Poprzedni temat:
http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+Silas+i+przyjaciele,2267354
No ale by mogli chociaz dac jakies ciekawe pozy, fajne tlo, ciekawą stylistykę - moze jakies 'atrybuty', które symbolicznie pasują do postaci i dają wskazówkę na kolejny sezon (trochę jak te karty swiętych)
Mogliby, zobaczymy czy dadzą. Swoją drogą to ten gif poprawia humor: http://24.media.tumblr.com/318495ef7d8e4a24b6d63ef11cdb6d36/tumblr_mrlhpwtNKD1rj inxwo1_500.gif :D
I ludzie Klausa mają za romantyka... i z Caro go shippują. Nie ogarniam. On tu nie ma wyłączonych uczuć, jest w 100% sobą.
Cieszą się że Gilbertówna dostała po pysku, ale cóż... nie da się ukryć że jest i druga strona medalu.
Ja lubię Klausa - ale jako love intrest dla kogokolwiek z gangu MF to on się nie nadaje. Zabił Jennę, Isobel, w jakims stopniu Johna który chcial uratowac córkę, Carol.....
Zabił własną matkę, zniewolił rodzeństwo, nie szanuje własnej siostry, kobiecie z którą ma dziecko powiedział że jest szmatą i chciał ją zabić itd.
- lubię Klausa jako postać, może i bym chciała go w wątku miłosnym, ale nie z kimś pokroju Caroline. Niech mi nie doszukują się romantyzmu tam gdzie go nie ma.
Taa. I ta scena z finału. Nie powiem, piękna ale Klaus? Z jednej strony pokazują go jako badassa i to często nie w dobrym znaczeniu tego słowa, a z drugiej kreują na romantycznego adoratora Caroline - rysującego cholerne koniki i wyznającego miłość - w tak romantyczny sposób. Nie podoba mi się sposób w jaki piszą jego postać.
Dr Jekyll Mr Hyde normalnie.... Julie chciała 2 w jednym, tyle że to się dla mnie nie klei. Z jednej strony ma być bezwzględny, bo ludzie go takim lubili, a z drugiej mu wrzucają teksty o kolibrach... i dziewczynki się cieszą.
Ta scena byłaby dla mnie piękna (bo to na prawdę ładne wyznanie z ust faceta) gdybym akceptowała Klaroline - nie akceptuję to też wyznania "nie widziałam" :)
Ogólnie zabawne to TO, bo zrobi z antagonistów protagonistów... to właśnie po części przez tę zmianę osobowości u Pierwotnych 4 sezon tak kulał. Na siłę chcieli ich ubrać w nowe szaty - pod koniec to już do porzygu było.
Dokładnie. W takich produkcjach moim zdaniem dosyć ważne jest dobre zarysowanie złych i dobrych postaci i trzymanie się tego. To czasem wydaje się sztuczne, ale jednak sprawdza się lepiej niż to co zrobili w TVD. Oczywiście nie chodzi o podzielenie ich i zrobienie z jednych papierowych okrutników, a z drugich bohaterów o złotych sercach i nieskalanych grzechem duszach, ale jak może być taka przepaść, jednocześnie romantyk i bezwzględny sukinsyn, w osobowości jednej postaci?
Ja rozumiem, że każdy może się zmienić, no ale tutaj tempo było zbyt szybkie by móc to uznać za naturalną kolej rzeczy. Widać, że Klaus ma jakieś cieplejsze oblicze, ale to jeszcze nie to... Caroline jest zbyt dużą skrajnością + według mnie brak jej charakteru by takiego faceta... utemperować...poskromić - zmusić do zmiany.
I nawet jeśli Klaus ma się zmienić, to niestety obawiam się, że julie nie umie nad tym zapanować - przejdzie ze skrajności w skrajność.
