawiać.
-Proszę usiądz , co się stało ? - zapytał z troską w oczach , łapiąc ją delikatnie za dłoń.
-Booth pamiętasz ja... jak ja ci mówiłam że powiem ci dlaczego ja nie lubię tak Ethana?-mówiała tak jakby miała się zaraz rozpłakać.
-Tak.
-Bo ja... na początku miałam z nim dobre kontakty lubiłam go ale on...on gdy poszłam do niego z raporttami , wiesz tak jak my chodzimy to on...on mnie spił i wy...-zaczeła płakać , piczuła jak ktoś delikatnie ją przytula .
-Tempe to trzeba zgłościć na policję , już rozumiem , mam mu coś zrobić ?
-Nie , Booth , nie.
-Dlaczego ?- spytał zdziwiony.
-Booth , Ethan to idiota mogą być przez niego kłopoty.
-Zrobimy jak chcesz alee pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Będzesz mi o wszystkim mówić.
-Booth, dobrze.-przytuliła się do niego , zaczeła płakać aż w końcu zasneła.Powoli podniusł ją i połorzył na swoje łóżko ,przykrył i pocałował w czoło. Sam pościelił sobie na kanapie. Długo nie mógł zasnąć , Ethan wydawał się miłym facetem a tu takie coś. Chciał a nawet bardzo mu przyłożyć ale obiecał jej że mu nic nie zrobi. Nie umiał zrozumieć dlaczego nie chce by Ethanowi odpłacił sie los. Po długich rozmyśleniach zasnoł...

sorki że krutko ale net mi szfankuje =

Zapomniana

szkoda ze tak krotko... asz ci ten net xD jak dobrze przyjsc do Bootha... :) czekam na cd ktory mam nadzieje bedzie dluzszy... :)
Pozdrawiam i zycze Wszystkiego Najlepszego z Okazji Dnia Kobiet... ;**

ocenił(a) serial na 8
mara625

17.

Ranek
Obudziła się około 9 , najpierw z zaskoczeniem gdzie ona jest. Później przypomniało się jej że jest u Booth'a. Słyszała jego kroki , chodził po mieszkaniu. Zawsze chętnie wstawała z łóżka ale teraz miała ochotę poleżeć. Nagle usłyszała że ktoś puka do drzwi. Zastanawiała się kto to morze być.Usłyszała:
-Cześć Sara.
-Witaj skarbie , mogę wejść?
-Nie mów do mnie tak , wchodz.
- Miło znów wrucić do DC. Czy mam jeszcze u pana sząse?
-Nie, niewiem po co tu przyszłaś?
-Jest inna?
-Nie.
-A będzie.
-Morze.
-A szkoda było mi z tobą tak dobrze.
-Widzisz , jeśli mam być z jakąś kobietą , to wolę taką co jest ustatkowana w DC , a nie taką co lata po świecie.
-Brawo jaki wykład , więdz żegnaj kotku.
-Cześć Sara , przestań.-zamknoł za nią drzwi , nadzieję że Bones nic nie słyszała , ale nie wiedział jak się mylił. Nagle usłyszał parsknięcie śmiechem i chichot swojej partnerki.
-Aż tak cię to śmiesz?-zapytał pukając do drzwi.
-Widzisz to bardzo śmiesznie brzmiało Booth.
-Ładne rzeczy choć na śniadanie myślisz że nie wiem jaki dziś jest dzień?
-Jaki?
-Twoje urodziny głuptasie.
-Co?! Skąd wiesz? Dlaczego nazwałeś mnie głuptasem , mam większe IQ od ciebie.
-Bones to głuptasie to była taka jakby przenośnia i dlaczego nie obchodzisz urodzin?
-Widzisz Booth mam swoje powody. Skąd wiesz kiedy się urodziłam?
-Widzisz kiedyś miałem okazje przejżeć twoje akta.-uśmiechnoł się.
-Booth.
-Wszystkiego najlepszego , dużo zdrowia , szczęścia , uśmiechu w życiu , dużo szczęśliwych dni i mało smutnych, i wiele wiele uśmiechu ci życzę .-cmoknoł ja w policzek , bał się że zaraz dostanie ale udało mu się nie dostać.
-Dziękuje Booth , nikt mi nigdy nie składał życzeń.
-A teraz prezent, posiedz tu i poczekaj.
-Booth nie musiałeś.
-Musiałem uwież mi.
-Proszę.-podał jej małe pudełeczko, powoli je otworzyła jej oczą ukazał się piękny wisiorek z niebieskim delfinem , który miał na końcu ogona mały brylancik.
-Booth on jest piękny.-Przytuliła się do przyjaciela...

