Jak widać spoilery rozlały się po różnych tematach - moze warto wrzucać do jednego wszystko co się znajdzie?
Tu cos ciekawego ode mnie
Question: Please tell me the infamous video doesn’t sink Dan and Blair before they even get out of the harbor on Gossip Girl. That would be a lot of buildup with very little payoff. Say Dair isn’t DOA. –LeifAusiello: Dair is not DOA. In fact, they’ll be going strong long enough to encounter a brand new obstacle, one that is unrelated to (and potentially much more problematic than) the video. Guesses?! Hit the comments!
Question: What’s coming up for Serena on Gossip Girl? Hopefully something other than pining over D-Bag Humphrey! —@SB_Besties via TwitterAusiello: There’s something big brewing for S this spring, but it’s more professional than personal (though the latter will be impacted by the former, and vice versa).
Czyli ujawnienie video to bedzie pikus w porownaniu z innymi przeszkodami. Moze to dobrze..... są przeszkody, znaczy Dair to coś poważnego - pokrętna logika scenarzystów :P
lepiej żeby wymyślili coś by związek Blair i Dana rozbił się na dobre.. bo nie zniose tej pary : / Jak na początku nie nawidziłam Chucka to teraz mi jest go szkoda.. a Nate to tam mało mnie on interesuje xD Chair the best ever.
Nate to chyba nikogo nie interesuje :D Jego wątki zawsze są i były dla mnie najnudniejsze, jeszcze jak był w 3 sezonie z S i Jenny próbowała ich rozdzielić to było nawet interesujące, ale tak to jego wątki strasznie przynudzają.
Hmm, nie wiem co mogliby wymyślić, by rozdzielić Dana i Blair na zawsze.... Wydaje mi się, że tego nie zrobią, bo wtedy straciliby fanów Dair. Myśle, że zrobią coś takiego w finale, żeby i fani Chair i Dair oglądali 6 sezon.
Ale nikt tu przeciez nie stara sie nikogo przekonac do polubienbia Dair. Mozemy chociaz raz wyjsc poza wojny "shipow" i sledzic to jak rozwija sie fabula?! Szczegolnie skoro nasz wplyw na rozwoj akcji jest raczej zaden ;) Mam wrazenie, ze cokolwiek bym ostatnio nie napisala o Dair to i tak dostane odpowiedz "nigdy nie polubie Dair" pomimo, ze nie to bylo celem mojej wypowiedzi ;P Zaczynam sie zastanawiac czy ja aby na pewno pisze skladnie i na temat ;)
"Nie lubię Blair za to co odstawiła w 17 odcinku... Biedny Chuck.." - zabawne, ze mozna nie lubiec jednej polowki swojej ulubionej pary ;P W takim razie chyba nie do konca kibicujesz Chair, ale bardziej Chuckowi ;)
A to mnie ciekawi. Wielu fanów Chair (czy moze raczej samego Chucka) mówi ze nie lubi Blair - ze ona na niego nie zasługuje (lol) , ze jest głupia i puszczalska. A mimo to i tak chcą ich razem. No dla mnie to jakies dziwne. Wychodzi na to ze ktos chce Blair z Chuckiem bo chcą by Chuck był zadowolony a nie zeby oni oboje byli szczęsliwi.
Pisałam, ze za dużo postów napisanych więc chciałam tylko odpowiedzi czy Chuck i Blair beda razem. Btw rozdzielając Dana i Blair straca fanow Dair okey ale co z fanami Chair pomyslalas? Ja i inni ktorzy kibicowali tej parze tez jest pewnie przykro ze poki co Dan i Blair sa razem. a co do "Nie lubię Blair za to co odstawiła w 17 odcinku... Biedny Chuck.." Tu chodzi o oby dwoch.. zal mi Chucka owszem, ale on i Blair to byla swietna para dlatego kibicuje tej parze a nie Dair.. a Blair zachowala sie strasznie.