Brak jej cierpliwości, to po pierwsze. Bo owszem, bohater może się zmienić. Nawet protagonista w antagonistę i na odwrót, ale nie z odcinka na odcinek. No i wypadałoby jeszcze trochę umiaru, bo jest albo szatańsko groźny albo tak uroczy, że człowiek się zaczyna bać o poziom cukru we krwi.
Lubię to! :D
No dokładnie - niektóre sceny były aż przesłodzone na mój gust, a wszystko w wykonaniu faceta który nie tak dawno utopił niewinną kobitkę. No przesadziła Julie, nie da się ukryć.
rose_fw i 2176386328764848759254308087 lubi to! xd
Wyobraźnia ją poniosła. I powinno to zostać w jej głowie, błędem było przenoszenie własnych chorych wizji na ekran.
Zeby tylko samymi Pierwotniakami manipulowali - ale uzyli tez postaci z TVD by podbudowac rodzinkę Klausa. Dotychczasowe kompasy moralne - typu Caroline i Elena dopuscily się masowych mordów. --- widac bylo wyraźnie jak budują na tym Pierwotnych (w 4x12 jako ofiary, a w 4x17 Klausa jako tego który odkryl 'hipokryzję' Caroline)
Taaaaa.... "we're the same Caroline". I z kolejnej laski zrobili fankę "Dark side".
Straszne jest to, że powielili schemat - tak samo było z DE - to facet musi powiedzieć kobiecie czego ona chce od życia i związku, bo my bidule głupiutkie ogółem jesteśmy i nie wiemy o tym.
Do tego Rebekah i jej uczucia względem Matta i chęć posiadania potomstwa - nagle, po 1000 lat życia jej się instynkt macierzyński uaktywnił - głupota totalna.
Julie zawsze chce 2 w 1. Z większością postaci tak robi. I rozumiem - rozbudowany, nie jednoznaczny charakter, ale bez przesady. Czasem trzeba z czegoś zrezygnować, nie można mieć wszystkiego bo nie będzie niczego. Jeśli go kreuje na morderce, to niech nie karze mu się zakochiwać w pustej blondyneczce, która ma zero pojęcia o życiu i przejmuje się tylko tym żeby mieć co ubrać na bal szkolny. A jeżeli Julie chce XIX wiecznego romantyka to niech nie żąda żeby ludzie widzieli w nim bezlitosnego mordercę. Niech się dziewczyna zdecyduje, bo takie latanie z romantyka do mordercy nie przynosi nic dobrego.
No dokładnie....
Od razu mi się przypomina ten tweet Julie - "He murdered her boyfriend's mother, but there's something so magical about them that their journey is far from over."
Kobieta jest zdrowo pieprznięta... nie ma co ukrywać ;/
Ją też kiedyś chciał zamordować. Na samym początku jak miał być ten rytuał na Gilbertowej to Klaus trzymał Car w lochu jako wampira na ofiarę. Ona już o tym zapomniała. On chciał ją ZABIĆ. Nie wiem jak można coś takiego zapomnieć :/
Wtedy jeszcze jej nie znał - może i do wybaczenia...
No ale potem "zmusił" Tylera by ją ugryzł, a w konsekwencji mogła umrzeć - kilka godzin bidulka leżała i była pewna, że skona. W 4 sezonie ta sama sytuacja - znowu ją upieprzył, żeby Tylerowi coś udowodnić. Paranoja, jaki facet tak robi?
Stefanowi do dziś dzień wypominają, że blefował że Elkę przemieni w wampira na Wickery Bridge - a u Klausa epickiej miłości się doszukują.
Chyba żartujesz. Znał czy nie, co za różnica. Jakby mnie ktoś chciał zabić to nie ważne czy by mnie znał czy nie, jak bardzo byłby przystojny, czy jakie miałby zdolności plastyczne - nigdy bym nie wybaczyła. No bez jaj
Tak, te ugryzienia tak samo. Jak by to niby miało wyglądać? Coś mi się nie podoba, to ugryzę cię i zagrożę ci śmiercią. Patologia.
