dlaczego żona głównego bohatera po stracie dziecka zachowuje się tak jakby dopiero miała za niego wyjść (czyli kaweczka, śniadanko, buzi buzi bunga bunga)? czyli kretyńsko w tym przypadku. przecież strata dziecka to dla kobiety chyba największy ból, a ona sie zachowuje jakby za miesiąc miała założyć kiecke i na ślub.jestem dopiero po czwartym odcinku, więc jakby to miało się wyjaśnić to uprzedźcie mnie :)
dla mnie tu nie ma co wyjaśniać po prostu w końcu pogodziła się ze śmiercią syna i próbuje żyć dalej jak wcześniej
to tylko serial ;P chciałbyś oglądać jak ona ryczy przez cały sezon powtarzając "mój syn nie żyje,moje życie nie ma sensu" ? jeśli tak to polecam oglądać Walking Dead...
cóż, według mnie ona reprezentuje klasyczne wyparcie. dlatego tak ciężko im się na początku dogadać, dlatego ona w ogóle nie chce gadać o swoim synu. nie wydaje mi się żeby to było aż tak, żeby zraz przed ołtarz miała iść, ale to był ten czas "przed Rexem". przeprowadzką chce udowodnić, że nie ucieka. a ucieka, choć się nie przyznaje.