Nie chcę się kłocic bo nie widę powodu, to po prostu kwestia gustu:P W finale i tak zrobią tak by przyciągnąć fanów i jednej i drugiej pary. Co do tego nie ma wątpliwości, będą droczyc się az do konca :D
A co do 17 odcinka. Moim zdaniem nie bylo tam nic jakiegos strasznego. Ot, raz od dłuzszego czasu była z nim szczera. To juz lepsze niz by miała go zwodzić, nie sądzisz ? :P Poza tym Chuck tez nieładnie zrobił wysyłając te wpisy na Plotkarę przez co zatrzymał ją w tym małżenstwie i prawie (tu przyznaję pewnie z własnej głupoty i porywczosci niz ze złych intencji) doprowadził do bankructwa jej rodziny. No ale oglnie bardziej szkoda mi Chucka, który stara się zmienic niz Sereny.
Bo to jest tak jak się przyjmie sztywny szablon fabularny, a nie prowadzi organicznie wątków. Scenarzysci chcieli miec w 100 odcinku cos ekstra - tym ekstra miał być ślub z Louisem. Daletego ciągneli ten syf tak długo i dlatego tak długo trzymali w cieniu Dana. Chcieli miec do ślubu trójącik z Louise(co za bezsens - kogo on obchodził) i nagle gdy go zerwali w 5x13. To uaktywnili Dana, jak za pstryknięciem palców odzyskał swoje jaja i przestał być wycieraczką do butów dla Blair. I jak przez 13 odcinków pokazywał tylko cierpętne miny, tak potem odzyskał swego powera z 4 sezonu. Nienawidzę wątku z L - stracone 13 odcinków podczas których mogły dziac się ciekawsze rzeczy- :P - teraz wg mnie GG troche odzyskało formę. I trzeba pamiętac ze scenarzysci mają bzika na punkcie pararel - chcieli epickiego buziaka i wyznanie Blair w 5x17 bo to by się uzupełniało idealnie z 4x17 i pierwszym pocałunkiem. Tak samo walentynki z 4 sezonu z tymi z 5.
Ale chyba nie mozna sie tak sztywno trzymac tych pararel bo to troche burzy rozwoj akcji skoro wiemy po numerkach odcinkow czego sie spodziewac ;D Wiem, teoretycznie nie mamy pewnosci do czego bedzie sie odnosic dana pararela, ale mimo wszystko ...
13 odcinkow z udzialem Louis rowniez uwazam za zmarnowane, juz wtedy mozna bylo caly ten czas poswiecic trojkatowi DBC. No, ale pokazuje nam to tylko, ze scenarzysci rzeczywiscie buduja ta historie po swojemu i nie zwracaja kompletnie uwagi na wojny shipow. No moze poza ta mala wpadka w finale 4 sezonu, gdzie wszystko naprawde bylo wcisniete na sile i nienaturalnie, zeby zadowolic pewna glosna grupke fanow ;)
No to jest głupie czasami a czasami urocze z tymi pararelami :P Bo np. w kazdym 7 odcinku kazdego sezonu Chuck i Blair na pamiątkę Victor Victroli muszą się pocałować. A kazdy 17 odcinkek od czasu sprawy z hotelelem z 3x17 musi być marny dla Chiair i z drugiej strony swietny dla Dair - tak samo jak 18 kazdego sezonu.
Ale przecież Chuck i Blair nie całowali się w 5x07, dopiero w 5x10 pocałowali się w limuzynie, zaraz przed wypadkiem
ooo no tak, miałam chyba limit na tym odcinku i nie obejrzałam go całego, jakoś musiałam ominąć tą scene :)
I to trochę dziwne, bo jeśli sezon 6 będzie miał 13 odcinków, to 7 odcinek będzie już końcówką, a sprawy z BDC mają się zakończyć w tym sezonie więc jak oni się pocałują w 7 odcinku? Na pożegnanie czy co, bo ja jakoś nie widzę na razie Chair endgame na 5 sezon. Więc odnowią wątek w 6? Czy jak? Coś w stylu "chcę sprawdzić czy nadal jesteś dobrym człowiekiem" i tak jak na Sleep no more? To te obiecywanki, że wybór Blair skończy się na sezonie były tylko takim gadaniem, będzie pewnie wybierać w 6....