Co do Stefana i mostu. To to nie było aż tak złe. I nie chodzi o sam fakt że miał powód czy nie. (bo nie ogarniam teorii Damona "bądź zły z jakiegoś powodu") tylko o to że on od początku nie miał zamiaru jej skrzywdzić. Także jeśli chodzi o to, to do Stefana można by się przyczepić o samo psychiczne skrzywdzenie, to że są straszył, groził jej śmiercią i zachował się lodowato. Ale to wszystko nie było fizyczne. Nie tłumaczę też Stefana, dżentelmeńskie to to nie było. Ale coś takiego właśnie ostatecznie można byłoby wybaczyć, ale fizyczne skrzywdzenie, rzeczywistą chęć zabicia - nie tylko czcze pogróżki - tego już nie.
Żebyś mnie dobrze zrozumiała "do wybaczenia" jak na standardy TVD. Natomiast te dwie kolejne sytuacje gdzie facet kładzie na szali życie kobiety którą rzekomo kocha są obrzydliwe... i to po co? Co mu to dało? Chciał się jedynie dupek podbudować i udowodnić, że jest sprytniejszy od Tylera... Klaus jedynie zapomniał, że on ma 1000 lat, a Tyler z 19 czy 20, więc sam fakt że się w to "bawi" jest żenujący.
Nie ma nic gorszego niż facet z takim ego.
Ja tam też nie mam żalu do Stefana o to, Elena to hipokrytka - Damonowi gorsze rzeczy wybaczała.
A to jeżeli chodzi o standardy TVD to tam jest wszystko do wybaczenie, z tego co zauważyłam. Tam wybaczysz nawet jeśli ktoś chce cię spalić w ofierze na stosie, wystarczy żeby był przy tym eye-sex.
No dokładnie. Seks leczy rany chciałoby się powiedzieć.
W normalnym świecie jak facet cię skrzywdził to tracisz nim zainteresowanie, w TVD to dopiero początek podróży :D
A mimo to na serialowych widzę (a raczej widzialem - juz tam nie zaglądam nawet ), ze blush ciągle ale to ciagle wyskakiwala z tym mostem. Jak byl motyw z Elijahem, który 'magicznie' zapomnial o morderstwie Kola przy Elence - to tamta wyskoczyla ze "i najgorszą rzeczą którą zamietli pod dywan jest scena z 4x11".
Wiec jak widac różne są opinie. Stefan zachowal się jak chu.j - taka prawda -ale porównując to do innych incydentów, to nie jest to takie zle. Nawet Tyler byl winny torturom Caroline w 2 sezonie. No i moim zdaniem Stefan sam potem próbowal się 'poprawic' (tak jak on to potrafi - czyli powrót do wiewiórek i tym podobne - no ale liczy się gest) by byc godnym Eleny.
Serialowe coś ostatnio ledwo zipią, straciły zainteresowanie TVD...
Stefan zachował się wtedy jak.... Damon, zrobił to co trzeba było zrobić - nawet kosztem tego, że Elena go potem znienawidzi. To tez nie rozumiem takich opinii wśród fanów Deleny akurat, kto jak kto ale te bezkrytyczne fanki DE powinny w tym temacie nie zabierać głosu albo przynajmniej stwierdzić to co ja.
No bo wiesz - tak jakby głowny cel osiągnięty - Stelena zniszczona i zaczyna się slodko-pierdzący okres dla Deleny. Na co tu czekac tak szczerze? Jakby final sezonu byl dla Damona tragiczny w skutkach, to zainteresowanie by bylo znacznie większe.
Do tego spoilery są "głupie" i nikt w to nie wierzy. Tym razem Stefan Elki nie zmanipulował pocałunkiem - chociaż na promie próbował ją "zamacać" :O
No ale czego oni się spodziewają? Moze byc okres stabilnego związku - ale zerwą w któryms momencie na 100% i muszą scenarzysci znaleźć jakis grunt pod taki stan rzeczy. Stelena zrywala w kadym sezonie - chocby w 2 przez Katherine. ---a wszyscy placzą np. na vampiredi...pl
dlaczego nie pozwolą byc Delenie szczęsliwej.....
