no i stało się!!! wspólnie pokonałyśmy cztery 1000 wpisowe posty :) w związku z tym witam wszystkich miłośników Tomanzy już w 5 odsłonie naszych serialowych przeżyć <3
A gdzie podział się pierwszy chłopak i narzeczony Espi ? Pytam się, bo zniknął tak nagle...
no właśnie Miguel. Wyjechał chyba po krótkim związku z Coriną. Jakoś tak bez echa. Nawet nie wiem kiedy, nie wiem w jakich okolicznościach. Chyba jak wyjasniła się sytuacja w fabrycie w La Merced to wrócił do domu i tyle.
Tak z innej beczki.
Właśnie oglądałam zwiastun filmu " Nowe przygody Aladyna"
Uśmiałam się co nie miara :)))
http://www.filmweb.pl/video/zwiastun/nr+1+%28polski%29-39917
dziewczynki, odnośnie telki, która zabierze "mojej nadzieji" czas antenowy: http://poprostumaria.novela.pl/
Widziałam zwiastuny, nie dla mnie :-D Poczekam, aż wspólnie wymyślimy coś dobrego do oglądania :-)
Jutro mam mieć nie 6, a 12 postów dziennie, yeah :D
yeah naprawdę!!! gratulacje;) to kiedy Ci się ten beznadziejny limit skończy??
a nie ma na razie żadnych słuchów odnośnie tego co będzie po "mojej nadziei" ? bo faktycznie "po prostu maria" to schemat oklepany i stary jak świat.
Wolałbym coś z Argentyny, nawet te telki z Oreiro lub Araną z lat 2007- 2016 zamiast telenowel z Meksyku, których nie oglądam.
ja wczoraj widziałam pierwszy raz większość tego zwiastunu i serio on w ogóle wygląda już na taki smutny i bez życia nie to co Moja Nadzieja i zastanowiło mnie jak to możliwe, że po zwiastunie można już wiedzieć czy telenowela będzie udana, czy nie.
Przeróbka Kiedy się zakocham, jak dla mnie zbyt wczesna, poza tym Kiedy się zakocham bardzo lubiłam więc za remake się nie wezmę... :/
Po MN ta cała maria nie ma prawa wypalić w naszym odczuciu. Za bardzo jesteśmy zafiksowane na punkcie zakonów, księży i ciągłemu śmiechu podczas odcinka. Ale u nas w Polsce niestety takie puszczają, to MN jest wyjątkiem. Ja bym chciała przykładowo coś komediowego z telenowel albo tureckiego. Kiedyś rzuciła mi się w oczy telenowela Mi Corazón Es Tuyo z Silvia Navarro, komediowa w stylu naszej Niani choć nie zapowiada się żeby to u nas leciało....
Też oglądałam zwiastuny i stwierdzam, ze to bardzo nie dla mnie. Ta trójka głównych bohaterów mi kompletnie nie pasuje. Głównej bohaterki nawet nie znam, ale jednego bohatera kojarzę z Włoskiej narzeczonej, a drugiego z Za głosem serca, a obu tych telek nie lubiłam i tych aktorów także nie.
Argentyńskie telenowele maja wyzszy poziom niż te meksykańskie. W meksykanskich to cały czas ten sam schemat, ci bohaterowie tacy niemrawi, sami stwarzają sobie problemy, do tego protki placzki, proci także i tego nie da się oglądać tak naprawde :D chociaż mam sentyment do kilku meksykanskich telenowel i chętnie do nich wracam czasem, nawet do Nie igraj z aniołem, chociaż teraz z perspektywy czasu to nie za dobra produkcja.
zgadzam się ze wszystkim co powiedziałaś. "W meksykanskich to cały czas ten sam schemat, ci bohaterowie tacy niemrawi, sami stwarzają sobie problemy, do tego protki placzki, proci także i tego nie da się oglądać tak naprawde :D" no i "chętnie do nich wracam czasem, nawet do Nie igraj z aniołem, chociaż teraz z perspektywy czasu to nie za dobra produkcja.". Uważam zupełnie tak samo.
"Nie igraj z aniołem leci o 6 rano" na TV4, heheheh ;-) Niedługo będzie koniec :-p
Też meksykańskich nie lubię, ale kto widzów pyta o zdanie :-) Ale może popyt nakręca podaż? Niestety, pewnie tak jest, sporo jest zapotrzebowanie, a my musimy czekać na litość, aż puszczą coś na poziomie...
Niestety, ale większość woli tele meksykańskie, których osobiście też nie lubię (te starsze produkcje były lepsze) :/ również wolałabym coś z Argentyny, ale cóż... dlatego jak MN się skończy :( planuję odświeżyć sobie SMV albo zerknę na Zbuntowanego Anioła, bo nie oglądałam :P
Jeśli chodzi o argentyńskie telenowele to ja tylko znam Zbuntowani anioła, Jesteś moim zyciem, Kachorra to ja i Mlodziencza miłość. Były jeszcze jakieś? Osobiście Zbuntowanego i Kachorre bardzo lubię :)
"zbuntowany anioł" to klasyk;) chociaż ostatnio oglądałam trochę i mnie momentami wkurzał i to poważnie. No ale kiedyś byłam zachwycona i żyłam od odcinka do odcinka. no i "młodzieńcza miłość" uwielbiałam!!!