Nie wiadomo ile ma odcinków miec kolejny sezon - są plotki ze 13 ale moze być ich więcej - moze z 18 jak pierwszy sezon? Mi by tam pasowało bo 17 i 18 to cyfry dla Dair :P Ale pamiętajmy ze 13 odcinek tego sezonu skonczył się wspolną ucieczką DB. Więc tez mogą zrobić pararelę z tym wydarzeniem. Zasze się całują - ale to równie dobrze moze być pocałunek w policzek, czoło - taki przyjacielski. Ale rówie dobrze w 6x07 mogą reaktywować Chair. Nic nie da się w tej chwili powiedziec bo nawet odcinki do kolejnego sezonu nie napisane i nie wiadomo jak będą wyglądały relacje Blair z Chuckiem, kiedy jest ona w związku z Danem. Czy będzie tak jak z Louisem i innymi? Blair zawsze wpadała w ten sam nudny schemat raz po raz. Jest z kimś w związku a nagle pojawia się Chuck ze swymi problemami rodzinnymi, prosi B o pomoc albo ona sama proponuje. W czasie intrygi znowu odzywa uczucie, a facet z którym jest w związku idzie w odstawkę. Jezeli uda przerwac się ten "magiczny" krąg tym razem to nie wiem jak Chuck będzie w stanie odzyskać inaczej uczucia Blair.(a wiemy ze znowu świadomie czy nie ten schemat powraca bo Chuck będzie "napastować" Blair swymi problemami od 5x22 nieustannie) To święty schemat GG; swoją drogą duzo jest w tym serialu schematów.
Ja wiem właśnie ,że to może być przyjacielskie. Ale skoro scenarzyści skończyli ten sezon to na pewno coś wiedzą jak dalej potoczą się losy bohaterów. To takie ściemnianie ,że nic nie wiadomo (dla nich) ,bo znając Safrana ma już ułożone Dair endgame :D Dla mnie to takie oszukiwanie widza - niepewność przez xx czasu, żeby utrzymać oglądalność ,a później jego olanie. Wiem prawa rynku i to nie my piszemy scenariusz, ale szkoda ,bo byłoby ciekawiej :)
A własnie ja mam coraz więcej wątpliwości. I coraz bardziej wierzę, ze (niesterty :P) zrobią Chair i Derenę :/ Mogę sobie wyobrazić taki scenariusz: Dair ma służyc jako pewien punkt zwrotny w zyciu D i B. Mają się od siebie nauczyć nawzajem róznych rzeczy - Blair akceptować samą siebie, złagodzić charakter a Dan przestać moralizować i pochopnie oceniać. I tak zdobyte doswiadczenia mają potem im pomóc przy odbudowie Dereny i Chair. Nie bez znaczenia jest fakt ze 2 najbardziej samolubne postacie, które traktowały swe ukochane osoby jak własność - czyli Serena i Chuck przechodzą w tym sezonie największy rozwoj i dojrzewają. Moze relacja Dair ma ich nauczyć by cenic miłość tych ludzi i otaczac ich nalezytym szacunkiem. Jak nienawidzę tego rozwiązania tak widzę jak ono jest prawdopobone, mam prorocze wizje - co mnie niestety smuci. Mogę sobie wyobrazic reaktywację Dereny w finałowym odcinku tego sezonu :/ A z drugiej strony te odcinki do finału mają nauczyć Chucka jak być przyjacielem Blair bez romantycznego zaangazowania. co jest tez dobrą podbudową pod związek. Ehhh, im więcej czytam swą wypowiedź tym bardziej widzę jak moze się ziścić.
Serena i Chuck to niestety 2 wielkie kłody, które cięzko pokonać. Nie wierzę ze pozwolą by S i Chuck zostali bez pary w finale przyszłego sezonu. Po prostu będzie wypełniony schemat - kazdy kogoś musi miec. A po tym jak S wyznała ze Dan to miłośc jej zycia to nie widzę jej z Natem. Tak samo Chuck nie dostał zadnej innej przyzwoitej opcji romantycznej. Ale jestem pesymistą - moje wypowiedzi mnie autentycznie smucą, ta paląca szczerość....
Są jeszcze słowa Dana do Sereny z 4 sezonu - ze kiedyś dadzą sobie ostatnią szansę - ze albo się spalą albo wypalą....tak samo Blair powiedzała Chuckowi w tym sezonie.