ONE raczej... mam szczera nadzieję, że żaden normalny facet nie przeżywa związku DE.
Ja to bym się nawet na ich miejscu cieszyła, że będzie drama - o to chodzi w serialach żeby było co przeżywać. Cały potencjał DE opierał się na tym, że Stefan był przeszkodą - miały na co zwalać winę za niepowodzenia Damona. Teraz nie będzie tego komfortu raczej i wszystko pójdzie na winę scenariusza :)
No i wlasnie dlatego nie mogę się doczekac - chcę zobaczyc jak one zareagują na fakt ze DE psuje się samo z siebie. Bez pomocy Stefana. Ale pewnie i tak zawsze znajdzie się ktos winny...
Moze Stefan zahipnotyzuje Elenę...hm... nie wiem czym - usciskiem dloni?
A może Silas to zrobi by dopiec Damonowi? :D
Wszystko jest możliwe oprócz winy Damona -rzecz jasna :D
Akurat napastowanie wiewiórek i innych zwierzątek to jawna podłość ze strony "cnotliwego w zależności od fazy" Stefana. Jeśli wampiry do życia potrzebują tylko krwi to niechże ją pobierają w gronie życzliwych psiapsiółek i ziomalów na zasadzie dobrowolnej donacji. Albo lepiej niech wyssą do cna Damona, nareszcie będzie miał uczynek bezinteresowny na koncie :D
W sumie - to by byl niezly pomysl - Damon 'tak bardzo' chcial pomóc Stefkowi - mógl mu pozwolic zywic się na sobie - wtedy i Stefek by się nauczyl kontroli i wiewióry by byly spokojniejsze. Ale w sumie to trochę incest....bo przeciez dzielenie się krwia.... "hand rape" :d
Ano tak, byłoby to chyba złamanie tabu. Po tym jaką minę miał Damon w scenie gdy go Elena dziabnęła w łapę można by odnieść wrażenie, że zaraz zacznie jęczeć w ekstazie. No ale z drugiej strony Damon jak i Elena nie żałowali sobie popijania z przedstawicieli własnej płci więc chyba zasysanie krwi ma podtekst erotyczny tylko przy zastosowaniu odpowiedniej techniki :P
Jak w TB? :D
Obejrzałam właśnie ostatni odcinek - nie taki zły ten sezon w sumie.
Też już mam sezon za sobą. Jak dla mnie serial trzyma poziom. Niestety akcja Jessici i Billa z porwaniem zniszczyła dla mnie te postacie i rozrywa mnie uczucie jawnej niesprawiedliwości. Zdaje się, że wszyscy mieszkańcy Bon Temps mają gdzieś magiczne zniknięcie trzech córek Andy'ego.
No i końcówka zaskakująca, Sookie z Alcidem...w sumie i dobrze, zawsze widziałem ich razem :D
No Bill i Jess w tym sezonie zaszaleli. Ale prawdę mówiąc wyjątkowo lepiej mi się jakoś patrzyło na Billa niż Erica, który już z sezon temu stracił tytuł "mojego wikinga" ;/
O tych córkach tak po prawdzie to mało kto wiedział - zresztą zdaje się zatuszowali to "wyjazdem do mamy" i odwołano akcję poszukiwawczą.
Też liczyłam na Alcida z Sookie odkąd pierwszy raz zobaczyłam Alcida ^^ Wprawdzie zaliczył dół w tym sezonie, ale wszystko naprawił w porę bym mogła mu wybaczyć :D
No i tak nadrabiam teraz opinie na forum i chyba jako jedynej osobie niezmiernie podobał mi się pogrzeb Terry'ego - uwielbiałam gościa to też oczy wypłakałam w ataku histerii :D No i tradycyjnie nie mam Sookie za su.kę, a widzę że opinia się szerzy... :)
Właśnie ta bezkarność Billa i Jess doprowadza mnie do szału. O ile ona jeszcze wykazuje jakieś odruchy emocjonalne w tym temacie o tyle Bill notorycznie bezczelnie paradował przed Andym dawkując mu jeszcze jakże subtelne groźby i sugerując by trzymał dziób na kłódkę.