"prawdziwe uczucie", "mój grzech", "nieposkromiona miłość", w tej kolejności. A Ty?
Hej. Właśnie sobie obejrzałam powtórkę i mam czas żeby coś tam wtrącić swojego. Zgadzam się, scena mogłaby być ostrzejsza ale wydaje mi się, że i tak była dobra biorąc pod uwagę, że to tylko telenowela. Ja też czuję niedosyt tylko przecież nie poszaleją skoro to nie wyłącznie 18+ :D. Szkoda, że nie było tego momentu co w zapowiedzi <3. Przypomniał sobie. Potem jaka świadomość miłości - piękne. Tomas wreszcie zdecydowany, stanowczy, pewny siebie. Wreszcie. I powtórka. Pięknie mówił o miłości. Za to teraz Esperanza ma wyrzuty sumienia. Sen się spełnił tylko jakim kosztem. Eva i Gilda myjące naczynia – no nie wierzę :D. Jaka reakcja Maxima i Gato na widok Evy po przebudzeniu – mistrze. Clara i Beti :D. Clara serio chce być konsekrowaną osobą świecką, chyba jakiś żart przecież widać, że kocha Jorge, co ona wymyśla. Leticia jaka cięta na Clarę, nie dziwię się ale wiedziała, że Jorge nigdy nie będzie wyłącznie jej. Reakcja Carmeli i Mari na widok Tomasa i Espe – wszystkie trzy – wszystkie dwie :D. Zachowanie Gildy na widok Espe mistrzowskie, nie mogło być inaczej zleciał się cały klasztor :D. Genoveva oczywiście swoje ale Espe się postawiła jej, to ta na Gildę :D. Fajnie, że ostatecznie Clara poszła z Jorge do Esperanzy a Espe była miła. Może w końcu będzie przełom. Siwy monsenior, rozmowa z Genovefą… Potem rozmowa z Tomasem – jesteś mężczyzną, wiesz co robić. Może wreszcie dotarło do niego, że Tomas jest już w pełni zdecydowany i nic już nie zdziała jak to było z biskupowaniem, wtedy były wahania a teraz już nie. Też mi się Gato i Maximo w tych garniturach i okularach skojarzyli z facetami w czerni :D. Nie udało im się zbajerować konsekrowanej dziewicy, odskoczyli jak poparzeni :D. Ja nie wiem, jak oni wszyscy mogą tak żerować na Tomasie, wszędzie węszą interes. Maximo ok ale Gato? Do tego jeszcze arcydziady traktują Tomasa jak kartę przetargową do awansu. Ciężka rozmowa arcydziada z Tomasem. Arcydziad zagotowany - kobieta przychodzi i odchodzi misja zostaje. Jak on może uważać się za kogoś duchownego, jego reakcja żałosna. Jeśli cała duchowna elita tak wygląda to aż żal. Tomas - prawdziwa miłość może wszystko, nie wyrzeknę się największego uczucia danego od Boga, nie proszę o aprobatę ale o szacunek. Espe, Espe, Espe jak Gato i Maximo ją zatrzymywali i ta ich reakcja jak jej udało się wejść choć byli pewni, że sekretarka jej nie wpuści :D. Matko święta, Espe ale jak tak można - byś był mój tylko w połowie, wypełnij misje dla siebie i dla mnie, POJEDZIESZ SAM… Facet wreszcie zdecydował to teraz Espe niezdecydowana. Ok wszystko rozumiem ale chociaż mogłaby z nim pojechać a nie być tak uparta :D. Arcydziad jaki – mądrzejsza niż myślałem. Co do zachowania Espe – fajnie, że pokazali zmiany jakie zaszły w jej zachowaniu. Kiedyś nie wahałaby się ani chwili by tylko Tomas był jej. Jednak po tym wszystkim co zaszło zrozumiała, że powołanie Tomasa, jego misja, jest naprawdę silne. Miał wiele okazji do rzucenia wszystkiego dla Espe ale jednak tego nie zrobił, coś go powstrzymywało, coś niewytłumaczalnego. Męczył się, miotał ale nie zdecydował się na triumf miłości. Boi się, że to tylko decyzja pod wpływem chwili. Pewnie obwinia się, że ona będąc wszystkiego świadoma wykorzystała amnezje Tomasa – biskupa. Gdyby nie to, on nie rzucił by wszystkiego pewnie jeszcze długo więc może się obawiać, że to wszystko jej wina, jej prowokacja. To jednak duże poświęcenie z jej strony, aż za duże. Dlaczego nie dało się jej przekonać Tomasowi, że decyzja, którą podjął jest słuszna, przecież oni chcieli tego. Za bardzo kocha, chce aby ostatecznie Tomas rozliczył się z Bogiem, bo inaczej będzie to miłość niepełna. Znowu pod górę. Teraz to już ‘wszyscy święci’ zadbają aby wszystko było po staremu. Nicomenda i arcydziad już mogą świętować.