Zawsze uwielbiałam Chair i generalnie w pewnym momencie (kiedy Serena zaczęła mnie masakrycznie irytować byciem pustą lalką z pretensjami do całego świata) oglądałam GG tylko dla tej pary. Wiem, że przekładanie serialu na realia jest niepoważne, ale mimo wszystko nie mieści mi się w głowie jak ktokolwiek może życzyć Blair skończenia z Chuckiem. Co takiego facet musi jeszcze zrobić dziewczynie, żeby dała sobie z nim spokój? Porównał ją do konia, zostawił kiedy nie miała nikogo, wystawił ją kiedy mieli spędzić razem wakacje, a później jak gdyby nigdy nic czekał na nią z kwiatkami i bananem na twarzy. Sabotował jej związki, ciągle obarczał swoimi problemami, zachowywał się jak wiecznie rozkapryszony gówniarz. Przespał się z Jenny przy pierwszej okazji (w 1 sezonie chciał ją zgwałcić o ile mnie pamięć nie myli), a warto pamiętać, że Jenny była młodsza, zraniona, była wtedy dziewicą.. innymi słowy bardzo ją skrzywdził. Wreszcie sprzedał Blair za hotel (lol), poharatał jej twarz. Więc pytam po raz kolejny: co jeszcze takiego obrzydliwego musi jej zrobić Chuck, jak bardzo skrzywdzić, żeby odpuściła raz i na zawsze? Wydaje mi się, że przekładając to wszystko na realia życiowe mniej-więcej na poziomie seksu z Jenny ich relacja skończyłaby by się definitywnie.
To wprawdzie odrobine niepokojace, ze siedzisz mi w glowie i masz dostep do moich mysli, ale mimo wszystko nie sposob Cie nie ucalowac i nie usciskac po tym co napisalas ;) chociazby tylko wirtualnie ;*;*;*
Korzystajac z okazji: Wesolych Swiat Wielkanocnych wszystkim ;) ;*
Tu świetne porównanie relacji Blair Chuck Dan do Tytanica:
http://yeahmyshipisbetterthanyours.tumblr.com/post/20658968217/i-dont-know-how-i t-started-maybe-because-of
podobieństwa są uderzające - ale ciekawe czy celowe :P
a tu jeszcze gif z tumblr mówiący praktycznie o wszystkich nawiązaniach do mozliwego ślubu Dana i Blair:
http://annelli0t.tumblr.com/post/20692374480/dair-wedding-foreshadowing
A mam pytanie bo juz nie pamiętam a moze ktoś jednak tak :P Czy Bart tekze nie kupił bizuterii Lily jak ją zdradził czy coś? Wtedy to by wychodziło jaki ojciec taki syn - pamiętając odcinek 3x18 i danie B nowego naszyjnika w przeprosiny,
Hahaha czy kupil to nie wiem, ale to mi przypomnialo cos innego ;P Ostatnio zdaje sie Rufus wybieral na Walentynki jakis naszyjnik dla Lily ;P moze z tym sie wiaze ten ich nadchodzacy kryzys?! ;)
Mnie to rozwaliło bo on praktycznie za pieniądze Lilly kupuje bizuterię Lilly (bo nie sądzę by go było stac na Cartiera :P)
No taki, co tu duzo mowic, utrzymanek ;) No chyba, ze Lily jest juz przyzwyczajona do drogich prezentow i kwiatki i czekoladki jej nie wystarcza, wiec woli sobie sama zaplacic za naszyjnik ;)
Z tego co pamiętam Bart jej nie zdradził. Lily myślała, że Bart kupił zdjęcie z jej aktem, a on kupił je, bo nie chciał żeby ktoś oglądał tę fotografię. Wtedy kupił jej naszyjnik.
Jak widzę nasze umysły stały się jednością. Mógłbym napisac praktycznie identyczną wypowiedź. :P Taka jest prawda, Chair to tokstyczny, niezdrowy związek - jestem zaskoczony, dlaczego mimo wszystko tyle ludzi zyczy im endgame. Chyba nawet jakby ją zgwałcił to by się odezwały głosy broniące Chucka. Ile kobieta musi znieść upokorzeń i bólu by mozna bylo powiedzieć stop. Co ciekawe ludzie uzywają tego argumentu - ze nie po to tyle przeszli by teraz nie skonczyc ze sobią - ja tylko napiszę WTF?!
Fanbaza Chair to w 90%(zeby mnie nie posądzano o to ze wszyscy) czysta masa miłośników Chucka, którzy smucą się ze on jest smutny - bidulek, "głupia" (chyba jej najmądrzejsza decyzja w zyciu) Blair go odrzuciła. Ile to ja się nie nasłuchałem krytyki na róznych forach na Blair to Bóg jeden wie. Najwyraźniej ludzie wyznają motto Blair z koncówki ostatniego sezonu - lepiej być nieszczęśliwą z Chuckiem niz szczęsliwą z kimś innym.