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zapominana
Chcę Ci powiedzieć, że strasznie podoba mi się Twoję opko. fajna fabuła i wogóle
Nie chcę być niedeklikatna jednak błędy ortograficzne strasznie "brudzą" każdą część. Przepraszam jeśli Cię uraziłam ale może zanim dodasz sprawdzisz pisownie w wordzie? Przepraszam

izalys

swietnie... piekny prezent... :) czekam na cd :) ktory mam nadzieje bedzie dluzszy... :)

ocenił(a) serial na 8
mara625

właśnie dziękuje że zwracasz mi uwagę , bo ja strasznie szybko piszę i nie sprawdzam co piszę i strasznie przepraszam spróbuje się poprawić

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

Aha , co do worda ja go nie mam . Piszę odrazu tutaj =p.

Zapomniana

Taki cdk, epilog już się pisze:)


- Bones – rzekł i ruszył w jej stronę
- Booth – powiedziała i nie stała w miejscu, tylko zbliżała się w jego stronę
Szybkim krokiem kierowali się przed siebie. Zbyt długo trwała ich rozłąka, z każdą sekundą ich serce zaczynało walić jak młot, ciało przechodził dreszcz podniecenia, a w głowie tylko jednak myśl…
- W połowie drogi – pomyśleli i po chwili stali już na przeciwko siebie, dosłownie na wyciągnięcie dłoni.
Stali chwile patrzącą sobie w oczy, które były zaszklone od łez. Byli tak wzruszeni, że nie potrafili nic powiedzieć. Booth zbliżył swą dłoń i pogłaskał policzek antropolog, po którym spływała łza, delikatnie ją ścierając. Ona położyła delikatnie swoją zimną dłoń na jego delikatnie całując koniuszek palca.
- Booth – szepnęła wzruszona. To ty – dodała nie tracą c z nim kontaktu wzrokowego
- Bones – odparł. To ja, wróciłem, jak obiecałem – powiedział i nie mogąc się dłużej opanować złożył jej delikatny pocałunek na spragnionych tego czynu ustach.
To było delikatne muśnięcie warg, jednak pełne pasji, namiętności, a przede wszystkim szczerej miłości, która połączyła tą dwójkę i nawet rozłąka nie była w stanie rozdzielić lub zniszczyć.
- Nie płacz kochanie – szepnął. Nie czas na łzy, teraz trzeba się cieszyć – dodał przytulając ją do siebie
- To są łzy szczęścia – szepnęła wtulona w jego tors. Tak bardzo za tobą tęskniłam, myślałam, że oszaleje – mówiła przez łzy
- Spójrz na mnie – poprosił. Obiecuję ci, że już nigdy, prze nigdy cię nie opuszczę, za długo cie nie widziałem, by pozwolić, by znów mnie gdzieś wysłano, nie teraz – powiedział. Wierzysz mi? – zapytał
- Wierzę i ufam, jak nikomu na świecie – szepnęła. Booth, tylko czemu mi nie powiedziałeś, że wracasz wcześniej? – zapytała po chwili
- Moja Tempe – szepnął. Co to by była za niespodzianką, gdybym zadzwonił i powiedział? – zapytał
- Duża – odparła. Ale teraz jesteś jeszcze większa – dodała całując go namiętnie. AJ też dla ciebie mam nowinę – szepnęła mu do ucha
- To ja zamieniam się w słuch – powiedział, na co ona pokiwała mu przecząco głową. Nie no chyba nie każesz mi czekać? – dodał załamany