Końcówka trochę smutna. Przez połowę telki było tak, że to Espi walczyła o Tomasa. Pokazywała siłę swojej miłości. Teraz przyszedł czas na zewnętrzną walkę o kobietę, która się kocha. Główny bohater podjął ważna decyzję, która ucieszyła każdego widza. Tomas zrobił to czego przez cały czas się obawiał. Może to trochę głupie co teraz napisze, ale wydaje mi się, że bardzo bał się pomyśleć o sobie. Nie można mu zarzucić braku determinacji, walka o innych ludzi ( dzielnica), o miłość dla nich ( Lola i Osqui). Może wreszcie zrozumiał, że robiąc również wbrew sobie wcale nie uczyni świata lepszym. Do końca życia pomagałby innym, ale osoby z jego otoczenia widziałyby jego codzienny smutek i nie mogłyby być do końca szczęśliwe, bo czułyby, że to częściowo przez nie. Nie trzeba być osobą duchowną, żeby być blisko Boga i ludzi, żeby codziennie im pomagać, wspierać, wysłuchiwać. Oprócz tego widziałby swoją ukochaną, prawdopodobnie u boku innego mężczyzny, nie sądzę aby była tak spełniona w innym małżeństwie. Codziennie wyobrażałby sobie ich wspólne życie. Nie mógłby funkcjonować z myśła, że umiał pomóc każdemu, tylko nie umiał uszczęśliwić tej jedynej, tej która była gotowa poświęcić dla niego wszystko, stawić czoła wszystkiemu i trwać w tym co czuła aż do końca. Pomimo całego bólu, obaw, niesprzyjających opinii, utrudnień. Bo czym są te zakręty w porównaniu do tak wielkiej miłości?
Bardzo mądre słowa. Dziękuję! Nie mam jak się rozpisać z telefonu, ale w pełni popieram Twoje zdanie :-)
Racja, dobrze powiedziane :) . On bał się pomyśleć o sobie. Bał się tego jakie skutki poniesie za sobą jego rezygnacja. Przełożył tym samym dobro innych nad dobro własne. Może nawet nie pomyślał, że aż tak trudno będzie mu żyć z poczuciem utraconej na własne życzenie miłości, to uczucie przerosło jego oczekiwania i w końcu doszło do niego, że tak musi być, taka jest wola Boga.
Zgadzam się to trochę wyglądało jak by ta amnezja otworzyła mu oczy i w końcu zrozumiał co jest dla niego ważne i nie tylko można służyć Bogu będąc osobą duchowną. Ale to, że Espi każe mu samemu jechać to jest dla mnie również nie zrozumiałe. Tyle walki o mężczyznę swojego życia i nagle odpuszcza?
Pięknie opisane <3 Widzę, że każda z nas boleje nad ascezą Espe :-( Ja tego psychicznie znieść nie mogę :-( Strzeliła sobie w kolano, to pewnie za to odpokutuje...
Jestem, z małym obsuwem, ale przybywam :-) Chciałam jeszcze obejrzeć powtórkę, ale nie było mi dane :-D Nie tym razem, ale będą inne :-)
132 :-)
Nasi zakochani zdołali chyba przerobić między odcinkami całą Kamasutrę... ;-) W każdym razie widok włosów Espe rozsypanych na klatce piersiowej Tomasa jest bardzo inspirujący. Te przyśpieszone oddechy, te przygaszone spojrzenia wywołane pożądaniem...
- Kocham cię.
- Kocham cię. Kocham. Kocham cię... Esperanzo. Kocham.
Moment zawahania na twarzy Espe. A jednak się stało. Tomas pamięta jej imię. Dziewczyna patrzy mu w oczy. Ale nie ma tam żalu, strachu czy chęci ucieczki. Jest tylko czułość i oddanie.
- Uwielbiam cię.
- A ja ciebie.
To na czym stanęliśmy? Wracajmy do Kamasutry ;-)
*****
Maximo i Kot chyba nie spodziewali się wszechobecnej zgody i ładu między Gildą i Evą. Ale skoro oni mogą robić interesy na boku, to tak samo i one. To jest przymierze wymuszone okolicznościami. Ale niech mężczyźni uważają - kobiety są przecież w intrygach sprytniejsze ;-)
*****
Wracamy do naszych gołąbeczków. Siedzą wtuleni w siebie, Esperanza w koszuli Tomasa. Bardzo zadumani.
- Jak się czujesz?
- Dziwnie.