Najgorsze jest to, że na koniec nawet jedyna ocalała córka Andy'ego zdaje się mieć wszystko gdzieś i ochoczo ciągnie do pazernej morderczyni jej sióstr z wyraźną potrzebą udzielenia przebaczenia. Argh...normalnie akcja jak z Damonem i jego magicznie wiecznie nieskalanym sumieniem połączonym z amnezją lokalnych "przyjaciół".
Alcide'a lubiłem od początku chociaż miał lekkie odjazdy w czasie przewodzenia bandzie jak się okazuje psychopatów. Szkoda Terry'ego ale pogrzeb był naprawdę przydłuuugi.
Nigdy nie zrozumiem podwójnych standardów moralnych wobec kobiet i mężczyzn (Jason...) w temacie życia seksualnego. Jedyne dziwne zachowanie Sookie miało miejsce gdy ostatnio zaczęła podbijać do Sam'a.
Ja to Billa nawet lubię wbrew logice, choć gdyby go rzeczywiście uczciwie ocenić to palant z niego totalny i manipulator (chociażby ta akcja z 1 sezonu gdy pozwolił Sookie prawie zatłuc na śmierć by móc się do niej zbliżyć... okropność)
Pogrzeb Terry'ego nie wydawałby się taki długi gdyby go dali jako jedną scenę na początku odcinka, a nie tak skakali bez sensu między tym a tą akcją w obozie - to zepsuło troszkę efekt. Ale cóż, nie powiem wzruszyłam się :P
No a najgorsze jest to, że te nieuczciwe opinie o Sook są szerzone głównie przez dziewczyny/kobiety - ręce mi opadają. Mam nieodparde wrażenie, że w grę wchodzi zazdrość po prostu.
Co do akcji z Samem - cóż, może to perspektywa zbliżającego się ślubu? Ludzie często wpadają w panikę przed podjęciem takiej decyzji :D
Bill'a lubiłem jeszcze za czasów pierwszych dwóch sezonów. Ciekawa była z niego postać i zauważalnie zarysowany był wpływ jego długowieczności na sposób bycia. Jednak potem już tylko równia pochyła. Zaczął się współudział w morderstwach, którego kulminacją były ochoczo snute plany przejęcia władzy nad światem a na koniec morderstwa dokonywane już z własnej inicjatywy. Jak dla mnie to Andy może mu odstrzelić łeb, dobry Bill to martwy Bill (w pakiecie z Jess) :D
Co do Sook. Cóż, światem wciąż rządzi męska perspektywa. Smutne, że nawet kobiety nieświadomie poddają się jej wpływowi. Świat się wprawdzie zmienia ale w ślimaczym tempie.
Akcja z Sam'em była dla mnie największym kuriozum w ciągu 6 sezonów serialu, trudno cokolwiek powiedzieć na ten temat. Sookie ma tyle na głowie, może coś tam się jej poplątało i doznała chwilowej dezorientacji czasoprzestrzennej :P
Co do Billa niestety muszę się zgodzić. Zbyt często pozwala by jego "ambicje" kompletnie nim zawładnęły. I nic się wtedy nie liczy... nawet Sookie, którą rzekomo nadal kocha, a którą w ostatnim sezonie prawie sprzedał, bo jak to Eric słusznie zauważył - duma chyba stanęła na drodze i nie mógł jej wybaczyć, że broniąc przyjaciół przebiła go kołkiem (piękna scena :D).
Najpierw olał ją Bill to poszła do Sama, myślę że gdyby Eric czy Alcide był pod ręką to też by ich odwiedziła. Dziewczyna spanikowała ot co :)
Nawet nie wiem jak ten świat się zmienia niestety. Choć jestem cała za równouprawnieniem, to z przykrością stwierdzam, że często wychodzi ono nam kobietom bokiem.