- Wieczorem kochanie – szepnęła i musnęła delikatnie jego wargi. A teraz to może coś zjemy? – spytała
- Umieram z głodu – odparł
- Ja też – wtrącił mały chłopczyk, który z otwartą buzią przyglądał się całującym partnerom
- To może Royal? – spytał, na co oni pokiwali twierdząco głowami i po chwili byli już w drodze.
W samochodzie agenta panowała wesoła atmosfera. Na twarzy każdego malował się uśmiech, opowiadanym historiom nie było końca. W końcu nie widzieli się te dwa lata, a to szmat czasu, trzeba było trochę opowiedzieć o tym, co się działo. Oczywiście Bones i jej niespodzianka dla Bootha była dla niego tajemnicą, choć próbował się czegoś dowiedzieć, to zawsze zmieniała temat, choć bardzo pragnęła mu powiedzieć. Ale wiedziała, że musi być przy tym mała Cam.
Po chwili dojechali do miejsca, gdzie można dobrze zjeść, i miło spędzić przy tym czas, do ich ukochanej knajpki. Agent przywitał się z właścicielem, z którym w ciągu tych kilku lat zdołał się zaprzyjaźnić. Zamówili swoje ulubione dania i po chwili zajęli się ich konsumpcją. Czas upływał im w cudownej atmosferze. Śmiali się, rozmawiali, wspominali, a twarzy nie schodził im uśmiech.
Wesołą wymianę zdań przerwał telefon antropolog…
- Słucham – powiedziała odbierając połączenie
- Tu Andrew, byłem w Instytucie, ale nikt nie wie, gdzie jesteś, zacząłem się martwić – powiedział agent
- Andrew jestem w Royal Dinner, na lunchu – odparła
- To może do ciebie przyjadę, jeszcze nie jadłem – wtrącił
- Nie jestem sama – szepnęła. Ale jak chcesz to możesz do nas dołączyć – dodała po chwili
- Nie jesteś sama? – zapytał próbując dowiedzieć się z kim jest. Angela jest w Instytucie, Cam również – wymieniał
- Jestem z Boothem i jego synkiem – wtrąciła
- Ale jak to? – spytał. Przecież Booth jest w Korei, sama mówiłaś dziś rano, że
- Przyleciał bez zapowiedzi, by zrobić mi niespodziankę – wyjaśniła. To jak przyjedziesz? – spytała
- Nie chcę wam przeszkadzać, w sumie to mam masę raportów , zjem jakąś kanapkę– powiedział z żalem. Pozdrów Bootha, cześć – rzucił na pożegnanie
- Cześć – odparła słysząc jedynie dźwięk rozłączonego połączenia
- Kto to był? – zapytał zazdrosny Booth
- Przecież słyszałeś, że Andrew – szepnęła. Nie znalazł mnie w Instytucie i zadzwonił, by zabrać mnie na lunch – powiedziała. Chyba nie jesteś zazdrosny? – zapytała figlarnie
- Kochanie o ciebie zawsze – rzekł posyłając jej ten sam uśmiech, od którego każdej miękły kolana, a jej pierwszej
- To dobrze – powiedziała i zaczęli się śmiać

Inesita84

Nareszcie cd <jupi> ! xD cudowna część... nie mogę się doczekać tego jak Bones powie Boothowi o Cam :) z niecierpliwością czekam na epilog :)

Natusia94

zgadzam sie z Natusia :) juz nie moge doczekac sie cedeka... ;)

mara625

Hm, nie wiem, czy to już epilog, czy uda mi się napisać jeszcze dalsze losy:)Miłego czytania:)