Kolejne sezony dowiodły tylko, ze Chuck przy Blair staje się najgorszą wersją siebie samego. Nikomu nie sprawił więcej cierpienia, zawodu, łez i wstydu. Jak patrzę na odcinki z pierwszej serii to widzę ile szacunku i respektu miała do siebie Blair, jaka była dumna, ambitna i niezalezna. A potem oglądam 2, 3 ,4 sezon. I co widzę? Kobietę żebrzącą o odrobinę uczucia i miłości - słabą, zalezną, płaczliwą, o niskiej samoocenie ( "Kto inny by mógł mnie pokochać po tym czym się stałam", "Oboje jesteśmy chorzy, pokręceni.........skończymy razme w piekle", " Nie lubię osoby którą stalam się przy tobie" i mozna tak dalej wyliczać). Ta kobieta chciała oddać się za hotel jak prostytutka (nie pomnę ze to była manipulacja samego Chucka), w kilka dni wybaczyla incydent z pokiereszowaną twarzą, przestała patrzeć na swoje szczęście. To aż krzyczy - patologia.
W tym uczuciu nie widzę niczego pięknego - jest obrzydliwe, chore, zmutowane. Życzę Chuckowi jak najlepiej - dlatego zyczę mu by poszedł na dobrą terapię, skonczył z tym idiotycznym zrzucaniem winy za swoje działania na trudne dzieciństwo, próbę samodzielnego uporania się ze swymi problemami i znalezienie nowej dziewczyny, z którą rozpocznie zdrowy i dojrzały związek.
Widzę, że dzisiaj wszyscy czytamy sobie w myślach. Jakkolwiek nieatrakcyjny były D. tak o wiele bardziej pociągający jest jako człowiek, który prowokuje rozwój intelektualny B. a nie pogrąża ją w swoim własnym świecie. te wieczne rozterki, pseudodramaty. Ileż można. O ile związek B/C miał swój urok, dynamikę, o tyle był tak niesamowicie naciągany. Każda kobieta chciałaby zmienić takiego Chucka, ale bez zmiany siebie w kogoś słabego. Czerpanie siły i mobilizowanie jej do działania? Czysta bzdura, raczej bezustanna równia pochyła, w dół, dół, dół. Absurd logicznego związku.
Wolę nieskomplikowany [choć to nie w pełni prawda] związek z Danem niż umartwianie się na siłę. Naprawdę, powtórzę to kolejny raz, czy ludzi mają wbudowany jaki melodramatyzm, który odbiera im rozum?
olgucha_ a tak serio uwazasz ze Dan jest nieatrakcyjny? Bo ja bym wiele oddał by wyglądać tak jak on :D np. jak tutaj:
http://images.starpulse.com/news/bloggers/10/blog_images/penn-badgley-1.jpg
http://www.skinnyvscurvy.com/wp-content/uploads/2008/06/blake-lively-penn-badgle y-puppy.jpg
Co prawda ma okropną fryzurę ostatnimi czasy i schudł no ale mimo wszystko. Chuck/Ed wg mnie patrząc chłodnym okiem faceta (na mnie nie działa urok, głos i "bad boy attitude" i ogólny niezrozumiały kobiecy pociąg do niego) wygląda porażkowo. Okropne uzębienie, "smoczy nos", małe oczy, ze o budowie ciała nie wspomnę. Jedynie brwi ma genialne. No ale nie będę się wykłócał bo kazdy ma inny gust i moze zbyt chłodnym okiem patrzę i dostosowuję parametry do klasycznego kanonu urody. Moze to własnie bardziej liczy się nie sam diament i jego naturalne piękno a jedynie jak dokladnie i z jakim kunsztem został on wyszlifowany :D (no bo stylizacji serialowego Chucka nie mozna nic zarzucic -jest bezbłedna - perfekcyjna - od butów, przez garnitur, bizuterię, na fryzurze koncząc)
Gdyby nie wygląd Chucka to bym go już dawno nie lubiła :D On własnie nie jest typowym przystojniakiem, sama nie umiem wytłumaczyć, co ja w nim widze, no ale mimo wszystko ma coś w sobie takiego :P. Oczywiście każdy ma inny gust. Jako Chuck jest rewelacyjny, jako Ed prezentuje się nieco gorzej :D (no chyba że w sesjach, to też wygląda spoko). A Dan, teraz uważam, że jest okropny :( mogliby go jakoś wystylizować, skoro jest z B. Ale na linkach które podałeś prezentuje się bardzo dobrze i jest przystojny :).