- Co pamiętasz oprócz mojego imienia?
- Wszystko...
Nie dziwię się Esperanzie, że się odwróciła. W tym momencie na pewno targają nią sprzeczne emocje. Nie wie, czy Tomas jej nie odrzuci, przecież poniekąd wykorzystała sytuację. Nie ostrzegła go przed konsekwencjami. Pewnie bardzo się teraz boi.
- Czyli?
- Wystarczająco dużo...
Ortiz rzeczywiście wiele pamięta. Wie, że jest biskupem z klasztoru Santa Rosa.
- I mam problem.
- Ze mną?
- Ze sobą...
Espe musi czuć się fatalnie. Chwilę temu fruwała w przestworzach, teraz na pewno ma gulę w gardle, a jej spojrzenie idealnie to odzwierciedla, bo widać w nim smutek.
No i niestety. Tomas przypomina sobie o misji w Watykanie oraz o tym, że... kocha Boga.
- Ale kocham też ciebie. Nie chcę wracać.
W oczach Esperanzy odmalowuje się nadzieja.
- Nie musisz.
- Uciekać też nie chcę.
- I co zrobisz?
- Stanę do walki. Po tym wszystkim, co nas połączyło, muszę.
Och, Espe. Tyle miesięcy na to czekałaś! Tyle razy próbowałaś do tego doprowadzić, a teraz to się DZIEJE!!! Tomas wybiera Ciebie. Świadomie i z rozmysłem. Porzuca swoją misję, choć na pewno nie czuje się z tym dobrze. Ale to krok milowy w jego przypadku! On już nie tchórzy! On staje do walki. Dla Ciebie!
Na pewno nie jest mu lekko. Jego życie wywraca się do góry nogami, choć żył tak przez 10 lat. Ale on to robi. To się DZIEJE. Espe, jesteś wielką szczęściarą.
- To chyba źle zabrzmi, ale nie chcę cię stracić.
W oczach Tomasa jest wielka czułość. I nie ma już tego typowego dla niego wycofania. Jest jedynie błękitna zawziętość. Dowiadujemy się, że ta noc nie była tylko doznaniem fizycznym. Nasz padre określa, że czuje się po niej jak w niebie. Nigdy nie zaznał takiej miłości. Esperanza jest dla niego wszystkim.
- Właśnie tak chcę żyć.
Cudownie <3 Ale jakie przeciwności postawi teraz przed nimi życie?
*****
Beatriz ukrywa Clarę, która jakimś przypadkiem stwierdza, że klasztor jest najlepszym miejscem, gdzie może zaczekać na Esperanzę. Gdy pojawia się Maria, Clara ukrywa się a Gato i Gilda odstawiają kolejną szopkę w swoim stylu. Pozytywnie!
*****
Pora na to, by nasi zakochani zmierzyli się z rzeczywistością. Okazuje się, że po włączeniu telefonu, czeka tam komunikat o milionie nieodebranych wiadomości oraz połączeń.
- Musisz wrócić. To twoje życie.
W tym momencie w Esperanzie zaczyna zachodzić ta irracjonalna przemiana. Właśnie wtedy. Coś każe jej stać się ascetką i psychicznie się umartwiać. Wbija sobie do głowy altruizm, od jakiego zawsze była daleka i strasznie będzie się przy nim upierała :-( Dla szkody własnej i Tomasa!
- Ty nim jesteś.
Tomasie, jak dobrze że przynajmniej ty stawiasz miłość na pierwszym miejscu. Gdybyście oboje się wycofali, znowu doszłoby do powtórki z rozrywki...
- Zwiążesz się ze mną, a potem mnie znienawidzisz.
Oj, Espe, Espe. Nie, nie, nie!
- Nigdy.
Esperanza znowu przywołuje swoją postawę anty - niedowiarka, co chce poświęcić się w imię idei, która przecież zawsze wszystko między nimi niszczyła. Prosi ukochanego, by nie działał pod wpływem chwili.
Ufff. Ortiz odpowiada, że może i stracił pamięć, ale nawet wtedy wiedział, co do niej czuje. <3
- Kocham cię. Moja miłość będzie trwała wiecznie. Umrę, jeśli cię stracę.
- Ja tym bardziej.
To na której stronie Kamasutry jesteśmy? ;-)
*****
Leticia kontratakuje. Próbuje zaleźć Claricie za skórę, ale Beatriz bardzo jej broni. Dobrze. Maria z Carmelą odwiedzają zakrystię. Stwierdzają, że łóżko biskupa jest pomarszczone. Wyobraźnia działa na pełnych obrotach, ach te siostry zakonne.
Jakie jest ich zdziwienie, gdy do środka wchodzą Tomas i Espe, trzymający się za ręce!