Nie minęło kilkanaście minut, jak znów zadzwonił telefon Bones, tym razem był to Max.
- Coś się stało? – zapytała w obawie o córkę, gdyż dziadek zawsze dzwonił, kiedy z małą było coś nie tak
- Nic kochanie, tylko mała, ona…
- Co z nią? – spytała zdenerwowana
- Ona powiedziała pierwsze słowo – wyjaśnił. Powiedziała „Tata” – dodał dumny z wnuczki. Szkoda, że Booth tego nie usłyszał – powiedział ze smutkiem
- Ale nic nie stoi na drodze, by to usłyszał – powiedziała. Zaraz u ciebie będziemy – rzekła i się rozłączyła
- Kochanie co nie stoi na drodze? – spytał zdezorientowany agent
- W sumie też się zastanawiam, co to miało znaczyć – odparła. Chłopaki zabieram was na wycieczkę – rzekła. Booth czas na niespodziankę – dodała
- Wycieczka? – spytał. To gdzie jedziemy? – dodał
- Do Maxa – odparła. Tam czeka an ciebie niespodzianka, a nawet dwie – powiedziała i puściła oczko do chłopca, który zrozumiał o co jej chodzi
- Tatusiu, nie grzeb się, czeka cie duża niespodzianka, jest taka fajna, zobaczysz – rzekł. Idziemy – oddał ciągną go za rękę
- Racja Booth, ona jest bardzo fajna – powiedziała zostawiając napiwek i po chwili siedzieli w samochodzie agenta. Tym razem prowadziła Bones, gdyż w czasie tych dwóch lat, Max przeprowadził się i przyszły zięć nie znał adresu. Booth próbował jak tylko mógł dowiedzieć się jakiś szczegółów, jednak ani jego syn, ani kobieta jego życia nie chcieli zdradzić, co to za niespodzianka. Po chwili dojechali na miejsce, a ich oczom ukazał się ładny domek jednorodzinny, z pięknym i zadbanym ogrodem.
- Whoa, Bones – rzekł wysiadając z samochodu. Max naprawdę tutaj mieszka? – zapytał
- Tak, kupiłam mu ten dom, by był blisko i by..
- Bym i ja miał gdzie się bawić – wtrącił malec. Prawda? – zapytał
- Tak Parker, byś miał się gdzie bawić – odparła głaszcząc go po blond czuprynie
- No to na co czekamy? – spytał. Ja chętnie zobaczę, jak wygląda od środka – powiedział agent
- No to wchodzimy – rzekł i chwyciła go za rękę. Booth – szepnęła. Za chwile poznasz niespodziankę i mam nadzieję, że pokochasz ją tak, jak ja – dodała
- Kochanie, wszystko co jest od ciebie, będę kochał – powiedział i pocałował ją, po czym weszli do środka.
Dom wewnątrz był bardzo przytulny. Salon, był ogromny i urządzony w dobrym guście. Booth rozglądał się po nim ciesząc, jak dziecko w sklepie z cukierkami. Tak właśnie wyobrażał sobie ostatnio jego kąt przy boku Bones.
- To jest piękne – powiedział po chwili. My też będziemy mieć kiedyś podobny –dodał po chwili
.- Tak kochanie, będziemy mieć – powiedziała wzruszona. Tato – krzyknęła, gdyż salon był pusty
- Tempe ciszej – rzekł wychodząc z pokoju. Mała usnę… Booth – powiedział. Co ty tutaj robisz? Już wróciłeś? Kiedy? – zadawał pytania jak nakręcony
- Max wczoraj – rzekł zbliżając się do niego. Ciebie też miło widzieć – dodał podając mu dłoń