Akurat z tym kołkiem to była dość gwałtowna i nieoczekiwana akcja. Nie sądziłem, że Sookie bez wahania nabije Billa by ratować Erica (nie było nawet pewności czy pierwszy miał zamiar tak konkretnie sponiewierać drugiego).
Dziwne jest to, że poszła do Sam'a w momencie gdy jej ledwie "scementowany" związek z Warlow'em zaczął "rozkwitać" :P.
Świat się zmienia i będzie się to działo w gwałtownej atmosferze ponieważ człowiek z natury pragnie być istotą wolną. Nic bardziej nie irytuje niż inny człowiek, który rzekomo ma prawo decydować o tym kim możemy być i jak żyć. Do niedawna rola kobiety była w znacznej mierze definiowana przez mężczyzn.
Ale historia pokazuje, że ostatecznie każde zniewolenie natrafia w końcu na bunt. Jeśli kobieta ma pragnienie żyć jak cnotliwa dama i oddana gospodyni domowa to wspaniale, o ile jest to jej własny pomysł na życie, a nie cudzy.
To prawda - akcja była bardzo nagła i impulsywna. Ale właśnie przez umiejętność do podejmowania tak trudnych decyzji lubię Sookie. Jest zdecydowanie lepszą postacią żeńską od takiej durnej Eleny czy Caroline. Sookie to twarda sztuka, by ratować przyjaciół była gotowa poświęcić faceta którego kochała. Myślę że Elenka w podobnej sytuacji pozwoliłaby Damonowi czy Stefanowi wybić pół globu, byle tylko wciąż ją kochali (a co tam, że facet stanowi potencjalne zagrożenie dla świata).
No ale jednak, nie każda kobieta po fazie "cementowania" chce usłyszeć o oświadczynach :P To mogło troszkę namieszać w głowie :)
Nie ma porównania jeśli chodzi o Sookie i Elenę. Pierwsza jest ciekawie zarysowaną postacią choć niekoniecznie bez skazy. Ta druga natomiast od 4 sezonu TVD to jedynie jakieś dziwaczne kuriozum fabularne wskazujące na przedawkowanie werbeny czy innych środków odurzających.
Heh, do dziś pamiętam z jaką bezwzględnością Sookie sponiewierała szczątki świętej pamięci Talbot'a :D.
A jak przywaliła Rene szpadlem? :D Albo rozwaliła Debbie? Sookie to zaradna dziewczyna :P
Z Debbie to akurat przesadziła. Szkoda mi było wilkołaczycy jak jej odstrzeliła łeb. :(
I do tego jakże misternie to potem zatajała :P
No może fakt, zbyt ładne to nie było, no ale ja tej wilczycy nie lubiłam, nie po tym jak potraktowała Alcida :)
Bo to jest zgodnie z zasadą - "zjesc ciasto i miec ciasto" - chcą by Klaus byl villainem i bad boyem - a z 2 strony chcią go sprzedac jako slodką romantyczą opcję romantyczną dla Caroline. A to się nie da pogodzic. Albo Klaus odkupi się i stanie się kims dobrym - albo tez musi on znaleźć sobie mroczniejszą kobietę, z którą bedzie mial dojrzalszy i mroczniejszy związek.
Jeśli chodzi o Klausa to już nie ma mowy o "odkupieniu się" Na to już za późno. On nie potrącił po pijaku dziecka na pasach tylko zabijał brutalnie dziesiątki może setki ludzi. Jak tak ta postać się zaczęła to już tak powinna być prowadzona. Jak wyobrażasz sobie jego "odkupienie" Nie wiem co trzeba byłoby robić żeby odkupić coś takiego. Julie mogła myśleć od początku. A nie teraz zmieniać całkowicie charakter postaci. Coś tu się kupy nie trzyma.