Uwaga o stroju Ortiza nie robi na nim wrażenia. Tak samo jak zniesmaczone spojrzenia. Tomi nie puszcza ręki Esperanzy, choć ona sama nie wie, co zrobić z oczami. Biskup bierze sprawy w swoje ręce. Wyprasza Marię i Carmelę, a sam zabiera się za dokumenty. Espe znowu ma gorszy moment. To chyba chwilowe zaćmienie, które każe jej rzucać samej sobie kłody pod nogi, bo ponownie każe Tomasowi przemyśleć swoją decyzję.
- Twoje powołanie...
- Nie widzisz? Nie mogę bez ciebie żyć.
Dlatego Ortiz zabiera się za wypisywanie rezygnacji ze służby Bożej <3
*****
"Pustelnicy" nieźle skłóceni. Niestety, zespół ma być pięcioosobowy albo żaden. Jorge puszcza farbę z ust. Mówi Clarze, gdzie byli Tomas i ich córka. Tymczasem Dziadoskup nie może powstrzymać radości, kiedy Genoveva mówi mu, że Ortiz odzyskał pamięć. Ups. Minka mu rzednie, kiedy matka przełożona informuje go, że Tomas rzuca życia zakonne...
*****
Świetna scena spotkania Esperanzy z Gildą :-)
- Jak było? Dobrze?
- Dobrze, dobrze.
- Bardzo dobrze?
- Bardzo.
- Dobrze w każdym szczególe?
Espe pokazuje, co czuła, przez przyłożenie ręki do serca. Gilda mało nie eksploduje z radości.
*****
Dzień bez Nicogada to dzień stracony... :-/ Piekielna kanalia znowu wydziera się na Lautaro za brak wiadomości o Tomasie. To jego ewidentny kompleks, nie lubi faktu, że nie dorasta Tomasito do pięt. Dzwoni telefon i czemu nas nie dziwi, że to Arcydziad?
Swoją drogą, fajnie się te szumowiny skumały. Jaka między nimi solidarność penisów! Arcydziad ma dobre informacje o odnalezieniu się Tomasa i Espe. Biskup Ortiz chce zrezygnować z sutanny. Ale Nicolas postanawia się tym zająć i obiecuje to załatwić. No, no, mdło się robi, gdy tak się patrzy na wytrzeszcz jego gałek ocznych.
*****
Jorge i Clara spotykają córkę. Esperanza - o dziwo! - nawet wita się z matką. Niestety, naciera Genoveva i wyprasza dziewczynę z klasztoru. Ta jednak nie zamierza ruszyć się bez Tomasa. Ojciec nakłania ją do zaczekania na Ortiza w jego domu. po co komu kolejna afera?
*****
Dziadoskup wytacza ciężkie działa w stosunku do Tomasa. Ale ten nie zamierza się wycofać. Tak bardzo kocha Esperanzę, że naprawdę postanawia rzucić życie duchowne.
Dziadoskup snuje sny o potędze, ale Tomasito mówi z zaciętością w głosie:
- Chcemy, by Papież Latynos nie zapomniał o Ameryce Łacińskiej.
Mocne słowa. To już nie jest ten Tomas co kiedyś. Ten ma bardzo cięty języczek.
Dziadoskup próbuje ostatni raz, to jego koło ratunkowe. Opisuje Tomasito jako lidera okrętu Boskiej potęgi, ale na przystojniaku robi to raczej marne wrażenie. Siwy ustępuje. Niestety, przekazanie wieści o decyzji Ortiza przypadnie w udziale nikomu innemu tylko jemu osobiście...
*****
Scena pojednania Pedra i Espe to miód na moje oczy. Esperanza, od dawna samotna po śmierci Blanki, teraz zaczyna mieć rodzinę. Coś, co może jeszcze jej pomóc przetrwać ewentualne gorsze chwile. I to właśnie z jej inicjatywy "Pustelnicy" mają zawrzeć przymierze. Taka jest cena sukcesu.
*****
Nicogad kontra Ciacho-padre. Ten fałsz na twarzy parszywca, gdy próbuje podejść Tomasita po dobroci:
- Gdzie masz koloratkę?
- Przyzwyczaj się do mojego nowego wyglądu.
Brawo, Ortiz! Jaja na miejscu, oby tak dalej!
Nicomenda musi zagrać inaczej. Próbuje wejść Tomiemu na ambicję, mówiąc, że to nie nikt inny a on sam pouczał go o wytrwałości w stanie duchownym. Bo podobno to misja jego życia.
Ale Ortiz spogląda na niego z buntem na twarzy:
- Dziś mam inną misję.
I zostawia parszywca samemu sobie. Ten musi być nieźle wkurzony. Tylko telefon do Arcydziada może jeszcze uratować tę intrygę.
*****
Lola ładnie stawia się Evie. Nie zamierza ustąpić jej miejsca do prób, zgrywa twardzielkę. Wchodzą Maximo i Gato - dla Was Faceci w czerni, dla mnie agenci z Matrixa w natarciu ;-)
- Lalka Chucky mi grozi.