- Wreszcie wróciłeś – rzekł uradowany
- Max, czemu szeptamy? – zapytał
- Booth – wtrąciła. Kochanie, chodź ze mną – rzekła chwytając jego dłoń
- Ale gdzie? – zapytał, jednak nie uzyskał odpowiedzi, tylko podążył za antropolog
Weszli po cichu do małego pokoiku, który wyglądał, jak z żurnala. Ściany pomalowane na kolor brzoskwini, co nadawało ciepła i blasku. Na ścianach widniały zdjęcia małego dziecka, przypuszczalnie dziewczynki od pierwszych dni, co było bardzo trafnych pomysłem.
W oknie wisiała firanka z postaciami z kreskówek. Po lewej stronie stała ogromna szafa, a obok komoda, na której znajdowały się przeróżne zabawki, i nie tylko dla dziewczynek. Było dużo dinozaurów, jak i resoraków, co wskazywało, ze jeszcze ktoś przebywa w pokoju.. Agent rozglądał się po całym magicznym pokoju, aż po chwili jego wzrok skupił się na małym łóżeczku. Niezdecydowanym krokiem zbliżył się do niego. To, co zobaczył, a raczej kogo, wywołało uśmiech na twarzy. Nie wiedział, co to za dziecko, jednak od pierwszego spojrzenia na tego śpiącego aniołka, poczuł ciepło w sercu. Po chwili skojarzył, kim jest ów dziewczynka…
- Bones – szepnął, by nie zbudzić małej. Co to za dziecko? – zapytał spoglądając na dziewczynkę, jak w obrazek
- To… To Camille – odparła
- Czyja Camille? – drążył temat. Adoptowałaś ją?- zapytał. Nie bez męża się nei da, a może Andrew ci pomógł? – spytał lekko podgenerowany
- Booth, to nie tak, Andrew nie ma z nią nic wspólnego – rzekła. To jest moja córka – dodała
- Bones, masz dziecko? – zapytał w szoku. Z innym facetem, czemu mi nie powiedziałaś? – zapytał siadając na bujanym fotelu stojącym opodal łóżeczka małej
- Booth – szepnęła kucając obok. To nie tak, pozwól mi wytłumaczyć – powiedziała
- Co wytłumaczyć? Bones wiem, jak się robi dzieci, nie musisz – rzekła chowając twarz w dłoniach. Co jeszcze mnie ominęło, może masz męża? – zapytał po chwili
- Kochanie, to nie tak – szepnęła.
- Jak nie tak, ja tak – odparł. Masz dziecko z innym facetem, okłamałaś mnie – rzekł podniesionym głosem. Przepraszam, nie chcę by się obudziła – dodał już nieco ciszej
- Pozwól mi to wszystko wytłumaczyć – poprosiła
- Słucham Bones, co chcesz mi wytłumaczyć – rzekł załamany
- Pamiętasz, jak przed operacją poprosiłeś mnie bym użyła twojego nasienia, na wypadek, gdyby – szepnęła i na samo wspomnienie spłynęła jej łza. Wtedy miałam wiele wątpliwości, chciałam mieć dziecko z tobą ale nie w taki sposób poczęte, zrozumiałam to dopiero potem, jak mi powiedziałeś, że tak nie wolno, ale wystraszyłam się, bałam, że się nie obudzisz, a ja zostanę sama – powiedziała
Booth słuchał w skupieniu, nie przerywając jej.