Szkoda związku z Blake. Ona by nie pozwoliła by zrobił z siebie co zrobił teraz. Swoją drogą na zdjęciach z osobistego zycia wygląda bardziej ..... agresywnie i tak "badass-owo" :P bo w serialu to robią z niego takiego aniołka/dobrodzieja.
Jeśli powiem, że fizycznie nie pociąga mnie żaden z nich? Co do Chucka/Eda, ma to coś, ale to jest wyłącznie mentalne [co akurat dużo bardziej cenię sobie u mężczyzny, taki urok złego chłopca]. Jednak zewnętrznie w życiu nie zwróciłabym na niego uwagi. Ok, sama przyznałam gdzieś na tym forum, facet musi być trochę brzydki, to nadaje mu właśnie tego wyrazu, który przyciąga. Ale tatuaże, krępa budowa - zdecydowanie na minus, za to na plus - patrzysz na niego i widzisz "niegrzecznego chłopca", nie jakąś ciepła kluchę.
Co do Dana, to moje subiektywne czysto odczucie, bo np. wszystkie moje koleżanki/znajome podkochuja się w Pennie od początku serialu. Akurat jego długie włosy działają na mnie zdecydowanie pozytywnie, nie znosiłam tej zapałkowej fryzury z pierwszego sezonu. Nie lubiłam tez kiedy była taki przypakowany, natomiast gdy trochę "przychudł" nabrał uroku. Ma za ładną twarz, myślę, że to problem w moim odczuciu, jakkolwiek śmiesznie to brzmi. Po prostu ładni chłopcy, o takiej łagodnej, klasycznej urodzie sprawiają wrażenie trochę nudnych. I nawet ta ostro zarysowana, męska szczęka go nie ratuje tutaj. Za to zdecydowanie wolę go od Eda w jednym wymiarze - absolutnie nie trawię facetów z wisiorkami, bransoletkami itd. To takie niesamowicie niemęskie, Penn [przynajmniej na zdjęciach] zdecydowanie ma lepszy gust, bardziej naturalny. Ed jest trochę przestylizowany.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Nie chciałem nikogo urazic tym pytaniem i kwestionować gustu. Zadałem je z ciekawości jako esteta w kazdej dziedzinie zycia :D Nawet to ciekawe jak inne czynniki wpływają na to, iz kanon nie ma znaczenia, zwłaszcza u kobiet. Męzczyźni raczej trzymają się klasyki - tacy z nas konserwatyści :D
Niestety w dzisiejszym świecie panuje przestylizowanie mężczyzn, przez co stają się bardziej kobiecy niż my, smutne. Haha, mnie nie uraziłeś, zresztą to naprawdę kwestia gustu, mogłabym powiedzieć, że lubię niebieskookich anemicznych blondynów a za chwilę grad osób stwierdziłby, że nie mam gustu ;) Ale absolutnie nie znoszę nienaturalności [minus dla Eda, plus dla Penna;)]. Swoją drogą "Esteto, w każdej dziedzinie życia", ciekawy wątek nam się zrobił w tym temacie ;) Każda z osób ma zupełnie inne zdanie [o ile nie jest zaślepioną psychofanką którejkolwiek ze stron;)]
To juz klasyczne w tym wątku robić off-top i jakoś mi to nie przeszkadza :P - praktycznie na kazdej stronie jest o czyms innym :D
Ze stronę czy 2 wstecz są wpisy o "upadłym" stylu Blair a jeszcze wczesniej dyskusje o Safranie i jego wywaidach, jeszcze wczesniej wielkie dyskusje nt. folieru ze Chuck skoczy z wieżowca w finalowym odcinku. :P Komedia, jak się to czyta. :d
Ja mam wrażenie, że wszystkie dyskusje i tak rozpadają się tu na setki offtopów, ale cóż, gdzieś muszą mieć swoje ujście :P
Delikatnie wracając do tematu, mam nadzieję, że nie skopią tego co budowali tak długo w GG, bo autentycznie nie mam ochoty już patrzeć na Eda. jakkolwiek go uwielbiam, kolejna scena "kocham cię nad życie" spowoduje, że zacznę myśleć co też w nim widzę od pierwszego sezonu o.o [w ramach przerwy świątecznej postanowiłam odkopać płyty z GG i przejrzeć ją od początku, chyba po raz pierwszy mam tak krytyczny stosunek do jego postaci, wymęczyli ją niemiłosiernie]
Myślę że tu nie chodzi raczej o wygląd lecz o charyzmę. Trzeba przyznać, że Ed ( przynajmniej w pierwszych sezonach ) naprawdę dobrze się wywiązywał ze swojej roli i nikomu nawet nie przeszkadzała jego okropna fryzura w drugim sezonie. W trzecim już chcieli zrobić z niego ideał i cóż, patrząc na 3x01 muszę przyznać, że się postarali. Jeśli chodzi o piąty sezon, wygląd Chucka pozostawia dla mnie wiele do życzenia. Jedynie w 5x01 uważałam, że wyglądał naprawdę, naprawdę dobrze.