- Napraw swoją kobietę.
Brawo, Lolu! Eva nie ma monopolu na robienie z ludzi śmieci.
*****
Espe i Tomas siedzą w samochodzie. Esperanza strasznie się denerwuje. Przyjechali pod siedzibę Arcydziada, gdzie Tomi ma złożyć rezygnację.
- Podziwiam cię. Jesteś taki odważny.
I znowu wzmianka o misji Ortiza. Esperanzo, czyś Ty oszalała? A może zacięła ci się płyta? Ogarnij się, bo gorzko tego pożałujesz :-( Jak ja nie lubię tych przeciwności, raz tam, raz tu, ciągle się piętrzą :-(
Tomasito po raz chyba setny nie daje się spławić. Prosi, by ukochana poszła z nim na audiencję, ale ona woli zostać w aucie.
*****
Jorge nie chce, aby Clara mieszkała w klasztorze.
- To nie miejsce dla mojej kobiety.
Oczywiście na propozycję wspólnego zamieszkania Clarita chowa głowę w piasek. A kto tego wszystkiego podsłuchuje z ironią wypisaną na buzi? Leticia.
Clara nie jest chyba gotowa na takie zmiany, ale według mnie najzwyczajniej się boi. Za to nie jest już taka anty nastawiona, gdy Komisarz proponuje jej przeprowadzkę do domu na wsi. Rozmawiają też o Esperanzie. Czas leczy rany i z czasem może okazać się, że będzie o wiele lepiej, niż mogło się wydawać. Clarita wiele oddałaby za taką nadzieję
*****
Agenci z Matrixa bajerują sekretarkę Arcydziada, w końcu ich plan uwzględnia przymierze związane z profitami wynikającymi z wyjazdu Tomasa do Rzymu.
- Zbliża się Boże Narodzenie, Trzech Króli, Święty Bonifacy...
Ale zakonnica nie przyjmuje łapówki. Kasa jak widać nie otwiera wszystkich drzwi :-)
*****
Biskup-jeszcze-Ortiz wręcza Arcydziadowi swoją rezygnację. Gdyby człowiek był czajnikiem, staremu szłaby teraz para z uszu ;-)
- Zdaje sobie biskup sprawę z konsekwencji?
- Jestem wierny swoim zasadom. Prawda zawsze zwycięża.
- Jaka znowu prawda?
- Zakochałem się w wyjątkowej kobiecie.
Brawo, Tomasie! Jesteś moim idolem! Jesteś dobry, odważny i kochasz szczerze! Wyjdziesz z tarczą, nie na tarczy!
Tymczasem Esperanza nie może już wysiedzieć w samochodzie...
- Moje uczucie do Esperanzy jest cudowne i święte. Nie wyrzeknę się największego uczucia danego od Boga.
Jeszcze raz, brawo, prawdziwy rycerz w lśniącej zbroi walczący o swoją dziewicę! :-)
Arcydziad gotuje się w środku. Co będzie z jego kardynalstwem?
Dlatego zaczyna wrzeszczeć. Ponieważ po Tomim spływa to jak po kaczce, starzec stwierdza, że lepiej by oboje się uspokoili. Przekonuje Tomasa, że Espe jest młoda i nie wie, że porywa się z motyką na słońce.
- Esperanza jest bardzo silna.
Pojawia się nasza bohaterka. I co robi? No co najlepszego! Stara się namówić Ortiza na wylot do Rzymu! Uważa, że jeśli tego nie uczyni, będzie jej tylko w połowie (POKRĘTNA LOGIKA, DO TEJ PORY MOTYWY ESPE BYŁY INNE I DAŁABY SOBIE RĘKĘ ODCIĄĆ ZA ZWIĄZEK Z UKOCHANYM BEZ WZGLĘDU NA KONSEKWENCJE, MOŻE WSTAŁA LEWĄ NOGĄ?!?)
I jakie korzyści będzie miała Espe z wypełnienia przez Tomasito obowiązków w Watykanie, więc po co mówi, że Ortiz ma to zrobić dla nich obojga? :-(
Arcydziad wychyla się zza winkla jak skradająca się pantera. Pyta o decyzję biskupa, bo trzeba wysłać odpowiedź. Esperanza, dziś taka wszechwiedząca i zdeterminowana, udziela jej za Tomasa. Stwierdza, że ten pojedzie.
Ciacho-padre chce jednak zabrać ją ze sobą. Boże, jak on ją kocha! Ale ona odmawia. Dlaczego? Dlaczego, do diaska?!? :-(
Arcydziad w myślach zaciera ręce.
- Radzę jej posłuchać. Jest mądrzejsza, niż myślałem...
Tomas patrzy ukochanej głęboko w oczy.
Tak mi dziś smutno :-( Esperanza miała swoje ciastko, tylko je oddała :-( Dlatego jeśli będzie cierpieć - a wiadomo, że będzie, bo niewykorzystane sytuacje jak w piłce nożnej uwielbiają się mścić - niech ma żal do samej siebie :-(
Robi się dramatycznie :-( Jak ja to przeżyję?