- Chciałam mieć cząstkę ciebie, i chwile po operacji, udałam się do banku, gdzie poddałam się zabiegowi – rzekła. Nie wiedziałam, że on się udał, że pod moim sercem rozwija się nowe życie – powiedziała. Kiedy się obudziłeś, byłam szczęśliwa, następnego dnia lekarz poinformował mnie, że jestem w ciąży, że za kilka miesięcy urodzę nasze dziecko – dodała chwytając go za dłoń. Chciałam ci powiedzieć, lecz wtedy oznajmiłeś mi, że musisz wyjechać na tą misję do Korei, wiedziałam, że to rozkaz, i musisz jechać, nie mogłam ci powiedzieć, byś nie miał problemów – rzekła. Przepraszam, to był błąd, ale ja nie mogłam – rzekła a z jej oczu popłynęła kolejna łza
- Bones – szepnął po chwili. Czy ty mówisz, że Camille jest moją córką? – zapytał
- Tak, kiedy wyjeżdżałeś byłam w ciąży – odparła
- Bones, czemu mi nie powiedziałaś? – zapytał. Miałem prawo wiedzieć – rzekł rozżalony. Wiesz, że praca jest ważna, ale rodzina ważniejsza, wróciłbym, nie wahając się chwili – powiedział
- Nie chciałam byś narażał się Cullenowi – szepnęła. Gdybym ci powiedziała cierpiałbyś jeszcze bardziej, niż teraz – dodała
- Wróciłbym, pomógł ci – powiedział spoglądając w jej oczy pełne łez
- Pzrepraszam, nie mogę cofnąć czasu, popełniłam błąd, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, nie pomyślałam, przepraszam – rzekła i podniosła się
- Bones, poczekaj – odparł wstając. Co mnie ominęło? – zapytał
- Mała jeszcze nie chodzi, tylko raczkuje, ale dzisiaj…
- Co dzisiaj? – wtrącił
- Ona powiedziała swoje pierwsze słowo – odparła
- I ja tego nie słyszałem – powiedział ze smutkiem
- Ja też nie, tata dzwonił, by mi powiedzieć, że Camille powiedziała, chcesz wiedzieć, jakie słowo? – zapytała
- Tak – odparł wzruszony. Chcę wiedzieć – dodał
- Powiedziała „tata” – oznajmiła. Mała wyczuła, że jesteś blisko – dodała szeptem
- Bones, nie wiem, co mam powiedzieć – rzekł. To był dla mnie szok
- Wiem, przepraszam – wtrąciła. Wybacz, nie chciałam cię zranić – poinformowała
- Wiem, to ja przepraszam, że byłem zły – rzekł. Kocham cię, i pokochałbym ją nawet, gdybyś ją adoptowała, lub ojcem był ktoś – rzekł. Wiele straciłem, przez ten wyjazd, ale teraz mam czas, by nadrobić – dodał
- Kocham cie Booth – szepnęła
- Ja ciebie też, moja Bones – odparł. Dałaś mi dziecko, dziewczynkę, o której tak marzyłem – powiedział składając jej na ustach namiętny pocałunek.
Nie wiadomo, jakby zakończył się on, gdyby nie płacz małej Camille…
- Chyba jest głodna – odparła Bones odrywając się od ukochanego
- Mogę? – zapytał nieśmiało
- To twoja córka, musicie się lepiej poznać – powiedziała
- Chodź do tatusia – powiedział do małej i wziął ją na ręce
Mała Camille w jego ramionach przestała płakać i mocniej się w niego wtuliła. Booth nie potrafił opisać swojego szczęścia. Nie dość, że powrócił do domu, zobaczył ukochaną kobietę, małego smyka, który nie był już taki mały, to czekała na niego niespodzianka w postaci małej dziewczynki, jego córeczki, która od pierwszego spotkania stała się jego oczkiem w głowie.