Zgadzam się. Mimo, że lubię Chucka, to uważam, że za dużo krzywdy wyrządził Blair, by znowu z nią być. Od 1 sezonu rani ją na różne sposoby, zniszczył jej związek z Natem, powiedział w twarz że jej nie chce. Strasznie wkurzył mnie, kiedy B wyznała mu 1 raz miłość (dla niej też to było przecież trudne) a on tylko odpowiedział "Oh, to nie dobrze" czy coś w tym stylu i uciekł. Mimo to nadal kibicowałam tej parze. Potem w 3 sezonie, zaczął odpychać Blair, ta jednak tak go kochała, że znosiła to wszystko. No i potem sprzedał za hotel. Naprawdę nie wiem, co musiała poczuć B, kiedy dowiedziała się, że to Chuck wszystko zaplanował. I jeszcze to gadanie,"wszystko stracone", by wzbudzić w niej litość. Potem cała sprawa z Jenny.... Ja uważam, że to nie była jej wina. Ona po prostu myślała, że wszyscy ją nienawidzą, była załamana, potrzebowała rozmowy. Tak bardzo nie chciała być samotna, że zgodziła się iść z Chuckiem do łóżka. Po wszystkim C próbuje oświadczyć się B jak gdyby nigdy nic.... Na szczęście Dan sprowadził go na ziemie tym ciosem w twarz :D Potem C próbuje zrujnować życie B za intrygę z Evą (tak naprawdę to sam kazał się wynosić tej Evie, zamiast jej na spokojnie wysłuchać). No ale B jak zwykle mu wybacza (zaczęłam się zastanawiać ileż można). Potem pijany wprasza się na przyjęcie jej i Louisa, robi jej wstyd przed rodziną królewską. Najgorsze jednak było to, kiedy B przyszła mu powiedziec że to koniec, a on wpadł w jakiś szał, roztrzaskał jej tą szybe nad głową (tu mnie dziwi postawa Nate'a, słyszał przecież krzyki, tłuczenie szkła, a mimo to siedział w swoim pokoju). Myślałam, że B już mu tego nie wybaczy. A tu.... tańczą sobie w jakimś barze, idą razem do łóżka... B zrobiła z siebie taką "niewolnice". Zawsze, na każde zawołanie Chucka, kiedy ten ma kłopoty, kiedy coś mu sie dzieje, B rzuca wszystko i biegnie do niego. Nawet w 5 sezonie - Chuck będzie mieć jakieś problemy. Co zrobi B? Oczywiście będzie mu pomagać. Nie może zrobić tego Nate, czy Serena. To zawsze B mu pomaga, jak matka. Jeśli B wybierze Chucka ponad Dana, to to nie będzie epickie, tylko smutne, bo będzie oznaczać, że ta kobieta tak naprawdę już nigdy nie uwolni się z tej toksycznej relacji.