Buziaki i dzięki za odcinek <3
wiecie co? do tej pory to Esperanza była odważna, walczyła o ich miłość, robiła wszystko żeby Tomas ją pokochał, żeby wybrał ją, wprost mówiła co myśli i co czuje, nigdy tego nie ukrywała. Kiedyś Tomas sam powiedział, że jest tchórzem a Esperanza jest odważna. We wczorajszym odcinku zamienili się rolami. Tomas podjął decyzję. Wyznał Esperanzie, że ją kocha i to taką ogromną, dozgonną i silną miłością, że wybiera życie z nią, że nie potrafi i nie chce bez niej żyć, że ona jest najważniejsza. Każda kobieta pragnie usłyszeć coś takiego od ukochanego mężczyzny. Każda. I Tomas od razu po podjętej decyzji przystępuje do działania. Jedzie do klasztoru z Espe za rękę. Cudowna scena wtedy w zakrystii, nie obchodzi go że siostry patrzyły na nich z otwartymi ustami, ważne, że on podjął decyzję, ważne, że kocha Espe, będzie walczył o tą miłość i nie wstydzi się jej, chce wykrzyczeć całemu światu co czuje. Naprawdę piękna deklaracja uczucia. Wiedział, że ich wspólny widok i to trzymających się za rękę wywróci życie w klasztorze do góry nogami, ale nie bał się tego. Tomas idzie dalej w swoim postanowieniu, od razu pisze rezygnacje, od razu rozmawia z Dziadoskupem i jedzie do Arcydziada wręczyć mu wypowiedzenie. Jest w 100% pewien tego co robi, nawet przez ułamek sekundy się nie waha, nie słucha osób, które mu to odradzają. No a nasza Espe?? Espe się waha, boi się, tchórzy. Tak bardzo tego chciała, ale kiedy spełnienie jej marzeń staje się realne ona najzwyczajniej w świecie boi się konsekwencji. Nie rozumiem jej działania, ale spróbujmy. Na pewno kocha Tomasa nad życie, zawsze go kochała. Chce dla niego jak najlepiej, całą telkę poświęcała siebie, swoje uczucia, byle tylko Tomas był szczęśliwy np. jej obecność na święceniach biskupich. Wyrzekała się siebie i swoich uczuć, wszystko dla Tomasa. Teraz jest tak samo. Wie jak bardzo Tomas pragnął jechać do Rzymu, mieć misję, pomagać innym. Wiedziała, że ten wyjazd to dla niego szansa. Chce żeby zrealizował swoje marzenia, bo jeżeli tego nie zrobi to kiedyś może obwiniać o to wszystką ją, może mieć do niej żal. Więc Espe chce żeby pojechał do Rzymu, zrobił wszystko co zawsze pragnął i chyba wtedy wrócił do niej, tak?? bo nie jest jasno powiedziane jak Espe widzi to wszystko dalej. Na razie mówi o wyjeździe. Ale co potem? Espe myśli, że robi dobrze, że znowu poświęca siebie dla dobra Tomasa. Ale na litość boską on jest dorosły i potrafi samodzielnie podejmować decyzje, a właśnie podjął najlepszą decyzję w życiu. Dlatego Espe baaardzo mnie wkurzała tymi swoimi wątpliwościami. Na pewno chciała dobrze dla Tomasa, nawet kosztem siebie, kosztem swojego szczęścia, ale jakim cudem Espe nie wie, że jej szczęście jest też jego szczęściem i nic innego i nikt inny nie uszczęśliwi Tomasa tak bardzo jak ona.
Witam Was koleżanki w nowym juz 5 wątku :)
Witam rowniez nową forumowiczke
Chwilkę mnie nie było ,bo mialam troszke zawirowan,wracam a tu tyle do czytania! genialnie opisujecie odcinki,niezle,jak sie tak rozkrecamy to faktycznie dociagniemy do 10 wątka
Ewunia świetny opis, normalnie dzisiaj to się czuję jak bym prawdziwą książkę czytała, bo uwielbiam w nich takie krótkie fragmenty :D oczywiście powinnam już wychodzić z domu ale tak się wciągnęłam kamasutrą Espi i Tomasa, że będę teraz biec :D a książkę to oni nieźle dalej ciągną, tak jak dzisiaj w domku kolejny rozdział zaliczony :D mam nadzieję, że teraz nie zatrzymają się w połowie i odłożą na półkę tylko sukcesywnie będą ją dalej analizować :D
Bardzo dziękuję <3 Aż urosłam z 3 centymetry :-D
Jutro postaram się zrobić identycznie z dzisiejszym odcinkiem, dziś lukam do Was z partyzanta ;-D
Jaka szkoda, że nie mam komputera na tyle, by to dziś opisać :-( Zrobię to jutro, obiecuję :-*
A na razie... PŁACZĘ!!! Co za cierpienie w miłości :-( To straszne :-(
Ja rowniez,ogladam z paczka chusteczek...Matko,nie moge,wykoncza nas tymi emocjami
Dzisiaj się rozpadłam na miliard kawałków jak Esperanza ;( . Już nie wyrabiam z emocjami. Raz płaczemy ze szczęścia a za raz potem płaczemy z bólu, cierpimy i cieszymy się razem z nimi. Istny szał.