Inesita84

Jakie to było sweet :) a dalsze losy są mile widziane :)

Natusia94

hmmmm... pieknie slodko i cudownie... :) zgadzam sie z Natusia... ;)

mara625

mi bardzo podobało! ja bardzo lubisz takie rodzinowe stories ;) kisses! ;*

ocenił(a) serial na 8
just_american_girl

18.

Instytut

Booth w wysmienitym chumorze wszedł do instytutu , Bones równierz. Co nie unikło uwadze Angeli .
-Skarbie morzemy na chwilę?-zwróciła się do przyjaciółki.
-Ok , już idę Ange.
-Dozobaczenia później,wracam do biura ubłagać Cullena aby pozwolił mi wrócić do pracy.-Pomachał Booth , który właśnie opuszczał instytut.
-Ok.-odpowiedzieli razem , po czym Angela gestykualnie pokazała Brennan drogę.Gdy weszły do gabinet z tabliczką Dr.Brennan , Bones usłyszała:
-A co wy w takich dobrych humorach , czy wy...-nie zdąrzyła dokończyć
-Nie Ange! Po prostu ...ja... mam dziś urodziny.-Powiedziała z ukrytym uśmiechem.
-CO?! I ja nic nie wiedziałam ? Tempe Wszystkiego najlepszego , dużo zdrowie szczęścia ...
-Dzięki Angela mam do ciebie proźbę.
-Jaką?
-Nie mów nikomu o moich urodzinach, proszę.
-Ale dlaczego?
-Po porstu nie.
-Tempe proszę.
-Nie ,Ange obiecaj mi to.
-Dobrze , nikomu nie powiem.
-A teraz weź od Zacka czaszke do rekonstrukcji , praca czeka.
-Ok , jak chcesz.- fukneła z niezadowolenia panna Montenegro.Brennan wiedziała że niedługo przybędzie jeszcze jeden kłopot- Ethan. Miała pobożną nadzieje że nic mu nie odwali i nie będzie jakiś dziwnych tekstów typu "Moje kochanie" , "wiesz że cię kocham". Zadzwonił jej telefon.
-Brennan , słucham.
-Witaj skarbie tu Sully.
-Cześć , nie mów tak do mnie. Czego chcesz?
-Proszę o spotkanie.
-Kiedy?
-Jutro , w sobatę o 13 , pasuje?
-Ok , dowidzenia.- powiedziała nie wiedząc czemu się zgodziła.
-Dozobaczenia , skarbie.

...Kilka dni wcześniej, w pewnej resteuracji...

-Wiec chciała by pani odzyskać Booth'a?
-Tak , a pan Brennan.
-Właśnie tak , mam pewien plan.
-Więc słucham.
-Dowiedziałem się że kiedy Booth wyzdrowieje pojedzie prawdopodobie na misje do iraku. Oboje wiemy że to jest bardzo niebespieczne miejsce. Dlatego wpadłem na pomysł aby śledzić Bootha lub Tempe a najlepiej ich oboje. Bo jestem niemal pewny że coś się stanie. Wie pani w jakim sęsie?
-Tak. Niech pan kontynułuje .
-Więc gdyby umieścić jakieś zdięcia w gazecie , gdy wie pani co oni robią np. całują się. Bo napewno do tego dojdze. Tak żeby pan Booth , ponieważ pan Booth jest bardziej uczuciowy. To zdięcie i taki komentarz " Tepmerance Brennan ma znów nowego kochanka" i że np. ona mówi że to jest tylko przeloty romans. Wtedy na pewno pan Booth będzie wściekły i ma pani sząse się do niego zbliżyć a ja tym samym do Tempe. Co pani na to?
-Z przyjemnością tak.
-Więc umowa stoi.
-Tak.Bardzo się ciesze.
-Zdrowie.-męrzczyzna przybliżył swój kieliszek do siędzącej naprzeciw niego kobiety. Po kilku minutach rozeszli się , każde w swoją stronę. Nie pomijając uśmiechu na twarzy. (wróćmy do instytutu , kilka dni późiej)


-Witaj Tepe , chcę porozmawiać.- Ethan , powiedział wesołym tonem.
-Nie mam czasu. Ange mas zrekonstrukcje?-Spytała się przyjaciółki?
-Właśnie kończe ,Ethan nie rób cienia , przesuń sie z łaski swojej.
-Ok , panno Angelo. Tempe zaczekaj!-krzyknoł do oddalającej się pani doktor.
-Nie mam czasu.-odparła. Agent z kwaśną miną odszedł , by przemyśleć dytuacje.
-Ange , dasz zabrosić się na kawę?-spytał lekko rozśmieszony sytuacją Hogins.
-Ok, tylko oddam jej tą cholerną czaszkę....

Sorki , za ort i za to że krótkie . Ale niestety sprawdziany i nauka...