Myślę, że tak naprawdę Blair całe życie była albo pod czyimś wpływem, albo od kogoś zależna, albo w czyimś cieniu. O ile dobrze pamiętam jej matka zawsze była bardzo wymagająca i nieco "oddalona" od niej. Kiedy Blair była w związku z Natem i dowiedziała się o zdradzie też mu wybaczyłą "od tak", bo nie mogła sobie wyobrazić życia bez niego. Do Sereny też zawsze wracała, mimo iż nienawidziła bycie jej cieniem na każdym kroku. Wreszcie Chuck... Blair tylko pozornie jest niezależna, pewna siebie, myślę, że tak naprawdę jest trochę "słaba". Ale czyż to nie jest właśnie do głębi prawdziwe? Blair może być zimną s*ką na co dzień, ale kiedy przychodzi co do czego jest małą, bezbronną dziewczynką, która nieco "wymięka" w obliczu prawdziwego życia.
Masz rację, ale przy Chucku najbardziej widać, że jest taka "bezbronna". Ze związku z Natem już dawno się uwolniła, a od Chucka tak naprawdę nie potrafi do końca odejść. On zawsze będzie jakoś tam obecny w jej życiu. Co do Sereny... one obie robiły sobie na złość, raz B wybaczała S, innym razem było na odwrót. Obie mają coś za uszami :) Oczywiście B też czasem próbowała jakoś dogryźć C, no ale to nic w porównaniu z tym co on zrobił jej.
Dla mnie przyjaźń Blair i Sereny jest trochę dziwna :P Jest tutaj duzy pierwiastek rywalizacji, często sobie wsadzają nóż w plecy (oczywiscie w granicach rozsądku) - no ale moze kobiety juz tak mają:P I czasami zastanawiam się czy przyjaźń z Danem (pomijając romantyczny aspekt) nie jest jakas taka prawdziwsza i głębsza. No ale moze przez to ze ( w moim odczuciu) to 2 bratnie dusze (soulmates jak to mówią po obcemu :P)
Przyjaźń Blair i Sereny to wg mnie nie przyjaźń. Może w realiach serialu coś takiego jest w stanie jakoś funkcjonować, ale jakbym ja miała mieć taką "przyjaciółkę" to wiedziałabym w jaką część ciała ją kopnąć.
Skoro jesteśmy w stanie zaobserwować nienormalne relacje między ludzkie jak w wypadku B/C, to uwierz mi na słowo, taka przyjaźń istnieje i ma całkiem dobrze ;)
Jak ja bym miała taką przyjaciółke jak Serena, to już dawno zaczęłabym szukać nowej. Z resztą na miejscu Sereny zrobiłabym to samo. Tak właściwie, to w 5 sezonie ich przyjaźń nie istniała, B ze wszystkiego zwierzała się Danowi.
Miałam się nie wtrącać w tę dyskusję, ale nie dam rady. Zacznę od tego, że mam po dziurki w nosie zarówno Chair jak i Dair. Nie wiem sama którego bardziej.
Przyszłam bronić przyjaźni S/B bo tak naprawdę to jest wątek, który przyciągnął mnie do serialu - dopiero na drugim miejscu były intrygi a gdzieś na szarym końcu paringi, które ostatnimi czasy zjadły cały czas antenowy.
Nie rozumiem tej wielkiej nienawiści całego świata do Sereny, ale bronienie jej też zostawię na kiedy indziej. B/S to są prawdziwe przyjaciółki. Co prawda w tym sezonie dużo rzadziej to widać, ale one mogę się kłócić, mają rywalizację we krwi co też nie kończy się wesoło, ale na sam koniec dla Blair nie ma nikogo ważniejszego niż Serena a dla Sereny Blair. To głównie dzięki Serenie B wyszła z bulimii, to ona zajmowała się wszystkimi jej problemami miłosnymi - jasne, że były wyjątki, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że Serena chce po prostu szczęścia Blair. W pierwszym sezonie Serena zaufała tylko Blair, jej powiedziała o tym, że "zabiła" człowieka, w czwartym kiedy trafiła do szpitala B w ogóle nie obchodziło, że wcześniej się pokłóciły. Są dla siebie ważniejsze, niż cokolwiek innego na świecie. Nie wiem, czy tak to odbieram bo sama przekładam przyjaciółkę ponad wszystko inne, ale prawda jest taka, że jedyny prawdziwy związek istnieje właśnie między nimi. Więc modlę się, żeby w szóstym sezonie te wszystkie nieszczęsne wątki miłosne zeszły na dalszy plan....