Włączając ten serial dokumentalny myślicie, że będą tam zwroty akcji, schodzenie niżej w krąg piekła, że to od czego się zaczyna [czyli facet, który założył stronę, gdzie można wrzucać zdjęcia nagich kobiet] to początek i zaczną wychodzić kolejne demoniczne fakty.

Nic takiego nie ma miejsca, jest to litania kilku naiwnych kobiet [które albo wysyłały zdjęcia jakimś swoim kochasiom albo {tutaj szczerze mam duże wątpliwości} zostały zhakowane, acz nie jakoś wybitnie tylko dały dostępy do swoich kont w social mediach]. I co? I tyle, wszystkie opowiadają swoje rzewne historie, jakie to było upokorzenie, że ich zdjęcia były na tej stronie, a założyciel strony miał to gdzieś bo trzepał hajs.

I co? I w sumie to tyle, dzięki temu, że więcej osób wchodziło, zyskał trochę popularności i jakieś małe grono fanów. Sam gość jest zwykłym frajerem, totalnym lamusem, który udaje macho, widać, że to zakompleksiony pierdołowaty rozpieszczony gnojek i cieszył się sławą więc udawał wielkiego bad boy'a w sieci. Napisali o nim 2 artykuły w gazetach [siakiś tam] i zaprosili do niszowych programów w stylu rozmowy w toku. Ot to wszystko. Na koniec jakiś typ mu pogroził, że część zdjęć może być nieletnich więc "najbardziej znienawidzony" zamknął stronę. Koniec historii. Cały ten miniserial to dosłownie ględzenie i ględzenie, klepanie się po plecach, przechwałki i bam! Koniec.