Obczajcie Instagram Mariano! Laseczka w samej męskiej koszuli obok niego przed wejściem do windy ;-)
Także... No ;-) Chyba to brak złudzeń ;-)
Dawno nic nie dawał, a tu takie COŚ ;-D
To Camila, czyli ta modelka, z która chyba jest! Ja się cieszę, ze są razem mimo że w głębi serca wolałabym, żeby był z Lali. Ale tu i wyłącznie wina Lali jest w tym momencie, bo nie chciala dac mu drugiej szansy.
Też się cieszę :-) Niech będzie szczęśliwy - nawet jeśli nietrwale - ale niech będzie :-) Należy mu się, każdy ma prawo ułożyć sobie życie :-)
No i Camila ma lepsze włosy na tym zdjęciu, a że to ona to nie mam złudzeń, bo ma identyczny kształt twarzy :-) Hihihi.
Twarz ma poważną, ale ma 22 lata, także... No i Mariano nie będzie wiecznie czekał na Lali...
A co do odcinka - mam papkę w głowie :-( Pozbierać się nie mogę :-(
Tak, tak, tak, zgadzam się ze wszystkim! :) Niech będą szczęśliwi, bo Manius na to bardzo zasługuje i choć w głębi serca ubolewam nad tym ze nie są razem z Lali to życzę mu szczęścia i mam nadzieję, ze Camila go uszczesliwi a nie tak jak Lali.
Tak...ten odcinek był taki emocjonalny, jejku Tomas taki zdecydowany, żeby lecieć z Espe a ona w ostatniej chwili sie wycofuje przez tą kanalie Nico. Masakra!! Dopial swego z arcydziadem! Ta scena gdy powiedział jej, ze razem jadą do Rzymu piękna, ona jeszcze z niedowierzaniem ale cieszy się, takie zbliżenie na nich wtedy było i te wszystkie emocje były widoczne. Jak Espi brała komunię w rece to od razu mi stanęła przed oczami scena na poczatku serialu, gdy Tomas udzielał jej komunii i ona wtedy się przysunela. Wtedy to zagubienie Tomasa i cierpienie, a dzis szczescie, jego ostatnia msza i rozpoczyna zycie u boku Espe. Już nie wspomnę o scenie, gdy się kochali, to pożegnanie, jejku przepiękne, pełne emocji i bólu!! Kocham ich i to chyba ich najlepsza scena miłosna, taka z pazurkiem :D Ewka czekam na Twój profesjonalny opis! :)
To ta sama :P
To ja apropo Mariano i jej, chcę jakiś wywiad z nim zobaczyć bo chce wiedzieć co powie, jaki będzie miał wyraz twarzy przy tym itd. Chcę usłyszeć jak stanowczo mówi "tak jestem z Camilą i jestem z nią szczęśliwy" a czy w to uwierzę zależeć będzie od jego spojrzenia i od tego jak to powie ;) Bo ja poniekąd jego życie po EM no i póżniej po rozstaniu z Lali troche śledzę :P bo ich polubiłam jako aktorów i parę, wcześniej się niby za bardzo nie interesowałam tak w ogóle :P i w zasadzie byłam i jestem fanką ich miłości dalej więc już zdążyłam po nim jak i po Lali dostrzegać pewne rzeczy :D Po Mariano szczególnie wszystko widać bo po Lali trochę jednak trudno, za bardzo umie się kamuflować że tak powiem i sprawia wrażenie obojętnej i twardej co wcale nie oznacza że faktycznie taka jest i że nie cierpiała też... Ona go na prawdę kochała, to było widać, ich oczy błyszczały gdy byli obok siebie, czegoś takiego sie nie da udawać. A wracając do Mariano bo o nim mowa to jak on w rzeczywistości ściemnia i cierpi to to widać bo przed kamerami nie za bardzo umie sie wypowiadać :P często np jak ktos pytał go o Lali po rozstaniu i to nawet po bardzo długim czasie, jak mu mówili że z kimś jest czy coś i co on o tym myśli to się wtedy bardzo denerwował i to go zdradzało, że dalej jej nie przecierpiał itd. Widać po jego ruchach i minie co on może teoretycznie czuć a mowię teoretycznie bo przecież tak na prawdę nie wiadomo, można tylko przypuszczać, wnioskować. Dlatego ja czekam na jego komentarz żeby co nie wywnioskować :P :D